Rezultaty wyszukiwania dla: Rea
Sherlock
Sherlock Holmes to postać wykreowana przez sir Arthura Conana Doyle’a. Nie ma chyba osoby, która by nie słyszała o tym detektywie obdarzonym nietypową umiejętnością dedukcji, niesamowitą intuicją oraz specyficznym charakterem. Od czasu pierwszego pojawienia się na łamach powieści „Studium w szkarłacie” w 1887 roku, Holmes był bohaterem wielu opowiadań, komiksów, filmów czy gier komputerowych. Dzięki wydawnictwu Granna polski gracz ma również okazję zapoznać się z południowokoreańską grą „Sherlock”. Choć nie jest ona oparta na przygodach Holmes’a, pozwala wcielić się w postać detektywa.
„Sherlock” został wydany przez Granna w ramach nowej serii pt. „Gry z pazurem”. Wszystkie tytuły charakteryzują kompaktowe wymiary pudełka, proste zasady oraz rozgrywka polegająca na wykazaniu się sprytem, blefem i umiejętnością logicznego myślenia.
Strona wizualna
W małym, ale solidnym pudełku znajdziemy 13 kart postaci. Każda z nich związana jest z opowiadaniami Doyle’a. Wśród nich są oczywiście: Sherlock Holmes, jego brat Mycroft, inspektor Hopkins czy doktor Watson. Dodatkowo gra zawiera cztery zasłonki, blok z kartkami do notowania wniosków ze śledztwa oraz krótką, ale rzeczową instrukcję. Autorem ilustracji na kartach i zasłonkach jest Vincent Dutrait. Pasują one do charakteru rozgrywki oraz pozwalają poczuć klimat zasnutego mgłą dziewiętnastowiecznego Londynu. Karty, jak i również zasłonki zostały wykonane solidnie, więc nie powinny po wielu rozgrywkach wyglądać na mocno wyeksploatowane.
Cel i przebieg rozgrywki
„Sherlock” to przede wszystkim gra dedukcyjna. Jej celem jest odgadnięcie kim jest przestępca, którego zasłonięta karta znajduje się na środku stołu. Czas rozgrywki jest krótki i zamyka się w 10-15 minutach w zależności od liczby graczy. Jak przystało na kompaktową grę, zasady są proste i można je wytłumaczyć nowym graczom w kilka minut.
Zabawa w detektywów rozpoczyna się od potasowania kart postaci. Spośród nich losowo oraz tak, aby nikt z graczy jej nie zobaczył wybierana jest jedna. To będzie poszukiwany przestępca. Pozostałe karty rozdajemy po równo wszystkim graczom. Dodatkowo każdy otrzymuje zasłonkę, za którą będzie mógł w tajemnicy przed pozostałymi wyłożyć swoje karty postaci oraz kartę do prowadzenia śledztwa.
Każda z postaci w grze dysponuje unikalnym zestawem atrybutów – znaczników. Ich ilość oraz typ widnieje na kartach. Mając wiedzę ile poszczególnym znaczników występuje na wszystkich kartach w grze, prowadzimy dochodzenie poprzez wykluczanie poszczególnych postaci z kręgu podejrzanych. W swojej turze każda osoba może wykonać jedną z trzech niżej wymienionych akcji, która przybliży do rozwiązania zagadki.
1. Śledztwo – graczy pyta wszystkich pozostałych uczestników o to, czy ich postacie posiadają dany atrybut na kartach. Pozostali zgodnie z prawdą muszą odpowiedzieć bez podawania konkretnej ilości znaczników.
2. Przesłuchanie – gracz pyta jednego wybranego uczestnika, ile ikonek konkretnego atrybutu posiadają sumarycznie jego postacie na kartach.
3. Oskarżenie – gracz głośno typuje przestępcę, którego karta leży na środku stołu. Sprawdza tak, aby reszta uczestników nie poznała tożsamości. Jeśli błędnie rozpozna postać, nadal zakrywa kartę i kończy grę. Jeśli odgadł, oczywiście wygrywa grę.
W prowadzeniu notatek pomocne są arkusze dochodzenia. Na nich mamy podpowiedzi odnośnie do ilości konkretnych atrybutów w grze oraz spis wszystkich postaci wraz ze znacznikami zawartymi na ich kartach. Dodatkowa ściągawka dotycząca możliwych do wykonania akcji widnieje na zasłonkach.
