listopad 05, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Rea

środa, 28 sierpień 2019 10:11

Skrzynia ofiarna

Te wakacje były zupełnie inne; to właśnie wtedy Sep poczuł, że nie jest zupełnie sam. Piątka całkowicie różnych od siebie dzieciaków nawiązała nić przyjaźni: sportowiec Mack, inteligentny Sep, cicha Hadley, wojownicza Lamb oraz żartowiś Arkle. Magiczny czas, który zapisał się w ich pamięci jako jeden z najszczęśliwszych okresów. Ukoronowaniem pączkującej przyjaźni stało się złożenie pamiątek do skrzyni ofiarnej, znalezionej zupełnym przypadkiem na polanie przez Sepa. Ale jeszcze wtedy piątka przyjaciół nie zdawała sobie sprawy z tego, że ich przyjaźń zostanie skryta pod gąszczem nowego roku szkolnego. I że ta zwykła, stara skrzynia będzie chciała zemścić się za złamaną przysięgę. 

Pochłonę horror w każdej postaci, choć szczerze przyznam, że odnośnie Skrzyni ofiarnej nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Jako że jest to młodzieżowa powieść grozy, spodziewałam się bardziej nastoletniego love story, nie zaś powieści z dreszczykiem. A tu proszę, totalne zaskoczenie! Co z tego, że bohaterowie to młodzież? Jak się okazuje, w dobrej lekturze wiek nie ma znaczenia.

Małe miasteczko na wyspie, gdzie każdy zna każdego. Jeżeli w szkole nie nawiążesz żadnych relacji z rówieśnikami, to nie masz co liczyć na inne przyjaźnie. Sep był typowym odludkiem- skupionym na nauce, niesłyszącym na jedno ucho nastolatkiem. A do tego jego mama -miejscowy szeryf- spotykała się z dyrektorem szkoły, do której uczęszczał. Chłopak czuł urazę do osób, z którymi cztery lata wcześniej połączyła go przyjaźń- teraz, w szkolnej dżungli, każde z nich powróciło na swoje miejsca w szkolnej hierarchii, zupełnie zapominając o tym, że obiecywali sobie przyjaźń na całe życie. I wydawałoby się, że sytuacja już się nie zmieni, aż każde z nich pójdzie w swoją stronę, opuszczając wyspę. A jednak coś, o czym bohaterowie kompletnie zapomnieli, uaktywniło się. Wokół tej piątki zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a wrony (na pozór martwe) śledzą każdy ich krok. 

Jak już wspominałam, nie spodziewałam się tak ciekawej historii. Jestem fanką mrocznych opowieści, ale groza w wersji młodzieżowej zawsze (bezwiednie) kojarzy mi się z filmami, pseudo- horrorami, gdzie grupę młodzieży ściga seryjny morderca, ewentualnie jakieś monstrum nie z tego świata. Co w takich filmach dzieje się dalej, nie muszę Wam mówić. Dlatego do Skrzyn ofiarnej podchodziłam z lekkim dystansem. Rozpoczęłam przygodę, przeniosłam się na tę małą wysepkę i nawet nie wiem w którym momencie tak wciągnęłam się w toczące wydarzenia, że inny świat zdawał się dla mnie nie istnieć. Każdego dnia kolejna osoba spośród tej piątki doświadczała rzeczy, powiązanych z darami, które złożyli w tajemniczej skrzyni. Nie mieli pojęcia, kto był na tyle głupi, by ją otworzyć; z drugiej strony nie spodziewali się, że za niedotrzymanie obietnicy czeka ich jakakolwiek kara. Ale skrzynia pamięta i co więcej, bardzo agresywnie reaguje na łamanie obietnic, celując w każdego, kogo kochali.

