kwiecień 19, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Science Fiction

środa, 24 październik 2018 11:22

Han Solo: Gwiezdne wojny - historie

Kiedy zapowiedziano “Hana Solo” na forum światowym aż zawrzało. Ten film zanim jeszcze powstał miał wielu przeciwników, zapowiadano wielką klapę i grzmiano, że świętości ruszać się nie powinno. Han Solo to wszak postać kultowa, wielbiona, ale ma już swoją twarz i to nie byle jaką, bo samego Harrisona Forda. Sama, przyznaję się do bycia jego wielką fanką. Fordowy Han Solo, Indiana Jones, czy Porucznik Deckard... tak, to są właśnie filmy z mojego dzieciństwa, mówiąc brzydko “zajeżdżane” na starym jak dinozaury VHSie. Choć kasety już kolor potrafiły gubić, choć muzyka bardziej grzmiała niż brzmiała.... to do dziś mogę cytować z pamięci większość dialogów z tych pozycji. Dlatego tak trudno było mi nawet przyzwyczaić się i w ogóle znieść koncepcję, że ktoś może śmieć Harrisona zastąpić i próbować być nowym Hanem. Usiadłam więc do tego filmu przyznaję, że z jakimś wewnętrznym oporem i bardzo sceptycznie, nie spodziewając się za wiele.

Dawno dawno temu w odległej galaktyce żył sobie młody awanturnik, który marzył by zostać pilotem i mieć swój własny statek, aby wyrwać się ze swojego marnego życia i zwiedzić ze swoją dziewczyną galaktykę. Brzmi jak banał, ale to są Gwiezdne Wojny - im się takie rzeczy wybacza. Uciec udaje się tylko jemu, jego ukochana pozostaje na planecie, a Han obiecuje sobie i wszystkim widzom, że po nią wróci i ją uratuje. Los jak to los oczywiście młodemu średnio sprzyja i trafia nasz biedak na front, ale nie jako pilot, ino jako mięso armatnie, by szerzyć pokój w wykonaniu Imperium. Tam w przytulnej, ale lekko błotnej dziurze, poznaje Chewbaccę i tak rodzi się wielka przyjaźń, utrwalona późniejszą cudowną sceną ze wspólnym prysznicem... Tak. Ten film choćby dla tej sceny jest wart obejrzenia.

“Han Solo” to tak naprawdę nieprzerwana akcja, pościgi i wyścigi z czasem. To też potwierdzenie teorii, że jak ma coś się nie udać, to się oczywiście nie uda i to jeszcze z takim przytupem i pierdut, że ojej. W polskich kinach, jak wiadomo był puszczany z dubbingiem, więc choćby to już sugeruje dla jakiego widza jest on między innymi skierowany. Ale, bynajmniej film nie jest, ani słodki ani cukierkowy. Reżyser Ron Howard zdecydował się pokazać nam tę ciemną stronę galaktyki - brudne zakamarki ulic, gdzie żyją zmuszane do kradzieży dzieci, niewolnicze kopalnie, czy mafijny półświatek, gdzie karą za nie wykonanie zadania jest wbicie czegoś ostrego w coś miękkiego, często kilkakrotnie. To na pewno działa na plus tej produkcji.

Kolejną sprawą zapewne jest obsada. Absolutnie przyznaję, że Donald Glover grający Lando Calrissiana przyćmił prawie całą resztę ekipy z jednym wyjątkiem... Paul Bettany pojawiający się na ekranie AŻ dwa razy kradnie moim zdaniem cały film dla siebie. Z resztą ten aktor cudownie odnajduje się w rolach mniej lub bardziej czarujących psychopatów, a Dryden Vos - gangster i przywódca Szkarłatnego Świtu, to postać jakby stworzona idealnie pod niego. Do tego dodajmy jeszcze Woody’ego Harrelsona i epizodyczną Thandie Newton i naprawdę jest co oglądać no i na czym oko zawiesić - Emilia Clarke. Jedynie grający Hana Solo Alden Ehrenreich... Choć to nie jest Harrison Ford to widać, że jego następca, choć chronologicznie trzeba by go nazwać paradoksalnie poprzednikiem, naprawdę się stara naśladować pierwowzór i mniej lub bardziej mu to wychodzi. Ale doceniam.

