Rezultaty wyszukiwania dla: Świat Książki
Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu
Przedziwne maszyny, wynalazki, automaty, mechaniczne konie, sterowce oraz niesamowita magia ze świata duchów. Niezwykłe tajemnice i cudowny klimat. To wszystko i wiele innych rzeczy kryją w sobie stronice "Dziewczyny w mechanicznym kołnierzu" - steampunkowej, świetnie napisanej książki.
Tym razem, wraz z bohaterami, z Londynu podróżować będziemy aż do Nowego Jorku. Oczywiście nawet droga również musi być oryginalna, ponieważ wycieczkę zaplanował nie kto inny, a sam Griffin King. Także za morze udamy się na pokładzie prywatnego sterowca, w towarzystwie księcia Greythorne, zadziornej Finley, silnego Sama i niezwykle mądrej Emily. Tam natomiast czeka na nich nowa zagadka i kolejna przygoda. Przede wszystkim jednak przyjaciele muszą uratować Jaspera, który wpadł w bagno kłopotów po same uszy.
Nowy Jork w wizji pisarki, która, choć to fantastyka, wiele rzeczy (miejsc i wydarzeń) oparła na prawdziwych faktach, jest miejscem klimatycznym i pełnym barw. Do tego wszystko zostało opisane w niezwykle plastyczny sposób i bez trudu można sobie to wyobrazić. Choć i tym razem najcudowniej stworzone w książce zostały przeróżne wynalazki. Mimo że nie wszystkie opisane są ze szczegółami, to jednak większość z nich bez trudu można sobie wyobrazić. Osobiście najbardziej lubię mechanicznego kota Em i tą małą, pomysłową, latającą niespodziankę, jaką zrobiła pewnej nocy Griffinowi (tu, o co dokładnie mi chodzi, niestety przeczytać musicie sami).
W powieści najbardziej zabrakło mi Dandy'ego i uroku, który swoją osobą roztaczał. Dalton - nowy przestępca - nie był nawet w połowie tak interesującą postacią. Powiedziałabym nawet, że rysował się dość bezosobowo - owszem, autorka starała się nadać jakiś ciekawy kształt jego postaci, wyszedł jednak nieco nijaki, zwłaszcza na tle pozostałych bohaterów. Brakowało mi także przemyśleń Sama, który w drugim tomie nadmiernie złagodniał. Prym w tej części wiedli zdecydowanie Griffin i Finley oraz oczywiście, oskarżony o morderstwo, Jasper. Z jednej strony to dobrze, ponieważ naprawdę lubię te postacie, z drugiej jednak brakowało mi tej wielowątkowości, która zdominowała cały, pierwszy tom.
"Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu" to lektura lekka, przyjemna i niezbyt wymagająca. Bohaterowie, choć posiadają wiele mrocznych stron, zachowują się zawsze nienagannie - żeby nie powiedzieć grzecznie i kurtuazyjnie. Przynajmniej jeżeli chodzi o niektóre sprawy. Widać przez to, że autorka starała sie stworzyć książkę młodzieżową i to zdecydowanie dla tej porządnej części młodzieży, także powieści zabrakło nieco pikanterii. Nie chodzi mi tylko o to, że Fin rumieni się po same uszy, gdy ujrzy Griffina bez koszuli, bo to można by było jakoś wytłumaczyć epoką i jej młodym wiekiem (choć po tym co przeżyła wydaje się to być dość irracjonalne), ale także o to, że postacie co chwila ocierają się o śmierć, albo kogoś bezlitośnie biją do utraty przytomności, a jednak morderstwo, nawet nieumyślne, wydaje się im rzeczą przerażającą i nie do pomyślenia. Brakuje mi w tym wypadku konsekwencji.
