Rezultaty wyszukiwania dla: Kobiece
Konkurs: Raven. Tom 1. Biały kruk
Pierwszy tom bestsellerowej serii fantasy dla młodzieży!
Życie Piper i jej młodszego brata zmienia się w ciągu jednej nocy. Po tragicznej śmierci ich matki lądują na idyllicznej wyspie pod opieką nieprzyzwoicie bogatej babci, której nigdy wcześniej nie spotkali. Dziewczyna zaczyna się buntować, bo jedyne co można robić w Raven Hollow to zanudzić się na śmierć.
„Biały Kruk to pierwszy tom serii Raven, w której wątki paranormalne łączą się z romansem i tajemnicami! To idealna propozycja dla fanów książek fantasy, którzy zakochali się historiach takich jak Saga Zmierzch, Akademia Wampirów czy Dary Anioła!”
Wymiary mroku
“Wymiary Mroku” Tomasza Hildebrandta zamierzałam czytać wylegując się w hamaku, pod cienistymi gałęziami Tëchòlsczé Bòrë, siorbiąc radośnie babskie piwko. Jednak jak wszyscy dobrze wiemy, to co zamierzamy, a to co dostajemy, to dwie zupełnie różne rzeczy. Cieszę się jednak z tego bardzo, bo ta książka, to nie jest lekki wakacyjny kryminałek dla zabicia letniego czasu. To kawał ciężkiej i trudnej cegły co daje obuchem przez łeb i “poprawia z baśki”.
Bory Tucholskie, to zaraz po Bieszczadach jedne z moich najukochańszych miejsc w Polsce. To dwa miejsca, w których zostawiłam kawałek swojego serca, po który wracam co pewien czas, ale nigdy go jednak nie odzyskuję. Piękne i zielone Kaszuby są na pewno “idealnym” miejscem dla kogoś, kto tak jak Nadkomisarz Andrzej Bondar boi się drzew, lasów i przyrody. Służba nie drużba jednak - trzeba walczyć z własnymi lękami, aby móc prowadzić śledztwo, albo się chociaż przez nie jakoś prześlizgnąć. Gdy nasz Bond (kawał z brodą) dociera na miejsce zbrodni, okazuje się, że ciała brak - człowiek kontra przyroda 0:1. Ulewa, a uwierzcie mi tu naprawdę potrafi lać i wiać, porwała ciało i dowodem na jego istnienie są tylko zdjęcia na komórce. Na szczęście, choć właściwym słowem byłoby oczywiście niestety - pojawia się za chwilę drugi zezwłok młodej dziewczyny i wszystko wskazuje na to, że całkiem możliwe jest, iż zbrodnie są ze sobą powiązane, bo modus operandi, jakby ten sam. Ale nic nie jest dokładnie takie, jakie się wydaje i chwała Światowidowi za to.
“Wymiary Mroku” to druga z serii książka o nadkomisarzu Bondarze i choć pierwszej nie miałam okazji przeczytać to zaczynam tego naprawdę żałować i pewnie będę musiała to nadrobić w najbliższej przyszłości. Bo choć główny bohater jakoś nie wzbudził mojej nadmiernej sympatii, to ma w sobie jakiś magnetyzm. Z resztą... nie potrafię się oprzeć długowłosym, wydziaranym facetom w koszulkach Slayera - wiecznym Piotrusiom Panom,co zapomnieli, że latka lecą. Tak, w moich żyłach też płynie metal, który nie zastygł. Bondar to jeden z tych typów co zakochują się w nieodpowiednich kobietach, a te odpowiednie potrafią jedynie wykorzystać, by je zaraz odtrącić. Ale tak też kształtują się kobiece charaktery - przez mężczyzn nazywane pogardliwie per “mściwe suki”, przez inne kobiety w sumie tak samo, ale za to z jaką wielką dumą.
