Rezultaty wyszukiwania dla: opowiadanie
Parch Darmowe opowiadanie z uniwersum "Dopóki nie zgasną gwiazdy"
SQN Imaginatio wypuściło darmowego e-booka z opowiadaniem Piotra Patykiewicza, pt. Parch. Tekst można pobrać już w tym momencie na platformie Virtualo.pl, ale wkrótce będzie ogólnodostępny. Parch to osobna historia osadzona w spustoszonym tajemniczym Upadkiem świecie znanym z kart powieści „Dopóki nie zgasną gwiazdy" wydanej przez SQN w zeszłym roku.
Konkurs literacki „Pióra Falkonu”
Festiwal Fantastyki Falkon i wydawnictwo FABRYKA SŁÓW ogłosili nowy konkurs literacki – „Pióra Falkonu"!
Sam w domu
Propozycja Lotty Olsson jest dla wszystkich, którzy nie mają pomysłu na spędzanie wolnego czasu i nie wierzą we własne możliwości.
Mrówkojad, tytułowy Sam w domu próbuje wykorzystać przyjaciółkę Orzesznicę do opieki nad nim, biednym i samotnym, jednak ta się nie daje i idzie na wymarzony kurs ze Stellanem. Stellan to kret, który jest przykładem, że marzenia i plany można spełniać w każdym wieku, jeśli ma się do tego prawdziwe chęci i odpowiednią motywację. Mrówkojad jest o niego trochę zazdrosny.
Pozostawiony sam w domu Mrówkojad wpadł na pomysł, że łzy może wydusić krojąc cebulę. Owszem, płakał przy tym dużo, ale z jego pracy wyniknęło coś jeszcze. Udowodnił sobie i przyjaciółce, że on też potrafi gotować, że jest w stanie poradzić sobie ze swoją samotnością i wykorzystać wolny czas.
Opowiadanie jest dowódem na to, że z niczego może powstać coś i to przypadkowo. Co z czego? Czy Orzesznica wróciła do domu?
Książka jest godna polecenia wszystkim niewierzącym w siebie, nie tylko dzieciom. Jest dowodem, że przy odrobinie asertywności (którą wykazała się Orzesznica) i wysiłku (jaki w zwykłe krojenie cebuli włożył Mrówkojad) możemy być niezależni i że to bardzo fajne uczucie.
Pani Noc
Wydawało mi się, że szósty tom Darów Anioła to wszystko, co na temat świata Nocnych Łowców miała do powiedzenia Cassandra Clare. Historia zakończyła się dobrze, jako czytelnik byłam usatysfakcjonowana i w sumie nie poświęciłam poznanym w finale ostatniej części młodym Blackthorne'om zbyt wiele uwagi. Uznałam ich za dzieci, które - jak wiele ofiar tamtej wojny - znalazły się w ciężkiej sytuacji, tracąc rodziców. Tymczasem wydaną ostatnio powieścią Pani Noc autorka pokazuje, że ostatnie słowo jeszcze nie padło. I to dobrze, naprawdę bardzo dobrze.
Od czasu, gdy zakończyła się Wielka Wojna, minęło pięć lat. Pamięć o poległych jest nadal żywa, wielcy bohaterowie czyli Clary, Jace i spółka na stałe już weszli do panteonu zasłużonych, surowe warunki Zimnego Pokoju utrzymują wszystkie rasy w ryzach, a tymczasem w dorosłość wchodzi nowe pokolenie Nocnych Łowców. To młodzi Blackthorne'owie, którzy w minionej wojnie stracili rodziców.
Los Angeles. Głową tutejszego Instytutu oficjalnie jest Arthur Blackthorne, książkowy mól, którego dawna styczność z faerie, pozbawiła zdrowego spojrzenia na rzeczywistość. Nieoficjalnie opiekę nad młodszym rodzeństwem i wszystkim, co związane z prowadzeniem Instytutu, sprawuje niespełna 18-letni Julian Blackthorne. To na niego spadły te wszystkie obowiązki i trzeba mu oddać sprawiedliwość, wypełnia je z godną podziwu cierpliwością i spokojem.
