Rezultaty wyszukiwania dla: Historia
Wikingowie. Kraina Proroka
Na spalonych słońcem ziemiach Półwyspu Iberyjskiego rozegra się decydujące starcie pomiędzy wikingami a wrogiem z Południa. Czwarty, finałowy tom sagi Radosława Lewandowskiego to opowieść o sile i uporze nordyckich wojowników. Spina on klamrą wątki i losy postaci poznanych w poprzednich tomach. Ostatnia część pasjonującego cyklu „Wikingowie” ukaże się 28 marca pod patronatem Secretum.
Rycerz Siedmiu Królestw. Edycja ilustrowana
To aż niewiarygodne, że swoją przygodę z twórczością George’a R.R. Martina rozpoczęłam od „Rycerza Siedmiu Królestw”. Plan był zupełnie inny – od dawien dawna przymierzałam się do sięgnięcia po pierwszy tom cyklu Pieśń Lodu i Ognia. Nawet tuż po zakupie postawiłam go w tak strategicznym punkcie w mojej biblioteczce, że był niczym odwieczny wyrzut sumienia. Ciągle się przypominał i rzucał w oczy, a ja stale udawałam, że tego nie widzę. I nawet popełniłam karygodny błąd, bo w trakcie jednej reorganizacji biblioteczki po prostu go gdzieś schowałam. Wstyd i hańba. Ale „Rycerz Siedmiu Królestw” nie dał się już tak łatwo zlekceważyć...
Książka ta zawiera w sobie trzy historie ze świata „Gry o Tron”. Akcja rozgrywa się oczywiście w krainach Westeros, jednakże zdecydowanie nie są to trzy odrębne historie, a właściwie opowieść o jednym, konkretnym bohaterze. I to ciągła opowieść, która prezentuje jego perypetie rozgrywające się na przestrzeni czasu – i to dosyć krótkiego, zdecydowanie nie można tego liczyć w latach. Głównym bohaterem jest młody wędrowny rycerz o imieniu Dunk. W niczym nie przypomina takiego typowego rycerza, którego obraz właśnie pojawił się w Waszej głowie. Właściwie do tej pory zastanawiam się nad tym, czy słowa dotyczące jego przeszłości, które padały z jego ust, są prawdą. I chyba nie tylko mnie to gnębi, bo nawet wszyscy bohaterowie, których Dunk spotykał na swojej drodze, zastanawiali się nad tym samym...
Dunk postanowił znaleźć sposób na zyskanie sławy, a jakiż mógłby być na to lepszy sposób, niż wzięcie udziału w turnieju rycerskim? Jednakże młodzieniec nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś, kto kieruje się honorem i odwagą, broni słabszych i dotrzymuje słowa (co oczywiście powinno charakteryzować każdego rycerza) jest postrzegany w tym świecie niemal jak dziwak. A źle Ci chłopie było w tej wędrówce? Jednakże coś dobrego mimo wszystko z tego wyniknęło, ale to tylko początek jego przygód. W dalszej części książki pojawiają się zupełnie nowe motywy, konflikty i bohaterowie, a u boku Dunka pojawia się jego wierny giermek i kumpel, Jajo (a tak naprawdę Aegon V Targeryen). To bardzo sympatyczny chłopak, na swój sposób niezwykle urzekający i o dobrym sercu. I jak na swój wiek, naprawdę rozsądny.
Zdecydowanie nie mogę się odnieść tutaj do „Gry o Tron”, ale jedno jest pewne – Martin w znakomity sposób kreuje bohaterów, buduje świat, w którym rozgrywa się akcja i nie zapomina o genialnym klimacie, który towarzyszy czytelnikowi już od pierwszych stron lektury. Dzięki temu wszystkiemu można faktycznie przenieść się do Westeros, zobaczyć to wszystko oczyma wyobraźni, poczuć klimat dawniejszych czasów, do złudzenia przypominających Średniowiecze. Z jednej strony mamy do czynienia z poważnymi pojedynkami, z honorem i dworskimi intrygami, a za chwilę zostajemy wrzuceni w wir dworskich i rycerskich rozrywek – rubaszny humor, chlanie na umór i wielkie uczty. Samo sedno, prawda?
