Rezultaty wyszukiwania dla: Amber
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Rywalki. Opowiadania
Zdradzę Wam sekret! Nie jestem fanką serii Kiery Cass Rywalki, ale bardzo doceniam miłość, jaką autorka ewidentnie żywi wobec swoich bohaterów. Fakt, że to uniwersum jest stale rozwijane i uzupełniane, pokazuje, ile energii i weny Cass inwestuje w swoją historię. Ale zachwyt pracowitością autorki to jedno, a czy „Rywalki. Opowiadania” dobrze się czyta?
Książka ta to zestawienie – wybrane i opracowane, jeśli dobrze rozumiem, przez polskiego wydawcę, Wydawnictwo Jaguar – dłuższych opowiadań i materiałów dodatkowych ze świata „Rywalek”. Mamy tu siedem opowiadań: „Księcia”, „Gwardzistę”, „Królową”, „Faworytkę”, „Celeste”, „Pokojówkę” i „Po epilogu Jedynej”. Książkę uzupełniają rozmaite materiały dotyczące uniwersum i samej Kiery Cass: dalsze losy niektórych dziewcząt z Eliminacji, drzewa genealogiczne bohaterów, wyjaśnienie natury poszczególnych klas, playlistę do „Rywalek” i „Elity”, a także dwuczęściowy wywiad z autorką. Oczywiście clue stanowią właśnie opowiadania. W „Księciu” widzimy początek Eliminacji z perspektywy Maxona – historię jego niedoszłego związku, rozterki wynikające z poszukiwania żony, pierwsze spotkania z Ameriką i relację z innymi kandydatkami. „Gwardzista” to narracja Aspena i jego spojrzenie na Americę. W „Królowej” poznajemy lepiej historię Amberly w czasach, gdy sama uczestniczyła w Eliminacjach – autorka próbuje pokazać, jak rozwijało się uczucie jej i księcia Clarksona. W „Faworytce” spoglądamy z innej perspektywy na Marlee – ulubienicę telewidzów – i jej miłość do Cartera Woodworka. To cztery bardziej znane opowiadania z uniwersum, lecz są i trzy inne, krótsze. „Celeste” to historia tytułowej bohaterki i jej udziału w Eliminacjach. W „Pokojówce” Lucy próbuje sobie poradzić z faktem, że Aspen był zakochany w jej pani. A już poepilogowe opowiadanie to urocza historyjka z życia małżeńskiego Maxona i Ameriki.
Bawiłam się podczas lektury lepiej, niż zakładałam. Opowiadania idealnie wpasowują się w oryginalną trylogię Cass, a co najlepsze – wykorzystują faktyczne fragmenty i zdarzenia znane nam z serii. Jednocześnie autorka nie ogranicza się do opowiedzenia drugi raz o tym samym, tylko z innej perspektywy. Dopisuje, uzupełnia, szuka głosów nowych postaci. Śmiem twierdzić, że to ciekawsze, niż sama seria, a Maxon mógłby być jako stały narrator ciekawą przeciwwagą dla Ameriki. W ogóle „Książę” i „Królowa” to zdecydowanie najlepsze opowiadania w całym zbiorze – w obu Cass próbuje pokazać nie tylko romans, ale też polityczne kulisy Eliminacji. Bardzo mi się podobało to, że Maxon ma wątpliwości, a z kolei Clarkson jako młodzieniec nie jest przedstawiony tak romantycznie jak syn – widać, że to młodzieniec z masą problemów, który nie wie, jak się właściwie zachowywać, bo nikt nie zachowywał się właściwie wobec niego. Najsłabsze z kolei było opowiadanie o Celeste – brakowało w nim jakiejś spójności, myśli przewodniej, czegoś poza zbiorem scenek, których mogliśmy się domyślić z oryginalnej trylogii. A to przecież taka ciekawa postać z niejednoznaczną motywacją!
Ten zbiór to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów serii – to bez wątpienia. Znajdziecie w niej nowe perspektywy, nowe spojrzenie na starych znajomych, dużo ciekawych informacji i możliwość spędzenia więcej czasu w ulubionym świecie.