Tymczasem parabatai Juliana, Emma Carstairs, nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że za śmiercią jej rodziców miałby stać Sebastian Morgenstern. Okoliczności ich śmierci nie dają jej spokoju, dlatego myślenie o tym i szukanie jakichkolwiek poszlak stało się dla dziewczyny swoistą obsesją, z której nie chce zrezygnować. Niespodziewanie z młodymi bohaterami kontaktują się faerie, które przed pięciu laty uprowadziły Marka Blackthorne'a. W zamian za odszukanie grasującego po L.A. zabójcy Podziemnych, proponują, że zwrócą Marka rodzinie, o ile rzecz jasna, sam będzie chciał z nimi zostać.
Tak rozpoczyna się śledztwo, które nie tylko może doprowadzić Emmę do prawdy na temat zabójstwa jej rodziców, na nowo połączyć rozbitą rodzinę, ale też odsłonić nowe fakty z zamierzchłej przeszłości Blackthorne'ów. Jak to będzie? Uwierzcie na słowo, bardzo fajnie.
Po pierwsze, mamy bardzo sympatycznie przedstawionych młodych bohaterów, którzy w niedalekiej przyszłości mają szansę stać się cennymi dla Clave wojownikami. Rodzeństwo Blackthorne jest jak każda duża rodzina, różnorodne, ale i bardzo ze sobą zżyte. Przyjemnie obserwuje się ich poczynania i wzajemne relacje. Marnotrawny brat Mark, który, przez bytność wśród faerie, zapomniał, jak wygląda ludzkie życie, czyni ten obraz ciekawszym, czasem bardziej zabawnym, czasem nieco smutnym.
Po drugie, para głównych bohaterów, których często porównuje się do Cary i Jace'a, czyli Emma i Julian. Czy bardzo ich przypominają, nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, bo uważam, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie. Wiadomo jednak, że powieści C. Clare nie mogłyby się obyć bez dramatycznego wątku miłosnego, a duet Emma/Julian z pewnością go nam tutaj zapewni. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, jest to miłość, która, nim będzie miała szansę zaistnieć, będzie musiała pokonać wiele przeszkód, ale czymże byłaby miłość, gdyby była lekka i przyjemna?
Po trzecie, wątek związany z intrygą napędzającą całą fabułę. Jasne, że o taką, jak ta związana z Sebastianem Morgensternem, byłoby trudno po raz drugi. Dlatego, na początek autorka tworzy coś, może na trochę mniejszą skalę, ale z szansą na rozwój w coś poważniejszego. Wiadomo, że praktyki związane z czarną magią mogą wstrząsnąć w posadach światem Nocnych Łowców, że od jednej rzeczy może się zacząć, a potem nagle powstanie lawina. Dlatego, choć prawdopodobnie, druga Wielka Wojna nas nie czeka, to może być całkiem ciekawie.
Czy tytułowa Pani Noc to tylko postać z książeczek dla dzieci? Czym właściwie jest więź łącząca parabatai? Jak kochają faerie? I dlaczego wampiry nie powinny prowadzić pizzerii? Na te i masę innych pytań, w tonie poważnym, zabawnym, czasem łzawym, daje odpowiedzi najnowsza powieść Cassandry Clare, zatytułowana Pani Noc.
Dodatkowo na deser dostajemy całą garść szczegółów na temat obecnego życia Clary, Jace'a, Simona, Isabelle, Tessy, Jema i całej reszty. Finał książki wieńczy zaś nowe opowiadanie ze świata Nocnych Łowców. Myślę, że fani książek z serii Dary Anioła czy Diabelskie Machiny powinni być zadowoleni, bo ja jestem. Książkę przeczytałam w dwa popołudnia, była dla mnie odskocznią na nudnym, długim dyżurze i ani się obejrzałam, a dyżur dobiegł końca, a powieść otworzyła się na ostatnim rozdziale.
Zapowiada się, że ma to być trylogia i muszę przyznać, że zaczyna się obiecująco, być może dlatego, że bohaterów tych książek nie da się nie polubić, a przecież nic przyjemniejszego czytać, o kimś, kogo się lubi. Prawda? Nawet, jeśli momentami jest trochę cukierkowo, to mnie to wcale nie przeszkadzało. To był bardzo miły powrót do świata Nefilim i z przyjemnością do niego zajrzę, gdy pojawi się kontynuacja.