Osobny wariant gry został przygotowany dla rozgrywki dwuosobowej. Na środku stołu zamiast jednej, leżą trzy zakryte karty. Środkowa przedstawia poszukiwanego przestępcę. W związku z tą zmianą inny jest przebieg akcji Śledztwo. Gracz zamiast zadawania pytania wybiera jedną z dwóch kart leżących obok przestępcy i wymienia ją na jedną ze swoich. Taką akcję w sumie można przeprowadzić tylko dwa razy, czyli do czasu aż dwie karty zostaną wymienione.
Wrażenia i podsumowanie
Dużym plusem gry jest prosta mechanika, która jednak wymaga on graczy dedukcji i szybkiego myślenia. Podczas rozgrywki należy być ciągle skupionym oraz śledzić również odpowiedzi na pytania zadawane przez innych graczy. Choć początki są trudne, każdy zapewne wypracuje swój własny sposób na prowadzenie arkusza dochodzenia oraz własną strategię na stopniowe eliminowanie podejrzanych. Czasami warto zaryzykować i wcześniej wytypować przestępcę, choć może nie jesteśmy w 100% pewni. Niejednokrotnie zdarza się, iż pod koniec wszyscy uczestnicy są pewni co do jego tożsamości i o zwycięstwie decyduje kolejność rozgrywki danego gracza. Dlatego również w grze liczy się refleks.
Choć „Sherlock” charakteryzuje się dużą regrywalnością, dla osób których już znudził podstawowy, wyżej opisany wariant gry, autorzy przygotowali wersję zaawansowaną. Dochodzenie jest o wiele trudniejsze i dłuższe.
Podsumowując, jeśli szukacie gry estetycznie wykonanej, w której musicie sporo myśleć, kombinować i dedukować „Shrerlock” jest dla Was. Gra mocno wciąga i angażuje w rozgrywkę wszystkich uczestników. Wszystko to zaserwowane jest w klimacie dziewiętnastowiecznej Anglii. Choć jest to gra nieskomplikowana i prosta, dostarcza wiele dobrej zabawy graczom. Polecam.
Nowa Gwiazda na Warsaw Comic Conie
Theon Greyjoy z Gry o Tron na Warsaw Comic Con
Na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem pierwszego w Polsce Warsaw Comic Conu zwiększa się obsada imprezy. Swój udział potwierdził właśnie Alfie Allen – szerokiej publiczności znany jako Theon Greyjoy z Gry o Tron. To kolejna wielka gwiazda tego serialu, którą będzie można spotkać w warszawskim Nadarzynie między 1 a 4 czerwca.
Biegacz
Zanim zapadłem w rwany, nerwowy sen, postanowiłem, że dam sobie wreszcie spokój z tą całą historią. Kim ja w końcu byłem, żeby uporczywie wracać do czegoś, czego nie rozumiałem i nie byłem w stanie wyjaśnić? Prostym belfrem, któremu przez chwilę wydawało się, że może zostać komisarzem Wallanderem. A w rzeczywistości wystawił się na pośmiewisko. Okrutne, bo podszyte krańcową naiwnością.
Muszę przyznać, że do pozycji pod tytułem „Biegacz” podchodziłam ostrożnie (z resztą, jak do większości polskiej literatury). Nie byłam pewna czy afery ekologiczne i komunistyczne tajemnice są konkretnie z mojej bajki. Dlatego byłam naprawdę miło zaskoczona kiedy okazało się, że Piotr Bojarski stworzył coś, co wciągnęło mnie od pierwszych stron. Chciałam od razu wiedzieć co tak naprawdę stało się z Janem Kucharskim i w jakie bagno wdepnął główny bohater.
