Rezultaty wyszukiwania dla: powieść kryminał
Bez powrotu
Na kilku blogach książkowych napotkałam pozytywne wrażenia po spotkaniu z pierwszym i drugim tomem serii, dlatego, kiedy pojawił się trzeci, stwierdziłam, że chętnie wejdę w te klimaty czytelnicze. Niestety, okazało się, że nie była to szczęśliwa decyzja. Zawiodłam się na książce, a przez środkową część potwornie wynudziłam. Lisa Gray nie miała pomysłu na intrygujące rozwinięcie scenariusza zdarzeń. Weszła w jeden schemat i uparcie się go trzymała, powielała elementy, w zasadzie bez żadnego urozmaicenia. Wszystko kręciło się wokół tego samego, kopie losów kobiet przestawały robić wrażenie. W pewnym momencie spostrzegłam, że to niemal wstęp do nigdy niekończącej się opowieści. I wcale nie traktowałam surowo pomysłu na fabułę, wciąż dawałam mu szanse na intrygujące rozwinięcie, licząc, że autorka czymś zadziwi. Ku mojemu rozczarowaniu, mało było zaskakujących elementów, trzymających w napięciu, intensywnie oddziałujących na wyobraźnię.
Przebiegowi akcji brakowało głębi, płytkie warstwy kłamstw i zafałszowań nie stanowiły żadnego wyzwania detektywistycznego. Błyskawicznie wybierałam właściwe wskazówki i chwytałam dobry trop. I jeszcze okołoobyczajowy wątek, nie wiedziałam, jak było w poprzednich odsłonach serii, ale w tej zupełnie nie iskrzyło. Postaci nieprzekonująco odgrywały role, zaprzeczały same sobie. Natomiast podobało mi się urozmaicenie stylu narracji, oddawanie głosu wielu bohaterom, choć to relacje ofiar zbyt dużo zdradzały. Irytowało nagminne używane słowo detektywka. Feminizowanie nazw niektórych zawodów wywołuje we mnie sprzeciw, owszem, poprawne politycznie, ale czy miło brzmi? Książka miała potencjał, pomysł na scenariusz zdarzeń nie był zły, lecz brakowało mocnych nut zaskoczenia, zagęszczenia niewiadomych, materiału do snucia interpretacji.
Jessica Shaw, niemal trzydziestolatka, pracowała jako prywatny detektyw i specjalizowała się w poszukiwaniu zaginionych osób. Sama kiedyś została uznana za zaginioną. Porwano ją z domu, gdy miała trzy lata, a matkę zamordowano. Jessica rozpoczęła pracę u Matta Connora. Pierwsza przydzielona sprawa dotyczyła zniknięcia przed dwoma miesiącami Laurie Simmonds, marzącej o karierze artystycznej. Zrozpaczona matka zatrudniła detektywów, by odnaleźli dwudziestolatkę. Ślad po malarce urwał się na poboczu pustynnej autostrady Twentynine Palms, w pobliżu Parku Narodowego Joshua Tree. Szybko okazało się, że nie było to odosobnione tajemnicze zniknięcie młodej kobiety na tym obszarze. Tropy prowadziły wzdłuż długich ciemnych cieni przeszłości i powoli zbliżały się ku sensacyjnemu zakończeniu.
Zapowiedź: Morderstwo w Suffolk
Emerytowana redaktorka Susan Ryeland prowadzi ze swoim partnerem mały hotel na greckiej wyspie. Powinno to być życie, którego zawsze chciała… ale czy na pewno? Zmęczona obowiązkami i ciągłą walką, by wszystko działało, Susan zaczyna tęsknić za Londynem.
Zapowiedź: Dwudziestka
Po fenomenalnym debiucie („Trzydziestka”) Tomasz Żak – młoda gwiazda polskiego kryminału – wraca z kolejną mocną powieścią o wartkiej akcji i wyrazistych bohaterach!Mija pięć lat. Iwona i Kuba wspólnie wychowują córkę.