Bazar złych snów
Na bazarze koszmarów mogłabym wystawić całkiem pokaźny asortyment. Ewentualni klienci mogliby przebierać w towarach z najwyższej półki, wyśnionych zwłaszcza w ostatnich latach mojego życia. Mimo to, wielu nie znalazłoby zapewne dla siebie czegoś wystarczająco koszmarnego. Nie przerażają mnie pająki czy węże, chociaż podchodzę do nich z respektem śmiercionośności; w mrocznych wizjach mojej podświadomości brakuje płomieni, wysokości czy pił mechanicznych; nie pojawiają się zabójcze auta, faceci w czerni czy mordercze dzieci. Na „Bazarze złych snów" Stephena Kinga znaleźć można jednak towary wszelkiej maści, zwłaszcza dla oryginalnych koneserów koszmarów.
Robactwo, gady, pułapki, ogień, widmowe silne ręce – to wszystko czai się na śpiącą na okładce powieści mistrza grozy, nadając pierwszy komunikat: A co Ciebie przeraża? Od pierwszej chwili wiadomo, że przeprawa przez zbiór opowiadań pisarza z Maine, łatwa nie będzie. Im dłużej potencjalny czytelnik wpatruje się w okładkę, tym wyżej po jego plecach wspina się lodowaty dreszcz niepokoju. W końcu dociera do niego drugi komunikat: Czy w „Bazarze złych snów" opisano i moje fobie?
Prawdopodobieństwo jest całkiem spore, bowiem tom zawiera aż dwadzieścia opowiadań o bardzo odmiennej od siebie tematyce. Fani grozy konfrontują się z wizjami bardziej i mniej realistycznymi, raz bliższymi fantasy czy science fiction i horrorowi, innym thrillerowi. Wszystkie opatrzone są wstępami, w których autor wyjaśnia inspiracje do ich powstania i/lub dedykuje daną historię konkretnym postaciom, wyjaśniając, dlaczego akurat z nimi wiąże się następujący po wprowadzeniu tekst. Opowiadania różnią się też wyraźnie długością. Niektóre liczą raptem kilkanaście stron, inne kilkadziesiąt. Ponieważ można czytać je nie zachowując kolejności ułożenia w tomie, pozwala to na lekturę w chwilach, gdy nie ma się zbyt wiele czasu, jak np. podróż tramwajem czy uczelniana przerwa.
Muszę przyznać, że nie znalazłam w „Bazarze złych snów" opowiadania, które wyjątkowo by mnie przeraziło. Standardowo w zawrotnym tempie chłonęłam to, co wyszło spod pióra Kinga, pragnąc więcej i więcej, starając się zawłaszczyć trochę pisarskiej magii autora dla siebie, jednak – chociaż historie jak zwykle okazały się nad wyraz oryginalne i wciągające – nie przyspieszyły rytmu mojego serca w sposób, który wiązałby się ze strachem czy poczuciem zagrożenia. Tym razem była to fascynacja typowo warsztatowa i dyktowana zachwytem nad kreatywnością mistrza grozy.
Nie zmienia to jednak faktu, że cztery z dwudziestu tekstów trafiły do specjalnej przegródki mojego mózgu pod tytułem „nigdy nie zapomnę", co – wbrew temu, co można by sądzić z perspektywy matematycznej – jest wynikiem niezwykłym. Otwierające zbiór opowiadanie „130 kilometr" uwiodło mnie realistycznie poprowadzonym mariażem fantastyki i historii dojrzewania, wydzielającym miejsce na wzruszenia nostalgiczne (za czasami dziecięcymi) oraz napięcie wywołane tajemniczością i troską o losy kolejnych bohaterów. Z kolei „Wredny dzieciak" znalazł się najbliżej wtrącenia mnie w stan strachu. Mówcie, co chcecie, ale niektóre kilkulatki sprawiają, że drżę o swoje życie. „Ur", opowiadanie napisane dla Kindle, sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad komunikacją za pomocą zdobyczy techniki z różnymi wymiarami oraz tym, ile potencjalnych dzieł odebrała światu śmierć najwybitniejszych autorów. Jak wiele genialnych tekstów powstałoby, gdyby przeżyli jeszcze miesiąc, rok, dziesięć lat? Czy żyjąc dłużej utrzymaliby swą literacką formę, czy wpisaliby się do kanonu? A może jakieś wydarzenia, nieszczególnie udane testy, zepchnęłyby ich z literackiego podium? I wreszcie „Nekrologi", w których King zdaje się zadawać powracające czasami pytanie – czy gdybyś mógł bezkarnie kogoś uśmiercić, zrobiłbyś to? Czy potrafiłbyś zmierzyć się z konsekwencjami? I jakie w ogóle byłyby to konsekwencje?
