Rezultaty wyszukiwania dla: Agnieszka Je��
Pastwa
Agnieszka Jeż ma na swoim koncie kilka powieści kryminalnych. Zbierają dobre recenzje, więc postanowiłam sprawdzić, jak pisze autorka. Zdecydowałam się na powieść „Pastwa", gdyż dzieje się w regionie, który szczególnie mnie interesuje.
Chodzi o Dolny Śląsk, a dokładnie jego południową górzystą część.
Niewielka wieś w Sudetach. Wszyscy sąsiedzi się znają, wiedzą o sobie wszystko lub prawie wszystko. Każdy jest powiązany z resztą więzami towarzyskimi, zawodowymi bądź rodzinnymi. Zdawać by się mogło, że w takim miejscu nic się nie ukryje, a jednak nawet tu można dochować tajemnicy, sprawić, by ktoś zniknął i nie pozostał po nim nawet najmniejszy ślad, ba zrobić to tak, by nikt nie szukał.
Sonia Kranz, policyjna detektywka z ogromnym doświadczeniem, ale też ze złą reputacją prowadzi kolejne śledztwo. Tym razem bez śladu znika Waldemar Wilski, znany w okolicy syn właściciela zakładów mięsnych. Co ciekawe, zaginięcie zostaje zgłoszone przez świeżo poślubioną małżonkę, bo mąż zniknął jeszcze przed nocą poślubną.
Początkowo sprawa jest bagatelizowana, jednak gdy w jednej z kiełbas zostaje znaleziony ludzki ząb, sytuacja się komplikuje, a śledztwo staje się głośne.
Początkowo brakuje punktów zaczepienia, rodzina szanowana, wyroby smaczne, nie ma motywu, nie ma ciała. Ginie jednak kolejny z członków rodziny i robi się coraz poważniej. Okazuje się też, że wiele lat wcześniej jeden z członków rodziny wyjechał bez słowa i przestał się komunikować z rodziną. Czy nadal żyje? A może też padł ofiarą morderstwa? Im dłużej czyta się powieść, tym tajemnic przybywa, a atmosfera wokół rodziny staje się coraz gęstsza. Czytelnik próbuje powiązać wątki, zrozumieć działanie mordercy i znaleźć go razem z policją. Zabójca jest jednak zawsze o krok przed śledczymi i czytelnikiem.
Powieść czytało się wyśmienicie, ciekawy wątek kryminalny i pasjonujące wątki poboczne związane z życiem prywatnym Soni Kranz sprawiły, że nie mogłam się od książki oderwać. Podobał mi się sposób prowadzenia narracji, opisy przyrody, nawiązania do historii i wplecenie tajemniczych Sudetów w tok akcji.
To była dobra podróż literacka na jeden wieczór.
Polecam.
Podniebie
Czasem trafia się książka, która uderza jak zimny prysznic. Niby się spodziewasz chłodu, ale nie jesteś gotowy na ten dreszcz. „Podniebie” spod pióra Agnieszki Gracy to właśnie taki literacki strzał między żebra – zaskakuje, boli i zostaje w głowie na długo po ostatniej stronie. Niby kryminał, a jednak ma w sobie coś głębszego. Dużo głębszego.
O czym jest książka?
Punktem wyjścia dla fabuły jest zaginięcie nauczycielki – Hanny Wierzbickiej. Sprawą zajmuje się duet krakowskich detektywów, Iga Bagińska i Igor Szot, których fani pisarki mogą kojarzyć z „Czarnego poniedziałku”. Kobieta znika bez śladu po spotkaniu z przyjaciółmi. Brak świadków, dowodów, jakichkolwiek punktów zaczepienia. Bulwary nad Wisłą. Cisza, która krzyczy.
Śledztwo toczy się powoli. Niemal sennie, ale z każdym kolejnym rozdziałem wchodzimy głębiej w życie zaginionej, w jej przeszłość, traumę, w to, co nigdy nie zostało wypowiedziane. Historia, która miała być „tylko” zagadką kryminalną, szybko okazuje się dramatem psychologicznym, rozliczeniem z dzieciństwem, systemem, a czasem nawet z samym sobą.
