Rezultaty wyszukiwania dla: Nowa Ba����

czwartek, 13 maj 2021 12:29

Zapowiedź: Żywa i martwa

„Umarłam, kiedy odwiedziliśmy babcię w Stanach. Myślałam, że włożą mnie do trumny, ale nie. Przynoszą jedzenie, picie, wmuszają. Migają jakieś twarze. Najczęściej pochyla się nade mną tata. Nie mam siły mówić. Nie mam siły powiedzieć, że jestem trupem”.

Dział: Książki
wtorek, 11 maj 2021 13:34

Zapowiedź: Król Bezmiarów

Istnieją na świecie dwie równoważne Potęgi: Szerń i Aler. Potęgi zdolne obdarzyć inteligencją dowolny gatunek, zmienić bieg czasu, a nawet tchnąć życie w przedmioty.
I istnieją Bezmiary. Bezmiary, przed którymi te Potęgi drżą.

Dział: Książki
czwartek, 06 maj 2021 09:53

Zapowiedź: Magik i złodziejka

Piętnastoletnia Mina, czyli Wilhelmina Holm, jest złodziejką. Kradnie na ulicach Helsinek w latach 90. XIX wieku (umiejscowienie akcji ma znaczenie – jest równoważne każdemu miastu europejskiemu w tamtych czasach, z wyraźnym podziałem klasowym) i mieszka w zrujnowanej drewutni, którą nazywa swoim domem. Ale Mina nie zawsze była kieszonkowcem.

Dział: Książki
poniedziałek, 03 maj 2021 20:51

Star Wars Vol. 1 Ścieżka przeznaczenia

„Star Wars Vol. 1 Ścieżka przeznaczenia” zawiera wydania komiksowe zeszytów 1-6 z serii Star Wars, napisane przez Charlesa Soule i rysunkami Jesusa Saiza. Wydarzenia w tym tomiku zbiorczym mają miejsce pomiędzy kontratakiem Imperium a powrotem Jedi.
 
Sytuacja dla Rebelii nie jest do pozazdroszczenia. Han Solo uwięziony w karbonicie, nowy imperialna pani kapitan Zahra siedzi statkom Lei na ogonie. Na domiar złego rebelianci nie mogą się ze sobą kontaktować. Dotychczas, dla bezpieczeństwa, jedna grupa przekazywała informacje innej, a o pozostałych nic nie wiedziała. Jednak okazuje się, że ten system miał dziurę, którą wykorzystało Imperium. Doszło do potężnej bitwy i nie dość, że nie wiadomo kto ją przeżył, to jeszcze nie można nawet tego sprawdzić. Też z powodów bezpieczeństwa całej operacji.
 
Jakby tego było mało jedyna osoba, na którą można liczyć, to były Władca Chmur, Lando Calrissian! A przecież na tego sprzedawczyku nie bardzo jest jak liczyć. To właśnie dlatego Leia nie chce mu powierzać żadnych zadań lub tym bardziej misji ratunkowych. Jednak dochodzą do takiego punktu, gdzie tylko Lando może zostać wybawcą Rebelii. Czy znowu będzie on tylko myślał o sobie?
 
Tymczasem Luke Skywalker nie może się otrząsnąć po informacji, że Darth Vader jest jego ojcem. Chłopak miewa nawracające wizje związane z utratą ręki i miecza świetlnego. Rękę da się jeszcze jakoś naprawić, dosztukować, ale miecz to co innego. Czy to dlatego moc nie chce się Luka słuchać? Czy będzie on musiał odnaleźć świetlny oręż, by wrócić do gry? Czy nadal chce - lub zasługuje - na bycie Jedi? Tyle pytań, a czasy tak niepewne, by szukać na nie odpowiedzi…
 
Trochę zastanawiałam się, kto zastąpi łotrzyka, kiedy Han jest taki… hmm… zajęty inaczej. Na szczęście mamy Lando, który robi to wystarczająco dobrze. Jest na tyle inny, że nie jest drugim Hanem, jest odróżnialny, a mimo to jego rozmowy z Leią rozładowują nieco napięcie.
 
Grafika Jezusa Saiza i kolory Arif Prianto jest raczej stonowana, ale dzięki temu rysunki stanowią świetną robotę. Czasami jednak miałam wrażenie zbyt realistycznych do teł postaci, co sprawiało nawet czasem efekt wklejenia ich jakoby prosto ze zdjęć filmu z uniwersum Star Wars.
 