Co do samej treści... kaziroctwo, pedofila, nekrofilia - czasami w różnych konfiguracjach to to co kryje się za tą przepiękną okładką. Syf, patologia, ubóstwo i beznadzieja. Gdzie człowiek człowiekowi już nawet nie panią w dziekanacie, a sąsiadem w bloku o kartonowych ścianach, co zielenieje z zazdrości na widok 20-letniej Škody w kolorze zgniły szarometalik. Orgie, stręczycielstwo, jakże turpistyczne opisy mikrowiosek, zagubionych w Borach Tucholskich, które z takim obrzydzeniem może opisywać tylko ktoś, kto sam je zna i to od podszewki. Przemoc, brak normalnych związków międzyludzkich, banda wykolejeńców gdzieś na najdalszej północy, za których człowiekowi jest po prostu po ludzku wstyd. A przecież to tuż obok mnie... Czytając zastanawiałam się czy naprawdę tak wygląda życie na tych wioskach, do których drogowskazy tak często mijam, czy to jednak tylko, a właściwie AŻ wyobraźnia pisarza. Mamy wielu podejrzanych, bo każdy ma coś na sumieniu. Często nie wiadomo kto jest kim, o kim mowa, a nasz główny bohater ma chore jazdy po grzybach i blantach. Na pewno jest to książka dla ludzi o dość mocnych nerwach i żołądkach pokazująca, że w ekstremalnych sytuacjach człowiek jest zdolny do wszystkiego, by przeżyć. Trzeba przyznać, że autor niesamowicie zagmatwał tę historię, ale wybrnął z niej bez zarzutu i konsekwentnie do końca, a wmieszanie w to wszystko wątku Skorpiona wyszło wręcz mistrzowsko.
Bardzo rzadko zdarza mi się czytać tego typu pozycję - na równi fascynującą co miejscami odrażającą. Na pewno jest to kawał dobrego kryminału z polską policją w tle, ale głównie jest to przerażająca historia o koszmarach, jakie dzieją się wokół nas w małych wioskach o dziwacznych nazwach. W wioskach, o których poza mieszkańcami, a właściwie zesłańcami oraz okolicznymi sąsiadami, nie słyszał nikt dopóki nie pojawi się jakaś wzmianka w serwisach informacyjnych o bezsensownym ludzkim okrucieństwie. Tomasz Hildebrandt nie boi się trudnych tematów, często ocierających się o tabu i nie stroni od tego by je dość szczegółowo opisywać. Ja nie napiszę, że “Wymiary Mroku” są zachwycające, ja napiszę, że są na pewno wstrząsające i zapadające w pamięć. I już chociażby dlatego warto sięgnąć po tę pozycję.
Elementals. Proroctwo cieni
Pierwszy tom serii Elementals, żywiołowej odpowiedzi na Harry’ego Pottera i Percy’ego Jacksona!
Nicole Cassidy zmuszona do zmiany miasta i szkoły nieoczekiwanie dowiaduje się, że jest wiedźmą. Jej nowi koledzy są mocno zdziwieni tym, że nie wiedziała o swoim pokrewieństwie z greckimi bogami, którym zawdzięcza niezwykłe umiejętności. Dziewczyna ma dużo do nadrobienia, bo lekcje w klasie ukrytej za biblioteką, nie zapowiadają się na łatwe. Reszta uczniów doskonale zna swoją historię i od dawna uczy się panowania nad swoimi mocami.
Wysłannicy. Larista
Pierwszy tom nieziemskiej serii pełnej miłości ukaże się nakładem Wydawnictwa Kobiecego i pod patronatem Secretum.pl
Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy dziewczyna wybierze mądrze?
Ach śpij kochanie
“Ach śpij kochanie” to polski kryminał inspirowany autentyczną historią. Jego akcja toczy się w Krakowie w 1955 r. Młody śledczy Karski postanawia wyjaśnić sprawę seryjnego mordercy, który na przestrzeni lat zamordował strzałem w głowę 67 osób. Problem polega jednakowoż na tym, że przecież w socjalistycznej Polsce seryjnych morderców nie ma. Z tego właśnie powodu Karski zmaga się nie tylko z samym mordercą i tym, by udowodnić mu winę, ale także kolegami z pracy, prokuraturą i SB. Powoli odkrywa, że nic nie jest takie, jak się pierwotnie zdawało, zaś w historię zbrodni uwikłani są ludzie, po których relacji z mordercą wcale by się nie spodziewał.
Film w reżyserii Krzysztofa Lana ma obsadę wręcz fenomenalną. W roli Karskiego Tomasz Schuchardt, który wycisnął swą postać do ostatniej emocji. Jego Karski, to milicjant prawy, gotowy do poświęceń dla sprawy, ale jednocześnie nie wpadający w nurt bohatera romantycznego - cierpiącego za miliony, co nie da się ukryć jest częstą bolączką w polskich filmach. W roli Mazurkiewcza - mordercy - Andrzej Chyra. Tu również nie ma zaskoczenia. Andrzej Chyra jak zwykle bezbłędny. Sposób w jaki przedstawił postać z jednej strony budzi do niej uzasadniony wstręt, z drugiej drga w człowieku nuta, że skoro mu pozwolili, to wykorzystywał sytuację. Ciężko sobie wręcz wyobrazić, że jakikolwiek polski aktor mógł tą rolę zagrać lepiej.
