Rezultaty wyszukiwania dla: Zysk i S ka

piątek, 20 grudzień 2019 11:37

Na krawędzi otchłani

Technologia coraz bardziej pochłania świat. Na każdym kroku ludzie szukają ulepszenia ich dotychczasowego bytu. Nic w tym dziwnego; każdy chciałby, aby to maszyna mogła wyręczyć go w różnego rodzaju działaniach. Nawet, jeżeli chodzi o podjęcie jakiejś decyzji. Propozycja objęcia stanowiska w Hongkongu to dla młodej Francuzki, Moiry, okazja do awansu. Nie zastanawia się długo, w końcu dla eksperta w dziedzinie sztucznej inteligencji taka oferta to nie lada gratka. Główna bohaterka ma się zająć prototypem wirtualnego opiekunka, którego zadaniem będzie wspieranie ludzi, porady, a także -w niektórych przypadkach- podejmowanie decyzji za swoich "opiekunów". Ów projekt nosi bardzo adekwatną nazwę Deus i początkowo współpraca Moiry i programu przebiega bez najmniejszych problemów. Kobieta wyczuwa jednak, że coś w tej firmie nie gra; współpracownicy szeptem rozmawiają o niedawnym samobójstwie ich koleżanki, a patrząc w oczy kilkorga z nich Francuzka widzi... strach. Obawę o powodzenie projektu? Czy może o własne życie? Ming, właściciel firmy, wydaje się krystalicznie czysty; każda śmierć w jego przedsiębiorstwie uznana zostaje za wypadek. Ale czy na pewno? A może za jego mocarstwem stoi coś więcej niż tylko technologia... ?

Moira wciąż może odejść. Zapomnieć, że kiedykolwiek pracowała w Hongkongu, kupić pierwszy lepszy bilet do kraju i rozpocząć wszystko na nowo. Ale dawno temu obiecała sobie, że nie będzie już uciekać.

Na twórczość pana Bernarda Minier natrafiłam dwa lata temu, zupełnym przypadkiem. Otóż podczas przekopywania biblioteki w oczy rzucił mi się tytuł Paskudna historia. Od razu ta pozycja mnie zaintrygowała, a każda spędzona z nią sekunda zapisała się w mojej pamięci w niezwykle pozytywny sposób. To było coś! Jeszcze w tym roku miałam kolejną okazję, by odświeżyć sobie jego książki, a jednak to spotkanie nie było już tak emocjonujące. No nic, do trzech razy sztuka. Dlatego też w moje ręce trafiło Na krawędzi otchłani. Co prawda z najnowszymi technologiami jestem trochę na bakier, ale byłam bardzo ciekawa, czym tym razem uraczy nas autor. 

Nasza bohaterka nie byłaby sobą, gdyby tak po prostu się poddała; kiedyś obiecała sobie, że nic nie stanie jej na drodze w realizacji marzeń, w realizacji samej siebie. I propozycja od Ming Corporation jawi jej się jako ukoronowanie wszelkich dotychczasowych starań. Co prawda musi porzucić Francję, ale od dawna nic już jej nie trzyma w rodzimym kraju. W Hongkongu witają ją niezwykle ciepło, jakby już od dawna była jedną z nich. Do tego luksusowe mieszkanie w bloku pracowniczym, autokary, które dowożą i odwożą z pracy, wsparcie w każdym aspekcie. Czegóż chcieć więcej? Jedynie sprawa zgonów nieco burzy ten rutynowy porządek dnia, lecz bohaterka wierzy, iż to faktycznie były wypadki. Do czasu, aż dostrzeże w oczach kolegi strach. A już parę dni później, po rozmowie, jaką odbyli, mężczyzna zginie w wypadku samochodowym. Przypadek? 

Cała ta technologiczna otoczka nie do końca przemawiała do moich czytelniczych uczuć, aczkolwiek projekt Deus sam w sobie był bardzo ciekawy. Nie wyobrażam sobie, że jakaś maszyna/ sztuczna inteligencja miałaby podejmować za mnie najważniejsze decyzje. To już brzmi jak egzystencja w oparciu o coś, co nawet nie ma uczuć. No, może tylko te wgrane, aczkolwiek nadal sztuczne. Wstawki z prywatnego życia właściciela owego przedsiębiorstwa również mnie zaciekawiły. Oczywiście wiele się słyszy o tym, że bogaci mają specyficzne hobby, ale tego się nie spodziewałam. Minga mogłabym określić jako wilka w owczej skórze, który skupiony jest wyłącznie na władzy, pieniądzach i własnych "rozkoszach". Depcze ludzi, mając ich za nic, choć względem swoich podwładnych udaje dobrego ojca- takiego, do którego możesz się zwrócić z najbłahszym problemem. Nic bardziej mylnego. 

