Rezultaty wyszukiwania dla: Uniwersum DC
Konkurs z pakietem książek Fortnite
Fortnite to darmowa gra Battle Royale z wieloma trybami dla miłośników gier różnych gatunków. Dzięki współpracy z wydawnictwem Insignis mamy dla was przygotowany pakiet książek z uniwersum gry.
Po raz pierwszy w Polsce oficjalny ścienny kalendarz World of Warcraft na 2021 rok
Niespodzianka dla fanów uniwersum Warcrafta – po raz pierwszy w Polsce oficjalny ścienny kalendarz World of Warcraft na 2021 rok
Wstrząsy wtórne
Łotrzy - dodatek do gry Wieczne zło
„Wieczne zło” okazało się dla mnie bardzo udaną grą w stylu deck-building, z którą wyśmienicie spędziłam czas. Fantastycznie było objąć rolę jednego z Superłotrów DC, wśród których znalazło się i miejsce dla mojej ulubionej Harley Quinn. Nic więc dziwnego, że nie mogłam przejść obojętnie i obok dodatku do tej gry o nazwie „Łotrzy”, który wprowadza nie tylko nowe grywalne postaci i karty, ale i… nowy mechanizm.
Nowy mechanizm łotrowania
Już po zapoznaniu się z krótką instrukcją „Łotrów” można rzec, że dodatek to troszkę odświeżona wersja „Wiecznego zła”, do której po prostu dodaje się karty z podstawowej wersji. Wygrana i przebieg gry wygląda identycznie, niemniej przygotowanie gry wygląda nieco inaczej, ponieważ – poza wybraniem losowo Superłotra i przygotowania gry w odpowiedni sposób, tak dalej mieszamy karty „do kupienia” z kartami z dodatku (na szczęście mają one dopisek „Łotrzy”, dzięki czemu łatwo będzie je później rozróżnić), a karty Superbohaterów układamy według kosztu (najtańsza karta na górze) – zastępują oni też tych z „Wiecznego zła”. No i – oczywiście – pojawia się nowa mechanika, współdziałanie, która pozwala razem zwalczać przeciwników. Pozwala ona na zagranie karty z wierzchu talii dowolnego przeciwnika, co usprawnia grę i… pozwala szybciej zdobyć niezbędne Punkty Zwycięstwa. Bo choć pomoc zwykle jest wymuszona, tak zawsze owocuje pożądanym PZ, a więc – prawdę mówiąc – działa na korzyść obu stron.
Miła niespodzianka
Muszę przyznać, że z tym dodatkiem znacznie przyjemniej grało się w tę grę, choć… rywalizacja nieco osłabła. Nowe karty również oferują kilka ciekawostek – niektóre za samo „kupienie” oferują nam PZ oraz wiele możliwości „współdziałania”. Dodatkowo – jak zapewne się domyślacie – są w tym samym komiksowym stylu, co karty z „Wiecznego zła”. I – co równie istotne – wprowadzają sześciu nowych Superłotrów w tym postać Złotej Lotnej, która jest według mnie bardzo ciekawym – i niedocenianym - charakterem w uniwersum DC.
Podsumowanie
„Łotrzy” to fantastyczny dodatek do bardzo dobrej gry. Zmienia nieco jej charakter, co z pewnością jednych ucieszy, a drugich nieco zmartwi – szczególnie tych nastawionych na jatkę z przyjaciółmi, ale… mi osobiście grało się w ten sposób znacznie lepiej. Krótko podsumowując, mechanika „współdziałanie” oferuje wiele możliwości oraz urozmaica rozgrywkę, podobnie jak nowe karty, nowi Superbohaterowie do pokonania i – naturalnie – nowi Superłotrowie. Polecam z całego serducha!
Wieczne zło DC
Uniwersum DC w ostatnich latach bardzo ładnie zaczyna się wybijać na rynku polskim. To bez wątpienia zasługa filmów z postacią Harley Quinn, którą wiele osób uwielbia i jest wyśmienicie zagrana przez Margot Robbie. Cieszy mnie bardzo, że powstają nie tylko ekranizacje nawiązujące do tego świata, ale i wiele innych przyjemności jak… gry planszowe! „Wieczne zło” to najnowsza gra DC wydawnictwa EGMONT, która jest fenomenalną grą karcianą o… Superłotrach!
Zostań Superłotrem!
