Rezultaty wyszukiwania dla: Zysk i S ka
Dwór na Martwym Polu
Chociaż fantastyka jest dla mnie najbliższą dziedziną literatury, to jednak od czasu do czasu zaglądam też w inne gatunki, aby nieco odpocząć od kosmicznych ekspedycji czy fantastycznych opowieści spod znaku magii i miecza. Tym razem w moje ręce trafiła książka pod tytułem „Dwór na martwym polu” Joanny Pypłacz, która ku mojemu zaskoczeniu, okazała się w gruncie rzeczy powieścią grozy!
Joanna Pypłacz to Krakowianka z krwi i kości, z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania pisarka, literaturoznawczyni oraz fotograf. Uwielbia historię - co swoją drogą ma swoje ujście w powieści, osadzając akcję swojej książki w drugowojennym Krakowie -, muzykę klasyczną oraz wszystko, co dziwne i niesamowite. Dotychczas ukazało się sześć jej powieści oraz publikowała też swoje krótsze formy literackie w kilku antologiach opowiadań.
Jesteście ciekawi fabuły? Jak już wspominałem wyżej, autorka zabiera nas do Krakowa w roku 1941. Irena Kornacka, artystka i właścicielka kliniki lalek od dłuższego czasu oczekuje na wieści o losach swego męża, który jakiś czas temu został schwytany w ulicznej łapance. Niespodziewanie, otrzymuje zaproszenie od swej dawno niewidzianej krewnej sprawującej pieczę nad rodzinnym majątkiem w Uroczyskach. Gdy za radą bliskich postanawia przyjąć propozycję i opuszcza swe mieszanie na Dębnikach, by zamieszkać w oddalonym o setki kilometrów od miasta, powoli niszczejącym dworze, szybko uświadamia sobie, że w miejscu tym panuje przedziwna atmosfera, a pewne obszary jego historii objęte są ścisłą zmową milczenia. W pewnej chwili podjęte na własną rękę dochodzenie zaczyna wymykać jej się spod kontroli.
Książka ma swoje lepsze oraz gorsze momenty. I co najbardziej - nie chcę użyć słowa rażące, ale może... rzucające się w oczy - jest to, że mały spadek formy literackiej przypada na punkt, tak naprawdę, kulminacyjny. Powieść Joanny Pypłacz z początku mnie wciągnęła. Historia właścicielki pracowni lalek już sama w sobie budzi w czytelniku niemałe zainteresowanie. Motyw wojennego Krakowa, gdzie historia raczej nie należy to moich ulubionych dziedzin, tutaj jest ukazany bardzo fajnie. Akcja rozpoczyna się dość szybko, co też jest plusem. Później, jednak gdy fabuła zmierza do najważniejszego momentu, robi się jak dla mnie nieco nużąco. Motyw tajemnicy dworu, do którego przeprowadza się nasza bohaterka, jest nieco schematyczny, jest to coś, co mam wrażenie, już kiedyś czytałem, wiec przede wszystkim zabrakło mi tutaj efektu WOW. Samo zakończenie też zostawia kilka niedopowiedzeń, jednak w internecie znalazłem informację, że będzie kolejna część powieści, co też sporo tłumaczy.
Styl pisarski bardzo chciałbym pochwalić, jest to język bardzo poetycki, jednocześnie miły w odbiorze i pozwalający na gładkie przebrnięcie przez ponad 330 stron lektury. Ogólnie rzecz biorąc, książka nie jest złą powieścią, ale mam wrażenie, że pomysł nie został zrealizowany w stu procentach tak, jak miał. Momentami dzieje się zbyt dużo, innym razem znowu jest fabularnie nużąco. Samo rozwiązanie zagadki, także delikatnie rozczarowuje, ale myślę, że dam szansę drugiemu tomowi by rzucił nowe światło na pozostawione dla czytelnika furtki.
Wyleczeni
Świat już dawno rozczarował niejednego z nas. Los doświadczył każdego, dał i odebrał cień szczęścia. Teraz już pewnie wiesz, że sprawiedliwość to puste słowa, a kara nigdy nie jest adekwatna do popełnionych czynów. Gdy tych dobrych dotykają choroby i cierpienie, odczuwamy żal, smutek i poczucie niesprawiedliwości. A co gdy to samo dosięga tych złych? Czy my sami jesteśmy bez skazy?
