Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty
Toy wars
Zabaweczka wcale nie musi być grzeczna. Czasem stawia wszystko na jedną kartę i gdy trzeba, nie tylko złapie „problem za jaja”, ale też wyciśnie jak cytrynkę. W tym świecie liczy się tylko przeżycie, a to wcale nie jest łatwe.
160 cm wzrostu, 45 kilo wagi i charakter nie do zdarcia. Jak jest się byłą prostytutką i narkomanką, to zna się życie od najgorszej strony. Toy nie da sobie w kasze dmuchać i właśnie na to liczy jej zleceniodawca. Razem z grupą komandosów wysyła ją do zbadania podejrzanego statku, który nie miał prawa wrócić z misji. Coś tu śmierdzi i Toy ma się tym problemem zająć. Jak bardzo skomplikuje to jej i tak niełatwe życie?
To nie było moje pierwsze spotkanie z „Toy wars”. Wiele lat temu czytałam już ten zbiór opowiadań, dlatego z ciekawości do niego wróciłam. Cóż… klimat był zdecydowanie taki, jak zapamiętałam, a ja ponownie dałam się porwać wartkiej i wciągającej opowieści. Od razu muszę was uprzedzić. To nie jest lekka historyjka, a mroczna, zakręcona, brutalna i przesycona seksualnością opowieść. Przypominam, opowieść zaczyna się w grupie najemników, więc nikt tutaj nie stara się być delikatnym.
„Toy wars” to kawał specyficznej, ale dobrej fantastyki. Dzieje się tu sporo „cudów”, fabuła nie raz odwraca kota ogonem i regularnie gna na złamanie karku. Z pewnością nie można się nudzić, a to, że jest to równie mroczny, co pokręcony świat, dodatkowo podkreśla atmosferę i klimat całego świata.
Czy jednak w tym wszystkim jest tylko zło i walka? Niekoniecznie. Toy to ostra babka, która jednak stara się przede wszystkim postępować w zgodzie ze swoją specyficzną moralnością. Podobało mi się jej czarne żarty i skrywana przed całym światem wrażliwość. Stara, dobra fantastyka, w której autor musi najpierw przecisnąć bohaterkę przez „młynek” paskudnych doświadczeń, by stworzyć skomplikowaną i wiarygodną postać.
W opowieści nie brakuje też humoru. Czy to słownego, czy sytuacyjnego. Chociaż powieść nadaje się raczej dla dojrzałego czytelnika, ze względu na przemoc, czy wulgaryzmy, to z pewnością obok ciekawej akcji i intrygującego świata znajdzie on tam też sporo bezpardonowego humoru. Lubisz fantastykę? Nie boisz się mocnych słów i opisów? „Toy wars” powinno przypaść Ci do gustu!
Zdradziecka królowa
Kiedy wszystko, co Lara kocha, jest zagrożone, ona sama musi podjąć decyzję, dla kogo – i dla czego – walczy: dla swojego królestwa, dla męża czy dla samej siebie.
Przyznam szczerze, że rzadko kiedy mogę powiedzieć o książce, że jest porywająca. Dobrze napisana, ciekawa, czy intrygująca są u mnie zdecydowanie popularniejszymi przymiotnikami. Tym razem jest jednak inaczej. Dylogii spod pióra Danielle L. Jensen to określenie zdecydowanie się należy. „Królestwo mostu” w połączeniu ze „Zdradziecką królową” to epicka powieść fantasy, od której stron nie sposób się oderwać.
Królestwo Mostu zostaje podbite, a jego władca Aren wzięty do niewoli. Lara, mylnie wzięta za zdrajczynię, właściwie poddała się już losowi i nie zamierzała brać udziału w wojnie. Gdy jednak dowiaduje się o tym, co spotkało męża, wie, że nie ma wyjścia. Pokochała Arena całym sercem i jest gotowa poświęcić życie w jego obronie. Czy jednak uda się jej przekonać do pomocy mieszkańców Ithicany? I czy powiedzie się plan odnalezienia sióstr Lary, z których każda to śmiertelnie niebezpieczna, doskonale wyszkolona wojowniczka?