Bezkresne niebo
Tajemnica Suwalskiego Jeziora
Magda Żaboklicka jest projektantem wnętrz. Aktualnie jej zawodowa ścieżka zaprowadziła ją do małego, zrujnowanego domu na pograniczu lasu, w suwalskich Szurpiłach. Jednak pewnej nocy zaczynają się dziać wokół dość dziwne rzeczy, które nasuwają na myśl niepokojące wnioski — Wilkołak! Czy jednak racjonalny umysł Magdy da wciągnąć się w fantastyczną zagadkę? Tak się składa, że Żaboklicka nie jest z problmem sama, towarzyszyć jej będzie Mrocz — redaktor naczelny miesięcznika, który opisuje paranormalne zjawiska na terenie Polski, oraz aspirant Nowicki, lokalny stróż prawa. Czy naszej trójce bohaterów przyjdzie uwierzyć w hipotezę człowieka—wilka, czy może wyjaśnienie tej niecodziennej zagadki będzie bardziej... przyziemne? Zapraszam do lektury!
Pierwsza rzecz, jaka przykuła moją uwagę, to podobieństwo okładki do młodzieżowej serii fantasy Anny Kańtoch. Może nie do końca są identyczne, ale czcionka i sposób rozmieszczenai tytułu książki na froncie, od razu skorzyły mi się z tym dziełem. To jakoś podświadomie podpowiedziało mi, że mam spodziewać się dobrej lektury — bo co tu dużo mówić, "Tajemnice..." Pani Anny są serią rewelacyjną. Książką Krzysztofa Jaszy (nie mogłem niestety znależć żadnych informacji o autorze w sieci) to na pierwszy rzut oka thriller z elementami horroru. Pisarz wprowadza nas w mroczny świat wsi Szurpiły, gdzie na każdym kroku czają się tajemnice i niedopowiedzena, dziwni mieszkańcy i stary, opuszczony dom, w którym żekomo panują mroczne siły. Spora część akcji książki dzieje się nocą, co jedynie podkreśla u czytelniak gęstą atmosferę wśród bohaterów. To moim zdaniem ogromny plus dla autora. Jeśli jednak chodzi o samą treść, jest nieco gorzej.
Książka "Tajemnice Suwalskiego Jeziora" na pierwszych stronach bardzo fajnie wprowadza czytelnika w mroczny świat. Poznajemny głowną bohaterkę i zarys fabuły, jednak im dalej tym nieco bardziej topornie. Autor chciał tutaj stworzyć nieco luźniejsze dzieło i nie wiem, czy to był dobry zabieg. Jest zarówno strasznie, jak i zabawnie (chociaż humor też pozostawia dla mnie wiele do życzenia). Dodatkowo śledzimy też nieporadnie rozkwitującą miłość między bohaterami. Brakuje mi tutaj zdecydowania autora w stosunku do konwencji całej historii. Czy iść w powieść lekką i humorystyczna, czy stworzyć porządny thriller z kryminalną historią?
Powieść Krzysztoga Jaszy czyta się nieźle, chociaż miejscami widać, że jest początkującycm autorem, głównie za sprawą budowania napięcia i opisów. Bohaterowie są wykreowani przyzwoicie, ale nie pasuje mi kompletnie motyw posiadania przez Mrocza fretki, żyjącej praktycznie w jego płaszczu. Jest to zabieg dla mnie nieco sztuczny. Magda i Nowicki są jak najbardziej w porządku, ich charaktery zbudowane są naprawdę ciekawie, przez co relacje całej trójki dają sporo satysfkacji i nieco podciągają moją ocenę całej powieści. Czy mogę ją polecić? Raczej tak, niemniej nie spodziewajcie się fajerwerków. Ani to rodowity thriller ani powieść z gatunku fantasy. Gatunkowy misz-masz, ale do przebrnięcia.
Wielki powrót Åsy Larsson!
Najlepszy Szwedzki Kryminał 2021 ukaże się w Wydawnictwie Literackim! Mowa o najnowszej powieści Åsy Larsson zatytułowanej „Niegodziwość ojców". To szósty i zarazem ostatni z zaplanowanych tomów serii o przygodach Rebecki Martinsson.
Wina Wina
Komedie kryminalne biją ostatnio rekordy popularności na polskim rynku wydawniczym. Nie pamiętam, żeby od czasów Joanny Chmielewskiej było tak wiele tytułów – i to pożądanych – z tej kategorii książkowej. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, jak ze wszystkim, ale zawsze warto sięgać po swoje ulubione gatunki, szczególnie jeżeli wychodzą spod pióra rodzimego pisarza bądź pisarki.