Marta Wolska pracuje jako lekarz w znanym warszawskim szpitalu klinicznym im. Wandy Błeńskiej. Świeżo rozwiedziona singielka, która na powrót zamieszkała w mieszkaniu po babci i próbuje ułożyć sobie życie. Każdego dnia walczy z samotnością, pracą w ciężkich warunkach i koszmarami, które nawiedzają ją coraz częściej i są jej nieodrywalną częścią, podobnie jak trauma z dzieciństwa. Gdyby nocnych mar było zbyt mało, życie zaskakuje ją każdego dnia. W mieście szaleje seryjny morderca pieszczotliwie zwany Bestią z Mokotowa. W szpitalu, w którym pracuje Marta, dochodzi do morderstwa zastępcy ordynatora, doktora Szymańskiego. Kto zabił? Czy to ktoś z jego współpracowników? To dopiero początek zdarzeń, które łączy szpital na Błeńskiej, co jeszcze skrywają mury, które przesiąknięte są ludzkimi dramatami?
Wyleczeni
Dopiero skończona lektura uświadomiła mi, jak trafny jest to tytuł i ile w nim prostoty i zawirowań zarazem. Wyleczeni, to jedyne słowo, które znałam przed sięgnięciem po tę książkę. O czym jest, czego się spodziewać? Czasem ryzyko się opłaca i pozwala na wejście w historię bez żadnych uprzedzeń czy oczekiwań. Tak było i teraz. Od pierwszych stron pochłonęła mnie lekkość zmieszana z niepewnością, całą masą niedopowiedzeń, wszak wkraczałam do nieznanego mi świata, który z każdą stroną nabierał mroczniejszych barw. Od razu zawładnął mną niepokój i chęć poznania wszystkich tajemnic skrywających się za murami Błeńskiej.
Każde wydarzenie, pozornie niezwiązane ze sobą wątki i jakże przypadkowe spotkania mieszają w głowie i wciąż zmuszają nas do myślenia, analizowania oraz oceny pobudek, winy, wyborów. Im dalej w las, a raczej w szpitalne mury, tym poszlak, strachów i ofiar coraz więcej. Wielowarstwowa fabuła nie pozwala się zagubić, a stopniowo rosnące tempo akcji wciągnie nawet oporniejszych miłośników dobrze skrojonych thrillerów. Wyleczeni to nie tylko główna nic fabularna, ale i subtelne tło, które mimochodem wpływa na czytelnika. Zmusza go do wewnętrznych refleksji. Zawiera sporo obserwacji społecznej rzeczywistości, które okazują się równie trafne, co przerażające.
Wśród bohaterów
Autorce świetnie udała się ta niezwykła mieszanka emocji, gonitwa myśli i wciąż rodzących się pytań. Czy istnieje prawo ranienia bliskich nam osób? Jak i czy w ogóle mścić się za zło, które nas dotknęło? Czy istnieje kara adekwatna do każdego przewinienia? To tylko kilka pytań, które pojawiły się podczas lektury. Z pewnością jest to zasługa dobrze skrojonej fabuły, wydarzeń, których odpowiednie tempo nie pozwalało na odpoczynek, ale dawało miejsce na rozważania. Jedno jest pewne, nawet krótkie oddechy nie sprawiały, że opowieść traciła swe barwy i nutkę mroku, niepewności, które budowały klimat niemalże od pierwszej do ostatniej strony.
Alicja Horn z lekkością i w porywającym stylu wciągnęła nas do świata, który nam przygotowała z ogromną wręcz chirurgiczną precyzją. Mieszała, wodziła za nos, dawała nadzieje i odbierała ją chwilę później. To niesamowita przygoda pełna emocji, której nie byłoby, gdyby nie bohaterowie. Ich wybory, tajemnice, poglądy składały się w niesamowicie złożoną i niejednoznaczną całość, którą poznawałam z ogromnym zacięciem. Postaci są wielowymiarowe, zaskakujące, a równocześnie zwyczajne i realne. Popełniają błędy, dokonują wyborów i podejmują decyzje w zgodzie ze sobą i choć nie zawsze czytelnik wybrałby podobnie, to tu każda z dróg ma swoje wyjaśnienie. Czy słuszne? Cóż to już trzeba ocenić samemu.
