Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty
Zła Królowa
Holly Black wkradła się do serc polskich czytelników. Okrutny Książę stał się u nas bestsellerem. Ja sama czytałam te książki kilka razy. Jednak nie wszyscy wiedzą, że przed przygodami Jude i Cardana, autorka wydała inny cykl, zatytułowany Elfy Ziemi i Powietrza. To kolejne książki, które rozbudowują uniwersum wymyślone i stworzone przez Holly Black. Jeżeli czytaliście Okrutnego Księcia, na pewno pamiętacie pana Roibena, Kaye i Dwór Termitów. Pojawiają się w kilku istotnych scenach, a szczególnie pan Roiben pokazany jest jako ktoś, do kogo należy odnosić się z szacunkiem. Dzięki Złej Królowej będziemy mogli poznać ich historię.
„Dawno, dawno temu istniały dwa dwory, jasny i ciemny, cny i niecny. Ten pierwszy gromadził elfy powietrza, drugi elfy ziemi”.[1]
Kaye, wraz z matką, prowadzi koczowniczy tryb życia. Dlaczego? Ellen jest wokalistką zespołu rockowego, a bary i imprezy to jej drugi dom. W wyniku pewnych wydarzeń matka z córką wracają do rodzinnej miejscowości. Kaye nie jest normalną nastolatką – od dziecka widzi więcej. Jej historie o elfach, które ją odwiedzały, wzbudzały śmiech rówieśników. Jednak to nie były marzenia małej dziewczynki. Wszystko, co widziała Kaye było prawdziwe. Okazuje się, że dziewczyna staje się uczestnikiem walki pomiędzy elfami. Dwór Termitów jest miejscem przerażającym i strasznym, a dziewczyna wpada w ten świat z wielkim łoskotem.
Byłam oczarowana Okrutnym Księciem tak samo, jak historią Severina i Króla Olszyn. Zła Królowa została wydana już wcześniej, z okropną okładką i jeszcze gorszym tytułem. Na fali popularności najsławniejszej serii Black, wydawnictwo zdecydowało się wydać ponownie cykl Elfy Ziemi i Powietrza. Dwór Termitów jest miejscem mrocznym, dziwnym, a to, czego dowiedziałam się z Okrutnego Księcia, było… mało satysfakcjonujące. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o pixie Kaye i panu Roibienie, którego jedno spojrzenie mogło zmrozić krew w żyłach. Black pokazała mi, że potrafi mącić, mieszać, a miejsca przez nią stworzone są pełne tajemnic i magii.
Zła Królowa to książka, którą czyta się bardzo szybko. Strona za stronę wpada się w historię Kaye, która odkrywa swoje prawdziwe ja. Nie ma w tej powieści miejsca na to, aby choć na chwilę się zatrzymać i wziąć chociaż jeden oddech. Akcja biegnie do przodu niczym pendolino, nawet nie zwalniając przy przystankach. Z początku jedzie po prostej drodze, bo fabuła dopiero się rozkręca, ale późniejsze wydarzenia przypominają górskie serpentyny. Znacie? Tyle zwrotów akcji i dynamicznych scen już dawno nie spotkałam. Czytając Złą Królową, nie sposób nie zauważyć, jak wielką drogę przeszła autorka. Różnice pomiędzy serią Elfy Ziemi i Powietrza a Okrutnym Księciem rzucają się w oczy, ale nie uprzykrzają lektury. W niektórych momentach przeszkadzał mi brak spójnych przejść pomiędzy scenami.
Relacja pomiędzy Kaye a Roibenem intryguje. Wiedziałam, do jakiego punktu zmierza cała akcja, ale wątek miłosny jest zbudowany ciekawie. Bohaterowie powinni dostać więcej miejsca, żeby czytelnik mógł bardziej wsiąknąć w to uczucie, ale polubiłam oboje i jestem ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy. Muszę się przyczepić do kreacji tytułowej Złej Królowej. Mało jej w tej powieści, a sceny, w których się pojawia, nie oddają jej pełnego charakteru. Rozumiem, że autorka chciała skupić się na czymś innym, ale zabrakło to w tej książce złola, który tylko doda pikanterii akcji.
Cieszę się, że Zła Królowa poszerza uniwersum Black w bardzo istotne informacje. Lubię, kiedy książki autora się o siebie zazębiają, mają jakąś część wspólną. Dzięki temu jestem bardziej zżyta ze wszystkimi bohaterami, poznaje tajniki świata wykreowanego przez autora i... z książki na książkę kocham uniwersum coraz bardziej.