Uwielbiam książki spod pióra Danielle L. Jensen, a „Zdradziecka królowa” z pewnością nie jest wyjątkiem od tej reguły. Historia porwała mnie tak bardzo, że pochłonęłam ją dosłownie w ciągu jednej nocy. Wykreowana przez pisarkę fabuła jest brutalna, ale nie brakuje w niej humorystycznych elementów. Przedstawiony świat jest stosunkowo hermetyczny, za to miejsca, o których wspomina pisarka, mienią się setkami barw. Tak samo, jak zresztą kreacje bohaterów (również tych drugoplanowych). Dodatkowo zarys postaci nie jest sztampowy i oczywisty. Myślę, że to nie lada sztuka stworzyć bohaterów, którzy niejednokrotnie potrafią zaskoczyć czytelnika. Danielle L. Jensen to prawdziwa mistrzyni słowa i dowodzi tego z każdą, kolejną wydaną książką. Bardzo żałuję, że „Królestwo Mostu” i „Zdradziecka królowa” to zaledwie dylogia, więc drugi tom jest również pożegnaniem z serią. Chętnie przeczytałabym kolejną część.
Lekturę książki „Zdradziecka królowa” serdecznie polecam wszystkim miłośnikom fantastyki lub po prostu wyśmienitej literatury beletrystycznej. Z powieścią doskonale się bawiłam i bardzo miło spędziłam przy niej czas. Nawet nie zauważyłam, kiedy z pierwszej strony dotarłam na ostatnią. Danielle L. Jensen to po prostu świetna pisarka, której nie sposób odmówić zarówno talentu, jak i niezwykle bogatej wyobraźni.
Małe Licho i lato z diabłem
Bo w życiu najważniejsze jest dobre serce, a nie liczba rogów na łeb kwadratowy!
Marta Kisiel to pisarka znana ze swojej serii książek „Dożywocie”. Przez lata jednak nie zdecydowała się na napisanie kontynuacji, a seria, zanim stała się serią, była zaledwie pojedynczym, wcale nie najgrubszym tomem. Gdy już jednak Autorka zaczęła pisać, nowe historie dosłownie wyskakują spod jej pióra. Kontynuacja powieści o dożywotnikach pojawia się obecnie w odsłonie dla młodszych czytelników. „Małe Licho i lato z diabłem” to już trzeci tytuł w cyklu. Jaka tym razem przygoda czeka na Bożka i jego małego Anioła Stróża o wdzięcznym imieniu Licho?
Zarys fabuły
W domu, który stał się hotelem dla dożywotników, pojawia się coraz więcej gości. Nie ma już gdzie ich pomieścić. Dlatego starą posiadłość czeka kolejny remont. Ponieważ są wakacje, Bożek w towarzystwie Licha zostają wysłani do cioci (a nawet dwóch cioć). Czy mały anioł zaprzyjaźni się z mieszkającym tam czortem? I kogo zupełnie niespodziewanie podczas swojego wakacyjnego wyjazdu spotka Bożek?
Moja opinia i przemyślenia
Mimo że Marta Kisiel nie kazała czytelnikom zbyt długo czekać na kolejny tom, to czas ten i tak okropnie mi się dłużył. Było jednak na co czekać! „Małe Licho i lato z diabłem” to już trzecia doskonale opowiedziana i przezabawna historia spod pióra Autorki, która skierowana jest do młodszych czytelników. Tym razem jednak fantastyczne stworzenia nie odgrywają głównych ról. Licho bardzo szybko dogadało się z Bazylem i nawet nie potrzebowali do tego opakowania ptasiego mleczka (choć to niewątpliwie zostało odebrane bardzo pozytywnie). Za to Bożek i jego najmniej lubiany kolega z klasy, Witek, to już zupełnie inna historia.
