Rezultaty wyszukiwania dla: literacki kryminał
Pisarka
Laura Ruta na pytanie o inspirację, za każdym razem odpowiadała, że dana historia sama do niej przyszła - mógł być to wycinek w gazecie sprzed lat, zasłyszany gdzieś w tłumie strzępek informacji dotyczący jakichś wydarzeń czy... sen. Jakby bohaterowie tych historii chcieli żyć dalej, utrwaleni w jej kolejnych thrillerach. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko wspięła się na szczyt listy bestsellerów. Sława ma jednak zarówno blaski, jak i cienie. W zeszłym roku ktoś wysłał jej anonimową wiadomość. W tym roku sytuacja znowu się powtarza... po czym poczytna autorka znika. Może to chwyt marketingowy, mający jeszcze bardziej rozsławić jej najnowszą książkę? A co, jeżeli życiu Laury naprawdę grozi niebezpieczeństwo?
Mówi się, że trzeba trzymać blisko przyjaciół, a jeszcze bliżej wrogów. Nigdy nie wiadomo, czy osoba, z którą przebywasz na co dzień, nie chce cię skrzywdzić. A chęć zemsty nie umiera nigdy.
Każdy czytelnik ma w swoim gronie ulubionych pisarzy takie osoby, po których książki sięga w ciemno. I choćby autor zaserwował mu tzw. odgrzewanego kotleta, to i tak z zachwytem w oczach przerzucałby kolejne strony nowej powieści. Dla mnie jedną z takich autorek jest Magda Stachula. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zawieść na jej książkach, a „Pisarka” tylko podtrzymuje wysoki poziom jej twórczości.
Główna bohaterka, Laura Ruta, pozornie wiedzie życie dalekie od trosk - przynajmniej tak to widzi jedna z jej stałych czytelniczek, kobieta, która również chciałaby rozpocząć karierę pisarską, lecz jej powieść była już kilkakrotnie odrzucana przez wydawców. Jednak jeżeli sądzicie, że jest to historia o stalkingu, to grubo się mylicie. Ktoś bowiem w opisanej przez nią książce odnalazł opowieść o wydarzeniach sprzed lat, które dotknęły go personalnie. I nie spocznie, póki się nie zemści.
Laura Ruta przez większość czasu przebywa w swoim własnym świecie. Jeżeli zabiera się do tworzenia nowej historii, to „siedzi” w niej całą sobą. Nie ważne są wówczas dla niej sprawy codzienne, mąż, spotkania autorskie. Myślami ciągle jest przy literackiej pajęczynie, którą powoli tworzy tak, by oddać pełnię opowiadanych przez nią wydarzeń. Nie dziwi więc fakt, że jej bliscy mogą czuć się nieco zaniedbani. Tak na dobrą sprawę ciężko napisać o niej cokolwiek więcej, gdyż zdawała się jednocześnie główną postacią, a zarazem kimś, kto przebywa gdzieś w tle. Tym razem wydarzenia same w sobie przejęły pałeczkę pierwszeństwa i to one rządziły całą książką. Laura była tylko ich mimowolnym uczestnikiem.
To, jak nasza polska autorka potrafi mieszać w głowach czytelnikom, naprawdę zasługuje na duże brawa. W „Pisarce” intryga goni intrygę, a my nie jesteśmy w stanie obstawić winowajcy, gdyż każdy trop prowadzi nas donikąd. Przy bliższym przyjrzeniu się występującym w książce postaciom zdaje nam się, że przejrzeliśmy je na wylot i znamy wszystkie ich motywy, ale to tylko miraż. Człowiek aż zaczyna się zastanawiać, ile takich osób ma w swoim otoczeniu - takich, które niby są przyjaciółmi, a tak naprawdę skrywają jakieś głębsze urazy. Ostatecznie nigdy nie poznamy kogoś do końca, całkowicie. Nawet tych, którzy są nam najbliżsi.
Czytanie najnowszego thrillera Magdy Stachuli to jak jazda bez trzymanki, bez żadnego zabezpieczenia. Jak już wspomniałam, intryg jest wiele, a tym samym „poszkodowanych” przez główną bohaterkę osób. Z zapartym tchem przerzucałam kolejne kartki; z jednej strony chciałam dotrzeć jak najszybciej do końca, by poznać sprawcę, z drugiej pragnęłam, by lektura się nie kończyła. Minęło całkiem sporo czasu od momentu, w którym trafiłam na tak dobrą oraz wciągającą pozycję. Myślę, że i Wam najnowsza propozycja przypadnie do gustu, szczególnie jeżeli od dawna śledzicie twórczość autorki. Polecam!
