Rezultaty wyszukiwania dla: Nowa Ba����

sobota, 26 styczeń 2019 00:30

Nibynoc

W świecie, gdzie trzy słońca prawie nigdy nie zachodzą, początkująca morderczyni wstępuje do szkoły dla zabójców, planując zemstę na osobistościach, które zniszczyły jej rodzinę.

Każdy czytelnik ma swoich ulubionych pisarzy. Jednym z moich faworytów jest Australijczyk, Jay Kristoff, autor książek takich jak „Tancerze burzy”, „Illuminae” czy „Nibynoc”, o której dzisiaj wam, drodzy czytelnicy, co nieco opowiem.

Główną bohaterką powieści jest Mia Corvere, której ojciec został ścięty za zdradę, a matka z bratem zostali wtrąceni do więzienia. Jej samej cudem udało się uciec przed śmiercią. Bożogrobie nie jest jednak miejscem, w którym łatwo przeżyć, zwłaszcza gdy jest się samotnym dzieckiem. Dzięki szczęśliwemu (lub nie) zbiegowi okoliczności, Mia trafia pod opiekę kapłana Czerwonego Kościoła, wyznającego Niah, boginię morderców. Od tej pory zaczyna naukę w szkole dla zabójców, w której tylko najlepsi z najlepszych mogą przetrwać i ukończyć szkolenie. Dziewczyna jednak posiada pewien atut - potrafi rozmawiać z cieniami. Czy jednak wystarczy jej determinacji, by osiągnąć upragnione cele?

Jay Kristoff z wyrobioną już sobie lekkością, wykreował ciekawą, zupełnie nowatorską rzeczywistość (co w dzisiejszych czasach, przy takiej mnogości wydanych już dzieł, stanowi nie lada wyzwanie). W stworzonym przez niego świecie trzy słońca wschodzą po sobie, jedno po drugim, a prawdziwa noc, zwana Arcynocą, przychodzi raz na kilka lat. Mieszkańcy wiecznie żyją w blasku dnia, a ich cykl wyznaczają tak zwane Nibynoce, które poznać można po wzmagającym się wietrze i niższej temperaturze.

Książka spod pióra australijskiego pisarza i tym razem jest pełna akcji, bywa też brutalna i bardzo krwawa. Posiada przemyślaną, rozbudowaną i bogatą w szczegóły fabułę. Dostarczy czytelnikom wielu emocji i niezwykłych przeżyć. Trudno się od niej oderwać. Cieszy mnie, że wyjątkowo nie muszę godzić się z tym że trzeba będzie czekać na drugą część (została już wydana i od razu mogę się zabrać za czytanie). Wszelkich wielbicieli nieprzesłodzonej fantastyki, w której nic nie jest przyjemne, ciepłe i miłe gorąco do poznania „Nibynocy” zachęcam. Myślę, że ani przez chwilę nie poczują się zawiedzeni.

Mam w sieci znajomą blogerkę, która krytykuje prawie wszystkie, przeczytane książki. Z ciekawości zapytałam ją kiedyś, czy jej zdaniem istnieje jakaś współczesna powieść bez wad. Bez wahania zasugerowała mi „Nibynoc” i przyznam, że muszę się z nią zgodzić. Ta książka rzeczywiście nie posiada wad. Nawet wydana została cudownie. Twarda oprawa, materiałowa zakładka, strony, które na końcach mienią się czerwienią. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku, prezentuje się okazale.

Podsumowując: „Nibynoc” (tak samo zresztą, jak i inne powieści, które napisał Jay Kristoff) serdecznie wszystkim polecam. Jest świetna! To właśnie temu Autorowi niewiele brakuje, by zostać okrzykniętym geniuszem.

Zarówno „Nibynoc”, jak i inne cudowne tytuły z gatunku fantastyka dla młodzieży możesz zakupić na stronie księgarni Selkar, której serdecznie dziękuję za przekazanie recenzenckiego egzemplarza powieści.