Oczywiście sprawą licznych zgonów w firmie Minga zajęła się policja, na czele z Chanem, ale miałam wrażenie, że błądzą niczym dzieci we mgle, oczekując na jakiś łut szczęścia. Nie od dziś wiadomo, że bogacz z łatwością może skryć się za pieniędzmi, przekupując wszystkich wokół. I tam, gdzie powinni działać stróże prawa, tak naprawdę działała Moira. To ona, podczas tak krótkiego jeszcze pobytu, zdobyła więcej informacji niż tamtejsza policja po znacznie dłuższej inwigilacji. Może to i utrudniony dostęp do tak strzeżonego królestwa wpłynął na przebieg ich działań, ale po raz kolejny policja jawi się jako nieudolne postacie, stanowiące bardziej tło niż faktycznych bohaterów. Chana poznajemy jako tego, który próbuje uzyskać informacje o Ming Corporation, ale już w toku wydarzeń jego obecność pośród całej tej sytuacji wynika bardziej ze swoistego uczucia, jakie połączyło go z Moirą. 

Jeżeli ktoś lubi czytać o nowoczesnych technologiach, wśród których "zatopiony" jest wątek kryminalny, to Na krawędzi otchłani będzie doskonałym wyborem. 

Dział: Książki
wtorek, 17 grudzień 2019 16:07

Konkurs: Cicha Noc

Boże Narodzenie to tajemnicza i magiczna pora roku. Dziwne rzeczy mogą się wtedy wydarzyć, i to pomaga wyjaśnić uświęconą tradycję opowiadania o duchach przy kominku, gdy rok zbliża się ku końcowi. Świąteczne opowieści o zbrodniach i ich wykrywaniu mają podobny urok. 

Dział: Zakończone
wtorek, 17 grudzień 2019 15:56

Bakly tom 2. W objęciach śmierci

To nieprawda, że nadzieja umiera ostatnia. Nie wtedy, gdy marzysz o śmierci. 

Bakly, o dziwo, wciąż żyje. Rozpętana przez niego wojna gangów zmienia całe miasto w krwawą arenę, na której wciąż pozostaje niezwyciężony.

Dział: Książki
wtorek, 17 grudzień 2019 16:39

Kto i dlaczego ją zabił?

Porywający thriller, pokazujący niespodziewane konsekwencje, jakie powstają, kiedy ludzie zbyt intensywnie zaczynają się interesować sprawami swoich sąsiadów…

"Bardzo trudno jest mi napisać ten list. Mam nadzieję, że zanadto nas nie znienawidzicie… Ostatnio, kiedy nie było państwa na miejscu, mój syn włamał się do waszego domu… "

Dział: Książki
czwartek, 12 grudzień 2019 10:20

Piękne ciało

Policja kojarzy się z zaufaniem, z bezpieczeństwem, zaś funkcjonariusze z racji swojej służby powinni chronić obywateli, nawet z narażeniem życia. Niestety w szeregach policji zdarzają się osoby, których nie powinno tam być – nieuczciwe, skorumpowane lub wykorzystujące mundur do tego, by ukryć pod nim swoje chore żądze lub / i ułatwić sobie ich zaspokojenie.

Wie o tym doskonale reporterka kryminalna Harper McClain, której życie – nie tylko zawodowe – od dawna związane jest z policją. Kiedy jej matka została brutalnie zamordowana w czasie, kiedy ojciec był ze swoją kochanką w łóżku, to w szeregach policji znalazła wsparcie, a jeden z funkcjonariuszy niemal zastąpił jej ojca. Kiedy okazał się zdrajcą i przestępcą nie wahającym się przed użyciem broni również wobec niej, dążąc do sprawiedliwości, zeznawała przeciwko swojemu mentorowi.

Co absurdalne, dawni koledzy z policji stwierdzili, że zeznając przeciwko jednemu z nich zawiodła zaufanie, stała się na lokalnej komendzie pariasem, zaś jej zdrada liczyła się bardziej, niż podwójne życie prowadzone przez policjanta. Teraz, po kilku miesiącach, które minęły od tamtych wydarzeń, negatywne podejście funkcjonariuszy utrudnia jej życie. Nie tylko trudno jej uzyskać informacje przydatne  jej pracy zawodowej, ale również jest pilnowana niemal na każdym kroku, a jakiekolwiek nagięcie czy przekroczenie prawa, jest natychmiast wyłapywane.

