Rezultaty wyszukiwania dla: Zysk i ska

czwartek, 08 październik 2020 12:24

Stephen Hawking. Opowieść o przyjaźni i fizyce

„Fizyka nauczyła mnie, że kiedyś nie tylko to, co kochamy, ale wszystko, co widzimy wokół siebie, będzie miało swój kres… nawet dni naszej Ziemi, naszego Słońca i naszej Galaktyki są policzone, a potem pozostanie po nich tylko pył.”  Leonard Mlodinow

Książka zgrabnie łączy elementy literatury popularnonaukowej i biografii, choć nie są to czyste wypełnienia gatunków, to jednak zaproponowana mieszanka tworzy ciekawą przygodę czytelniczą. Poznajemy Stephena Hawkinga jako przenikliwego naukowca, oddanego przyjaciela, niezwykłego człowieka zmagającego się z bezlitosną chorobą. We wszystkich aspektach natychmiast wyczuwa się autentyczność i buntowniczość osobowości, wyciskanie z życia ile się tylko da, gdyż każdy dzień może być ostatnim. Niemal bezwładne ciało i nieprzeciętna inteligencja, podziw dla stylu walki ze zmaganiami zwykłej codzienności, tak ekstremalnie wymagającymi, oraz dynamicznych i energetyzujących umiejętności podróżowania myślami w wirtualnej przestrzeni kosmicznej.

Funkcję wypełnienia wątków pełnią różne cechy przyjaźni między dwoma fizykami, współautorami książek o fizyce, jak i sama fizyka. Publikacja daje ogólne spojrzenie na tę dyscyplinę nauki, zarówno z perspektywy dorobku Hawkinga, jak i znaczących autorytetów na przestrzeni dziejów. Wchodzimy w obszary grawitacji kwantowej, w tym teorii względności i mechaniki kwantowej. Zastanawiamy się nad pochodzeniem Wszechświata, zaglądamy w istotę czarnych dziur, praw mechaniki i promieniowania Hawkinga, przyglądamy się teorii braku granic. Leonard Mlodinow w wyjątkowo familiarny sposób zaznajamia z niełatwą i niejednoznaczną materią fizyki teoretycznej.

Przyjazna narracja jest niewątpliwym atutem, płynnie niesie po stronach książki, przekazuje zbiór wspomnień w atrakcyjnej szacie, poważnie i żartobliwie, z lotu ptaka i w detalach, z szacunkiem i szczerością. Nie jest to wyidealizowany obraz Hawkinga, choć prezentowany przez filtr przyjaźni, to wskazuje także wady osobowości. Ze strony naukowców spotykam się z mieszanymi opiniami odnośnie dorobku Hawkinga na płaszczyźnie fizyki i podkręconej marketingowo jego popularności, ale ta publikacja doskonale ukazuje portret pozornie zwykłego człowieka, chociaż opanowanego przez stwardnienie zanikowe boczne, to jednak wykazującego się niewyobrażalnie potężną siłą charakteru, uporem i determinacją w pokonywaniu przeciwności, odmowy ciała do współpracy.

Niezależnie od tego, jak fatalne rozdanie życiowych kart przypadło Hawkingowi, obrócił je na własną korzyść, zdobył nadzwyczajną koncentrację i motywację, uczynił istnienie pełniejszym, ustawił wartości we właściwej perspektywie. Kontrasty wypływające z jego sytuacji nauczyły go godzić przeciwstawne idee naukowe, a nawet uczynić sprzeczność filozofią życiową i sposobem na życie. Dzięki takiej postawie wiele zaproponował fizyce, ale też spopularyzował ją, wyrywając ze sztywnych ram elitarności, wrzucając do obszaru kultury masowej, czyniąc dostępniejszą.

