Rezultaty wyszukiwania dla: Mięta
Zanim zniknęła
Frankie Elkin to bohaterka nowego cyklu kryminalnego stworzonego przez znaną pisarkę Lisę Gardner. Z pozoru niczym nie wyróżniająca się kobieta, a jednak pod płaszczem zwyczajności skrywa różne tajemnice i bagaż bolesnych doświadczeń. Udało jej się jednak podnieść z kolan i odnaleźć w życiu cel, a jest nim odnajdywanie zaginionych kobiet należących do mniejszości narodowych. Frankie nie posiada żadnego przeszkolenia, a jednak ma zacięcie do tego, czym się zajmuje. Jak sama o sobie mówi, potrafi zadawać właściwe pytania, co jest kluczowym elementem podczas poszukiwań. Niezależna, wytrwała, nieustępliwa, skupiona na zadaniach, które przed sobą stawia, taka jest Elkin. Silna? Z jednej strony na pewno, ale ma też swoje słabości – na przykład to alkohol, który wciąż jest obecny w jej życiu, mimo że od jakiegoś czasu po niego nie sięga. Robi wszystko, by nie wrócić do nałogu, a tym „wszystkim” jest podróżowanie do miejsc, gdzie może udzielić pomocy. Ta kobieca postać literacka wzbudziła moją szczerą sympatię. A powieść, której jest bohaterką, zapamiętam na długo.
Znałam już pióro Lisy Gardner, zanim sięgnęłam po pierwszy tom cyklu z Frankie Elkin. Pierwsza moja myśl po zakończeniu lektury była taka, że przez wiele lat pisania autorka zdobyła naprawdę dużą wprawę. Ta historia jest dopracowana, dopieszczona pod każdym względem. Konstrukcja fabuły jest dobrze przemyślana, a bohaterowie wykreowani wiarygodnie i interesująco. Zwłaszcza postać pierwszoplanowa, czyli nasza samozwańcza pani detektyw, której pisarka poświęciła najwięcej uwagi. Każdy element powieści, nad którym Lisa Gardner pracowała, jest trybikiem w tej skomplikowanej machinie i ma znaczenie dla odbioru całości.
Podoba mi się, że tym razem trzonem fabuły nie jest morderstwo, lecz zaginięcie. To kolejna kropla w morzu niewiadomych, która wzmaga niepewność czytelnika. Czy Angelique zostanie odnaleziona? A jeśli tak, to żywa czy martwa? Kto stoi za porwaniem? Czy nastolatka podejmowała próby ucieczki? A może nikt jej nie uprowadził, może stało się coś, czego nikt nie brał pod uwagę? Motyw zaginięcia stawia przed odbiorcą dużo więcej pytań i skłania do stawiania najróżniejszych hipotez.
Kolejnym atutem powieści jest świetnie nakreślone tło dla toczących się wydarzeń – miejsce akcji, lokalna społeczność. Autorka za pośrednictwem głównej bohaterki przybliża odbiorcy Mattapan – dzielnicę Bostonu – a także jej mieszkańców i panujące tam zwyczaje. Czytelnik prowadzony kolejnymi uliczkami niemal czuje na sobie wzrok gangusów stojących na uboczu w zwartych grupkach, niemal czuje na karku oddech mniej lub bardziej podejrzanie wyglądających przechodniów.
Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrze skrojonej powieści tego gatunku. Dynamiczna akcja, mnóstwo znaków zapytania i stopniowe odsłanianie przed czytelnikiem kart prowadzących do rozwiązania zagadki. Doskonała kreacja bohaterów, świetny rys psychologiczny Frankie Elkin, niebanalne i zaskakujące zakończenie. To wszystko zadecydowało o mojej ostatecznej, bardzo pozytywnej ocenie tej historii. Myślę, że spokojnie mogę ją polecić każdemu miłośnikowi thrillerów i kryminałów.
Ręce Boga
Kryminały są dziedziną literatury, która praktycznie od zawsze cieszy się sporym zainteresowaniem. Zwłaszcza współcześnie, kiedy mamy jesteśmy świadkami rozkwitu kryminalnych podcastów czy serialowych adaptacji książek tego nurtu. Mogłoby się wydawać, że temat jest mocno wyeksploatowany i trudno będzie zaskoczyć. Nic bardziej mylnego! Maciej Torebko swoim debiutem udowadnia, że można praktycznie z biegu i bez doświadczenia wedrzeć się na szczyt polskiej sceny kryminałów!