Książka zaczyna się z pozoru niewinnie. Bogdan Popiołek, nauczyciel historii w gimnazjum, postanawia rozpocząć „karierę” biegacza. Truchtając w pobliskim lesie spotyka naburmuszonego, starszego jegomościa, który nie odpowiada na jego przywitanie. I pewnie szybko zapomniałby o tym spotkaniu, gdyby na następny dzień nie okazało się, że Jan Kucharski (bo tak nazywa się denat) nie żyje, a Popiołek był prawdopodobnie ostatnią osobą, która widziała go żywa. Jako porządny obywatel, Bogdan udaje się na policję w celu złożenia zeznań, gdzie niestety zostaje potraktowany jak zbzikowany staruszek. Główny bohater postanawia na własną rękę dowiedzieć się, co stało się tego feralnego dnia na leśnej ścieżce. Nie spodziewa się jednak, że jego zabawa w detektywa może skończyć się tragicznie również dla niego.
Piotr Bojarski stworzył świetny kryminał z genialnym podłożem historycznym (czasy komunizmu) oraz niezwykle realnym głównym bohaterem. Bogdan Popiołek jest bowiem zwykłym, szarym „Kowalskim”, który postanowił zabawić się trochę detektywa na stare lata. Ma wzloty i upadki. Widać, że nie jest to postać idealna, która radzi sobie w każdej sytuacji. Bojarski poprowadził fabułę tak, by jedna poszlaka wynikła z drugiej, ale nie zabrakło tam również ślepych zaułków i zwątpienia we własne możliwości.
Ciężko natomiast odnieść się do jakichkolwiek postaci drugoplanowych, bo odnoszę wrażenie, że ich zwyczajnie nie ma. Przewija nam się tle właściciel lokalnej gazety, inny gimnazjalny nauczyciel, sąsiad głównego bohatera. Nikt z nich jednak nie zrobił na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia.
Podsumowując. Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, aczkolwiek miała jeden minus – dość szybko domyśliłam się (mimo zawiłej fabuły) rozwiązania sprawy. Ale być może, to dlatego, że czytam za dużo kryminałów.
Konkurs - "Śpiący giganci"
Powieść na miarę „Jurassic Park”, „World War Z” i „Marsjanina”, po mistrzowsku łącząca elementy thrillera, fantastyki i powieści przygodowej. Kiedy pod jadącą rowerem Rose zapada się ziemia i dziewczynka ląduje na ogromnej metalowej dłoni, nikt nie podejrzewa, że to zwiastun wydarzeń, które pchną losy ludzkości na nowe tory. Siedemnaście lat później Rose realizuje swoje marzenie: trafia do zespołu, którego zadaniem jest rozwikłanie tajemnicy zagadkowego artefaktu. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na całej planecie spod ziemi wyłaniają się ukryte przez tysiące lat, kolejne elementy kolosalnych posągów-robotów. Skąd się wzięły? Czemu miały lub mają służyć? Jaka rola przypadnie Rose w rozwikłaniu zagadki?
Melissa Ponzio na Pierwszym Comic Conie i inne informacje
Gwiazda „Teen Wolf” po raz pierwszy w Polsce, na Warsaw Comic Conie!
Melissa Ponzio jedna z najpopularniejszych aktorek serialu „Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak” będzie Gwiazdą festiwalu Warsaw Comic Con, pierwszego tego typu wydarzenia w Polsce. Produkcja podbiła serca nastolatków na całym świecie! Ponzio gra w nim Melissę McCall, ciężko pracującą i oddaną matkę głównego bohatera, młodego wilkołaka Scotta.
Helisa
Marc Elsberg, autor bestselerowych powieści „Blackout” i „Zero”, tym razem szokuje kolejnym thrillerem o zagrożeniach współczesnej cywilizacji.
Na konferencji w Monachium umiera nagle na zawał serca sekretarz stanu USA, a jego sekcja zwłok szokuje. 15-letnia dziewczyna znika bez śladu, pozostawiając za sobą serię niewiarygodnych dokonań. Młode małżeństwo dostaje szansę zostać rodzicami „super dziecka”, a w Tanzanii na polu ubogiej chłopki pojawia się modyfikowana genetycznie kukurydza, podczas gdy pola w promieniu kilku mil toczy zaraza. Jaki związek mają ze sobą te wydarzenia?
Marc Elsberg dał się już poznać jako pisarz żywo reagujący na zagrożenia płynące z rozwoju technologii. W swoich poprzednich powieściach wziął na cel scenariusze tym straszniejsze, że bardzo prawdopodobne. „Helisa” porusza kolejny problem cywilizacyjnego i naukowego boomu – genetykę. Do czego może prowadzić zabawa w boga i chęć naprawienia lub nagięcia praw natury, którymi Ziemia rządzi się od setek tysięcy lat? Czy ludzkość jest na to gotowa? I czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji?