Dział: Książki
czwartek, 08 październik 2020 12:07

Uściski

W Polsce mamy doprawdy wielu fantastycznych pisarzy kryminału, dlatego z entuzjazmem podchodzę do debiutów tego typu. „Uściski” od razu rzuciły mi się w oczy i zaintrygowały opisem, ponieważ bardzo lubię motyw odkrywania tajemnic zmarłych i niepokojącą fabułę, ciągnącą za sobą kolejne śmierci, tudzież zaginięcia. Aurelia Blancard mnie nie zawiodła w żadnej z tych kwestii i – co tu dużo pisać – już wypatruję kolejnych jej powieści!

Zacznę może od tego, że poza wciągającą fabułą, pełną sekretów i wątkiem kryminalnym, autorka serwuje nam prawdziwą bombę emocjonalną. W dużej mierze „Uściski” są powieścią obyczajową, niemniej w tym wypadku nie uznaję tego za wadę, bowiem detektywistyczne aspekty są bardzo ładnie w całość wplecione, dzięki czemu od książki nie idzie się oderwać. Najważniejsze dla mnie było jednak to, że wykreowani tutaj bohaterowie nie byli mi obojętni i ich losy – bardziej lub mniej rozbudowane – śledziłam z przyjemnością. Zżyłam się z nimi i empatycznie podeszłam do ich problemów i rozterek, które w dużej mierze będą bliskie wielu czytelnikom. Bardzo się cieszę, że Aurelia Blancard skupiła się w swoim dziele nie tylko na głównym pomyśle, ale i całej reszcie – pięknie dopracowała historię.

W wielu miejscach powieść jest nieoczywista i zadziwia podejmowanymi tematami. W „Uściskach” pierwsze skrzypce gra nie tylko motyw „młodej samobójczyni”, ale przewija się wiele innych wątków, a każdy z nich jest warty uwagi i tka ciekawą intrygę, przeplataną ludzkimi słabościami, marzeniami, błędami i… makabrą. Muszę przyznać, że autorce udało się również nie raz mnie wzruszyć – być może dlatego, że z tekstu płynęły zadziwiająco prawdziwe emocje. Tutaj warto dodać, że książka napisana jest bajecznym językiem, dzięki czemu całość czyta się po prostu wyśmienicie. Jestem pewna, że styl Aurelii Blancard urzeknie wiele osób, bo to jak misternie skonstruowana jest ta powieść to… bajka.

Pokrótce podsumowując, „Uściski” to FENOMENALNY debiut, który aż się prosi o polecenie szerokiemu gronu odbiorców. Historia jest spójna, życiowa, zaskakująca, pełna emocji i… zmusza do refleksji, bo kryje się tu niespotykany przekaz oraz poruszone zostają aktualne problemy. Jestem przekonana, że każdy miłośnik bardziej obyczajowo-psychologicznych thrillerów będzie tą pozycją zachwycony. To jedna z tych książek, które – można rzec – mają duszę. Polecam z całego serducha i – jak wspominałam wcześniej – czekam na kolejne przepyszne twory od tej nietuzinkowej debiutantki!

Dział: Książki
czwartek, 01 październik 2020 23:27

Co, jeśli...

Myślę, że każdy miał w swoim życiu chwile, gdy zastanawiał się „co by było, gdyby...”. Takie gdybanie jest naturalną rzeczą, zresztą – przemyślenie kilku scenariuszy pozwala podjąć najlepszą decyzję lub całkowicie zmienić swoje dotychczasowe życie. „Co, jeśli...” autorstwa Kate Hope Day poniekąd podejmuje ten temat, ukazując zwyczajne życie ludzi, w na pozór zwyczajnym miasteczku, którzy… stają naprzeciw katastrofy.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy w trakcie lektury „Co, jeśli...” jest mnogość bohaterów, którzy przewijają się w swoich historiach wzajemnie. Z początku nieco ciężko było mi odnaleźć się w ich problemach i pasjach, niemniej z każdą stroną coraz bardziej zapadałam się w historii. Książka przepełniona jest wątkami obyczajowymi oraz ludzkimi problemami, które czyta się całkiem przyjemnie, a z niektórymi rozterkami niejeden osoba z powodzeniem się utożsami. Ot, jeden z bohaterów nie jest gotowy na dorastanie syna, inna bohaterka myślami krąży obok piegów swojej koleżanki z pracy (a ma męża i syna), jeszcze inna przeżywa żałobę w swoisty sposób… Od tej strony „Co, jeśli...” jest lekturą naprawdę interesującą i wciągającą, ale – przyznam Wam szczerze – spodziewałam się absolutnie czegoś innego. Wszak lektura w empiku i na LubimyCzytać wisi w kategoriach „kryminał, sensacja, thriller”. Krótko mówiąc, spodziewałam się więc czegoś bardziej tajemniczego i nadprzyrodzonego, bo choć wątki lekko paranormalne się tu przeplatają tak… napięcia jest niewiele. A szkoda.

