Rezultaty wyszukiwania dla: Nowa Ba����
Korytarzem w mrok
Nastoletniej Kit nie bardzo podoba się perspektywa pobytu w szkole z internatem. Gdyby jeszcze przyjęto tam jej koleżankę Tracy, to może, może, ale tak? Najchętniej Kit zawróciłaby w połowie drogi i wróciła do domu. No bo co ona będzie robić w szkole na odludziu, z dala od mamy i przyjaciółki?
Lois Duncan wydawała mi się autorką mało znaną, dopóki nie przeczytałam, że należący już dziś do klasyki film I know what you did last summer powstał właśnie na podstawie jej książki. Wydało mi się to wystarczająco dobrą rekomendacją, by zapoznać się z powieścią Korytarzem w mrok.
Zupełnie niespodziewanie, ku radości mamy i ojczyma, Kit dostaje się do nowej szkoły. Jest to o tyle dobra wiadomość, że mama dziewczyny niedawno wyszła za mąż i trochę kłopotliwe byłoby zabieranie nastoletniej córki w podróż poślubną. Kit nie tryska entuzjazmem, ale co ma robić. Pociesza się, że jakoś to będzie, w końcu żyje w erze Internetu i telefonów.
Pierwsze wrażenie jest jednak niepokojące, choć nikt w wyjątkiem Kit nie widzi niczego złego. Szkoła Blackwood znajduje się w starym, wiktoriańskim domu na odludziu. Budynek jest pełen antyków, ciemnych korytarzy i dziwnych, niepokojących odgłosów. Ledwo działa tu elektryczność, ale telefony i Internet już nie. Ku ogromnemu zdziwieniu Kit na pierwszy semestr zostają przyjęte tylko cztery uczennice, a nauczycieli jest tylko troje.
Choć Kit bardzo stara się przystosować, nie może oprzeć się wrażeniu, że z tym miejscem jest coś nie tak. Kiedy Kit i jej nowe koleżanki zaczynają się zmieniać w niepokojący sposób, a tajemnice mnożą się z dnia na dzień, sprawy przybierają naprawdę poważny bieg. Czyżby jakieś groźne siły zapanowały nad Blackwood? Uparta Kit postanawia odkryć przeszłość tego miejsca. Jakie tajemnice kryje stary dom i co wydarzyło się tu przed wieloma laty? Dlaczego zdolna przyjaciółka Kit nie została tu przyjęta, a przeciętna w sumie Kit, tak?
Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że oryginalnie powieść ma już ponad 40 lat! Oczywiście w latach 70. nikomu jeszcze nie śniło się o Internecie i telefonach komórkowych, ale w 2011 roku ukazało się wznowienie, w którym, tak podejrzewam, autorka dokonała pewnych uaktualnień, jeśli chodzi o świat przedstawiony tej opowieści.
Myślę, że powieść, w sumie dość niewielka objętościowo, bardzo przypadnie do gustu nastoletnim miłośniczkom ghost story. Bliska będzie im bohaterka w ich wieku oraz targające nią rozterki. Budzący dreszcze klimat Blackwood zachęci do odkrywania tajemnic domu, a tajemnice madame Duret tylko podgrzeją atmosferę.
Starszy czytelnik zapewne szybciej domyśli się, co tu jest grane, ale i tak nie psuje to przyjemności czytania. Autorka bardzo dokładnie zbudowała atmosferę Blackwood, nawiązując do klasycznych powieści gotyckich, a postać Kit idealnie oddaje poczucie uwięzienia i bezradności wobec sił, z którymi trudno jest walczyć z racji ich nienamacalności.
Korytarzem w mrok to dobra powieść na jeden wieczór. Młodszych czytelników z pewnością zachęci do sięgnięcia po inne tego typu historie, a u starszych wzbudzi uśmiech na twarzy, bo dobrze czasem przeczytać coś prostego, krótkiego i z klimatem.
Przesprzedaż "Blood Rage"
Rusza przesprzedaż gry planszowej "Blood Rage", która szturmem zdobyła serca graczy na całym świecie. W przeciągu kilkunastu miesięcy została obsypana licznymi nominacjami do wielu nagród.. Możecie wybrać spośród dwóch modeli przedsprzedażowych.