Myślę, że Marta Kisiel doskonale odnajduje się w tej formie literackiej. Oczywiście mimo tego, że jej książki skierowane są do dzieci, to każdy dorosły czytelnik również się w nich bez trudu zakocha. Za fasadą przygody ukrywa się również wiele cennych w życiu wartości, a młodsze (i czasami też starsze) pokolenie może odebrać kilka ważnych lekcji.
Podsumowanie
Kolejny tytuł o dożywotnikach za mną, a ja i tym razem doskonale się bawiłam. Marta Kisiel stworzyła cudowne postacie, ma intrygujące pomysły na fabułę, świetne poczucie humoru i lekkie pióro. Obok jej książek nie sposób przejść obojętnie. Myślę, że seria z Małym Lichem to doskonały początek, od którego dzieci mogą rozpocząć swoją przygodę z literaturą fantastyczną. Warto ugościć je w swojej domowej biblioteczce.
Zapowiedź: Wiosna zaginionych
Krystyna, emerytowana policjantka, jako młoda dziewczyna straciła w tajemniczych okolicznościach brata. W 1963 roku piątka studentów, dwie dziewczyny i trzech chłopaków, wyruszyła w Tatry, troje z nich zostało odnalezionych martwych, jeden – brat Krystyny – zaginął bez wieści. Wrócił tylko Jacek.
Muminki: Szukaj i znajdź
Poniższy tekst dotyczy dwóch książeczek z serii "Szukaj i znajdź": "Muminki w lesie" oraz "Muminki i morze".
Muminki to jedna z pierwszych fantastycznych serii, które poznają młodzi czytelnicy. Są to fikcyjne istoty, zamieszkujące pewną dolinę gdzieś w Finlandii, bohaterowie cyklu dziewięciu książek i dwudziestu dwóch komiksów fińskiej autorki Tove Jansson, oraz pięćdziesięciu dwóch komiksów brata Tove Larsa Janssona. Przypuszczalnie są one odmianą trolli. Stworzona te i ich historie rozsławiły się na cały świat, nic więc dziwnego, że z ich udziałem powstaje również wiele innych publikacji. Niedawno na polskim rynku ukazały się dwa tytuły z serii zabaw dla dzieci „Szukaj i znajdź”. Są to „Muminki w lesie” oraz „Muminki i morze”. Co znajduje się w środku i czy warto w te tytuły zaopatrzyć biblioteczkę swojego dziecka?
Szukaj i znajdź to jedna z ciekawszych form książeczkowych zabaw dla najmłodszych czytelników. Autorzy na swoich ilustracjach w różnych miejscach ukrywają przedmioty, zwierzęta i postacie, a zadaniem dziecka jest ich odnalezienie. Dzięki takiej zabawie dziecko ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność liczenia, czy znajomość kolorów i kształtów. Dodatkowo zadania bardzo wciągają i potrafią zająć żądne zagadek maluchy na kilka dłuższych chwil.
Tym razem w książeczkach pojawiły się oczywiście ilustracje z Doliny Muminków. Na ich kartach można spotkać doskonale nam znane postacie. Każda strona to inna, krótka historyjka i nowe zadanie do wykonania. Książeczki mają sztywne, tekturowe strony i format A4. Z tyłu każdej z nich umieszczone zostały także rozwiązania zagadek, gdyby okazały się potrzebne. Autorem ilustracji tym razem jest Paivi Arenius. Mimo że zostały zachowane w swoim zwyczajowym stylu, to jednak zarys i kolorystyka w jakiś sposób je wyróżniają. To cechy, które znanym rysunkom nadał nowy autor.
Jeżeli Twoje dziecko chodzi już do przedszkola, a nie zna jeszcze przygód z Doliny Muminków, to myślę, że najwyższy czas by już je poznało. Jeżeli żywisz obawy w stosunku do oryginalnych historii, które bywają niezwykle smutne i nostalgiczne, to powstało też wiele bardziej przystosowanych do młodego wieku wersji. Na pewno warto, gdyż to już od dawna klasyka fantastyki.
