Rezultaty wyszukiwania dla: Winter

wtorek, 06 maj 2025 13:24

Niemożliwe życie

 

Znacie takie książki, które wciągają jak wir już od pierwszych stron? A może wolicie takie, które nieśmiało się rozkręcają, by nagle – zupełnie niespodziewanie – objawić swoje piękno? „Niemożliwe życie” zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Niby spokojna opowieść o emerytowanej nauczycielce, a jednak skrywa w sobie tyle magii, melancholii i mądrości, że aż trudno oderwać się od lektury.

O czym jest książka?

Główna bohaterka, Grace Winters, to siedemdziesięcioletnia była nauczycielka matematyki. Wiedzie ciche, rutynowe życie – aż do dnia, w którym otrzymuje nieoczekiwany list. Spadek. Dom. Na Ibizie. Tak, tej Ibizie, gdzie piasek jest złoty, a morze błękitne jak marzenia. Grace, trochę z ciekawości, trochę impulsywnie, kupuje bilet w jedną stronę i rusza ku przygodzie.

Na miejscu okazuje się, że nic nie jest oczywiste. Przeszłość jej przyjaciółki owiana jest tajemnicą. Wyspa skrywa sekrety, a każda rozmowa, każde miejsce, każdy gest zdaje się mieć drugie dno. Wątek kryminalny miesza się z elementami realizmu magicznego, a całość snuje się jak ciepły wiatr między palmami.

Moja opinia i przemyślenia

Matt Haig po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać o trudnych sprawach w sposób przystępny, ale nie banalny. O samotności, o żalu, o poczuciu niespełnienia, ale też o nadziei. Bo „Niemożliwe życie” to historia, która pokazuje, że nigdy nie jest za późno. Na decyzje. Na zmianę. Na drugą młodość.

Grace nie jest typową bohaterką literacką – nie młoda, nie zbuntowana, nie dynamiczna. A jednak to w niej właśnie jest coś hipnotyzującego. Obserwowanie, jak z każdym dniem na Ibizie zaczyna oddychać pełniej, jak wraca do niej radość, ciekawość i nawet… miłość? – to coś naprawdę pięknego.

Ogromnym atutem książki jest klimat. Wyspa żyje w tej opowieści jak postać – z własnym charakterem, tajemnicami, humorem. Do tego subtelna nuta ekologiczna, jakby mimochodem przemycona, i realizm magiczny, który nie przytłacza, a raczej podkreśla niezwykłość codzienności. Jedyne, co może nieco nużyć, to momenty przestoju – sceny, w których niewiele się dzieje, a akcja zamiera w refleksjach. Jednak nawet one mają swój urok. Dają czas, by pomyśleć. Zatrzymać się.

Podsumowanie

„Niemożliwe życie” to książka delikatna, ale mocna. Magiczna, ale zakorzeniona w realności. Idealna dla tych, którzy potrzebują oddechu, nadziei, może nawet lekkiego kopniaka motywacyjnego. To historia o tym, że czasem trzeba zaryzykować, by odnaleźć siebie. Życie nie kończy się na emeryturze. I że niemożliwe... to często tylko słowo.

Polecam z całego serca – nie tylko fanom Matta Haiga, ale wszystkim, którzy lubią opowieści z duszą.

Dział: Książki
czwartek, 03 październik 2024 17:39

Zimowy Żołnierz

 

 

„Zimowy Żołnierz” to kolejne, wspaniałe wydanie zbiorcze, które ukazało się nakładem wydawnictwa Egmont. Tym razem padło na przygody Kapitana Ameryki w wykonaniu Eda Brubakera w roli scenarzysty i Butch’a Guice’a oraz Michael’a Lark’a w rolach rysowników. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Winter Soldier” #1–14 i „Fear Itself” #7.1: „Captain America”. To właśnie od tego miejsca warto zacząć swoją przygodę z komiksami tej kultowej postaci.  

Seria komiksowa skupia się na postaci Bucky’ego Barnesa, dawnego pomocnika Kapitana Ameryki, który po swojej "śmierci" w czasie II wojny światowej został odnaleziony i przekształcony w zabójcę na usługach Związku Radzieckiego. Po latach prania mózgu i zaawansowanych eksperymentów technologicznych, Bucky staje się Winter Soldierem – superszpiegiem i zabójcą, który operuje na całym świecie, wykonując tajne misje na rzecz ZSRR. 