Fragment: "Inwazja na Tearling"
Rozdział 1
Hall
Było niemal pewne, że druga inwazja Mort będzie wyglądała jak rzeźnia. Po jednej stronie stała pierwszorzędna armia mortmesneńska uzbrojona w najlepszą broń, jaką widział Nowy Świat, dowodzona przez człowieka, który nie zawaha się przed niczym. Po drugiej stro- nie stała armia tearlińska: czterokrotnie mniejsza, uzbrojona w tanie żelazo, które nie wytrzymałoby uderzenia solidnej stali. Szanse Tear- lingu nie były niewielkie. Były katastrofalnie małe. Nikt nie widział możliwości ucieczki przed tragedią.
Pani Noc
Wydawało mi się, że szósty tom Darów Anioła to wszystko, co na temat świata Nocnych Łowców miała do powiedzenia Cassandra Clare. Historia zakończyła się dobrze, jako czytelnik byłam usatysfakcjonowana i w sumie nie poświęciłam poznanym w finale ostatniej części młodym Blackthorne'om zbyt wiele uwagi. Uznałam ich za dzieci, które - jak wiele ofiar tamtej wojny - znalazły się w ciężkiej sytuacji, tracąc rodziców. Tymczasem wydaną ostatnio powieścią Pani Noc autorka pokazuje, że ostatnie słowo jeszcze nie padło. I to dobrze, naprawdę bardzo dobrze.
Od czasu, gdy zakończyła się Wielka Wojna, minęło pięć lat. Pamięć o poległych jest nadal żywa, wielcy bohaterowie czyli Clary, Jace i spółka na stałe już weszli do panteonu zasłużonych, surowe warunki Zimnego Pokoju utrzymują wszystkie rasy w ryzach, a tymczasem w dorosłość wchodzi nowe pokolenie Nocnych Łowców. To młodzi Blackthorne'owie, którzy w minionej wojnie stracili rodziców.
Los Angeles. Głową tutejszego Instytutu oficjalnie jest Arthur Blackthorne, książkowy mól, którego dawna styczność z faerie, pozbawiła zdrowego spojrzenia na rzeczywistość. Nieoficjalnie opiekę nad młodszym rodzeństwem i wszystkim, co związane z prowadzeniem Instytutu, sprawuje niespełna 18-letni Julian Blackthorne. To na niego spadły te wszystkie obowiązki i trzeba mu oddać sprawiedliwość, wypełnia je z godną podziwu cierpliwością i spokojem.
Tymczasem parabatai Juliana, Emma Carstairs, nie chce przyjąć do wiadomości faktu, że za śmiercią jej rodziców miałby stać Sebastian Morgenstern. Okoliczności ich śmierci nie dają jej spokoju, dlatego myślenie o tym i szukanie jakichkolwiek poszlak stało się dla dziewczyny swoistą obsesją, z której nie chce zrezygnować. Niespodziewanie z młodymi bohaterami kontaktują się faerie, które przed pięciu laty uprowadziły Marka Blackthorne'a. W zamian za odszukanie grasującego po L.A. zabójcy Podziemnych, proponują, że zwrócą Marka rodzinie, o ile rzecz jasna, sam będzie chciał z nimi zostać.
Tak rozpoczyna się śledztwo, które nie tylko może doprowadzić Emmę do prawdy na temat zabójstwa jej rodziców, na nowo połączyć rozbitą rodzinę, ale też odsłonić nowe fakty z zamierzchłej przeszłości Blackthorne'ów. Jak to będzie? Uwierzcie na słowo, bardzo fajnie.
Po pierwsze, mamy bardzo sympatycznie przedstawionych młodych bohaterów, którzy w niedalekiej przyszłości mają szansę stać się cennymi dla Clave wojownikami. Rodzeństwo Blackthorne jest jak każda duża rodzina, różnorodne, ale i bardzo ze sobą zżyte. Przyjemnie obserwuje się ich poczynania i wzajemne relacje. Marnotrawny brat Mark, który, przez bytność wśród faerie, zapomniał, jak wygląda ludzkie życie, czyni ten obraz ciekawszym, czasem bardziej zabawnym, czasem nieco smutnym.
