Rezultaty wyszukiwania dla: powieść dla dzieci

sobota, 13 sierpień 2022 11:12

Ostatnia misja Gwendy

Niezwykłe drewniane pudełko z kolorowymi przyciskami i maleńkimi dźwigienkami pojawiło się po raz pierwszy w życiu Gwendy, gdy ta była zaledwie nastolatką. Zmieniło jej życie, wywracając do góry nogami i obarczając ją wielką odpowiedzialnością. Teraz pojawiło się ponownie, a nam przyjdzie pożegnać się z bohaterką, z którą wielu czytelników z pewnością zdążyło się szczerze zżyć. 
 
"Ostatnia misja Gwendy" to trzeci tom, wieńczący trylogię, której głównymi bohaterami są na równi Gwendy, jak i wspomniane już pudełko. Od wydarzeń, jakie miały miejsce w poprzednich tomach, minęło kilka lat – jest rok 2026, a Gwendy, licząca już około sześćdziesiątki, jako senator Stanów Zjednoczonych wyrusza właśnie z misją w... kosmos. Brzmi nieco absurdalnie? Gdy poznamy szczegóły, już tak nie będzie. Historia przeklętego pudełka w końcu zmierza bowiem do końca i wszystko wskazuje na to, że będzie to koniec ostateczny. A może nie? 
 
Podobnie jak poprzednie części, tak i ostatnia jest krótka, a jej lektura nie zajmuje wiele czasu. Wszystkie tomy to bardziej rozbudowane opowiadania niż długie powieści, do jakich wielokrotnie miał okazję przyzwyczaić nas Stephen King. Podobnie też jak w przypadku "Magicznego piórka Gwendy", tak i "Ostatnia misja..." nie jest typową powieścią grozy. Pojawiają się w niej elementy mroczne i wywołujące w głównej bohaterce, więcej tu jednak nostalgii i refleksji. Towarzyszymy Gwendy w misji straceńczej i to nie tylko ze względu na miejsce, gdzie musi się ona odbyć, lecz również - a może przede wszystkim – ze względu na pogłębiające się problemy zdrowotne, przez które pełna energii kobieta, staje się zaledwie cieniem dawnej siebie.
 
Cieszę się, że do pracy nad historią pudełka powrócił Stephen King (pierwszy tom trylogii powstał jako efekt współpracy Kinga i Richarda Chizmara, ale drugi napisał on już samodzielnie, Mistrz już się w nim nie udzielał). Smaczkiem dla fanów amerykańskiego króla grozy będą zaskakujące odniesienia do opus magnum jego twórczości, czyli "Mrocznej Wieży". Innym smakowitym kąskiem mogą okazać się nawiązania do współczesnej sytuacji i epidemii koronawirusa, przez które lektura wydaje się jeszcze bardziej aktualna i na czasie. 
 
Wprawdzie z trylogii najlepiej wspominam pierwszy tom, który wywołał we mnie najwięcej emocji i wzbudził ogrom niepokoju, ale uważam, że "Ostatnia misja Gwendy" to dobre zwieńczenie całej opowieści. Jeśli czytaliście poprzednie tomy, z pewnością nie będziecie rozczarowani.
Dział: Książki
wtorek, 05 lipiec 2022 20:53

Rick i Morty długo i szczęśliwie

 

Rick i Morty w baśniowym świecie! 

Na podstawie komiksów często powstają adaptacje filmowe. Tym razem jednak było na odwrót. „Rick i Morty” to seria komiksów, która powstała na podstawie popularnego serialu animowanego studia Adult Swim. Tym razem jednak będzie nietypowo, bo zamiast podróży rodem z powieści SF dziadek z wnuczkiem wybiorą się do świata smutnych baśni dla niegrzecznych dzieci. 

Zarys fabuły 

Komiks opowiada o przygodach ekscentrycznego, uzależnionego od alkoholu naukowca Ricka Sancheza, któremu w przeróżnych, zwariowanych przygodach (niejednokrotnie wbrew własnej woli) towarzyszy jego wnuk Morty. Tym razem bohaterowie zostają wciągnięci w świat odbitych w krzywim zwierciadle baśni braci Grimm. 

Strona graficzna

Komiks pod względem graficznym jest wierny swojej animowanej wersji. Idealnie pasuje do pozostałych historii z cyklu. Wydany został w miękkiej oprawie, ale na dobrej jakości papierze i w pełnym kolorze. Zeszyt ma rozmiar większy od A5, ale mniejszy od A4, idealny, by wygodnie go czytać. 