Książeczki z serii „Szukaj i znajdź” dostarczą dzieciom kilku chwil doskonałej zabawy, rozwiną ich umiejętności i spostrzegawczość. Zostały ładnie wydane i dobrze pomyślane. Dobrze jest mieć je na półce w swojej domowej biblioteczce, szczególnie gdy nasza pociecha lubi słuchać o przygodach Muminków.
Królestwo dusz
Ta książka jest inna, zadziwiająca, przepełniona odmienną kulturą, zapachami, emocjami, wierzeniami. Królestwo dusz to opowieść, różniąca się od historii, które czytałam do tej pory. To zadziwiająca, nieco mroczna lektura, którą warto wpisać do swojej listy must read.
Arrah pragnie magii. Ma nadzieję, że ta w końcu do niej przyjdzie. Dodatkowo, ciążą na niej rodzinne oczekiwania, szczególnie ze strony matki. Niestety, czas mija, a Arrah nie przejawia żadnych, magicznych skłonności. Pewnego razu odkrywa, że jej okrutna matka ma straszny plan. Tworzy jej siostrę bliźniaczkę, której moc ma za zadanie obudzić Króla Demonów, które okrucieństwo owiane jest legendami. Gdy on powróci, nikt nie będzie bezpieczny. Niestety, matka Arrah nie pozwala jej ostrzec innych i powstrzymać złej siostry. Czy dziewczyna poświęci wszystko, aby uratować świat? I czy jej się to uda.
Ta książka przesiąknięta jest magią. Mroczną, egzotyczną, z bogami, tak zadziwiającymi i intrygującymi, że aż chce się dowiedzieć o nich wszystkiego. Rena Barron to autorka, która stworzyła fantastyczny, magiczny świat, który zachwyca od pierwszych stron Królestwa Dusz. Kraina, w której zamieszkują bohaterowie, jest wielowarstwowa, pełna tajemnic i sekretów. Jednak Rena Barron, pomimo mojego zachwytu nad kreacją świata teraz, trochę mnie zraziła do swojej powieści na początku lektury. Dlaczego? Autorka rzuca czytelnika w sam środek wydarzeń i kilkanaście stron to błądzenie we mgle. Nowe nazwy, miejsca, ogrom bohaterów, przedziwnych obrzędów jest dla czytelnika bardzo mylące, a brak konkretnego wprowadzenia czy też wyjaśnienia, powoduje, że trudno się wczytać w lekturę i docenić jej złożoność. Nie wiem, czy to wina tłumacza, czy też autorka w oryginale nie umieściła żadnych wyjaśnień, ale przez całą lekturę napotykałam się na nowe słowa, które niewiele mówią. Z jednej strony mamy piękny, zadziwiający świat, który chcę się odkrywać, bo jest przesiąknięty Afryką, a z drugiej jego złożoność i brak odpowiedniego wprowadzenia trochę zniechęca do lektury.
Bardzo podobała mi się fabuła, chociaż , że opis na okładce zdarza zdecydowanie zbyt dużo i odbiera prawdziwą frajdę z lektury. Akcja rozkręca się bardzo powoli, wręcz wlecze się ślimaczym tempie, jednak są momenty, które czyta się z rosnącą ekscytacją, a krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach. Niestety, po zakończonej lekturze nadal mam w głowie mętlik i chociaż próbuje sobie wszystko poukładać, to czuje, że nie będzie t łatwe. Królestwo Dusz jest książką dobrą, ale sporo jej brakuje do tego, aby stać się powieścią fenomenalną; taką, która pochłonie czytelnika i cały otaczający go świat; taką, która oczaruje odbiorcę, uwiedzie go i nie da o sobie zapomnieć.
Ja, Inkwizytor. Przeklęte przeznaczenie
Ruś nadal nie jest przyjemnym miejscem dla inkwizytora Mordimera Madderdina, lecz teraz, gdy jego umysł i serce zajmuje dobro Nataszy, przestał tak intensywnie zwracać uwagi na wszelkie niedogodności. Zresztą, skoro Bóg pokierował jego krokami właśnie w to miejsce, tak widocznie musi być. I choć nadal uważa się za walczącego w sprawie Stwórcy, to wie, że chcąc posmakować bezpiecznego życia przy swojej Nataszce, będzie musiał odrzucić wszystko to, co znał do tej pory. Nad tą specyficzną parą wciąż wisi widmo niebezpieczeństwa ze strony Ludmiły, księżnej Rusi, która ufa wyłącznie Bożemu słudze. Mordimer zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że Ludmiła nigdy nie wypuści ich ze swoich rąk... w końcu kto lepiej zadba o jej bezpieczeństwo niż Inkwizytor i jego partnerka, wychowanka wiedźmy z bagien?