Choć niektóre wątki aż proszą się na wydłużenie, muszę przyznać, że bardzo dobrze czytało mi się ten komiks. Zostajemy wrzuceni od razu w akcję, a przy tym mamy bohaterów, którzy mają spore rozterki i widzimy, jak sobie z nimi radzą (lub nie radzą). Zwłaszcza emocjonalne zamieszanie Luka jest wymownie widoczne w kilku wspaniałych artystycznych momentach, ale nadal mogłoby jeszcze bardziej wpływać na akcję.
 
Problem ze „Ścieżką przeznaczenia” to ten sam problem, który nęka prawie wszystkie nowe części Disneyowskich Gwiezdnych Wojen. Stały się one zbyt bezpieczne. Imperium niby włada światem, a jednak tak łatwo się udaje je przechytrzyć. Mam nadzieję, że przez takie bezpieczniejsze podejście nie zaszkodzi to scenariuszowi Soule w następnych zeszytach tej serii.

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 03 maj 2021 20:39

Sherlock Holmes Society. Pole manewru

Sherlock to dla większości stateczny pan, który z typowo angielską flegmą potrafi przy pomocy dedukcji rozwikłać zagadkę. Do tego pyka fajeczkę i nosi charakterystyczną czapkę zawiązywaną na czubku głowy oraz palto. Przy nim zawsze kręci się doktor Watson. Sherlock Holmes Society to w sumie to samo, ale coś zupełnie innego. Nadal mamy błyskotliwego śledczego, ale walczy on z wampirami, a doktor Watson niekoniecznie chce mu znowu pomagać.
 
Choć nie trzeba znać się na fizyce kwantowej, to jednak okazuje się, że przydaje się ona do czytania komiksów! Tym razem nie tylko Sherlock i jego społeczność będzie walczyć z siłami nadprzyrodzonymi, ale także będzie zmagać się ze skutkami podróży w czasie. Najbardziej zawsze zaskakiwał mnie fakt bycia w tym samym czasie, w którym się już było albo wpływ na osoby, które są nam znane. Zaraz przypomina mi się jeden z odcinków bajki „Fineasz i Ferb”, gdzie genialny naukowiec klonował sam siebie sprzed kilku minut, by mieć siebie do pomocy. Do czasu, kiedy pierwszemu doktorowi stała się krzywda i unicestwił siebie… oraz wszystkie klony. Czy tak mogłoby być także w uniwersum komiksu „Sherlock Holmes Society”, skoro Holmes spotkał własnego ojca? Nie zaprzeczam, mogłoby.
 
Teraz okazuje się, że można zmienić przyszłość, grzebiąc nieco w przeszłości. Przykładowo zapobieżenie obsesji na punkcie pewnego listu osoby z przyszłości (!) może spowodować, że przyszłości opisanej w tym liście nie będzie. To między innymi dlatego możemy śledzić emocjonującą walkę dwóch wielkich umysłów: Holmesa seniora z juniorem. Powiem od razu, że bardzo podobał mi się sposób rozwiązywania problemów przez tego młodszego. Taki z tych ostatecznych, ale skutecznych.
 
Pod względem graficznym Andrea Fattori naprawdę osiągnął mistrzostwo. Jest tu tak wiele szczegółów na każdej z plansz, że mimo iż sam tomik ma niecałe pięćdziesiąt stron, to czyta się znacznie dłużej, bo chłonie się ten wiktoriański obraz Anglii oraz niesamowicie dynamicznie rysowane sceny walki.
 
To kolejny pełen dynamizmu, dobrze wyreżyserowany, fantastyczne narysowany tom dość fantastycznego spin-offa z przygodami genialnego detektywa Sherlocka Holmesa. To seria dla fanów gatunku lub ciekawskich, takich jak ja. Jeśli uważasz, że wampiry i podróże w czasie nie powinny mieć nic wspólnego z historią Sherlocka Holmesa, zdecydowanie odradzam tę sagę.
 
Dział: Komiksy
poniedziałek, 03 maj 2021 14:38

Zapowiedź: Smoczpospolita

Schyłek osiemnastego stulecia. Na wciąż jeszcze ciepłym truchle świeżo zdemontowanej Rzeczypospolitej uwijają się rzesze pruskich urzędników, pragnących tchnąć w nowo zdobyte tereny należyty Ordnung.