Film obejrzałam dwukrotnie, raz z napisami raz z dubbingiem i przyznaję, że to nie jest złe kino akcji. Może nie bawiłam się na nim tak dobrze jak na “Ostatnim Jedi” gdzie przechichotałam i przesmarkałam prawie cały film, ale jednak warto było na niego poświęcić te kilka godzin życia. Zapewne będę też do niego co pewien czas wracać. Bo, drogie Panie, bądźmy szczere... większość z nas ma słabość do niegrzecznych, ale za razem czarujących chłopców. Takich, co to w oczy zajrzą głęboko, by dostrzec naszą duszę, a przy okazji zwiną zegarek z ręki. Takim jesteśmy w stanie wybaczyć wiele, za takimi polecimy i na kraniec galaktyki w te słynne 11 parseków. I dla takich właśnie zasiadamy w kinie czy przed telewizorem... nawet jeżeli nie są Harrisonem Fordem.

- Kocham Cię
- Wiem.

Dział: Filmy
środa, 24 październik 2018 09:23

Sztuczna broda Świętego Mikołaja

Czy zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć, że Boże Narodzenie mogłoby wyglądać inaczej?

Kolędy, prezenty, zimne ognie – wszystko to już nieco... trąci nudą.

Cóż więc powiesz na wielkie eksplodujące ciasto świąteczne, na paskudnego oswojonego bałwana śniegowego albo sympatyczną gadającą kuropatwę w koronie gruszy? A gdyby tak Święty Mikołaj zatrudnił się w zoo, narozrabiał w sklepie z zabawkami albo nawet został... aresztowany za włamanie?!

Zanurkuj w fantastycznie zabawny świat sir Terry’ego Pratchetta i wpadnij na świąteczną bajkową ucztę niepodobną do innych. Jedenaście opowiastek sprawi, że najpierw parskniesz, potem zakwiczysz, a wreszcie popłaczesz się ze śmiechu i już nigdy nie pomyślisz o Bożym Narodzeniu tak jak dawniej.

Dział: Książki
wtorek, 23 październik 2018 14:26

Brama.

Brama to ostatni tom trylogii Projekt RHO autorstwa Richarda Philipsa, który zasilił dość świeżą serię Fabryki Słów promującą wśród polskich czytelników dobrą science-fiction. Tom trzeci odpowiada na liczne pytania, które mnożyły się w trakcie trwania tej kosmicznej przygody, cała fabularna zagadka w końcu dobiega końca i trzeba przyznać, że efekt zaskoczenia był spory!

Czołowy naukowiec z Projektu Rho, profesor Donald Stephenson, został uwięziony za zbrodnie przeciwko ludzkości. Świat odetchnął z ulgą, mając nadzieję, że zagrożenie wywołane przez technologię obcych wreszcie zostało zażegnane.
Świat jednak się myli. W Szwajcarii uczeni pracujący nad Wielkim Zderzaczem Hadronów odkrywają anomalię, która może zniszczyć Ziemię, a powstrzymać ją można wyłącznie dzięki technologii z Projektu Rho. W zamian za całkowite ułaskawienie profesor Stephenson zgadza się pomóc w opanowaniu zagrożenia. Za jego obietnicą kryje się jednak spisek obcych, w wyniku którego Okręt Rho trafił na naszą planetę. Heather, Mark i Jennifer muszą przeniknąć do nowego projektu Stephensona i powstrzymać go za wszelką cenę. Rozpoczęła się ostateczna bitwa i tym razem ludzkość nie może sobie pozwolić na porażkę.

Science Fiction to gatunek literatury, który powoli dopiero wpisuje się w moje łaski, podchodzę do każdej książki SF z lekkim dystansem i nie ukrywam, że były książki, które zwyczajnie byłem zmuszony odłożyć. Projekt RHO od razu wkupił się w mój gust, i chociaż tom drugi w moim odczuciu nieco spuścił z tonu i odnotowałem przy nim mniejsze zainteresowanie, to Brama zdecydowanie rekompensuje te małe minusiki. Książka z każdą kolejną częścią zyskiwała na konstrukcji fabuły i wadze wydarzeń. Tom pierwszy, na tle całości, był najmniej polityczny i zawiły, poznaliśmy beztroskich bohaterów którzy wpadli w wir niebezpiecznej historii wagi światowej. Im dalej brniemy w historię Philipsa, tym bardziej wyczuwamy dojrzałość pisarską, fabularną i gatunkową. To dość fajne uczucie i myślę, że stanowi ogromy atut całości.