Fatum
Myślisz, że prześladuje Cię pech? Uważasz się wręcz za... przeklętego? Jeśli nie zostałeś jedną z ofiar psychopaty, możesz się jednak uważać za szczęśliwca. Chyba że jesteś kolejny na liście.
Komisarz Eryk Deryło nie wie, czego się spodziewać, gdy zostaje wezwany do jednego z lubelskich pustostanów. Może i ma cichą nadzieję, że tym razem nie trafi na makabryczną sprawę, jednak po dotarciu na miejsce już wie, że trafił do koszmaru. Ktoś zamordował człowieka w bestialski sposób - spalając go żywcem w specjalnej klatce, z której nie było drogi ucieczki. Deryło jako „specjalista od trudnych przypadków” wie, że goni go czas. Od niego zależy, jak wiele osób zabije sprawca. Główny bohater ma jedynie niejasne wskazówki oraz nową partnerkę, którą również musi rozgryźć. Tamara Haler bowiem walczy o życie w szpitalu.
Czy nękany strachem o życie Tamary Deryło poradzi sobie z nowym przeciwnikiem? I czy nowa partnerka na pewno nadaje się do tak brutalnych spraw?
To już jedenasty tom walki komisarza Eryka Deryło ze złem, a wciąż czuję się, jakbym dopiero niedawno rozpoczęła tę pasjonującą podróż w głąb mroków ludzkiej psychiki. Niestety, wraz z rosnącą ilością części mam też wrażenie, że ta historia chyba powoli dobiega końca. Szczególnie że tym razem mamy tutaj także pożegnania, a jednocześnie jakby nowy początek.
Czy coś się zmieniło? Nie. Max Czornyj nadal potrafi niesiepana czterystu stronicową książką wbić czytelnika w fotel, zmuszając, by doczytać do ostatniej strony. Dokładne, malownicze opisy tortur czy ciał zamordowanych to gratka dla fanów mocniejszych, literackich wrażeń i to wciąż pozostaje niezmienne. Rzekłabym nawet, że to cecha charakterystyczna twórczości autora. Tym razem jednak cała opowieść ma gorzki posmak. Nie oszukujmy się, ale większość z nas pokochała serię o komisarzu Deryle nie tylko ze względu na krwawe opisy i nietuzinkowe śledztwa, lecz również dzięki policyjnemu duetowi, czyli Deryle i Haler. I choć od którejś części wiedzieliśmy, że Tamara ma problemy, to jakoś nie docierało do nas z pełną mocą (przynajmniej w moim przypadku). Teraz gdy na scenę wchodzi nowa postać, mam trochę mieszane uczucia. Jednak czas pokaże.
Nikt, kto sięga po twórczość tego autora, nie może narzekać na nudę. Każdy rozdział to kolejna dawka emocji, a akcja pędzi przed siebie na złamanie karku. Psychopata, który pozostawia jedynie garstkę niejasnych wskazówek co do własnych motywów to trudny przeciwnik dla naszych bohaterów. Nawet Deryło, który na swoim koncie ma już kilku seryjniaków, ma trudności z rozszyfrowaniem i wytypowaniem sprawcy w gąszczu podejrzanych. Na tym polu na prowadzenie wychodzi Sofia, czyli nowa współpracownica. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że współpraca tej dwójki w perspektywie dłuższego czasu będzie bardzo owocna, jako że kobieta w pewnych aspektach przypominała mi Haler. Ten sam błyskotliwy umysł, spryt, inteligencja i szybkość w kojarzeniu faktów. I przede wszystkim ogromna cierpliwość do naszego komisarza. Znamy Deryłę nie od dziś i wiemy, jaki jest humorzasty, a niekiedy wręcz wybuchowy. W tym tomie zdecydowanie pokazał się od gorszej strony. Jednak czy powinno nas to dziwić, skoro (początkowo) ani śledztwo, ani sprawy prywatne nie układały się zbyt pozytywnie?