„Podkomisarz Ariel Janicki staje w obliczu niezwykle brutalnego morderstwa białostockiego komornika. Mężczyzna został unieruchomiony, przebity maczetą, a na powiekach wypalono mu tajemnicze znamię – symbol Ręce Boga. Niestety całkowity brak śladów na miejscu zbrodni i kolejne ślepe tropy sprawiają, że policjanci muszą zmierzyć się z kolejnym morderstwem. Śledztwo przybiera jeszcze bardziej niebezpieczny obrót, kiedy okazuje się, że sprawca zabójstw odtwarza makabryczne zbrodnie opisane w Biblii.”
(Opis wydawcy)
Książka „Ręce Boga” - bo taki tytuł nosi debiutanckie dzieło Macieja Torebko – od razu nasuwa już czytelnikowi, czego może się spodziewać. Nie ukrywam, że sam sceptycznie podszedłem do powieści, mając na uwadze, że temat mordercy, którego zabójstwa inspirowane są Biblią, czy wiarą, jest w literaturze bardzo dobrze znany. Zresztą nie tylko, każdy z nas chyba pamięta film „Ręka Boga” czy chociaż kultowe już „Siedem”, gdzie przedstawiono temat zabójstw wzorcem Bożych przypowieści czy przykazań. Również obraz podkomisarza Ariela może wydawać się lekko sztampowy, jest to osoba (a jakże) na ciągłym kacu, zmęczona życiem, w konflikcie małżeńskim i w ciągłej pogoni za uwagą dziecka, nad którym opiekę po części utracił. Nie brzmi znajomo? Jak widać, niektóre czynniki wskazują nam jednogłośnie, że powieść Macieja Torebko to odgrzany kotlet. Jednak trzeba zaznaczyć, że kotlet z górnej półki, bez oszukanej panierki, gruby i soczysty, podany z najsmaczniejszymi dodatkami.
Mocnym atutem powieści jest styl pisarski, ciekawy komentarz rzeczywistości, lekkość pióra. To są rzeczy, które stwarzają z książki dzieło niezwykle wciągające – z każdą stroną zainteresowanie czytelnika wzrasta. Fabuła, tak jak już nakreśliłem powyżej, nie jest czymś nowym i niespotykanym, niemniej historia podana przez Macieja Torebko jest niesamowicie świeża i współczesna. W dodatku powieść należy do tych brutalniejszych: mam tu na myśli mnogość scen, które lajka mogą lekko zniesmaczyć. Lajka, bo wprawionego wielbiciela kryminałów, mam wrażenie, jeszcze bardziej zachęcają do lektury.
Muszę przyznać, że chociaż nie jestem jakimś wielkim fanem kryminałów i sięgam po nie dość sporadycznie, to książka „Ręce Boga” zdają u mnie egzamin na piątkę. Aspektem wpływającym na ocenę jest również fakt, że to debiut i mam szczerą nadzieję, że przychylne, podobne mojej recenzję zachęca autora do dalszego rozwoju i stworzenia czegoś jeszcze lepszego. Polecam!
Szron. Szron i ambrozja. Tom 1
Klątwa miłości i krwawa rywalizacja. Odkryj niezwykłą opowieść o magii, namiętności i walce z przeznaczeniem!
Mały Ptyś i Bill. Smażenie naleśników
Królik kontra Małpa i inwazja ludzi
Hawkins Horrors. Zbiór przerażających opowieści. Stranger Things
Bardzo często lubimy wracać do ulubionych bohaterów, nie ważne czy goszczą na ekranie, w powieści graficznej, czy w książce. Dlatego nic dziwnego, że taką popularnością cieszą się przeróżne dodatki do serii Stranger Things. Tym razem w moje ręce trafił tytuł „Hawkins Horrors”. To wyjątkowy zbiór opowiadań, który zanurza czytelnika w mrocznym świecie Stranger Things. Książka jest jak podróż do Hawkins po zmroku, gdzie tajemnice i niewyjaśnione zjawiska ożywają w opowieściach z bohaterami serialu w rolach głównych.
