Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty
Zamki Caladale
W dawno zapomnianych czasach, kiedy to na dźwięk jednego magicznego słowa góry zmieniały swoje położenie, Królestwo Caladale było domem dla wielu fantastycznych ras, zamieszkujących przepiękne zamki. Jednak pewnej feralnej nocy, ktoś rzucił potężne, prastare zaklęcie, które zupełnie wymknęło mu się spod kontroli. Z nastaniem świtu okazało się, że wszystkie zamki zostały kompletnie zniszczone, a fragmenty zburzonych murów i wież leżą rozrzucone w nieładzie po całej krainie.
W powstałym chaosie mieszkańcy Caladale będą musieli odnaleźć znajome fragmenty zamków, odbudować swoje domostwa i tym samym przywrócić chwałę Królestwu Caladale!
Pierwsze wrażenie...
Najbardziej, co przykuwa wzrok, to grafika. Niewielkie kartonowe pudełko 20 cm na 20 cm przyozdobione jest śliczną ilustracją Eduarda Kolokolova. W środku instrukcja, tekturowa wytłoczka, jedna plansza Zasobów/Tor Punktacji, kafelki, pionki i Pasy Trawy. Wszystko wykonane solidnie, aczkolwiek po wyłuskaniu kafelków z wytłoczek potem rozsypują się one po wnętrzu. Poza tym drobnym bałaganem, który pomimo wszystko mieści się w pudełku, wszystko cieszy oko, a solidności wykonania też nie można nic zarzucić.
Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 1-4 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Wydawca: 2 Pionki
Autor gry: David Wilkinson
Ilustracja na okładce: Eduard Kolokolov
Ilustracje: Erin Koehler
Rozgrywka:
1 wariant – STANDARDOWY
Cel gry – odbudowanie swojej zniszczonej siedziby i zdobycie jak największej ilości punktów przyznawanych za liczbę użytych kafelków oraz za ukończenie zamku.
Wszyscy gracze rozgrywają swoje tury dobierając kolejno kafelki i używając ich do budowy własnego zamku.
2 wariant – JEDNOOSOBOWY
Cel gry – wybudowanie możliwie największego zamku.
3 wariant – GRA SWOBODNA
Cel gry – sądzę, że w grze swobodnej panuje dowolność, również w doborze celu gry.
Autorzy zaproponowali, aby zaprosić rodzinę lub znajomych do wspólnej zabawy poprzez np. zbudowanie największego zamku. W tym celu należy użyć wszystkich czterech bram, zachęcają również do pobicia ich rekordu wykorzystania jak największej ilości kafelków. Twórcom pozostały dwa. Może komuś uda się pobić rekord?
Wspólną cechą dla wszystkich wariantów jest zasada, że przez całą rozgrywkę bez względu na to, czyja tura jest rozgrywana, można, a nawet powinno się, modyfikować układ kafelków swojego zamku. Jest to zdecydowanie odmienna zasada, jak np. w Carcassonne. Plusem takiej reguły jest swobodna gra z dziećmi, które rozwijają swoje postrzeganie przestrzenne, a także powoduje, że gra nabiera charakteru rekreacyjnego i familijnego. Minusem takiej opcji jest jej mniej rywalizacyjny charakter.
Dla kogo jest ta gra?
Dla każdego. Największą przyjemność jednak będą czerpali uczestnicy rozgrywek rodzinnych i takich, w których przeważać będzie młodsze pokolenie. Wiek graczy został według mnie oszacowany za wysoko, można z udziałem rodziców próbować z dziećmi od wieku lat 6, w szczególności w wariancie swobodnym lub jednoosobowym, w którym liczy się kreatywność i kształtowanie spojrzenia przestrzennego. Osoby lubiące rywalizować muszą nastawić się na dobrą kalkulację elementów, które potrafią szybko znikać z Planszy Zasobów, jednak możliwość ciągłego przestawiania elementów osłabia trochę element rywalizacji.