Bucky Barnes, po wielu latach spędzonych jako Winter Soldier, zostaje w końcu odnaleziony przez Kapitana Amerykę (Steve’a Rogersa) i przywrócony do normalnego życia. Pomimo odzyskania świadomości, Bucky zmaga się z poczuciem winy za wszystkie zbrodnie, które popełnił jako Zimowy Żołnierz. Większa część serii śledzi jego zmagania z przeszłością, starania o odkupienie oraz próby naprawienia zła, które wyrządził pod wpływem radzieckiej kontroli. 

Seria mocno osadzona jest w politycznych realiach zimnej wojny oraz w kontekście szpiegowskich operacji międzynarodowych. Bucky jako Winter Soldier staje się narzędziem w rękach różnych sił politycznych, a sama postać symbolizuje ofiary systemów totalitarnych i zmagania z własną tożsamością po traumatycznych wydarzeniach. Ma jednak w sobie również wiele elementów typowych dla super bohaterów, szczególnie wówczas, gdy na horyzoncie pojawiają się inne, dobrze nam znane, Marvelowe postacie. 

Seria „Zimowy Żołnierz” jednocześnie skupia się na osobistych zmaganiach bohatera z poczuciem winy i zanurza czytelników w realia zimnej wojny oraz globalnych intryg szpiegowskich. Mimo mrocznego tonu, komiks nie zapomina o swoich superbohaterskich korzeniach, wplatając w historię znane postacie z uniwersum Marvela, co dodaje jej dodatkowego uroku. Dla fanów komiksów o Kapitanie Ameryce i jego bliskich współpracownikach, „Zimowy Żołnierz” to pozycja obowiązkowa, moim zdaniem idealna do rozpoczęcia przygody z tym kultowym bohaterem.

Dział: Komiksy
 
 
„Dungeons & Dragons. Złodziejski honor. Ścieżka druida” to opowieść, która zabiera czytelnika w fascynujący świat magii i przygód znany z uniwersum gry Dungeons & Dragons. Książka jest prequelem powieści dla młodzieży i filmu „Dungeons & Dragons: Złodziejski honor". 
 
Zarys fabuły
 
Główną bohaterką książki jest Doric, młoda druidka, dla której los nie był łaskawy. Odrzucona przez swoją rodzinę, została przygarnięta przez klan elfów. Jednak jej odmienność i niezwykłe zdolności sprawiają, że czuje się wyobcowana. Kiedy tajemnicze zjawiska zaczynają dziać się w lasach Neverwinter, Doric musi nauczyć się panować nad swoją magią i umiejętnościami druida, aby pomóc w ochronie swojej nowej rodziny i przyjaciół. W miarę jak jej umiejętności rozwijają się, Doric odkrywa swoją prawdziwą siłę i duchową moc, co prowadzi ją na drogę samopoznania i akceptacji siebie samej. Autorka, E. K. Johnston, odkrywa tajemnicze pochodzenie druidki Doric, która zostaje odrzucona przez ludzi i przygarnięta przez klan elfów. Czy uda jej się pomóc rodzinie elfów, która ją adoptowała?
 
Moja opinia i przemyślenia
 
„Dungeons & Dragons. Złodziejski honor. Ścieżka druida” to pozycja, która przyciąga uwagę zarówno miłośników gry Dungeons & Dragons, jak i czytelników, którzy poszukują emocjonującej opowieści fantasy. Choć książka jest skierowana głównie do młodszej publiczności, to zawiera wartościowe przesłanie, które może przemawiać do czytelników w różnym wieku. Fabuła powieści jest prosta, ale pełna uroków. E. K. Johnston tworzy świat, w którym magia i przygody są na porządku dziennym. Opisy natury, lasów i magicznych stworzeń są malownicze i przyciągają uwagę. Akcja toczy się zarówno w teraźniejszości, jak i w przeszłości, co pozwala lepiej zrozumieć motywacje i lęki głównej bohaterki.
 