Po drugie, para głównych bohaterów, których często porównuje się do Cary i Jace'a, czyli Emma i Julian. Czy bardzo ich przypominają, nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, bo uważam, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie. Wiadomo jednak, że powieści C. Clare nie mogłyby się obyć bez dramatycznego wątku miłosnego, a duet Emma/Julian z pewnością go nam tutaj zapewni. Oczywiście, żeby nie było za łatwo, jest to miłość, która, nim będzie miała szansę zaistnieć, będzie musiała pokonać wiele przeszkód, ale czymże byłaby miłość, gdyby była lekka i przyjemna?
Po trzecie, wątek związany z intrygą napędzającą całą fabułę. Jasne, że o taką, jak ta związana z Sebastianem Morgensternem, byłoby trudno po raz drugi. Dlatego, na początek autorka tworzy coś, może na trochę mniejszą skalę, ale z szansą na rozwój w coś poważniejszego. Wiadomo, że praktyki związane z czarną magią mogą wstrząsnąć w posadach światem Nocnych Łowców, że od jednej rzeczy może się zacząć, a potem nagle powstanie lawina. Dlatego, choć prawdopodobnie, druga Wielka Wojna nas nie czeka, to może być całkiem ciekawie.
Czy tytułowa Pani Noc to tylko postać z książeczek dla dzieci? Czym właściwie jest więź łącząca parabatai? Jak kochają faerie? I dlaczego wampiry nie powinny prowadzić pizzerii? Na te i masę innych pytań, w tonie poważnym, zabawnym, czasem łzawym, daje odpowiedzi najnowsza powieść Cassandry Clare, zatytułowana Pani Noc.
Dodatkowo na deser dostajemy całą garść szczegółów na temat obecnego życia Clary, Jace'a, Simona, Isabelle, Tessy, Jema i całej reszty. Finał książki wieńczy zaś nowe opowiadanie ze świata Nocnych Łowców. Myślę, że fani książek z serii Dary Anioła czy Diabelskie Machiny powinni być zadowoleni, bo ja jestem. Książkę przeczytałam w dwa popołudnia, była dla mnie odskocznią na nudnym, długim dyżurze i ani się obejrzałam, a dyżur dobiegł końca, a powieść otworzyła się na ostatnim rozdziale.
Zapowiada się, że ma to być trylogia i muszę przyznać, że zaczyna się obiecująco, być może dlatego, że bohaterów tych książek nie da się nie polubić, a przecież nic przyjemniejszego czytać, o kimś, kogo się lubi. Prawda? Nawet, jeśli momentami jest trochę cukierkowo, to mnie to wcale nie przeszkadzało. To był bardzo miły powrót do świata Nefilim i z przyjemnością do niego zajrzę, gdy pojawi się kontynuacja.
"Domek" - nowa gra wydawnictwa Rebel
20 maja swoją premierę będzie miała nowa gra wydawnictwa Rebel - "Domek", w której gracze mają okazję zaprojektować i wykończyć własny dom. Informacje poniżej.
Objawienie
Nowojorski policjant Scott Galban bada sprawę związaną z zabójstwem jego wieloletniego partnera. Szybko okazuje się, że nieżyjący policjant miał niemało za uszami i dalsze grzebanie w jego życiorysie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Galban nie potrafi jednak odpuścić i szuka, choć pole manewru ma ograniczone, głównie ze względu na to, że ewentualni świadkowie to Meksykanie, a ci, kierowani szeroko pojętą lojalnością, nie chcą z nim rozmawiać. To jeden wątek.
Równolegle śledzimy losy młodej kobiety, Isabel, która na pozór niczym się nie wyróżnia. To skromna przedszkolanka, żona żołnierza stacjonującego w Iraku, prywatnie kobieta bardzo pobożna. Jedyne co mogłoby ją wyróżniać to właśnie ta pobożność, która być może bierze się z faktu, że Isabel widuje postaci nie z tej ziemi. Kim są? Tego nie wie dokładnie nawet ona sama. Co wspólnego mają ze sobą te dwa wątki? Niestety, przez bardzo długi czas nie dowiemy się tego.