Mimo dość trudnego i wydawałoby się ciężkiego tematu książki, czyta się ją bardzo przyjemnie, za sprawą niezwykle lekkiego pióra autora. Pan Elsberg posiada dar barwnego i niewiarygodnie obrazowego przedstawiania historii, nie szczędząc technologicznego oraz naukowego żargonu. Świadczy to o jego wiedzy i dobrym przygotowaniu do przedstawianego problemu. Mimo czasem zawiłych i skomplikowanych terminów naukowych, nie psuje to w żaden sposób przyjemności z czytania, nie wprowadza chaosu ani niezrozumienia u czytelnika. Dodaje jednak fabule wiarygodności i powagi. Związki przyczynowo-skutkowe są doskonale i realistycznie opisane, jesteśmy w stanie uwierzyć, że takie scenariusze mogą pojawić się już niedługo, o ile już gdzieś na świecie nie mają miejsca.
Od pierwszej strony akcja gna do przodu, ani na chwilę nie zwalniając. Co jakiś czas delikatnie przyspiesza tak, że zanim się obejrzymy, na kartach powieści dzieją się rzeczy nieprawdopodobne. I, trzeba to powiedzieć głośno, przerażające. Fabuła trzyma w napięciu dosłownie do ostatniej strony, gdzie wyjaśnia się tylko część historii, resztę pozostawiając czytelnikowi do samodzielnej interpretacji. Niezwykłe historie bohaterów gładko i miękko zbiegają i przeplatają się ze sobą, łącząc w całość początkowo oderwane od siebie przygody. Wzajemne współoddziaływanie na siebie poczynań bohaterów, a także ich samych jako osób zaangażowanych, prowadzi do czasem drastycznych, czasem bardzo złożonych relacji, przez co fabuła kluczy, komplikuje się i jest niezmiernie ciekawa. Nie brakuje w fabule zaskakujących rozwiązań i mimo tego, iż jest w wielu wątkach niejednoznaczna, autor nie gubi się w meandrach swojej powieści, co skutkuje całkowitym brakiem nieścisłości i niedopowiedzeń. Wszystkie wydarzenia mają sens, mają swoją przyczynę i swój skutek. Brakuje w fabule niepotrzebnych przerywników, opisów zaciemniających przekaz i nadmiernych ubarwień. Jasny, zrozumiały i lekki styl pisania autora sprawia, że mimo iż skomplikowana, fabuła jest przekazana w sposób przejrzysty i klarowny.
Podobnie sprawa się ma z bohaterami. Mimo, iż z biegiem historii ich dopiero poznajemy, jednak odnosi się wrażenie, że są tacy jacy być powinni. Ich reakcje na wydarzenia są naturalne, charaktery dobrze dobrane do pełnionych przez nich funkcji i zadań, a sposób zachowania i wysławiania się jest logiczny. Pan Elsberg bardzo wiarygodnie odwzorował emocje im towarzyszące. Zarówno główni, jak i drugoplanowi bohaterowie są nakreśleni w sposób realistyczny i konkretny. Czasem denerwują, czasem deprymują, jednym bardziej kibicujemy niż innym.
Mimo tego, iż książka bez przerwy bombarduje nas wręcz akcją, po tej ostatniej stronie czuje się pewien niedosyt. Żal się robi, że to już koniec. To zapewne dlatego, że powieść porywa czytelnika, każe mu się skupić i przemyśleć wiele kwestii. Czasem jest ich tak wiele, że można się w tym pogubić. Na szczęście autor w każdej chwili służy pomocną dłonią, uściśla czytelnikowi dotychczasowe wydarzenia, streszcza je jakoby, udzielając w tym głosu bohaterom. Techniczne i naukowe aspekty są wyjaśniane podczas naturalnych rozmów między bohaterami, z czego garściami może korzystać czytelnik. Dlatego gdy już już myślimy, że się pogubiliśmy, straciliśmy wątek lub coś przeoczyliśmy, na pomoc nam idą bohaterowie, z których wielu ma podobne odczucia jak my i domagają się wyjaśnień i pomocy.