Jedenasty tom utrzymuje wysoki poziom całej serii. Max Czornyj nie tylko serwuje nam ciekawego psychopatę, lecz również emocje dotyczące sfery prywatnej naszych bohaterów. Tym bardziej nie mogę się doczekać kontynuacji i mam nadzieję, że w kolejnej części poznamy nieco lepiej Sofię. Może i ona skrywa jakiś sekret?
Fanom twórczości autora nie muszę polecać tej książki, gdyż zapewne lektura już dawno za Wami. Jeżeli jednak jesteś osobą, która wciąż zastanawia się nad sięgnięciem, to zachęcam! Emocje na wszystkich możliwych polach gwarantowane. A do tego kompletne zatracenie się w chorym umyśle.
Wróżda
Wyrusz w niezwykłą literacką podróż przez mroczne zakamarki ludzkiej psychiki. Poznaj emocjonujący thriller „Wróżda” autorstwa Agaty Kunderman. Ta książka to nie tylko opowieść, to prawdziwa wyprawa przez gęsty labirynt niewiadomych, gdzie każda strona to kolejny krok w nieznane, a każde zdanie skrywa zapierające dech w piersiach tajemnice.
Agata Kunderman „Wróżda”
Fabuła książka Agaty Kunderman przenosi nas w świat, w którym jedna krótka wiadomość potrafi zburzyć nie tylko spokój, ale również wszelkie dotychczasowe przekonania. W tej pełnej napięcia opowieści śledzimy losy Joanny, matki walczącej z traumą po śmierci jedynej córki, Tosi, a także zmagającej się z ciężką depresją. Kobieta jest rozdarta, zrozpaczona i nie wie, co ma dalej począć. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy niespodziewanie otrzymuje tajemniczy telefon od mężczyzny, który twierdzi, że jej córeczka żyje. Rozmówca na dowód swoich słów przesyła zdjęcie dziecka, które wydaje się bliźniaczo podobne do Tosi. Oczywiście to zaledwie wstęp do spirali wydarzeń, która zaczyna się rozwijać, unosząc się na fali niepewności i nieznanych prawd.
Nieważne, ile faktów przeczy tej teorii, Joanna postanawia zaufać swojej intuicji i rozpoczyna prywatne śledztwo. Rozpoczyna się lawina wydarzeń, która ujawnia złożoną sieć związków między śmiercią dziewcząt z różnych zakątków Polski. Historia przekształca się w labirynt, w którym każde nowo odkryte tajemnice rodzą kolejne pytania. W miarę jak Joanna zagłębia się w dochodzenie, odkrywa, że jej życie było tkane z kłamstw i przemilczanych faktów. Stare fotografie, związki z innymi postaciami, a także ukryte demony z przeszłości wypływają na światło dzienne. Czy córka Joanny naprawdę żyje? A może to wszystko jest jedynie mistyfikacją? To pytanie jest niesamowicie nurtujące, co sprawia, że powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony, szczególnie gdy fabuła rozwija się w nieprzewidywalnym kierunku.
Psychologiczna opowieść
Agata Kunderman nie tylko prezentuje intrygujący thriller, ale również wypełnia go głęboką psychologiczną opowieścią o bólu, nadziei i konfrontacji z własnymi demonami. To literackie doświadczenie, które wciąga i trzyma w napięciu, zdolne poruszyć najgłębsze struny emocjonalne niejednego czytelnika. Motyw zemsty wplata się w całą narrację, gdy zdesperowany rodzic pragnie sprawiedliwości za krzywdę swojej rodziny. Zemsta staje się potężnym impulsem, napędzającym bohaterów do działania, co jeszcze bardziej intensyfikuje emocjonalną atmosferę książki. W trakcie śledztwa Joanna napotyka różnych ludzi, którzy albo pomagają, albo sabotują jej poszukiwania. To podróż przez labirynt ludzkich emocji, gdzie każde odkrycie odsłania nowe warstwy tajemnicy. Wątki zemsty, prawdy i bólu splatają się, tworząc opowieść, która trzyma czytelnika w niepewności aż do samego finału.