Podsumowanie
Mogłabym godzinami gdybać o świetnie skrojonej, klimatycznej i nieprzewidywalnej fabule oraz postaciach, które zaskakują, przykuwają uwagę i dają się lubić. Nie wiem, co bym zrobiła na ich miejscu. Szanuje ich decyzje, sposób bycia. Doceniam pracę autorki, którą czuć w czasie czytania. Wyleczeni to początek, opowieść, która wywołała masę emocji, ale wciąż w zanadrzu ma kilka zagadek. Przyjaźnie, uczucia, przypadki i mroczne tajemnice, tak idealnie wtłoczone w miejsce i czas. Bez wahania czekam na więcej i polecam, każdemu, kto lubi, gdy powieść nie jest oczywista i rozrywkowa.
Sługa krwi
„Słowa mocy zmieniają rzeczywistość, tak działa prawdziwa magia.”
Kiedy przeczytałam na jednym z blogów książkowych, że „Sługa krwi” to arcydzieło, pomyślałam, że użyto znaczącego słowa, zatem coś wyjątkowego kryje się w powieści i chętnie przekonam się, czym rzuca tak silny urok na odbiorcę. Pomimo że nie miałam okazji zapoznać się z cyklem „Materia Prima”, poprzednikiem „Materii Secunda”, szybko odnalazłam się w zbiorze bohaterów i ich powiązaniach. Początek powieści zabrzmiał zachęcająco, atrakcyjny klimat zagrożenia i niepewności, bezpośrednia walka na śmierć i życie, konieczność wejścia w zobowiązania, od których nie można uwolnić się przed wyznaczonym czasem. Olaf Rudnicki ratując rodzinę i przyjaciół podjął decyzję o trzyletniej niebezpiecznej służbie krwi na dworze księcia Nin.
Sympatycznie kroczyło się po chińskich odniesieniach do perfekcyjnie opanowanych sztuk walki, wyjątkowo rozwiniętej filozofii samodoskonalenia, imponującej wyższej duchowości. Fragmenty, w których kluczowa postać wchodzi w azjatycki wymiar kultury, najbardziej przyciągały. Chętnie obserwowałam zmagania Olafa, teraz adepta pozyskiwania szczególnych mocy, który szybko przekonał się, jak wiele jeszcze musi nauczyć się, pomimo znaczących już dokonań. Kartami przetargowymi przetrwania w zaawansowanych intrygach i spiskach u władzy, stały się symbolika wizerunku mistrza uzdrowienia i umiejętności walki podszyte tajemniczymi źródłami. Mężczyzna starał się przetrwać w teatrze szpiegów i graczy o wysoką stawkę, znajdywał sojuszników i wystrzegał się wrogów. Przez wszystko przebijały się echa potyczek z Przeklętymi. Zakończenie ucięło akcję w kulminacyjnym momencie, nie ma wyjścia, trzeba czekać na drugi tom.
Książkę dobrze mi się czytało, chętnie przebiegałam po stronach wypełnionych przygodami, zasadzkami i bitwami. Akcja nabierała dynamicznych rytmów, po chwili wyciszała nieco emocje. Miałam wrażenie powierzchowności rozgrywanej scenerii i scenariusza zdarzeń, podczas gdy lubię głęboko wchodzić w intrygę, rozwijać klimat i osobowości bohaterów. Liczyłam na więcej magicznych akcentów i alchemicznych wzorców, coś, co sprawi, że intensywniej będę mogła odbierać przedstawiany świat, losy postaci, nacji i państw. Rosyjski wątek to jedynie przerywnik, urozmaicenie fabuły, pasowałoby mi, gdyby w kolejnej odsłonie dostał więcej przestrzeni, choć pewnie nie o niego będzie chodziło. Pomimo wymienionych zastrzeżeń, spotkanie ze „Sługą krwi” zapamiętuję jako ciekawe i przyjemne, nie wyzwoliło potęgi niecierpliwego czytania, mało mnie zaskakiwało, ale wzbudziło sympatyczne zainteresowanie. Nie arcydzieło, ale miła rozrywka w barwach fantasy zmieszanej z elementami sensacji. Z pewnością sięgnę po kontynuację.