Nadchodzą jednak mroczne czasy... o wiele gorsze, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Sprawa z Mordimerem Madderdinem jest taka, że historie o jego "przygodach" nigdy się nie nudzą. Trochę zasmucił mnie fakt, iż "Przeklęte przeznaczenie" to trzeci i ostatni tom serii związanej z Rusią. Jednak ten inny, brutalniejszy i brudniejszy świat miał w sobie jakiś urok. Nawet sam główny bohater zaczął go w jakiś sposób akceptować, więc chyba nie jest ze mną aż tak źle. Choć oczywiście chciałam, żeby Mordimer wreszcie zaznał trochę szczęścia.
Nasz Inkwizytor, odkąd los zetknął jego ścieżki z Nataszą, a on sam zapałał do niej szczerym uczuciem, stara się znaleźć jakieś wyjście z trudnej sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że Ludmiła nigdy nie pozwoli mu odejść, nie ma też co liczyć na wsparcie Cesarstwa, któremu przecież służył tak wiernie przez wiele lat. Musi sam wziąć sprawy w swoje ręce, szukając popleczników wszędzie tam, gdzie istnieje taka możliwość. Tyle że kłóci się to z wiarą, w której go wychowano. Do tego dochodzi również Nontle- afrykańska księżniczka, niezwykle piękna kobieta, niestety, skrajnie niebezpieczna. Co prawda obecnie Mordimer przetrzymuje ją w skrzyni, obłożoną licznymi zaklęciami, lecz jak długo będzie mógł utrzymać ten stan? Zresztą, ta sławna podróżniczka jest jego kartą przetargową w rozmowach z pewną potężną wiedźmą z bagien...
Dzieje się, oj dzieje. Wiedziałam, że pan Piekara będzie chciał zakończyć trylogię ruską z przytupem, ale nie spodziewałam się, że będzie to aż tak mocne. Mordimera Madderdina znamy nie od dziś, a jednak w jego życiu pojawiło się wiele innych postaci, do których czytelnik się przywiązał: sługa Ludmiły Andrzej, Nataszka, no i oczywiście sama księżna ruska. To, co się tam dzieje, to istne pomieszanie z poplątaniem. Bohaterowie, którzy wzbudzili w nas, odbiorcach, zaufanie, okazują się być zupełnie inni. Wierzyłam w dobre intencje, choć jak to mówią: "piekło jest nimi wybrukowane". I okazuje się, że słusznie Inkwizytor nawet wśród "przyjaciół" powinien zachować skrajną ostrożność. Niestety.
Szkoda, że to już w pewnym sensie koniec. Szkoda, że zakończenie -choć mocne- musiało być tak smutne. Z drugiej strony czytelnik będzie miał co rozpamiętywać, a kac po ruskiej trylogii długo nie przeminie. I nie załagodzi go żadna kolejna książka. Teraz jestem tylko ciekawa dalszych losów naszego odważnego Mordimera- to jeszcze nie koniec. Tylko kim teraz będzie człowiek, który stracił tak wiele? I czy mgły niepamięci naprawdę przesłonią to, co przeżył na Rusi? Czy Inkwizytor znów stanie się taki, jakim pamiętamy go jeszcze z zamierzchłych czasów, gdy liczyła się dla niego tylko pełna kiesa i puchar wypełniony winem? Na jakie nowe niebezpieczeństwa narazi się w imię wiary i kogo znów spotka na swej drodze... ?