Bardzo, bardzo dobra książka. Skrzynia okazała się być nie tyle starym, ukrytym przez kogoś pudłem, ale rzeczą wypełnioną pradawną magią. Otworzona, wypuszcza na świat kłęby zła, kóre przywracają zmarłych do życia. Karmi się krwią, polując nawet na zwierzęta. Nikt nie jest w stanie uciec przed jej mocą, choć wiele lat temu, zupełnie innej grupie przyjaciół, udało się to. Oczywiście do czasu, aż Sep, Arkle, Mac, Hadley lub Lamb otworzyli ją ponownie. Autor nie bawi się z nami w żadne sentymenty, dokładnie opisując kolejne wydarzenia. Zdecydowanie jest tu bardzo dużo krwawych opisów, aż przez chwilę miałam wrażenie, że trafiłam w sam środek apokalipsy zombie. W ogóle nie dał nam odczuć tego, że bohaterami są nastolatkowie, bowiem od razu ruszają na ratunek ich małej mieścinie, jednocześnie starając się ocalić własne życia. Ostatecznie mają świadomość, że skrzynia idzie właśnie po nich. Niestety, pradawne zło zdążyło zebrać już krwawe plony wśród bliskich im osób. Ranni, wytarzani w błocie, z niepojętymi obrazami pod powiekami przyjaciele wciąż walczą. Poniekąd to doświadczenie sprawiło, że ich więź "obudziła się" z letargu. Nigdy do końca nie zapomnieli o tych wakacjach, które ich połączyły. Tęsknili za sobą, choć żadne z nich przez te cztery lata nie zrobiło najmniejszego ruchu, by wszystko naprawić. Dopiero groźba skrzyni obudziła w nich to, co wydawało się zapomniane.

Nie dajcie się oszukać. Owszem, to po części jest powieść młodzieżowa, ale tylko ze względu na głównych bohaterów. Poza tym spotkacie się tam tylko z mrokiem i okrucieństwem, jakiego możecie szukać wyłącznie w książkach autorstwa m.in. Grahama Mastertona. Dla horrorożercy to bardzo dobry... smakołyk. Polecam i smacznego!

Dział: Książki
wtorek, 27 sierpień 2019 21:35

Dom tajemnic - zapowiedź

Dwójka przyjaciół, Dominika i Mariusz, dostaje zaproszenie do wzięcia udziału w reality-show. Wraz z dziesiątką innych gwiazd trafia do naszpikowanego pułapkami domu-labiryntu. Zadaniem uczestników programu jest rozwiązywanie kolejnych zagadek kryminalnych, które doprowadzą ich do znalezienia ukrytego w domu skarbu. Kiedy jednak wydarza się morderstwo, a celebryci tracą łączność ze światem zewnętrznym, ważniejsze od wygranej stanie się ocalenie życia. Tym bardziej, że morderca nie zamierza poprzestać na jednej ofierze…

Dom tajemnic to dwunasta książka w dorobku autora zwanego Księciem Komedii Kryminalnej, znanego z łączenia klasycznej fabuły kryminalnej z dużą dawką czarnego humoru.

Dział: Książki
wtorek, 27 sierpień 2019 21:32

Pani Dymu - zapowiedź

Epicka powieść fantasy o brutalnym strąceniu z tronu i dziewczynie, która musi walczyć o jego odzyskanie dla dobra własnego ludu.

Kaiser zamordował matkę Theodosii, Królową Ognia, gdy Theo miała zaledwie sześć lat. Zawłaszczył kraj Theo, a ją samą trzymał jako więźnia, ogłaszając ją Księżniczką Popiołu. Traktował ją jak zabawkę i obiekt upokarzania przez dziesięć długich lat. Ta epoka dobiegła końca. Kaiser uważał swojego więźnia za słabego i bezbronnego. Nie zdawał sobie sprawy, że błyskotliwy umysł stanowi najbardziej śmiercionośną broń.

Dział: Patronaty
wtorek, 27 sierpień 2019 21:17

Mój przyjaciel Kaligula - zapowiedź

O KSIĄŻCE:
Oto piętnaście niezwykłych historii i piętnaście fascynujących światów.
Zapraszamy w literacką podróż, która zacznie się w antycznym Rzymie, sięgnie mocarstwowej Polski alternatywnego świata i współczesnej Ameryki, a zakończy się na rubieżach naszej Galaktyki oraz w Piekle zapełnionym przez demony i ich ofiary.
Piętnaście opowiadań od "twardego" science-fiction, poprzez horror aż do współczesnych opowieści obyczajowych. Historie wzruszające i okrutne, sentymentalne i cyniczne, dramatyczne i zabawne. Od żadnej się nie oderwiecie...

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Premiera: 13 września 2019
ISBN: 978-83-7964-436-0

Dział: Patronaty
wtorek, 27 sierpień 2019 21:07

Lanny

Znakomita powieść Maxa Portera urzekająca anarchiczną energią i pasjonującym spleceniem fabuły i dramatu.