Oczywiście nie twierdzę, że książka jest zła, bo wcale taka nie jest. Wręcz przeciwnie. Czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Przygody bohaterowie mają barwne i ciekawe. Od lektury trudno się oderwać, a postaci nie sposób nie pokochać. Każda ma swój specyficzny urok, charakter i barwne wnętrze. Zżyłam się z nimi i będę tęskniła do ich perypetii, póki w moje ręce nie trafi kolejna część - którą, jestem pewna, pochłonę z takim samym zapałem, jak "Dziewczynę w stalowym gorsecie" oraz jej kontynuację.
"Dziewczynę w mechanicznym kołnierzu" serdecznie wszystkim polecam. Powieść, choć lekka, ma swój niepowtarzalny urok, kryje w sobie wiele tajemnic i zaskakujących wydarzeń oraz zwrotów akcji. Fabuła książki została przez autorkę dobrze przemyślana, a zakończenie zostawia po sobie jedynie kilka drobnych niedopowiedzeń - żeby czytelnik niecierpliwie wyczekiwał kolejnej części. Jedno wiem na pewno - powieść ta stanie na półce w gronie mojej ulubionej twórczości. Jestem nią - bardziej niż tylko trochę - oczarowana.
Takeshi. Cień śmierci
"Takeshi Cień Śmierci" to pierwszy tom trylogii znanej doskonale wszystkim wielbicielom fantastyki pisarki - Mai Lidii Kossakowskiej. Tym razem postanowiła zabrać swoich czytelników do świata Dalekiego Wschodu. Odsłonić przed nimi jego kulturę i mitologię.
Maja Lidia Kossakowska debiutowała w roku 1997 na łamach literackiego magazynu „Fenix”. Z zamiłowania jest autorką fantastyki, z wykształcenia plastykiem i archeologiem śródziemnomorskim. Sporadycznie zaś magiem i poetką. Wychowana została na klasyce i porządnej literaturze amerykańskiej, czyli Faulknerze, Steinbecku, Hemingwayu, Chandlerze, Cortazarze i Llosie. Ceni dobrą prozę nowoczesną. Jest miłośniczką antyku, niezwykłych mitologii, wiedzy tajemnej, szamanizmu i starożytnych artefaktów. Lubi stare westerny, nowe filmy wojenne, środkowe Morawy, awantury arabskie i grillowane krewetki. Przyjaźni się z kotami i końmi oraz lekko zdumiewa fenomenem mrówkojadów. Wykazuje całkowity brak tolerancji wobec chamstwa, głupoty, arogancji, minoderii, pychy i pająków. Została laureatką nagrody im. Janusza A. Zajdla 2006 (ośmiokrotnie nominowana), Srebrnego Globu, Złotego Kota i Śląkfy. Do jej dzieł należą między innymi bestsellerowy "Siewca Wiatru" oraz cykl „Upiór Południa" - cztery mikropowieści, które określa mianem najważniejszych i najpełniejszych opowieści jakie kiedykolwiek napisała.
Moim ulubionym dziełem pisarki są "Obrońcy królestwa", zbiór opowiadań wydany przez Agencję Wydawniczą Runa. Niestety już od wielu lat książka nie jest dostępna na rynku. Później jednak mocno sparzyłam się na "Zbieraczu burz", po którego lekturze stwierdziłam, że nie jest to literatura dla mnie. Nie chodzi o to, że autorka pisze źle - wręcz przeciwnie, ma cudowny warsztat i niezwykłą wyobraźnię. Doszłam po prostu do wniosku, że kompletnie nie zgadza się nasz światopogląd i spojrzenie na wiele, ważnych dla mnie spraw. Także pragnę zaznaczyć iż wierną fanką prozy Mai Lidii Kossakowskiej nie jestem, za to mogę się uznać za miłośniczkę kultury Dalekiego Wschodu. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po nową powieść pisarki.