Zaprezentowana tutaj historia stanowi naprawdę wciągającą i logiczną całość, z którą można znakomicie spędzić czas. Mam nadzieję, że będzie to dla mnie znakomity wstęp do docelowej sagi Martina, którą być może w końcu uda mi się przeczytać. Czuję lekką mobilizację i zachętę, bowiem wiele osób straszyło mnie, że twórczość tego autora jest bardzo ciężka w odbiorze, jednak w przypadku „Rycerza Siedmiu Królestw” w ogóle tego tak nie odebrałam. Być może faktycznie doświadczę tego w przypadku sagi Pieśń Lodu i Ognia, ale na chwilę obecną jestem naprawdę mocno zaintrygowana światem stworzonym przez Martina.
Zwrotnik węży
Wydawnictwo Zysk i S-ka, jeszcze nie podało daty wydania, ale z samej zapowiedzi się cieszymy. Przypominamy, że tom pierwszy Pamiętników Lady Trent poznaliśmy rok temu. Recenzję "Historii naturalnej smoków możecie przeczytać" w naszym serwisie --> tutaj.
Trzy lata po fatalnej wyprawie w niegościnne góry Wystrany nieustraszona badaczka przeciwstawia się rodzinie i konwenansom, by wyruszyć z ekspedycją na rozdarty wojną kontynent Erigi, siedlisko takich egzotycznych gatunków smoków, jak żyjące w trawie węże sawannowe, leśne węże nadrzewne i najbardziej nieuchwytne z nich wszystkich, legendarne bagienne żmije z tropików.
Harry Potter i Komnata Tajemnic (wydanie ilustrowane)
To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności.*
Są historie i książki, które na zawsze pozostają z nami. Jedną z nich jest właśnie opowieść o Harrym Potterze, chłopcu, który przeżył.
W czasie pierwszego roku nauki w Hogwarcie Harry przeżył przygodę i znalazł wspaniałych przyjaciół. Przynajmniej tak mu się wydaje, bo podczas pobytu na Privet Drive czuje się opuszczony - nikt z jego znajomych nie napisał do niego, chociaż krótkiego listu. Okazuje się jednak, że wszystkiemu winien jest skrzat Zgredek i Ron przybywa z braćmi, by zabrać Harry’ego do Nory. Tam chłopiec spędza resztę wakacji i szczęśliwy wraca do szkoły, nie podejrzewając nawet, co go czeka...
Razem z nim dorastałam i nie mogłam doczekać się kolejnych tomów. Teraz będąc już dorosłą kobietą, niecierpliwie czekam na ilustrowane wydania kolejnych części i mój zachwyt w najmniejszym stopniu nie maleje.
Trudno jest opisać książkę, o której słyszał już chyba każdy, ale przecież rosną nowe pokolenia, dla których spotkanie z tym czarodziejem będzie dopiero początkiem zagłębiania się w ten niesamowity, magiczny świat. I ilustrowane wydanie idealnie się nada, zwłaszcza dla wielbicieli tak pięknie wydanych pozycji.
Muszę wspomnieć o tym, że Harry Potter i Komnata Tajemnic jest historią, która zachwyca opisami, dialogami i emocjami. Rowling nie czerpie tylko ze swojej wyobraźni, ale też z przeróżnych legend, podań i mitów. Dzięki temu tworzy niesamowity świat czarodziejów łączący się z mugolskim, który zachwyca nawet najmniejszym elementem. Drugi tom jest bardziej mroczny, bohaterowie dorastają, a wydarzenia stają się niebezpieczniejsze i o wiele bardziej skomplikowane. I to było i jest jednym z wielu plusów tej serii, bo młody czytelnik ma wrażenie, że dorasta ze swoimi ulubionymi postaciami.
Oprócz tego, że Harry Potter i Komnata Tajemnic dostarcza wielu wrażeń, to poprzez charakterystykę postaci pokazuje, jak ważna jest przyjaźń, akceptacja, poczucie przynależności i bycie sobą. Wszystkie stworzone postacie są ważne dla całości i mają swoje role do odegrania. Każdy jest inny i wyjątkowy, a co ważniejsze potrafią zaskoczyć i namieszać. Równie dobrze opisała magiczne istoty i ich zachowania. Nie pozostaje nic innego, jak tylko pogratulować Rowling takiego talentu.