Moja opinia i przemyślenia

Kolejna część serii komiksowej „Rick i Morty” to również kilka zeszytów zebranych w jeden tom. To ostatnio częsta praktyka wydawnicza i nie da się ukryć, że również wśród czytelników zyskuje spore uznanie. Znacznie wygodniej jest postawić na półce takie wydanie zbiorcze niż pojedyncze, cieniutkie zeszyty. 

Fabuła komiksu jest czysto komediowa, chociaż najczęściej pojawia się w niej czarny humor. Gdybym miała do czegoś porównać zamysł całej historii, myślę, że najbliżej by mu było do owianych złą sławą, rewelacyjnie napisanych „Kronik Jakuba Wędrowycza”. W komiksie wiele się dzieje i można doskonale się przy nim bawić. Tym razem jednak zamiast czystego SF czytelnicy otrzymują baśniowy świat fantasy. 

Podobnie jak „South Park”, „Rick i Morty” to jednak nie tylko czysty humor. Twórcy starają się w prześmiewczy sposób pokazać również wiele nieco poważniejszych problemów. Bez trudu można je wyłapać pośród fantastyki i czystej abstrakcji. 

Podsumowanie

„Rick i Morty długo i szczęśliwie” to ciekawy, zabawny i świetnie narysowany komiks, który spełni oczekiwania wszystkich amatorów animacji. Przyznam szczerze, że to właśnie komiksy zachęciły mnie do poznania całej serii. Przed ich lekturą produkcję znałam jedynie ze słyszenia. Myślę jednak, że dzięki Netflixowi i wydawnictwu Egmont szybko stanie się popularna również w Polsce. Jeżeli nie boisz się humoru bez cenzury (oczywiście najczęściej czarnego), to śmiało sięgaj po przygody dwójki niecodziennych bohaterów. Nie spodziewaj się jednak pozytywnego przesłania czy altruizmu w żadnej postaci! 

Dział: Komiksy
czwartek, 09 czerwiec 2022 11:15

Zamknij wszystkie drzwi

 

W jednej chwili życie Jules Larsen posypało się jak domek z kart - nie dość, że została wyrzucona z pracy, to jeszcze tego samego dnia przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie. Reasumując: nie ma pracy, chłopaka, ani mieszkania. Całe szczęście, że jej przyjaciółka przyjęła ją pod swój dach bez żadnego słowa sprzeciwu. Jules jednak nie zamierza w nieskończoność koczować na kanapie dziewczyny, pilnie rozgląda się więc za pracą. I mieszkaniem, oczywiście. Ogłoszenie o opiece nad mieszkaniem spadło na nią jak dar z niebios. Co więcej, nie chodzi o mieszkanie w jakiejś tam kamienicy, lecz o umieszczone w najbardziej tajemniczym hotelu zwanym Bartholomew. Za przebywanie w nim przez trzy miesiące kobieta ma dostać 12 tysięcy. Czy jest coś lepszego dla osoby, która nie ma innego wyjścia?

I zapewne Jules dziękowałaby niebiosom za tak niespodziewany dar, gdyby nie kilka dziwnych spraw. Po pierwsze, dość restrykcyjne zasady - zero gości czy niemożność spędzania nocy poza budynkiem. Nowo poznana opiekunka mieszkania znika, choć nie zająknęła się słowem, że planuje wyjechać. Do tego te dziwne dźwięki, które rozlegają się nocą...

Czy mroczna sława, która ciągnie się za Bartholomew, jest prawdziwa?

Nie ma nic ciekawszego niż hotel z długą historią dziwnych wypadków, do których dochodziło na jego terenie. Zresztą, znając poprzednią historię, stworzoną przez autora czułam, że i ta przypadnie mi do gustu. I na szczęście się nie pomyliłam.

Jak już wspomniałam, nasza główna bohaterka jednego dnia straciła wszystko. Nic więc dziwnego, że liczyła na przyjęcie ją do tej swoistej pracy, jaką jest opiekowanie się mieszkaniem w Bartholomew. Na trzy miesiące miałaby spokojną głowę i odnośnie pieniędzy, i mieszkania. Szybko jednak pewne wydarzenia zaczynają rodzić coraz liczniejsze pytania, a zagłębienie się w historię mrocznego hotelu nie daje żadnych odpowiedzi.
Uwielbiam, kiedy autor pogrywa z nami w taki sposób. Kiedy nie wiadomo, czy mamy do czynienia z czymś nadprzyrodzonym, czy po prostu za dziwnymi wypadkami stoi dobrze ukryta działalność ludzka. Riley Sager potrafi w taki sposób omotać czytelnika, że niemalże do końca nie jesteśmy pewni, co jest prawdą a co fikcją. Skrzętnie budowane napięcie czyha na nas na każdej kolejnej stronie, a my - mimo że będący niemymi świadkami historii - czujemy się tak, jakbyśmy sami zamieszkiwali pełen grozy hotel. Towarzyszymy naszej Jules na każdym, nawet najdziwniejszym etapie amatorskiego śledztwa. I powoli dopuszczamy do siebie prawdę o niemożliwym.