Przez całą historię autorce udaje się utrzymać klimat, jaki sobie zaplanowała. Od początku do końca dostarcza nam niesamowitych wrażeń. Nieczęsto zgadzam się z reklamą umieszczoną na okładce, ale tu jest ona w stu procentach adekwatna. Czytając czułam się jakbym oglądała któryś z moich ulubionych, japońskiej produkcji filmów. Smutna, okrutna, brutalna, krwawa, bardzo obrazowa i jednocześnie... piękna. Te wszystkie określenia, choć mogłyby wydawać się sprzeczne, to jednak idealnie pasują do tej właśnie powieści. Pisarka zaprezentowała zupełnie inne dzieło niż te, które tworzyła do tej pory, a ja wciąż pozostaję oczarowana i pod głębokim wrażeniem.
Niesamowita akcja, genialnie dopracowani bohaterowie, urzekający, mroczny klimat. Dobrym pomysłem było również umieszczenie z tyłu książki swojego rodzaju leksykonu, wyjaśniającego nie tylko japońskie pojęcia, ale także i opisującego zakony. Niecierpliwie czekam na dzień, w którym premierę będzie miał kolejny tom, a z przeczytanej powieści jestem bardzo zadowolona.
Perfekcyjna Niedoskonałość
Adam Zamoyski jest Polakiem-kosmonautą. Podczas jednego lotu wahadłowcem „Wolszczan” w niewyjaśnionych okolicznościach trafił do XXIX wieku. Z kłopotami z pamięcią i tożsamością, znalazł się w niezwykle rozwiniętym technicznie i intelektualnie świecie. Nazywany przez wszystkich Zmartwychwstańcem, czuję się jak Alicja w Krainie Czarów. Jego problemy umysłowe rozwiązuję młoda XXIX wieczna arystokratka – Angelika. Dzięki niej poznaję całą historię Ziemi, ewolucję gatunku Homo Sapiens, zasady technologiczne rządzące światem oraz nową hierarchię ludzkości.
Podział świata na sfery: fizyczną i metafizyczną, progres gatunku ludzkiego od Stahsów, poprzez Phoebe’ów, aż po Inkluzje, to tylko przykładowe nowości, z którymi musi się zmierzyć Adam. Jednak najbardziej zadziwiającą rzeczą dla Zamoyskiego jest odtwarzanie ludzkich ciał po śmierci z informacji pozostałych w eterze. Metoda, która czyni z człowieka istotę praktycznie nieśmiertelną. Taki sposobem do życia przywołano również jego. Adam próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nie zdaje sobie sprawy, iż jest kluczem do rozwiązania wszystkich zagadek ewolucji.
Genetyczne ingerencje w kod DNA człowieka i zwierząt, przyczyniły się do powstania nowych nadgatunków i postludzi doskonale przystosowanych do natury, potrafiących wykorzystać wszystkie zasoby fizyczne i metafizyczne otoczenia. Ludzie tworzący kopie i skany swojego mózgu, aby po śmierci móc „zmartwychwstać” w laboratorium komputerowym, Inkluzje będące same w sobie wirtualną rzeczywistością czy nawet rozmawiający zaawansowanym językiem zwierzęta to typowe elementy świata XXIX wieku. Jednak najbardziej ciekawe i zagadkowe są sfery metafizyczne. Jedną z nich jest Sak, czasoprzestrzenny „bąbel” w który zostają zamknięci główni bohaterowie – Adam i Angelika. Chcąc się wydostać z takiej pułapki trafia się do następnego Saka, ale już w innym wymiar czasoprzestrzenny. To jest jak byś „wkładał rękę do kieszeni i podrapał się w jutrzejsze ucho”.
Jacek Dukaj powołał do istnienia naprawdę ciekawe światy. Czytając książkę można odnieść wrażenie, iż autor bawi się z nami wszelkimi terminami i opisami. To od nas zależy jak sobie wyimaginujemy i jak zrozumiemy rzeczywistość metafizyczną. Szczegółowość i charakterystyka światów jak i wymyślenie nowej fizycznej terminologii świadczy o kunszcie umysłowym autora. Sama historia progresu czyli ewolucji człowieka, została przedstawiona wykwintnie. Na uwagę zasługuje również prowadzenie dialogów, które jest bardzo wyraziste, zrozumiałe i czasami humorystyczne.