„Helisa” trzyma w ciągłym napięciu. Po jej skończeniu, ma się wrażenie, jakby przez te blisko 600 stron wstrzymywało się oddech. Schodzi z czytelnika całe napięcie i nadchodzi czas na refleksję. Czy fikcja nadal jest fikcją, czy już rzeczywistością?
Międzynarodowy Festiwal Kryminału
Międzynarodowy Festiwal Kryminału odbędzie się w dniach 24-28 maja 2017 we Wrocławiu.
Festiwal Kryminału istnieje w Polsce już od 2004 roku, a od 2009 roku stał się imprezą Miasta Wrocław i zmienił nazwę na Międzynarodowy Festiwal Kryminału. Jego głównym wydarzeniem jest wręczenie Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści kryminalnej lub sensacyjnej roku. Oprócz spotkań autorskich, paneli dyskusyjnych, wykładów czy pokazów filmowych, w jego ramach organizowane są także Kryminalne Warsztaty Literackie – tygodniowe warsztaty pisania, których uczestnikami są laureaci konkursu na opowiadanie kryminalne z Wrocławiem w tle, oraz Kryminalna Konferencja Bibliotekarzy, podczas której pracownicy bibliotek mogą dowiedzieć się wiele na temat literatury kryminalnej – i nie tylko.
W tym roku gośćmi Festiwalu będą między innymi: Stefan Ahnhem, Alex Marwood, Iva Procházková, Katarzyna Bonda, Arkadiusz Jakubik, Remigiusz Mróz, Joanna Opiat-Bojarska, Katarzyna Puzyńska, Jakub Żulczyk i wielu, wielu innych.
Więcej informacji na Stronie Festiwalowej lub na fanpage'u
Paweł Majka w Gdyni!
19 maja 2017 r. (piatek) odbedzie sie spotkanie autorskie z Pawłem Majką.
Spotkanie organizuje Miejska Biblioteka Publiczna w Gdyni 19 maja (piątek) o godzinie 18:00 w filii - Biblioteka Wzgórze św. Maksymiliana (ul. Bpa Dominika 3). Paweł Majka jest autorem pierwszej polskiej powieści osadzonej w uniwersum Metro 2033 Dmitrija Głuchowskiego, dwukrotnym laureatem Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Debiutował powieścią Pokój światów, otwierającą cykl Mitoświat, wyróżnioną Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego i nominowaną do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Ponownie Nagrodę im. Jerzego Żuławskiego otrzymał za powieść Niebiańskie pastwiska.
Więcej informacji na stronie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdyni
Skażona magia
Czy chęć odkrycia czegoś nowego może doprowadzić do obłędu? Czy pragnienie wspięcia się na wyższy poziom może zniszczyć człowieka? Czy ambicja może sprawić, że już człowiek nie będzie już taki sam, jak wcześniej? Gdy pragniemy coś odkryć, robimy to ze względu na siebie i na otaczający nas świat, by sprawić, by był lepszy. Chcemy odnaleźć samego siebie. Kiedy próbujemy coś odkryć, wynaleźć coś nowego, nie zważamy na konsekwencje. Może zacząć się to wszystko od niewinnych rzeczy. Najpierw pracujemy po godzinach, za chwilę zaczynamy zaniedbywać rodzinę, później powoli popadamy w obłęd. W naszych myślach dominuje tylko coś, co pragniemy stworzyć. Nic innego nie ma znaczenia. Coś się w nas psuje. Sprawia, że zatracamy się w swojej nowej pasji. Nic ani nikt nie może oderwać nas od pracy. Wszystko traci na znaczenia, aż w końcu pewnego dnia możemy uświadomić sobie, że zostaliśmy sami. Zniszczyliśmy to, co najważniejsze, a wtedy nawet nasz wynalazek nie może zapewnić szczęścia. Zapraszam was do zapoznania się z recenzją prequel'a serii ,,Królotwórca, Królobójca", z którą bardzo chcę się zapoznać. Karen Miller zachwyciła mnie swoimi pomysłami, wykreowanym światem oraz bohaterami, którzy wcale nie są tacy dobrzy. Autorka nie boi się podejmować trudnych tematów, które, choć pojawiają się w fantastycznym świecie, to są jak najbardziej obecne w naszym świecie. ,,Skażona magia" to opowieść o upadku człowieka, chorej ambicji, która potrafi doprowadzić do zguby i miłości, która zaślepia. Niesamowita, magiczna, mroczna - zachwyciła mnie i sprawiła, że pragnę więcej!