Liczyłam na to, że po „Wróć przed zmrokiem” autor utrzyma bardzo dobry poziom swojej twórczości i tak się właśnie stało. Podobnie jak poprzedniczka, tak i „Zamknij wszystkie drzwi” przyszpiliła mnie do fotela dopóty, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. I choć przyzwyczajona jestem do wszelkiego rodzaju pisarskich prób omotania mnie w pajęczynę niepewności, to Sagerowi udaje się to za każdym razem. Mimo tego, że przeczuwałam, co spotka mnie podczas lektury. Zresztą, chyba chciałabym wierzyć, że do głosu w tej książce doszło coś, co wykracza poza ludzkie rozumienie.

Riley Sager w inteligentny sposób włada piórem, tworząc historię, która wciąga czytelnika bez reszty. Nieobce jest mu tworzenie pajęczej sieci kłamstw, niedopowiedzeń i tajemnic, która stopniowo podczas czytania owija się wokół odbiorcy, pętając aż do ostatniej strony. Historia początkowo prowadzona dość niespiesznie, już po kilku rozdziałach nabiera coraz szybszego tempa, aż w końcu nie wiemy, kiedy zakończyliśmy naszą wspólną przygodę. Jestem pełna podziwu, a „Zamknij wszystkie drzwi” tylko utwierdziło mnie w tym, że warto sięgać po jego książki. W każdej z nich bowiem może na mnie czekać coś zupełnie innego, a przy tym mam gwarancję bardzo dobrze spędzonego czasu. I choć niektórzy uważają tę pozycję za słabszą niż poprzedniczka, to ja uważam, że nadal trzyma poziom. Jednak jak to mówią: „do trzech razy sztuka”, zobaczymy więc, co zaserwuje nam Sager w kolejnej powieści. Niemniej jednak polecam jego literackie dzieci każdemu, kto jeszcze się z nimi nie zetknął, a uwielbia taki misz-masz. Na pewno nie będziecie zawiedzeni

Dział: Książki
wtorek, 31 maj 2022 07:35

Żeby CIę lepiej widzieć

Retellingi znanych baśni cieszą się porą popularnością, która nie słabnie. Znane i lubiane historie są idealnym materiałem, inspiracją, z której można stworzyć coś nowego, innego i porywającego. Tak jest w przypadku „Czerwonego Kapturka” - wszyscy znamy opowieść o małej dziewczynce, złym wilku, babci i myśliwym. Jenak czy rzeczywistość była taka wesoła i optymistyczna? A może jednak nie...?
 
Mieszkańcy Aramor powtarzają sobie legendę o wielkim wilku, który przez lata terroryzował mieszkańców wsi. Porywał ludzi, kury, niszczył rodziny. Ostatnio widziano go pięć lat temu i od tamtego czasu ludzie traktują wilka jako coś, co odeszło; coś, co można umieścić w strefie baśni i historii, które opowiada się dzieciom, aby nie udawały się same do lasu.
 
Jednak ktoś napada na kurnik Millerów, a kilka nocy później atakuje ich syna, Elliasa. Główna bohaterka, zwana przez wszystkich Red, często chodzi przez las do domku swojej babci. Zna opowieści o wilku, ale wcale się nimi nie przejmuje. Gdy dochodzi do pierwszego ataku, nie wie co o tym wszystkim myśleć.
 
Kim jest bestia? Dlaczego wrócił po latach? A może ukrywa się wśród mieszkańców wioski? Albo to demon? Mieszkańcy Aramor decydują się zgładzić bestię.
 
Co z tym wszystkim ma wspólnego Red?
 
„Żeby Cię lepiej widzieć” to opowieść, którą można połknąć w ciągu jednego wieczoru. Wciąga czytelnika, a klimat, jaki buduje autorka, potrafi wywołać dreszcze niepokoju. Gdy tylko otwierałam lekturę, przenosiłam się do Aramor, do wielkiego lasu. Czułam niepokój mieszkańców, obawy Red, ból Elliasa i ambicje Sabine. Mieszkańcy, a zarazem bohaterowie, skrywają wiele tajemnic, które uporczywie pukają do drzwi, aby wyjść na światło dzienne.
 