Dział: Książki
piątek, 25 styczeń 2019 13:15

Chorągiew Michała Archanioła

Powieść Adama Przechrzty pod tytułem „Chorągiew Michała Archanioła” pojawiała się wśród list „książek, które warto przeczytać” moich znajomych już od jakiegoś czasu. Kiedy więc nadarzyła się okazja samej przekonać się, jak dobra to książka, chętnie sięgnęłam po nowe, trzecie już wydanie.

Tradycyjnie zaczynam recenzję od strony graficznej, to znaczy okładki, i wypada tę tradycję podtrzymać. Chociaż tak właściwie trudno cokolwiek powiedzieć po samej okładce – jest utrzymana w duchu typowych okładek z wydawnictwa Fabryka Słów: superbohater – oczywiście, ludzki superbohater – na tle... czegoś. W tym przypadku czymś jest tytułowa chorągiew: czerwone płótno z Archaniołem Michałem i napisami w starocerkiewnosłowiańskim, wskazującymi na pewne elementy, które będzie dane nam spotkać w tekście. Można się po niej spodziewać wszystkiego.
Główny bohater, Janusz Korpacki, to historyk i cybernetyk, który wiedzie w miarę spokojne życie naukowca. Przynajmniej dopóki nie zdarza się „wielkie bum” – w jego przypadku to nietypowa prośba od przełożonego, uznanego profesora, którego zainteresowania naukowe znacząco wykraczają poza tradycyjną działalność akademicką. Janusz ma się zająć śledztwem w sprawie tajemniczej śmierci ucznia profesora Davidoffa. I chociaż śledztwo przebiega nadzwyczaj szybko i skutecznie, to szybko okazuje się, że było ono tylko preludium do prawdziwej intrygi. Janusz rusza w pogoń za ukradzioną Specnazowi chorągwią, która daje legendarną przewagę na polu walki. W sprawę oprócz rosyjskich służb angażują się naukowcy, kanadyjska dziennikarka, alchemicy i producenci noży, a nawet Cyganka, która obwieszcza bohaterowi jakże trudne do przewidzenia: „za tobą śmierć, przed tobą śmierć”. Tylko czy Janusza miałoby to przestraszyć?

W jednej z opinii o powieści Przechrzty przeczytałam, że tekst zainteresuje przede wszystkim rusofilów zakochanych w Specnazie. Dementuję. Zarówno Specnaz, jak i rosyjskie wojsko, są tu przedstawieni jako prości ludzie głęboko zafascynowani wszechstronnością Korpackiego, i ten wątek spełni oczekiwania tych czytelników, którzy po cichu (albo całkiem głośno) marzą o wielkiej polskości. Oto polski naukowiec podbija rosyjskie serca – wśród generałów znajduje kumpli do kieliszka, a twarda babka ze Specnazu zakochuje się w nim bez pamięci. Ten wątek akurat uderza w czułą strunę snów o potędze.

Niewątpliwą zaletą „Chorągwi Michała Archanioła” jest autentycznie wartka akcja. Ta wyświechtana fraza pasuje tutaj jak ulał. Na każdej stronie coś się dzieje, zwroty akcji są na porządku dziennym, a nowi przyjaciele i nowi wrogowie wyskakują zza rogu kolejnych rozdziałów z podziwu godną częstotliwością. A co najbardziej zaskakujące – autorowi całą tę rozbuchaną fabułę udaje się utrzymać w ryzach! Nie zakończyłam lektury z poczuciem niepozamykanych wątków czy niedosytu. Wręcz przeciwnie – odczułam swego rodzaju przesyt, ale był to przesyt jak po dobrym deserze, nie jak po zbyt obfitym obiedzie.

Pozytywnie odbieram też język. Powieść akcji zazwyczaj nie wyróżnia się na tle literatury popularnej w ogóle. U Przechrzty jednak mamy język prosty, ale nie prostacki. Wulgaryzmy nie przekraczają średniej, pojawiają się tylko tam, gdzie są niezbędne. Korpacki brzmi trochę jak naukowiec-specjalista, a trochę jak prosty człowiek, i to sprawia, że jest całkowicie autentyczny.