Tymczasem Harper trafia się kolejny sensacyjny temat, przy którym współpraca z policją byłaby wielce wskazana. Otóż samym centrum turystycznej dzielnicy Savannah zostaje popełnione morderstwo. Ofiarą jest Naomi Scott, studentka drugiego prawa, dorabiająca wieczorami w barze. Zresztą, to właśnie z tym barem dziennikarka kojarzy dziewczynę, która okazuje się być współpracownicą jej przyjaciółki, Bonnie, również barmanki. Dziewczyna została dwukrotnie postrzelona, brakuje jednak  motywu zbrodni. Z pewnością nie był nim rabunek, bowiem przy dziewczynie znaleziono torebkę z portfelem, nie udało się zlokalizować jedynie jej telefonu.

Wobec braku świadków morderstwa, głównym podejrzanym zostaje chłopak dziewczyny tym bardziej, że w przeszłości miał on zatargi z prawem, a w momencie aresztowania miał przy sobie broń. Ojciec Naomi jest jednak przekonany o niewinności Wilsona, a mimo to policja nie chce dać wiary jego słowom. Szczególnie, że kieruje on podejrzenia na syna prokuratora okręgowego, Peytona Andersona, którego dziewczyna się podobno bała i przed którym ostrzegała nawet ojca.

Wobec ignorancji policji, ojciec ofiary szuka pomocy u Harper…

Jak zakończy się ta historia? Przekonamy się o tym dzięki znakomitej powieści kryminalnej pt. „Piękne ciało”. Autorka, Christi Daugherty, w opublikowanej nakładem Wydawnictwa Czarna Owca powieści przełamuje schematy. Narratorem książki czyni bowiem nie detektywa czy policjantkę, a dziennikarkę. Zresztą osoba mordercy również nie jest owiana tajemnicą – tu liczy się bardziej koncentracja na tym, w jaki sposób tego dowieść, jak przełamać zmowę milczenia w szeregach policji i jak samemu przeżyć. Ktoś bowiem nieustannie obserwuje Harper, włamuje się do jej domu, osacza ją. Czy powinna zacząć się bać?

Po powieść Daugherty sięgnąć mogą nie tylko wielbiciele kryminalnych historii. Frapująca fabuła, wartko tocząca się akcja, doskonale zarysowana sylwetka Harper, zmagającej się z własnym tragicznym życiem oraz opisane kulisy życia dziennikarza śledczego – to wszystko wciąga, intryguje i sprawia, że od powieści nie można się oderwać. Po skończonej lekturze nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko wypatrywać kolejnej pozycji autorki, mam nadzieję, że równie elektryzującej!

Dział: Książki
poniedziałek, 02 grudzień 2019 10:17

Anonimowa dziewczyna

Pieniądze nie są najważniejsze na świecie, ale jeżeli chcesz przeżyć w dużym mieście, to musisz nauczyć się, jak je zdobywać.

Jessica Farris zajmuje się makijażem; codziennie z ciężką kasetką wypełnioną kosmetykami przemierza ulice miasta, w którym mieszka, by móc zapewnić sobie podstawowe warunki do życia. I w tajemnicy wspomóc rodziców, przesyłając im comiesięczny czek na zajęcia dla jej młodszej, niepełnosprawnej siostry Becky. Czuje, że jest im to winna. Tego wieczoru malowała dwie młode kobiety, gdy jedna z nich wspomniała o badaniu psychologicznym, za które ponoć ma dostać spore wynagrodzenie. Taylor nie jest jednak chętna, więc Jessica ukradkiem spisuje numer, aby skorzystać z nieplanowanego dopływu gotówki. W końcu co może być trudnego w odpowiedzeniu na kilka pytań? No właśnie, nic. A dziewczyna potrzebuje tych pieniędzy. Na badaniu okazuje się, że pytania są głębsze, niż Jessica mogłaby się spodziewać; przez moment dziewczyna ma wrażenie, że prowadząca je doktor Shields wie o niej o wiele więcej, niż chciałaby ujawnić. Ale dopóki jej płaci, jest gotowa na wszystko. Nawet na coraz dziwniejsze wytyczne, jak wyznaczenie ubioru czy poderwanie nieznajomego mężczyzny w hotelowym barze. Doktor Shields ma swoje własne cele; poprzedniej Badanej nie powiodło się tak, jak tego oczekiwała. Jessica jest do niej bardzo podobna- młoda, piękna, tryskająca energią i chęcią do życia. Doktor Shields wie, że tym razem musi jej się powieść. Dostanie to, czego tak bardzo pragnie. Za wszelką cenę.