Książka wciąga coraz bardziej, aż w końcu nie sposób jej odłożyć. Atmosfera jest mroczna i ciężka, a charaktery, jakie kształtuje pisarka, są mroczne i trudne. Red od najmłodszych lat uważana była za wyrzutka. Śmiano się z niej i dokazywano. Przez Sabine przemawia wielka zazdrość i lęk przed byciem odrzuconą. Dlatego jest wredna, okrutna i potrafi mieszać tak, aby zniszczyć życie innym. Ellias, złoty chłopiec, czuje się odtrącony po ataku. Wszyscy uważają go za wyrzutka, osobę przeklętą przez demony. Chociaż „Żeby Cię lepiej widzieć”, można zaliczyć do literatury młodzieżowej, to ilość wątków psychologicznych, tło społeczne, jakie zbudowała Gina Blaxill, zadziwia. Autorka odsłania lęki i wady społeczeństwa; pokazuje, jak z wielką łatwością ludzie potrafią obrać sobie kozła ofiarnego, aby wyładować swoją frustrację i lęk.
 
Sekrety, które wychodzą na jaw na ostatnich stronach książki, są rewelacyjne! Wszystkie puzzle układanki wskakują na swoje miejsce, a niewiadome znikają. Zakończenie to spójna, ciekawa klamra, która spina całą opowieść w spójną całość.
Dział: Książki

 

„Doskonale sobie poradzisz sama, Enolu” – pisała matka młodszej siostry Sherlocka Holmesa przed swoim tajemniczym zniknięciem.

„Sprawa złowieszczych bukietów” to już trzeci tom serii przygód Enoli Holmes, młodszej siostry sławnego detektywa. Co tym razem przydarzy się inteligentnej nastolatce, która musiała zbyt szybko rozpocząć swoje dorosłe życie? Na dodatek w epoce, która z pewnością nie była przyjazna dla samotnych kobiet.

Zarys fabuły

Enola uznała, że po ostatnich przygodach lepiej zrobi, jeżeli przez jakiś czas będzie się ukrywała. Gdy jednak pewnego dnia znika wierny przyjaciel i wsparcie Sherlocka Holmesa, doktor Watson, Enola nie bacząc na niebezpieczeństwo rusza mu na ratunek. Musi odkryć co z zaginięciem mężczyzny ma wspólnego bukiet złożony z białych maków, głogu polnego oraz… szparagów. Dokąd zaprowadzą ją kolejne poszlaki i czy uda się jej umknąć braciom, którzy za wszelką cenę chcą zamknąć ją w szkole z internatem dla młodych dam? 

Moja opinia i przemyślenia

Enola Holmes pokazuje dziewczynkom, jak być sobą, spełniać swoje marzenia i robić to, co nakazuje serce, a nie to, co przystoi. W ten sposób promowana jest powieść i jest w tym stwierdzeniu wiele racji. Szczególnie że bohaterka serii spod pióra Nancy Springer zmienia się z tomu na tom, coraz bardziej dojrzewa i doskonale wie, do jakiego celu zmierza.  

„Sprawa złowieszczych bukietów” to lekka, przyjemna i oryginalna historia. Bardzo podoba mi się to, że mimo spójnej osi fabularnej, każdy z kolejnych tomów serii opowiada zupełnie inną przygodę. Co ciekawe (i pozytywne) ta z trzeciego tomu mocno różni się od dwóch poprzednich.

Bardzo podoba mi się wydanie serii. Książki mają twarde oprawy i spójną szatę graficzną. Przyjemnie się je czyta, a po lekturze bez trudu mogą stać się ozdobą naszych domowych biblioteczek. Nie mogę już doczekać się, kiedy będę miała możliwość zajrzeć do kolejnego tomu przygód Enoli Holmes. 

Podsumowanie

Seria z książki na książkę staje się coraz ciekawsza. Każdy kolejny tom wciąga jeszcze mocniej od poprzedniego. Przygody Enoli są dobrze przemyślane i zaskakujące, a sama jej postać wnosi do świata czytelnika wiele ważnych wartości. Często zdarza się, że znajomi proszą mnie o polecenie tytułów dla ich dorastających dzieci i jestem pewna, że seria o przygodach młodszej siostry Sherlocka Holmesa znajdzie się u mnie na szczycie takiej właśnie listy. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć! 

Dział: Książki
piątek, 13 maj 2022 17:46

Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady

 

Enola Holmes powraca i wpada na top nowej zagadki!

Niedawno, nakładem wydawnictwa Poradnia K, ukazał się drugi tom przygód nastoletniej Enoli Holmes, młodszej siostry sławnego detektywa. Ponieważ pierwsza część okazała się jedynie wstępem do czegoś większego, byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy młodej bohaterki.

Zarys fabuły

Po ucieczce do Londynu Enola odkryła, co chce robić w życiu. Dziewczyna pragnie zostać perdytorystką, to znaczy specjalistką od odnajdywania rzeczy zagubionych. Dlatego tworzy dla siebie rolę asystentki fikcyjnego doktora Ragostina, urządzając się w Londynie za pieniądze, które zostawiła jej matka. Musi jednak pamiętać, by zawsze pozostawać w cieniu, w przeciwnym razie odnajdą ją bracia i skończy się jej upragniona wolność. Tylko czy Enola potrafi pozostać obojętna w obliczu sprawy, którą, jest pewna, potrafi rozwiązać? 

