czerwiec 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: klasyka

poniedziałek, 18 maj 2015 11:59

1 Heart

1heart – o tej grze polskiego studia Chicken In The Corn zrobiło się dość głośno już ponad rok temu, gdy te dwuosobowe studio rozpoczęło zbiórkę pieniędzy na portalu wspieram.to.

1heart to gra przygodowa typu point&click. Ciężko jest mówić, że to klasyka gatunku, wręcz bardziej bym się skłaniał ku zdaniu, że jest to HOPA z elementami przygodówki. Nawet są klasyczne poszukiwania ukrytych przedmiotów z listy. Wracając jednak do tematu – Chicken In The Corn wykonało świetną pracę nad tym tytułem i nie zawiedli tych, którzy czekali ponad rok na wydanie gry.

Fabuła gry jest interesująca i wciągająca. Wcielamy się w rolę małej dziewczynki, która wraz z siostrą zostały porwane przez nieznajomego oprawce. Nie wiedzieć dlaczego nasza bohaterka nie została ani unieruchomiona, ani zamknięta w lochu tylko pozwolono jej swobodnie poruszać się po krainie do której została zabrana. Nie przez przypadek zostało użyte słowo kraina, gdyż nie wiemy dokładnie gdzie się znajdujemy. Trujące bagna, dziwne elektryczne pastuchy, opuszczone miasta – nic z tych rzeczy nie pozwala nam do końca stwierdzić czy to są obrzeża jakiejś miejscowości czy jednak jakaś kraina fantastyczna. Naszym celem jest odnalezienie siostry głównej bohaterki oraz wydostanie się z tego fatalnego miejsca, w którym się znalazły.

Gra na pierwszy rzut oka prezentuje się świetnie. Nietypowo wykonana grafika, która sprawia wrażenie, że została zrobiona od niechcenia, ale jednocześnie widać, że każdy element jest na swój oryginalny sposób dopracowany. Niestety nie wszystko jest takie idealne. Im dłużej gramy w 1heart, tym więcej dostrzegamy drobnych uchybień, które mogą nas drażnić. Zdarzają się sytuacje, gdy jak chcemy użyć konkretnego przedmiotu to ważne są milimetry, co może bardzo zmylić gracza, który wyjdzie z założenia, że postępuje źle.

Bardzo ważnym aspektem tej produkcji jest udźwiękowienie. Muzyka świetnie wkomponowuje się w klimat horroru i psychodeli, a jednocześnie – klikając na głośniki w różnych lokacjach – możemy odtworzyć utwory, szybkie, mocne, które jeszcze bardziej wprawiają nas w stan niepewności. Tak samo dobrze prezentuje się lektor. Mówi głosem spokojnym, dobrze moduluje do tekstu, który przedstawia. W tej kwestii jestem zachwycony.

Przejdźmy zatem do samej rozgrywki. W grze znajdujemy różne przedmioty, które możemy połączyć z innymi znaleziskami lub użyć na elementach danych lokacji, by zdobyć kolejne fragmenty naszej układanki. Niestety nie zawsze jest dobrze sprecyzowane do czego służy dana rzecz i łatwo się w tym potracić. Często również bywa tak, że przedmioty są w tak odległych od siebie lokacjach, że trudno jest to ze sobą w jakiś sensowny sposób połączyć. Jednak przedmioty to nie wszystko. Odkrywanie kolejnych miejsc oraz zdobywanie elementów fabuły jest możliwe dzięki zagadkom. I tutaj wielki ukłon w stronę twórców – zagadki są naprawdę dobre! Z reguły nie są to misje, które da się przejść przez przypadkowe klikanie, gdzie popadnie i liczenie na to, że się uda. Tutaj mamy do czynienia zarówno z zagadkami typowo logicznymi, ale również ze zręcznościowymi jak i tymi na spostrzegawczość. Są one dopracowane w 100% i nie raz główkowałem po kilkanaście i kilkadziesiąt minut nad jedną zagadką.
Skoro są zagadki to i jest system podpowiedzi. Jednak tutaj już nie jest tak kolorowo. Owszem, mamy możliwość skorzystania z podpowiedzi, ale tylko określoną ilość razy. Ile? Niewiadomo. Gdzieś jest napisane, że masz podpowiedzi? Nie. Ja je odkryłem przez przypadek, gdy sprawdzałem elementy interfejsu i na dobrą sprawę wykorzystałem te kilka wskazówek w pierwszym kwadransie gry. Niestety, ale tutaj wielki minus dla twórców, którzy mogli wziąć przykład z innych polskich autorów gier i zrobić system podpowiedzi, które odnawiają się wraz z czasem rozgrywki.