Problem kryje się gdzie indziej. „Chorągiew Michała Archanioła” byłaby wspaniałą powieścią, gdyby nie dwa problemy fabularne. Po pierwsze – Janusz jest postacią zbyt „dopakowaną”. Zna się na historii, cybernetyce, tarocie, mowie kwiatów, masażu, budowie noża... Taki superbohater po pierwsze wypada kompletnie niewiarygodnie, a po drugie – jest dla czytelnika nudny. Wiadomo, że z takimi umiejętnościami wykaraska się z każdej opresji, toteż trudno się o niego niepokoić. Autor niepotrzebnie pozbawia czytelnika niepewności. Druga sprawa zaś to bardzo płaskie postacie kobiece. Zarys jest znakomity – Rosjanka ze Specnazu, wybitna młoda naukowczyni... Ale w kontakcie z Januszem obie zachowują się jak zakochane nastolatki i stają się całkowicie bierne. Ani to ciekawe, ani wiarygodne, a czytelniczki dodatkowo odrzuca wyraźnym seksizmem.

Mimo tych zastrzeżeń, warto sięgnąć po „Chorągiew Michała Archanioła”, jeżeli szukacie dobrego czytadła na długie, zimowe wieczory. Zwłaszcza jeśli od takiej książki oczekujecie przede wszystkim akcji i sensownie poprowadzonej fabuły, a nie wiarygodnych bohaterów.

Dział: Książki
czwartek, 24 styczeń 2019 23:18

Guerra

Pielęgnowanie uczucia wymaga nakładu pracy z obu stron. Gdy na drodze do szczęścia pojawiają się wyrwy, mniej wytrwali po prostu zmieniają kierunek. Są też tacy, którzy siłę swych uczuć uświadamiają sobie dopiero w obliczu straty. Tylko czy wtedy nie jest za późno?

Zuza i Patryk są w związku, jednak nie układa się im najlepiej. Sporą rolę w kryzysie ma to, kim od jakiegoś czasu jest Patryk. Bycie Guardianem pochłania sporą dawkę jego czasu i zatruwa jego serce cudzym cierpieniem. Zuza musi zmagać się z wiedzą na temat swojego chłopaka i tęsknotą za przyjaciółką, która również zasiliła szeregi Guardian. Coraz częściej w jej życiu gości samotność. Gdy na koncercie Patryk ratuje Zuzi życie, łamie tym samym guradiańskie prawo. Zostaje zesłany za to ogromne przewinienie do Guerry. Teraz to Zuza będzie musiała podjąć próbę walki o związek i życie jej ukochanego. Czy wyruszy mu na pomoc i poświęci wszystko, by w imię miłości uratować swojego faceta?

Powrót do ulubionych bohaterów, nerwowe przebieranie nogami w oczekiwaniu na ciąg dalszy i nutka niepewności i tajemnicy towarzysząca mi od pierwszych stron. Czy było warto sięgnąć po kolejną z powieści Melissy Darwood?

Larista wprowadziła mnie w jakże zwyczajny, a zarazem magiczny świat mogący być częścią mojego, rozgrywać się gdzieś obok. W drugim tomie autorka poszerza nam perspektywę, dodając nowe miejsca, bohaterów i odkrywając tajemnice, które nurtowały nas, odkąd poznaliśmy Gabriela i Larę. Ten tom mocniej skupia się na Zuzie i Patryku, nie zabraknie jednak postaci, które już polubiliśmy. Po kilku latach od wydarzeń z poprzedniego tomu na próżno doszukiwać się wszechobecnej sielanki. Zuza zmaga się z wątpliwościami, wyobcowaniem i samotnością. Czasem ciężko uwierzyć, że jej uczucie do Patryka jest prawdziwe, gdyż gubi się wśród złych emocji, z jakimi zmaga się dziewczyna. Postawiona przed trudną próbą, będzie musiała nie tylko uwierzyć w swoje uczucia, ale i te, którymi obdarzył ją Patryk, który ratując jej życie, złamał prawo, skutkiem czego jest zesłanie do Guerry.