[1] Zła Królowa, Holly Black, wyd. Jaguar, strona 92.
Zapowiedź: Zła Królowa. Elfy ziemi i powietrza. Tom 1
Magiczny i fantastyczny świat, w którym toczy się odwieczna walka między dwoma królestwami elfów, znany polskiemu czytelnikowi z trylogii ,,Okrutny książę” i innych książek autorki.
Zapowiedź: Zjadaczka grzechów
W tej niezwykłej i poruszającej historii "Opowieść podręcznej" spotyka się z "Alicją w krainie czarów". Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.
Te wiedźmy nie płoną
Bycie nastolatką bywa do bani. Uczucia mieszające w głowie, coraz to większe obowiązki i presja, którą otoczenie narzuca na ciebie w dniu przekroczenia granicy bezpowrotnie zmieniającej twoje życie. Niby norma, każdy tak ma, ale gdy dochodzi do tego ukrywanie zdolności magicznych i złamane serce? No właśnie życie nastoletniej wiedźmy może być równie przerażające, co fascynujące.
W historii o wiedźmach pojawia się sporo, a właściwie o sposobie ich pozbywania się z otoczenia. Te wiedźmy nie płoną, one ukrywają się wśród nas i każdego dnia muszą unikać pokusy użycia swych zdolności. Hannah nawet sobie z tym radzi, wszak za ujawnienie się zwykłym śmiertelnikom można stracić swoją moc na zawsze. Poza unikaniem ludzi młoda wiedźma unika również swojej byłej, Veroniki i pracuje w sklepie z magicznymi przedmiotami. Koniec roku szkolnego okazuje się dla wszystkich ciężkim czasem. Zabawę, która miała być zwieńczeniem szkolnych dni przerwa niezwykle przerażający rytuał krwi. Salem zostaje zasypane dowodami na istnienie magii zakazanej, mrocznej i niebezpiecznej.
Hannah czuje, że to sprawka Krwawej Czarownicy. Na domiar złego w jej życiu pojawia się nowa dziewczyna, Morgan, która skrada jej serducho i uwagę. Młoda wiedźma będzie musiała jednak zawalczyć o serce nowo poznanej dziewczyny. Uczucia i niebezpieczeństwo zmuszą Hannah do działania. Dziewczyna, by uratować swój sabat i przypodobać się Morgan, będzie musiała sprawdzić, jak wielką moc posiada. Czy ryzyko podjęte dla sabatu i dziewczyny nie okaże się płonne? Co zrobi, gdy stanie przed wyborem?
Te wiedźmy nie płoną to jedna z tych książek, które bardzo chciałam przeczytać, a gdy już do mnie dotarła, to strach przed rozczarowaniem na długo wysłał ją na półkę rezerwowych. Wiele różnorodnych opinii i trochę czasu później, jestem już po lekturze. Czy warto było wybrać się do Salem?
Wiedźmy, Salem, czegóż chcieć więcej? Akcja rozwija się spokojnie, w mieście niewiele się dzieje, poza rozterkami sercowymi pewnej wiedźmy. Hannah próbuje unikać Veroniki, jednak ta nie daje za wygraną. Brzmi zwyczajnie, ale takie nie jest, obie bowiem należą do tego samego sabatu, a więc wciąż się spotykają. Sytuacji nie ułatwia niewiedza ludzi, którzy jako Regowie, nie wiedzą o istnieniu mocy i sabatów. Autorka stworzyła ciekawą historię, która równolegle opisuje dwa różnorodne światy. Niemagiczny, poparty nastoletnimi problemami, szkołą i pracą oraz ten pełen magii, który znają nieliczni.
Ciekawy, choć niepozbawiony niedociągnięć pomysł na fabułę sprawdza się nieźle. Lekko, ciut niedbale historia nabiera rumieńców, a bohaterowie zmieniają się na naszych oczach. Gdy koniec roku szkolnego przeradza się w krwawy rytuał, rozpoczyna się zabawa. Wiedźmy Żywiołów są w niebezpieczeństwie, wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a zaufanie staje się towarem deficytowym. O tak, tu rozpoczynają się emocje, które powoli rozwiewają tajemnice, choć nie wszystkie. Kto czyha na pannę Walsh?