Szczególną uwagę należy zwrócić w „Co, jeśli...” również na wątki filozoficzne i naukowe, bo i one płynnie tutaj przepływają pomiędzy rozdziałami. Jedna z bohaterek, młoda matka z drygiem do filozofii, zatraca się tutaj w swoim macierzyństwie i zdaje się gubić siebie, swoją pasję, zapominać o planach. Sam motyw „kontrfaktyczności”, który poniekąd rozwija, jest dla mnie tematem fascynującym, o którym chętnie przeczytałabym jeszcze więcej. Nie zdradzę Wam jednak na ten temat za wiele, aby nie psuć Wam przyjemności z odkrywania tej frazy. Dodam jedynie, że w książce ukazana jest również znaczenie zachowanie zwierząt w przewidywaniu zjawisk naturalnych, katastrof. Cieszę się, że w książce, poza odrobiną nadnaturalności, pojawiły się i rzeczy warte przemyślenia, czy też znane już od dłuższego czasu, potwierdzone nauką. Powieść naprawdę wiele na tym zyskuje, bo dzięki interesuje czytelnika na wielu płaszczyznach – nie tylko ludzkich perypetii i myśli.

„Co, jeśli...” to książka zdecydowanie warta uwagi, choć obawiam się, że nie każdemu przypadnie do gustu. Jest według mnie źle skategoryzowana, przez co miłośników thrillerów i kryminałów może zawieść i – co gorsza – nie trafić do grona osób, które faktycznie by się w niej zakochały. Dla mnie to było świetne czytadło, nieoczywiste i otwierające umysł, trochę zachęcające do „gdybania”. Jeśli szukacie nadzwyczajnej książki o – pozornej – zwyczajności i alternatywności, jest to lektura wprost stworzona dla Was. Polecam serdecznie!

Dział: Książki
piątek, 18 wrzesień 2020 15:35

Przyrodnia siostra

Historię Kopciuszka zna praktycznie każdy – zła macocha i okrutne przyrodnie siostry zrobiły z pięknej i dobrej dziewczyny służącą, ta za pomocą wróżki wybrała się na bal, zakochał się w niej książę, zgubiła pantofelek, książę przeszukał całe królestwo, odnalazł ją i… wszyscy żyli długo i szczęśliwie. No prawie wszyscy. Bo dobrze wiemy, że ogry… a nie, to nie ten motyw, że zła macocha i przyrodnie siostry nie żyły długo i szczęśliwie. Dopadła je karma i raczej nie miały lekkiego życia. W porównaniu do Kopciuszka, dziewczyny, która ze służącej stała się królową. Jednak co wtedy działo się z jej okropnymi siostrami?

Właśnie tę perspektywę zaprezentowała w swojej powieści Jennifer Donnelly, skupiając się przede wszystkim na jednej z brzydkich sióstr. Historia rozpoczyna się w tym słynnym momencie, gdy książę przybywa do ich domu i każda z obecnych w nim panien musi przymierzyć zgubiony pantofelek. Chcąc zdobyć bogactwo, pozycję i uznanie księcia, Isabelle obcina sobie palce u stopy. Niestety, kłamstwo wychodzi na jaw, a wtedy całe pasmo nieszczęść spada na dziewczynę jak grom z jasnego nieba. Czy w przypadku tej powieści możemy mówić o typowym retellingu? Wydaje mi się, że nie do końca.