W rolach drugoplanowych także wielkie polskie nazwiska - Bogusław Linda (z jego nieśmiertelną manierą pod tytułem “co ty wiesz o zabijaniu?”), Andrzej Grabowski - genialnie odtwarzający rolę prokuratora, co dla tych wszystkich kojarzących go jedynie z rolą Ferdka może być nie lada zaskoczeniem, Arkadiusz Jakubik - jak zwykle fenomenalny, jego Pajek - milicjant - pijaczyna, nie budzi odrazy, a raczej litość, że obcując z ludzką patologią, nawet najlepszy człowiek może się stoczyć.
W epizodach zobaczymy Katarzynę Figurę, Izabelę Kunę, Tomasza Schimscheinera, Krzysztofa Globisza oraz Jerzego Trelę.
Słabym punktem niestety są postaci kobiece. Z przykrością stwierdzam, iż ani Katarzyna Warnke, ani tym bardziej Karolina Gruszka nie podołały swym postaciom. A szkoda, bo jak to często bywa, kwestie damsko - męskie wcale nie są bez znaczenia dla całości tej historii. Obie panie są w swych rolach bardzo nijakie, wręcz irytujące. Katarzyna Figura pojawiająca się na ekranie może przez 3 minuty zaćmiewa je całkowicie.
Historia inspirowana prawdą powinna porywać, tego spodziewałam się po kinowym trailerze. Niestety tak nie jest. Pomimo niezaprzeczalnie świetnej gry aktorskiej panów Schuchardta i Chyry, film jest przewidywalny. Komuś, kto ogląda dużo kryminałów, podrzucane od pierwszych minut wskazówki wręcz psują zabawę. Bo co to za frajda już po dziesięciu minutach wiedzieć, kto kryje tego złego. I nie chodzi tu wcale o konstrukcję, że od razu wiadomo, że zabija Mazurkiewicz, historia dotyczy nie poszukiwania zabójcy, ale zdobywania dowodów, by zbrodnie mu udowodnić. Scenarzysta jednak spłycił całą opowieść bazując na utartych schematach spisków esbecko - prokuratorskich. Można to było przedstawić subtelniej, pokusić się o pewną grę intelektualną z oglądającym, a nie wyłożyć wręcz na tacy i to zaraz na początku.
Osobną kwestią jest muzyka. Męczy, irytuje, odciąga uwagę od filmu zamiast stanowić jego dopełnienie. Kilka razy zdarzyło mi się, że zamiast skupiać się na wydarzeniach na ekranie łapałam się na tym, że czekam kiedy muzykę zastąpią dialogi. Michał Lorenz wprawdzie ciekawie pisze o procesie tworzenia w załączonej do płyty książce, z mojej jednak perspektywy lepiej się o tej muzyce czyta, niż jej słucha. Rzewne, momentami wręcz żałobne nuty nie pasują nawet do tej - skądinąd mrocznej - opowieści.
Plusem z kolei są kostiumy. Tu ukłon ogromny dla Elżbiety Radke oraz scenograf Ewy Skoczkowskiej, dokonały one bowiem bardzo ciekawego i ostatecznie udanego zabiegu wrzucenia w szarą rzeczywistość socrealistycznej Polski kolorowych punktów, takich jak np. fioletowy płaszcz Mazurkiewicza. Ten zabieg zwraca uwagę. Myślę, że w tej kategorii jakaś filmowa nagroda nie byłaby wcale przesadą.
Ogólnie wrażenia mam mieszane. Film nie jest zły, nie jest nawet kiepski, ale po tym co obiecano w trailerze rozczarowuje. Całość pozostawia niedosyt, poczucie, że można było tę historię opowiedzieć lepiej, że widz został potraktowany trochę jak dziecko, któremu trzeba wyłożyć przysłowiową “kawę na ławę”, bo inaczej nie zrozumie. Niestety ciągle jeszcze brakuje naszym twórcom tej hollywoodzkiej umiejętności przekładania prawdziwych zdarzeń na ekran. A szkoda, bo Polska naprawdę fantastycznymi historiami stoi.