Bohaterowie
Te wiedźmy nie płoną to ciekawe postaci, które ewoluują przez całą powieść. Dostarczają nam wzruszeń, masę śmiechu i jeszcze więcej emocji. Nie brakuje tu magii, która, choć początkowo zakazana, zaskakuje swoim ogromem i pięknem. Wystarczy dać się porwać. Tajemnica, niebezpieczeństwo i czary, to tło dla ważnych rozważań. Autorka w swoją opowieść wplotła sporo ciężkich i ważnych tematów. Historią Hannah chce pokazać, jak ważna jest tolerancja międzyludzka i akceptacja różnić między nami. Bez względu na orientacje czy posiadane zdolności, człowieka nie powinno się oceniać tylko po pozorach, powierzchowności czy pierwszym wrażeniu.
Całość czyta się szybko, choć początkowo tempo akcji było ciut za wolne, ale reszta powieści wyrównała ten stan. Te wiedźmy nie płoną nie każdemu przypadną do gustu. Być może to wina stylu, a może tematyki poruszanej przez autorkę, jednak moim zdaniem warto sprawdzić, jak ty odbierzesz ten tytuł. Lekka, przyjemna, pełna wzruszeń i niekontrolowanego śmiechu opowieść o dorastaniu, magii i pierwszych poważnych wyborach. Myślę, że ona właśnie taka powinna być. Skupiać się na bohaterce i jej rozterkach, poszukiwaniu rozwiązania i odnajdywaniu siebie, a że przy okazji dziewczyna włada żywiołami...cóż nikt nie jest idealny.
Podsumowanie
Te wiedźmy nie płoną zbiera skrajne opinie, które według mnie są sumą tego, jakie będzie nastawienie, z którym podejdziemy do tejże powieści. To jedna z tych powieści, które powinniście poznać sami, sprawdzić, które z elementów was zachwycą, a które nieco mniej. To historia wzruszająca i zabawna. Niosąca w sobie masę emocji i tajemnic tylko czekających na to, by je odkryć. Czekam na kolejne odsłony przygód młodych wiedźm.
Toy wars
Zabaweczka wcale nie musi być grzeczna. Czasem stawia wszystko na jedną kartę i gdy trzeba, nie tylko złapie „problem za jaja”, ale też wyciśnie jak cytrynkę. W tym świecie liczy się tylko przeżycie, a to wcale nie jest łatwe.
160 cm wzrostu, 45 kilo wagi i charakter nie do zdarcia. Jak jest się byłą prostytutką i narkomanką, to zna się życie od najgorszej strony. Toy nie da sobie w kasze dmuchać i właśnie na to liczy jej zleceniodawca. Razem z grupą komandosów wysyła ją do zbadania podejrzanego statku, który nie miał prawa wrócić z misji. Coś tu śmierdzi i Toy ma się tym problemem zająć. Jak bardzo skomplikuje to jej i tak niełatwe życie?
To nie było moje pierwsze spotkanie z „Toy wars”. Wiele lat temu czytałam już ten zbiór opowiadań, dlatego z ciekawości do niego wróciłam. Cóż… klimat był zdecydowanie taki, jak zapamiętałam, a ja ponownie dałam się porwać wartkiej i wciągającej opowieści. Od razu muszę was uprzedzić. To nie jest lekka historyjka, a mroczna, zakręcona, brutalna i przesycona seksualnością opowieść. Przypominam, opowieść zaczyna się w grupie najemników, więc nikt tutaj nie stara się być delikatnym.
„Toy wars” to kawał specyficznej, ale dobrej fantastyki. Dzieje się tu sporo „cudów”, fabuła nie raz odwraca kota ogonem i regularnie gna na złamanie karku. Z pewnością nie można się nudzić, a to, że jest to równie mroczny, co pokręcony świat, dodatkowo podkreśla atmosferę i klimat całego świata.
Czy jednak w tym wszystkim jest tylko zło i walka? Niekoniecznie. Toy to ostra babka, która jednak stara się przede wszystkim postępować w zgodzie ze swoją specyficzną moralnością. Podobało mi się jej czarne żarty i skrywana przed całym światem wrażliwość. Stara, dobra fantastyka, w której autor musi najpierw przecisnąć bohaterkę przez „młynek” paskudnych doświadczeń, by stworzyć skomplikowaną i wiarygodną postać.