Recenzja książki „Wróżda” Agaty Kunderman
„Wróżda” Agaty Kunderman wyróżnia się zawiłymi wątkami, nieoczekiwanymi zwrotami akcji i głębokimi psychologicznymi aspektami, które sprawiają, że staje się niezapomnianym przeżyciem literackim. Agata Kunderman mistrzowsko komponuje historię, pozostawiając czytelnika z mieszanką emocji i pragnieniem odkrycia prawdy. „Wróżda” to nie tylko thriller; to również fascynująca podróż przez ludzkie cienie i światy, które pozostają ukryte przed naszym wzrokiem. Zachęcam do lektury tej książki z zaciekawieniem, a także gotowością na nieprzewidywalną podróż przez strony tej niezwykłej powieści. Wciągająca, zaskakująca i dająca do myślenia. Gorąco polecam!
W imię wiecznej przyjaźni
Zarys fabuły
Moja opinia i przemyślenia
Podsumowanie
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Taka piękna śmierć
Rano po prostu się nie obudziła. Znaleźli ją w łóżku. Taki opis pasuje do starszej osoby, która zasnęła na wieki po długim życiu, ale nie do dziewiętnastolatki! Tego samego zdania jest Michał Góralski, który wbrew prawie wszystkim pragnie wyjaśnić zagadkową śmierć, a nie wrzucić ją do jednego kosza z samobójcami.
Bardzo lubię książki Magdaleny Majcher oparte na faktach, ale ta jest zdecydowanie moją ulubioną. Odkrywanie krok po kroku, razem z policją, kolejnych części układanki, wchodzenie do głowy ofiary, jej otoczenia i ciągłe domysły poruszyły nie tylko emocje, ale też głowę i wyobraźnię. Pozostawiły w głowie mnóstwo pytań o relacje między dorosłymi już dziećmi, a ich rodzicami, o kruchość psychiki i jak bardzo można nie zauważyć objawów depresji u kogoś, kogo ma się na wyciągnięcie ręki. Bo to głównie o tym jest ta książka, o samotności w tłumie, gdy serce krzyczy, a twarz się uśmiecha. O byciu niewidzialnym nie tylko dla otoczenia, ale też dla rodziców, którzy sami grają własną farsę zwaną szczęśliwym małżeństwem, które tak naprawdę jest zgniłe od środka od bardzo dawna i już nawet pozory tego nie trzymają w kupie. To bardzo mądra, empatyczna książka o depresji, o tym cichym zabójcy i o ludziach chorych na tę chorobę. Jak bardzo są podatni, jak bardzo łakną skrawka uwagi i zrozumienia, jak łatwo ich oszukać i omotać.
To również książka o policyjnej pasji, o wierze w służbę i przysięgę złożoną krajowi. Historia Michała bardzo mnie poruszyła, to jest kolejna rzecz, którą lubię w książkach autorki – nie boi się pisać o prawdziwym życiu policji, o blaskach, cieniach, dumie i lęku. Pisze o codziennym życiu, które może złamać niejednego twardziela, co tak pięknie koresponduje z historią Pauliny. Bo nigdy nie wiemy, co dla kogo będzie tym kamyczkiem wywołującym lawinę. Z ogromną ciekawością chłonęłam każdy fragment o Michale, o jego żonie i dziecku. To dzięki temu ta książka jest jeszcze bardziej realna, choć jest nawiązaniem do pewnej sprawy i ukazuje istniejący problem na nieistniejących bohaterach. Czy aby na pewno?
Koniec rozczarowuje, pozostawia czytelnika w złości i niezgodzie. Tylko nie od strony literackiej. Tu wszystko jest w porządku, otwarte zakończenia dla mnie nie stanowią problemu. Rozczarowanie dotyczy tego, że choć tyle mówi się o depresji, to nadal są takie osoby, jak Paulina, pozostawione same sobie, szukające pomocy w sieci, wśród nieznajomych. I znajdujące pustkę. Albo śmierć.
Nieobliczalna
Choć wydaje się, że przyjaźniąc się tyle lat wiedzą o sobie niemal wszystko, to jednak w przypadku Alicji i Martyny rzecz ma się zgoła inaczej. Przyjaźnią się, owszem, wiedzą o sobie wiele, acz zazdroszczą sobie wzajemnie życia. A przy tym nie zdają sobie sprawy z tego, jak ono naprawdę wygląda. Alicja to samotna matka dorosłego syna, a Martyna tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie z kontrolującym każdy jej krok mężem, łączy ich jedynie kilkuletnia córeczka. Nic dziwnego, że reaguje na oczywisty podryw syna przyjaciółki, Daniela.
