Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan
Pitbul
Spotkanie z książką upłynęło szybko, wciągnęłam się w scenariusz zdarzeń, przyciągnęły mnie tajemnice, chętnie przekonałam się, że wcale nie tak łatwo rozszyfrować drugiego człowieka. Nie był to kryminał wytwarzający duże napięcie, nie trzymał w mocnej niepewności, ale zgrabnie podrzucał drwa do ognia dziennikarskiej i detektywistycznej zagadki. Narracja przyjemna, stawiała na dynamikę akcji i relacji międzyludzkich. Elastycznie dostosowała się do przebiegu zdarzeń, chociaż brakowało sugestywnych opisów, by nie tylko przebiegać po stronach książki, ale silniej się zaangażować. Prowadzenie śledztwa nie należało do złożonych i skomplikowanych procesów, jednak wszystko logicznie się ze sobą zazębiało.
Konsekwentnie, krok po kroku, z coraz większą determinacją, dochodzono do przerażającej prawdy. Zdejmowano kolejne warstwy fałszywych tropów i pułapek z przeszłości. Role białych i czarnych charakterów można było różnie interpretować, nastąpiło kilka ciekawych przetasowań, autorce udało się do końca nie odkryć wszystkich kart w rozgrywce. Finalna odsłona spełniła oczekiwania, wniosła wyczekiwany element zaskoczenia. Pojawiły się również akcenty sensacji, a nic tak nie rozgrzewa wyobraźni, jak niebezpieczeństwo czyhające na bohaterów. Warto sięgnąć po książkę, ze świadomością, że nie jest to wybitny kryminał, lecz w mrocznych klimatach i z lekkim dreszczykiem umila wieczór czytelniczy.
Dziennikarka Heloise Kaldan i starszy aspirant Erik Schäffer, już trzeci raz współpracują nad niewyjaśnioną sprawą. Kaldan udziela się jako wolontariuszka hospicyjna, pomaga starszym osobom odsunąć odczucie dojmującej samotności. Opiekuje się siedemdziesięciosiedmioletnim Janem Fischhofem. Mężczyzna przygotowuje się na śmierć i pragnie dokonać rozliczenia z grzechami przeszłości. Szwankuje mu pamięć, to, co mówi, nie zawsze wydaje się logiczne, lecz Heloise dostrzega niepokojący chłód sekretu. Rozpoczyna dziennikarskie śledztwo i wciąga w nie przyjaciela detektywa. Trudno dotrzeć do faktów, znaleźć dokumenty, porozmawiać ze świadkami. Niewątpliwie ktoś bardzo się stara, by sprawa sprzed dwudziestu lat nie ujrzała światła dziennego. Kto kryje się za zniknięciem w Jutlandii Południowej dziewiętnastoletniej Mii Sark? Zerknij na wrażenia po zapoznaniu się z poprzednimi tomami serii
("Ostrze" i "Cięcie").
Zapowiedź: Biała Skała. Królowe Kharu. Tom 3
Dwa państwa, które czterysta lat wcześniej rozdzieliła nienawiść.
Niezwykłe zdolności, które napawają Kharów lękiem.
Dawni wrogowie dziś muszą stanąć ramię w ramię.
Zapowiedź: Przewaga. Zaginiona Flota. Narodziny Floty
Upłynęły trzy lata od wydarzeń na Glenlyon, kiedy Rob Geary oraz Mele Darcy stanęli na czele zorganizowanych naprędce sił zbrojnych, aby odeprzeć atak na swoją kolonię.
Gwałtowne pasje. These Violent Delights
Od zawsze lubiłam klasyczną opowieść o romantycznej miłości Romea i Julii. Nie spotkałam jeszcze książki, która w ciekawy i atrakcyjny sposób odświeża ten motyw, aż dotąd. „Gwałtowne pasje” to książka, od której nie mogłam się oderwać. Napisana tak, że aż zapiera dech w piersiach.
Romeo i Julia, ale w nieco innej scenerii. Do tej klasycznej historii dodajemy zwaśnione mafijne rody, jakieś tajemnicze zło, a także Szanghaj XX wieku, gdzie Chińczycy muszą walczyć o wpływy z Brytyjczykami i Francuzami. Czy może wyjść z tego coś dobrego? Jak najbardziej tak, i to jak. Ostrzegam jednak, że jak zaczniecie, to się od książki nie oderwiecie, a „Gwałtowne pasje” zafundują wam nieprzespaną noc.