Doric to postać, która może być łatwo zrozumiana przez czytelników młodszych i starszych. Jej poczucie odmienności, walka z lękami oraz dążenie do samopoznania są uniwersalnymi tematami, które dotykają każdego z nas. Autorka pokazuje, że każdy ma w sobie coś wyjątkowego, i że warto odkrywać swoje talenty i dążyć do akceptacji siebie samego. Jednym z głównych przesłań książki jest również idea różnorodności i akceptacji inności. Doric, będąc odmienną od innych, staje się symbolem potrzeby akceptacji i zrozumienia dla tych, którzy wyróżniają się w społeczeństwie. To wartościowe przesłanie, które może pomóc młodszym czytelnikom zrozumieć, że każdy z nas ma swoje miejsce i znaczenie.
 
Podsumowanie
 
„Dungeons & Dragons. Złodziejski honor. Ścieżka druida" to przyjemna i pouczająca lektura, która zabiera czytelnika w magiczny świat przygód i odkrywania własnej siły. Choć fabuła może być przewidywalna dla doświadczonych czytelników fantasy, to warto docenić przesłanie książki dotyczące akceptacji siebie i innych oraz odkrywania swoich talentów. Dla fanów uniwersum Dungeons & Dragons i miłośników młodzieżowego fantasy jest to lektura, która dostarczy przyjemnej rozrywki z czytania. 
Dział: Książki
wtorek, 16 sierpień 2022 20:59

Piekło

 

Może to tym razem komisarz Eryk Deryło trafił do samego Piekła?

Choć wzbraniała się ze wszystkich sił, musiała wreszcie udać się do psychiatry po kolejną dawkę leków. Tamara Haler nie ma teraz najlepszego czasu w życiu, jej choroba zdaje się z dnia na dzień postępować coraz szybciej. Poza typową rozmową lekarza z pacjentem doktor Anna Winter dzieli się z Tamarą czymś jeszcze - obawą, że jeden z jej podopiecznych może stanowić zagrożenie dla innych.

W tym samym czasie ktoś z niezwykłą finezją zaczyna mordować przypadkowych ludzi. A przynajmniej tak początkowo sądzi Deryło, nie znajdując żadnego powiązania między ofiarami. Kolejne drobne puzzle zaczynają jednak coraz lepiej pasować do tej morderczej układanki szaleńca.

Tej serii nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, i to nawet nie przez wzgląd, że to już dziesiąty tom. Max Czornyj raczy nas kolejnymi makabrycznymi historiami o naszym ulubionym duecie bohaterów z taką szybkością, że jeszcze nie zdążymy do końca przetrawić jednego śledztwa, a już z mocnym tąpnięciem wchodzimy w kolejne. Tym razem miałam jednak delikatne wrażenie, jakbyśmy powoli zbliżali się do końca serii; jakby autor chciał dać wreszcie odpocząć komisarzowi Deryło i Tamarze Haler. Tak, jakby postępująca choroba kobiety prowadziła czytelnika do zakończenia naszej wspólnej, dziesięciotomowej przygody.

Nie wiem, czy już kiedyś wspominałam, ale uwielbiam naszą dwójkę głównych bohaterów. Dlaczego? Nawet nie przez to, że oboje wykazują cechy rzadko spotykane w realnym życiu. Podoba mi się ich relacja ojciec - córka. Zazwyczaj w literaturze, w przypadku damsko - męskiego duetu policjantów możemy się spodziewać romantycznej relacji, która po jakimś czasie połączy daną dwójkę. Tutaj od któregoś z pierwszych tomów mamy jasno postawioną sytuację: Deryło traktuje Haler jak córkę, ona jego jako ojca. Nie ma między nimi żadnej chemii, żadnych ukrytych uczuć. Ta relacja jest po prostu czysta, nierzadko skomplikowana wyłącznie przez ich ciężkie charaktery i trudności z wyrażaniem uczuć. Uwielbiam ich.

Po raz kolejny mam nadzieję, że nikt nie będzie wzorował się na książkach Czornyja. Chodzi mi tu oczywiście o brutalność i wyszukane tortury, jakimi raczy swoje ofiary tajemniczy sprawca. Spokojnie można powiedzieć, że w tym aspekcie „Piekło” trzyma swój wysoki poziom. Niejednokrotnie podczas lektury kolejnych wymyślnych tortur miałam ciarki, a obrzydzenie ściskało mi gardło. A z drugiej strony nie uważam, by scen obrzydliwych było za dużo - autor doskonale wie, jak to wyważyć, by nie przekroczyć granicy smaku. Nie oszukujmy się zresztą, już dawno osiągnął złoty środek w każdym aspekcie swoich książek.