Daniel już niedługo ma wyjechać na stypendium do Włoch, co podłamało jego matkę. Chłopak nie zamierza jednak zwracać szczególnej uwagi na humory rodzicielki; za tym wyjazdem kryje się o wiele więcej niż chęć nauki w innym kraju. W międzyczasie poznaje Adelinę, dziewczynę z trudną sytuacją domową. Ta relacja jest jednak oparta tylko na jednym.
Gdy sprawy między pozornie niepowiązanymi ze sobą osobami zaczynają się komplikować, a pod blokiem zostaje znalezione ciało kobiety, nic już nie jest takie, jak wcześniej. Komu ufać, skoro nawet najbliżsi mogą wbić Ci nóż w plecy...? I czy pośród małej społeczności blokowisk kryje się ktoś, kto zna prawdę?
Twórczość Magdy Stachuli znam od dawna, od jej pierwszej książki. Od naszego pierwszego „spotkania” wiem, że sięgając po jej literackie dzieci, gwarantuję sobie świetnie spędzony czas. Nie inaczej rzecz się miała z „Nieobliczalną”. Wsiąkłam w tę historię na tyle głęboko, że musiałam od razu poznać zakończenie.
Rozgrywa się tutaj kilka mniejszych lub większych dramatów. Alicja nie może narzekać na swoje życie, jej kariera bowiem z miesiąca na miesiąc kwitnie, a jednak na samą myśl o wyjeździe syna dostaje palpitacji. Kocha go ponad wszystko, jest jej oczkiem w głowie i nie wyobraża sobie takiego rozstania. Zazdrości Martynie stabilizacji uczuciowej, jakie daje jej małżeństwo i tego, że jeszcze przez długi czas będzie miała przy sobie ukochaną córeczkę. Nie wie jednak, jak wygląda codzienność przyjaciółki - kobieta spowiada się mężowi z każdego kroku, a jeżeli zrobi coś nie po jego myśli, obrywa. Martyna chciałaby się od niego uwolnić, ale doskonale wie, że nie jest to możliwe. Dlatego romans z młodszym od niej Danielem daje jej swoiste poczucie wolności i satysfakcję, że jest coś, o czym nie wie jej wszechwiedzący mąż. Walczy jednak z ogromnymi wyrzutami sumienia względem przyjaciółki. Daniel za to planuje korzystać z życia, ile może; niedawno poznał Adelinę, piękną dziewczynę, acz - jego zdaniem - nie łączy ich nic poza seksem. I Adelina właśnie wychowała się z matką pogrążoną w depresji, która nie zauważa córki. Ojca nigdy nie poznała. W Danielu upatruje kogoś, kto mógłby jej zaoferować to, czego nigdy nie zaznała. Wszystkie trzy bohaterki - w różnym natężeniu - skupiają swoje uczucia na Danielu. Pytanie, która z nich jest najbardziej nieobliczalna w swoich uczuciach.
„Nieobliczalna” to nie tylko historia o pokręconych relacjach międzyludzkich, lecz także doskonale skonstruowany thriller. Na podstawie tej książki można swobodnie rzec, iż świat jest naprawdę maleńki, a my nigdy dokładnie nie poznamy motywacji bliźnich wobec nas. Pamiętajmy, że w tej historii nie pojawia się tylko miłość w różnej wersji, lecz także martwe ciało, spoczywające na chodniku pod jednym z bloków. Pytanie, kim jest denatka i czy jej zgon można określić jako samobójstwo, czy morderstwo.
Dokopywanie się do rozwikłania tej i kilku innych zagadek z książki było dokładnie tym, czego potrzebowałam po stercie lektur słabszych. Magda Stachula po raz kolejny porwała mnie stworzoną przez siebie opowieścią, zmuszając do jak najszybszego dotarcia do finiszu. Jej dokładna analiza ludzkich zachowań, bardzo dobre przedstawienie nam bohaterów i przede wszystkim umiejętność tworzenia intryg sprawiła, że od tej książki nie sposób się oderwać.
Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości naszej polskiej autorki, to radzę Wam jak najszybciej to zmienić. Będzie warto!