Zapowiedź: Rywalki. Opowiadania
„Książę” pokazuje wydarzenia sprzed Eliminacji i pozwala śledzić losy młodego władcy od pierwszego dnia ich rozpoczęcia. W drugiej z opowieści przekonamy się, jak płynęło życie Aspena w pałacowych komnatach - i ujrzymy prawdę o świecie gwardzistów, której nigdy nie pozna America...
Tylko jedna noc
"Zamieniłam się w ducha nawiedzającego życie, które nigdy nie stało się moim udziałem."
Początek powieści zapowiadał elektryzującą przygodę, puls bił przyspieszonym rytmem, wiele się działo, bohaterowie zostali ciekawie poprowadzeni. Niestety, tuż przed połową, fabuła wytraciła impet, zamiast napięcia pojawiła się przewidywalność, przestało mi nawet zależeć, aby poznać sekrety postaci, gdyż nie mogłam się w nich dopatrzeć niczego szczególnego. Wydawało się, że pod koniec historia nabierze rumieńców, ale przekonałam się, że znakomicie wyczuwałam, jaki obrót przyjmą sprawy. Nie zaskoczyła kumulacja rozgrywek, tajemnic i rozwiązań. Zaledwie jeden aspekt przybrał nieoczekiwany wynik, ale to za mało, bym zaliczyła przygodę do dobrych, pobudzających wyobraźnię, zapewniających dreszcze emocji, czy, jak zapowiada okładka, elektryzujących. Miałam odczucia, że thriller lepiej spasowałby się z czytelnikiem, który dopiero zaczął znajomość z tym gatunkiem, wrażenia zrobiłyby gęste zawirowania wokół postaci, okoliczności wyjaśniania zaginięcia dziecka, podsuwane fałszywe wskazówki. Natomiast odbiorca wyrobiony w tego typu historiach, dostrzegłby przeciętność, brak wyróżniających się cech na tle wielu podobnych tytułów. Byłam zawiedziona, że z "Tylko jedną nocą" nie udało się powtórzyć mocnych wrażeń czytelniczych wywołanych przez "Zmyślenia" Jess Ryder, ponieważ przyjemnie wypełniły wieczór, wybrzmiewały niepokojącymi nutami.
Amber i George znali się od szkolnych czasów, młodzieńcza miłość przerodziła się w małżeński związek, a owocem gorących uczuć okazała się Mabel. Amber bardzo dobrze znosiła ciążę, lecz nie mogła poradzić sobie z depresją poporodową. Czuła się wykończona opieką nad dzieckiem, zupełnie inaczej wyobrażała sobie wielkie szczęście. Ruby, młodsza o sześć lat siostra, zaproponowała, że zajmie się małą przez kilka dni, aby małżeństwo miało okazję ponownie zbliżyć się do siebie, odpocząć od stresującego macierzyństwa i ojcostwa. Wcześniej siostrzane relacje długo nie układały się dobrze, ich dynamika przybierała różne oblicza, dopiero ostatnio uległy poprawie. Po roztrząśnięciu wątpliwości, Amber i George przyjęli propozycję Ruby. Kiedy młodsza siostra czyniła wszystko, aby nie zawieść zaufania młodych rodziców, ktoś wiedziony nieczystymi intencjami przeniknął do życia rodziny i doprowadził do dramatycznych sytuacji.
Mój książę
Miłosne kłamstwa i prawdziwa namiętność w przesyconym subtelnym humorem romansie z pierwszych miejsc list bestsellerów.
„Bridgertonowie” to kolejne wznowienie płynące na fali nakręconej przez Netflix ekranizacji. Serial być może nie jest wybitny, ale z pewnością jest odpowiedzią na to, czego widzom w ostatnich czasach brakowało. Jak w porównaniu do niego wypada książka?