Trudno mi wkraczać głębiej w fabułę, bo dla wielbicieli poprzednich tomów będzie to oznaczało niemałe spoilery. Jeśli jednak ktoś jeszcze nie zaczął lektury trylogii to tuż po przeczytaniu całości, z czystym sercem polecam. Jest to ciekawa, dobrze napisana i typowo gatunkowa powieść SF, która na pewno zasługuje na to, by trzymać ją na półce obok klasyki gatunku. Polecam.

Dział: Książki
piątek, 19 październik 2018 09:52

Rick i Morty, tom 1

Wydawnictwo Egmont rozpoczyna wydawanie humorystycznej, bestsellerowej serii komiksów Rick and Morty o zdarzeniach z życia pewnej dość nietypowej rodziny. To pełne absurdu, czarnego humoru i zaskakujących zwrotów akcji historie oparte o serial animowany o tym samym tytule. Słynnych bohaterów stworzyli Dan Harmon i Justin Roiland. Pierwszy tom w kolekcji trafił do sprzedaży 17 października br., do końca roku ukaże się jeszcze jeden album. W przygotowaniu kolejne tomy.

Dział: Komiksy
środa, 10 październik 2018 11:24

Uniwersum Metro 2035: Czerwony wariant

Co robić, jeśli los, który dopuścił do Katastrofy, płata jeszcze okrutniejszego figla: kompletnie grzebie pod tonami ziemi najdłuższą odnogę kijowskiego metra, pozostawiając bez szwanku dwie pozostałe? Co, jeśli widma „czerwonej” linii przypominają o sobie w każdej tajemnicy i zagadce wszystkich kolejnych lat? To niemożliwe, żeby ktokolwiek mógł tam przeżyć, a jednak...

Dział: Patronaty
środa, 03 październik 2018 11:44

Mass Effect. Anromeda: Inicjacja

N.K. Jemisin & Mac Walters
Mass Effect. Anromeda: Inicjacja

Opis
Porucznik Cora Harper zaciągnęła się do armii Przymierza, by rozwinąć i wzmocnić swoje wyjątkowe talenty biotyczne. Otrzymuje przydział do Córek Talein, oddziału komandosów asari, gdzie staje się znakomicie wyszkoloną i śmiertelnie niebezpieczną łowczynią.
Po powrocie na Ziemię Cora czuje się obco między ludźmi i postanawia dołączyć do Inicjatywy Andromeda jako zastępca Aleca Rydera. Celem misji, którą dowodzi, jest wysłanie stu tysięcy kolonistów w sześciusetletnią podróż w jedną stronę w nieznane. Kiedy niezwykle istotna i niebezpieczna technologia zostaje skradziona, Cora otrzymuje zadanie powstrzymania złodzieja, nim ten wykorzysta swoją zdobycz przeciwko Inicjatywie, a może nawet doprowadzi do udaremnienia misji jeszcze przed jej rozpoczęciem.

Dział: Książki
środa, 19 wrzesień 2018 12:08

Do zobaczenia w piekle

ZONA nie zapomina, nie wybacza, nie lituje się; jeżeli wydaje Ci się, że ją przechytrzyłeś, to jesteś w błędzie. I nawet nie zdajesz sobie sprawy, w jak ogromnym. Nie ocali Cię doświadczenie, super nowoczesne wyposażenie bądź towarzysz, który zna to miejsce na wylot. Jeżeli nie czujesz do ZONy szacunku, już po Tobie. Więc nie czuj się zbyt pewnie... bo ta jedyna w swoim rodzaju, wierna kochanka w jednej chwili może pozbawić Cię życia. 

Do zobaczenia w piekle to trzecia, zamykająca stalkerską trylogię część autorstwa Sławomira Nieściura. Niestety, nie było mi dane (jeszcze!) zapoznać się z poprzednimi tomami, a napotykając recenzje poprzednich tomów wiem, że warto nadrobić zaległości. Dotychczas zapoznałam się z brutalnym, wręcz okrutnym światem zwanym ZONĄ dzięki innym autorom, przez co wsiąkłam w stalkerski tryb życia (oczywiście tylko literacko) jak wielu czytelników przede mną. Każdy autor tworzący pod szyldem serii S.T.A.L.K.E.R. przyciąga swoją książką niczym magnesem. 