Wizja niedługiego poznania tożsamości mordercy sprawiła, iż ostatnie rozdziały przeleciały mi przed oczami w trybie mocno przyspieszonym. Zakończenie danej historii to zazwyczaj ta część książki, która niejednokrotnie może uratować całość. Często zdarzało mi się, że fabuła sama w sobie nie odpowiadała mi w stu procentach, lecz jej finisz doprowadzał do tego, że długo lekturę wspominałam. W tym przypadku jednak o ile historia była jak najbardziej na plus, o tyle zakończenie mnie nie porwało - jakąś częścią siebie spodziewałam się podobnego rozwiązania. Niemniej jednak w niczym nie ujmowało to całemu tomowi, więc nie czułam się szczególnie rozczarowana.

Zasadniczo „Piekło” pod żadnym względem nie różni się od poprzedników. Max Czornyj nie zawodzi nas bowiem w żadnym aspekcie: jest mrocznie, brutalnie, a te krwawe pociągnięcia piórem okraszone są coraz trudniejszą sytuacją obyczajową. Mamy tutaj już mniej duetu Deryło & Haler, a więcej samego komisarza. Przez wzgląd na postępującą chorobę Tamary i jej zamiłowanie do uciekania przed tymi, którzy się o nią martwią, wcale to jednak nie dziwi. Wciąż mam jednak jakąś cichą nadzieję, że znajdzie się jakieś magiczne rozwiązanie spraw związanych ze zdrowiem bohaterki. Z drugiej strony racjonalna część umysłu wie, że to niemożliwe, co martwi mnie jeszcze bardziej. A jednak liczę, że Max Czornyj uraczy nas jeszcze kilkoma tomami, póki nie podejmie ostatecznej decyzji o zakończeniu serii.

Czy polecam? Oczywiście, że tak. Przecież nie możecie ominąć ani jednego tomu z serii, skoro sytuacja robi się coraz bardziej... skomplikowana.

Dział: Książki
środa, 25 listopad 2020 14:42

Premiera: Winter. Saga Księżycowa. Tom 4

Księżycowi poddani podziwiają księżniczkę Winter za jej dobroć i niezwykłe piękno, którego nie są w stanie zniszczyć nawet blizny na policzku. Mówi się, że jest najpiękniejsza w świecie… piękniejsza nawet niż jej macocha, królowa Levana.

Dział: Książki
poniedziałek, 24 sierpień 2020 14:04

Ucieczka z Pretorii

Daniel Radcliffe powraca w historii o ucieczce z najlepiej strzeżonego więzienia w południowej Afryce. Tak przynajmniej chcą nam wmówić twórcy. Prawda jest nieco inna. Fakt, bohaterowie zwiali z więzienia. Reszta niekoniecznie ma odniesienie do rzeczywistości. W więzieniu „politycznym” dla białych w Pretorii dozór jest kiepski. Uciekinierzy są terrorystami należącymi do organizacji finansowanej przez ZSRR. Przechodzili szkolenia w obozach prowadzonych przez KGB oraz Kubańczyków w Angoli i innych krajach. Tyle na temat realizmu. A jak wrażenia po seansie?

„Ucieczka z Pretorii” to miła, ciekawa historia, ale zdecydowanie zbyt czarno-biała. Od razu widać, kto jest dobry, a kto zły. Więźniowie stoją po tej jasnej stronie, zaś strażnicy to czarne charaktery, a system, który reprezentują, zasługuje na potępienie. Widz nie uświadczy tutaj bohaterów o bardziej złożonej osobowości, wszystko przedstawiono niczym w tanim westernie – za pomocą czarnych i białych kapeluszy. Reżyser nie pokazuje dobrych klawiszy, wszyscy oni są ludźmi gardzącymi więźniami. Z kolei osadzeni to osoby, które skazano za niewinność. Tak schematyczne podejście, pełne przejaskrawień, sprawia, że aż oczy bolą.

Największą gwiazdą filmu jest Daniel Radcliffe, ciężko jednak dostrzec tu jego kunszt aktorski, bo postać, w jaką się wcielił, jest na wskroś przewidywalna i bez polotu. Odtwórcy ról drugoplanowych nie wnoszą zbyt wiele do całej produkcji. Ich gra stoi na niskim poziomie, zupełnie jakby mieli służyć po prostu za ruchome tło. Na tle całej obsady wyróżnia się jedynie Mark Leonard Winter, który swoją grą przypomina mi trochę młodego Daniela Day-Lewisa.

