Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

"Niektóre bitwy wygrywają miecze i włócznie, a inne gęsie pióra i kruki."
 
Wydawnictwo Zysk i S-ka sprawiło mi ogromny prezent urodzinowy, to właśnie dziesiątego listopada ukazała się ilustrowana edycja trzeciej dwutomowej części ukochanego cyklu "Pieśń lodu i ognia". Wisienką na torcie była zbieżność premier z wydaniem "Aforyzmów i mądrości Tyriona Lannistera", książkowego gadżetu dla miłośników brzmień dwóch przeciwstawnych żywiołów. Jakże mogłabym odmówić sobie znakomitych przygód. Od dwudziestu lat jestem w nich bezgranicznie zakochana i z niecierpliwością wyczekują kolejnych odsłon. Nic dziwnego, ta gałąź twórczości George R.R. Martina rozpala serca czytelników na całym świecie, staje się prototypem dla produkcji telewizyjnych, gier komputerowych, planszowych, karcianych, komiksowych opowieści.
 
Nieustannie urzeka mnie cudownie realistycznie odmalowany świat, nie chodzi bynajmniej o sugestywne szczegóły opisywanych miejsc, liczne wyjątkowe stworzenia, ale o konsekwentne tworzenie rozbudowanej siatki bohaterów, różnorodnych, odmiennych i przeciwstawnych, a przez to arcyciekawych. Każdy przekazuje coś szczególnego, ubarwia historię, wnosi niepowtarzalną atmosferę do scenariusza zdarzeń. Magiczne, baśniowe i tajemne nuty solidnie spajają brzmienie wątków, niosą refleksyjne przesłania i przekazy. Autor nie oszczędza bohaterów, stawia w trudnych, wymagających i niebezpiecznych sytuacjach, czasem okrasza radością i miłością, kiedy indziej uczy znosić ból i upokorzenie. Niesamowicie zgodne z duchem tego, co proponuje prawdziwe życie, wodząc od jednej do drugiej strony blasków i cieni, słodyczy i goryczy. Cudownie zagłębiać się w powieść, w której odnajdujemy cząstkę nas samych, naszych bliskich, przyjaciół, znajomych, a także wielostronnych zasad funkcjonowania otaczającego nas świata.
 
Do perfekcji opracowane społeczne relacje. Bezkompromisowa, wymagająca poświęceń i ofiar, walka o władzę, prestiż, pieniądze i wolność, uciekanie się do ostatecznych środków w imię wydarcia wygranej, bronienia pozycji i udowadniania własnej użyteczności. Czyste i fałszywe ideały, wielowarstwowe spiski, podstępne knowania, perfidne manipulacje, wachlarz morderstw, kłamstw i oszustw. A w tle honor, prawość, wierność, oddanie, posłuszeństwo, miłość i przyjaźń. Siedem królestw wypełnionych racjami, prawdami i potrzebami. Misterne plany potykają się o zwykłe przypadki, ruiny wzniosłych idei świadczą o sile mrocznych uderzeń, niecodzienne losy przypadają, wydawałoby się zwykłym obywatelom. We wszystkim więcej niż szczypta magii, na tyle, aby obudzić drzemiące w nas dziecko złaknione niesamowitych opowieści, efektów niczym nieograniczonej wyobraźni, wspaniałej ucieczki od trosk codzienności w kolorystykę fantasy, jakże emocjonującej i wciągającej. Wsłuchajcie się w to, co mają do powiedzenia Jaime, Catelyn, Arya, Tyrion, Davos, Sansa, Jon, Daenerys, Bran i Samwell.
Dział: Książki
czwartek, 26 listopad 2020 07:50

Magiczny ekspres

Podróże magicznymi pociągami to jeden z elementów pojawiających się co pewien czas w powieściach i filmach dla dzieci i młodzieży. Jednym z takich magicznych pociągów uczniowie Hogwartu co roku dostają się do swojej szkoły, a dzięki Ekspresowi Polarnemu pewien chłopiec odzyskał wiarę w moc Bożego Narodzenia. Teraz pojawił się na scenie inny niezwykły skład - Magiczny Ekspres, będący nie tyle środkiem lokomocji, co szkołą dla nastolatków obdarzonych wybitnym potencjałem i talentami. 
 