Zakończenie trylogii serwuje nam wgląd w sytuację kilku grup bohaterów; z jednej strony nie było nam dzięki temu dane ani przez chwilę się nudzić, z drugiej jednak bardzo łatwo pogubić się w toku akcji. Szczególnie, że ich imiona często w rozmowach zastępowane są pseudonimami, a to wprowadza dodatkowy zamęt. Przez chwilę nie wiedziałam, kto jest kim- kto wróg, a kto przyjaciel. Niezbędne do zrozumienia relacji między bohaterami okazały się... notatki. 

Pan Nieściur bardzo obrazowo oddaje ZONę; szczegółowo opisuje owo specyficzne otoczenie, krążące po nim stwory rodem z horroru, nie pozostawiając bez dokładnego przybliżenia czytelnikowi także wszelkiego rodzaju anomalii. Podróż z panem Sławomirem mogłaby zostać określona jako wycieczka krajoznawcza, gdyby na każdym kroku nie czyhało na nas śmiertelne niebezpieczeństwo. Istotnym jest też jeden fakt- mimo że Do zobaczenia w piekle stanowi zamknięcie trylogii, odbiorca, który nie może pochwalić się znajomością poprzednich tomów, w ogóle tego nie odczuwa. Owszem, znajdziemy tam nawiązania do literackich poprzedników, a  jednak nie stwarza to żadnego problemu. Razem z bohaterami biegniemy przed siebie, wiedząc, o co chodzi. Lektura nie ma przed nami żadnych złożonych tajemnic. 

Czytając opis z tyłu książki bądź natrafiając na niego gdzieś w internetowej czeluści moglibyśmy stwierdzić, iż seria S.T.A.L.K.E.R. należy do tych bardziej poważnych, gdzie nie możemy liczyć na nic więcej prócz krwi, rozwalających się wnętrzności i wszędobylskiej śmierci. Błąd. Tak jak i inni autorzy, tworzący pod szyldem wspomnianego cyklu, tak i pan Sławomir Nieściur nie ogranicza się wyłącznie do krwawych opisów czy wojennych strategii, lecz okrasza to wszystko odpowiednią dawką humoru. Widać go przede wszystkim wyraźnie w rozmowach między bohaterami, często prowadzonych w tak luźny sposób, że bez znajomości tła wydarzeń nigdy nie powiedzielibyśmy, że na stworzone przez niego postacie czyha jakiekolwiek zagrożenie. 

Można by rzec, że seria S.T.A.L.K.E.R. przez swoją specyficzną fabułę, brutalność oraz mnogość różnych dziwnych poczwar kierowana jest tylko i wyłącznie do mężczyzn. Nic bardziej mylnego; co prawda nie odnajdziemy tam wątków miłosnych, aczkolwiek fabuła każdej pojedynczej części poprzez swoją złożoność jest na tyle intrygująca, że wciągnie również niejedną kobietę. Tak jak i mnie. Z niecierpliwością oczekuję kolejnej części, czując, jak ZONA powoli mnie pochłania... literacko, oczywiście.

Nie mieliście jeszcze okazji rozpocząć swojej wędrówki ze stalkerami? Co jakiś czas, wraz z wydaniem kolejnego tomu, rodzi się nowa okazja na nadrobienie tego. Nie czekajcie dłużej- ZONA i tak po Was przyjdzie!

Dział: Książki
wtorek, 11 wrzesień 2018 13:04

Płomień i krzyż. T. 2

Premiera 17 października - Fabryka Słów.

O KSIĄŻCE:

Inkwizytor Arnold Lowefell staje się coraz potężniejszym członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium.
Cały czas usiłuje nie tylko odzyskać pamięć o swojej tajemniczej
i mrocznej przeszłości, ale i zmierzyć się z sekretami
i wielopiętrowymi intrygami dręczącymi Święte Officjum.

Dział: Patronaty
wtorek, 28 sierpień 2018 10:34

To, co najlepsze. Tom 2

Stylem Harlana Ellisona zachwycają się miliony czytelników na świecie, w tym sam Stephen King, który w "Danse macabre" wspomina, że "styl prozy Ellisona fascynuje [...] uczucie grozy wyrasta z wizji jaskrawej niesprawiedliwości, a antidotum na nią okazuje się najczęściej ludzka zdolność bohaterów do przezwyciężania niesprzyjających okoliczności albo, w najgorszym razie, godzenia się z nimi”. Jednak w Polsce Ellison pozostaje mniej znany.