Film został nakręcony przy użyciu małych nakładów finansowych. Postawiono na realizm całej produkcji kosztem efektów specjalnych. Może i słusznie, bo więzienie, życie osadzonych, praca strażników ukazane zostały na tyle dobrze, że stanowią największy atut tego filmu.

Podsumowując, film wypada po prostu przeciętnie. Sama historia więźniów ma potencjał i stanowi doskonały materiał na dobrze opowiedzianą, chociaż nieco naciąganą historię. Jednak brak jakiejkolwiek głębi aktorskiej, sztampowość oraz widoczny gołym okiem podział na dobrych i złych zwyczajnie psują odbiór. To stereotypowe i nieco moralizatorskie podejście do tematu siłę artystyczną całej produkcji. Na seansie widz nie zaśnie ze znużenia, ale też nie czeka go moc niezapomnianych doznań. Mogło być lepiej, a wyszło jak wyszło.

Plusy:
– dobry potencjał na świetną historię;
– Daniel Radcliffe w roli głównej;
– realność.

Minusy:
– nudni bohaterowie;
– schematyczne podejście do tematu;
– słaba gra aktorska odtwórców ról drugoplanowych.

Dział: Filmy
poniedziałek, 09 marzec 2020 11:51

Prawda i kłamstwa

Jak myślicie, jeżeli osoba pracująca niegdyś jako detektyw policyjny weźmie się za pisanie kryminałów, to ma szansę wyjść z tego coś dobrego? Tak! Szanse są! A w przypadku Caroline Mitchell okazało się, że naprawdę świetnie wypadła również w roli pisarki, choć niegdyś pracowała właśnie w policji. Jej doświadczenie z poprzedniego stanowiska zdecydowanie świetnie wpasowało się w pasję, jaką stało się pisanie – w swoich książkach nie tylko znakomicie pokazuje pracę śledczych, ale też wprowadza niesamowitą atmosferę, snuje wciągające intrygi i wytrąca czytelnika z równowagi za pomocą wielu zabiegów!

Chociaż Mitchell ma na swoim koncie już całkiem sporo napisanych książek, to na polskim rynku do tej pory pojawiły się zaledwie dwie. Jedna z nich to pojedyncza powieść, Milcząca ofiara, a druga to właśnie Prawda i kłamstwa, stanowiąca pierwszą część cyklu o Amy Winter, komisarz policji i… córce seryjnych morderców. Choć Amy została zabrana do rodziny zastępczej jako mała dziewczynka i wyparła z podświadomości swoje prawdziwe pochodzenie, to przeszłość nagle powraca. Do Amy początkowo nie dociera to, czyją jest córką, ale też wie, że tylko ona może uzyskać od swojej biologicznej matki informacje na temat dawnych zabójstw. Jednak czy będzie w stanie się przełamać i spotkać się z kobietą, którą wszyscy określili mianem bestii?

Przyznam szczerze, że autorka naprawdę znakomicie poprowadziła całą akcję. Z jednej strony pojawia się sprawa zaginionej nastolatki, a z drugiej próba rozwikłania zagadki sprzed lat – gdzie podziały się zwłoki trzech dziewcząt zamordowanych przez rodziców Amy? Od jej ojca nic już nie można wyciągnąć, bo dołączył do swoich ofiar, ale matka od lat odsiaduje wyrok w więzieniu. I postanawia nawiązać kontakt ze swoją córką, mając oczywiście ku temu swoje powody. Poznajemy je jednak stopniowo, podobnie jak Amy. Widać jednak, że bestia, która skrywa się pod skórą jej matki, doskonale bawi się zaistniałą sytuacją. Wodzi Amy za nos, toczy z nią grę, a komisarz musi naprawdę mocno zagryźć zęby. Jestem przekonana, że było to dla niej niesamowicie trudne – przełamanie się, granie w tę grę, dlatego tym bardziej podziwiam ją za odwagę, wytrwałość i konsekwencję.