Setki lat przed wielką Wojną Magów był sobie kraj nieświadomy, że znalazł się na skraju katastrofy…
Młoda i porywcza Barl pragnie sprawdzić granice swojego magicznego potencjału. Jednak z powodu surowo przestrzeganej hierarchii społecznej studiować mogą tylko magowie o wysokim pochodzeniu. Barl rozpaczliwie pragnie się uczyć, a ten zapał pcha ją ku buntowi, przez co dziewczyna popada w konflikt z Radą Magów. Okazuje się, że być może już nigdy nie będzie mogła posługiwać się mocą. Wtedy poznaje Morgana Danfeya, członka Rady. Barl i Morgan uświadamiają sobie, że razem potrafią stworzyć niezwykłe nowe zaklęcia. Lecz pokusa, jaką niesie tak potężna moc, obnaża mroczną stronę duszy maga, który wkrótce rzuci kraj na kolana.
Skażona magia to opowieść rozgrywająca się w tym samym świecie, co wydarzenia przedstawione w bestsellerowej serii Karen Miller „Królotwórca, Królobójca”.
Dorana pełna magii jest najbardziej wpływowym krajem na świcie. Nic nie może jej powstrzymać. Nikt nie śmie jej zaatakować. Każdy wie, że to miejsce, w którym dzieją się niewyjaśnione rzeczy, a ludzie posiadają tajemnicze zdolności. Dorana to miejsce, którego nie można pokonać. Do czasu...
Barl Lindin to pospolity mag o niezwykłej mocy. Młoda kobieta o wybuchowym temperamencie wie, że osiągnie w życiu coś ważnego. Pragnie stać się najpotężniejszym magiem w Doranie, ale z racji na jej pospolite urodzenie, nie ma szansy zrealizować tego marzenia. Pracująca w zakładzie wytwarzającym zegary dziewczyna nie potrafi zaakceptować tak jawnej niesprawiedliwości. Barl pragnie uczyć się w Akademii w Elvado, która kształci najsilniejszych magów w całej Doranie. Warunek jest jedne - uczniami mogą zostać tylko osoby o szlacheckim pochodzenie. Barl Lindin nie boi się wyzwań, a nauka w najlepszej szkole magii w kraju staje się jej obsesją...
Morgan Danfey jest najmłodszym członkiem Rady odpowiedzialnej za porządek w Doranie. Niesamowicie uzdolniony młody mężczyzna pragnie być kimś więcej. Chce zostać magiem, o którym będzie się mówiło wiekami. Od jakiegoś czasu pracuje nad niezwykle trudnym zaklęciem, które ma zapewnić bezpieczeństwo kraju przed każdym wrogiem. Morgan wie, że jeśli czegoś nie zrobi, jego praca pójdzie na marne. Czuje, że do Dorany zbliża się wielkie niebezpieczeństwo i ma zamiar być tym, który je powstrzyma...
Gdy ścieżki tych dwóch magów się skrzyżują, nikt nie będzie bezpieczny. Razem mają wystarczająco dużo mocy, by uratować Dorane lub ją zniszczyć. Coś się zbliża, ciemność nadciąga, a w magię powoli sączy się jad, którego nic nie może powstrzymać....