Końcowe wrażenie...
Szczerze polecam ją wszystkim tym, którzy nie tylko lubią miłe rodzinne rozgrywki, ale również przy okazji czerpią przyjemność z obcowanie z czymś pięknym. Zamki Caladale pozwalają na czerpanie przyjemności z przebywania w gronie rodzinnym, nie koniecznie zmuszając do ciągłego rywalizowania dzieci i dorosłych, choć z doświadczenia muszę przyznać, że w tej kwestii młodzież potrafi naprawdę zaskoczyć.
Lód Czyściciel
1 czerwca premiera Pawła Kornewa "Lód Czyściciel", która wyjdzie w ramach Fabrycznej Zony.
Przygranicze to przeniesiony do krainy wiecznego mrozu kawałek naszego świata. Trafić może tam każdy - wystarczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze - za to wyrwać się stamtąd nie mogą nawet najsilniejsi czarownicy.
Lecz co się stanie, jeżeli zwyczajny świat i Przygranicze połączy stabilne przejście? Jak wpłynie na naszą rzeczywistość przenikająca z obcej rzeczywistości magia? Do jakich następstw doprowadzi takie oddziaływanie i jakie bestie może przywołać do istnienia? Czy nie trzeba będzie wówczas zatrudnić kogoś, kto potrafi stawić im czoła? Czyściciela... Jeśli zaś nastąpi taka konieczność, to czy z wyzwaniem poradzi sobie Aleksander Ledniew, zwany Soplem?
Prowokacja
“Prowokacja” to czwarty tom anielskiej serii Amy A. Bartol, która porwała czytelników na całym świecie. Po bardzo słabym “Zobowiązaniu” autorka wraca do formy i prezentuje kilka świeżych pomysłów. Nie bazuje na rozwiązaniach z poprzednich tomów, akcja nabiera tempa (czasami za bardzo) i wreszcie do dobrze już znanych czytelnikom bohaterów dołącza kilku nowych.
Autorka w tym tomie zdecydowała się na przerwanie pewnego schematycznego wątku i zdecydowanie wyszło to na dobre. Historia nie jest przez to tak przewidywalna i irytująca jak wcześniej. Na pierwszy plan wysuwa się anielska natura Evie. Czytelnik w końcu może się dowiedzieć więcej o jej historii i rodzinie. Do akcji wkracza także kolejny bohater, który ugania się za Genevieve, co jest już lekko męczące. Można to jednak wybaczyć Amy A. Bartol, ponieważ na horyzoncie pojawia się tajemnicza Anja. Postać kluczowa dla fabuły. To bardzo charakterna bohaterka, której - w przeciwieństwie do Evie - nie da się nie lubić.
Najsłabszym elementem serii jest właśnie ona. Zbyt rozchwytywana, zbyt chwiejna i zdecydowanie zbyt idealna. Seria skierowana jest do nastolatek i młodych kobiet, które pragną przeżyć romantyczną czytelniczą przygodę, toteż główna bohaterka budzi ogromne zainteresowanie wśród mężczyzn. Niestety Bartol przesadziła z jej magnetyzmem i mocą oddziaływania na płeć przeciwną. Gdy tylko na horyzoncie pojawia się nowy bohater, czytelnik ma 100 % pewności, że zainteresuje się on Evie. Historia staje się przez to przewidywalna i momentami irytująca.
Na uwagę zasługuje akcja, której część rozgrywa się w Polsce, a konkretniej w Toruniu. To miły akcent, dzięki któremu polski czytelnik przychylniej spojrzy na “Prowokację”. Pojawiło się też kilka zwrotów w naszym ojczystym języku.
