Rezultaty wyszukiwania dla: Wojtek Miłoszewski
Demon
Nikt nie zdaje sobie sprawy, ile tak naprawdę wyrzeczeń oraz starań kosztowało Polę dotarcie do tego miejsca, w którym jest teraz, prócz niej samej. Świetlana przyszłość, jaką ma przed sobą kobieta, jest uwieńczeniem miesięcy znoszenia krzywych spojrzeń współpracowników, a także zjadliwych komentarzy szefa, okraszonych słodkimi uśmiechami. Wszystko, na co zapracowała, skryte jest za tymi drzwiami. Tylko jedna prezentacja dzieli ją od pełni sukcesu. Pola jest do niej doskonale przygotowana - nie po to brała dodatkowe lekcje angielskiego, by teraz zawieść. Zaczynamy więc show time!
Wszystko pewnie poszłoby po myśli bohaterki, gdyby w trakcie rzeczonej prezentacji w drzwiach sali konferencyjnej nie stanął jej syn. Cały we krwi. Wrzeszczący o pomoc. To, co działo się później, wyglądało jak koszmar, z którego Pola nie mogła się obudzić. W rezultacie straciła wszystko, od pracy po ukochanego syna. Jednak istnieją na tym świecie siły, o których ludzie nie mają żadnego pojęcia. Siły, które są w stanie strącić cię w piekielne otchłanie bądź spełnić Twoje życzenie.
Czy odważysz się wybrać z Polą w podróż do bram szaleństwa, by mogła odzyskać tego, którego utraciła?
Do sięgnięcia po horror nigdy nie trzeba mnie namawiać, w szczególności w sezonie jesiennym, który najbardziej sprzyja lekturze owego gatunku. Z twórczością Miłoszewskiego nie miałam jeszcze do czynienia, więc wybór „Demona” jako kolejnej pozycji do przeczytania nasuwał się sam.
Na początku warto zaznaczyć, że nie jest to horror w dosłownym tego słowa znaczeniu; owszem, spotykamy się tu z demonicznym bytem, aczkolwiek nie jest on centralną postacią. Nie wzbudza też w Czytelniku głębszego strachu, powstał bardziej jako element niezbędny dla utrzymania sensu fabuły. Prawdziwą grozą przejmują nas wydarzenia. I to nie tylko ze względu na swoją nadnaturalność.
Wyobraź sobie, że jesteś rodzicem. Przez całe życie swojego potomka dbasz o jego dobrobyt, nawet później, długo po osiągnięciu przez niego pełnoletności. Kilka złych decyzji i jego „normalne” życie się skończyło. A później... umiera. Chociaż nie mam dzieci, to nie potrafię sobie wyobrazić ogromu bólu, jaki wiąże się z ich utratą. Zresztą, gdybyśmy krok po kroku przeanalizowali relację wiążącą Polę z synem, to moglibyśmy wyznaczyć co najmniej kilka punktów, w których mężczyzna zwyczajnie krzywdził ją swoim zachowaniem. Tylko czy wielu z nas może pochwalić się tym, że relacje w jego rodzinie są idealne?
„Gdybym tylko mógł/mogła cofnąć czas...” - pomyślał każdy z nas. I owszem, być może żylibyśmy teraz naszym wymarzonym życiem. A może i nie - może cofalibyśmy się już tyle razy, że w żadnej rzeczywistości nie znaleźlibyśmy upragnionego szczęścia? Pola dostała tę możliwość, otrzymując jednocześnie zegarek odmierzający czas, zapięty na jej nadgarstku niczym kajdany. Bohaterka miała szansę jeszcze raz przeanalizować swoją przeszłość i dawne wybory, a co więcej - zmienić ją, byle tylko ocalić syna. Nie robiła tego dla siebie, a przecież mogła. To kolejny przykład na to, że nie ma nic silniejszego niż matczyna miłość. A przecież mogła przeżyć żałobę i żyć dalej, czekając na moment, gdy po śmierci znów spotka się z synem. Oczywiście, diabelska oferta nie trafia się często (żeby nie powiedzieć: nigdy). No ale jakąż byłaby matką we własnych oczach, gdyby nie podjęła próby? Patrząc na to, co Pola przeszła, jestem naprawdę pełna podziwu. Szczególnie że jak już wspomniałam, ich relacja nie była łatwa. Synek bynajmniej nie traktował jej z szacunkiem i zupełnie nie doceniał jej starań.
„Demon” to książka, którą pochłania się w zaledwie kilka godzin. I nie, nie przeraża tak, że po jej zakończeniu nie można zasnąć. Rzekłabym, że raczej dość mocno skłania czytelnika do przeanalizowania relacji z bliskimi. A może i do zastanowienia się ogólnie nad swoim życiem?