Ostatnimi czasy dosłownie toniemy w ilości thrillerów psychologicznych; autorzy mają coraz mniejsze pole do popisu, muszą w końcu zainteresować nas na tyle, byśmy dotrwali do końca książki i jeszcze chcieli więcej. W przypadku duetu Pekkanen & Hendricks zadanie zostało wykonane na sto procent. Rozpoczynając przygodę z Anonimową dziewczyną nie wiedziałam, czego się spodziewać, acz nie zakładałam, że podczas lektury będę mieć ciarki. A właśnie to się im udało.

Któż nie chciałby dostać dodatkowej gotówki za przekazanie nieznanej osobie (ale zaufanej z racji wykonywanego zawodu) prywatnych informacji o sobie? Niewiele jest takich osób. Stąd też decyzja Jessici na poddanie się analizie. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby badanie zostało zakończone po serii pytań; tak się jednak nie stało. Doktor Shields chciała czegoś więcej- dowodu na wierność swojego męża, Thomasa, również psychologa. Jessica była tylko pionkiem w ich wzajemnej grze, coraz trudniej przychodziło jej odróżnienie rzeczywistych wydarzeń od badania. Nie wiedziała, kto jest "podstawiony", a komu może tak naprawdę ufać. Dlatego nie dziwi fakt, że szybko popadła w paranoję, choć -jak dla mnie- i tak wytrzymała bardzo długo.

Świetnie rozpoczęta intryga. Zauważamy od razu płynność wydarzeń, nic nie jest pozostawione naszym domysłom. Nie ma tu tajemniczej postaci, która jakoś wciąga głównego bohatera w zaplanowane przez siebie działania. Doktor Shields po prostu jest, działa na rynku psychologicznym, prowadzi badania. Szkopuł w tym, że nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, iż nie do końca są one tak niewinne, jak początkowo mogłoby się wydawać. Pani psycholog wydawała mi się wszechwiedząca; tak, jakby bez ruszania się z domu mogła przewidzieć kolejne ruchy swojej Badanej, a także męża. Z thomasem było jej łatwiej, w końcu znała go długo, lecz Jessica była dla niej kimś zupełnie obcym. Czy to magia psychologii? Być może. 

Uwielbiam czytać o stalkingu w różnej postaci; myślę, że dla tej historii to określenie również będzie adekwatne, ostatecznie doktor Shields nie działała z ramienia badań, tylko prywatnie. Ta kobieta to istny "potwór"- techniki manipulacji to dla niej bułka z masłem, potrafi idealnie opanować swoje emocje, chroniąc tym samym siebie. Z kolei Jessica początkowo jawi nam się jako ofiara niecnych działań dwóch psychologów, ale nie martwcie się o nią- okazuje się, że i ona potrafi pokazać pazurki. Z drugiej strony jeżeli chodziłoby o czyjeś życie lub zdrowie, to każdy walczyłby do ostatniego tchu.

Anonimowa dziewczyna to pogmatwana historia małżeńska, do której wciągnięto osoby trzecie. Niebezpiecznej gry, toczonej na poziomie niedstępnym dla zwykłego człowieka. Choć przyznam szczerze, że Thomas mnie lekko rozczarował; spodziewałam się z jego strony podjęcia jakiejkolwiek walki, a tak naprawdę mężczyzna wolał kryć się za stekiem kłamstw ze strachu przed żoną. Uważał ją za niemal bóstwo, które nie pozwoli mu odejść. Jak głęboko sięgały macki doktor Shields, że jej własny mąż drżał ze strachu przed nią? Potrafił tylko kłamać, narażając tym samym bezpieczeństwo innych osób, sam nie biorąc za nic odpowiedzialności. Miał co prawda rycerskie odruchy, ale określiłabym to raczej jako "wypadek przy pracy" niż rzeczywiste chęci. Przecież znał swoją żonę od wielu lat, mógł temu szaleństwu zaradzić już wcześniej, a tak naprawdę nie zrobił nic. Pozostał bierny, mimo że sam wielokrotnie twierdził, iż chce od żony odejść. Dziwny człowiek.

Ów thriller to emocjonalny rollercoaster; nie wiadomo, które z tej trójki bohaterów utraci najwięcej, kto odważy się, by się bronić. Kto wyjdzie zwycięsko z tej batalii. I czy dalsze życie -jak gdyby nigdy nic- będzie w ogóle możliwe? Polecam, gdyż ta trójka bohaterów jest idealnym materiałem do badań ludzkich zachowań. Do tego, jak niejednokrotnie duże obsesje nas dręczą.