Wróćmy jeszcze do fabuły. Wspomniałem już o lektorze, wyjaśnimy zatem, gdzie go usłyszymy. W momencie, gdy przechodzimy do nowej lokacji, która jest znacząca dla dalszego rozwoju akcji, uruchamia się krótki filmik, który przybliża nam dane miejsce. Zdecydowanie wpływają one na rozgrywkę i odbiór gry, ponieważ stoją na wysokim poziomie.

Czas na finał. I tu właśnie zaczynają się kolejne schody. Nie będę ukrywać, że po przejściu gry czytałem różne recenzje i komentarze na temat 1heart. Część odbiorców uważa, że zakończenie jest nudne, mało porywające. Inni zaś, twierdzą że jest ono bardzo dobre, wpasowane w klimat i oddaje sedno i przekaz gry. Jakie jest moje zdanie? Jestem rozdarty pomiędzy tymi dwoma opiniami. Owszem – zakończenie jest idealnie wpasowane w klimat i oddaje sedno rozgrywki, ale mogło ono być zrobione z większym rozmachem, z mocniejszym uderzeniem na finał.

Oceniając tę grę brałem pod uwagę wiele aspektów. Chyba najważniejszym (przynajmniej dla mnie) jest to, że gra wprowadziła mnie w nastrój niepewności i zastraszenia, co zdarza mi się rzadko. Miała ona swój klimat i urok, ale jednocześnie nie potrafię przeboleć błędów i minusów, które opisałem już wyżej. Warto pamiętać również, że grę stworzyło zaledwie dwuosobowe, małe studio, które dopiero wkracza w poważny rynek gier. Polecam sprawdzić tę grę, jednak sądzę, że trafi ona bardziej do osób lubujących się w klimatach horroru niż do klasycznych miłośników przygodówek.

Dział: Gry z prądem
sobota, 04 kwiecień 2015 23:53

Mały książę

„Mały książkę" spod pióra Antoine'a de Saint-Exupery'ego, już od długiego czasu należy do kanonu klasyki światowej literatury. Po raz pierwszy wydany został w 1943 roku, od tej pory przetłumaczony został na 270 języków i dialektów, a sprzedał się w ponad 140 milionach egzemplarzy.

Nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukazało się piękne, nowe wydanie „Małego księcia". Oprócz samej baśni zawiera również obszerny wstęp na temat życia i twórczości autora oraz genezy i fenomenu niezwykłego utworu. Pojawiają się w nim zdjęcia, ilustracje, czy chociażby przykłady okładek z całego świata. Później natomiast zaczyna się, osłonięta twardą oprawą, bogato ilustrowana historia. Obrazki są oryginalne - nie poprawiane, jak  w niektórych wydaniach.

Przebywając w 1941 roku szpitalu Antoine de Saint-Exupery czytywał baśnie Andersena. Zapewne już wtedy nosił w sobie swoją własną historię. „Mały książę" to historia o dorastaniu do ważnych spraw - wiernej miłości, przyjaźni, odpowiedzialności. Stawia pytania o sens więzi międzyludzkich, opowiada o samotności. To dzieło ponadczasowe, które pod płaszczem baśni zawiera uniwersalne prawdy, adekwatne dla każdego pokolenia.

Mało znanym faktem jest to, że język polski, zaraz po języku angielskim, był drugim językiem na który przetłumaczono „Małego księcia". Baśń wyjątkowo przypadła do gustu polskim czytelnikom i doczekała się kilkunastu, kolejnych tłumaczeń. W innych krajach książka pojawiła się dopiero parę lat po wojnie.

Chociaż jest to książka skierowana do dorosłych i jej wartość wywodzi się przede wszystkim z tej drugiej, ukrytej warstwy, to jednak dzieci również uwielbiają postać Małego księcia. Chciałyby podróżować z nim wśród gwiazd, poznać niezwykłą Różę, spotykać ciekawe postacie i martwić się wielkimi baobabami. Niejedno dziecko pamięta przez całe życie jak dzięki Antoine de Saint-Exupery nauczyło się w figlarny sposób rysować słonia. O tej baśni nie sposób zapomnieć, niezależnie od wieku w jakim się ją po raz pierwszy poznało.

Oczywiście wspaniałe, ekskluzywne wydanie „Małego księcia" to gratka, którą niejedna osoba zapragnie mieć w swojej kolekcji. Z pewnością nie tylko pięknie będzie prezentowało się na półce, ale również dostarczy wielu ciekawych informacji związanych z historią literatury. Osobiście czuję się oczarowana i bardzo szczęśliwa, że „Mały książę" zagościł również w moim domu.