Podsumowując „Perfekcyjna niedoskonałość” to książka warta uwagi. Chociaż nawał nowych terminów, który atakuję czytelnika już na wstępie książki zniechęca do dalszego czytania, warto przejść przez ten mętlik, wciągnąć się w prawdziwy wir nie tylko fabuły ale i opisów. Teraz tylko zostaje nam czekać na następne tomy tej trylogii z nadzieją, że będzie to kultowa seria Sci-Fi.
Zamach na Polskę
Każdy przypuszczał, że Al Kaida prędzej czy później uderzy na Polskę, wszystko było tylko kwestią czasu. W piątek 24 czerwca terroryści dokonują ataku w jednym z największych centrów handlowych w Warszawie. Giną dziesiątki niewinnych ludzi. Przez następne dni trwa żałoba narodowa, a do Polski docierają depesze z kondolencjami.
Wielu polityków podaję się do dymisji, a najbliższe wybory parlamentarne wygrywają partie antyeuropejskie, sprzeciwiające się obecności wojsk polskich w Iraku. Rozpoczyna się największe dotychczas śledztwo międzynarodowe, w wyniku którego zostaje rozbita europejska siatka Al Kaidy. Wielu odetchnęło z ulgą, gdyż przez najbliższe miesiące był spokój – istna cisza przed burzą.
18 sierpnia po zlikwidowaniu polskiego kontyngentu w Iraku do domu wraca młody i świetnie wyszkolony komandos Ryszard Mazur. Tutaj zostaje wrobiony w serię niewyjaśnionych morderstw, m.in. kolegi z wojska, którego parę dni wcześniej zastał z własną żoną w łóżku i dotkliwie pobił. Mając za sobą pościg wymiaru sprawiedliwości, sam prowadzi śledztwo. Po trafnym połączeniu faktów dochodzi do przerażającego odkrycia. Czerwcowy zamach w Warszawie był tylko wstępem do większego ataku, który odbędzie się 31 sierpnia w Gdańsku podczas hucznych obchodów 25-lecia Solidarności, na którym pojawią się największe osobistości z całego świata.
„Zamach na Polskę”, podobnie jak inne książki Marcina Wolskiego charakteryzuje wielopłaszczyznowa i ciągle rwąca do przodu akcja. Już od pierwszego rozdziału czytelnik wraz z głównym bohaterem zostaje wciągnięty w wir niewyjaśnionych wydarzeń i nagłych zwrotów akcji. Fabuła może służyć za doskonały materiał na scenariusz do filmu sensacyjnego. Czasami jednak za dużo w niej scen żywcem wyjętych z kina amerykańskiego. Ryszard Mazur ze swoimi umiejętnościami to istny Rambo i niejeden polski „gromowiec” by mu pozazdrościł odwagi i zręczności, zaś pościg agenta Rudzkiego za komandosem przypomina sceny z filmu „Ścigany”. Sam Mazur ma również wiele szczęścia, gdyż cało udaje mu się wyjść z kilku poważnych postrzałów. Zdarzają się również mało prawdopodobne oraz czasem zbyt przewidywalne motywy w fabule. Jednak książkę bardzo szybko i przyjemnie się czyta.
Podsumowując „Zamach na Polskę” po ostatnich zamachach w USA, Madrycie i Londynie wydaję się być książką wydaną w odpowiednim czasie. Miłośnicy dobrej sensacji oraz fani Wolskiego na pewno się nie zawiodą, gdyż jest to pozycja bardzo dobrze napisana z nieprzerwaną akcją, która wciągnie niejednego czytelnika. Ogólnie – lektura w sam raz na coraz to chłodniejsze wieczory sierpniowe.