Cykl “Przeczucia” rozpoczął się fenomenalnie, jednak po ciężkostrawnym “Zobowiązaniu” można było odnieść wrażenie, że to już koniec dobrej passy autorki. “Prowokacją” Amy A. Bartol pokazała, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w gatunku fantastyki dla młodzieży. Jej seria nie należy oczywiście do literatury ambitnej, jednak autorka ma w sobie coś, dzięki czemu jej książki czyta się jednym tchem. Lekki styl w połączeniu z ciekawym pomysłem uzależniają czytelnika, przez co wady przestają być istotne. To cykl, który polecić można bujającym w obłokach kobietom, które mają ochotę oderwać się od rzeczywistości. Nie do końca nadaje się dla młodszych nastolatek ze względu na sceny erotyczne.
Powrót
Po opuszczeniu Zony Misza stara się żyć jak każdy człowiek "po tej stronie"- prowadzi firmę, tworzy szczęśliwy związek z Nastią, dla której to postanowił porzucić dotychczasową egzystencję. Co prawda długo musiał oduczać się typowych stalkerskich reakcji, ale ostatecznie udało się... nawet, jeżeli tylko w siedemdziesięciu procentach. Problem w tym, że jego "kochanka" z dnia na dzień wzywa go coraz głośniej. Czuje Jej zew, tajemnicze przyciąganie. Co tu dużo mówić- Misza, choć bez pamięci zakochany w Nastii, po cichutku tęskni za stalkerskim życiem. Za odkrywaniem coraz to nowszych miejsc, za kompanami, zastrzykiem adrenaliny. Kiedy na progu swojego domu znajduje rannego Patyka, dawnego towarzysza niedoli, a jego firma zostaje przetrząśnięta już wie, że musi Tam wrócić. Musi dostać się do Zony, odnaleźć Doktora oraz najważniejsze- przeżyć.
A Zona nie jest już dokładnie taka, jak cztery lata temu; co prawda nawet wówczas człowiek nie był pewny, czego się po niej spodziewać, ale... wtedy jeszcze wydawała się dla doświadczonego wojaka miejscem do zdobycia. Dziś Jej granice rozrastają się coraz bardziej, strasząc znacznie groźniejszymi anomaliami. Ale od czego są młodsze pokolenia? Podczas wyprawy Misza natyka się na Sonię, która całkiem dobrze orientuje się w zonowskiej codzienności, a jej praktyczne przygotowanie przypomina mężczyźnie kogoś, kogo znał bardzo dobrze... i kogo oboje poszukują.
Od momentu, w którym przeczytałam Bagno szaleńców autorstwa Joanny Kanickiej, wsiąkłam w świat S.T.A.L.K.E.R.A.; myślę, że za jakiś czas zmierzę się również z pozostałymi, wcześniejszymi tomami. Choć jestem kobietą, a myśląc stereotypowo powinnam być rozkochana wyłącznie w powieściach obyczajowych czy literaturze erotycznej, to właśnie wbrew pozorom ta seria porwała moje serce. Jest taka... mocna. Nie wiadomo, czego się po niej spodziewać, a Zona przyciąga mnie tak jak naszego głównego bohatera, Miszę.
Podczas lektury często zastanawiałam się, dlaczego tamto miejsce tak przyciąga ludzi. Owszem, jest niezbadane, a granice Zony wciąż to się poszerzają, to maleją. Jest takim "niezdobytym lądem", wciąż pełnym tajemnic. Wielu jest takich, którzy pragnęliby ją zdobyć na wyłączność, być kolejnym Krzysztofem Kolumbem, tyle że w wersji zonowskiej. Ale nie, Ona ma inne plany- będzie pogrywać z Tobą, dopóki Jej na to pozwolisz. Albo dopóki nie zginiesz z żyjących w Jej wnętrzu istot. A jest ich tam bardzo wiele! To dodatkowo dodaje książkom z owej serii smaczku. Stąpając ostrożnie, krok po kroku za Miszą i Sonią, natkniemy się na Juchociągi, ale również wiele anomalii. Możesz również natrafić na niby zwykłe pnącza, które zaczepią o Twoje włosy i bez najmniejszej litości zerwą Ci cały skalp. Uważaj więc!