Powieściopisarka nie tylko zaskakuje kreacją bohaterów, która poprowadzona jest w innym kierunku i opiera się na innych emocjach niż w poprzednim tomie, ale i daje nam zajrzeć głębiej w mrok. Sięga do mocnych obrazów, nie boi się pokazać mroczniejszą, bardziej brudną naturę ludzi. Tworzy miejsce, w którym kończą swą wędrówkę ci źli. Samo przedstawienie Guerry i to, kogo można tam spotkać, zaciekawia. Czytelnik nie będzie mógł się oderwać od lektury, a emocje jej towarzyszące na długo później będą częścią nas. To nie tylko opowieść o zagubieniu, poczuciu samotności wśród ludzi, ale i obraz natury ludzkiej. Autorka zachwyca stylem i zmusza do przemyśleń. Jej powieść nie jest tylko płaską opowieścią, o której zapomnisz po kilku dniach.

Melissa Darwood potrafi połączyć lekkość romansu z mocą fantastyki. Jej książki z cyklu wysłannicy zachwycają prostotą i siłą przekazu, potrafią między wierszami zmusić czytelnika do zastanowienia się nad tym, co wy byście wybrali, czy bylibyście w stanie poświęcić wszystko w imię miłości? Czy kierujecie się dobrem, a może to złe emocje na co dzień biorą górę? Powieść napisana z lekkością, która pozwala na pochłonięcie historii w mgnieniu oka. Na szczęście to jeszcze nie koniec, a tajemnic do odkrycia pozostaje sporo. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić Guerre i czekać z niecierpliwością na kolejny tom.

Dział: Książki
czwartek, 24 styczeń 2019 08:33

Zapowiedzi Wydawnictwa Lacerta na 2019 rok.

Oto zapowiedzi Lacerty na 2019 rok!

  • Azul: Witraże Sintry - kolejna odsłona Azula, naszego hitu z 2018 roku ;) Tym razem układamy witraże! Premiera: pierwszy kwartał 2019
  • Patchwork Doodle - wykreślana wersja Patchworka! W którą zagramy już nie tylko we dwoje. O dokładnej dacie premiery już niedługo. 
  • Blackout: Hongkong - nowy tytuł od Alexandra Pfistera, tym razem staramy się zarządzać chaosem w mieście pozbawionym energii elektrycznej. O dokładnej dacie premiery już niedługo.
  • Wysokie Napięcie: Wersja Doładowana - skoro będziemy mieć awarię prądu to wypada żebyśmy zadbali o dostawy energii ⚡️O dokładnej dacie premiery już niedługo.
Dział: Bez prądu
środa, 23 styczeń 2019 16:21

Prawda o sprawie Harry'ego Queberta

Historia na pozór banalna. Romans dorosłego faceta i nastolatki, nastolatka ginie, zaś trzydzieści lat później jej zwłoki zostają odnalezione na posesji jej dawnego ukochanego. Wszystkiemu dodaje smaczku fakt, iż Harry to światowej sławy pisarz.

Początkowo opowieść zdaje się wręcz naiwna. Otóż na ratunek przyjacielowi rusza Marcus Goldmann - autor jednego książkowego hitu, aktualnie w wielomiesięcznej niemocy twórczej. Mamy tu klasyczny schemat: liczne tajemnice, niechętny detektywowi amatorowi policjant, sekrety, niedomówienia, kłamstwa. I gdy już czytelnikowi się wydaje, że wie wszystko, następuje zwrot akcji. A potem kolejny. I następny. Aż w końcu nie pozostaje nic innego, jak przetrzeć oczy ze zdumienia po finale.

Powieść prowadzona jest dwutorowo - w czasach współczesnych, kiedy toczy się bój o dobre imię tytułowego Harry’ego Queberta, oraz jako retrospekcja zdarzeń, gdy Nola żyła. I chociaż sam wątek romansu jest dość naiwny, to stopniowe dozowanie napięcia, kolejne pojawiające się wątki sprawiają, że i tak książki odłożyć nie sposób. Autor wspaniale przedstawia zależności rządzące małomiasteczkową społecznością, aspiracje zwykłych ludzi do świata tych, których uważają za “wielkich”. I, co znamienne, właśnie opisy tych międzyludzkich relacji są, w mojej ocenie, największym atutem opowieści.