Dział: Książki
czwartek, 02 kwiecień 2015 09:19

Philip K. Dick "Oko na niebie"

Na początku kwietnia nakładem Domu Wydawniczego Rebis ukaże się powieść "Oko na niebie" Philipa K. Dicka. Będzie to kolejna książka tego klasyka współczesnej fantastyki wydana w twardej oprawie w opracowaniu graficznym Wojciecha Siudmaka.

Dział: Książki
poniedziałek, 16 marzec 2015 15:00

Tramwaj do Nibylandii

Od kilku lat podczas poznańskich Targów Książki dla Dzieci i Młodzieży po Poznaniu kursuje Bajkowy Tramwaj dowożący rodziców z dziećmi na targi. Dotychczas zamieniony był m.in. w rekina z historii o Pinokiu, egzotyczną dżunglę z „Księgi dżungli" lub domek Baby Jagi z „Jasia i Małgosi". W tym roku zaprosimy małych poznaniaków do Nibylandii – mitycznej krainy z „Piotrusia Pana", w której wszystko jest możliwe. Najnowsze wydanie nieśmiertelnej opowieści o przygodach Piotrusia i trójki dzieci państwa Darlingów w serii Klasyka w nowych szatach – w znakomitym tłumaczeniu mistrza słowa Andrzeja Polkowskiego i z pięknymi ilustracjami Quentina Grébana – będzie miało swoją premierę właśnie na marcowych Targach.

Dział: Kids

Twórcy ogłosili obsadę aktorską polskiej wersji językowej Earthcore: Shattered Elements oraz opublikowali nowe wideo pokazujące kulisy powstawania gry.

Dział: Z prądem
czwartek, 05 marzec 2015 10:00

Platte F. Clark "Zły jednorożec"

"Zły jednorożec" to pierwsza część zabawnej trylogii fantasy, po przeczytaniu której diametralnie zmieni się punkt widzenia na te magiczne istoty. Książka przeznaczona jest dla dzieci od 8. roku życia, ale nieco starsi również będą się przy niej znakomicie bawić. Swoim klimatem powieść kojarzy się z twórczością Terry'ego Pratchetta i Douglasa Adamsa i będzie stanowić zachętę do późniejszego sięgnięcia przez młodych czytelników po dzieła wcześniej wymienionych.

Dział: Książki
środa, 03 grudzień 2014 04:52

Nigdziebądź

Już od pewnego czasu, nakładem wydawnictwa Mag, ukazują się wznowienia powieści spod pióra Neila Gaimana. Chociaż "Nigdziebądź" doczekało się swojego siódmego wydania, to jednak chyba nigdy jeszcze nie wyglądało tak okazale. Twarda oprawa, obwoluta, stonowane, eleganckie barwy. Tak właśnie powinna wyglądać ukochana klasyka, która nie tylko wpływa na wyobraźnię, ale również wspaniale prezentuje się na półce.

Pod ulicami Londynu toczy się zupełnie inne życie. Istnieje pełen tajemnic, niebezpieczny, rządzący sie własnymi prawami świat. Richard Mayhew, który toczy dość nudną i przewidywalną egzystencję, pewnego dnia pomaga na ulicy nieznajomej, rannej dziewczynie. Od tej pory nic już nie będzie takie samo. Właściwie to mężczyzna nie może mieć pewności czy dożyje następnego dnia.

Powieść przepełniona jest ironicznym humorem. Choć nic właściwie nie zostało przedstawione na poważnie, nie da się uniknąć wrażenia, że w treści zawarte zostało wiele prawd na temat życia. Cała reszta jest po prostu szalona i igra z naszą wyobraźnią. Neil Gaiman znany jest z tego, że potrafi kreować niezwykłe, wspaniałe i bardzo szczegółowo opisane światy. Moim zdaniem "Nigdziebądź" jest jednym z najlepszych.

Londyn został przedstawiony w książce w naprawdę niesamowity sposób. Mieszkałam w nim przez jakiś czas i przez lekturę "Nigdziebądź" znowu szczerze zatęskniłam za tym miastem. Również występujące w fabule postacie są intrygujące i niezwykłe - nawet te zupełnie epizodyczne. Cała historia jest utkana z barwnych nici przeplatanych drobinkami niesamowitej wyobraźni jej autora.

Powieść posiada swój własny, unikalny czar, a pod wciągającą fabułą kryje wiele, ciekawych rozważań. Jak niemalże każda inna książka spod pióra Neila Gaimana pozostawia czytelnikowi wiele do myślenia. Pod pewnymi względami jest jednak jeszcze bardziej wyjątkowa - powstała na podstawie scenariusza serialu telewizyjnego o tym samym tytule, który został zrealizowany w 1996 roku przez BBC.