Jest to bardzo luźna inspiracja dobrze znanej wszystkim bajki, ale tak naprawdę to zupełnie inna historia. Historia o samoakceptacji, o powierzchowności piękna, o spełnianiu marzeń – chociaż jestem w stanie dostrzec te wszystkie wyniosłe motywy w najnowszym dziele Donnelly, tak niestety z przykrością muszę stwierdzić, że powieść ta do mnie nie trafiła. Dostrzegłam w niej sporo mankamentów, które zdecydowanie nie działały na korzyść owej lektury. Przede wszystkim brakowało mi tutaj konkretnego celu – kierunku, w którym zmierzałaby fabuła. Niby chwilami dostrzegałam, że chodzi o to, że Isabelle próbuje odpokutować swoje grzechy, aby wróżka uczyniła ją piękną, ale jednak w dużej mierze rozwój wydarzeń sprawiał wrażenie nieuporządkowanego i chaotycznego. Jakby za dużo rzeczy zostało wrzuconych do jednego worka.

Ciekawe dla wielu odbiorców może się jednak okazać zaprezentowanie głównej bohaterki. Wydawać by się mogło, że przyrodnia siostra będzie zła, podła i okrutna, a tymczasem widzimy niesamowicie smutną i zagubioną istotę, która pragnie miłości i akceptacji. Praktycznie na każdym kroku była wytykana palcami, każdy wypominał jej brzydotę, a ona sama błąkała się od jednego punktu do drugiego. Zdecydowanie nie jest to „mój” typ bohaterki. Szanuję ją jednak za to, że podejmowała próbę walki o siebie, przebijała się przez nią odwaga, ale mimo wszystko to nie jest postać, z którą mogłabym się w jakikolwiek sposób zżyć.

Sam rozwój fabuły też nie do końca przypadł mi do gustu, chociaż przyznaję, że ostatnie sto stron wypadło znacznie lepiej niż początek. W końcu była jakaś konkretna akcja, która mnie nie nudziła. To właśnie dzięki zaskakującemu zwrotowi akcji ta powieść wiele zyskała, chociaż to wciąż za mało, abym uznała ją za naprawdę porywającą opowieść. Oczywiście szanuję autorkę za sam pomysł zrobienia głównej bohaterki z przyrodniej siostry, bo to zawsze jakaś odmiana od bajkowych księżniczek, życia długo i szczęśliwie czy po prostu wyidealizowanych schematów, ale odnoszę wrażenie, że nie do końca wszystko tutaj dobrze ze sobą współgrało.

Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę powieść. Z pewnością znajdą się tacy odbiorcy, którym przypadnie ona do gustu i dostrzegą w niej coś więcej niż typową rozrywkę literacką. Nie da się ukryć, że są w niej pewne życiowe mądrości czy przesłania, ale po prostu sama fabuła i bohaterowie do mnie nie trafili. Jednak jeżeli lubicie retellingi – lżejsze bądź bardziej przypominające pierwowzór, to może jednak powinniście dać tej książce szansę.

Dział: Książki

Ludzkość traci dostęp do Nurtu. Systemy gwiezdne, a wraz z nimi miliardy ludzi zostają odcięte od cywilizacji. To było do przewidzenia, ale wciąż są tacy, którzy nie przyjmują tego do wiadomości i próbują żerować na upadającym imperium. 

Dział: Książki
sobota, 05 wrzesień 2020 18:55

Udręczeni. Prawdziwa historia

Koszmar rodziny Snedekerów nie rozpoczął się gwałtownie. Nie było grzmotów, demonów próbujących przejąć ich ciała ani gwałtownego wiatru. Można by powiedzieć, że zaczęło się niewinnie. Zmuszeni przez chorobę ukochanego syna, wynająć dom bliżej szpitala, myśleli, że przyniesie im pewną ulgę po żmudnych dojazdach i agresywnym leczeniu raka. Czy nie czuli aury otaczającej to miejsce? Zapewne tak, ale złożyli to na karb dawnego użytkowania tego mieszkania, czyli dawnego domu pogrzebowego. Myśleli, że przywykną, odnajdą spokój. Nie wiedzieli wtedy, że popełnili koszmarny błąd.