„Wieczne zło” to deck building game, w której – jak sama nazwa wskazuje – budujemy nasze talie. Z każdą turą stajemy się coraz silniejsi, zdobywając nowe rodzaje ciosów, sprzęt oraz sprzymierzeńców, dzięki którym jesteśmy w stanie zdobyć punkty zwycięstwa oraz pokonywać Superbohaterów (za których również zdobywamy PZ). Co również warto dodać, wcielamy się tutaj w postać jednego z Superłotrów (jest ich siedmiu – i wśród nich jest oczywiście Harley Quinn), którzy dają nam bonusy, tudzież możliwości zdobycia dodatkowych PZ w rozmaitych akcjach. Brzmi prosto, prawda? I takie właśnie jest!
Superłotr Superłotrowi Superłotrem
Przebieg gry można opisać w trzech krokach – zagrywania kart z ręki, kupowania kart za Punkty Mocy (kopniaków, sprzętu, supermocy, towarzyszy) oraz… odkładaniu kart i braniu kolejnych na rękę. Zawsze na ręce mamy pięć kart, a początkowa talia składa się z dziesięciu (3 kart bezsilności, które nic nie dają i siedmiu ciosów, które dają po 1 PM), ale jej rozbudowywanie przebiega doprawdy sprawnie – o ile nikt Ci w tym nie przeszkodzi. Krótko mówiąc – gra nie jest skomplikowana, a rozgrywanie tur jest przyjemnie intuicyjne, dzięki czemu w grę szybko można się wciągnąć i poczuć... sympatyczną rywalizację. Bo choć gramy z innymi Superłotrami, którym przeszkadzamy z wzajemnością w wygranej, tak nie jest to toksyczna konkurencja – raczej na zasadach poszturchiwań i wpychania w ręce towarzysza znienawidzonej karty słabości (odejmuje punkty na koniec), tudzież niszczenia lub podbierania z jego talii czegoś dobrego. Jedynie przygotowanie gry zajmuje dłuższą chwilę (szczególnie, jeśli nie poukładacie kart po zakończonej rozgrywce), ale nie jest zbytnio kłopotliwe i szybko można się tego nauczyć.
Grafiki niczym z komiksów!
Wygląd „Wiecznego zła” również okazał się zadowalający. Grafiki na kartach zdają się być wyjęte wprost z komiksów, a dodatkowe elementy – jak okrągłe Punkty Zwycięstwa czy żetony Zamrożenia, choć proste, to idealnie pasują do tej szaty graficznej. Jedyne zażalenie mam do ilości Superłotrów, ponieważ jest ich zaledwie siedmiu i wśród nich jest zaledwie jedna kobieta, a doskonale wiem, że w Uniwersum DC kryje się wiele wspaniałych superłotrzyc. Sama ilustracja na opakowaniu zapowiadała ich więcej, ale - no cóż – niektóre możemy je znaleźć w towarzyszach-łotrach…
Podsumowanie
„Wieczne zło” to ciekawa propozycja nie tylko dla fanów uniwersum DC, ale i miłośników gier deck-building. Muszę przyznać, że bardzo łatwo w tę pozycję się wciągnąć, a rozgrywka z przyjaciółmi była dla mnie czystą przyjemnością, aczkolwiek spodziewałam się po tym tytule odrobinę więcej. Jednakże za fantastyczne grafiki oraz ciekawe karty oraz – jak wspominałam już – przyjemną konkurencję – z czystym sumieniem dam temu tytułowi pięć na sześć. W zanadrzu mam jeszcze dodatek „Łotrzy”, który – być może – pozwoli „Wiecznemu złu” wskoczyć w moim rankingu na szósteczkę. Któż wie? Polecam z całego serducha! :)
Star Trek – kultowe wydanie encyklopedii gwiezdnej floty
Nakładem HarperCollins Polska 14 października br. do sprzedaży trafił „Star Trek. Statki Gwiezdnej Floty od 2294 do przyszłości”.
Wszyscy chcą rządzić światem
Nigdy nie byłam zbyt wielką fanką komiksów, chociaż nie da się ukryć, że kilka z nich w swoim życiu przeczytałam. Często jednak czuję się zagubiona, gdy sięgam po coś z uniwersum Marvela bądź DC. To niesamowicie rozległe światy, a komiksów powstało już tak wiele, że chwilami można się w tym pogubić – zwłaszcza jak się nie siedzi w tym na bieżąco. Odpowiednia kolejność czytania i różnego rodzaju powiązania bywają problematyczne, aczkolwiek doskonale wiem, że istnieją zagorzali fani, dla których wszystko w tym komiksowym świecie jest oczywiste. Ja jestem jednak takim fanem z doskoku, ale co innego, kiedy mówimy o książkach!