Powrót to taka typowo męska powieść (jak zresztą cała seria), którą zdecydowanie w pierwszej kolejności poleciłabym mężczyznom. Nie ujmujmy jednak kobietom, które zapewne również z wielką chęcią rozczytywałyby się w kolejnych przygodach bohaterów. Nie ma tam miejsca na sentymenty czy współczucie- nie jesteś wystarczająco ostrożny, to czeka Cię śmierć. I tyle. Zona to nie jest miejsce na rodzinne podróże tam i z powrotem; to raczej ogromny plac boju, pełen niespodzianek.
Warto wspomnieć o tym, że na drodze Miszy oraz Soni nie tylko stanęły wytwory Zony, lecz również inni ludzie. Ludzie, których o dobre zamiary nie możemy w żadnym razie posądzać. Ktoś pragnie dorwać stalkerów, zapanować nad tym miejscem. Ale czy można pokonać Zonę... ? Szczerze wątpię. I już nie mogę doczekać się kolejnych części!
Świat w pudełku
W nowym świecie -świecie, powstałym na zgliszczach starego, dotychczas nam znanego- stworzono istoty, które ponoć nie czują niczego. Mają służyć za pudełka, w których więzi się duże pokłady mocy, a wyjątkowo utalentowany oraz silny psychicznie szaman może pokierować nimi w dowolny sposób. Tym właśnie jest A- tworem ponoć bezuczuciowym, nie znającym strachu ani bólu. W jej pustym wnętrzu kryje się to, czego pragnie wielu ludzi... i nie jest to czyste serce. Uznana za lalkę (produkt stworzony w nowym świecie) stara się kryć między ludźmi. Wbrew temu, co sądzi społeczeństwo, A posiada uczucia. Boi się jak każdy z nas, cierpi... oczywiście wtedy, kiedy chce. Wie doskonale, jaki przypadłby jej w udziale los, gdyby odkryła przed innymi swoją tożsamość. A co, gdyby wiedzieli, że nie jest zwykłą lalką, lecz pudełkiem na moc... ?
Tracąc ostatnie pokłady ciepła, trafia do małej osady. Nie budzi obaw wśród tamtejszej społeczności, w końcu zachowuje się jak człowiek. Szybko jednak wyczuwa czyjąś moc... jednak Samuel, szaman, nie wydaje jej przed zgromadzeniem. Szykuje się bowiem na prawdziwą wojnę o wolność swojego ludu, w której moc pudełka zwanego A może znacznie przechylić szalę na ich korzyść.
Nie ma to jak książka o zniszczonym świecie, na zgliszczach którego powstaje coś, co może nam przypominać niemalże baaaardzo dawne czasy. Samochody nie działają (a przynajmniej ich liczbę można pokazać na palcach dwóch rąk), do tego wszystko okraszone jest magią. Powrócili szamani, istnieją istoty zwane lalkami. Z wyglądu przypominają one zwykłego człowieka, jednak nie potrafią czuć, a ich rozwój wyglądowy zatrzymał się na etapie wieku nastoletniego. Nie muszę chyba wspominać, że na owe twory czekał okrutny los po odkryciu ich tożsamości.
Fantastyka nigdy nie należała do gatunków, po które sięgałam w pierwszej kolejności; jako że czytuję wiele recenzji książek należących do tej kategorii, jakiś czas temu postanowiłam to zmienić. Po lekturze Świata w pudełku pani Rupiewicz utwierdziłam się jedynie w przekonaniu, że nie tylko warto skusić się na inny gatunek, ale też wyciągnąć dłoń po rodzimych pisarzy.