,,Skażona magia" to niezwykle tajemnicza, budząca grozę powieść opowiadająca o upadku człowieka. Mrocznej walce z samym sobą, która może albo wszystkich zniszczyć, albo ocalić. To historia człowieka, który dążąc do doskonałości, spadł w najgorsze otchłanie piekła. Próbie uratowania tego, co zostało nieumyślnie zniszczone. Ta opowieść o pewnego rodzaju pamiętnik osób, których chęć zrobienia czegoś dobrego doprowadziła do chorej ambicji, a ta do zniszczeń, których nic nie może naprawić. To również historia o miłości, która sprawia, że człowieka staje się ślepy na niepokojące sygnały i zaczyna dostrzegać prawdę wtedy, gdy jest już za późno. Karen Miller jest niezwykle zdolną autorką, która potrafi ukazać czytelnikowi wykreowany przez siebie świat w każdej odsłonie. ,,Skażona magia" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, tak wielkiej burzy emocji, które do tej pory nie chcą mnie opuścić. Na samym początku nie przeczuwałam, że tak bardzo mną wstrząśnie i zaszokuje. Myślałam, że natrafiłam na kolejny romans z magią w tle, a tymczasem dostałam opowieść o destrukcyjnej stronie miłości, która sprawia, że człowiek staje się słaby oraz historię o upadku tak niezwykłych osób, których ambicja doprowadziła do szaleństwa. ,,Skażona magia" zniszczyła moje serce i sprawiła, że przez pewien czas tkwiłam w pewnym letargu, z którego naprawdę trudno było się obudzić!
Barl Lindin to młoda kobieta, której porywczy charakter i niezwykły upór, sprawiają, że kłopoty zawsze ją znajdują. Dziewczyna jest pewnym siebie magiem, który wie, co takiego potrafi i uwielbia przekraczać granice. Pragnienie uczęszczania do Akademii staje się jej obsesją, a wszelkie odmowy są strzałem w jej niezachwianą dumę. Barl pragnie walczyć z system, w którym tylko magowie o szlacheckim pochodzeniu mają coś do powiedzenia. Sarkastyczna, dumna, uparta dziewczyna nigdy się nie poddaje. Wybuchowy charakter wpędza ją w kłopoty, które z czasem zmienią wszystko. Remmie to bliźniak Barl. Spokojny, opanowany, pogodzony ze swoi losem nie ma zamiaru się wychylać. Pragnie domu, pracy z dziećmi oraz miejsca, z którego nie będzie musiał nigdy uciekać. Kiedy umierali jego rodzice, złożył im przysięgę na łożu śmierci, iż zawsze będzie się opiekował upartą siostrą. Niezwykle lojalny, łagodny mężczyzna robi wszystko, by uratować Barl przed samą sobą. Morgan przeżył w swoim życiu wiele tragedii. Śmierć matki we wczesnym dzieciństwie, wychowanie surowego ojca, ukochana, która zmarła mu na rękach - nic nie może wyrwać go z letargu, w który wpadł. Jakby jeszcze tego było mało, jego ojciec umiera, a mężczyzna przekonany jest, że jego ojczyźnie grozi niebezpieczeństwo. Ambitny, niezwykle wrażliwy mag pragnie stworzyć zaklęcie, które pomoże przegnać wrogów, ale z każdą kolejną próbą jest coraz bardziej zdesperowany. Kiedy drogi Barl i Morgan się krzyżują, pomiędzy tą dwójką wybucha namiętność, a pragnienie stworzenia czegoś niezwykłego popycha ich w stronę niebezpiecznych czarów. Czy uda im się uratować Dorane przed niebezpieczeństwem? A może to oni będą jej zagładą?
,,Skażona magia" to zaskakująca, mroczna, wciągająca powieść, o której nie można szybko zapomnieć. Dajcie się porwać Karen Miller do świata, w którym magia nie jest tematem tabu, a ludzie korzystają z niej na każdym kroku. Zobaczcie walkę człowieka z samym sobą. Poznajcie historię, która rozpoczęła wszystko i dowiedźcie się, jak początkowa nienawiść może zmienić się w miłość, która może zniszczyć wszystko. Jeśli szukacie historii, która was zaskoczy i sprawi, że nie będziecie mogli o niej zapomnieć, to sięgnijcie po ,,Skażoną magię". Polecam!
Zatrzymać gwiazdy
Rzadko spotyka się romans, w którym już na wstępie zdradza się zakończenie, a co więcej bardzo prawdopodobne, że para głównych bohaterów kochanków poniesie śmierć. Jeśli dodać do tego, że znajdują się w przestrzeni kosmicznej bez szans na ratunek, a powietrza mają tylko na 90 minut, to robi się bardzo interesująco. Skąd się tam wzięli? I dlaczego czeka ich tak dramatyczny koniec? Taką zagadką raczy swoich czytelników Katie Khan w swojej debiutanckiej powieści Zatrzymać gwiazdy. Brzmi intrygująco?