„Wina wina” to przede wszystkim opowieść o zaskakującym morderstwie. Pierwsze strony książki dają dobitnie znać, że ta książka nie będzie historią, jakiej spodziewaliście się, biorąc ją do ręki. Czy to dobrze? Mnie taki obrót spraw bardzo odpowiadał.
Z twórczością Małgorzaty Starosty miałam do czynienia po raz pierwszy, mimo że na jej książki mam chrapkę już od dłuższego czasu. Jakoś nigdy nie było mi po drodze, aż do teraz, kiedy to nareszcie wzięłam do ręki tę różową książeczkę.
W tym tytule poznajemy Agatę Śródkę – rozwódkę, która chcąc prowadzić swój własny biznes w sielskiej okolicy, wpada po uszy w zawiłą, morderczą intrygę. Powieść jest napisana w stylu Aghaty Christie, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, bo choć jest to motyw przegryziony i przemielony do granic możliwości, chyba nigdy nie może się znudzić. Grupka ludzi, częściowo znajomych, częściowo nieznajomych znajduje się w jednym miejscu, w którym dochodzi do morderstwa. Taki bieg wydarzeń sprawia, że są oni skazani na swoje towarzystwo do rozwiązania zagadki. W czasie ich wspólnego oczekiwania na jaw wychodzą skrywane przez wiele lat tajemnice.
Szczerze mówiąc, jestem bardzo miło zaskoczona faktem, jak bardzo udało mi się zagłębić w tę lekturę. Czytając książkę, bardzo chciałam wiedzieć, co wydarzy się na następnych kartkach. Z niecierpliwością przewracałam następne strony i zupełnie nie przeszkadzał mi fakt, że zupełnie się nie śmiałam… Jakby nie patrzeć – miała to być komedia kryminalna, dla mnie jednak był to raczej kryminał obyczajowy. Usta drgnęły mi tylko w dwóch, może trzech momentach, jednak o szczerym rozbawieniu do łez nie ma tutaj mowy. Z tego, co zauważyłam, jest to bardzo częsty zarzut skierowany w stronę autorki. Uważam jednak, że samo wykreowanie intrygi i styl pisania nadrabiają w braku humoru.
Bohaterów występujących w książce jest wielu, dlatego początkowo trudno było mi się połapać, kto jest kim, ale po jakimś czasie przestałam mieć z tym problem. Sama główna bohaterka podobała mi się niezmiernie. Jej sposób bycia i tok myślenia były rozbrajające, przez co zdecydowanie zaskarbiła sobie moją sympatię. Myślę, że trzeba to docenić, ponieważ bardzo mało jest w literaturze postaci kobiecych, które mogą się podobać.
Co jest kolejnym pozytywem – na końcu książki znajduje się mini przepiśnik nawiązujący do potraw pojawiających się w książce. Dodatkowo nie ukrywam, że czytając książkę, nie mogłam nie sięgnąć po lampkę, czy dwie butelki wina… Cała fabuła w końcu krąży wokół około winiarskich tematów, żal więc nie skorzystać z okazji. W końcu i tak wiadomo, że zawsze jest to wina wina… Mam nadzieję, że następne książki autorki, które zamierzam przeczytać, będą równie mocno nastrajały do sięgania po trunki.
Dwudziesta trzecia
Zapowiedź: Secretum
Obok powieści o takim tytule nasza redakcja nie mogła przejść obojętnie.
Podobno w pracy policyjnej nie ma czasu na rutynę, jednak w życiu zawodowym inspektor Anny Zielewskiej zaczęło wiać nudą. Na szczęście na życie prywatne nie mogła narzekać. Kiedy kilka miesięcy wcześniej poznała Wojtka, nie spodziewała się, że mężczyzna zapełni pustkę w jej kilka miesięcy wcześniej poznała Wojtka, nie spodziewała się, że mężczyzna zapełni pustkę w jej sercu i stanie się najbliższą osobą.