Życie trzynastoletniej Flinn Nachtigall nie jest usłane różami. Dziewczyna mieszka z matką i czterema przyrodnimi braćmi w obskurnym, położonym na uboczu domu gdzieś na niemieckiej prowincji. W szkole jest outsiderką, w domu czuje się nierozumiana i odstawiona na bok przez wiecznie zagniewaną, jakby pogrążoną we własnym świecie matkę. Jedyną osobą, która naprawdę troszczy się o Flinn i która jest dla niej całym światem, jest jej starszy o dwa lata brat, Jonte. A właściwie był, ponieważ pewnej nocy chłopak niespodziewanie zniknął. Policja nigdy nie wpadła na jego ślad, nie wiadomo, co się z nim stało. Jedynym tropem, jaki po nim pozostał, to pocztówka, którą wysłał siostrze kilka dni po zniknięciu. Pocztówka z wizerunkiem pięknego, majestatycznego pociągu. Problem w tym, że ów pociąg jest widoczny jedynie dla Flinn, wszyscy pozostali widzą na kartce papieru jedynie starą drezynę. Dlaczego? 
 
Flinn jest przekonana, że zniknięcie Jontego ma związek ze starym, opuszczonym dworcem, dlatego często spędza tam czas, by nie ominąć jakiejś potencjalnej wskazówki. Pewnej nocy jednak nie jest na stacji sama - dostrzega białą, rozmazaną postać, a tuż po chwili na zdezelowane tory wjeżdża potężny, majestatyczny pociąg. Taki sam, jak na pocztówce od jej brata! Nie namyślając się długo, Flinn wskakuje do jednego z wagonów i odkrywa, że niezwykły ekspres jest tak naprawdę szkołą dla uzdolnionych i nietuzinkowych dzieci. Tyle tylko, że ona sama nie posiada biletu, dzięki któremu mogłaby w niej zostać, a samego Jontego nie ma wśród uczniów, mimo że na pewno był wcześniej na pokładzie pociągu... 
 
Wszelkie magiczne szkoły mają w sobie niezwykły urok. Które dziecko, zamiast matematyki nie wolałoby uczyć się takich przedmiotów jak „bohaterstwo”, „strategia i pewność siebie” czy „sporty walki”? Uczniowie nie uczą się zaklęć czy magii w tradycyjnym jej słowa znaczeniu. Wprawdzie otaczają ich sprzęty napędzane magiczną technologią, ale oni sami uczą się raczej wzmacniać swoje talenty i mocne strony, aby to w nich osiągnąć w przyszłości sukces.  
 
Dorosły czytelnik dostrzeże kilka typowych schematów, zgodnie z którymi główna bohaterka z czasem odkrywa pewną tajemnicę z przeszłości jej rodziny, dzięki której okazuje się kimś wyjątkowym, a także znajduje grono przyjaciół, którzy na pozór są outsiderami wśród szkolnej społeczności, ale ostatecznie okazują się prawdziwymi bohaterami. Można by się również zastanowić nad tym, dlaczego Flinn od początku nie wyjawia nauczycielom w pociągu swoich prawdziwych intencji, ponieważ tak postąpiłby prawdopodobnie każdy z nas i oszczędziłoby to wielu perturbacji. Mamy jednak przed sobą książkę dla młodszych czytelników i nie sądzę, by przeszkadzało im to w czerpaniu przyjemności z lektury. Znajdą w niej bowiem przygody, sympatycznych bohaterów, z którymi mogą się utożsamić oraz potężną dawkę tajemnic i niesamowitości. 
 
Magiczny Ekspres to obiecujący pierwszy tom serii, która ma szansę podbić serca wszystkich młodych miłośników fantastycznych opowieści. Czekam na drugi tom, a Was zachęcam do sięgnięcia po pierwszy. 

 

Dział: Książki
poniedziałek, 23 listopad 2020 18:31

Zbigniew Kasprzak "Kas" w rozmowie z Secretum

Zbigniew Kasprzak − polski rysownik komiksów. Od początku lat 90. XX w. mieszka w Belgii, gdzie tworzy pod pseudonimem Kas. Jest współautorem serii komiksowych Yans oraz Halloween Blues, obecnie współpracuje z wydawnictwem Le Lombard.

Dział: Wywiady
poniedziałek, 23 listopad 2020 18:16

Zwycięski. Seria Zaginiona flota. Tom VI

eria Jacka Campbella to najlepsza militarna fantastyka, jaką znam
- Catherine Asaro, laureatka nagrody Nebula.