Zarys fabuły
Akcja rozgrywa się po drugim sezonie, kiedy główni bohaterowie: Nancy, Mike, Dustin, Lucas i inni, spotykają się, aby wspólnie spędzić wieczór na oglądaniu horrorów. Niespodziewana awaria prądu zmusza ich jednak do zmiany planów, prowadząc do serii przerażających historii opowiadanych w mrocznym otoczeniu miasteczka Hawkins.
Moja opinia i przemyślenia
Książka jest zbiorem różnorodnych opowieści, które, mimo iż mogą wydawać się znajome czytelnikom lubiącym klasyczne horroramy, zyskują nowy wymiar dzięki osadzeniu ich w uniwersum Stranger Things. Opowieści pełne są nawiązań do serialu, co sprawia, że fani będą czuli się jak w domu, czytając o duchach, potworach i innych nadnaturalnych zjawiskach, które nawiedzają mieszkańców Hawkins.
„Hawkins Horrors” jest tytułem skierowanym głównie do młodszego czytelnika. Oferuje przystępne i dobrze napisane historie, które idealnie nadają się do czytania w okresie Halloween. Dla dorosłych czytelników książka może nie oferować zbyt wielu nowości czy głębszych odkryć, ale mimo to może dostarczyć rozrywki i przyjemności z czytania, szczególnie jeśli pozwolą sobie na chwilę bez dodatkowej analizy i krytyki. Trzeba jednak pamiętać, że książka to dodatek do serii i nie ma w sobie zbyt wiele głębi. Warto też podkreślić, że „Hawkins Horrors” to nie tylko zwykły zbiór opowiadań. To książka, która prowadzi nas przez różne zakamarki Hawkins, pozwalając lepiej zrozumieć i poczuć atmosferę miasteczka, jak również pomaga zbliżyć się do ulubionych bohaterów serialu.
Na zakończenie
Podsumowując, „Hawkins Horrors” to interesujący dodatek do uniwersum Stranger Things, który sprawdzi się jako lektura na chłodne, jesienne wieczory. Książka jest pełna atmosfery tajemniczości i niepokoju, charakterystycznej dla tego kultowego serialu.
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Wielki powrót Asteriksa i Obeliksa w nowej przygodzie!
Jest rok 1959 n.e. Scenarzysta René Goscinny i rysownik Albert Uderzo są pod ogromną presją. Muszą stworzyć oryginalną serię komiksów czerpiących z kultury francuskiej do pierwszego numeru magazynu „Pilote”, który ma się ukazać kilka tygodni później. W mieszkaniu Alberta Uderzo dwaj autorzy łamią sobie głowy podczas sesji „burzy mózgów”, teraz już historycznej:
Twisted-Wonderland. Zdarzenia w Heartslabyulu
Jakiś czas temu w zapowiedziach moją uwagę przyciągnęła manga „Twisted Wonderland”, która ukazuje się na licencji Disney’a. Ponieważ Japończycy bardzo lubią Alicję w Krainie Czarów, w mandze było już wiele wariacji z Wonderlandu. Czy więc warto sięgnąć po „Twisted Wonderland” i czy tytuł jakoś szczególnie wyróżnia się na tle poprzedników?
Zarys fabuły
Enma Yuken jest uczniem japońskiego liceum i podziwianym kapitanem szkolnego klubu kendo, któremu udało się go po latach reaktywować. Jednak dzień przed ważnymi zawodami chłopak zostaje porwany przez tajemniczą karetę i trafia do akademii magii Night Raven College położonej w tajemniczym Wonderlandzie. Ponieważ jednak nie dysponuje żadną magiczną mocą wychodzi na to, że zaszła jakaś pomyłka, a szkolny wychowawca pozwala mu wrócić do domu. Problem jednak polega na tym, że nikt nie ma pojęcia, gdzie leży Japonia i nawet magiczne lustro nie potrafi odesłać chłopaka do domu. W związku z czym wychowawca pozwala zamieszkać Yu w starym, nawiedzonym przez duchy akademiku i pracować jako woźny na swoje utrzymanie, do czasu, aż nie uda mu się odnaleźć powrotnej drogi do domu.