Zimny trop
Mówi się, że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej wody, a jednak to właśnie odgrzewane romanse są szczególnie ekscytujące, podobnie jak spotkania po latach. Wiedzą o tym doskonale użytkownicy portali społecznościowych, którzy po wielu latach odnaleźli swoje pierwsze miłości, sympatie z podwórka czy szkolnej ławy. W wielu przypadkach skutkowało to zresztą rozwodami, a przynajmniej małżeńskimi kłótniami, czym innym jest bowiem wymienić partnera na nowszy model, a czym innym wrócić do romantycznej miłości, która ma tyle samo lat, co obecny partner i rozmaite doświadczenie życiowe.
A jak wygląda spotkanie po pięćdziesięciu dwóch latach? Biorąc pod uwagę studencką miłość, delikwenci są już w tym wieku, że porywy mogą dotyczyć wyłącznie serca. Mimo tego, takie odnowienie znajomości może być balsamem na dalsze lata życia, drugą szansą na stworzenie wspaniałego związku, choć już napiętnowanego doświadczeniami przeszłości. Taką szansę na nadrobienie zaległości dostała Roma Wiśniowiecka, choć gdyby mogła najchętniej uciekłaby z sanatorium minutę po przyjeździe. Chyba tylko z szacunku dla wnuka, Tomasza Winklera, i jego starań, zaciska zęby i stara się wytrzymać. Jak się okazuje w Polanicy jest wyjątkowo znośnie, a co więcej, dzięki pobytowi tu babcia Winklera spotyka swoją studencką miłość, Juliana Sztyca.
Wiele lat temu połączył ich krótki ale gorący romans, zakończony zresztą nieplanowaną i niechcianą ciążą, wkrótce zresztą przerwaną. Teraz, przypadkowe spotkanie pozwoliło im odkryć, jak wiele wciąż ich łączy. Szybko zresztą umówili się na kolejne spotkanie (w tym wieku nie traci się czasu), na które jednak Julian nie dotarł. Nagła odmiana uczuć nie wchodziła w grę, co zatem się stało i … gdzie jest starszy pan? Jak się okazuje tajemnicze zniknięcie wymaga interwencji zarówno policji, jak i prywatnego detektywa, bo Sztyca szukają wszyscy, tymczasem trop urywa się niedaleko sklepu, w którym robił zakupy. Czy porzucony alkohol oraz portfel oznaczają, że mogło stać mu się coś złego? Czy to zniknięcie ma związek z brutalnym morderstwem sprzed dwóch lat, do dziś zresztą niewyjaśnionym, które spędza sen z powiek lokalnej policji?
Nad sprawą tą pracuje sam Winkler, zatrudniony przez swoją babcię w charakterze prywatnego detektywa. Jeszcze nie zagoiły się jego rany po poprzednim zleceniu, nie mówiąc już o tym, że naraził się śmiertelnie policji, podejmując się rozwiązania i doprowadzając do końca sprawę, której oni nie rozwiązali. Teraz dysponując nawet dość ograniczonymi środkami, znów dowiaduje się więcej, niż policja. Czy jednak będzie w stanie i tym razem wyjaśnić sprawę?
Przekonamy się o tym dzięki porywającej powieści autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich, pt. „Zimny trop”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Agora powieść kryminalna, to kolejny, drugi już tom serii o prywatnym detektywie, byłym policjancie, Winklerze. Mimo iż tego typu książek są dziesiątki na polskim rynku, to jednak książka Dębskich wyróżnia się rzadko spotykanym w przypadku tego gatunku humorem. Dialogi Winklera ze swoją babcią, a nawet humor sytuacyjny są w powieści na wysokim poziomie, a mimo iż poza zimnym tropem może znaleźć się też zimny trup, to my i tak w trakcie lektury mamy doskonały nastrój, nie zmącony absolutnie kryminalnym wydźwiękiem lektury.
Po książkę dlatego sięgnąć mogą nie tylko miłośnicy gatunku, ale też wszystkie osoby, którzy lubią doskonale skonstruowane powieści z nieszablonowymi bohaterami i sporą dozą ironii i (czarnego) humoru. Niebagatelną rolę w książce odgrywają również zwierzaki, dzięki którym atmosfera robi się naprawdę rodzinna, a my mamy wrażenie, że znajomymi pani Romy jesteśmy od lat. To wszystko sprawia, że jeśli rozpoczęliśmy znajomość z bohaterami od tej części, natychmiast sięgniemy po pierwszy tom i .. każdy kolejny, który wyjdzie spod pióra Dębskich!