Raven. Biały kruk
Pierwszy tom bestsellerowej serii fantasy dla młodzieży ukaże się w kwietniu nakładem Wydawnictwa Kobiecego.
Życie Piper i jej młodszego brata zmienia się w ciągu jednej nocy. Po tragicznej śmierci ich matki lądują na idyllicznej wyspie pod opieką nieprzyzwoicie bogatej babci, której nigdy wcześniej nie spotkali. Dziewczyna zaczyna się buntować, bo jedyne co można robić w Raven Hollow to zanudzić się na śmierć.
Stało się
Na Naowy Rok Prószyński S-ka proponuje komedię kryminalną, która pozwoli czytelnikom radośnie rozpocząć rok 2018. A może jest to też świetna propozycja na zbliżające się ferie zimowe.
W tajemniczych okolicznościach ginie kochanek dziennikarki telewizyjnej Matyldy Kwiatek, a w jej otoczeniu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Kiedy szef bez powodu wyrzuca ją z pracy, Matylda postanawia odpocząć od stresów i wyjechać z przyjaciółką na wczasy odchudzające nad morze. Tu niespodziewanie natyka się na serię zagadkowych morderstw. Odzywa się w niej instynkt reporterki. Matylda, rozczarowana swoim życiem, chwyta się śledztwa jak ostatniej deski ratunku. W działaniach może liczyć na wsparcie zauroczonego nią porucznika Kudełki i bratniej duszy, Natalii.
Komedia kryminalna w duchu i pod patronatem Joanny Chmielewskiej, z którą autorka spędziła wiele wspaniałych chwil. Powieść, o której Robert Górski mówi, że sam chciałby taką napisać, a Jakobe Mansztajn, że to jedyny i najlepszy kryminał, jaki przeczytał.
Bawiłam się przednio! Przeurocze. Przezabawne. Joanna Chmielewska byłaby dumna.
Katarzyna Bonda
Magdalena Kuydowicz – z wykształcenia teatrolog, dziennikarka, od studiów pracująca w telewizji, a od 10 lat w kobiecej redakcji TVN Style jako wydawca. Wydała dotąd dwa poradniki - z psycholożką Katarzyną Korpolewską: „Matka z córką. Rozmowy intymne” i „Zaklinacze samotności” z seksuologiem i terapeutą Wiesławem Sokolukiem oraz dwie książki z przepisami kulinarnymi gwiazd. Jej pasją jest czytanie, psychologia, teatr i gotowanie. Lubi urządzać kameralne kolacje i grać w tenisa. Unika tłumów i ostentacji. Jest uparta i wybredna. Lubi się śmiać. Ale nie z każdym i nie ze wszystkiego. Ma słabość do sukienek, bransoletek i dowcipnych mężczyzn. Wolny czas spędza z książką, z garstką przyjaciół przy winie lub na spacerach ze swoją suczką Sonią, na której przyjaźń i zaufanie stara się zasłużyć.
ISBN: 978-83-8123-109-1
Data wydania: 23.01.2018
Cena detaliczna: 36,00 zł
Oprawa: miękka
Śpiące królewny
Śpiące królewny
W przyszłości tak realistycznej i bliskiej, że mogłaby być współczesnością, coś dziwnego dzieje się z kobietami, które zasypiają: szczelnie owija je zwiewna substancja przypominająca kokon. Gdy ktoś je budzi, gdy obrastający je materiał zostaje naruszony bądź zerwany, uśpione kobiety wpadają w dziką furię i stają się szaleńczo agresywne; śpiąc, przenoszą się do innego świata − świata, w którym panuje harmonia, a konflikty są rzadkością. Tajemnicza Evie jest jednak odporna na błogosławieństwo, bądź klątwę, niezwykłej śpiączki. Czy jest medyczną anomalią, którą należy przebadać? A może demonem, którego trzeba zabić? Porzuceni mężczyźni, zdani na siebie i swoje coraz bardziej prymitywne odruchy, dzielą się na wrogie frakcje, niektórzy pragną zabić Evie, inni ją ocalić. Część wykorzystuje panujący chaos, by zemścić się na starych bądź nowych wrogach. W świecie nagle opanowanym przez mężczyzn wszyscy uciekają się do przemocy.
Osadzona w małym mieście w Appalachach, gdzie największym pracodawcą jest więzienie kobiece, powieść "Śpiące królewny" to dająca do myślenia, nadzwyczajnie wciągająca historia, która dziś wydaje się szczególnie aktualna.