Dział: Patronaty
poniedziałek, 23 listopad 2020 15:07

Płacz

Marta Kisiel jest autorką kultową, dowiedziałam się o tym kilka lat temu na Targach w Krakowie, gdy ustawiały się do niej dosłownie tłumy, a stada fanów chciały ją nosić na rękach. Wówczas jej książki były łakomym kąskiem, nakłady się rozchodziły. Zabłąkane na allegro egzemplarze chodziły w bajońskich kwotach, więc gdy coś wznowiono znajomi życzliwie radzili, bym nie zastanawiała się, bym kupowała, bo warto. Ja miałam wiele obaw, bo nie lubię książek, w których autor zakłada, że oczaruje mnie swoimi żartami, to rzadko na mnie działa. Zwykle żenuje, niż bawi, ale już tyle osób mnie namawiało, że w końcu stwierdziłam, a co mi szkodzi. Najwyżej mi się nie spodoba i będę wytykała znajomym, jak mają kiepski gust. Akurat to ja się myliłam, książki Marty Kisiel mnie kupiły i to nazwisko miało pojawić się na liście moich polowań. I w tym roku, na wiosnę pojawiła się nowa powieść.

„Płacz” to trzeci tom Opowieści wrocławskich, pierwszy tom „Toń” czytałam dosyć dawno temu, nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam ciało wypływające nad ranem i to, że mi się podobało. „Nomen omen” kupiłam, bo znajomi mnie katowali, ale jeszcze nie czytałam i dopiero teraz pisząc ten tekst, orientuję się, że to cykl, ale można dobrze się bawić bez znajomości tomów wcześniejszych. To kontynuacja losów sióstr Stern, cudowna wariacja na temat Mojr, który to powoli zaczyna mnie coraz bardziej interesować, a od czasu bajki „Herkules” Mojry mnie fascynują. W „Płaczu” przeplatają się różne historie i chociaż ciężko kojarzyć wojnę z humorem, ból i łzy z czymś przyjemnym, to jednak Marta Kisiel ma niezwykle sprawne pióro i niesamowicie mi imponuje jej styl, dystans, sarkazm. Majstersztyk.

Spotkałam się z mieszkańcami ulicy Lipowej 5, dopiero czytając „Toń” i uważam, że chociaż „Płacz” jest książką przesyconą większą dozą dramaturgii, zagubieni ludzie, zestawieni z zagubioną łyżeczką, tu losy sióstr, tu wielka historia, to jednak moim zdaniem to nowe oblicze Marty Kisiel jest frapujące i niezwykłe, że czego nie tknie, to zamieni w świetną powieść. Muszę się teraz zabrać koniecznie za „Nomen omen”, bo chyba chcę sobie to wszystko dopełnić.

Mam nadzieję, że wtedy będę Wam mogła zaktualizować informację o tym, w jakiej kolejności czytać i czy ma to znaczenie? Dajcie się porwać powieściom Marty Kisiel, jako że ja pierwszy raz sięgnęłam po jej powieści właśnie na jesieni, to dla mnie ta pora roku jest idealna do wejścia do świata tajemnic, inteligentnego humoru. Bardzo polecam.

Dział: Książki
poniedziałek, 23 listopad 2020 14:39

Aforyzmy i mądrości Tyriona Lannistera

„Jak to się dzieje, że gdy tylko ktoś zbuduje mur, ktoś inny zaraz chce wiedzieć, co jest po jego drugiej stronie?”

Łasa jestem na wszelkie gadżety, zwłaszcza książkowe, będące uzupełnieniem ulubionych serii, przy których spędziłam mnóstwo godzin. To miło przyjmowana przeze mnie wartość dodana do świata wykreowanego z rozmachem, bogatej palety bohaterów, znaczących fragmentów fabuły. „Pieśń lodu i ognia” George’a R.R. Martina wciąż jest dla mnie porywającym przeżyciem czytelniczym, stworzonym z komponentów doskonale oddziałujących na wyobraźnię. Gwarantuje satysfakcję poruszania się po preferowanych klimatach, niezwykłą radość z zaczytywania się w kolejnych tomach sagi.