Juliette Cai niedawno wróciła do Szanghaju z „wygnania”, jak ona sama nazywa swój wyjazd. Jest córką bossa Szkarłatnego Ganku i ta funkcja sprawia, że ma wiele zadań na głowie – walka z Białymi Kwiatami, robienie interesów w imieniu swojego ojca. Roman Montagow, syn bossa wspomnianych już worów rodziny Cai, Białych Kwiatów, stara się rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw. Mieszkańcy Szanghaju zaczynają rozrywać swoje gardła. Bohaterowie muszą pokonać to, co ich dzieli i nawiązać współpracę, aby zapobiec zniszczeniom i śmierci. Pomiędzy Romą a Juliett są niedokończone sprawy, a to, co wydarzyło się między nimi kilka lat wcześniej, sprawia, że ci nie potrafią sobie ufać.
Chyba wszystko w tej książce oceniam na plus. Zacznę od strony stylistycznej i językowej. „Gwałtowne pasje” to powieść napisana bardzo dobrze, a w czym również jest zasługa tłumaczki Małgorzaty Kaczarowskiej. Każde zdanie było dopracowane i nie czułam, że jakieś słowo na jakiejkolwiek stronie znalazło się tam przypadkowo. Język jest mroczny, plastyczny. Nadaje całej książce poczucia głębi, mroku i skutecznie zagęszcza atmosferę. Majstersztyk i uczta czytelnicza dla każdego fana takich klimatów. Gdy tylko zaczęłam lekturę, przeniosłam się do Szanghaju w latach 20 XX wieku. To, jak autorka odmalowała tamto miasto, kulturę, zwyczaje i historię zasługuje na owacje. Niemal czuć ten zapach, gwar rozmów, a atmosfera polityczna jest nierozerwalnie z tym związana i to czuć podczas lektury. Ba, to, co dzieje się na arenie międzynarodowej oraz wewnątrz kraju, realnie wpływa na fabułę i jest z nią nierozerwalnie połączone. To tło do wszystkich wydarzeń, ale nadaje „Gwałtownym pasjom” głębi. Autorka oczywiście wplotła w ten realizm historyczny elementy fantastyczne, ale wszystko zostało tak dobrze opisane i dobrane, że czyta się tę książkę z rosnącym zachwytem.
Nie sposób wyodrębnić jednego, głównego wątku w tej książce. Akcja skupia się w równej mierze na Juliette i Romie, ich uczuciach i spuściźnie, która odciska na nich piętno, ale również na tajemniczym potworze, który sprawia, że ludzie rozrywają sobie gardła. Na wielki plus zasługuje również to, jak autorka zaadoptowała oryginalną historię, Jeżeli znacie Romea i Julię, to gdy zagłębicie się w „Gwałtowne pasje”, to będziecie ze zdumieniem wyłapywać znanych bohaterów w nowej odsłonie. Nie była to kalka, ponieważ Chloe Gong dodała każdej postaci coś nowego, innego. Wszyscy, którzy przewijają się przez karty książki, są niczym wzięci z życia – charakterni, kolorowi. Chociaż to Juliette i Roma odgrywają główne role, to chciałabym się skupić również na innych bohaterach, najbliższych przyjaciołach naszej dwójki. Chociaż wpisują się w ramy bohaterów drugoplanowych, to uwielbiam wszystkie sceny z nimi.