Choć tegoroczne wydanie powieści nie jest pierwszym, które trzymam w rękach, a książka oczarowała mnie już jakiś czas temu, to jestem szczęśliwa, że to właśnie tom w tak ładnej i starannej oprawie stanie na mojej półce. Czasami jednak myślę, że nie lubię ojczystego języka, bo czy imię "Door" nie brzmi znacznie ładniej, od polskich, ostrych i nieco zgrzytliwych "Drzwi"?

Pod Londynem wszystko toczy się jak we śnie, jest jednocześnie przerażające, nierzeczywiste i fantastyczne. "Nigdziebądź" to książka dla każdego, kto ma ochotę przeżyć niezwykłą przygodę i spojrzeć pod nieco innym kątem na własne, niekoniecznie zwyczajne życie.

Dział: Książki
poniedziałek, 13 październik 2014 03:41

Rosemary znaczy pamięć

Chociaż Agata Christie urodziła się w 1890 roku, to jej książki do dzisiaj są jednymi z najbardziej poczytnych kryminałów na świecie. I nic dziwnego. Pisarka posiadała niewątpliwy talent i wenę, by bezustannie tworzyć kolejne powieści.

Gdy umiera Rosemary, wszyscy są przekonani, że było to samobójstwo. Pewność tracą, gdy w podobnych okolicznościach ginie jej mąż. Co ważniejsze, właściwie wszyscy obecni na przyjęciu goście posiadają odpowiedni motyw. Jak więc naprawdę wyglądała cała historia?

Od dawna jestem wielbicielką Herkulesa Poirot i starszej pani Jane Marple, którzy w cudowny, intrygujący sposób rozwiązują wszelakie zagadki kryminalne. "Rosemary znaczy pamięć" to jednak zupełnie inna książka. To osobny, nie powiązany z nimi kryminał. Nie znaczy to jednak, że jest gorsza - wręcz przeciwnie - to jedna z tych historii, w których pisarka pokazuje swój prawdziwy talent.

Świetną rozrywką podczas czytania książek Agaty Christie jest odgadywanie kto mógł popełnić zbrodnię. Na końcu zawsze wszystko logicznie sie wyjaśnia, naprawdę jednak gdy nie zna się zbyt wielu powieści pisarki, nie sposób wytypować winnego. Choć niekiedy wydają się schematyczne - a niektórzy posuwają się wręcz do stwierdzenia, że gdy pozna się jedną z jej książek, to zna się już wszystkie - to wcale takie nie są. Oczywiście i Agacie Christie, jak zresztą każdemu, zdarza się gorsza i lepsza historia, wszystkie jednak niezmiernie wciągają, a po każdej kolejnej ma się ochotę na jeszcze.

Bohaterowie w "Rosemary znaczy pamięć" są żywi i bardzo barwni. Każdy ma swoją historię i swoje własne, prywatne obawy. Nikt nie jest płaski i papierowy. Oraz oczywiście co najważniejsze - wszyscy są w jednakowym stopniu podejrzani. Uwielbiam też styl w jakim tworzy autorka. Jest niepowtarzalny. Nieco ironiczny, z odrobiną humoru, lekki i przystępny. Kto by pomyślał, że urodziła się ponad sto lat temu.

Jak zwykle zbrodnia została wykreowana w szczegółowy i dokładny sposób. Ciekawy pomysł, a do tego świetnie przedstawiony. Myślę, że wielbiciele pisarki nie będą zawiedzeni również i tym tytułem - mimo że brakuje w nim ulubionych detektywów. To jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem, nie rozstając się z nimi nawet na minutę. Z lektury jestem bardzo zadowolona. Umiliła mi czas, a do tego nie był on bezproduktywny, bo jak każda powieść spod pióra Agaty Christie i ta zmusiła do wysiłku moje szare komórki.

Dział: Książki
piątek, 23 maj 2014 14:59

Wywiad ze Stefanem Dardą

Dawid Gorczyca: Miałeś w życiu kilka pasji. Podczas studiów muzyka, turystyka, później żeglarstwo. Jak to się stało, że zainteresowałeś się poezją, a następnie rozpocząłeś przygodę z pisaniem?

Stefan Darda: Podejrzewam, że moje pierwsze – bardziej lub mniej literackie – próby zrodziły się ze wszystkich wcześniejszych zainteresowań po trosze. Jakoś tak życie zaczęło mnie uwierać, nadmiernie przyduszało do ziemi i trzeba było coś z tym począć, spróbować przemodelować charakterystykę równi pochyłej, prowadzącej do nadreprezentacji szarości w dniu codziennym. Dzięki pasjom, o których wspomniałeś w pytaniu, optymistycznie stwierdziłem, że mam się czym podzielić z czytelnikiem. Spróbowałem i się udało. Dziś moje życie znów wygląda mniej więcej tak, jak powinno.

Dział: Wywiady