O godzinę drogi od Londynu znajduje się wioska, w niczym nieróżniąca się od wielu innych: pub, kościół, domy z czerwonej cegły, kilka budynków urzędowych, na obrzeżach parę większych posiadłości. Wszędzie — co normalne — posłyszeć można ludzi mówiących o miłości, trudach dnia codziennego, pracy, umieraniu i wyprowadzaniu psów. Wioska należy do swych mieszkańców, a także do okolicy i jej przeszłości. Należy również do Praszczura Łuskiewnika, mitycznej postaci, którą dzieci w szkole zwykły rysować jako zieloną i liściastą, z wyrastającymi z ust wiciami. Łuskiewnik budzi się z błogiej drzemki. Wsłuchuje się we współczesną wioskę, w symfonię jej rozmów, na którą składają się pijackie wyznania, uliczne plotki, poirytowane czy płaczliwe rozmowy w rodzinnych domach. Najbardziej zaś wsłuchuje się w twórczego i żyjącego w swoim świecie chłopca, którego rodzice niedawno sprowadzili się do wioski: Lanny’ego.

Dział: Książki
środa, 21 sierpień 2019 14:39

Odrodzeni

„Przebudzeni”, pierwszy tom najnowszego cyklu Colleen Houck, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Autorka znakomicie ograła w nim egipskie wierzenia i przyprawiła je światem współczesnym oraz interesującą fabułą, która bez wątpienia zachwyci niejednego młodego czytelnika – i nie tylko! Kontynuacja cyklu, „Odrodzeni”, okazali się jeszcze bardziej bogatsza w akcję i… całkowicie mnie pochłonęła!

Zacznę może nietypowo, bowiem od słabszych aspektów książki, a jest nią zdecydowanie… główna bohaterka. O ile w pierwszym tomie można było ją polubić, mimo schematów i niezrozumiałych działań, tak w tym jest niemal nie do zniesienia. Mam wrażenie, że autorka zbudowała Lily na podstawie wszystkich irytujących cech typowych nastolatek, aby tylko rozdrażnić czytelnika, co jej się udało. Nie udało jej się za to popsuć mi przyjemności z lektury.

Colleen Houck po raz kolejny zauroczyła mnie podejściem do egipskich mitów, czerpiąc z nich wiele i fenomenalnie je interpretując, w absolutnie oryginalny sposób. Dzięki temu jej opowieść jest zadziwiająco klimatyczna, a czytelnik wręcz przenosi się do wykreowanego przez nią świata… a przynajmniej bardzo chciałby się przenieść (szczególnie jeśli jest kobietą – wszak niezłe ciacha się przewijają w tejże historii). Wystarczy dodać do tego niesamowite stwory, egipskie bóstwa, liczne zagadki i tajemnice, liczne zaskoczenia i oczywiście seksownego Amona, aby wiedzieć, że „Odrodzeni” to doprawdy łakomy kąsek – szczególnie dla miłośników fantastycznych opowieści dla nastolatków.

Nieodłącznym atutem opowieści Colleen Houck jest również zgrabnie poprowadzona narracja, kreacja bohaterów oraz prowadzenie historii. Jak wspomniałam wcześniej, postać Lily mnie zawiodła, jednakże i ona ma swoje lepsze momenty, więc jakaś nić sympatii jeszcze nas łączy. Najważniejszą kwestią dla mnie jest jednak fakt, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i mimo zakończenia lektury już jakiś czas temu, wciąż czuję ten egipski piasek i błądzę po zakamarkach Zaświatów. W kwestii opowieści rozrywkowo-rozluźniających ta autorka zdecydowanie jest mistrzynią!

„Odrodzeni” to genialna kontynuacja. Zwykle nad drugimi tomami ciąży felerna klątwa, Colleen Houck jednak ją zgrabnie ominęła. Polecam tę serię absolutnie każdemu – jestem przekonana, że egipska mitologia oraz mistycyzm tej opowieści Was zauroczy!

Dział: Książki
piątek, 16 sierpień 2019 12:31

Zdrada Skorpiona

„Armia owieczek dowodzona przez lwa zawsze pokona armię lwów dowodzonych przez owcę.”