Juliette to bohaterka, którą bardzo polubiłam. Chociaż inspiracją do jej stworzenia była Sheaksperowska Julia, to nasza jest brutalna, zdeterminowana, odważna. Nie boi się mówić tego, co myśli, a sprawy i dobro swojego gangu stawia na pierwszym miejscu. Jest gotowa zrobić wiele, aby uplasować się jako liderka grupy. Roma, czyli Romeo, jest bezwzględny, jednak troszczy się o tych, co kocha. Ojciec chłopaka nie do końca mu ufa, a swoją sympatię przelewa na kogoś innego. Chociaż wychowany przez Białe Kwiaty i z brutalnością obyty jest od dawna, to musi się starać, aby zasłużyć na szacunek ze strony ojca. Juliette i Roma jako para to... połączenie idealne. Uwielbiam ich magnetyzm, to przyciąganie, którzy oboje zdają się ignorować, a to, co wydarzyło się między nimi (a czego dowiemy się dopiero po jakimś czasie) jeszcze bardziej podkręca atmosferę. Powinni się nienawidzić, są wrogami, ale jest między nimi coś. Najlepsze jest to, że ich romans nie przysłonił innych wydarzeń.
„Gwałtowne pasje” to książka, którą pokochałam. Nie mogłam przestać o niej myśleć, gdy odkładałam ją, chociaż na chwilę. Zabrała mi kilka wieczorów, ale nie żałuję, bo to była cudowna czytelnicza przygoda. Nie czuć, że „Gwałtowne pasje” to debiut autorki – wszystko jest dopracowane, od pierwszej do ostatniej strony. Nie pozostaje mi powiedzieć nic innego, tylko czytajcie, bo to naprawdę dobra lektura!
Zapowiedź: Rzeczy, które robimy w ciemności
„Rzeczy, które robimy w ciemności” to poruszająca opowieść o najbardziej skrytych zakątkach duszy i bolesnych wspomnieniach, które zostają na zawsze. Przyjazd Joanny do Holandii miał być celebrowaniem jej kolejnego sukcesu artystycznego. Jednak jedno spojrzenie na zdjęcie w lokalnej gazecie przywróciło wspomnienia i odmieniło wszystkie jej plany. Rozpoznanie nie było trudne. Takiego bólu się nie zapomina.
Zapowiedź: Rzeka. Żywioły Podkarpacia
Jakie tajemnice skrywa nurt zdradliwej rzeki? Pewnego listopadowego wieczoru na brzegu Wisłoka zostaje znaleziona kobieca torebka. Jest to jedyny trop w sprawie zaginionej Aliny Grzędowicz, właścicielki biura rachunkowego i żony prezesa jednej z największych rzeszowskich firm.
Zapowiedź: Dwudziestka
Po fenomenalnym debiucie („Trzydziestka”) Tomasz Żak – młoda gwiazda polskiego kryminału – wraca z kolejną mocną powieścią o wartkiej akcji i wyrazistych bohaterach!Mija pięć lat. Iwona i Kuba wspólnie wychowują córkę.
Pacjent
Pikapidula Jupijajej
„Pikapidula” to komiks nagrodzony w trzeciej edycji „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. W swojej graficznej opowieści Agnieszka Surma przedstawia nam przygody małej dziewczynki, takie, które przeżyć mogłoby każde dziecko w wieku bohaterki.
Zarys fabuły
Bohaterka komiksu bardzo chciałaby pojechać nad morze lub w góry, tak jak inne dzieci z jej klasy. Rodzice jednak zaplanowali remont i zamiast wspólnego wyjazdu zawożą córkę do dziadków na wieś. Dziewczynka jest przekonana, że będzie się nudziła, jednak dziadkowie mają zupełnie inne plany, a wakacje na wsi okazują się wspaniałą, niezapomnianą dla dziecka przygodą.
Strona wizualna
Komiks wydany został w formie typowego zeszytu. Jest cienki, nieduży i ma miękką okładkę. Wydrukowany został jednak na dobrej jakości papierze, a jego szata graficzna jest bardzo przyjazna i kolorowa. Agnieszka Surma ma ciekawy i bardzo przyjemny sposób rysowania, który myślę, że bez problemu przemówi do najmłodszych czytelników.
Moja opinia i przemyślenia
Przygody opowiedziane w „Pikapiduli” to tak naprawdę, wbrew okładkom zeszytów, nic niezwykłego. Fabuła jest taka, jak w dziesiątkach innych tego typu książeczek. Dopiero szata graficzna wyróżnia komiks spośród morza podobnych tytułów. To ona nadaje mu wyjątkowości i sprawia, że po „Pikapidulę” warto sięgnąć. Sama historia jest bardzo pozytywna i myślę, że ma szansę poprawić nastrój dzieciom, które z różnych przyczyn podczas wakacji muszą zostać we własnym domu lub, tak jak bohaterka, przerwę w nauce spędzić w domu dziadków.