 

Dział: Książki
poniedziałek, 25 listopad 2019 23:54

Fear Agent #01

„Zajmujący się eksterminacją kosmicznych szkodników wypalony, zgorzkniały i wiecznie pijany Heath Huston odkrywa przypadkowo międzyplanetarny spisek mający na celu eksterminację całej ludzkości. Trzeba będzie odstawić butelkę i ponownie wcielić się w rolę kosmicznego bohatera... jak przystało na ostatniego żyjącego legendarnych Agentów Strachu!” - w tym krótkim opisie Non Stop Comics zawarło wszystko, co miłośnicy awanturniczej space opery powinni przeczytać, by, tak jak ja, bez zawahania, sięgnąć po ten komiks.

Rick Remender (Głębia, Deadly Class), Tony Moore (Żywe Trupy) i Jerome Opeña przygotowali istną ucztę dla tych, którzy w młodości wychowali się, zapewne podobnie jak oni, na takich bohaterach jak Sędzia Dredd, John Spartan z „Człowieka Demolki”, Korben Dallas z „Piątego elementu”, czy Douglas Qauid z „Pamięci absolutnej”. Nieskomplikowani bohaterowie, którzy najpierw działają, a potem myślą, choć też nie zawsze, otoczeni przynajmniej jedną pięknością, lojalni i oddani sprawie, męscy i oczywiście niezwyciężeni, to cechy wspólne Heatha Hustona i wszystkich tych, których nie dosięgnęła poprawność polityczna XXI wieku, a za którymi ckni się czasami pokoleniu lat 80-tych.

Heath Huston, podobnie, jak John Spartan, sieje śmierć i zniszczenie, pozostawiając po sobie dymiące zgliszcza. Hołdując zasadzie „czego prawo nie widzi, tego prawu nie żal”, mając za nic konwencje i dyrektywy, brnie mozolnie do przodu ratując wielokrotnie swoim tępym uporem swoje mało szlachetne cztery litery. Brudny i pijany, jak John McClane ze „Szklanej pułapki”, okraszając swoje wyczyny zgorzkniałym humorem, mając za wiernego towarzysza Annie, AI swojej rakiety, na przekór całemu wszechświatowi błądzi w czasie i przestrzeni, by zapobiec katastrofie, mającej unicestwić rodzaj ludzki. Po drodze spotyka Marę, inteligentną i seksowną panią inżynier, prymitywnych Zasfonów, ekstremalnie nienażartych Pożeraczy, spiskujących Dresseńczyków i wiele innych nacji i gatunków, które w mniejszym, bądź większym stopniu, nadszarpną zdrowie, nerwy i męską aparycję Heatha. Ale czego nie robi się, by uratować ludzkość?

Fear Agent to hołd złożony „pulp sf”, męskim bohaterom lat 90-tych i prostej, a zarazem cudownej fantastyce akcji. Dynamiczna akcja, zilustrowana przez Tony'ego Moore'a i Jerome'a Opeñę, dostarczają czytelnikowi czystej rozrywki, opartej głównie na akcji, dynamice, szorstkim humorze i emocjach. Dla mnie to wspaniały powrót do nieskomplikowanych czasów, naiwnej młodości, gdzie świat był albo czarny albo biały, a bohaterowie, pomimo że czasem niedomyci i pijani, reprezentowali szlachetną lojalność i odwagę. Polecam każdemu dorosłemu czytelnikowi, młodzi muszą trochę dorosnąć do krwawych eksterminacji gatunków galaktycznych, pozaprotokolarnych aktywności towarzyskich i niewybrednego humoru głównego bohatera.

 

Dział: Komiksy
piątek, 22 listopad 2019 06:09

Mutant

Tworząc przed laty postapokaliptyczną wizję świata po wojnie nuklearnej, Dmitry Glukhovsky raczej nie spodziewał się, jak bardzo poruszy ona wyobraźnię czytelników i innych twórców. Prawdopodobnie nie przypuszczał nawet, do jakich rozmiarów rozrośnie się wykreowane przez niego Uniwersum. W jego ramach wydano już ponad 110 książek! Wprawdzie w Polsce jak dotąd ukazało się około 20 z nich, ale pewnie w końcu nadrobimy i resztę.

Mutant Andrieja Buttorina to powieść, która wyróżnia się na tle pozostałych pod kilkoma istotnymi aspektami. Kwestią dyskusyjną jest, czy wprowadzone zmiany czynią ją lepszą od innych historii w serii (to już zależy od osobistych preferencji czytelnika), ale z pewnością nie można autorowi odmówić świeżego podejścia.