Dział: Patronaty
piątek, 30 kwiecień 2021 23:15

Deadpool kontra Staruszek Logan

Crossover to zjawisko, które chyba najbardziej lubiane jest przez miłośników komiksów. W uniwersum Marvela mieliśmy te lepsze i te gorsze czy praktycznie nieudane historie spotkań i współpracy superbohaterów. Były duże eventy czy krótkie one-shoty. Tym razem na naszym rynku, w ramach serii Marvel Now 2.0 ukazał się album „Deadpool kontra Staruszek Logan”, który pierwotnie publikowany był się za oceanem w postaci pięciu zeszytów. Czy spotkanie tych dwóch charakterystycznych postaci będzie można uznać za udane? Nie ukrywam, Deadpool jest jednym z moich ulubionych bohaterów. Od jakiegoś czasu śledzę również nowe przygody staruszka Logana. Choć obu panów łączą umiejętności regeneracyjne, to wiadomo, że nie przypadają sobie do gustu. Czy może jednak czeka nas kolejna zamierzona przez autorów zmyłka jak np. w przypadku albumu „Hawkeye kontra Deadpool”, gdzie tytuł mylnie wskazywał na konflikt bohaterów? Przekonajmy się.

Już na wstępie przypadkowe spotkanie na Manhattanie zgorzkniałego mutanta z niezrównoważonym i pyskatym najemnikiem przeistacza się w krwawą potyczkę. Oczywiście jak zwykle poszło o pieniądze. Logan nieumyślnie przeszkodził w wypłaceniu Wilsonowi zapłaty za wykonane zadanie. Starcie przeplatane rzucanymi przez Deadpoola żartami i wzajemnym zadawaniem ciosów zostaje nagle przerwane przez pojawienie się tajemniczej nastolatki, którą próbuje schwytać oddział najemników GenFormu. Dotychczasowi przeciwnicy postanawiają zmienić front walk i wchodzą w konfrontację z oprawcami, chcąc pomóc bezbronnej dziewczynie. Jednak okazuje się, że nie pierwszy to już raz pozory potrafią mylić - nawet naszych skaczących sobie do gardeł wyjadaczy. Maddie, bo tak się zwie nasza nowa bohaterka, nie tylko nie jest wcale taka niewinna i bezbronna, to na dodatek w ogóle nie życzy sobie pomocy. Okazuje się być młodą mutantką z mocami (na poziomie Omega), nad którymi nie potrafi jeszcze dobrze zapanować. Po tym, jak ostatecznie zostaje porwana, Deadpool i Logan, wbrew jej prośbom i chcąc ją uszczęśliwić na siłę, ruszają na misję ratunkową. Chociaż mają teraz wspólny cel, powiedzenie, że zaczęli współpracować, jest trochę przesadne. Każdy z nich chce to zrobić na własną rękę i na swój sposób. Najlepiej jeszcze jakby druga osoba się w to nie mieszała. Oczywiście ich założenia szybko zostają zweryfikowane przez rzeczywistość. Pora zewrzeć szyki. Szczególnie że organizacja GenForm, której zadaniem było pozyskiwanie broni z mutantów, na cel wzięła sobie naszych głównych bohaterów.

Twórcami komiksu są: Declan Shalve, który do tej pory na swoim koncie miał przede wszystkim rysowanie m.in. „Avengers. Impas: Atak na Pleasant Hill” czy „All-Star Batman” oraz Mike Henderson, rysownik serii „Dead Man Logan”. Z pewnością sam pomysł stworzenia historii łączącej przygody tych dwóch bohaterów wydawał się strzałem w dziesiątkę. Szczególnie że są to postacie lubiane i ostatnio dość popularne za sprawą m.in. kinowych filmów z ich udziałem. Zadanie, przed jakim jednak stanęli twórcy, nie ukrywam, było trudne. Wielu próbowało wymyślać przygody tak „trudnemu” bohaterowi, jakim jest Deadpool. Mało jednak komu to dobrze wychodziło. Staruszek Logan zaś pewnie zawsze będzie kojarzony z Markiem Millarem.

Shalve chyba jednak nie miał wygórowanych ambicji i stworzył historię lekką, prostą i przyjemną w odbiorze. Oczywiście nie brakuje akcji, żartów i sucharów, do których zdążył nas już przyzwyczaić Wade Willson czy krwawych jatek z udziałem Logana. Czytając, można nawet parę razy parsknąć śmiechem. Jak przy scenie, w której to Logan poderżnął gardło Deadpoolowi, by móc w ciszy skupić się na poszukiwaniach. Na próżno jednak szukać tutaj głębszego przesłania. Po lekturze komiksu pozostaje jakiś niedosyt. Szczególnie, że po nawet fajnym twiście fabularnym, aż prosi się o kontynuację lub chociaż o rozwinięcie postaci głównej bohaterki. Niestety jak do tej pory Maddie nie pojawiła się w innych komiksach, choć potencjał tej postaci jest spory.