Czy jest to książka, do której będę wracać po latach? Nie sądzę. Czy zmarnowałam czas na jej czytanie? Absolutnie nie. To po prostu jedna z tych pozycji, które można przeczytać. A potem obejrzeć nakręcony na jej podstawie serial.

Dział: Książki
czwartek, 17 styczeń 2019 20:05

Szpieg, który mnie rzucił

„Szpieg, który mnie rzucił” to wyreżyserowana przez Susanne Fogel komedia sensacyjna.

Film opowiada o Audrey Stockton (Mila Kunis), urodziwej, ale jakże zwyczajnej i nijakiej, dziewczynie. Po tym jak rzuca ją drogą smsową facet (Justin Theroux), świętuje swoje urodziny z najlepszą przyjaciółką Morgan Freeman (Kate McKinnon). Następnego dnia po imprezie urodzinowej, Audrey dowiaduje się, że jej były chłopak, Drew jest agentem CIA, z którym biuro straciło kontakt. Dziewczyny zostają uwikłane w szpiegowską intrygę, której celem jest dostarczenie tajemniczej przesyłki we właściwe ręce. W tym celu najlepsze przyjaciółki wyprawią się za Ocean do Wiednia, Pragi, Paryża, Amsterdamu, a trup będzie słał się gęsto. Pytanie brzmi, czy Audrey rozpozna właściwe ręce, w które cenna przesyłka ma trafić?

„Szpieg, który mnie rzucił” jest wystrzałową komedią, podczas której ubawiłam się setnie i śmiałam do rozpuku.

Obsada została skompletowana fantastycznie. Kate McKinnon wypadła rewelacyjnie, jako wierna, choć mocno stuknięta, przyjaciółka i chociaż miejscami była tak bardzo szurnięta, że aż irytująca, to trzeba przyznać, że jej postać wypadła nad wyraz dynamicznie i oryginalnie. Niestety tak dobrą rolą Mila Kunis nie może się pochwalić. Audrey, którą gra, jest dość zwyczajna, defensywna, zakompleksiona, a czasami wręcz nijaka. Kunis zapewne miała stworzyć taką postać, ale pozostaje spory niedosyt. Poza głównymi rolami są Justin Theroux i Sam Heughan, którzy grali po prostu przechodzących przez ścianę agentów, mordujących w efektowny sposób wszystkich dookoła, a którzy w tych rolach spisali się na medal. Należy również wspomnieć o trzecioplanowych aktorkach, których widok niezmiernie mnie ucieszył, a mowa o Gillian Andreson i Jane Curtin. Susanne Fogel obsadzając Gillian w roli szefowej agentów MI6 mrugnęła w ten sposób do widzów, a ci, co pamiętają serial „Trzecia planeta od słońca”, będą mieli przyjemność obejrzeć Jane w roli niefrasobliwie, pogodnie nastawionej mamy Morgan.

Sama fabuła nie jest nadzwyczaj nowatorska; osoby postronne zostają przypadkowo wplątane w szpiegowską aferę, w której o dziwo radzą sobie przez przypadek fenomenalnie. Akcja jest oczywiście dynamiczna, jak na komedię sensacyjną przystało, ale głównie zdominowana przez humor sytuacyjny. Andrey i Morgan przypadkowo i wielokrotnie wychodzą z opresji dzięki nadzwyczajnemu szczęściu, ich siła natomiast tkwi przede wszystkim w damskiej przyjaźni. I właśnie ten element reżyserka chyba chciała najbardziej wyeksponować. Jest on co prawda mocno przerysowany, a dziewczyny nie grzeszą inteligencją, powiedzmy szczerze, są miejscami wręcz irytująco głupie, to właśnie ta więź i niezachwiane zaufanie do siebie pozwala im przeżyć. Miałabym wiele zgryźliwych uwag co do wręcz kompromitująco ekshibicjonistycznej szczerości pań, ale zakładam, że ona również miała być przejaskrawiona. Brawa i wyrazy współczucia jednocześnie dla aktorek, że potrafiły zagrać tak spektakularną indolencję. Wielkie brawa również dla reżyserki, która do przyjaźni damskiej umiała podejść z takim poczuciem humoru i dystansem, nie doprowadzając jej do karykaturalizacji. Nie jest to jednak jedyny temat, do którego podeszła reżyserka z takim samokrytycyzmem. To jak odmalowała Amerykanów, w sposób prześmiewczy i ironiczny, zasługuje na szacunek. Scena, w której płatna zabójczyni (Ivanna Sakho) ma zlikwidować dwie szurnięte i dziwaczne Amerykanki i nie może tego zrobić, bo wszystkie jej się takie wydają, jest po prostu zachwycająca.