Chociaż przyznaję szczerze, że najbardziej lubię po prostu oglądać filmy czy seriale Marvela, co wręcz w ustach mola książkowego brzmi co najmniej dziwnie, to dosyć często zdarza mi się również sięgnąć po powieść, której akcja osadzona jest w tym świecie. Niestety, nigdy nie trafiają one do mnie tak dobrze, jak ekranizacje znanych z komiksów historii. Podobnie było z pozycją Avengers. Wszyscy chcą rządzić światem. Nie napiszę, że to zła powieść, czy całkowicie pozbawiona wyrazu, ale wiecie, jak to najczęściej działa – przed oczami i tak widzi się tak naprawdę wszystko to, co dał nam film. Postaci, miejsca, a nawet sposób pojedynkowania się.
Mamy tutaj do czynienia z postaciami, które każdy fan Marvela kojarzy, aczkolwiek nie pracują oni jako zespół. Kapitan Ameryka przebywa w Berlinie i walczy z Hydrą. Gdzieś na Antarktydzie swoją misję wypełniają Hawkeye i Czarna Wdowa. Iron Man musi zmierzyć się z Ultronem, a Thor na Syberii mierzy się z podstępami i ogromną armią demona. A co z Hulkiem? Ten z kolei u boku Nicka Fury’ego zmaga się z High Evolutionary. Już samo to przytoczenie wątku każdej z postaci daje nam do zrozumienia, że tak naprawdę sięgając po tę książkę, musimy mieć pewne pojęcie o świecie, w którym rozgrywa się akcja. Musimy znać uniwersum, bowiem Dan Abnett raczej nie wyjaśnia zasad w nim panujących.
Tak jak napisałam powyżej – każdą postać miałam przed oczami w takiej formie, jaką znam z filmów. Tak to już działa nasz ludzki umysł i ciężko temu zaradzić. Dlatego nie sposób pisać tutaj o tym, jak wypada kreacja bohaterów, bo po prostu jest ona jakby obecna sama z siebie – a przynajmniej była, w mojej głowie właśnie. Dodatkowo mamy tutaj typowe porachunki ze świata Avengers, dosyć schematyczne zagrywki i sposoby walki, również znane z filmowego uniwersum. Trzeba jednak przyznać, że sam tytuł faktycznie tutaj pasuje – wszyscy chcą rządzić światem. Każdy z antagonistów do tego dąży na swój własny, indywidualny sposób. A Avengersi, chociaż osobno, wciąż razem stają w obronie świata i jego dalszych losów.
Dan Abnett ma całkiem przyjemny styl i w bardzo przystępny sposób prezentuje przygody superbohaterów. Książka jest napisana z lekkością, chwilami nawet w sposób nieco humorystyczny – ale tego akurat w Marvelu nigdy nie brakowało. Jest logika, konsekwencja, wszystko dobrze ze sobą współgra i panuje tutaj odpowiednia chronologia. Można śmiało napisać, że fabuła i rozwój wydarzeń są po prostu przejrzyste, aczkolwiek przypominam, że przydaje się tutaj znajomość całego uniwersum – a przynajmniej pewnego zarysu. Mimo wszystko takie książki zawsze trudno się ocenia. Jest lekka i przyjemna, ale jednak filmy w tym przypadku bardziej do mnie przemawiają.