Moja opinia i przemyślenia
To nie jest książka, którą da się połknąć jednym haustem. Trzeba ją sączyć. Przerywać, wracać. Zatrzymywać się nad niektórymi zdaniami i myśleć: „jak dobrze, że ktoś to w końcu napisał”.
Agnieszka Graca z ogromnym wyczuciem balansuje na granicy gatunków. Kryminał służy jej jako rama, ale środek tej opowieści wypełnia soczystą treścią – społeczną, emocjonalną, momentami wręcz egzystencjalną. Nie ma tu prostych odpowiedzi, za to jest wiele trudnych pytań. O to, jak bardzo nie znamy nawet najbliższych. O to, jak łatwo przeoczyć cudzy ból. O to, co robi z człowiekiem krzywda, która nigdy nie została wypowiedziana.
Szczególne uznanie należy się moim zdaniem pisarce za portret Hani, kobiety cichej, wycofanej, niewidzialnej. Takich jak ona mijamy codziennie. Z pozoru zwyczajna, a jednak niosąca w sobie przeszłość, która nie daje oddychać. I nie, nie chodzi tu o tanie dramaty. Agnieszka Graca nie gra na emocjach, tylko pozwala im wybrzmieć naturalnie. Bez przesady, bez epatowania przemocą. Z szacunkiem.
Podsumowanie
„Podniebie” to książka, która ma siłę rażenia. Wciąga, trzyma w napięciu, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. Udowadnia, że kryminał może być nośnikiem ważnych tematów i że czasem to właśnie fikcja potrafi mówić prawdę najgłośniej.
Zdecydowanie warto po nią sięgnąć – niezależnie od tego, czy jesteś fanem zagadek kryminalnych, czy po prostu szukasz literatury z pazurem i głębią. Agnieszka Graca pokazuje, że nie każda prawda musi tonąć w ciemności. Czasem trzeba tylko sięgnąć pod niebo.
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Pomroka
Małe miasteczka mają swój urok; kuszą spokojem, ciszą, krajobrazami. W miejscu takim jak to, mieszkańcy powinni żyć jak w raju. Jednak wielokrotnie prawda okazuje się o wiele mroczniejsza, a tajemnice, jakie skrywają, przez długie lata nie mają szans ujrzenia światła dziennego...
W poszukiwaniu spokoju po niedawnym rozpadzie małżeństwa, Sonia Kranz wraz z nastoletnią córką Julką, przenosi się z Wrocławia do małej miejscowości, Mieroszowa. Wszyscy zapowiadali, że na prowincji czekają na nią wyłącznie drobne sprawy związane z kradzieżą czy sąsiedzkimi kłótniami. Nic bardziej mylnego; już na początku nowego, życiowego rozdziału Sonia musi zmierzyć się z morderstwem nastoletniej dziewczyny. I mimo tego, że policja bardzo szybko ustala potencjalnego sprawcę, to dla Kranz jego zeznanie jest niespójne i niejako wymuszone. Pytanie tylko, przez kogo?
Czy nowa pani komisarz poradzi sobie z tak tragicznym śledztwem, w którym ofiarą jest młoda dziewczyna? I czy ma ono związek ze sprawami gwałtów sprzed lat... ?
Pierwszym, co przyciągnęło mój wzrok, była oczywiście klimatyczna okładka. Biła z niej tajemnica, atmosfera niedopowiedzeń. Miałam nadzieję, że i treść będzie równie klimatyczna. Już po lekturze mogę stwierdzić, że nasza polska autorka bardzo dobrze radzi sobie w tym pełnym zawiłości gatunku, jakim jest thriller. Zaznaczę jeszcze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki Jeż (i prawdopodobnie nie ostatnie).