W opowieści nie brakuje też humoru. Czy to słownego, czy sytuacyjnego. Chociaż powieść nadaje się raczej dla dojrzałego czytelnika, ze względu na przemoc, czy wulgaryzmy, to z pewnością obok ciekawej akcji i intrygującego świata znajdzie on tam też sporo bezpardonowego humoru. Lubisz fantastykę? Nie boisz się mocnych słów i opisów? „Toy wars” powinno przypaść Ci do gustu!
Zdradziecka królowa
Kiedy wszystko, co Lara kocha, jest zagrożone, ona sama musi podjąć decyzję, dla kogo – i dla czego – walczy: dla swojego królestwa, dla męża czy dla samej siebie.
Przyznam szczerze, że rzadko kiedy mogę powiedzieć o książce, że jest porywająca. Dobrze napisana, ciekawa, czy intrygująca są u mnie zdecydowanie popularniejszymi przymiotnikami. Tym razem jest jednak inaczej. Dylogii spod pióra Danielle L. Jensen to określenie zdecydowanie się należy. „Królestwo mostu” w połączeniu ze „Zdradziecką królową” to epicka powieść fantasy, od której stron nie sposób się oderwać.
Królestwo Mostu zostaje podbite, a jego władca Aren wzięty do niewoli. Lara, mylnie wzięta za zdrajczynię, właściwie poddała się już losowi i nie zamierzała brać udziału w wojnie. Gdy jednak dowiaduje się o tym, co spotkało męża, wie, że nie ma wyjścia. Pokochała Arena całym sercem i jest gotowa poświęcić życie w jego obronie. Czy jednak uda się jej przekonać do pomocy mieszkańców Ithicany? I czy powiedzie się plan odnalezienia sióstr Lary, z których każda to śmiertelnie niebezpieczna, doskonale wyszkolona wojowniczka?
Uwielbiam książki spod pióra Danielle L. Jensen, a „Zdradziecka królowa” z pewnością nie jest wyjątkiem od tej reguły. Historia porwała mnie tak bardzo, że pochłonęłam ją dosłownie w ciągu jednej nocy. Wykreowana przez pisarkę fabuła jest brutalna, ale nie brakuje w niej humorystycznych elementów. Przedstawiony świat jest stosunkowo hermetyczny, za to miejsca, o których wspomina pisarka, mienią się setkami barw. Tak samo, jak zresztą kreacje bohaterów (również tych drugoplanowych). Dodatkowo zarys postaci nie jest sztampowy i oczywisty. Myślę, że to nie lada sztuka stworzyć bohaterów, którzy niejednokrotnie potrafią zaskoczyć czytelnika. Danielle L. Jensen to prawdziwa mistrzyni słowa i dowodzi tego z każdą, kolejną wydaną książką. Bardzo żałuję, że „Królestwo Mostu” i „Zdradziecka królowa” to zaledwie dylogia, więc drugi tom jest również pożegnaniem z serią. Chętnie przeczytałabym kolejną część.
Lekturę książki „Zdradziecka królowa” serdecznie polecam wszystkim miłośnikom fantastyki lub po prostu wyśmienitej literatury beletrystycznej. Z powieścią doskonale się bawiłam i bardzo miło spędziłam przy niej czas. Nawet nie zauważyłam, kiedy z pierwszej strony dotarłam na ostatnią. Danielle L. Jensen to po prostu świetna pisarka, której nie sposób odmówić zarówno talentu, jak i niezwykle bogatej wyobraźni.
Małe Licho i lato z diabłem
Bo w życiu najważniejsze jest dobre serce, a nie liczba rogów na łeb kwadratowy!
Marta Kisiel to pisarka znana ze swojej serii książek „Dożywocie”. Przez lata jednak nie zdecydowała się na napisanie kontynuacji, a seria, zanim stała się serią, była zaledwie pojedynczym, wcale nie najgrubszym tomem. Gdy już jednak Autorka zaczęła pisać, nowe historie dosłownie wyskakują spod jej pióra. Kontynuacja powieści o dożywotnikach pojawia się obecnie w odsłonie dla młodszych czytelników. „Małe Licho i lato z diabłem” to już trzeci tytuł w cyklu. Jaka tym razem przygoda czeka na Bożka i jego małego Anioła Stróża o wdzięcznym imieniu Licho?