Fantastycznie, że książka przebiła się w zalewie gatunkowo jej podobnych i trafiła w moje ręce, można powiedzieć, że dotarła do właściwego czytelnika, uwielbiającego poruszać się w obszarach sensacji podszytych elementami thrillera szpiegowskiego i fikcji politycznej. Podobało mi się ciekawe wplecenie w fabułę aspektów współczesnych obaw o stan władzy i gorycz nieudanego przywództwa, lęków społeczeństwa wobec napływającego islamu i terrorystycznych gróźb. Sięgnięto też po klasyczne zagrożenia budujące napięcie w sensacji jak zagrożenie użycia broni biologicznej, utrata dominacji, infiltracja państw przez obce wywiady, wypływ strategicznych informacji, wzajemna niechęć tajnych służb do współpracy.

Główny bohater, Skorpion, czyli Nick Curry, został interesująco sportretowany. To outsider, buntownik, znawca sztuk walk, opowiadający się za dobrem, ale nie zachowuje krystalicznego charakteru i dorobku. Skoncentrowany na misji, jej wykonaniu za wszelką cenę, choć nie potrafi oprzeć się urokowi pięknych kobiet. Przychodzi mu zmierzyć się z niezwykle przebiegłym i sprytnym przeciwnikiem, pragnącym unicestwić ustalony porządek między narodami, podobnie jak on samotnym wilkiem, który po wielu życiowych doświadczeniach nie potrafi już zaufać nikomu. Drobne zastrzeżenia mam jedynie do niektórych mało przekonujących zachowań kluczowej postaci, po przeczytaniu mnóstwa powieści sensacyjnych uważam, że mogłabym mu podpowiedzieć bardziej efektywne sposoby działania, oczywiście te na miarę fikcji literackiej.

Śledzimy ucieczkę przedstawiciela zła, udajemy się za nim w pogoń, docieramy do różnych zakątków świata, wielokrotnie jesteśmy o krok od złapania szaleńca, a jednak w ostatniej chwili wymyka się nam z rąk. W tej rozgrywce, prowadzonej w dynamicznych rytmach, wszystko wydaje się możliwe, w końcu dwie silne osobowości ścierają się na śmierć i życie, zaś ich wyjątkowe umiejętności nie podlegają dyskusji. Dochodzi do ostatecznej konfrontacji, a za jej brzmieniem skrywa się jeszcze jedna prawda, druga strona obrazu świata, nadająca słuszność podjęcia drastycznych kroków, gdyż ważą się losy milionów mieszkańców Europy i Ameryki.

Sympatycznie zagłębiałam się w tę przygodę, odpowiadał mi wartki rytm, nieustanne zmienianie scenerii, zaglądanie w umysł dobrego i złego bohatera. Narracja ciekawie prowadzona uwzględnia wystarczającą ilość detali, aby urealnić historię, atmosferę statusu zadania i miejsca aktywności. Wiele się dzieje, frapujące zwroty akcji, zgrabne podsycanie napięcia i niecierpliwości poznania, co kryje się na kolejnych stronach. Atrakcyjne prowadzenie i logiczne zespolenie wszystkich wątków. Jeśli poszukujecie sensacji opartej na klasycznych wzorcach, ale przedstawionej w efektownej i uwspółcześnionej oprawie, to „Zdrada Skorpiona” dostarczy sporej satysfakcji czytelniczej. Chętnie biorę się za poszukiwania pierwszego tomu serii o Skorpionie.

Dział: Książki
środa, 14 sierpień 2019 19:12

Mroczne Wybrzeża

Istnieją takie motywy w literaturze, które nigdy się czytelnikom nie znudzą i sięgną po nie oni zawsze. Jest tak być może dlatego, że kojarzą się one z dobrą literacką przygodą, gwarantując rozrywkę na poziomie. Jednym z moich ulubionych są piraci, bo kojarzą mi się z morskimi wypadami i widowiskowymi scenami. Bardzo także lubię starożytność ze względu na realia epoki, styl życia, ubiór, itp. Wygląda na to, że Danielle L. Jensen także bardzo je lubi, czego dowodem jest jej najnowsza powieść, otwierająca cykl zatytułowany Mroczne Wybrzeża.
Autorka zdążyła już zaskarbić sobie serca czytelników Trylogią Klątwy o świecie ludzi i trolli. O przygodach Cecile i Tristana czytałam z wypiekami na twarzy i kiedy nadarzyła się okazja zapoznania się z nową powieścią D. L. Jensen, nie wahałam się ani chwili.