„Bazar złych snów" to z pewnością nie pozycja obowiązkowa dla czytelników w ogóle, nie wybija się ponad „przeciętność" Kinga – która, czego pewnie i tak nie muszę dodawać, bije na głowę najwyższą formę większości pisarzy – i nie spędza snu z powiek czytającego, niemniej to wciąż bardzo solidny, różnorodny zbiór opowiadań. To przede wszystkim gratka dla fanów autora, którzy nie tylko wciąż cierpią na niedosyt jego fabuł, ale też z radością przyjmują każdy przejaw prywatnych wynurzeń mistrza grozy (wstępy przed opowiadaniami). Z perspektywy praktycznej, „Bazar złych snów" powinien trafić w gusta wszystkich zabieganych, którzy nie mają czasu na szybkie przeczytanie obszernej powieści. Historie zaprezentowane przez Kinga to bowiem skondensowane do opowiadań tomy; historie, z których każda mogłaby stanowić punkt wyjścia do nawet tysiącstronicowej książki. No i kto wie, może Was choć jedna z zawartych w „Bazarze złych snów" fabuł naprawdę przerazi?
Denis Szabałow „Prawo do użycia siły”
Nadszedł ważny dzień dla wszystkich czytelników książek z serii Uniwersum Metro 2033.
Swoją premierę ma powieść Denisa Szabałowa „Prawo do użycia siły" – pierwsza tom trylogii rewelacyjnie ocenianej przez czytelników rosyjskich. Ale to nie jedyna dobra wiadomość: Wraz z powieścią Szabałowa w ręce czytelników trafia również antologia „Echo zgasłego świata" – zbiór opowiadań, których autorami są młodzi twórcy – fani literatury postapokaliptycznej, nagrodzeni w III konkursie na opowiadanie w Uniwersum Metro 2033.
Wydawnictwo Insignis w bezprecedensowy sposób wspiera młodych twórców. Publikując ich twórczość w bestsellerowych nakładach, daje im jedyną w swoim rodzaju szansę dotarcia ze swoją amatorską twórczością do kilkudziesięciu tysięcy czytelników. Fanowski zbiór opowiadań został dołączony jako bezpłatny dodatek do całego nakładu „Prawa do użycia siły". Aby uatrakcyjnić antologię, otwiera ją nowe opowiadanie Pawła Majka – szczególna gratka dla fanów „Dzielnicy obiecanej".
Z okazji dzisiejszej premiery prezentujemy opowiadanie „Parias" zwycięzcy konkursu Piotra Jedlińskiego w interpretacji Krzysztofa Banaszyka.
Zapraszamy do wysłuchania
„Prawo do użycia siły” – pierwsza powieść z Uniwersum Metro 2033 w roku 2016
„Prawo do użycia siły" – pierwsza powieść z Uniwersum Metro 2033 w roku 2016 już 2 marca w księgarniach.
Wywiad z J. Grzędowiczem i M.L. Kossakowską cz.2
Karolina Nykiel: Jak zaczęła się Pani przygoda z fantastyką?
Maja Lidia Kossakowska: To zależy, co przez to rozumiemy...
K.N.: Pierwsza przeczytana książka, na przykład?
M.L.K.: Moja przygoda zaczęła się dość banalnie, bez żadnych specjalnych, cudownych odkryć. Po prostu, w domu. Moi rodzice byli wielbicielami literatury, także fantastyki. Zawsze mieliśmy mnóstwo różnych książek. Oni podsuwali mi do czytania pozycje z bardzo różnych dziedzin, w tym także z fantastyki.