Obydwie sprawy znakomicie się ze sobą łączą, a zakończenie książki zdecydowanie można uznać za nieprzewidywalne. Śmiało można stwierdzić, że jest to powieść wielowątkowa, ale wszystkie poruszane w niej motywy doskonale ze sobą współgrają – Mitchell doskonale połączyła je ze sobą, dając czytelnikom soczyście wciągającą lekturę. Poza tym, że mamy dobrze zaprezentowane dochodzenie, mamy okazję zapoznać się również z przeszłością biologicznej rodziny Amy – zobaczyć, jak wyglądał koszmar jej dzieciństwa, jak to się odbiło na jej dziecięcej psychice. Chwilami mamy też okazję lepiej zapoznać się z bohaterami drugoplanowymi, a to wszystko dzięki rozdziałom pisanym z ich perspektywy – i wierzcie mi, nie są one tutaj bez znaczenia! Bowiem punkt kulminacyjny to nie tylko rozprawienie się z bestią, odnalezienie zaginionej nastolatki czy porzuconych dawno temu zwłok, to coś o wiele więcej.

Dzięki temu, że czarny charakter toczy pełną intryg grę z główną bohaterką, czytelnik nie ma szansy narzekać na nudę. Stale jesteśmy trzymani w napięciu, a akcja śmiało brnie do przodu, w całkiem dobrym tempie. Sporo się tutaj dzieje, co wynika również ze wspomnianej wyżej wielowątkowości tej powieści. Amy Winter to kobieta, którą naprawdę da się lubić, a biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację oraz wspomnienia z jej dzieciństwa, w człowieku budzi się względem niej jakieś współczucie. Bohaterowie są porządnie wykreowani, nie brakuje tutaj warstwy psychologicznej czy lekkiej prywaty, ale zdecydowanie nie dominuje to nad tym, co w kryminałach najważniejsze. Myślę, że bez przeszkód mogę napisać, że Mitchell idealnie wszystko zrównoważyła i dopracowała. A jej styl też jest jak najbardziej odpowiedni!

Wydaje mi się, że już wystarczająco zaprezentowałam zalety tej książki. Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona tą pozycją i mam nadzieję, że na tyle przypadnie ona do gustu polskim czytelnikom, że doczekamy się nie tylko kolejnych tomów tej serii (a jestem przekonana, że będzie się działo!), ale również innych powieści, które wyszły spod pióra tej autorki. To naprawdę wciągający, świetnie napisany kryminał, w którym nie brakuje też elementów thrillera psychologicznego. Zdecydowanie gratka dla fanów gatunku, dlatego z czystym sercem polecam!

Dział: Książki
środa, 12 luty 2020 15:55

Countdown na DVD

Chciałbyś poznać datę swojej śmierci? Nawet jeśli wypada dzisiaj? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...

Dział: DVD
piątek, 29 marzec 2019 11:57

Piekielny batalion - zapowiedź

PORYWAJĄCA KSIĄŻKA Z NURTU „FLINTLOCK FANTASY”, PRAWDZIWA UCZTA DLA FANÓW BRIANA MCCLELLANA, NAOMI NOVIK, BRENTA WEEKSA

Bestia, prastary demon od tysięcy lat uwięziony w twierdzy Elizjum, została uwolniona i grasuje na dalekiej Północy. Jej największa zdobycz, legendarny generał Janus ben Vhalnich, prowadzi teraz armię na stolicę Vordanu. Królowa Raesinia musi utrzymać porządek w ogarniętym chaosem kraju, ryzykując, że stanie się tym wszystkim, z czym
walczyła. Marcus d’Ivoire prowadzi wojsko przeciw swemu dawnemu dowódcy. Winter Ihernglass zaś wie, że Wszystkożerca, którego nosi w sobie, może być jedyną obroną przed zagrażającą światu mroczną siłą…

Dział: Książki
sobota, 02 luty 2019 11:49

Europa w zimie - zapowiedź

Rudi, były szef kuchni, który został szpiegiem, powraca z misją odkrycia prawdy o podzielonej Europie.

Zawiązano unię ze Wspólnotą, która jest teraz największym państwem w Europie. Rozpoczął się okres bezprecedensowego pokoju i dobrobytu. Jaki jest więc powód wściekłości terrorystów? Dlaczego przedstawiciele Wspólnoty i krajów europejskich spotykają się potajemnie, wymieniając zakładników? I kim są Les Coureurs des Bois? W towarzystwie zbieraniny przybłędów, mafiosów i uśpionych agentów Rudi rusza na poszukiwanie odpowiedzi na te pytania, żeby się przekonać, że prawda leży dużo bliżej domu, a zarazem dużo dalej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać...

Dział: Książki