Dlatego „Aforyzmy i mądrości Tyriana Lannistera” odbieram jako przedłużenie przebywania w powieściowym świecie, przypomnienie wypowiedzi nietuzinkowej postaci karła, nakłonienie do czynienia odwołań do wybranych scen. Niespodziewaną zabawę w otwieranie drzwi do pamięci, aby przywołać skojarzenia, kiedy i w jakich okolicznościach dane słowa padły. A trzeba wiedzieć, że bohater Tyrion Lannister, choć ułomny fizycznie, to jednak nieprzeciętnie inteligentny, spostrzegawczy, doskonale znający potęgę słowa, zanurzony w uszczypliwości i złośliwości. Mistrz ciętej riposty, jak nikt umiejący w kilku słowach celnie trafić w przeciwnika, obronić się szyderstwem, podsumować sytuację dowcipem. Zerkamy na świat z perspektywy karła, zdajemy się na jego humor, spryt i wsparte rozumem cwaniactwo.

Równorzędną rolę w książce, w stosunku do wybranych cytatów, pełnią ilustracje o zabarwieniu karykaturalnym, miło się na nie spogląda, mają w sobie to coś, co skupia uwagę. Nie ma co ukrywać, publikacja powstała z myślą o fanach „Pieśni lodu i ognia”. Jednak zaprezentowane mądrości ma charakter uniwersalny, ponadczasowy, zatem każdy wyciągnie zbiór ciekawych myśli, rozwinie po swojemu, dopasuje do codziennego życia. Łatwo się w nich poruszać, na jedną stronę przypada jeden aforyzm, a te pogrupowane są tematycznie. Książka sprawdzi się jako prezent dla wielbicieli Tyriona Lannistera i twórczości George'a R.R. Martina, zawartość z pewnością wywoła uśmiech na twarzy i szczyptę refleksji.

Dział: Książki
piątek, 20 listopad 2020 21:58

Nad wodami Nilu

Na smutki i szarości naszej codzienności jedyną radą jest przygoda. Nikt nie powiedział jednak, że musimy ograniczać się do jednego miejsca na świecie i w czasie. Podróż może rozpocząć się na tysiące sposobów. Tylko od ciebie zależy, czy podążysz śladem przygody.

Pamiętacie Sarę i Daniela? To dwójka zwyczajnych nastolatków, które znalazły się w odpowiednim miejscu i czasie. Wraz z nietypowym gościem z przyszłości Mutkiem szykują się na kolejną podróż w czasoprzestrzeni. Ale po kolei. Mutek to kot, który przybył z przyszłości, by oznajmić rzeczonej dwójce nastolatków, iż napiszą oni książkę Ratownicy czasu i staną się sławni. Wszak zbudowanie maszyny do podróży w czasie jest niezwykłym wydarzeniem. Pierwsza przygoda do XV wiecznej Bolonii już za nimi. Teraz chcą ją powtórzyć i odstawić tam kogoś, kto przypadkiem przybył z nimi do ich czasów. Powrót okaże się niemożliwy, a jedynym kierunkiem podróży okazuje się Egipt. Nie wiele myśląc, wybierają tę opcję, jednak coś idzie nie tak. Co czeka ich Nad wodami Nilu dwadzieścia sześć wieków wcześniej niż zakładał plan?

Pozostawieni sami sobie muszą przetrwać w nieprzychylnym im świecie. Niby nic takiego, chyba że ktoś planuje cię zabić, a ty wciąż jesteś tylko nastolatkiem. Egipt odkryje przed nimi tajemnice, uraczy przygodą i wciągnie w intrygi. Jak sobie poradzą w tych nieoczekiwanych okolicznościach przyrody?

Egipt, starożytne cywilizacje. Któż nie chciał poznać tajemnic, jakie skrywają piaski i dorzecze Nilu. Z historią zawsze byłam za pan brat, ale dopiero taka forma przygody w tych zamierzchłych czasach kupiła moje serce. Co mnie tak urzekło?

Justyna Drzewiecka jednym ruchem oddaje w nasze ręce przygodę i imponującą wiedzę. Poprzedni tom pozostawił ogromny niedosyt, rozbudził zew przygody, który gdzieś tam głęboko skrywa się w każdym z nas bez względu na wiek. Nad wodami Nilu daje nam zarówno kontynuacje tego, co już znamy, jak i odrobinę nowości, powiewu świeżości, który na nowo rozbudzi czytelnicze emocje i nie pozwoli oderwać się od przygód Sary i Daniela. Choć to dwójka nastolatków, to ich kreacja jest dość uniwersalna. Z łatwością każdy czytelnik się z nimi utożsami i zechcę towarzyszyć im w każdej, nawet skomplikowanej przygodzie.