Moja opinia i przemyślenia

Fabuła książki oczywiście toczy się w uniwersum stworzonym przez Artura Conan Doyle’a, co przysporzyło jej całe rzesze fanów. Tak wielu, że zapowiedziana została nawet ekranizacja. Przyznam, że z przyjemnością obejrzałabym niesamowitą scenerię z książki na dużym ekranie. Z pewnością będą to niezapomniane wrażenia. 

Ponownie można by powiedzieć, że na pierwszy plan, obok zagadek i tajemnic wysuwa się rola kobiet w Wiktoriańskim społeczeństwie. Książka ma zdecydowanie feministyczne nuty, a Nancy Springer w doskonały sposób pokazuje przepaść, jaka istniała nie tylko między płciami, ale także między ludźmi z biednych i bogatych rodzin. To niesamowite, jak bardzo od tamtej pory zmienił się świat. 

Przyznam szczerze, że historia z tomu drugiego jest znacznie dojrzalsza i bardziej interesująca niż „Sprawa zaginionego markiza”. Mam nadzieję, że ta tendencja utrzymywała się będzie również w kolejnych częściach. Nancy Springer ma lekkie pióro, potrafi ciekawie opowiadać i jasno wyrażać swoje poglądy. Tym razem jej książka skierowana jest raczej do nieco starszych nastolatków niż do dzieci. 

Podsumowanie

Seria o młodszej siostrze Sherloka Holmes’a to świetny, doskonale zrealizowany pomysł. Powieść czyta się szybko i z zainteresowaniem. Historia porusza wiele ciekawych i istotnych tematów. To jednocześnie przyjemna lektura i całkiem okazała kopalnia wiedzy. Na pewno sięgnę po kolejny tom przygód Enoli, licząc, że będzie jeszcze lepszy od poprzednich. 

Dział: Książki
niedziela, 24 kwiecień 2022 11:26

Podszepty

 

Nie pamięta, kiedy to dokładnie się zaczęło. Wie jednak, że z każdym kolejnym dniem nadejście nocy przeraża go coraz bardziej.


Seweryn Gardy – jak większość z nas - co noc śni. Nie są to jednak sny przyjemne: w nocnych majakach jawi mu się ogromny, opuszczony dwór. Mężczyzna czuje, że coś jest z nim nie tak, że jego ściany niemalże przesiąknięte są złem. I choć się budzi, to każdej kolejnej nocy śni o tym samym. Jest cieniem człowieka, zastanawiającym się, czy to z jego psychiką jest coś nie tak. Może to jakieś podświadome ostrzeżenie od organizmu? W końcu też całkiem sporo przeszedł.


Seweryn postanawia podzielić się dziwnymi przeżyciami z miejscowym proboszczem, Wincentym. Impulsem do rozpoczęcia śledztwa staje się należący do niego od lat obraz. Czy prawda o jego autorze pomoże nieszczęśnikowi w uzyskaniu odpowiedzi? A może na drodze ku rozwiązaniom stanie jeszcze więcej pytań?

Zaczęło się od opisu, w którym jasno założono, iż będzie mrocznie i tajemniczo. Miałam cichą nadzieję, że w tej ponad sześćset stronicowej cegle rzeczywiście kryje się historia, która zwali mnie z nóg. Wiadomo, że im więcej stron, tym dokładniejsze zgłębienie właściwie każdego aspektu lektury. Niestety, po zakończeniu przygody z „Podszeptami” w głowie mam tylko jedno - ta książka jest o wszystkim, i o niczym.

Jak już wspomniałam, na starcie czytelnik otrzymuje obietnicę lektury mocnej, niepokojącej i mrocznej. W toku czytania pojawiają się wzmianki nawet o sekcie. Uwagę naszych domorosłych detektywów (jak również naszą) przyciągają szczególnie wzmianki o rodzinie Żarnowskich i dziwnych rzeczach, które – ponoć - działy się w murach okazałego domostwa, w którym to żyła rodzina. Z nielicznych informacji, jakie udało się zdobyć Sewerynowi oraz Wincentemu wynika, że syn głowy rodu, Eliot, cierpiał na okropne bóle głowy - takie, z jakimi nie radził sobie żaden, nawet najlepszy lekarz. Żyjący jeszcze świadkowie tamtych zdarzeń wspominali o nocach, w których niemal zwierzęce, bolesne wycie odzierało ich ze snu. I to ponoć skłoniło nestora rodu do zawarcia paktu z wysłannikiem piekieł. Nic dziwnego, że po takich informacjach skupiłam się jeszcze bardziej na historii. Wszystko wskazywało na to, że amatorskie śledztwo bohaterów pójdzie w tym kierunku, ale cóż.