Przede wszystkim akcja powieści nie toczy się w zaułkach metra, bunkrach czy innych konstrukcjach, które umożliwiłyby ludziom w miarę bezpieczne przetrwanie trzech dekad radiacji. Wręcz przeciwnie, niemal wszystkie wydarzenia rozgrywają się na powierzchni, w lasach na północy Rosji. Czyżby więc nie dotarło tu promieniowanie? A skąd! Dotarło jak najbardziej i nadal jest wszechobecne. W związku z tym autor postawił też na zupełnie inny typ bohatera niż jego poprzednicy. Zamiast kolejnego stalkera, kluczową postacią jest tu bowiem... tytułowy mutant, Gleb. Mężczyzna o wyglądzie tak odstręczającym, że inni biorą go za zwierzę, a dodatkowo obdarzony kilkoma zdolnościami, które czynią go wyjątkowo niebezpiecznym dla otoczenia.

O samym mutancie wiemy właściwie niewiele. Podobnie zresztą jak on sam. Poznajemy go w chwili, gdy odzyskuje przytomność w głębi lasu, ale okazuje się, że nie pamięta ani kim jest, ani skąd pochodzi. Nie wie na swój temat praktycznie nic, jakby ktoś całkowicie wyczyścił mu pamięć. Pewne jest jedno – jest zaskakująco inteligentny, a jego porządne ubranie i leżący przy nim dobrze wyposażony ekwipunek wskazują, że nie jest zwykłym zmutowanym stworem. Aby odzyskać utraconą pamięć, Gleb postanawia chwycić się każdego sposobu. Nawet jeżeli wlicza się w to wizyta u... Baby Jagi i Dziadka Mroza. Tak, ta odsłona Metra ma w sobie pewną baśniowość inspirowaną rosyjskim folklorem.

Na drodze Gleba stają różne postaci, w większości będące mutantami. Są wśród nich czyhające na ofiarę drapieżniki, ale też ludzie, na których radiacja miała przeróżny wpływ. Niektórzy chcą mu pomóc, inni są otwarcie wrodzy. Jeszcze inni okazują się zupełnie kimś innym, niż można by oczekiwać, chociaż w przypadku jednej postaci od początku było oczywiste, że nie jest tym, za kogo dosyć nieudolnie się podaje.

Fabuła nie jest może bardzo skomplikowana, ale całą historię czyta się dobrze i szybko. Najbardziej kontrowersyjną kwestią pozostają według mnie dialogi toczone między głównym bohaterem, a jednym z jego towarzyszy. Prawdopodobnie w założeniu miały być zabawne, tak też odebrała je część czytelników (przynajmniej wnioskuję tak po przeczytaniu garści internetowych recenzji). Osobiście ten rodzaj humoru osobiście mnie drażnił, zamiast wywoływać salwy śmiechu. Zwłaszcza, że co za dużo, to niezdrowo.

Niemniej, cieszę się, że po długiej przerwie wróciłam do Uniwersum Metro 2033. Wizja świata po zagładzie nuklearnej ma w sobie coś przyciągającego, dlatego fanów serii zapewne nie trzeba zapewne zbyt mocno przekonywać, by na własnej skórze przekonali się, co z uniwersum wycisnął Andriej Butorin.

Dział: Książki
niedziela, 17 listopad 2019 16:30

Wśród rekinów

Mimo, iż nie ma to żadnego racjonalnego uzasadnienia, wciąż kobietom trudno jest przebić się przez tzw. szklany sufit. Dotyczy to zarówno zajmowanych stanowisk, jak i wysokości wynagrodzenia, które wciąż pozostaje kilkanaście procent niższe niż w przypadku mężczyzn. Im wyższe stanowisko, tym mniej kobiet – sytuacja ta dotyczy wielu branż, w tym branży finansowej. Mimo iż płeć piękna stanowi ponad 50% światowej siły roboczej, to mniej niż 10% zajmuje wyższe stanowiska kierownicze.

Z lupą w ręku należy szukać pań wśród prezesów zarządu firm lub instytucji finansowych, dlatego też Alex Sontheim, trzydziestopięcioletnia, piękna Niemka, która z wyróżnieniem ukończyła studia biznesowe, a teraz robi karierę na Wall Street, zwraca powszechną uwagę. Jej determinacja w dążeniu do celu i znajomość rynku fuzji i przejęć sprawia, że konsekwentnie pnie się w górę, zajmując znaczące stanowiska i pobierając odpowiednie wynagrodzenie. Kiedy po kłótni z obecnymi przełożonymi rozstaje się z firmą, niemal natychmiast przechwytuje ją holding Levy Manhattan Investments, stworzony przez Vincenta Levy, w oparciu o rodzinny bank. W nowej pracy ma pomóc w osiągnięciu przez firmę znaczącej pozycji na rynku M&A, przynoszącym wysokie zyski. Pensja na poziomie dwóch milionów rocznie ma skusić Alex, ale jeszcze bardziej przyciąga ją prestiżowe stanowisko i możliwości, które się przed nią otwierają.