Zarys fabuły
W domu, który stał się hotelem dla dożywotników, pojawia się coraz więcej gości. Nie ma już gdzie ich pomieścić. Dlatego starą posiadłość czeka kolejny remont. Ponieważ są wakacje, Bożek w towarzystwie Licha zostają wysłani do cioci (a nawet dwóch cioć). Czy mały anioł zaprzyjaźni się z mieszkającym tam czortem? I kogo zupełnie niespodziewanie podczas swojego wakacyjnego wyjazdu spotka Bożek?
Moja opinia i przemyślenia
Mimo że Marta Kisiel nie kazała czytelnikom zbyt długo czekać na kolejny tom, to czas ten i tak okropnie mi się dłużył. Było jednak na co czekać! „Małe Licho i lato z diabłem” to już trzecia doskonale opowiedziana i przezabawna historia spod pióra Autorki, która skierowana jest do młodszych czytelników. Tym razem jednak fantastyczne stworzenia nie odgrywają głównych ról. Licho bardzo szybko dogadało się z Bazylem i nawet nie potrzebowali do tego opakowania ptasiego mleczka (choć to niewątpliwie zostało odebrane bardzo pozytywnie). Za to Bożek i jego najmniej lubiany kolega z klasy, Witek, to już zupełnie inna historia.
Myślę, że Marta Kisiel doskonale odnajduje się w tej formie literackiej. Oczywiście mimo tego, że jej książki skierowane są do dzieci, to każdy dorosły czytelnik również się w nich bez trudu zakocha. Za fasadą przygody ukrywa się również wiele cennych w życiu wartości, a młodsze (i czasami też starsze) pokolenie może odebrać kilka ważnych lekcji.
Podsumowanie
Kolejny tytuł o dożywotnikach za mną, a ja i tym razem doskonale się bawiłam. Marta Kisiel stworzyła cudowne postacie, ma intrygujące pomysły na fabułę, świetne poczucie humoru i lekkie pióro. Obok jej książek nie sposób przejść obojętnie. Myślę, że seria z Małym Lichem to doskonały początek, od którego dzieci mogą rozpocząć swoją przygodę z literaturą fantastyczną. Warto ugościć je w swojej domowej biblioteczce.
Zapowiedź: Wiosna zaginionych
Krystyna, emerytowana policjantka, jako młoda dziewczyna straciła w tajemniczych okolicznościach brata. W 1963 roku piątka studentów, dwie dziewczyny i trzech chłopaków, wyruszyła w Tatry, troje z nich zostało odnalezionych martwych, jeden – brat Krystyny – zaginął bez wieści. Wrócił tylko Jacek.
Muminki: Szukaj i znajdź
Poniższy tekst dotyczy dwóch książeczek z serii "Szukaj i znajdź": "Muminki w lesie" oraz "Muminki i morze".
Muminki to jedna z pierwszych fantastycznych serii, które poznają młodzi czytelnicy. Są to fikcyjne istoty, zamieszkujące pewną dolinę gdzieś w Finlandii, bohaterowie cyklu dziewięciu książek i dwudziestu dwóch komiksów fińskiej autorki Tove Jansson, oraz pięćdziesięciu dwóch komiksów brata Tove Larsa Janssona. Przypuszczalnie są one odmianą trolli. Stworzona te i ich historie rozsławiły się na cały świat, nic więc dziwnego, że z ich udziałem powstaje również wiele innych publikacji. Niedawno na polskim rynku ukazały się dwa tytuły z serii zabaw dla dzieci „Szukaj i znajdź”. Są to „Muminki w lesie” oraz „Muminki i morze”. Co znajduje się w środku i czy warto w te tytuły zaopatrzyć biblioteczkę swojego dziecka?
Szukaj i znajdź to jedna z ciekawszych form książeczkowych zabaw dla najmłodszych czytelników. Autorzy na swoich ilustracjach w różnych miejscach ukrywają przedmioty, zwierzęta i postacie, a zadaniem dziecka jest ich odnalezienie. Dzięki takiej zabawie dziecko ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność liczenia, czy znajomość kolorów i kształtów. Dodatkowo zadania bardzo wciągają i potrafią zająć żądne zagadek maluchy na kilka dłuższych chwil.
Tym razem w książeczkach pojawiły się oczywiście ilustracje z Doliny Muminków. Na ich kartach można spotkać doskonale nam znane postacie. Każda strona to inna, krótka historyjka i nowe zadanie do wykonania. Książeczki mają sztywne, tekturowe strony i format A4. Z tyłu każdej z nich umieszczone zostały także rozwiązania zagadek, gdyby okazały się potrzebne. Autorem ilustracji tym razem jest Paivi Arenius. Mimo że zostały zachowane w swoim zwyczajowym stylu, to jednak zarys i kolorystyka w jakiś sposób je wyróżniają. To cechy, które znanym rysunkom nadał nowy autor.