Film zaczyna się dość niewinnie. Isabel razem ze szwagrem i przyszłą bratową bawi się w dyskotece. Zmęczona, postanawia wrócić do domu metrem. Szwagier odprowadza ją do przystanku, a Isabel, po dłuższej chwili i spotkaniu z mężczyzną widocznym tylko dla jej oczu, wraca do domu. Co prawda wcześniej łamie obcas w bucie, ale przecież to się czasem zdarza, prawda?
Fabuła rozwija się bardzo powoli, a poszczególne elementy stopniowo składają się na większą całość. Wbrew temu, co sugeruje opis na okładce filmu, do spotkania dwójki głównych bohaterów dochodzi bardzo późno, co nawet jest ciekawsze, bo pozostawia miejsce na spekulacje. Historia się kończy, ale życie toczy się dalej i tego, co może się jeszcze wydarzyć, widz sam musi się domyślić.
Szary i smutny wygląd dzielnicy, w której mieszka i pracuje Isabel, dopełnia całości, a wątek małej, prawdopodobnie maltretowanej w domu dziewczynki, uczennicy głównej bohaterki, pozwala zbudować klimat beznadziei i przygnębienia.
Bardzo szybko okazuje się, że ciężar całej historii spoczął tutaj na Isabel, bo detektywa Galbana niestety mamy jak na lekarstwo. To Isabel i jej przeżycia, a jak się potem okaże traumatyczne wspomnienia z wczesnej młodości, są kanwą całej historii. Zaś działania policjanta to tylko tło dla przeżyć bohaterki. Dlatego, jeśli ktoś nastawi się na thriller z Keanu Reevesem w roli głównej trochę się zawiedzie, bo jest to raczej drugo- niż pierwszoplanowa rola. Łudzący jest także opis sugerujący sferę pozazmysłową, która się co prawda pojawia, ale nie jest to wątek główny. Dowiedziałam się, że po zakupie praw do produkcji, firma Lionsgate Premiere, nie biorąc pod uwagę protestów scenarzysty, przemianowała film na thriller policyjny, choć pierwotnie miał się on skupiać na przemocy wobec kobiet i dzieci. I chyba to najmocniej zaszkodziło tej historii. Jeśli bowiem będziemy oglądać film z nastawieniem na kino policyjne i Keanu Reevesa, to faktycznie będziemy zawiedzeni. Jeśli jednak skupimy się na wątku związanym z przemocą domową wobec dzieci oraz kobiet, to cała historia nabiera zupełnie innego wydźwięku i nie jest taka zła. Smutna i przygnębiająca tak, ale nie zła.
Skupiając się na przeżyciach Isabel, próbującej pomóc małej Elisie, stopniowo towarzyszymy jej w odkrywaniu strasznej prawdy, w świetle której początkowe wydarzenia nabierają zupełnie nowego sensu. To dlatego jestem zadowolona z seansu i mogę polecić film widzom, szukającym dla siebie życiowej historii, która daje do myślenia i nie daje o sobie tak szybko zapomnieć.
Transmisja
Temat postapokalipsy cieszy się niesłabnącą popularnością. Niech za wzór posłuży chociażby świetnie sprzedająca się seria Metro i co rusz powstające jej kolejne odsłony. Jak to jednak mówią, Polacy nie gęsi i także mamy swoich autorów piszących o zagładzie. Całkiem niedawno dołączył do nich Marcin Strzyżewski ze swoją „Transmisją".
Marcin Strzyżewski zadebiutował w 2014 roku powieścią „Dziewiąte życie czarnoksiężnika". Miłośnikom gier komputerowych znany jest być może lepiej, jako redaktor serwisu gry.onet.pl. Absolwent filologii rosyjskiej, wbrew temu co mogłoby się wydawać, nie umieścił akcji swojej nowej książki w Rosji. Za to postanowił przyjrzeć się USA po zagładzie atomowej. Warto dodać, że książka Marcina Strzyżewskiego jest drugą odsłoną cyklu postapokaliptycznego, wydawnictwa Czwarta Strona Fantastyki.