Zazwyczaj punktuję nieprzewidywalność; doceniam, gdy autor potrafi mnie czymś zaskoczyć. Przyznam, że „Podszepty” wciąż tkwią mi w głowie. Obracam tę książkę w głowie, analizuję, próbuję dojść do jakichś sensownych wniosków. Jest ciężko, gdyż jak wspomniałam na początku, ta pozycja jest o wszystkim i o niczym. Niby mamy jakiś zarysowany plan (powtarzające się majaki o domostwie Żarnowskich), ale w toku wydarzeń zrobił się z tego totalny misz- masz. A dlaczego? A dlatego, że autorka postanowiła na siłę powiązać z „mroczną” historią dworu każdą postać, jaka tylko przewinęła się w tej historii. I nawet nie mówię tu o osobach, które nasz detektywistyczny duet poznaje w trakcie poszukiwań, lecz nawet o osobach z ich codzienności, otoczenia. Chyba nie było nikogo, kto w jakiś sposób nie byłby z nimi powiązany, a to już trochę za dużo. Dziwnych zbiegów okoliczności było tyle, że chyba pewnych wydarzeń nawet nie powinnam już tak określać. Nie ruszyłby mnie nawet ten happy end dla wszystkich bohaterów, gdyby nie to, że w pewnych przypadkach był on zwyczajnie odrealniony i bezsensowny. Będąc już przy temacie postaci w książce, zaznaczę, że moim zdaniem ich wielość znacznie utrudniała prawdziwe ich poznanie, jak również ogólne skupienie się na lekturze. Bo jak mogę w stu procentach myśleć o fabule, kiedy mój umysł stara się rozwiązać tajemnicę powiązań między bohaterami? O ile dobrze to wypada w przypadku dwóch - trzech osób, o tyle przy piętnastu jest już ogromny problem. Co więcej, większość z nich tak naprawdę nic nie wnosiła do historii, stanowiąc zaledwie zbędny dodatek, a opowieści o ich przeszłości (również niewpływające nijak na wątek główny) tylko „tuczyły” tę pozycję.

Szczerze powiedziawszy, dziś już nawet nie pamiętam, czy Seweryn ostatecznie dowiedział się, dlaczego to właśnie on śni o dworze Żarnowskich. Wielość wszystkiego w tej książce skutecznie przesłoniła wątek główny, za który wciąż uważam odnalezienie odpowiedzi na owo pytanie i uwolnienie mężczyzny od nocnych koszmarów. Nierzadko ilość jest równa jakości, acz w tym przypadku jest odwrotnie i idealnie pasuje tu powiedzenie: „Co za dużo, to niezdrowo”. Mimo tego możecie zmierzyć się z „Podszeptami”, być może to właśnie Wy odnajdziecie w tej książce coś pozytywnego.

Dział: Książki
poniedziałek, 11 kwiecień 2022 14:52

O czym szumią wierzby. W puszczy.

 

Na podstawie powieści Kennetha Grahame’a

„O czym szumią wierzby” to klasyczna powieść dla dzieci autorstwa Kennetha Grahame’a, po raz pierwszy opublikowana w 1908 roku. Jej bohaterami są kret, szczur wodny, borsuk i ropuch. Ich życie toczy się spokojnym rytmem, a jednak każdego dnia przeżywają nowe przygody. Niedawno, nakładem wydawnictwa Egmont, ukazała się powieść graficzna, która jest adaptacją klasycznej książki. 

Zarys fabuły

Pan Kret ma już dosyć wiosennych porządków, dlatego postanawia się odprężyć, wychodząc na spacer. Na dworze spotyka swojego przyjaciela Szczura Wodnego i wspólnie postanawiają zorganizować piknik. Szczur ma wielu przyjaciół, o których chętnie opowiada i których postanawia przedstawić również Kretowi. Czasami jednak również i na nich czekają niewielkie tarapaty. 

Spłowiały bratków szafirowe oczy, soczysta zieloność liści pobladła…

Strona wizualna

Komiks jest pięknie wydany, ma twardą, przyjemną w dotyku oprawę i format zbliżony do A4. Wydrukowany został na doskonałej jakości papierze. Zarówno za scenariusz, jak i za rysunki odpowiada Michel Plessix, który ilustracje do komiksu wykonał z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Są one niezwykle bogate i mają swój niezaprzeczalny klimat. 