Zarys fabuły
Towarzyska śmietanka i londyńska elita żyje obecnie jedynie okresem, w którym na dworze przedstawione są debiutantki. Piękne panny, z dobrych rodzin są na wydaniu i większość z nich marzy jedynie o prawdziwej miłości lub przynajmniej korzystnym zamążpójściu. Jedną z nich jest inteligentna i pełna uroku Daphne Bridgerton. Okazuje się jednak, że do jej ręki wcale nie ustawia się kolejka chętnych. Gdy na swej drodze spotyka uciekającego przed licznymi adoratorkami księcia Simona, odkrywają, że wspólnymi siłami mogą przezwyciężyć swoje tymczasowe problemy. Jeżeli Simon zacznie zalecać się do panny Daphne, to inni kandydaci również zwrócą na nią uwagę. On natomiast w ten sposób sprytnie wymknie się natrętnym swatkom. Czy plan się powiedzie?
Moja opinia i przemyślenia
Przyznam, że serial obejrzałam z przyjemnością i to mimo tego, że wyraźnie dostrzegałam jego słabe strony, ale zupełnie nie umywa się on do książki. „Mój książę” to ciekawa, dobrze przemyślana, a zarazem lekka i pełna wdzięku powieść. Towarzyszą jej piękne opisy, wiele dobrego humoru i cudownie, niezwykle subtelnie wykreowani bohaterowie. Ogromnie cieszę się, że miałam przyjemność ją przeczytać. Przyznam szczerze, że gdybym tym razem, tak jak mam to w zwyczaju, również zaczęła od książki, to nie dokończyłabym oglądania serialu, bo na jej tle wypada rozczarowująco.
Sądziła… ach, nawet kiedy wypadł jak burza za drzwi, sądziła, że zdołają pokonać dzielące ich przeszkody, teraz jednak nie była już taka pewna.
Bardzo cieszę się, że „Mój książę” to zaledwie pierwszy tom serii. Oznacza to bowiem, że czeka mnie długa i wspaniała literacka przygoda. Przyznam również szczerze, że w ogóle nie zainteresowało mnie stare wydanie, które ukazało się nakładem wydawnictwa Amber. Jednak ekranizacja to naprawdę świetny sposób na promocję książki, który podziałał również na mnie.
Podsumowanie
„Mój książę” to pełen uroku, historyczny romans, który jednak pokazuje również brutalność ówczesnego życia, która skierowana jest przede wszystkim ku kobietom. Każdy, kto chce utrzymać się na powierzchni, musi trzymać się zasad i grać w zawiłą grę, której skomplikowane reguły nie wiadomo kto i po co wymyślił. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mogła powiedzieć to o tym gatunku, ale powieść czytałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Polecam! Zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
Zapowiedź: Cyberpunk Girls. Opowiadania
Cyberpunk Girls. Opowiadania" to zbiór opowiadań cyberpunkowych polskich autorek. I tych znanych, i docenionych, i tych jeszcze nieodkrytych. Poznaj zawiłe ścieżki wyobraźni cyberpunk girls i wybierz świat dla siebie.
PHALANX powraca do Katowic!
Nie udało nam się spotkać na planszówkach w Spodku, w tym roku nie czeka nas również wizyta na Narodowym. PHALANX powraca do Katowic, aby jeszcze raz móc wspólnie z Wami zagrać w nowości i nadchodzące premiery.
Stranger Things: Prosto w ogień
Zawsze zadziwiało mnie, ile osób pracuje przy wydaniu komiksu. Za przygotowanie tytułu „Prosto w ogień” odpowiedzialna jest cała ekipa. Scenariusz napisała Jody Houser, za rysunki odpowiada Ryan Kelly, za ich obrys Le Beau Underwood, kolorystykę dodała Fiona Farrell, litery napisała Nate Piekos, ilustracja z okładki jest autorstwa Kyle Lambert, grafiki przed rozdziałami przygotował Viktor Kalvachev, a dla nas, z angielskiego komiks przełożyła Donata Olejnik.
Ucieczka z laboratorium to nie koniec drogi Marcy i Ricky’ego. Wówczas dzieci, a teraz już młodzie ludzie, wciąż poszukują innych uciekinierów. Gdy udaje im się odnaleźć jedną z nich, dziewczyna zaskakuje ich informacją, że siostra bliźniaczka Marcy, której mocą jest wytwarzanie ognia, wciąż żyje. Dwójka przyjaciół zamierza ją odnaleźć i uwolnić ze szpitala psychiatrycznego, w którym została zamknięta. Tylko czy uda im się tego dokonać i czy na pomoc nie będzie już zdecydowanie za późno?