Świat, jaki znamy i w którym żyjemy obecnie, już nie istnieje. Na skutek wojennych kataklizmów i użycia przez światowe mocarstwa broni nuklearnej, Stany Zjednoczone i Bliski Wschód przestały istnieć. Ocalała Europa, chcąc się ratować, stworzyła utopijny ustrój społeczny, którego podstawą jest tzw. Rotacja. W praktyce oznacza to, że obywatele muszą co 3 lata zmieniać miejsce zamieszkania. Ma to sprzyjać poznawaniu innych kultur i niwelowaniu różnic. Nie zawiera się poważnych związków, a jedynie przygodne relacje, a rodziny oraz dzieci można mieć dopiero po 40. roku życia.
W powieści pobrzmiewają echa Nowego, wspaniałego świata autorstwa Aldousa Huxleya i podejrzewam, że to właśnie na cześć tego pisarza autorka nadała jednemu z urzędników jego imię. To także z tej powieści zaczerpnięty został motyw społecznej rozwiązłości czyli zachęcania obywateli do przygodnego seksu, jak i kiedy się spodoba. Młodzi bohaterowie są co prawda dopiero drugim pokoleniem żyjącym w tym ustroju, a już widać wyraźnie, że ta powierzchowność i płytkość relacji wielu bardzo przypadła do gustu i zakorzeniła się w ich świadomości na tyle, że próby stworzenia czegoś stałego są postrzegane jako dziwactwo.
Jak zawsze jednak w takim ustroju znajdzie się ktoś, kto zapragnie żyć inaczej, tak jak kiedyś.
Carys jest pilotem agencji kosmicznej, Max to kucharz, marzący jednak o czymś więcej. Kiedy się poznają coś między nimi iskrzy, choć nie powiedziałabym, że to wybuch supernovej. Wyraźnie widać, że mogłoby coś z tego być, więc bohaterowie krążą wokół siebie, chcieliby, ale nie wypada, bo reguły społeczne, itd. Prawda jest taka, że wychowani w mocno zlaicyzowanym pod względem zasad świecie, Carys i Max muszą dorosnąć do bycia razem i do podjęcia kilku ważnych decyzji. Podróż w kosmos ma być sprawdzianem ich decyzji.
Podobało mi się, że Carys i Max nie są nastolatkami, tylko ludźmi pod trzydziestkę. Dzięki temu fabuła ma zupełnie inny wymiar; nie ma tu łez, wątpliwości i małoletnich dylematów. Jest za to dwoje dorosłych ludzi, którzy próbują coś razem stworzyć, a do ideałów im daleko. Na tym przecież polega życie; trzeba ze sobą rozmawiać, docierać się, razem dojrzewać, słowem łamać się z życiem. Coś może się nie udać, nie ma stuprocentowej pewności, że będzie jak w bajce. Ale na tym przecież polega dorosły związek.
Finał składa się z trzech wariantów zakończenia. Plusem tego jest możliwość wybrania, który wariant najbardziej przypadł czytelnikowi do gustu. Nie jestem jakąś wielką zwolenniczką dramatów, ale osobiście najbardziej realne i logiczne wydało mi się zakończenie numer trzy.
Przeróżne recenzje w Sieci nazywają Carys i Maxa nowymi Romeo i Julią. Nie do końca się z tym zgadzam, bo w moim odczuciu Romeo i Julia byli parą niedojrzałych emocjonalnie nastolatków, zaś Carys i Max to dorośli ludzie, rozsądni i myślący, a także pełni wad, przez co prawdziwsi i bardziej wiarygodni. Myślę, że powieść Zatrzymać gwiazdy nie potrzebuje takich porównań, bo jej fabuła świetnie obroni się sama. Na przykładzie głównych bohaterów widzimy, że do miłości i bycia razem, trzeba razem dążyć i razem dojrzewać. Osobno nie zdziałają nic, razem mogą osiągnąć bardzo wiele.
Zatrzymać gwiazdy to piękna i mądrze napisana powieść. Pochłania swoją fabułą, jak kosmos, w którym się toczy.
Polecam. Wartościowa pozycja.