Spirytystka
Niedaleko Krakowa ktoś w okrutny sposób morduje kolejnych ludzi, obranych z jakiegoś powodu na cel. Dzięki wskazówkom byłego szefa katedry mortalistyki policja dociera do zabójcy. Jednak sprawca nie dzieli się z nikim motywami swoich działań, gdyż umiera, zastrzelony, w trakcie odprawiania mrocznego rytuału. Honoriusz Mond oddycha z ulgą - już po sprawie. Teraz może wrócić do w miarę spokojnego życia sprzątającego u swojej szefowej, a zarazem przyjaciółki, Allegry Szmit. Los jednak lubi być przewrotny...
Wydawałoby się, że sprawa jest ostatecznie zakończona - żyjące ofiary uwolniono, szaleniec nie żyje. A jednak krótko po zamknięciu śledztwa policja odnajduje kolejne ciało, a wszystkie znaki wskazują na to, że zastrzelony morderca doczekał się naśladowcy... albo miał wspólnika. Co ciekawe, szczegóły tamtej sprawy znał tylko szaleniec i Mond.
Żyjący w oparach nieustającego bólu Honoriusz nie wie, czy mógłby kogoś zamordować. Zdaje sobie sprawę, że jego zmysły coraz częściej go zawodzą. A ścieżki prowadzą właśnie do niego - do osoby, która była tam, gdy ginął zabójca. A gdy Allegra otwiera się przed nim, dzieląc przeczuciami, nic już nie jest jasne.
Honoriusza Monda i Allegrę Szmit poznaliśmy jakiś czas temu za sprawą „Mortalisty”, otwierającego nową serię autorstwa pana Maxa Czornyja. Główny bohater, były kierownik katedry mortalistyki jest jednym z niewielu specjalistów od śmierci na świecie (a już na pewno w Polsce). Postanowił jednak porzucić dotychczasową ścieżkę kariery i zaszyć się w wynajmowanym mieszkaniu, na życie zarabiając w firmie sprzątającej, prowadzonej przez Allegrę właśnie. I tak wreszcie doczekaliśmy się tomu drugiego, czyli „Spirytystki”, gdzie na jaw wychodzi troszkę więcej informacji o naszej drugiej, niemniej ważnej postaci, czyli Allegrze Szmit.
Cała historia - jak każda w przypadku naszego autora - wbija w fotel, nie można się od niej oderwać aż do dotarcia do ostatniej strony. Jako że główny bohater ma dość specyficzne wykształcenie (i hobby zarazem), mamy możliwość spojrzenia na śmierć od strony bardziej naukowej. To sprawia, że lektura daje nam o wiele więcej niż inne thrillery, bo możemy zagłębić się w coś zupełnie innego, co daje nam informacje, jakich raczej na co dzień nie poszukujemy. Co prawda przez tytuł książki myślałam, że Allegra i jej historia (a raczej specyficzne talenty) dość mocno wysunie się tutaj na pierwszy plan, a jednak Honoriusz i jego niepewność co do własnych czynów ponownie zepchnął ją nieco na bok. To nic, myślę, że kolejne części rozwiną wątek damskiej postaci. A przez te jej specyficzne zdolności (nie napiszę Wam, o co chodzi, żeby nie spoilerować) otoczka wokół serii robi się jeszcze bardziej... mroczna? Intrygująca? To sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej zastanawia się nad tym, w którą stronę popłynie wyobraźnia autora w kolejnym tomie.
Co do samego śledztwa - owszem, było ciekawie, było mrocznie i podczas lektury zastanawiałam się, czy rzeczywiście to nie Honoriusz kontynuuje dzieło szaleńca, aczkolwiek już na starcie uznałam, że nie. To by było za proste, prawda? Napisałam już wcześniej, że lektura wciąga, a jednak tym razem (o dziwo) nie tyleż za sprawą poszukiwań mordercy, co całej towarzyszącej temu otoczki - walce z własnymi demonami, przeczuciom, niepewności. Myślę, że i nasz duet bohaterów miał w tym wypadku równie ogromny wpływ, gdyż poznajemy ich już lepiej, jednakże nie do końca. Nie wiemy wiele o przeszłości Honoriusza i powodzie, dla którego porzucił dotychczasową ścieżkę kariery. Nie wiemy wiele o Allegrze, mogącej pochwalić się pewnymi... zdolnościami. Liczę, że tom trzeci przyniesie nam trochę więcej odpowiedzi na owe nurtujące pytania.