Zapowiedź: Ziemia nieświęta
Fascynujący thriller science fiction, opowiadający alternatywną historię świata, w którym udało się uniknąć Holokaustu.;
Gdy autor pulpowych powieści Lior Tirosh wraca do ojczystej Afryki Wschodniej, przekonuje się, że wiele się zmieniło. Palestyna – żydowskie państwo założone w początkach dwudziestego wieku – buduje potężny mur, mający odgrodzić je od afrykańskich uchodźców. W stolicy, Araracie, panują gwałtowne napięcia społeczne.
Zabawka
Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz
Kurs na Śmierć
Wiedma
Konkurs: Saal
Nie uciekniesz. Nie ukryjesz się. On już złapał Twój trop.
Wyjazd w Gorce miał być dla Alicji wytchnieniem od pracy, a wyświadczenie przysługi przyjacielowi tylko nieznaczną komplikacją weekendowych planów. Jednak jeden telefon zmienił beztroską wycieczkę w koszmar.
Przez tajemniczą przesyłkę, która przypadkiem znalazła się w jej rękach, kobieta staje się celem potężnej grupy przestępczej. Jej śladem podąża Saal – uzbrojony, doskonale wyszkolony najemnik, który ma tylko jedno zadanie: odzyskać paczkę za wszelką cenę. Aby przetrwać, Alicja musi wypełniać jego polecenia – inaczej wyda na siebie oraz najbliższych wyrok śmierci.
Czas rozpocząć polowanie.
Dynamiczny, trzymający w napięciu kryminał z zaskakującymi zwrotami akcji, który czyta się jednym tchem!
Droga Szamana. Etap 3: Tajemnica mrocznego lasu
Jeśli lubisz i grać, i czytać, to z pewnością nie jest Ci obca seria „Droga szamana”. Na rynku sukcesywnie pojawiają się kolejne tomy, a sam cykl zyskał nową oprawę graficzną. Czyli mamy już kilka powodów, żeby wrócić do tego fantastycznego, nie tak odległego (jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka) świata.
Trzymanie w więzieniach kosztuje, dlatego bardziej niż do celi, więźniów opłaca się wysyłać do… gier. Tam, gdzie inni oddają się czystej rozrywce, tam oni odpracowują swój wyrok. Taki los spotkał Dmitrija Machana. Otrzymał najgorszą klasę, miał się nie wychylać i pracować. Tymczasem na skutek licznych zbiegów okoliczności oraz własnej inteligencji, zaszedł bardzo daleko. Teraz mógłby „spijać śmietankę”. Serio? To nie dla Machana! On zostaje przywódcą klanu i śmiało zaczyna odkrywać tajemnicę Mrocznego Lasu. Czy wyjdzie mu to na dobre?
Swojego czasu książki cRPG zyskały na popularności. Motyw powieści, w których bohaterzy wchodzą do gry, był jednak chwilową modą. W 2021 roku ten trend jest wyraźnie słabszy, dlatego warto wrócić do książek, którym udało się stworzyć coś ciekawego. Taka z pewnością jest seria „Droga szamana”. Każdy gracz, ceniący tytuły RPG, z pewnością znajdzie w niej wiele smaczków, od ogólnego założenia, po szczegóły. Nie znam żadnej innej książki, która podchodziłaby do tematu tak dokładnie!
W trzecim tomie autor po raz kolejny wciąga czytelnika w wartki strumień akcji. Główna intryga zawiązuje się dość szybko, jednak to nie bieg wydarzeń, a rozmowy zdominowały tę część. Autor tym razem przeniósł nacisk na dialogi, ustalenia i dochodzenie prawdy. Nie każdemu ta forma narracji przypadnie do gustu. Dużo jest za to mechaniki, opisów przedmiotów i różnorakich technikaliów ze świata gry.
Zmienił się tez główny bohater, we wcześniejszych częściach miał w sobie więcej skromności. „Droga szamana” to klasyczna historia od zera do bohatera i te sukcesy odrobinę uderzyły Machanowi do głowy. Nie zmienia to jednak faktu, że jego przemiana jest imponująca, a rosnąca wokół niego grupka to zbiór ciekawych postaci.
Chociaż w książce dało się wyczuć pewien chaos, sama intryga była ciekawa, skomplikowana i intrygująco poprowadzona. Byłam bardzo ciekawa zakończenia i nie mogłam się oderwać od ostatnich stron! Jeśli więc lubicie gry, koniecznie zainteresujcie się serią!