„Prosto w ogień” to doskonale narysowany, niezwykle wciągający komiks, z którego zadowoleni będą wszyscy fani uniwersum. Jednak przedstawiona w nim historia została moim zdaniem nieco zbyt uproszczona. Czyta się ją jakby poklatkowo. Ktoś mógłby powiedzieć, że taki jest urok komiksów, ale to nieprawda. Niektórym twórcom udaje się opowiedzieć pełną, bogatą w szczegóły historię tylko za pomocą grafik lub z minimalną ilością tekstu. Tutaj tak nie jest, a szkoda, bo moim zdaniem właśnie ta drobna rzecz odróżnia dobry komiks od świetnego.
Trzeci komiks z serii Stranger Things, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, ma twardą oprawę i gruby, błyszczący papier. Wydanie jest eleganckie i poza retrospekcjami w całości zachowane w kolorze. Komiks czyta się znakomicie, historia jednak jest krótka i starcza zaledwie na parę chwil. Miło jednak jest poznać losy bohaterów, którzy w serialu są postaciami pobocznymi lub zostali jedynie wspomniani, a nie występują w nim wcale. W komiksie Jedenastka jest oczywiście ważna, ale tym razem to ona nie odgrywa w nim żadnej roli. Akcja komiksów z serii Stranger Things dzieje się równolegle do akcji serialu.
Ogromnie cieszy mnie, że „Prosto w ogień” i inne komiksy z serii powoli ukazują się w Polsce. Myślę, że to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów serialu, po którym zawsze odczuwałam pewien niedosyt, chcąc poznać większą ilość elementów całej tej złożonej i nieco zagmatwanej historii. Lekturę „Prosto w ogień” oczywiście serdecznie polecam, to świetnie dopracowany, bardzo porządnie wydany komiks. Warto mieć go w swojej kolekcji.
Kulawy szermierz
Wiedziony ostatnimi moimi doświadczeniami z debiutującymi autorami, trochę nieufnie podchodziłem do książki Tomasza Matery. Okładka jednak tak bardzo kusiła moje oko, że nie potrafiłem się oprzeć sprawdzeniu, jak wypada pod względem treści. Niewiele myśląc, zabrałem się do czytania.
Fabuła jest dość prosta. Kaleki szermierz Uther Mac Flann próbuje pomścić swoje krzywdy na znienawidzonym Skowronku i odzyskać pozycję u boku generał Victorii Dauberg. Zanim jednak dojdzie do tego, dostaje zlecenie eskortowania tajemniczej czarodziejki i małego dziecka do świątyni. Niespodziewanie krótka podróż ma ogromne skutki dla Uthera i przewraca jego życie do góry nogami. W tym samym czasie dyplomatka Amber wyrusza na poszukiwania zaginionej siostry, którą była nasza wyżej wymieniona czarodziejka. Niestety znajduje jedynie jej grób i ślady, które wiodą je w kierunku naszego szermierza. Tymczasem w Mieście Wież jego niezłomny obrońca, Koriolan przygotowuje się do kolejnego obrażenia miasta przez Gebryjczyków, którzy podnieśli bunt na zachodzie i wkrótce staną u bram Oryksu. Losy naszych trzech bohaterów połączy wojenna zawierucha i już na zawsze zmieni ich życie.