Kto zna twórczość Czornyja ten wie, że zawsze warto sięgnąć po jego literackie dzieci. Cokolwiek nie wytworzy jego wyobraźnia, to na pewno nas, czytelników, zaskoczy. Autor umiejętnie lawiruje między brutalnymi, wypełnionymi krwią opisami tortur a bogatym światem wewnętrznym bohaterów, spajając to w jedną, sensowną całość. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę (niezależnie, z której serii), a Was zachęcam do zapoznania się z coraz bogatszym dorobkiem literackim Czornyja.
Apostata
Kim jest Łukasz Czarnecki? Z pewnością literackim debiutantem, ale prócz tego możemy przeczytać, że to między innymi miłośnik historii, badacz Azji Wschodniej, kultury popularnej oraz wielbiciel zielonej herbaty. Z fantastyką styka się na co dzień, pracuje bowiem w redakcji Nowej Fantastyki, czyli jednego z największych czasopism promującej ten nurt w Polsce. Jego książka „Apostata” to pięknie wydana powieść łącząca w sobie kryminał, grozę oraz sporadyczną dozę humoru. Jesteście ciekawi, jak wypada?
Od ponad wieku jedyny Kontynent Ekumeny dzieli na pół linia okopów. W tym frontowym pasie Nieludzkiej Ziemi skażonej magią bojową wojska demokratycznej Republiki ścierają się ze sfanatyzowanymi wojownikami teokratycznego Cesarstwa Yoryckiego. Tymczasem z dala od zgiełku pól bitewnych toczy się zupełnie inna walka, może nawet ważniejsza dla losów cywilizacji: niekończąca się batalia przeciwko mrocznym kultom, które oddają cześć złowrogim bytom zrodzonym u zarania czasu. Wyznawcy demonów nie spoczną, póki nie uwolnią swych panów z więżącej ich Otchłani, by ci mogli pochłonąć ludzkość, tak jak czynili to z innymi rasami zasiedlającymi Ekumenę przez miliony lat.
Podróż, w jaką zabiera nas autor, jest zdecydowanie warta uwagi, mamy tutaj do czynienia z bardzo intrygującym uniwersum, które pod każdym względem było dla mnie czymś nowym w fantastyce. Podczas lektury czułem świeżość pomysłu, zdecydowanie Czarnecki zasługuje na słowa uznania za swoją niebanalną fantazję - zbudowanie aktualnie czegoś nowego, niepowielanie schematów to moim zdaniem już literacki sukces. Niemniej prócz pomysłu, książka specjalnie mnie nie porwała. Napisana jest poprawnie, nie licząc jakiś małych potknięć w korekcie. Cała historia jest dla mnie nieco... posklejana w całość. Nie wiem, czy dobrze mnie zrozumiecie, ale to jakby zlepek różnych elementów literackich, z których autor próbuje zrobić wartościowe, pełne dzieło, ale nie do końca mu wychodzi. Pojawiaj się trochę elementów niepasujących do opisywanego świata, powrót do przeszłości bohaterów jest w moim odczuciu zbyt częsty, przez co fabuła staje się czasami nudnawa - można by retrospekcje zastąpić odpowiednią narracją. Nie znalazłem w książce budowania napięcia, haczyka, za który czytelnik może się złapać i brnąć dalej z ciekawością.
Okrzyknięcie w marcu(!) książki Czarneckiego debiutem roku 2022, jest dla mnie nieco na wyrost i nie na miejscu. Książka jest poprawnie napisana, ale średnio ciekawa. Widzę jednak w autorze potencjał, talent to światotwórstwa i fantazja, jaka w nim drzemie, dają mi pozytywne nadzieje na kolejną, dużo lepszą książkę.
Zamknij wszystkie drzwi
W jednej chwili życie Jules Larsen posypało się jak domek z kart - nie dość, że została wyrzucona z pracy, to jeszcze tego samego dnia przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie. Reasumując: nie ma pracy, chłopaka, ani mieszkania. Całe szczęście, że jej przyjaciółka przyjęła ją pod swój dach bez żadnego słowa sprzeciwu. Jules jednak nie zamierza w nieskończoność koczować na kanapie dziewczyny, pilnie rozgląda się więc za pracą. I mieszkaniem, oczywiście. Ogłoszenie o opiece nad mieszkaniem spadło na nią jak dar z niebios. Co więcej, nie chodzi o mieszkanie w jakiejś tam kamienicy, lecz o umieszczone w najbardziej tajemniczym hotelu zwanym Bartholomew. Za przebywanie w nim przez trzy miesiące kobieta ma dostać 12 tysięcy. Czy jest coś lepszego dla osoby, która nie ma innego wyjścia?