Nowość od Miłoszewskiego to dobra, mocna lektura, aczkolwiek raczej nie przypisałabym jej do kategorii horroru. Niemniej jednak uważam, że warto po nią sięgnąć.
Bez reszty
Zapomniałam o książce „Bez reszty”, z góry się przyznaję, trafiła na samo dno stosu hańby, stojącego w miejscu, gdzie trzymam książki, na które kiedyś znajdę czas. Jako że czas u mnie jest tak trudny do znalezienia, jak klarowne są zasady nowego systemu podatkowego, to nawet tam nie zerkałam, aż przyszedł czas na powieść Wojtka Miłoszewskiego i musiałam szukać. Prędko się okazało, że ta książka to drugi tom z serii (ciekawe czy będzie trzeci). Od razu Wam powiem, że znajomość pierwszej części nie jest niezbędna, jeżeli są jakieś odniesienia do poprzedniej, to nie zauważyłam, nie czułam, że lektura jest dla mnie mniej przyjemna.
Zima 1990 roku, Kraków. Stolica Małopolski zachłysnęła się kapitalizmem, przemiana ustrojowa sprawia, że półki w sklepach są pełne, inflacja galopuje, ale bohaterowie wciąż przechadzają się po ulicy Bohaterów Stalingradu. Komisarz Kastor Grudziński wraz z naczelnikiem wydziału zaczaili się na handlarzy płytami CD. Policjant słyszał o tej technologii, ale nie stać go na odtwarzacz, z pensji policjanta nie stać go też na rachunki i po kolei odłączą mu prąd i ogrzewanie. Siedząc w dużym fiacie, wymieniają opinie o zmianach i nie spodziewają się, że rutynowa akcja skończy się strzelaniną, obstawa z PG (walka z przestępczością gospodarczą) ucieknie, co sił w koniach mechanicznych a naczelnik zginie. To dla Grudzińskiego nowość, dotychczas nie był przyzwyczajony do tego, że do policji ktoś strzela. Za punkt honoru komisarz stawia sobie odnalezienie i ukaranie zabójców swojego szefa, chociaż nie będzie łatwo, w jego wydziale pracuje jeszcze Kwiatek, policjant alkoholik, który nadaje się do pracy tylko wieczorem, zanim znowu się ulula. Przychodzi nowy naczelnik z dziwnymi wymaganiami, a na dodatek ktoś zaczyna w mieście porywać dzieci. Powoli staje się jasne, że w mieście pojawiła się nowa siła, która zaburzyła równowagę i chce mieć monopol na zbrodnię.
Lata dziewięćdziesiąte to świetny materiał do kryminałów i właściwie zastanawiam się, dlaczego tak mało pisarzy z tego czerpie. Teraz mamy kosmiczną technologię, komórki, internet, kryminologię i kryminalistykę na wysokim poziomie. Wtedy były braki finansowe, telefon w domu nie był oczywistością, a żeby zadzwonić z terenu, trzeba było poszukać budki. Sam bohater wspomina o kalce jako poprzedniczce ksera, a analizę daktyloskopijną musiałby robić ręcznie. W porównaniu z dzisiejszą technologią to prehistoria, ale jakże urokliwa, jakie daje pole do konstruowania intrygi. Ponadto lata dziewięćdziesiąte to początek mafii, rozkwit bezprawia, narkotyki, wymuszenia, porwania, brak skrupułów, wymarzony temat do książki z dobrą zagadką.
Wojtek Miłoszewski wykorzystał cały ten potencjał, okrasił to stylem charakterystycznym dla Braci Miłoszewskich (to powinna być zastrzeżona marka na rynku polskiego kryminału). Nie byłam w stanie się oderwać, ta książka wciąga nomen omen, bez reszty i nie można jej odłożyć. Znowu żałuję, że tyle czekała, ale warto było po nią w końcu sięgnąć.
Kontra. Tom 3 - zapowiedź
Kontynuacja bestsellerowych powieści Inwazja i FARBA.
Władimir Putin, który obwołał się carem i postanawia reaktywować Imperium Rosyjskie, posuwa się za daleko. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence nie zamierza czekać, aż totalitarne plany rosyjskiego władcy pochłoną pozostałą część Europy Zachodniej. Rozpoczyna się uderzenie amerykańskich wojsk, które ma na celu zniszczenie imperialnej armii. Kontra.
Także Polska przeżywa kolejny zwrot i ponownie staje się teatrem działań wojennych. Znowu wybucha chaos, a pozbawieni reguł i aparatu państwowego ludzie muszą radzić sobie na własną rękę