Zaczęło się od dzieci. Słyszały głosy, widywały dziwne, przerażające postacie, a przede wszystkim czuli, że w tym domu jest coś więcej, jakaś obecność, która przerażała je do szpiku kości. Najbardziej odczuwał to Stephen, któremu nie wierzono. Gdy mówił o tym, co widział, na początku Snedekerowie sądzili, że to przez trudne leczenie, któremu był poddawany, następnie, iż wygaduje te głupoty, aby uzyskać ich pełną uwagę. Początkowa cierpliwość przemieniła się w gniew. W rodzinie zaczęło się wszystko psuć. Przestali ze sobą rozmawiać, ich dzieci się zmieniły, a obecność, w której tak bardzo nie chcieli uwierzyć, stała się chciwa, złakniona ich strachu.


Przerażające wizje, dudniąca muzyka, głosy, znikanie rzeczy, tajemnicze wibracje i karykaturalne postacie – to nie był nawet początek. To coś, co nawiedzało ten dom, chciało ich zniszczyć, doprowadzić do szaleństwa. Gdy ataki stały się bardziej fizyczne, wiedzieli, że nie mogą dłużej zaprzeczać. Po wielu miesiącach, gdzie zatracili samych siebie, zaczęli szukać pomocy. Po wielu trudach, w końcu zdecydowali się skontaktować z Edem i Lorraine Warren – jedynym uznanym przez Watykan demonologu oraz niezwykle wrażliwym medium. Rozpoczęła się walka dobra ze złem, Bogiem i diabłem, człowiekiem i demonem. Czy Snedekerom uda się pozbyć tajemniczej obecności?


,,Udręczeni. Historia prawdziwa” to książka napisana przez Ed i Lorraine Warren we współpracy z Rayem Gartonem, Carmen Reed oraz Alem Snedekerem. Opowiada historię rodziny zamieszkałej w dawnym domu pogrzebowym, gdzie doświadczali różnego rodzaju paranormalnych aktywności. Jak przyznali państwo Warrenowie to jedna z najbardziej przerażających istot, z którymi mieli do czynienia, ponieważ nawiedzenie dotyczyło nie rodziny, a miejsca. Domu, w którym dochodziło do niewyobrażalnie ohydnych, mrożących krew w żyłach czynności, zanim rodzina Snedekerów się tam wprowadziła. Doświadczali oni wielu przerażających aktywności jak: przemieszczanie się rzeczy, ataki fizyczne, pojawiające się zjawy, głosy. Nie mogąc poradzić sobie ze złem, które opanowało ich dom, poprosili o pomoc światowej sławy demonologów, którzy całe swoje życie poświęcili na badanie zjawisk nadprzyrodzonych.


Historia rodziny Snedekerów to świetne tło do obserwacji zmian zachodzących w zwykłej rodzinie. Obserwujemy, jak za sprawą demonicznych mocy, coraz bardziej oddalają się od siebie, miejsce zrozumienia i cierpliwości zajmuje niedowierzanie oraz gniew. Mamy okazję zobaczyć, jak strach przed niezrozumieniem powoduje zamknięcie się członków tej rodziny, próbę racjonalizowania niewytłumaczalnych zjawisk, zmęczenie i strach, powodujące większe spożycie alkoholu, nieufność, aż wreszcie zaprzestanie walki i poddanie się tajemniczej obecności.


Od samego początku możemy zaobserwować powolny rozpad tej rodziny, rodziców, którzy nie potrafią uwierzyć na słowo własnym dzieciom, chłopca, który pod wpływem niezrozumienia, ale również agresji spowodowanej strachem innych członków rodziny, zawierającego pakt z tajemniczą obecnością, aby wygrać ze strachem. Fizyczne naruszenia cielesności domowników, wizje wywołujące panikę to sposoby na zagarnięcie rodziny Snedekerów i zgotowania im piekła na ziemi.
Skupiając się głównie na sposobie wydania książki, należy wspomnieć, że napisana jest przystępnym językiem. W niektórych momentach pozwala uruchomić się kreatywności siedzącej w każdym z nas i wywołać pewien rodzaj lęku, co pozwala przeżyć to, co zdarzyło się Snedekerom, a nie tylko przeczytać. Czy możecie spodziewać się, że przy zapoznawaniu z lekturą, będzie towarzyszył wam strach? Nie. Opisałabym to bardziej jako dreszczyk, w pewnych momentach wywołujący dyskomfort, ale również zapewniający interesujące wrażenia.