Autorka dba o każdy szczegół. Nad wodami Nilu to przede wszystkim masa rozrywki, która niejednokrotnie wyciśnie z nas łzy śmiechu i na stałe przyszpili uśmiech do twarzy. Akcja toczy się szybko, jednak nie przytłacza czytelnika nadmiarem informacji. To świetne połączenie przygody i wiedzy, która zaskakuje formą podania. Wystarczy dać się porwać historii, a wiedza naturalnie zasili nasz umysł. Dla bardziej dociekliwych książka jest wyposażona w przypisy, które w ciekawy sposób rozwijają zagadnienia z powieści.

Kusząca przygoda czy nuda?

Nad wodami Nilu pomimo ogromu wiedzy, jaką w sobie zawiera, absolutnie nie męczy czytelnika. Informacje w niej zawarte spisane są przystępnym językiem, dzięki czemu z łatwością można je przyswoić. To niesamowite jak stajemy się częścią opowieści i dajemy się porwać biegowi wydarzeń, nieświadomie ucząc się tylu rzeczy. Prostota i świetny Research to podstawa dobrej historii, która w połączeniu z ciekawą kreacją postaci zachwyca każdego. Tym razem nie jest łatwo, nie brakuje niebezpieczeństw i nieoczekiwanej zmiany planów. Autorka pokazuje, że nawet z najcięższej i najbardziej nieprzewidywalnej przeszkody można wyciągnąć wnioski i czuć przyjemność poznawania tego, co nowe i niespotykane.

Justyna Drzewiecka ponownie rozkochała nas w swoich postaciach, wykreowała niezwykłe wydarzenia i udowodniła, że historia skrywa w sobie ogromne pokłady przygód, które czekają na odkrywców. Czas to tylko ułuda, która nie może być przeszkodą na drodze ku wyprawie życia. Wciąż mi mało. Choć książka skierowana jest do młodszego czytelnika, każdy dorosły poszukiwacz również odnajdzie tu coś dla siebie. To, co gotowi sprawdzić co się dzieje nad wodami Nilu?

Dział: Książki
wtorek, 17 listopad 2020 02:01

"Wigilijne opowieści" i fantastyka

12 opowiadań i 12 przepisów na popisowe świąteczne dania świetnych polskich autorów.

Dział: Książki
środa, 11 listopad 2020 16:43

Wiosna zaginionych

Do tej pory znałam Annę Kańtoch przede wszystkim jako autorkę doskonałych powieści fantastycznych. Teraz przekonałam się, że równie dobrze pisarka czuje się w kryminalnych klimatach.  

Wiosna zaginionych to pierwszy tom trylogii o emerytowanej policjantce, Krystynie Lesińskiej. Przed laty straciła starszego brata, a wydarzenie to odcisnęło piętno na całym jej życiu. W latach 60. dwudziestokilkuletni Romek wybrał się z grupą przyjaciół w góry. Wkrótce odnaleziono ciała trojga z nich. Po Romku zaginął ślad, a z wyprawy powrócił jedynie jeden człowiek, Jacek Kotulak. Nie potrafił wyjaśnić, co przydarzyło się reszcie grupy. I chociaż nie udowodniono mu żadnej winy, opinia publiczna wydała swój wyrok – to on musiał być mordercą.  

Mija blisko pięćdziesiąt lat, gdy pewnego dnia Krystyna przypadkiem wpada na Kotulaka. Okazuje się, że mieszkają w tej samej dzielnicy. Kobieta jest zdesperowana, by odkryć, co stało się z jej bratem i postanawia użyć wszelkich środków, by wydobyć z dawnego znajomego prawdę. Jednak kiedy zakrada się do jego domu, okazuje się, że mężczyzna nie żyje. Został brutalnie zamordowany, a sama Krystyna może stać się podejrzaną. Rozpoczyna więc prywatne śledztwo, lecz każde kolejne odkrycie, zdaje się jedynie komplikować sprawę.  

Anna Kańtoch stworzyła wciągającą, pełną zagadek i zwrotów akcji fabułę, w której nic nie jest oczywiste i niczego nie możemy uznać za pewnik. Gdy jedna tajemnica zdaje się wyjaśniona, na horyzoncie majaczą już trzy kolejne. Dlaczego Jacek Kotulak ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem? Dlaczego ludzie oskarżali go o porywanie miejscowych psów? Czy jest związek z tymi wydarzeniami a pewnym telefonem, który odbiera pracownik infolinii 112 i podczas którego pewien starszy mężczyzna skarży się, że ktoś chce ukraść jego życie? Jedno jest pewne, aż do ostatnich stron nie będziecie się nudzić.  