Tę historię aż chce się czytać, a oderwanie się od niej jest nieomal niemożliwe. Niesamowicie wciągnął mnie stworzony przez panią Katarzynę świat, w którym panuje wieczna zima, walka o przetrwanie i niepewność co do jutra. Nie ma tam miejsca na zwykłe porywy serc, wszystko jest przekalkulowane tak, aby niosło jak najwięcej korzyści. Przykładem (i lekkim spoilerem) może być stosunek tamtejszego społeczeństwa do kobiet, które dojrzewały płciowo- te, które mogły dać dziecko, były praktycznie bezkarne. Minusem ich losu było jednak to, iż zgromadzenie wybierało im męża, co nierzadko prowadziło do większych lub mniejszych konfliktów. Albo i czyjejś śmierci. Kolejnym plusem jest niewątpliwie lekkie pióro autorki. Męczy mnie czytanie książek, w których powstaje zbyt wiele nowych, pasujących do tworzonego świata określeń, a autor nie postarał się o dodanie tzw. słowniczka na końcu utworu. Tutaj mamy po prostu zniszczony świat, żaden jego odłam.
Główną bohaterką jest A, pudełko na moc. Polubiłam ją, a jednocześnie było mi jej żal. Choć czuła (i zapewne wiele podobnych jej istot również miało emocje), stawiana była na równi z bezmózgimi maszynami do zabijania. Owszem, emocje w jej przypadku często były kontrolowane, mogła je dowolnie "włączyć", lecz bezpodstawnie nikogo nie krzywdziła, a śmierć znajomych twarzy bolała jak każdego, zwykłego człowieka. Stereotypowe myślenie ludzi ("lepiej zabić zawczasu, po co słuchać wyjaśnień") zniszczyło wiele istot z jej gatunku.
Świat w pudełku Katarzyny Rupiewicz to książka, w której wiele się dzieje, a zarazem dostajemy potężnego kopa emocji. Nie da się przy niej nudzić, ponadto autorka częstuje nas wizją świata zniszczonego przez ludzi. Dla każdego fana fantastyki będzie to smaczny kąsek, polecam!
Jeff Smith na Pyrkonie
W tym roku na Pyrkonie można dostać zawrotu głowy od gwiazd świata fantastyki. Jednym z gości będzie grafik, autor między innymi popularnego "Gnata".
Jeff Smith (ur. 1960) - urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Rysowania uczył się z pasków i zeszytów komiksowych, a także z krótkich filmów animowanych emitowanych w telewizji. Przez cztery lata tworzył paski komiksowe do gazety studenckiej na uniwersytecie stanowym Ohio, a w 1986 roku został współzałożycielem studia animacji Character Builders, po czym w 1991 roku wydał komiks „GNAT”.
Rebis na Pyrkonie
Dom Wydawniczy Rebis zaprasza na XVIII Festiwal Fantastyki PYRKON, który odbędzie się w dniach 18-20 maja 2018 roku na terenie Międzynarodowych
Targów Poznańskich.
Będzie można kupić książki w promocyjnych cenach oraz spotkać się z Grahamem Mastertonem, który opowie o swojej najnowszej książce pt. Wirus!
Na tegoroczny PYRKON przygotowaliśmy też premierę ostatniego tomu cyklu "Temeraire" pt. Liga smoków, autorstwa Naomi Novik.
Zamęt nocy - premiera i spotkania
Z radością informuję, że już w najbliższy piątek mają miejsce dwa absolutnie fantastyczne wydarzenia :)
Pierwsze:
Premiera najnowszej, dotąd niepublikowanej w Polsce książki z serii o Mercy Thompson
ZAMĘT NOCY - w księgarniach od 18 maja!
Drugie:
PATRICIA BRIGGS ODWIEDZI POLSKĘ!