Sonia Kranz po przeprowadzce chce przede wszystkim poukładać sobie w głowie sprawy związane z jej życiem prywatnym, jednak - jak wiadomo - Los bywa przewrotny. Całą uwagę musi skupić na śledztwie w sprawie morderstwa nastoletniej Zuzi, jak się okazuje - nowej koleżanki jej córki. Dla kobiety nie ma chyba nic gorszego niż śmierć dziecka i Sonia czuje cały ból matki, która musi pochować córkę. Tym bardziej chce złapać sprawcę. Tropów jest kilka, a każdy z nich prowadzi donikąd. Do czasu. Miałam wrażenie, że gdyby nie dociekliwość pani komisarz, to pozostali członkowie zespołu śledczego skupiliby się na niepełnosprawnym umysłowo mężczyźnie, który przyznał się do morderstwa. Ona jedna od początku nie miała stuprocentowej pewności, że to on mógłby być sprawcą. Dlatego drążyła dalej, co doprowadziło ją aż do dziesięciu lat wstecz, do spraw związanych z nierozwiązanymi sprawami dotyczącymi napadów na kobiety. Główna bohaterka chciała sprawiedliwości dla zmarłej Zuzi, ale i dla jej matki, co naprawdę mi się spodobało. Dawała z siebie wszystko.
Komisarz Sonia Kranz nie jest papierową bohaterką, o której zapomnimy tuż po zakończeniu lektury. Ma w sobie empatię, ale nie pozwala całkowicie przejmować jej kontroli nad sobą. Przede wszystkim jest śledczą, która chce schwytać sprawcę. Bardzo dobrze stworzona postać, którą widzimy w kilku wydaniach: jako policjantkę, matkę oraz przede wszystkim kobietę. Dzięki tak wyraźnemu obrazowi łatwiej nam wczuć się w historię. Co więcej, całkiem dobrze poznajemy ją również od strony prywatnej, dzieli się z czytelnikiem swoimi uczuciami, przemyśleniami oraz problemami. Za to "Pomroka" zdobyła dodatkowe punkty w moich oczach.
Czy jest mrocznie i tajemniczo? Mrocznie trochę, tajemniczo owszem. Szczególnie, gdy na jaw wychodzą pewne skrywane od lat tajemnice. Czlowiek zaczyna wątpić w swojego bliźniego, patrząc, jak niskie pobudki prowadzą go do upadku moralnego. Cóż, nie nam oceniać czyjeś wybory. W każdym razie książkę czyta się dobrze, akcja gna wartko przed siebie, zostawiając nas często z milionem pytań, zarówno tych związanych ze śledztwem, jak i wspomnianą już moralnością.
Czy polecam? Owszem, myślę, że osoby, które znają już twórczość naszej polskiej autorki już mają tę lekturę w planach. Tych, którzy tak jak ja po raz pierwszy usłyszeli (przeczytali) o tej pisarce, zachęcam. Czeka na Was intrygująca podróż...
Zapowiedź: Płoń
Jak zakończy się świat? Świat zakończy się w ogniu.
W zimny niedzielny wieczór na początku 1957 roku Sarah Dewhurst stała z ojcem na parkingu stacji benzynowej Chevron, czekając na smoka, którego najęli do pomocy na farmie…
Zapowiedź: Żmijątko
Bo życie wiedźmy jest kołowrotem... Nastała wiosna, lecz zamiast wybuchu zieleni panuje susza, a wokół mnożą się tajemnice. Dlaczego kamienna baba leży na ziemi? Co wróżą spadające gwiazdy?
Zapowiedź: Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie
Znane autorki związane nie tylko z nurtem fantastyki i literatury słowiańskiej po raz kolejny tworzą niesamowitą antologię. Zebrane opowiadania wzruszą, przestraszą, a przede wszystkim sięgną do nieznanych legend i podań słowiańskich.