Zakładam, że twórczości pana Jacka Piekary nie muszę polecać nikomu, kto zna nie tylko tę serię, ale i pozostałe książki naszego polskiego autora. A jeżeli ktoś nie znalazł jeszcze na nią czasu, to serdecznie zachęcam do zmiany zdania. Emocje gwarantowane!
Wrona
Fe żyje w świecie, gdzie społeczeństwo podzielone jest na kasty. W tej, której się urodziłeś, w tej umierasz. Nie można się wypisać czy przepisać do innej, lepszej kasty. Każda z nich symbolizuje co innego, a jej członkowie wyróżniają się pewnymi mocami. Fe należy do Wron. Kasty najbardziej niedocenianej i najbardziej krzywdzonej. A to dziewczyna i jej „rodzina” odpowiadają za to, aby zabrać ofiarę moru z wioski. Fe przygotowuje się do roli wodza stada, żeby zastąpić swojego tatkę. Gdy okazuje się, że dwóch zabranych z pałacu królewskiego młodzieńców żyje i odpowiedzialni są za los całego królestwa, dziewczyna zawiązuje z nimi Przymierze. Teraz życie jej, jak i stada Wron, znalazło się w niezwykłym niebezpieczeństwie. Fe będzie musiała wyruszyć w podróż usianą pułapkami, pełną trudnych podejść i ciągłego wysiłku. Czy jej i paniczom, którzy jej towarzyszą, uda się ocalić całe królestwo?
Nie jest to książka fenomenalna. Ma wady, które trochę mi przeszkadzały w trakcie lektury, ale … zakochałam się. To jedna z tych lektur, których wady widzę, ale pomimo to, uwielbiam bohaterów, świat stworzony przez autorkę i magię, która aż emanuje z kart powieści. Wiem, że inni wytykają jej bezlitośnie wady, nie patrząc na wszystkie pozytywne aspekty, ale ja postaram się przekonać was, że czas spędzony z Wroną nie będzie stracony. Opowiem wam o serii, którą można pokochać całym serduchem i wyczekiwać z niecierpliwością na kolejny tom.
Wrona jest książką dość oryginalną. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim podziałem kastowym, jak w powieści Margaret Owen. Trochę to przypomina system w Indiach, a przeniesienie go do świata fantastycznego to wielki plus. Fe jest Wroną. Należy do najgorszych z kast. Ludzie nimi gardzą, ale gdy tylko mor pojawia się w ich wiosce/mieście wzywają je, aby uporali się z grzesznikiem. Wrony nigdy nie mogą czuć się bezpiecznie. Świat stworzony przez Owen oraz zasady, jakie w nim panują, wydają się z początku mętne, ale im dalej w lekturę, tym autorka coraz więcej wyjaśnia i rozgania mgłę. Jeden wątek, który wydaje się być osią napędową serii jest tutaj ledwie zaznaczony, a główny złoczyńca wspominany i pojawia się raz. We Wronach obserwujmy drogę jaką pokonuje Fe i jej towarzysze. Ludzie z innych kast, inaczej wychowani, inaczej patrzący na świat. Owen wyraźnie zaznaczyła, jak różne są ich światy. Później, gdy wędrówka stawała się coraz cięższa, można było zauważyć zmianę w tym, jak bohaterowie patrzyli na kasty. Zauważali, że świat nie jest czarno-biały.
Nie brakuje tutaj wątku miłosnego, ale ledwie o nim wspomnę, bo zdradzenie czegokolwiek więcej, będzie dla Was dym spoilerem. Bardzo podobała mi się kreacja zarówno Fe, która nie da sobie w kaszę dmuchać, jak i paniczów. Spotkanie tych dwóch światów było… zadziwiające. Każdy z bohaterów to odrębna, wyrazista postać, a jeszcze nie wszystko widzieliśmy. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Margaret Owen mnie zaskoczy!
Więzy Zony
"Zona żyła własnym życiem, uczyła się i ewoluowała... A ludzie to najgorsza z anomalii Zony."