Assassin’s Creed Origins. Pustynna przysięga
„Assassin’s Creed Origins. Pustynna przysięga” to prequel wydarzeń zaprezentowanych w grze wydanej pod tym samym tytułem. Jest to też gratka dla fanów twórczości Olivera Bowdena i całej jego serii o Bractwie Asasynów. Akcja powieści rozgrywa się w 70 roku przed naszą erą, kiedy to po egipskiej ziemi krąży bezwzględny zabójca. Jego misją jest wyplenienie wszystkich Medżajów, członków starożytnej organizacji opartej na więzach krwi. Swoje zadanie wykonał już niemal w pełni, pozostało tylko dwóch. Jednym z nich jest opiekun miasta Siwa, który nagle wyjeżdża i pozostawia w mieście swojego syna Bayeka. Chłopak nic jednak nie wie o swoim dziedzictwie i grożącym mu niebezpieczeństwie...
Choć mam na półce wszystkie części serii „Assassin’s Creed”, to udało mi się przeczytać zaledwie dwie z nich. Jednak na tyle spodobał mi się motyw Asasynów i ich tajemnego Bractwa, że z pewnością pochłonę niebawem całą resztę. „Pustynna przysięga” nie skupia się jednak na tych zabójcach, których znamy. Tutaj pojawia się kwestia Medżajów, strażników miast, grobowców czy innych istotnych zabytków kultury czy też samych granic. To protektorzy całego Egiptu. Byli oni bardzo cenieni przez faraonów, a ojciec Bayeka i sam Bayek są ostatnimi przedstawicielami tej organizacji. Ktoś jednak na nich poluje i jest gotów z zimną krwią pozbawić ich życia. Bez mrugnięcia okiem. Choć ojciec Bayeka, Sabu, jest świetny nie tylko w swoim fachu, ale także w pozostawaniu w ukryciu, to zabójca depcze mu po piętach. A Bayek? Bayek to jeszcze naiwny dzieciak, który owszem, chce pójść w ślady ojca, ale długa droga przed nim.
Z związku z moją niepohamowaną miłością do Starożytnego Egiptu, książka ta wywarła na mnie bardzo przyjemnie wrażenie. Choć daleko jej do typowego motywu Asasynów, to mimo wszystko znakomicie było poznać ich początki. Choć Bowden nie skupiał się na tym, aby w nadmierny sposób zaprezentować miejsce akcji, to i tak można to wyraźnie odczuć. Kwestia kultury, miejskiego życia czy wiary w bogów jest obecna na każdym kroku, bo stanowi nieodłączny element rozgrywających się wydarzeń. Bayek odkrywa swoje dziedzictwo i wyrusza tropem ojca, aby szkolić się na Medżaja. Towarzyszy mu przyjaciółka Aya, a po drodze napotyka zarówno sprzymierzeńców, jak i wrogów. Pojawiają się nowi towarzysze broni, ale także Ci, którzy nie są przychylnie nastawieni. Samo życie, prawda?
Spotkałam się z opiniami, że gdy sięgamy po tę książkę bez znajomości gry, to nic z niej nie zrozumiemy. Błąd! Zrozumiemy wszystko, bo jest dobrze skonstruowana. Być może nie zagłębimy się w tę historię tak, jakby to miało miejsce przy połączeniu lektury i gry, ale mimo wszystko jest to dopracowana od początku do końca, pełnowymiarowa powieść, z dobrze wykreowanymi bohaterami i wciągającą fabułą. Z przyjemnością śledziłam losy Bayeka, dałam się ponieść tej historii i zaciekawił mnie sam motyw Medżajów. Brakowało mi tylko tego powiązania z Asasynami, ale może to właśnie jeden z tych elementów, który wyjaśnia się w grze? Kto wie. Mogę tylko snuć podejrzenia, że Medżajowie byli prekursorami Asasynów, a Bayek był ostatnich Medżajem i być może pierwszym Asasynem.