Na bezchmurnym niebie gwiazdy migotały tylko dla nich, przywołując w pamięci rozkosze minionego dnia, nowo odkryte zapachy, połyskujące zorze i wszystkie czarowne wrażenia, którymi poiły się ich zmysły… 

Moja opinia i przemyślenia

„O czym szumią wierzby” to spokojna, ciepła opowieść o przyjaźni, nieśpiesznym cyklu życia i pięknie przyrody. Jest w niej odrobina humoru, nieco uroku i trochę marudzenia na codzienne obowiązki. Występującym w niej zwierzęcym bohaterom od czasu do czasu przytrafiają się jakieś przygody, trudno tu jednak mówić o wartkiej akcji czy szalonych zwrotach fabuły. Dlatego nie dziwi mnie, że komiks ukazał się w ramach projektu „Mój pierwszy komiks”, czyli wydań dla najmłodszych czytelników.  

Podsumowanie

Adaptacja graficzna „O czym szumią wierzby” to pięknie wydany, świetnie zaprojektowany komiks (nie tylko) dla najmłodszych czytelników. To miły powrót do klasyki i doskonała forma, w której można zaprezentować ją dzieciom. Po lekturze pierwszego tomu, noszącego tytuł „W puszczy” niecierpliwie czekam na kolejną część, którą równie chętnie przeczytam. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 04 kwiecień 2022 21:51

Łupieżcy niebios

 

„Człek, który nie chce stawić czoła próbie, już dowiódł większego tchórzostwa niż ten, który jej nie podoła.”

Lekkość, z jaką Brandon Mull modeluje przygodę czytelniczą, jest nie tylko imponująca, ale również godna podziwu. To, co wyprawia w konstrukcji intrygi, sprawia, że nie sposób nie zaangażować się w powieść. Złożone warstwy akcji, mnogość tajemnic, mitologiczne skojarzenia, osobliwe potwory, dzikie bestie, nawiedzone powietrzne budowle, upiorne lasy, odludne miejsca, różnorodność postaci, ale także dziwaczne zakrzywienia rzeczywistości i wypełnione magią przedmioty. Przemyślana fantastyka, która natychmiast trafia do wyobraźni odbiorcy. Jeśli dodać do tego szalone tempo następstw zdarzeń, to faktycznie trudno oderwać się od stron książki. Narracja bardzo przystępna i przyjazna, podszyta dawką dobrego humoru, ze zrównoważonym nasyceniem opisami i dialogami. Może trochę mniej korzystnie wypadły rozmowy między bohaterami, jednak trzeba uwzględnić, że ich poziom dostosowany jest do oczekiwań młodzieży. Nawet jeśli mniej bawią dorosłych czytelników, to i tak opowiadana historia sprawia, że przyjemnie się w nią wciągają.

Autor zaprasza do przygody sporo postaci, każda coś szczególnego wnosi do opowieści, za wieloma kryją się mroczne sekrety, inne nie zdradzają swojego pochodzenia, a tym bardziej kulturowego dziedzictwa, jak ognia unikają mówienia o sobie. Ciekawie jest odkrywać, co tak naprawdę zdarzyło się w ich przeszłości i dlaczego magiczna siła postanawia połączyć ścieżki losów. A wszystko zaczyna się w realnym świecie, podczas halloweenowego festynu zabaw i strachu, w nawiedzonym domu. W nieoczekiwanych okolicznościach grupa dzieci przekracza krąg kamiennych słupów i dociera się do Obrzeża, miejsca na pograniczu nieznanego świata, ze stolicą w Rozdrożach, szalenie odległego od naszego, a obejmującego pięć królestw. Czyhają na nich wielkie niebezpieczeństwa, zagrożenie goni zagrożenie, jedna walka wywołuje kolejną.

Patrzymy na scenariusz zdarzeń oczami Cole'a. Uczeń szóstej klasy wykazuje się niezwykłą odwagą i determinacją w realizacji rozmaitych misji. Spotyka przyjaciół i wrogów, uczy się funkcjonować w nowym świecie, co zdecydowanie należy do niezwykle wymagających wyzwań. Konieczność wykazania się talentem do rozróżniania dobra i zła, umiejętnościami tropienia i szpiegostwa, rozszyfrowywania pozorów i złudzeń optycznych. Barwna kolorystyka incydentów, efektowne bitwy, nieoczekiwane zwroty akcji. Mull sięga po wszelkie instrumenty, aby dostarczyć ekscytacji, zabawy, zapału do przewracania kartek, a nawet materiału do refleksji. Czyni to z łatwością, naturalnie i przekonująco, czasem z wdziękiem, kiedy indziej z zagadkowością. Znamy już Sambrię, teraz czekamy rodzinnie na odkrywanie innych przestrzeni Pięciu Królestw, jak Necronum, Elloweer, Zeropolis i Creon. Liczymy, że będzie na nas czekać równie wiele sensacji i niespodzianek, dreszczy emocji i thrillerowskich elementów, a nade wszystko podróży i przygód.