Akcję swojej nowej historii umiejscowiła autorka w starożytności przypominającej czasy Imperium Romanum. Struktura państwa, jego ekspansywność, nazwy stopni woskowych zaczerpnęła autorka z tej epoki. Przystosowała je jednak do własnych potrzeb i jak sama przyznaje w Posłowiu, pozwoliła sobie na swobodę typową dla powieści fantasy. Mamy tu dwoje, skrajnie różnych bohaterów.
Młoda piratka Teriana należy do ludu morskich nomadów Maarinów i jest pierwszym oficerem na statku Quincesne należącym do jej matki. Maarinowie handlują z Imperium i jako jedyni swobodnie przemierzają bezkresne morza i oceany, strzegąc pewnej tajemnicy, która oddziela Wschód od Zachodu.
Dowódca 37 legionu Marek Domicjusz także ma swoje sekrety, od których zależy życie jego całej rodziny. Ten młody żołnierz umożliwił Imperium Celendoru podbicie całego Wschodu.
Gdy wybory pozwalają dojść do władzy ambitnemu senatorowi Kasjuszowi, ten sprytnym szantażem zmusza Terianę i Marka do współpracy, początkując wyprawę na Zachód, o którym do tej pory jedynie szeptano jako o mitycznej pogłosce. Tak rozpoczyna się wielka przygoda, której przebieg zmieni losy całego świata.
Jak można się spodziewać Teriana i Marek nie od razu zapałają do siebie sympatią. Połączy ich jednak przymus oraz wspólny interes czyli troska o los bliskich i wtedy zdecydują się na współpracę. Tylko czy w starciu z interesem żarłocznego Imperium mają jakąkolwiek szansę? Na Zachodzie nad światem śmiertelników unoszą się bóstwa, które lubią ingerować w działania ludzi; sześciu z nich jest w miarę przyjaznych lub znośnych, ale siódmy to ojciec wszelkiego zepsucia. Ten ostatni także ma swoich zagorzałych wyznawców.


Historia jest opisana brawurowo. Bardzo lubię styl pisania Danielle L. Jensen. Pisze w prosty, ciekawy sposób. Głos oddaje dwójce głównych bohaterów; naprzemiennie narratorami są Teriana i Marek. Są to wyraziści i wpadający w pamięć bohaterowie, pełni wewnętrznych sprzeczności i dylematów. Uwikłani w sieć sprzecznych zależności próbują przetrwać i jakoś, bo graniczy to z cudem, zachować swoje zasady.
Bardzo barwny i efektowny jest cały świat przedstawiony. Z fascynacją czytałam nie tylko o meandrach żeglarstwa, ale też o strukturze legionów oraz o tym, jak sobie one radzą w bitwie. Słowem, nowa powieść autorki robi czytelnikowi niezłego smaczka na więcej.
Pierwsza część nowej serii dopiero się tak naprawdę zaczyna. Wspólnie z Terianą i Markiem poznajemy tajemnice Zachodu i Siódmego boga, którego wyznawcy są bardzo groźni. Być może podbój tej części świata wcale nie przyniesie intruzom spodziewanych korzyści? Kto kogo podbije? Odpowiedź może się okazać zaskakująca.
Mroczne Wybrzeża to powieść przygodowa adresowana do czytelników lubiących odważne, niezwykłe ekspedycje, szalone, namiętne romanse i zaskakujące połączenia motywów literackich. Danielle L. Jensen napisała naprawdę świetną powieść, która mnie porwała. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kontynuację.
Polecam. Naprawdę warto.

Dział: Książki
niedziela, 11 sierpień 2019 13:59

Fatum Elizabeth

“Fatum Elizabeth” zaintrygował mnie okładką. Ta czerwień intrygowała i gdzieś wewnętrznie budziła we mnie przekonanie, że to może być naprawdę dobry horror.

Pierwsze sceny szybko mnie przeraziły, nie historią, a grą aktorską głównej bohaterki. Zacisnęłam jednak zęby i postanowiłam wytrzymać. I słusznie. Kilkanaście minut i jedno użycie łopaty później, zarówno film, jak i gra Abbey Lee nabrały nowej jakości. Zmiana zaiste była na lepsze.