Zapowiedź: Bujda
Pewnego dnia Kalina nieoczekiwanie staje się świadkiem morderstwa. Z dachu bloku, w którym mieszka, zostaje zepchnięty mężczyzna. Nastolatka chce jak najszybciej wrócić do domu, dopadają ją bowiem wspomnienia starszej siostry, która rok wcześniej popełniła samobójstwo. W wejściu do klatki wpada na podejrzanego chłopaka, zaś na wycieraczce przed drzwiami swojego mieszkania znajduje list nawiązujący do zmarłej siostry.
Zapowiedź: Bestie zagłady
Koffi uratowała swoje miasto i chłopaka, którego kochała, ale zapłaciła za to straszliwą cenę. Stała się sługą Fedu, przebiegłego boga śmierci, i jest zmuszona użyć swojej nowo odkrytej mocy, by wesprzeć go w podboju świata. Jeśli odmówi, zaryzykuje bezpieczeństwo swojego domu i bliskich. W nowym otoczeniu ciężko stwierdzić, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Jej moce są równie ekscytujące, co niebezpieczne, a używając ich dziewczyna może na zawsze zmienić swoje życie.
Grzechy ojców
Kerhalora już dawno przestała być dobrym miejscem do życia. Odkąd Karmazynowe Bractwo sięgnęło po władzę, nikt nie może czuć się bezpiecznie. Nigdy nie wiadomo, czy nie zostanie się oskarżonym o konszachty ze starowiercami. A gdy jest się faktycznie wyznawcą starej wiary, to każdy dzień może być ostatnim.
W takim właśnie świecie przyszło żyć bohaterom trylogii „Dzieci starych bogów”. Dwoje młodych bohaterów należących do starych rodów wyznających zakazaną religię: Aine Wart i Bertram Armin próbuje w tym świecie znaleźć swoje miejsce.
W pierwszym tomie autorka zostawiła bohaterów z setkami pytań, na które nie znali odpowiedzi i nie rozumieli, co się wokół nich dzieje. Drugi tom, czyli „Grzechy ojców” zagęszcza atmosferę i choć cześć pytań znajduje swoje odpowiedzi, to życie bohaterów wcale nie staje się łatwiejsze.
Co więcej, nasi młodzi bohaterowie sami sporo komplikują, zwłaszcza jeśli chodzi o relację między nimi. Wszak od początku czytelnik jest świadkiem budzącego się uczucia, widzi, jak ono się rozwija i jak niesprzyjające okoliczności komplikują tę relację. W miejsce dawnej sympatii wkrada się nieufność i podejrzliwość, Aine ma coraz więcej tajemnic, staje się skryta, nerwowa, a ciążące na niej przysięgi i obietnice sprawiają, że prawie popada w obłęd. Niemal bez przerwy towarzyszy jej tajemniczy głos, czasem przybierający widzialną postać cienia, szarych oczu. Nie jesteśmy w stanie określić, czy towarzysz bohaterki chce dla niej dobrze, czy działa tylko w swoim interesie, jego działanie jest brutalne, ale niesamowicie skuteczne.
Bertram zaś oddaje się urokowi tajemniczej kapłanki, która towarzyszyć będzie całej niewielkiej drużynie w dalszym marszu.
Już pierwszy tom zdradzał spory talent pisarski Agnieszki Mieli i umiejętność budowania przez nią trzymających w napięciu sytuacji. Drugi przynosi widoczny rozwój.
Czytając „Śmiech diabła”, miałam pewne zastrzeżenia do konstrukcji bohaterów, ich działania i emocje nie do końca mnie przekonywały. W „Grzechach ojców” bohaterowie są znacznie lepiej zarysowani, widać, jak autorka się rozwija. W tej części powieści wszystko jest na swoim miejscu. Akcja biegnie wielotorowo, meandruje, zmusza czytelnika do skupienia i powrotów myślami do pierwszego tomu, nawiązując niejednokrotnie do wcześniejszych wydarzeń. To, co wydawało się niespójne i nielogiczne, nabiera teraz sensu, a jednocześnie tworzy przestrzeń do nowych pytań.
I z takimi pytaniami pozostawia, by z niecierpliwością czekać na ostatni tom trylogii.