Kronika. Tom 2
Pamiętam swoje pierwsze doświadczenia z Blizzardem. Był rok 2001, a ja dostałem właśnie Diablo 1 z 1996 roku. Już samo pudełko robiło piorunujące wrażenie. W środku tkwiła mała książeczka, w której opisany został cały świat gry od momentu jego powstania. Później poznałem Starcraft i serię Warcraft. I tym sposobem wsiąkłem w produkcje studia z Anaheim. Podobnie jak zapewne wielu z Was zacząłem swoją przygodę od "Warcrafta 3 Reign of Chaos z dodatkiem Frozen Throne". Gra była bogata pod względem fabularnym, wyposażona w wiele ciekawych historii, i miała wiele do zaoferowania. Zresztą już pierwsza część, zatytułowana "Warcraft: Orcs and Human" wydawała się żywa. Dzięki wspaniałym opowieściom Chrisa Metzena gracze byli świadkami inwazji Orków na Azeroth z ich ojczystej planety Draenor. Mogli obserwować pierwszą, drugą i trzecią wojnę, a także śledzić kształtowanie się Przymierza przeciw Hordzie. Ciekawe dla oka były potężne smocze aspekty i same smoki oraz rycerze śmierci tworzone przez orczych czarnoksiężników. Gracze mogli również przyjrzeć się, co zostało z Draenoru, gdy przez Mroczny Portal wyruszała ekspedycja. A w końcu mogli też przypatrywać się walce przeciw największemu złu, jakim był Płonący Legion. Tak w skrócie przedstawiała się historia RTS-ów, których kontynuacją jest wydana w 2004 roku gra World of Warcraft. Jej treść stanowi uzupełnienie świata, który znamy z wcześniejszych gier oraz wydawanych od wielu lat książek. Historia ta warta była usystematyzowania i wzbogacenia o dodatkowe wątki, które rozjaśniłyby pewne niuanse, co do których nigdy żaden gracz nie miał pewności. Tak też się stało, ponieważ ojciec Warcrafta, Chris Metzen, postanowił stworzyć "Kronikę. World of Warcraft".
Aktualnie na język polski zostały przetłumaczone dwa z trzech tomów. Pierwszy opowiada o kosmogonii, stworzeniu całego wszechświata i misji potężnych tytanów. Czytelnik poznaje tajemnice stworzenia Azeroth, jego kształtowania, powstawania pierwotnych ras i pierwszego kontaktu z Płonącą Krucjatą.
Drugi tom, podobnie jak pierwszy, podzielony jest na dwie główne historie. Pierwsza część dotyczy odnalezienia przez jednego z Tytanów świata, który w przyszłości mieszkańcy nazwą Draenor. Opisuje proces kształtowania się życia na tej planecie, porządek na niej panujący i sposób jego wprowadzenia. Na poszczególnych stronach odbiorca może odkrywać kolejne cywilizacje wznoszące się i upadające aż do dnia zagłady. Obserwować, w jaki sposób Sargeras dotarł do orków, a także jak splugawił mieszkańców oraz ich ojczystą planetę magią spaczenia. Druga część ukazuje elementy doskonale znane fanom gry "Warcraft: Orcs and Human", "Warcraft II: Tides of Darkness" i "Warcraft II: Through the Dark Portal". Pierwszą i drugą wojnę ludzi z orkami, a także historię ekspedycji wysłanej poza Mroczny Portal. Poza znaną już fabułą odbiorca otrzymuje szereg innych cennych informacji i uzyskuje odpowiedzi na nurtujące go pytania. Chociażby takie, w jaki sposób orkowie odkryli możliwość tworzenia Rycerzy Śmierci i jak nazywał się pierwszy z nich. Tego wszystkiego można dowiedzieć się z książki. Od siebie powiem, że jest to jeden z bossów w Black Temple.
Przechodząc do podsumowania, powiem, że "Kronika" w chronologicznym porządku podaje czytelnikowi fakty dotyczące światów serii Warcraft, odkrywając przed nim wiele nieznanych dotąd wydarzeń. Warta jest przeczytania choćby ze względu na fabułę, chociaż zamieszczone w niej ilustracje również są niesamowite. Są one niezwykle bogate i przekonują o prawdziwości uniwersum stworzonego przez Metzena, wręcz proszą, by czytelnik w nie uwierzył, w tę magię zaklętą w poszczególnych stronicach kronik.
Zła Królowa
Holly Black wkradła się do serc polskich czytelników. Okrutny Książę stał się u nas bestsellerem. Ja sama czytałam te książki kilka razy. Jednak nie wszyscy wiedzą, że przed przygodami Jude i Cardana, autorka wydała inny cykl, zatytułowany Elfy Ziemi i Powietrza. To kolejne książki, które rozbudowują uniwersum wymyślone i stworzone przez Holly Black. Jeżeli czytaliście Okrutnego Księcia, na pewno pamiętacie pana Roibena, Kaye i Dwór Termitów. Pojawiają się w kilku istotnych scenach, a szczególnie pan Roiben pokazany jest jako ktoś, do kogo należy odnosić się z szacunkiem. Dzięki Złej Królowej będziemy mogli poznać ich historię.