I zapewne Jules dziękowałaby niebiosom za tak niespodziewany dar, gdyby nie kilka dziwnych spraw. Po pierwsze, dość restrykcyjne zasady - zero gości czy niemożność spędzania nocy poza budynkiem. Nowo poznana opiekunka mieszkania znika, choć nie zająknęła się słowem, że planuje wyjechać. Do tego te dziwne dźwięki, które rozlegają się nocą...
Czy mroczna sława, która ciągnie się za Bartholomew, jest prawdziwa?
Nie ma nic ciekawszego niż hotel z długą historią dziwnych wypadków, do których dochodziło na jego terenie. Zresztą, znając poprzednią historię, stworzoną przez autora czułam, że i ta przypadnie mi do gustu. I na szczęście się nie pomyliłam.
Jak już wspomniałam, nasza główna bohaterka jednego dnia straciła wszystko. Nic więc dziwnego, że liczyła na przyjęcie ją do tej swoistej pracy, jaką jest opiekowanie się mieszkaniem w Bartholomew. Na trzy miesiące miałaby spokojną głowę i odnośnie pieniędzy, i mieszkania. Szybko jednak pewne wydarzenia zaczynają rodzić coraz liczniejsze pytania, a zagłębienie się w historię mrocznego hotelu nie daje żadnych odpowiedzi.
Uwielbiam, kiedy autor pogrywa z nami w taki sposób. Kiedy nie wiadomo, czy mamy do czynienia z czymś nadprzyrodzonym, czy po prostu za dziwnymi wypadkami stoi dobrze ukryta działalność ludzka. Riley Sager potrafi w taki sposób omotać czytelnika, że niemalże do końca nie jesteśmy pewni, co jest prawdą a co fikcją. Skrzętnie budowane napięcie czyha na nas na każdej kolejnej stronie, a my - mimo że będący niemymi świadkami historii - czujemy się tak, jakbyśmy sami zamieszkiwali pełen grozy hotel. Towarzyszymy naszej Jules na każdym, nawet najdziwniejszym etapie amatorskiego śledztwa. I powoli dopuszczamy do siebie prawdę o niemożliwym.
Liczyłam na to, że po „Wróć przed zmrokiem” autor utrzyma bardzo dobry poziom swojej twórczości i tak się właśnie stało. Podobnie jak poprzedniczka, tak i „Zamknij wszystkie drzwi” przyszpiliła mnie do fotela dopóty, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. I choć przyzwyczajona jestem do wszelkiego rodzaju pisarskich prób omotania mnie w pajęczynę niepewności, to Sagerowi udaje się to za każdym razem. Mimo tego, że przeczuwałam, co spotka mnie podczas lektury. Zresztą, chyba chciałabym wierzyć, że do głosu w tej książce doszło coś, co wykracza poza ludzkie rozumienie.
Riley Sager w inteligentny sposób włada piórem, tworząc historię, która wciąga czytelnika bez reszty. Nieobce jest mu tworzenie pajęczej sieci kłamstw, niedopowiedzeń i tajemnic, która stopniowo podczas czytania owija się wokół odbiorcy, pętając aż do ostatniej strony. Historia początkowo prowadzona dość niespiesznie, już po kilku rozdziałach nabiera coraz szybszego tempa, aż w końcu nie wiemy, kiedy zakończyliśmy naszą wspólną przygodę. Jestem pełna podziwu, a „Zamknij wszystkie drzwi” tylko utwierdziło mnie w tym, że warto sięgać po jego książki. W każdej z nich bowiem może na mnie czekać coś zupełnie innego, a przy tym mam gwarancję bardzo dobrze spędzonego czasu. I choć niektórzy uważają tę pozycję za słabszą niż poprzedniczka, to ja uważam, że nadal trzyma poziom. Jednak jak to mówią: „do trzech razy sztuka”, zobaczymy więc, co zaserwuje nam Sager w kolejnej powieści. Niemniej jednak polecam jego literackie dzieci każdemu, kto jeszcze się z nimi nie zetknął, a uwielbia taki misz-masz. Na pewno nie będziecie zawiedzeni