Dużym plusem książki jest główna bohaterka, dość nietypowa w przypadku powieści kryminalnej. Zwykle, gdy mamy do czynienia z powieściową śledczą, jest to kobieta między trzydziestką a czterdziestką, twarda i walcząca o uznanie w przeważająco męskim gronie. Często też borykająca się z problemami rodzinnymi, czasem z nałogami. W tym przypadku otrzymujemy siedemdziesięciokilkuletnią staruszkę, która staruszką wcale się jednak nie czuje. Wprawdzie zdrowie i forma już nie te, co przed laty, nadal jednak pozostał jej wnikliwy i bystry umysł. W pracy cieszyła się opinią zdolnej, przenikliwej policjantki i nadal cieszy się szacunkiem i sympatią śledczych, którzy pamiętają ją z dawnych lat. Jednocześnie też możemy dostrzec pokłosie dawnych problemów rodzinnych, Krystyna nie była dobrą matką, przynajmniej sama się za taką nie uważa. Nie teraz, nie z perspektywy lat... 

Wreszcie, nieco na marginesie pojawia się jeszcze jedna kwestia – praw zwierząt i konsekwencji, jakie powinny być wyciągane wobec osób, które się nad nimi znęcają. Czy świadome zabicie zwierzęcia może być zrównane z zamordowaniem człowieka? Czy prawo jest wystarczająco surowe, a jego przestrzeganie konsekwentne, by ukarać sadystów znęcających się nad zwierzętami? Czy lepiej może wziąć sprawy w swoje ręce i wymierzyć sprawiedliwość, jakkolwiek może być ona pojmowana? 

Mówiąc krótko, Wiosna zaginionych to świetna, wciągająca lektura. Nie będziecie rozczarowani! 

Dział: Książki
poniedziałek, 09 listopad 2020 18:01

Pamiętnik 8-bitowegowojownika. Witajcie w Endzie

Minecraft to gra, o której słyszymy już od 2009 roku, kiedy to pewien szwedzki programista postanowił, być może z sentymentu, wrócić do warstwy graficznej, jaką sam znał z gier komputerowych na swoim Atari czy Commodore. Toporne, kwadratowe, ale nie do zapomnienia. Taki jest też Minecraft, którego popularność rośnie z roku na rok. A każda popularność gry niesie za sobą tych, którzy chcą ogrzać się przy blasku chwały: stąd masa gadżetów minectaftowych i kolejne książki osadzone w kwadratowym świecie wokseli. Jednym z nich był Erik Gunnar Taylor, tworząc jako Cube Kid serię książek „Pamiętnik 8-bitowego wojownika”. Od niedawna właśnie ta seria ma też swój odpowiednik komiksowy oparty na scenariuszu Pirate Sourcila oraz ilustracjach Jez i Odone, francuskiego duetu grafików.
 
W czwartym zeszycie znowu spotkamy zbuntowanego wojowniczego wieśniaka Runta i nieco zagubionego, cichego zombiaka, który lubi ludzi, Blurpa. Będzie towarzyszyć im Marguerita z psem Gryzełem oraz Alberic i jego uczennica. Celem będzie pokonanie smoka kresu. Czy jednak taka niecodzienna drużyna ma z nim jakiekolwiek szanse?
 
„Witajcie w Endzie” to wcale nie koniec serii. Wszak End (po polsku zwany Kresem) to jednak z krain Minecrafta, z czego zapaleni gracze dokładnie zdają sobie sprawę. Tym razem wędrówka drużyny, odrobinkę przypominającej tą tolkienowską, zakończy się wielką walką i ofiarą nie mniejszą niż ta Gandalfa z Barlogiem.
 
Kto będzie zadowolony z lektury czwartego tomu, jak i całej serii? Zapewne młodszy czytelnik, fan Minecrafta. Grafika stylizowana jest na tę znaną z gry, sporo jest nawiązań zarówno do mechaniki, jak i występujących w niej mobów. Sami bohaterowie są bardzo jasno nakreśleni i jednostronni. Jednak wyśmienite poczucie humoru, liczne żarty słowne i sytuacyjne ukontentują każdego, także tego starszego czytelnika, sprawiając, że „Witajcie w Endzie” stanie się na parę minut fantastyczną rozrywką tak potrzebną po kolejnym ciężkim w realności dniu.
Dział: Komiksy