Dawno nie buszowałam w rosyjskiej fantastyce, dlatego ochoczo sięgnęłam po "Więzy zony", tym bardziej, że powieść utrzymana w ulubionym przeze mnie klimacie postapokaliptycznym. Wybrzmiewa przerażającymi echami eksplozji elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Tragedia z kwietnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego roku naznaczyła szczególnym rysem moją wczesną młodość - strachem, niedowierzaniem, obawą o zdrowie i spiskowymi teoriami. Dlatego z zainteresowaniem wyszukuję książek poświęconych tej tematyce lub uwzględniających elementy faktów w literackiej fikcji.
Roman Kulikow przedstawia zmieniony po wybuchu obraz strefy wokół Czarnobyla, proponuje intrygującą historię, alternatywną do odbywających się tam obecnie badań naukowych, czy wycieczek turystycznych do Prypeci. Fantastyka ma to do siebie, że można w niej ciekawie pofolgować wyobraźni i autor chętnie korzysta z tego przywileju. W mrocznej Zonie dominują dwie wzmacniające się siły. Jedna należy do mniejszych lub większych pułapek zwanych anomaliami, liczne są ich skupiska i swoiste prawa nimi rządzące. Druga do budzących grozę różnorodnych mutantów, podporządkowanych jedynie bezlitosnym prawom dżungli. W wyniku promieniowa trudnej do zrozumienia transformacji ulegli nie tylko ludzie, zwierzęta, rośliny, lecz także gleba.
Zona to diabelnie niebezpieczne miejsce, o wyjątkowej wrogości, nie oszczędzające nikogo i niczego. A jednak są śmiałkowie, którzy wkraczają na teren ekstremalnie zabójczej strefy, jak ekipy naukowe, poszukiwacze artefaktów, wojskowi zawodowcy, miłośnicy mocnych wrażeń, przestępcy z nielegalnym biznesem, goście z przypadkowo wplecionymi w życiorysy nićmi nietypowych fenomenów natury. Wśród nich Krzemień, ratujący chorego syna, Krogulec, szef bandy, Leonid, agent służb specjalnych, Anton, młody poszukiwacz przygód. Interesy mężczyzn zazębiają się, trochę z woli, trochę z przymusu, działają razem. Odbywają wędrówkę wypełnioną niecodziennymi okolicznościami, spektakularnymi akcjami, widowiskowymi incydentami, zaskakującymi obrotami spraw. W każdej chwili balansują na krawędzi życia i śmierci.
Szybko wciągnęłam się w scenariusz zdarzeń, nieustannie coś się dzieje, narracja ani na chwilę nie zwalnia dynamicznego tempa. Walki, podchody, zasadzki, bezpośrednie kontakty z czymś niewytłumaczalnym i złym, a w środku tego wszystkiego zakazane miejsca, zagadkowy nukleonit i kajdany losu. Przyznam, że mocno nasyciłam się klimatem ekstremalnej walki o przetrwanie. Zajmująco rozpisane dialogi, podszyte bezpośredniością. Zwięzłe opisy, tworzące szczególną atmosferę. Różnorodne postaci, każda wnosi coś atrakcyjnego do fabuły. Oprócz zbieżnego celu przez jakiś czas, bohaterów nie łączy nic, ani osobowości, ani wykształcenie, ani pochodzenie. Jednak w chwilach próby stanowią zespół, osobliwy i poszarpany, ale sprawnie funkcjonujący w niesprzyjającym środowisku. Intrygująco spędziłam czas w świecie powieści, dobrze się w nim odnalazłam, zatem chętnie wyczekiwać będę kolejnego tomu. Teraz książkę przekazuję synowi, jestem przekonana, że stanie się dla niego porywającą lekturą, na mocne męskie czytanie.
Zapowiedź: Doga Szamana
Droga Szamana – jedna z najlepszych serii LitRPG – nowa część, nowa szata graficzna, mega promocja!
Na tę wiadomość czekało wielu czytelników – już 12 do sieci księgarskiej Empik trafi nowa część rewelacyjnej serii Wasilija Machanienki „Droga Szamana”, czyli „Etap trzeci: Tajemnica Mrocznego Lasu”.