„Dawno, dawno temu istniały dwa dwory, jasny i ciemny, cny i niecny. Ten pierwszy gromadził elfy powietrza, drugi elfy ziemi”.[1]
Kaye, wraz z matką, prowadzi koczowniczy tryb życia. Dlaczego? Ellen jest wokalistką zespołu rockowego, a bary i imprezy to jej drugi dom. W wyniku pewnych wydarzeń matka z córką wracają do rodzinnej miejscowości. Kaye nie jest normalną nastolatką – od dziecka widzi więcej. Jej historie o elfach, które ją odwiedzały, wzbudzały śmiech rówieśników. Jednak to nie były marzenia małej dziewczynki. Wszystko, co widziała Kaye było prawdziwe. Okazuje się, że dziewczyna staje się uczestnikiem walki pomiędzy elfami. Dwór Termitów jest miejscem przerażającym i strasznym, a dziewczyna wpada w ten świat z wielkim łoskotem.
Byłam oczarowana Okrutnym Księciem tak samo, jak historią Severina i Króla Olszyn. Zła Królowa została wydana już wcześniej, z okropną okładką i jeszcze gorszym tytułem. Na fali popularności najsławniejszej serii Black, wydawnictwo zdecydowało się wydać ponownie cykl Elfy Ziemi i Powietrza. Dwór Termitów jest miejscem mrocznym, dziwnym, a to, czego dowiedziałam się z Okrutnego Księcia, było… mało satysfakcjonujące. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o pixie Kaye i panu Roibienie, którego jedno spojrzenie mogło zmrozić krew w żyłach. Black pokazała mi, że potrafi mącić, mieszać, a miejsca przez nią stworzone są pełne tajemnic i magii.
Zła Królowa to książka, którą czyta się bardzo szybko. Strona za stronę wpada się w historię Kaye, która odkrywa swoje prawdziwe ja. Nie ma w tej powieści miejsca na to, aby choć na chwilę się zatrzymać i wziąć chociaż jeden oddech. Akcja biegnie do przodu niczym pendolino, nawet nie zwalniając przy przystankach. Z początku jedzie po prostej drodze, bo fabuła dopiero się rozkręca, ale późniejsze wydarzenia przypominają górskie serpentyny. Znacie? Tyle zwrotów akcji i dynamicznych scen już dawno nie spotkałam. Czytając Złą Królową, nie sposób nie zauważyć, jak wielką drogę przeszła autorka. Różnice pomiędzy serią Elfy Ziemi i Powietrza a Okrutnym Księciem rzucają się w oczy, ale nie uprzykrzają lektury. W niektórych momentach przeszkadzał mi brak spójnych przejść pomiędzy scenami.
Relacja pomiędzy Kaye a Roibenem intryguje. Wiedziałam, do jakiego punktu zmierza cała akcja, ale wątek miłosny jest zbudowany ciekawie. Bohaterowie powinni dostać więcej miejsca, żeby czytelnik mógł bardziej wsiąknąć w to uczucie, ale polubiłam oboje i jestem ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy. Muszę się przyczepić do kreacji tytułowej Złej Królowej. Mało jej w tej powieści, a sceny, w których się pojawia, nie oddają jej pełnego charakteru. Rozumiem, że autorka chciała skupić się na czymś innym, ale zabrakło to w tej książce złola, który tylko doda pikanterii akcji.
Cieszę się, że Zła Królowa poszerza uniwersum Black w bardzo istotne informacje. Lubię, kiedy książki autora się o siebie zazębiają, mają jakąś część wspólną. Dzięki temu jestem bardziej zżyta ze wszystkimi bohaterami, poznaje tajniki świata wykreowanego przez autora i... z książki na książkę kocham uniwersum coraz bardziej.
[1] Zła Królowa, Holly Black, wyd. Jaguar, strona 92.
Fragment: „Przebudzenie cieni”
Do księgarń trafiła właśnie nowa oficjalna powieść w uniwersum gry World of Warcraft firmy Blizzard Entertainment, będąca prequelem dodatku „Shadowlands”. Zanurz się w niezwykły świat opisany przez autorkę bestsellerów „New York Times’a”, Madeleine Roux…