,,Udręczeni. Historia prawdziwa” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich czytelników lubujących się w nadprzyrodzonych historia, gdzie mogą pozwolić pracować wyobraźni oraz poznać aktywności sugerujące opętanie. Warrenowie współtworzyli powieść opartą na wspomnieniach prawdziwych ludzi, przedstawiającą ich rozterki oraz strach, co pozwala szybko uporać się z lekturą, ponieważ czyta się ją niezwykle szybko. Jeżeli macie ochotę na chwilę zadumy i nadprzyrodzonej aktywności, to pozycja idealna dla was. Nie zawiedziecie się!

Dział: Książki
czwartek, 03 wrzesień 2020 20:51

Zapowiedź: Zjadaczka grzechów

W tej niezwykłej i poruszającej historii "Opowieść podręcznej" spotyka się z "Alicją w krainie czarów". Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.

Dział: Książki

Odkryj intrygujący świat gry na PC, PS4, Nintendo Switch i Xbox One

Kraków, Polska–12.08.2020. All in! Games z przyjemnością ogłasza, że Metamorphosis jest już dostępne na PC i konsole. Inspirowana wyobraźnią słynnego pisarza Franza Kafki gra przygodowa pojawiła się na PC (Steam i GOG), Nintendo Switch, Xbox One (z 10% zniżką do 19 sierpnia) i PlayStation 4.

Dział: Z prądem
czwartek, 06 sierpień 2020 13:46

Misja Greyhound

Nie jestem wielką fanką marynistycznych powieści. Chociaż kocham morze i mogłabym nad nim mieszkać, a przynajmniej przebywać przynajmniej 360 dni w roku, to jednak rzadko sięgam po powieści, których akcja dzieje się nad wodą, na morzu. Powieści marynistyczne kojarzą mi się z dobrym kolegą, który ongi miał etap w życiu, że pochłaniał takie książki, zamiast uczyć się do kolokwiów. Przyznam się, że nie widziałam jeszcze filmu, ale w sumie wojna na morzu, zabójcze łodzie podwodne, to może mieć swój urok. Czy oglądnę film? Czy dzieło reklamowane twarzą Toma Hanksa może być złe? I czy trzeba być historycznym freakiem, żeby taka książka nam przypadła do gustu?

Przenosimy się na północny Atlantyk, gdzie trwa wojna o panowanie na morzu pomiędzy Aliantami a państwami osi. Nie jest to bardzo powszechnie znany epizod tej krwawej wojny. Jeśli myślimy - II wojna światowa na morzu - zaczynamy od Pearl Harbour po inne operacje na Pacyfiku. Niby wiedziałam, że na Atlantyku też się działo, ale już łatwiej bym pomyślała o bitwie jutlandzkiej z czasów Wielkiej Wojny, II wojna byłaby dla mnie białą plamą. Tymczasem poznajemy komandora Ernesta Krausego, który ma eskortować statki z zapasami. Aprowizacja walczącej Europy była bardzo ważna, zresztą w poprzedniej wojnie również dużą rolę odgrywało panowanie na morzu w kontekście swobodnego dostarczania towarów. Krause ma za zadanie neutralizować U-Booty, które są trudne do wyśledzenia, wystawiają peryskopy na niewielką wysokość i to na ułamek chwili, wypatrywanie ich w bezkresie wody jest trudne. Wymaga ciągłej czujności, której brak można przypłacić życiem. Akcja kręci się wokół komandora, który jest niezwykle wierzący człowiekiem, a podczas misji na Atlantyku będzie walczył nie tylko z wrogiem, ale także z sumieniem i demonami przeszłości.