Od strony graficznej komiks wypada akceptowalnie. Nie wyróżnia się na tle innych. Mocno kreskówkowy styl Hendersona może pasuje do Deadpoola, ale jakoś gryzie mi się ze Staruszkiem Loganem. Strasznie raziły mnie te jego mocno błękitne oczy. Jakby nie patrzeć, komiks nie jest brzydki, ale graficznie nie powala na kolana. Dodam również, że równocześnie nakładem wydawnictwa Egmont ukazuje się bardziej mroczna i krwawa seria ze Staruszkiem Loganem, której to głównym rysownikiem jest Andrea Sorrentino. Graficznie jakoś jego styl bardziej pasuje mi do tej postaci.

Podsumowując, „Deadpool kontra Staruszek Logan” to komiks dobry, ale faktem jest, że na rynku jest o wiele więcej ciekawszych pozycji. Nie oczekujmy tutaj fajerwerków czy czegoś nadzwyczajnego. Może gdyby historia była bardziej rozbudowana i dłuższa. Aktualnie można traktować go bardziej jako ciekawostkę przede wszystkim dla zagorzałych fanów Deadpoola. Fani Logana na rynku mają ciekawsze pozycje do lektury.

Dział: Komiksy
piątek, 30 kwiecień 2021 07:49

BiTS travel

„BiTS” to takie „Tetris” tylko trochę inaczej. Układamy kafelki, a za odpowiednie kształty dostajemy punkty. Jednak to nie wszystko, bo mogą się też trafić punkty ujemne, gdy stworzymy obszary z ostatniej karty zadania.

Brzmi skomplikowanie? Przestaje takie być, jak się rozegra z dwie rozgrywki, ale początek naprawdę jest ciężki. Może nam nie podeszła ta gra, może coś nie tak przeczytaliśmy, dość powiedzieć, że pierwszy raz po przeczytaniu instrukcji musiałam obejrzeć film instruktażowy, bo się pogubiłam w kartach zadania, w rundach, liczeniu punktów i tym wszystkim. Jak już się to pojmie, to gra jest dość przyjemna. Wymusza myślenie, skupienie się i przewidywanie. I to jest jej ogromny plus. Niestety, jak to w grach bywa, mamy też element losowości, który każdy przemyślany plan może zniweczyć. Wtedy jednak zawsze można kombinować od nowa. Dzieciaki przekona na pewno to, że nie ma tu nic na czas, mogą kombinować, ile potrzebują, z tym że zasady jasno mówią, że tylko do czasu, gdy zaczynają wsuwać kafelek, wtedy już nie ma miejsca na zmiany. Niewątpliwym plusem jest też to, że gra jest modyfikowalna i do zagrania nawet z młodszym graczem. Można po prostu pominąć którąś z rund, choćby tę z ujemnymi punktami i nadal dobrze się bawić. Co ważne, jest też wersja dla jednej osoby. Lubię takie gry, które stwarzają wiele możliwości.

Od strony wydania ogromny plus za pudełko – małe, kompaktowe, jak na serię „Travel” przystało. Można je zabrać ze sobą wszędzie, nie zajmie dużo miejsca na półce, po prostu rewelacja. Gorzej z wykonaniem kart i kafelków. Są bardzo cienkie. Nie wiem, ile rozgrywek przetrwają, ale mogłyby być z trochę grubszego kartonu. Poza tym są ładnie wycięte, kolorowe, estetyczne. Plastikowe podkładki całkiem porządne, te będą służyć długo.

Nie umiem jednoznacznie ocenić tej gry. Dzieciakom się podobało, choć wielkiego szału nie ma. Ja zdecydowanie zraziłam się początkiem, choć w końcu grało się przyjemniej. Mój mąż z kolei narzeka na losowość w grze logicznej. Jednak tu z kolei bronią jej dzieci, bo nawet, jak nie poszło w pierwszej turze, to w kolejnych można się odegrać i nałapać mnóstwo punktów. Myślę, że dla fanów będzie świetna, jak ktoś chce spróbować tego typu gier, też polecam, bo te wydania są budżetowe i bardzo przyjemne. Każdy musi ocenić sam. U nas co jakiś czas na pewno będziemy do niej wracać, pewnie na wyjazdy z nami pojedzie, ale nie trafia na półkę z ulubionymi.

Dział: Gry bez prądu
środa, 28 kwiecień 2021 13:00

Fragment: Więzy nieba

Była Ziemia, czas na Powietrze…

Drugi tom zachwycającej tetralogii o Żywiołach, magii i walce o wolność!

Dział: Książki
środa, 28 kwiecień 2021 12:39

„Tekst” Głukhovsky’ego w nowym wydaniu

„Tekst” Głukhovsky’ego w nowym wydaniu – teraz oficjalnie z nagrodą „Nika” za najlepszy scenariusz filmowy

Często historia zatacza koło. Najpierw był pomysł na scenariusz filmowy. Uznano jednak, że jest zbyt skomplikowany do opowiedzenia na ekranie.

Dział: Książki