Córki Wawelu - Anna Brzezińska
Dzisiaj premierę miała powieść historyczna Anny Brrzezińskiej, autorki "Opowieści o Wilżyńskiej Dolinie", czy Sagi o zbóju Twardokęsku.
Polska Jagiellonów oczami kobiet
Wielki powrót Anny Brzezińskiej – przełomowa książka o historii kreowanej przez mężczyzn, w której jednak najważniejszą rolę odgrywały kobiety
Regina jest prostą chłopką, dla której Kraków to obietnica lepszego bytu i zarobku. Dziewczyna zostaje przyjęta na służbę do mistrza Bartłomieja, uznanego słodownika, który, jak szybko się okazuje, oczekuje od niej oddania i posłuszeństwa nie tylko w kuchni... Wkrótce na świat przychodzi „potworek” – Regina nie umie myśleć inaczej o swojej córce karlicy. A jednak to właśnie Dosia trafia na królewski dwór. To jej oczami – postaci prawdziwej, która rzeczywiście przechadzała się po królewskich krużgankach, opiekunki, świadka wydarzeń, uczt, ślubów, spisków i gwałtów – podglądamy codzienne życie jagiellońskich królewien: Jadwigi, Izabeli, Zofii, Anny i Katarzyny.
Furia
Dochodzeniowcy to łajzy, które się nie znają na rzetelnej robocie. Potrafią tylko produkować papiery. Prawdziwa policja to robota operacyjna, którą wykonujemy. Jeździmy, łazimy, węszymy, gadamy, podglądamy, czyli zbieramy informacje. Prawdziwe, unikalne, autentyczne informacje. Oni mają tylko je potwierdzić. Tymczasem co robią? (...) Partolą. My przynosimy towar, oni mają tylko go opakować, podpisać i zanieść prokuratorowi. I co? I jajco.
Muszę przyznać, że po przeczytaniu opisu, który znajduje się z tyłu książki „Furia” Michała Larka, miałam wrażenie, że będzie to nie tylko kiepska, ale i chamska podróbka Jo Nesbo. Jednak bardzo miło się zaskoczyłam. Autor daje nam świetną historię, ze świetnymi postaciami (no prawie wszystkimi, ale o tym później) i dość nieoczywistym motywem zbrodni. Choć jak na mój gust powieść była troszkę za bardzo przepełniona erotyzmem, przez co dla mnie w pewnych momentach była niesmaczna.
Fabuła zaczyna się całkiem jak tego typu kryminał. Ot trup kobiety. W pierwszej chwili policja stawia na motyw rabunkowy połączony z gwałtem. Jednorazowy wybryk. Sprawy komplikują się kiedy pojawiają się kolejne ciała, a kobiety niekonieczne były zgwałcone. Okazuj się, że mają do czynienia z seryjnym mordercą. Świadkowie jednogłośnie wskazują na czarującego przystojniaka, który na pewno żadnej z kobiet nie trzymał przy sobie siłą. Sprawę z początku prowadzi legenda poznańskiego policji – Harry, którego prawdziwe imię poznajemy dopiero na końcu książki oraz Katia, świeżynka na tym posterunku.
I w tym momencie zatrzymam się na chwilę. Bo o ile Katia (wraz z resztą bohaterów) wzbudziła moją niesamowitą sympatię i chciałabym poczytać o ich dalszych losach. O tyle Harry jak dla mnie jest nadętym bucem z nałogami, który niszczy życie sobie i innych. Na szczęście nie musiałam go długo znosić. Wydaje mi się, że jego postać mogła zostać nieco lepiej wykreowana. Byłoby miło gdyby „zajebisty” Harry miał jednak jakieś wady, oprócz słabości do alkoholu i seksu.
Chciałabym również odnieść się do tytułu, który świetnie oddaje praktycznie każdy moment książki. Tytułowa „Furia” może się odnosić do motywu zbrodni, do zachowania Katii jak również do zachowań poszczególnych bohaterów całości.
Podsumowując: książkę polecam wszystkim tym, którzy tak jak ja kochają seryjnych morderców, nietuzinkowych bohaterów i kobiece postaci, które nie potrzebują ratunku na każdym kroku. Jednak jeśli komuś przeszkadzają podteksty seksualne i erotyczne sceny, powinien sobie tę pozycję odpuścić.