Dział: Książki
niedziela, 03 kwiecień 2022 13:14

Secretum

 

Życie inspektor Anny Zielewskiej wreszcie wchodzi na odpowiednie tory, poznała mężczyznę, który zdaje się „Panem Idealnym” i choć w pracy (o dziwo) chwilowo nie mają żadnych ważnych spraw na tapecie, to w jakimś stopniu kobieta czuje się zadowolona. Do czasu, aż w społeczeństwo nie uderza brutalne morderstwo młodej kobiety. Początkowo policjanci sądzą, iż to jednorazowy przypadek; szybko jednak ich ustalenia ulegają zmianie, a na stole sekcyjnym pojawia się kolejne ciało. Zaczynają się pogłoski o seryjnym mordercy. Anka już dłużej nie musi narzekać na nudę; wraz z kolegami z pracy stara się jak najszybciej uchwycić sprawcę. Stawką jest życie kolejnych młodych kobiet.

Z twórczością naszej polskiej autorki miałam już styczność kilka lat wcześniej. Byłam ciekawa, jak też pani Grzegrzółka rozwinęła swój warsztat i w którą stronę ruszyła jej wyobraźnia, dlatego też postanowiłam sięgnąć po jej najnowsze, literackie dziecko. Z opisu wydawcy wynika, iż czeka na nas wciskające w fotel śledztwo, pełne krwawych śladów i brutalnych ataków. Czy rzeczywiście było aż tak fantastycznie, jak mi obiecywano?

Niestety, z tym było różnie. Zacznijmy od tego, że według opisu z tyłu okładki śledztwo prowadzi Anka wraz z nowym pracownikiem, stażystą Zbyszkiem. To już nie trzyma się rzeczywistości, gdyż wspomniany mężczyzna co jakiś czas dorzuca swoje trzy grosze, lecz przez większość czasu spychany jest na bok przez bardziej doświadczonych współpracowników. Mamy więc o nim znikome informacje i w żadnym razie nie wysuwa się przed szereg policjantów. Jest zdecydowanie postacią drugoplanową. To tak na marginesie.

Sprawca obrał sobie za cel młode kobiety w określonym typie. Nie zostawia na ciałach żadnych śladów ani wskazówek, przez co stróże prawa błądzą jak we mgle. My, jako czytelnicy, jesteśmy jednak o krok przed nimi, bo autorka podarowała nam fragmenty z przeszłości mordercy, jak również chwili obecnej. I choć początkowo plan nie jest dokładnie nam przedstawiony, to całkiem sporo możemy wywnioskować nawet z toczonej przez zabójcę opowieści o jego dzieciństwie. Nie jest to kwestia ani specjalnie oryginalna, ani szokująca. Po tego rodzaju wstawce można z łatwością domyślić się, jaki cel przyświeca mordercy, kto znajduje się na jego morderczej liście i z - mniej więcej - jakiego powodu.

Po przeczytaniu około stu stron miałam już swoje dwa typy, kto może stać za brutalnymi morderstwami. Jak już wspomniałam, za sprawą wspomnień z dzieciństwa nie była to rzecz trudna, wystarczyło tylko poczekać na malutki detal, który pozwoli ostatecznie podjąć decyzję, kto morduje. Jestem nieco rozczarowana całą historią, bo od początku do końca była bardzo przewidywalna. Nie odnalazłam w niej nic oryginalnego, a wręcz przeciwnie - cały czas miałam to specyficzne uczucie, że ta historia przewijała się przez literaturę kilkakrotnie. W takich sytuacjach często książkę ratują inne jej aspekty - styl pisania autora bądź autorki czy świetnie zarysowani bohaterowie. W przypadku „Secretum” o ile z piórem pani Katarzyny nie miałam problemu, bo uznaję je za całkiem dobre, o tyle stworzone przez nią postacie nie zapadają szczególnie w pamięć, nie wyróżniają się niczym szczególnym. Inspektor Anna to twarda kobieta, acz podobna do setek innych. To samo z pozostałymi policjantami, którzy wspierają ją w śledztwie.

Nowa książka pani Katarzyny Grzegrzółki prawdopodobnie spodoba się tej grupie czytelników, którzy rzadko sięgają po thriller. Jest brutalnie, krwawo, a za doborem ofiar i morderstwami stoi jakiś wyższy (w mniemaniu sprawcy) cel. Ci, którzy w owym gatunku widzieli już niemal wszystko, raczej nie znajdą tutaj nic ciekawego. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przekonać się o tym samemu.

Dział: Książki