Podsumowanie
Jestem wielbicielką komiksów, które otrzymały nagrody i wyróżnienia w kolejnych edycjach „Konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci”. Zawsze są bardzo sympatyczne i pomysłowe, a „Pikapidula” swoją jakością nie odbiega od pozostałych. Cieszy mnie również, że mamy w Polsce tak wielu zdolnych artystów i możemy cieszyć oko rodzimą twórczością, a także pokazywać ją (i czytać) naszym najmłodszym pociechom. Polecam! Komiks zdecydowanie warto poznać!
Kosmos to nie jest miejsce dla poważnych ludzi
"Ludzie to tylko niesmaczny żart życia dla Ziemi."
Mam mieszane odczucia wobec tej książki. Atrakcyjna konstrukcja fabuły, trzy poziomy pięter w pudełku, czternaście opowiadań, których wspólnym ogniwem jest kluczowa postać, a jednak w drobnych elementach, krótkie teksty zaprzeczają sobie. Szczególnie dobrze odbieram pierwsze opowiadania, koncentrują się na kosmicznych podróżach i poznawaniu obcych cywilizacji. Łukasz Motulewicz okrawa opisy, jak tylko się da, tak aby w kosmicznej ciszy trafić na planety głośno wyrażające siebie. Natomiast, mocno pompuje absurdy ludzkiej współczesnej cywilizacji, szybowanie ku niebu i zapominanie o ziemi.
Wizje podróży kosmicznych. Poznawanie mieszkańców różnorodnych planet. Uwzględnianie przydatności z punktu widzenia korzyści dla ludzkości. To, co dzieje się na planetach przybiera formę społeczeństw osadzonych w obecnych śladach ludzkości. Swoich wad nie widzi się w tak wyraźnie, jak cudze, nawet jeśli w pewnym stopniu stają się kopiami. Wyniesienie ich w kosmos i przydzielenie obcym cywilizacjom lub ich zalążkom, to spojrzenie na nie z innej perspektywy, dostrzeżenie mocy sprawczej ściągającej ku mrocznym sferom. Ciekawa zabawa w abstrakcję, ale z solidnym podłożem ludzkiej mentalności. Rozczarowuje nieco zakres tematyczny prawd o nas samych, społecznych trendach, politycznej działalności, korporacyjnych zjawiskach. Każdy jest już z nimi porządnie zaznajomiony, zwłaszcza na podstawowym poziomie. Natomiast odpowiada mi wpleciony humor, żartobliwe ujęcie ludzkich ułomności, zarówno jednostek, jak i zbiorowości. Sympatyczny dystans do twórczości, zabawy w pisanie, kreślenie ram opowieści.
Główny bohater świadomie nie zostaje obdarzony charyzmą. Bezbarwny, aby nie przeszkadzał miałkością w brzmieniu spostrzeżeń, dokonywanych podczas przebywania na dalekich planetach. Kulturoznawca, jednak w ograniczonym stopniu bada rozwój cywilizacyjny obcych, nie ma w tym głębi, jedynie powierzchowność. A szkoda. Czy tak będą prezentować się naukowcy przyszłości? Niedokładni, chaotyczni, nieściśli, a nawet przekłamani i niechlujni? Już czytanie wstępnych raportów o planetach sugeruje, że chociaż ludzkość dokonuje olbrzymiego skoku w podboju wszechświata, to zatraca wrodzoną ciekawość, o ile nie kryją się za tym biznesowe kalkulacje. Właśnie to spostrzeżenie, choć niejawnie sformułowane, dostarcza materiał do zajmujących przemyśleń. Przygotujcie się na spotkanie z Hugo Housem, pracownikiem funkcjonującego kiedyś z rozmachem departamentu kontaktów z obcymi, a w zasadzie z pisemnymi raportami Hugo odkrytymi po osiemdziesięciu latach w zakurzonym archiwum, przeciętnym reprezentantem rasy ludzkiej, odkrywcą z niezwykle długiego dystansu prawd o obcych i pośrednio mieszkańcach Ziemi.