Dział: Książki
środa, 22 sierpień 2018 10:38

Rycerz kielichów

Niektórzy twierdzą, że sny są sposobem na opuszczenie szarej rzeczywistości i wejście do zupełnie innego świata- świata tak realnego, jak ten, który nas otacza. I może czasami rzeczywiście chcielibyśmy zostać jak najdłużej w tej sennej ułudzie...

Główny bohater jest jak każdy z nas. Jego codzienność pozbawiona jest marzeń, a dnie mijają mu na pracy zarobkowej, a następnie odpoczynku. Nic nie budzi w nim zachwytu, żadnych głębszych emocji, wzruszeń. Żyje, by żyć. I nic więcej. Ale... jednej nocy śnił, iż podróżuje w przestworzach na ogromnym smoku. Później jego rutynową egzystencję przerywa tajemnicza kobieta, która szeptem obiecuje, że może śnić dla niego. W jednej sekundzie z poukładanego życia szarego obywatela tworzy się rzeczywistość, w której Lanne Lloch l'Annah może zostać albo wielkim przegranym, albo bohaterem.

Pana Piekary nikomu nie trzeba przedstawiać; dotychczas fantastyka była na szarym końcu gatunków, po które sięgałam, a jednak poznanie twórczości pana Jacka diametralnie to odmieniło. Nie powiem, literackiego wsparcia udzieliły również inne książki tej kategorii, równie dobre, lecz to do utworów naszego polskiego pisarza mam przedziwny sentyment. 

W świecie realnym nie poznajemy jego imienia, zaś w sennej rzeczywistości społeczeństwo zwie go Lanne Lloch l'Annah. Tak i nasz bohater, jak i reszta owego świata są zdziwieni jego powrotem; byli przekonani, że mężczyzna przestraszył się wizją małżeństwa z ukochaną Kordelią i zwyczajnie uciekł, porzucając narzeczoną tuż przed zaślubinami. Lanne ma jednak zbyt wiele dziur w pamięci, aby znaleźć odpowiedź na niezadane pytania, widniejące na twarzach dawnych kompanów. No i jest jeszcze gniew władczyni, wspomnianej Kordelii, który musi nieco ułagodzić... choć nie do końca pewien, bohater ma przeczucie, że nie trafił do owej rzeczywistości przypadkiem. Czuje, że zostanie przelane wiele krwi niewinnych, a granice państw zostaną naruszone. Mimo że nienauczony walki, musi stawić czoła wrogim wojskom. Ale od czego jest wiedza militarna, poznana w życiu realnym... ?

Autor wprowadza nas tym razem w świat snów, który dla głównego bohatera chwilami zdaje się bardziej realny, niż ten, w którym przyszło mu żyć. Dotąd prowadził dość nudne i poukładane życie, a tu taka diametralna zmiana. Powiem szczerze, że aż strach pomyśleć, że i nas mogło by przenieść w świat mar sennych... szczególnie, jeśli nie śni się nic przyjemnego. 

Rycerza kielichów się nie czyta, jego się pochłania. Liczne przeskoki z jednego świata w drugi sprawiają, iż akcja wartko rwie przed siebie, nie zostawiając nam ani sekundy na znudzenie lekturą. Do tego dochodzi również fakt, że od momentu, w którym Lanne rozpoczął swoją senną przygodę, także jego życie ziemskie znacznie się zmieniło. Jest bowiem ktoś, kto czyha na jego życie. I nie chce, aby ponownie dostał się do wyśnionego przez niego i Annę, tajemniczą kobietę będącą swego rodzaju "wzmacniaczem" snów, świata. 

Intrygi, intrygi i jeszcze raz intrygi. To także znak charakterystyczny tejże książki. Choć w wyśnionym świecie mężczyzna pozostawił swych wiernych druhów, po jego powrocie nierzadko ciężko stwierdzić, kto tak naprawdę jest mu przychylny. Ostatecznie są ludzie idący za tym, kto obieca im więcej. Jak wyczytałam, Rycerz kielichów wydany przez Fabrykę Słów, jest wznowieniem książki wydrukowanej kilka lat temu. Tym samym rodzi się pytanie, czy pan Piekara planuje wydać kolejne części?

Tak czy owak, Rycerz kielichów zasługuje na polecenie tym, którzy rozkochani są w twórczości Jacka Piekary. Sięgnijcie, gdyż tuż za rogiem czeka na Was przygoda... i przejażdżka na pewnym oswojonym smoku. 

Dział: Książki