Głównym bohaterem jest zdecydowanie kaleki Uther i tutaj ogromne brawa dla autora za wykreowanie postaci. Przede wszystkim sam pomysł, by głównego bohatera zrobić osobą niepełnosprawną, jest godzien podziwu. Nie oszukujmy się, w powieściach fantasy ciężko jest się utożsamiać z bohaterami. Nigdy nie będziemy silni jak Conan Cymeryjczyk, czy zwinni jak Gertalt. Ten sam problem swojego czasu dotykał komiksy takie jak Batman, Czarna Pantera itp. O pieniądzach Bruce Wayne'a mogą myśleć bardzo nieliczni na świecie. I wtedy olśnieniem stał się Spiderman, który był zwykłym licealistą, mającym zwykłe nastoletnie problemy. To samo robi Tomasz Matera. Jego bohater mimo swojego kalectwa jest nadal jednym z najlepszych w swoim fachu, wynika to z jego siły ducha i determinacji. Charakteru dodaje jego postaci niezłomny upór, który sprawia, że podejmie on naprawdę zaskakujące decyzje. Z takim bohaterem może utożsamić się właściwie każdy. Czy to osoba niepełnosprawna, czy w pełni zdrowa osoba mająca problemy z wiarą w siebie.
Powiem szczerze, że Uther mimo swoich niekiedy kontrowersyjnych decyzji wbił się z impetem w wielką trójcę moich ulubionych bohaterów.
Co ciekawe reszta bohaterów jest napisana równie dobrze i interesująco. Obie siostry - to znaczy nasza tajemnicza czarodziejka oraz Amber są bardzo dobrze skrojone. Każda z nich ma inny temperament, charakter, pogląd na świat i każdą z nich lubimy za coś kompletnie innego. Nawet wspominany wyżej Skowronek, jako przeciwnik Uthera jest postacią bardzo ciekawą.
Świat stworzony przez Tomasza Materę jest interesujący i wciągający. W książce dostajemy dobrze rozrysowaną mapę wraz z autorskimi nazwami miast i krain. Nie jest to może zrobione z taką perfekcją jak Śródziemie władcy Pierścieni – jednak na tyle sprawnie, aby wciągnęło nas od początku do końca.
Podsumowując Kulawy szermierz to najlepszy debiut, jaki miałem okazję czytać w tym roku. Czytając opowieść o Kulawym Szermierzu, nie czujemy, że przyszło nam czytać prozę autora debiutującego, a wręcz przeciwnie. Okładka i mapa w środku przyciągają nas, ale są wprost proporcjonalne do treści. Polecam całym sercem każdemu i czekam na kontynuację.
Wołanie grobu
Osiem lat to kawał czasu, choć gdy sobie uświadomimy, jak dawno kogoś nie widzieliśmy, jesteśmy bardzo zdziwieni- to już tyle lat? Naprawdę? A minęło tak szybko, za szybko... Nie pamiętamy oczywiście zbyt wielu wydarzeń z tamtego okresu, chyba że coś na tyle nas zszokowało lub zainteresowało w inny sposób, że nawet po tak długim upływie czasu jesteśmy w stanie podać konkretną datę. Tę pewność miał doktor David Hunter, antropolog sądowy- osiem lat temu uczestniczył w poszukiwaniu ciał kobiet ukrytych przed ludzkim okiem przez sprawcę na torfowisku. Osiem lat temu miał jeszcze w miarę normalne życie prywatne. Teraz doktor Hunter wciąż pracuje jako antropolog sądowy, choć po tragicznej śmierci jego żony i córki nic nie jest takie, jak powinno. Dziwi się na wieść, że seryjny morderca, z którym stanął oko w oko podczas poszukiwań na torfowisku, zdołał uciec z więzienia. Jest jeszcze bardziej zdumiony, gdy policjant -a prywatnie jego znajomy z przeszłości- informuje go, iż psychopata z dużym prawdopodobieństwem będzie polował na tych, którzy nawet w najmniejszym stopniu uczestniczyli w śledztwie przeciwko niemu. Początkowo doktor David Hunter przyjmuje te rewelacje z pewną dozą sceptyczności; jednakże już kolejne wydarzenia jasno pokazują, iż ktoś z przeszłości wciąż o nim pamięta. Co nie do końca go cieszy.