Alex przyjmując propozycje pracy w Levy Manhattan Investments i odnosząc sukcesy nie tylko staje się coraz bardziej znana, ale i zaczyna przyciągać uwagę przełożonych swą decyzyjnością oraz samodzielnością. Pociągające ciało i ostry jak brzytwa umysł kobiety sprawia, że zaczyna się nią interesować przystojny miliarder, Sergio Vitali – jeden z najbogatszych osób w kraju, przedsiębiorca z branży budowlanej. Choć Alex początkowo zachowuje dystans wobec mężczyzny jest świadoma, że osoba z jego pozycją może znacząco pomóc jej w karierze. Zresztą kolacje w ekskluzywnych restauracjach, podróże czy piękny penthouse z widokiem na Central Park, który dzięki niemu wynajmuje za grosze sprawiają, że zaczyna nie tylko przekonywać się, ze znajomość tego rodzaju warto podtrzymywać, ale i … zaczyna darzyć Vitaliego uczuciem.
Być może coraz większe przywiązanie do mężczyzny sprawia, że Alex ignoruje zarówno ostrzeżenia, jak i pewne przesłanki świadczące o tym, że Vitali nie do końca uczciwie prowadzi swój interes. Sam burmistrz Nowego Jorku, Nick Kostidis, były prokurator okręgowy, zaciekle walczący z nieuczciwymi bankierami inwestycyjnymi oraz mafią, sugeruje Alex, by trzymała się z dala od kochanka. Nieco bardziej otwarcie wypowiada się o Vitalim pewien dziennikarz, oskarżając go o prowadzenie nielegalnych interesów oraz … zabójstwa.

Czy Vitali to rzeczywiście pozbawiony skrupułów gangster? Wszystko wskazuje na to, że tak, a tym samym Alex znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Czy uda jej się wyjść cało z opresji? Czy bycie dziewczyną mafijnego bossa rzeczywiście jest tak atrakcyjne? Czy amerykański sen, który się w jej przypadku spełnił, nie zamieni się w koszmar? Przekonamy się o tym dzięki lekturze fenomenalnej powieści autorstwa Nele Neuhaus. Thriller, którego akcja rozgrywa się w świecie finansów, pt. ‘Wśród rekinów”, opublikowany nakładem Wydawnictwa Media Rodzina, to doskonale skonstruowana kryminalna intryga, która odsłania przed nami mechanizmy działania różnych organizacji, zarówno tych działających na granicy prawa, jak i niemal otwarcie je łamiących. Wielkie interesy, wielkie pieniądze i wielkie ryzyko – to wszystko rozbudza wyobraźnię i sprawia, że dajemy się wciągnąć w tą rzeczywistość, w której jeden nieostrożny ruch może zadecydować o naszym życiu …lub śmierci.

Doskonale skonstruowana fabuła, wartka akcja i bohaterowie występujący po dwóch stronach barykady, prezentujący odmienny system wartości, a pośrodku tego bałaganu Alex i moralne dylematy – to wszystko przyciąga do książki i sprawia, że pomimo jej objętości, nie można się od lektury oderwać. Trudno też uniknąć spekulacji, jak rynek finansów wygląda w polskim wydaniu…

Dział: Książki
niedziela, 17 listopad 2019 09:22

Dopóki śmierć nas nie rozłączy

Małżeństwo to ciężki kawałek chleba; szczególnie, jeżeli Twoja żona nie akceptuje skoków w bok, a Ty sam jakoś niespecjalnie pragniesz naprawić wiążącą Was kiedyś więź...

Matt Evans wybrał się na pieszą wycieczkę ze swoją żoną, Marie. Byli małżeństwem już ponad dwadzieścia dwa lata! I choć w założeniu miał to być romantyczny wypad tylko we dwoje, to Matt skupiony jest raczej na swoim telefonie niż na Marie. Droga w górę była dość trudna, a niedające o sobie zapomnieć bóle nogi kobiety dodatkowo spowalniały mozolną wspinaczkę. W końcu się udało i ich oczom ukazał się piękny widok. Żadne z nich wolało nie patrzeć w dół, gdzie rzeką kończyło się urwisko; taki widok może przyprawić o zawroty głowy, a w takim miejscu lepiej nie ryzykować! Cóż... Marie lubiła ryzyko. Gdy pan Evans musi ruszyć za potrzebą, jego uszu dochodzi tylko krzyk o pomoc. Nie wie, co się stało- jego żony nie ma już w tym miejscu, w którym ją zostawił. Wychyliła się za mocno? Poślizgnęła na wilgotnej trawie i... spadła? Faktem jest, że upadek z tak wysokiego urwiska prosto do rwącej rzeki jest niemożliwy do przeżycia. Poszukiwania grupy ratowniczej spełzają na niczym, nigdzie w pobliżu nie mogą zlokalizować ciała kobiety. Matt Evans nie wiedział, czy wreszcie może odetchnąć z ulgą i cieszyć się odzyskaną wolnością, czy może jeszcze się wstrzymać- ostatecznie musiał jeszcze pozytywnie przejść przesłuchanie policji...