Uniwersum Metro 2033 – plany na rok 2016 oraz super oferta cenowa na grę Metro 2033 Wars w najbliższy weekend!
Rok 2015 minął pod znakiem najbardziej wyczekiwanej premiery ostatnich lat – „Metra 2035" Dmitrija Glukhovsky'ego. Z tej okazji w ręce czytelników trafiły także nowe poprawione i ilustrowane wydania „Metra 2033" oraz „Metra 2034". Uniwersum wzbogaciło się o „Ciemne tunele" Siergieja Antonowa, do których dołączone zostały „Szepty zgładzonych" – gratisowy zbiór 13 opowiadań wyróżnionych w drugim konkursie na opowiadanie osadzone w świecie „Metra 2033". Robert J. Szmidt publikacją ciepło przyjętej „Otchłani" poszerzył geografię Uniwersum o Wrocław. Z pewnością wielu fanów oczekiwało też na spektakularną mroczną wizję przyszłości zawartą w „Futu.re" – powieści Glukhovsky'ego spoza Uniwersum „Metra 2033".
Książę i gwardzista
„Książę i gwardzista" to cienka książeczka, która za zadanie ma umilić fankom serii „Rywalki" oczekiwanie na kolejne powieści spod pióra Kiery Cass. Cykl zachwycił tysiące młodych dziewcząt z całego świata.
Książka zawiera dwa opowiadania, tytułowe „Książkę" i „Gwardzista", a także całą masę, interesujących wielbicielki serii dodatków. Są to pytania do Kiery Cass (na przykład o to, kiedy pierwszy raz całowali się America i Aspen), pełna lista kandydatek eliminacji, lista oraz opisy klas społecznych, drzewa genealogiczny Americy, Aspena i Maxona, oficjalne playlisty „Rywalek" oraz „Elity".
„Książę" to opowiadanie o życiu Maxona sprzed Eliminacji. Zawiera jego przemyślenia i przybliża czytelnikom uczucia księcia. Zanim do pałacu przyjechały biorące udział w Eliminacjach dziewczęta, Maxon miał serdeczną przyjaciółkę, Daphne. Ponieważ jednak była córką króla Francji, nie było szans by mogli być razem. Jego smutek jednak szybko rozwiała pewna płomiennowłosa dziewczyna z plebsu. Dodatkowo, dzięki opowiadaniu, poznajemy bliżej kulisy całych Eliminacji.
Miłość Ameriki i Aspena wydaje się być nieśmiertelna. Sprawia wrażenie jakby miała przetrwać wszystko. Ani on ani ona nigdy nie spodziewali się, że rozdzielą ich Eliminacje. Aspen jednak nie zamierza przestać darzyć uczuciem swojej pierwszej miłości. W opowiadaniu „Gwardzista" poznajemy smak nowego życia chłopaka, tęsknoty za rodziną, obowiązków jakim musi sprostać, trudów życia w pałacu. Odkrywamy również kilka nowych fragmentów z historii Aspena i pokojówki Lucy.
Opowiadania, oprócz samej treści fabularnej, zawierają w sobie również relację z prowadzonej przez króla Illei nieciekawej, niekiedy przerażającej polityki. W pewnym stopniu zatykają dziury, które pojawiły się w powieści. Są dobrze pomyślanym uzupełnieniem serii.
Muszę przyznać, że uwielbiam sposób w jaki pisze Kiera Cass. Mimo że nie udało jej się stworzyć dopracowanego w najdrobniejszych szczegółach świata, to jednak jego zarys jest na tyle spójny, że nie przeszkadza jako tło dla historii bohaterów. Opowieść ta natomiast jest niezwykle ciekawa i wciągająca. To taka dystopiczna wariacja dla klasycznego „Kopciuszka".
Dodatek „Książkę i gwardzista" serdecznie polecam wszystkim wielbicielkom serii. Jest to uzupełnienie bez którego da się obyć, ale dlaczego jedząc tort mamy wisienkę z czubka odkładać na bok? Z niecierpliwością czekam na kolejne książki spod pióra Kiery Cass.