Lata temu, jeszcze gdy byłam regularną użytkowniczką mojej miejscowej biblioteki, natrafiłam na książkę o ciekawym tytule- Wołanie grobu. Wtedy tematyka antropologii sądowej była dla mnie bardzo mętna, nieznana. Postanowiłam więc to zmienić i skusiłam się na serię wydawaną wówczas przez wydawnictwo Amber. I choć od tej chwili minęło wiele lat, to wciąż pamiętałam o Davidzie Hunterze. Teraz, gdy wydawnictwo Czarna Owca postanowiło ponownie wydać serię o tym antropologu sądowym, postanowiłam wrócić do tej historii jeszcze raz- aby się przekonać, czy nadal będę taka pełna entuzjazmu, podziwu i poniekąd uwielbienia dla pióra pana Simona Becketta. I wiecie co? Troszkę się zmieniło, choć wciąż z przyjemnością zanurzam się w kryminalne historie tego autora.
Osiem lat temu David Hunter towarzyszył stróżom prawa podczas próby odnalezienia miejsc pochówków ofiar zbrodni seryjnego mordercy- miał je wskazać sam sprawca, ogromny mężczyzna, który bez problemu mógłby skręcić kark nawet dorosłemu, a co dopiero nastoletniej dziewczynie. Na miejscu okazuje się jednak, że sprawca ma problem ze wskazaniem grobów, a całe "spotkanie" kończy się jego próbą ucieczki. Tym razem mu się nie udało, ale już osiem lat później owszem. Jednak w tym późniejszym okresie życie antropologa sądowego wygląda już zupełnie inaczej- stracił swoją ufność we własne decyzje, w drugiego człowieka. Choć całkowicie zatapia się w pracy, to gdzieś tam z tyłu głowy wciąż brzmią mu głosy zmarłych bliskich. Nieustanne poczucie winy sprawia, iż doktor David Hunter nie może znaleźć sobie miejsca, a jedyną próbą odkupienia -w jego mniemaniu- własnych win staje się szukanie sprawiedliwości dla tych, którzy trafiali na jego stół. Nie do końca wierzy, że ktoś mógłby przez tak długi czas pielęgnować w sobie urazę do niego, skoro na torfowiskach był bardziej obserwatorem niż tym, który kierował jawne wyrazy wrogości ku seryjnemu mordercy. Ale czy ktokolwiek z nas wie, co dzieje się w umyśle psychopaty? Telefon od kobiety, która wówczas także znajdowała się na miejscu wydarzeń tylko udowadnia mu, że być może znalazł się na celowniku...
Co prawda Wołanie grobu to czwarta część "przygód" naszego doktora, ale bez obaw, nie pogubicie się w wydarzeniach. Autor nawiązuje do tego, co działo się wcześniej, więc każdy, kto niefortunnie rozpoczął maraton z Davidem Hunterem od tomu innego niż pierwszy, nie poczuje tego aż tak dosadnie. Sama książka jest dosyć rozwlekła, nie mamy tutaj konkretnego, bieżącego śledztwa, lecz sprawę sprzed lat, gdzie bohaterowie muszą bazować na swoich wspomnieniach czy starych notatkach. Zresztą, nikogo nie zamordowano- dopiero może do tego dojść, choć na sumieniach wówczas obecnych na torfowisku osób wciąż zalega ta sprawa sprzed lat. Te ciała, które wciąż domagają się pochówku z prawdziwego zdarzenia. Wbrew pozorom w tym śledztwie tkwi o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać. Może to nie skazany mężczyzna zamordował te kobiety... ? Niedopowiedzenia.
Nie powiem, książka przyciągnęła moją uwagę, acz trochę ze względu na sentyment do twórczości pana Becketta. Sama historia była trochę rozwlekła (jak już wspomniałam), lecz broniła się stylem pisarskim autora. Zresztą coraz częściej w thrillerach mamy do czynienia z przedstawicielami innych zawodów policyjnych, z antropologiem bardzo rzadko, tak więc można "przyjrzeć" się odrobinkę jego pracy- może nie akurat w tym tomie, ale w całej serii już na pewno. Jeżeli lubicie poznawać od podszewki działania policyjne antropologów i innych tego typu grup, to zapraszam do lektury książki. Myślę, że przypadnie Wam do gustu. Oczywiście polecam rozpocząć swoją podróż z Davidem Hunterem od tomu pierwszego!