Książka jest napisana w specyficznym dla Bowdena stylu – niby lekkim, ale nie jest to taki banalny i prosty język, który zniechęcałby do lektury. Bohaterowie sprawiają wrażenie sympatycznych i bardzo dobrze jest zaprezentowana ta różnica wieku i życiowego doświadczenia. Ci młodzi są pełni wiary i nadziei, bywają naiwni i dają się łatwo podejść, ale ci starsi, niezależnie od tego czy jest to Sabu, czy ścigający go zabójca, to mężczyźni doświadczeni przez życie, ostrożni, twardo stąpający po ziemi i niesamowicie uważni. „Assassin’s Creed Origins. Pustynna przysięga” to książka godna uwagi, niezależnie od tego, czy znamy serię „Assassin’s Creed” czy nie. To po prostu bardzo przyjemna lektura, która być może nie wymaga od czytelnika ogromnego zaangażowania, ale wciąga i ciekawi.
Król Kier
Postać Aleksandy Polak nie jest mi niestety znana, dość trudno znaleźć też w sieci informację o autorce. Kiedy jednak przeczytałem dość interesujący opis jej książki - najprawdopodobniej debiutanckiej - nie ukrywam, że zachęciło mnie to do sięgnięcia po lekturę. Jak wypada zatem Król Kier, pierwszy tom większej, demonicznej serii?
Alicja - nastolatka, mieszkanka Gdańska, jest w ostatniej klasie liceum i całą swoją uwagę skupia na nadchodzącej studniówce. Do tej pory jej życie przebiegało spokojnie, by nie powiedzieć, że nudno. Jednak los bywa przewrotny, a seria nieprzewidzianych zdarzeń rzuca ją na głęboką wodę magii i miłości. Kiedy poznaje Hadriana z Circus Lumos, wie, że nic nie będzie takie jak dawniej. Tajemniczy chłopak skrywa w sobie niebezpieczną tożsamość. Król Kier to opowieść o demonach atakujących waszą duszę, niszczących was od wewnątrz. Budują w ludziach zło i tak zakorzeniają się w świecie. Im więcej w ludziach ciemności, tym ciemniejszy robi się świat. Im bardziej się im poddajecie, tym są silniejsze. Pokonać je można tylko swoją własną światłością. Sercem.
Początek książki to przede wszystkim postać Alicji - autorka bardzo skrupulatnie buduje nam jej obraz, poznajemy jej charakter, marzenia, życie. Dziewczyna jest zwyczajną nastolatką, która tak naprawdę prowadzi dość statyczne, miejscami nawet nudne życie. Owszem, są sytuacje, w których zaskakuje poczuciem humoru, jednakże jej postać nakreślona jest mało ciekawie. To już od pierwszych stron rzuciło mi się w oczy, i też chyba zaważyło na całościowym odbiorze powieści. Idźmy jednak dalej - fabuła. Ta, chociaż także była dla mnie obiecująca po dość intrygującym opisie, okazała się niestety dość średnia. Sam pomysł na książkę, jeśli spojrzeć by na niego już po lekturze, wypada całkiem OK. Mamy tajemniczy cyrk, który okazuje się magicznym. Wykonanie jednak, jak dla mnie, kuleje. Sama powieść okazała się średnią książką dla młodzieży, w której znajdujemy miłosny trójkąt i bardzo schematyczne, powielane niejednokrotnie problemu ówczesnej młodzieży... W dodatku autorka w pierwszym tomie stroni od magii i fantastyki, a o wspomnianych na początku demonach można zapomnieć. To też w moim oczach stanowi minus.
Fajnie, że na rynku pojawiają się tak licznie książki polskich debiutantów, którzy próbują swoich sił w fantastycznych światach. Muszę jednak przyznać, że ja oczekuje chyba bardziej dojrzałego dzieła. Szkoda, że Wydawnictwa wypuszczają książki raczej niskich lotów, ile razy można czytać słabe naśladownictwo Zmierzchu czy innych, tego typu powieści. Osobiście zrezygnuje z przeczytania drugiego tomu, ale podejrzewam, że młodzież może odnależć w książce obraz swojego życia, i może to zachęcić ich do dalszej przygody z Alicją i jej przyjaciółmi.