“Fatum Elizabeth” to opowieść o geniuszu, miłości i zabawie w Boga. Wiadomo bowiem nie od dziś, że w genialnych umysłach chęć zastąpienia Stwórcy jest wręcz nieunikniona. Tyle, że nawet najgenialniejszy umysł nie jest w stanie przewidzieć, skutków tej zabawy. Bo twory kreatora nie koniecznie muszą spełniać jego oczekiwania. Za to na pewno będą chciały żyć po swojemu.

Wracając do roli kreowanej przez Abbey Lee - początkowy infantylizm i doprowadzająca do szału maniera postaci, okazały się zabiegiem celowym dla całości fabuły. Dalsza część historii to już prawdziwe, dobre aktorstwo w jej wydaniu. Partnerujący jej Matthew Beard nie tylko dotrzymuje jej kroku, ale nadaje całości tak potrzebnej temu gatunkowi grozy.

“Fatum Elizabeth” to horror aspirujący do miana horroru dla intelektualistów. Groza nie jest bowiem nastawiona na przerażające dźwięki i biegające po okolicy demony, ale na postawienie pytania, jak daleko może posunąć się człowiek, nawet najbogatszy i najinteligentniejszy, dla zaspokojenia swoich, nawet najwznioślejszych, potrzeb? Jak daleko można posunąć się w imię miłości? I czy eksterminacja nieudanych efektów eksperymentów jest moralnie usprawiedliwiona? W tym bowiem horrorze przestraszyć ma nie krwawa jatka, ale skutki tego, co z naszym światem i naszym człowieczeństwem mogą zrobić geniusze.

Dział: Filmy
sobota, 10 sierpień 2019 15:24

Przykładny obywatel

Moja absolutna słabość do Liama Neesona jest nieuleczalna, toteż nic dziwnego, że również po “Przykładnego obywatela” sięgnąć musiałam. I chociaż, co stwierdzam z bólem serca, rozmienia się Neeson na drobne przez ostatnie lata, to szczęśliwie ten film jest naprawdę dobry. Może także dlatego, że to remake skandynawskiego “Obywatela roku” z 2014 r., a co by tu dużo nie pisać - Skandynawowie thrillery tworzyć potrafią.

Historia w miarę prosta - dealerzy narkotyków zabijają syna kierowcy pługa śnieżnego. Cała akcja toczy się w północnej części Kanady, w kurorcie Gór Skalistych i właśnie krajobrazy są jednym z atutów filmu. Wracając do akcji - kierowca pługa - Nels (grany przez Liama Nessona) po stracie syna, odejściu żony, przez moment nawet mierzy ze strzelby w kierunku własnej twarzoczaszki, ale na szczęście zmienia zdanie i postanawia się zemścić. Robi to, jak na postaci grane przez Liama, w imponującym stylu. Wywołuje to oczywiście wojnę pomiędzy środowiskiem dealerów, lokalnych Indian prowadzących również swoje szemrane interesy i samym Nelsem. Trup ściele się gęsto, każdy zaś zabity otrzymuje swój króciutki nekrolog. Po finałowej jatce, ledwie nazwiska mieszczą się na ekranie...

Jak to często bywa, wśród bohaterów trzecioplanowych trafia się perełka, która nadaje całości wyjątkowego charakteru. W przypadku "Przykładnego obywatela" postacią taką jest Ahn - koncertowo zagrana przez Elizabeth Thai. Ujęła mnie już od pierwszych swoich sekund na ekranie i stan ten utrzymała do swoich ostatnich sekund w tej historii. Ma babka i klasę i charakterek. 

Film jest poprawny. Akcja może i naiwna, ale toczy się szybko, bohaterowie nie marnują czasu na jałowe monologi o tym, dlaczego zaraz kogoś zabiją, tylko po prostu robą użytek z pistoletu lub domowej produkcji obrzyna. Czasem trafia się jakaś przypadkowa ofiara, ale cóż - takie są realia wojny. Nels konsekwentnie realizuje swój plan zemsty, nawet na chwilę nie zmieniając swojej miny - faceta, który po całym dniu odśnieżania, chciałby się w nocy wyspać, a tu musi bandziorów po górach ganiać.
Reasumując - film polecam. To taka dobra rozrywka na chłodny, deszczowy/śnieżny wieczór. Można usiąść, dobrze się bawić, a jak na moment stracimy wątek i umknie nam kto zginął, to nekrolog podpowie.

Dział: Filmy