Jeżeli Twoje dziecko chodzi już do przedszkola, a nie zna jeszcze przygód z Doliny Muminków, to myślę, że najwyższy czas by już je poznało. Jeżeli żywisz obawy w stosunku do oryginalnych historii, które bywają niezwykle smutne i nostalgiczne, to powstało też wiele bardziej przystosowanych do młodego wieku wersji. Na pewno warto, gdyż to już od dawna klasyka fantastyki.
Książeczki z serii „Szukaj i znajdź” dostarczą dzieciom kilku chwil doskonałej zabawy, rozwiną ich umiejętności i spostrzegawczość. Zostały ładnie wydane i dobrze pomyślane. Dobrze jest mieć je na półce w swojej domowej biblioteczce, szczególnie gdy nasza pociecha lubi słuchać o przygodach Muminków.
Królestwo dusz
Ta książka jest inna, zadziwiająca, przepełniona odmienną kulturą, zapachami, emocjami, wierzeniami. Królestwo dusz to opowieść, różniąca się od historii, które czytałam do tej pory. To zadziwiająca, nieco mroczna lektura, którą warto wpisać do swojej listy must read.
Arrah pragnie magii. Ma nadzieję, że ta w końcu do niej przyjdzie. Dodatkowo, ciążą na niej rodzinne oczekiwania, szczególnie ze strony matki. Niestety, czas mija, a Arrah nie przejawia żadnych, magicznych skłonności. Pewnego razu odkrywa, że jej okrutna matka ma straszny plan. Tworzy jej siostrę bliźniaczkę, której moc ma za zadanie obudzić Króla Demonów, które okrucieństwo owiane jest legendami. Gdy on powróci, nikt nie będzie bezpieczny. Niestety, matka Arrah nie pozwala jej ostrzec innych i powstrzymać złej siostry. Czy dziewczyna poświęci wszystko, aby uratować świat? I czy jej się to uda.
Ta książka przesiąknięta jest magią. Mroczną, egzotyczną, z bogami, tak zadziwiającymi i intrygującymi, że aż chce się dowiedzieć o nich wszystkiego. Rena Barron to autorka, która stworzyła fantastyczny, magiczny świat, który zachwyca od pierwszych stron Królestwa Dusz. Kraina, w której zamieszkują bohaterowie, jest wielowarstwowa, pełna tajemnic i sekretów. Jednak Rena Barron, pomimo mojego zachwytu nad kreacją świata teraz, trochę mnie zraziła do swojej powieści na początku lektury. Dlaczego? Autorka rzuca czytelnika w sam środek wydarzeń i kilkanaście stron to błądzenie we mgle. Nowe nazwy, miejsca, ogrom bohaterów, przedziwnych obrzędów jest dla czytelnika bardzo mylące, a brak konkretnego wprowadzenia czy też wyjaśnienia, powoduje, że trudno się wczytać w lekturę i docenić jej złożoność. Nie wiem, czy to wina tłumacza, czy też autorka w oryginale nie umieściła żadnych wyjaśnień, ale przez całą lekturę napotykałam się na nowe słowa, które niewiele mówią. Z jednej strony mamy piękny, zadziwiający świat, który chcę się odkrywać, bo jest przesiąknięty Afryką, a z drugiej jego złożoność i brak odpowiedniego wprowadzenia trochę zniechęca do lektury.
Bardzo podobała mi się fabuła, chociaż , że opis na okładce zdarza zdecydowanie zbyt dużo i odbiera prawdziwą frajdę z lektury. Akcja rozkręca się bardzo powoli, wręcz wlecze się ślimaczym tempie, jednak są momenty, które czyta się z rosnącą ekscytacją, a krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach. Niestety, po zakończonej lekturze nadal mam w głowie mętlik i chociaż próbuje sobie wszystko poukładać, to czuje, że nie będzie t łatwe. Królestwo Dusz jest książką dobrą, ale sporo jej brakuje do tego, aby stać się powieścią fenomenalną; taką, która pochłonie czytelnika i cały otaczający go świat; taką, która oczaruje odbiorcę, uwiedzie go i nie da o sobie zapomnieć.