Moja opinia i przemyślenia
Przyznam, że fabuła mangi mocno mnie zaskoczyła. Spodziewałam się czegoś bardziej w klimatach Alicji. Historia jest jednak ciekawa i całkiem wciągająca. Pojawia się w niej wiele komediowych elementów, takich jak ziejący ogniem tanuki, który marzy o zostaniu wielkim czarodziejem, a znani z baśni złoczyńcy zostali w Wonderlandzie zapamiętani, jako najwięksi bohaterowie wszech czasów. Wśród nich oczywiście honorowe miejsce zajmuje owiana złą sławą Królowa Kier.
Szata graficzna komiksu jest szczegółowa i bardzo dobrze dopracowana, nie brakuje w niej dynamiki, szczególnie podczas zdarzających się od czasu do czasu magicznych potyczek. Myślę, że Sumie Kowono udało się stanąć na wysokości zadania. Tak samo zresztą, jak i odpowiadającym za projekt postaci i fabułę Yana Toboso oraz za scenariusz Wakana Hazuki. Sądzę więc, że jest to manga godna uwagi i niecierpliwie czekam na kolejny tom serii.
Podsumowanie
Mimo że „Twisted Wonderland” zupełnie nie jest tym, czego się spodziewałam, to jednak opowiedziana w nim historia rozbudziła moją ciekawość. Z miłą chęcią sięgnę po kontynuację, by dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy Yu, jakie przygody czekają na niego w Wonderlandzie i czy uda mu się wrócić do domu.
Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów
„Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” to intrygująca i zaskakująca odsłona przygód klasycznego bohatera Disneya, która wprowadza nas w świat pełen akcji, humoru i stylizowanej na średniowieczną fantastyki. W tym albumie, dzięki kreatywnemu podejściu belgijskiego twórcy Jean-Luc Cornette i libańskiego grafika Thierry Martina, Miki i Minnie stają się bohaterami barwnej opowieści, w której muszą stawić czoło niezliczonym przeciwnościom losu.
Zarys fabuły
W komiksie „Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów”, Myszki Miki i Minnie mieszkają w królestwie pod rządami Władysława Łasucha. Przygoda rozpoczyna się, gdy podczas pikniku Minnie trafia do domu czarodzieja. Tym samym, niczym w przewracającym się Dominie, rusza lawina wyzwań, od turnieju rycerskiego począwszy, aż po ucieczkę przed smokiem i konfrontację z tytułowymi Czarnymi Piotrusiami.
Styl i grafika
Cornette i Martin pokazują nam zupełnie nową stronę Myszki Miki, przekształcając klasyczną postać w pełnoprawnego bohatera fantasy. Miki staje się tutaj nie tylko detektywem, ale również poszukiwaczem dawnych cywilizacji, co przekłada się na intrygujące, pełne akcji sceny. Styl graficzny Martina, mimo że nieco uproszczony, wyróżnia się na tle standardowych komiksów Disneya, jednocześnie perfekcyjnie komponując się z opowiadaną historią. Na uwagę zasługuje także eleganckie wydanie. Komiks ma twardą oprawę, duży format, a wydrukowany został na doskonałej jakości papierze.
Moja opinia i przemyślenia
Komiks „Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” łączy elementy klasyczne i nowatorskie, tworząc coś świeżego i jednocześnie znajomego. Myślę, że czytelnicy lubią takie zabiegi. Historia pokazuje, że nawet najbardziej znane postacie mogą być reinterpretowane w sposób, który zaskakuje i dostarcza nowych wrażeń, jednocześnie utrzymując ich charakterystyczne cechy. Ten album przypomina nam, że kreatywność i innowacja są kluczowymi składnikami w tworzeniu historii, które zostaną zapamiętane i będą cieszyły czytelników na przestrzeni lat. To lektura, która przekracza granice typowych komiksów Disneya, wprowadzając elementy, które są zarówno świeże, jak i nostalgiczne. Ta równowaga między starym, a nowym sprawia, że tytuł „Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” jest prawdziwym skarbem dla lubiących głównego bohatera.
Podsumowanie
„Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” to znakomita propozycja dla fanów Disneya oraz entuzjastów oryginalnych i kreatywnych komiksów. Album jest dowodem na to, że doskonale znane nam postacie wciąż potrafią zaskakiwać i dostarczać świeżych, intrygujących wrażeń. Dla mnie to lektura, którą poznaje się z przyjemnością, a jej unikalny klimat i humor pozostają w pamięci na długo. Bez wątpienia jest to album, który warto mieć w swojej kolekcji!