„Szpieg, który mnie rzucił” jest komedią sensacyjną, która wciąga akcją i potrafi ubawić widza, pod warunkiem, że umie on przymknąć oko na gargantuicznych rozmiarów głupotę głównych bohaterek. Taka konwencja, która pozwala się śmiać i bawić, jeśli nie bierze się wszystkiego zbyt poważnie.

Dział: Filmy
poniedziałek, 14 styczeń 2019 15:52

Więź. Trylogia Mocy i Szału - zapowiedź

Pełna pasji opowieść o mocy i szale, o miłości silniejszej niż czas.

Korzystając z ferii zimowych, Alicja, warszawska maturzystka, postanawia wybrać się w Bieszczady, jednak zupełnie nie spodziewa się dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.

Uwięzieni w wielodniowej śnieżycy Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. I chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, bo każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.

Więź to rozgrywająca się w malowniczym otoczeniu zasypanych śniegiem, zimowych Bieszczad, pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo...

Dział: Książki
środa, 09 styczeń 2019 10:17

Szczury Wrocławia. Kraty - zapowiedź

Zombie w PRL-u. Nadchodzi nowa powieść z serii „Szczury Wrocławia” Roberta J. Szmidta

Już 30 stycznia do księgarń trafi długo wyczekiwany spin-off głośnej powieści Roberta J. Szmidta „Szczury Wrocławia. Chaos”. Opowiada o walce oddziałów ZOMO z epidemią czarnej ospy i... hordami zombie. Wrocław lat 60. ubiegłego wieku znów otwiera przed czytelnikami drzwi do obskurnego, siermiężnego i cuchnącego bimbrem PRL-u.

Dział: Patronaty
piątek, 04 styczeń 2019 11:31

Próba bogów. Plemiona tom 2

Pierwsze Zmagania mające powstrzymać Czarnoboga zakończyły się porażką. Zdruzgotani bohaterowie wracają do swoich osad, gdzie próbują zebrać siły do kolejnego starcia. Każdy z nich ma swoje własne problemy, z którymi próbuje sobie poradzić. Weronika wciąż odpiera zaloty pyszałkowatego Bolesława. Zbigniew jest rozdarty między uczuciem do Jagny, opieką nad jej chorym wujem, poczuciem obowiązku i pragnieniem odnalezienia siostry. Kacper uczy się natomiast sztuki magii u podstępnego Sędziwoja. Ten ostatni ma własny plan jak poradzić sobie z Czarnobogiem.

Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa Nowa Baśń.

Dział: Patronaty
piątek, 04 styczeń 2019 11:18

Miasto żaru. Kroniki Żaru tom 1

Wspaniała opowieść o dwójce przyjaciół, która za wszelką cenę pragnie ocalić upadające miasto.

Żar to podziemne miasto o jednym przeznaczeniu - ocalić ludzkość. I spełniło swoją rolę, ale dwa stulecia później niezawodne dotychczas systemy zaczynają szwankować. Lina, młoda dziewczyna nieszczęśliwa ze swojego przydziału do pracy, odkrywa starożytny przekaz, który może ocalić miasto. Tylko czy zdąży, nim zgaśnie ostatnia żarówka w Żarze i ludzkość pochłonie mrok?

Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa Nowa Baśń.

Dział: Patronaty