Co ja sądzę o tej książce? Ciekawie i szybko się ją czyta. Mnie zawsze zaskakuje, że na Zachodzie potrafią pisać o byciu religijnym, wierzącym człowiekiem w naturalny sposób. U nas zwykle wierzący jest dewotem z zaburzonym postrzeganiem świata i np. straszy piekłem kobiety za in vitro. Mniej w Polsce skupiamy się na relacji człowieka z Bogiem, a bardziej na tej zaściankowości kojarzonej często z wiarą. Więc ten duchowy wątek bardzo mnie zainteresował. No i ta atmosfera bycia na pełnym morzu, dookoła zagrożenie, nie ma ucieczki, jak coś pójdzie źle to już nieodwołalnie. Podziała na mnie jak klimatyzacja. Polecam na upalne lato!

Dział: Książki
wtorek, 04 sierpień 2020 16:00

Peaky Blinders. Prawdziwa historia

Pierwszy odcinek Peaky Blinders zawitał na ekrany w 2013 roku i od pierwszej sceny zyskał ogromne rzesze fanów. Fabuła toczy się wokół Thomasa Shelby'ego oraz jego braci, którzy dowodzą gangiem Peaky Blinders. Zawsze eleganccy, w trzyrzędowym garniturze z charakterystycznymi czapkami, w których wszyte są żyletki, by podczas walki oślepiać wrogów. Taki obraz gangów z Birminghamu przedstawia nam serial. Jak było naprawdę? Ile elegancji miały w sobie tamtejsze gangi? Tego wszystkiego oraz wielu innych rzeczy dowiecie się z powyższej książki.

Zaznaczę na początku, że książka Carla Chinna to nie powieść sensacyjna, czego mogło się wielu spodziewać, a solidnie napisana praca historyczna na temat realnej historii gangów. Jego pradziadek sam udzielał się w jednym z nich, co zdecydowanie realistycznie przybliża nam całą sprawę. Jest to owoc dwudziestu lat badań, napisany na podstawie źródeł historycznych i wywiadów z samymi potomkami Peaky Blinders, wzbogacano o ilustracje z ubiegłej epoki.

Nie byłem zdziwiony, kiedy prawda historyczna znacznie odbiegała od tej przedstawionej w serialu. To jak z idealizowaniem włoskiej mafii w Ojcu Chrzestnym. Zdecydowania większość członków gangu była brutalna, zdecydowanie nieelegancka oraz mało kto okazywał im szacunek. Do ich niesławnych akcji można zaliczyć obrzucanie cegłówkami sklepów w mieście dla zabawy, czy napadanie na policjantów. Autor donosi, że Peaky Blinders zostali zniszczeni przez policję około 1914 roku. Na ich miejsce pojawił się Birmingham Gang pod kierunkiem Billy’ego Kimbera, który w 1921 r. stoczył krwawą wojnę z sojuszem londyńskich gangów pod dowództwem Darby’ego Sabiniego. Wojna dotyczyła oczywiście nielegalnych przychodów z hazardu oraz wymuszeń na drobnych przedsiębiorcach.

Całość przedstawia ogromny rys historyczny miasta i jego podziemia przestępczego. Znajdziemy tu historię pierwszych gangów, które rodziły się już w latach dziecięcych wśród klasy robotniczej. Całość opiera się na policyjnych archiwach, artykułach z gazet i zeznaniach świadków. Wraz z twórcą zanurzamy się w brutalny świat klasy robotniczej, gdzie nikt nie nosił czapek z żyletkami, a najczęściej używaną bronią były kamienie, pałki i buty.

Całość czyta się zapartym tchem i chłonie się realizm tamtej epoki tak dokładnie opisanej przez autora. Nie jest to powieść gangsterska, a suche przedstawienie faktów. Jeżeli jesteście zainteresowani prawdziwej historii przestępców z Birmingham oraz tym jak wyglądała rzeczywistość ponad 100 lat temu, polecam tę książkę całym sercem.

Dział: Książki