Wypadek czy skrupulatnie zaplanowane morderstwo? Matt ma "duże doświadczenie" w utracie żon, bowiem jego pierwsza małżonka, Janice, również zmarła w nie do końca jasnych okolicznościach. Pechowiec? A może... morderca?

Tym razem zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Może dlatego, że po opisie z tyłu sprawa wydawała się bardzo jasna? Cóż... byłam niemalże pewna, że Matt jest rzeczywiście winny, a cała fabuła będzie kręciła się wokół starań detektywów: Lorena i Spengler, aby znaleźć odpowiednio twarde dowody na jego winę. Ależ byłam naiwna! Przecież nie od dziś wiadomo, że autorzy thrillerów starają się jak najbardziej zapleść tworzoną przez nich intrygę tak, by czytelnik sam się w tym wszystkim pogubił. I bardzo dobrze, bo z Dopóki śmierć nas nie rozłączy spędziłam bardzo intensywny czas.

Z pozoru małżeństwo Evans'ów ma wszystko to, czego pragnie każdy inny człowiek w swoim życiu- Matt zarabia grube pieniądze, oboje dbają o siebie, mają dwie dorosłe, zdrowe córki, studiujące i mieszkające poza domem, a Marie udziela się właściwie wszędzie, gdzie tylko może, tworząc sobie spore grono przyjaciółek. Tylko relacja między nimi wygląda niezbyt dobrze; bohaterka już wcześniej przyłapała męża na kłamstwie, a jego ubrania często pachniały damskimi perfumami. Ale czy na pewno? Może to tylko jej drobna obsesja? Starała się jednak ignorować te drobne przejawy możliwej niesuboordynacji, dla dobra małżeństwa. I tak ich związek trwał już dwadzieścia dwa lata. Po takim czasie wydawałoby się, że para powinna żyć w nieustającej symbiozie, a w tym wypadku coś ewidentnie nie grało. 

Pani detektyw Spengler musi znaleźć odpowiedzi odnośnie śmierci pani Evans, a tym samym "wyrobić" sobie miejsce wśród męskiej, policyjnej społeczności. Początki nigdy nie są łatwe; jako kobieta jest dodatkowo dyskryminowana jako stróż prawa. Rozwiązanie tej sprawy może nie tylko przynieść jej poklask społeczeńtwa, ale też sprawić, że współpracownicy wreszcie potraktują ją jak "swoją". Do pomocy niejako sam z siebie zgłasza się detektyw Loren- trudny typ, którego praktycznie nikt nie lubi. On sam boryka się jednak z własnymi problemami...

Ta książka to jak podróż na rollercoasterze; już, już się wydaje, że znamy odpowiedź, a tu bum! I wracamy do punktu wyjścia. Akcja została tak poprowadzona, że właściwie od początku wskazujemy jednego winnego całej tragedii- Matt'a. Ale, ale! Zaczekajcie chwilę, wkręćcie się w historię... nagle Wasze osądy mogą przybrać zupełnie inny kierunek. Autorka bawi się nami, uzupełniając nieustannie historię w nowe informacje. Ostatecznie już nie wiadomo, kto jest bardziej winny i dlaczego bohaterowie nie zdecydowali się na tak proste rozwiązanie, jakim jest rozwód. Dopóki śmierć nas nie rozłączy czyta się w ekspresowym tempie, szczególnie, gdy na jaw wychodzą kolejne tajemnice Evans'ów. Mały spoiler- żadne z nich nie jest krystalicznie czyste.

Utwór pani JoAnn Chaney na długo zapisze się w mojej pamięci. Zwroty akcji, nietuzinkowe rozwiązania i przede wszystkim ogrom tajemnic to coś, czego zawsze szukam w thrillerach. Tutaj dodatkowo mamy jeszcze niestabilną sytuację między małżonkami, która prowadzi do wszystkich tych wydarzeń. Lektura zdecydowanie dla fanów zawikłanych historii.

Dział: Książki