Wyobraźcie sobie, że Stany Zjednoczone zniknęły z powierzchni ziemi, po tym, jak Chiny i Rosja zrzuciły na nie bomby atomowe. Nie trudno się domyślić, że po takim zabiegu niewiele pozostało z dawnego giganta. Ruiny, gruzy, dzicz i coraz bardziej zezwierzęceni mieszkańcy – oto obraz współczesnej Ameryki Północnej. Naszym przewodnikiem, po tym dość nieprzyjaznym świecie będzie Timur Denikin, reporter portalu internetowego. Bohater trudni się pisaniem artykułów na temat stref zakazanych zbombardowanych obszarów. Chociaż są to wycieczki dość interesujące, to trudno nazwać je bezpiecznymi, ostrzelane Stany pełne są bowiem mutacji w różnych odmianach. Mało kogo obchodzą jednak, te odległe dla bezpiecznych mieszkańców pozostałych kontynentów, nowinki. Dlatego w poszukiwaniu nowego środka przekazu Timur wyrusza po to, by nakręcić wideo zza oceanu.
Ciekawym zabiegiem jest zderzenie dwóch światów- Chin – gospodarczo i technologicznie rozwiniętego państwa oraz Stanów Zjednoczonych, stanowiących skupisko najgorszych ludzkich cech. Aby przetrwać w nowej rzeczywistości, celem większości ludzkości stało się przetrwanie za każdą cenę. Dlatego gwałty, morderstwa czy rabunki, są tutaj na porządku dziennym i nikt się tym specjalnie nie przejmuje, uznając prawo silniejszego za coś naturalnego. W świecie wszelkich niedoborów prawdziwy rarytas stanowi ludzkie mięso. Człowiek staje się natomiast siłą roboczą, która będzie eksploatowana, aż do granic możliwości. Z grubsza zaplanowana podróż, staje się z dnia na dzień coraz bardziej niebezpieczna, a sprawy nie układają się po myśli bohatera. Jak można się było spodziewać przebywanie strefach zakazanych obija się również na zachowaniu i charakterze głównego bohatera. Jego kreacja dość dobrze ukazuje jak niewiele pozostaje z człowieka, gdy sprowadzi się jego życie do podstawowych potrzeb fizjologicznych. Obrazu dopełniają również postaci drugoplanowe, zostały one co prawda nakreślone dość pobieżnie, ale to wystarczy byśmy wyłonili spośród nich swoich ulubieńców.
Kreślona piórem Marcina Strzyżewskiego wizja postapokalipsy podana została w sposób lekki. Duża w tym być może zasługa jego profesji. Czytanie urozmaicają również wstawki stylizowane na artykuły prasowe oraz maile. Wszystko to sprawia, że „Transmisja" spodoba się nie tylko fanom gatunku, ale i miłośnikom powieści przygodowych. Świetna propozycja na letnie wieczory i dalekie podróże
NIET: Przedsprzedaż ruszyła
Ruszyła przedsprzedaż gry planszowej NIET!. Wydawnictwo Portal Games informuje, że cena gry w przesprzedaży wynosi 65 złotych.
PYRKON - spotkanie z Robertem Cichowlasem
8 kwietnia rusza tegoroczna edycja Festiwalu Fantastyki Pyrkon. 9 kwietnia na stanowisku wydawnictwa Zysk i S-ka będziecie mogli spotkać się z Robertem Cichowslasem.
Grey Goo Definitive Edition w planie wydawniczym Techlandu
Wydawnictwo Techland ogłasza, że już 14 kwietnia na sklepowych półkach pojawi się Grey Goo Definitive Edition - strategia czasu rzeczywistego utrzymana w klimatach science fiction. Gra przywołuje na myśl złotą erę RTS'ów, gdyż założyciele zespołu deweloperskiego, który odpowiada za Grey Goo, to jednocześnie twórcy kultowego Command&Conquer.