Świat z Papieru i Stali
Japonia - Niezwykły i tajemniczy Kraj Kwitnącej Wiśni. Kraj w którym supernowoczesna cywilizacja, pełna nowinek technologicznych, łączy się z bogatą tradycją i kulturą. Te oby dwie strony, czyli świat ze stali i świat z papieru próbuje przybliżyć nam bardzo oryginalny przewodnik. Autorzy pod redakcją Martyny Taniguchi i Aleksandry Watanuki poruszają wiele zagadnień, aby ukazać czytelnikom obraz „wspaniałego dalekiego świata, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie”.
Przygodę z Japonią rozpoczynamy od szczegółowego zapoznania się z historią i tradycją. Poza informacjami o kulturze i społeczeństwie japońskim przed dziewiętnastoma wiekami, felietony prezentują historię mangi, tradycję hucznego obchodzenia Nowego Roku, ceremonię herbacianą czy przybliżą nam postać wielkiego reżysera – Hayao Miyazakiego, autora m.in. „W krainie bogów”.
Kolejny rozdział przedstawia obraz współczesnej Japonii widzianej oczami jej mieszkańców , jak i cudzoziemców i turystów. Poza uczestniczeniem w życiu zwykłych Japończyków czy podziwianiem ich poglądów na życie, będziemy mogli dowiedzieć się co mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni sądzą o nas – Polakach.
Redaktorka książki – Aleksandra Watanuki - w rozdziale „W normalnej Japonii” stara podzielić się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami i wspomnieniami z kilkuletniego okresu studiowania i poznawania tegoż kraju. Możemy poznać jej pierwsze kroki w tak obcej, a zarazem jak się okazuje bliskiej nam Japonii. Na koniec możemy przeczytać wywiad z panią Watanuki na temat mangi i zwyczajów Japończyków.
Kolejny, obszerny rozdział dotyczy prawd i mitów związanych z mangą. Ten japoński komiks często nieprzychylnie jest odbierany w Polsce (chociaż mało kto wiem, że Pszczółka Maja powstała w Japonii), dlatego autorzy felietonów próbują ukazać nam mangę jako gałąź współczesnej literatury i sztuki. Poznamy tajniki powstawania tych historii obrazkowych oraz przeczytamy wywiady z Fuyumi Soryo i Presem Nevinsem, Amerykaninem, który został twórcą mangi.
Na koniec nauczymy się przyrządzać tradycyjne dania japońskie oraz poznamy Savoir vivre dla wyjeżdżających do Kraju Kwitnącej Wiśni.
Podsumowując „Świat z papieru i stali – okruchy Japonii” to bardzo oryginalny przewodnik. Choć część artykułów jest zaczerpnięta z Mangamixu tego samego wydawnictwa, znajdziemy w nim informacje, które nie czytaliśmy wcześniej w żadnych kolorowych magazynach czy pracach naukowych. Poza tym książka zawiera bardzo dużo czarno-białych, jak i kolorowych ilustracji, które znacznie przybliżą nam kraj. Duża liczba autorów felietonów, wbrew pozorom wpływa na plus, gdyż mamy okazję poznać refleksje nie tylko Japończyków ale i Polaków.
Na koniec chciałbym przytoczyć krótką informację od wydawnictwa, która powinna być dopełnieniem moich słów i namówić każdego interesującego się kulturą japońską do zapoznania się z tą pozycją:
„A oto czego m.in. można się będzie dowiedzieć z książki:
- Gdzie można zobaczyć uśmiech niebiańskiego smoka?
- Jakie bóstwo mieszka w "lisiej świątyni"?
- Co myślą o życiu młode Japonki?
- Gdzie można zjeść najlepszy ramen?
- Gdzie w Japonii rośnie lawenda?
- Jak wyglądają japońskie kafejki internetowe?
- W którym zakątku Japonii cofa się czas...
- Gdzie w Japonii znajdziemy wiatraki?
- Jaka była rola Pszczółki Mai w świecie nazistowskiej propagandy?
- W jaki sposób dziewczyna z ludu Ainu daje chłopakowi kosza?
- Co robią Japonki aby wyglądać 10 lat młodziej?
- Ile razy przebiera się japońska panna młoda?
- i wiele innych rzeczy.”