Ale, ale! W tym wydaniu najważniejsze są chyba ilustracje Jima Kay’a, którego podziwiam za jego talent ilustratorski. Pierwszy tom mnie oczarował pod tym względem, a Komnata Tajemnic ten stan utrzymuje. Już pierwsze spojrzenie na wydanie robi wrażenie twardą okładką i szatą graficzną, a po otworzeniu nie wiadomo na co pierw patrzeć. Tekst czy rewelacyjne ilustracje? Niemal na każdej stronie są grafiki - od dużych dwustronnicowych po małe kropki czy kleksy. Pełne barw i szczegółów, idealnie uzupełniające treść i pozwalające spojrzeć na opowieść z zupełnie innej perspektywy, tak różnej od filmowej.
Harry Potter i Komnata Tajemnic rozkochał mnie w sobie za pierwszym razem i trwa to po dziś dzień. Teraz, dzięki ilustracjom, chyba jeszcze bardziej. Jim Kay rewelacyjnie sobie radzi ze swoim zadaniem, a Rowling nieustająco zachwyca przygodami i wartościami, które umieszcza w treści.
Niedoskonali
W moim odczuciu książki będące uzupełnieniem właściwej historii, powinno się czytać na samym początku przed rozpoczęciem przygody z danym cyklem. Mam oczywiście świadomość, że z różnych względów nie zawsze jest to możliwe. W moim przypadku zadziałał czas. Pamiętam i wiem, że Trylogia Klątwy bardzo mi się podobała. Żyłam intrygami prowadzonymi w społeczności Trolli, do których wkradł się ludzki czynnik w postaci zaradnej i przekornej Cecile. Naprawdę czytałam serię z drżeniem serca i zastanawiałam się, jakie zakończenie można by dać bohaterom, aby poczynić w ich świecie jak najmniejsze szkody. Niemniej jednak to było już dość dawno. Zapomina się o szczegółach, a pozostaje jedynie ulotne wrażenie, że było to fajne. Dlatego ten czynnik zadziałał poniekąd niekorzystnie na mój odbiór powieści, choć rzecz jasna, walorów jej odmówić nie można.
W napisanej po powstaniu Trylogii Klątwy powieści Niedoskonali autorka jeszcze raz zabiera czytelnika do ukrytego pod górą świata Trolli, istot obdarzonych potężną magią, tyle okrutnych, co i pięknych. Nieświadomy czekającego go epickiego romansu z Cecile, Tristan knuje spisek, przeciwko królowi, własnemu ojcu zresztą. Ale to nie Tristan jest głównym bohaterem.
Powieść Niedoskonali, jak wyznaje sama autorka w posłowiu, powstała, by wypełnić pewną lukę, dopowiedzieć sprawy, na które nie było miejsca i czasu w trylogii właściwej. Aktywnym twórcą spisku jest tutaj Marc, kuzyn i prawa ręka Tristana i to jemu poświęcona jest ta książka.
Cudowny, lojalny i mądry Marc, jest tytułowym Niedoskonałym, mimo pięknej postawy, siły fizycznej i urody, nie jest idealny i ukrywa zdeformowaną część twarzy pod kapturem płaszcza. Utalentowana i dobra Penelope, mimo wielu zalet, także jest niedoskonała. Skaza znajduje się w jej krwi i z czasem doprowadzi ją do śmierci, gdyż na to nie ma tu lekarstwa. Co więcej swoją chorobą Penelope pozbawiła swoją siostrę Anais szansy na zostanie królową, żaden bowiem szanujący się ród nie zaryzykuje mariażu, wiedząc, że skazę może odziedziczyć też potomstwo.
Marc i Penelope od dawna są w sobie zakochani. Stoją jednak po przeciwnych stronach spisku. Ojciec dziewczyny, okrutny książę Angouleme, nakazuje jej, by uwiodła Marca i tym samym zdobyła dowody na to, kto jest przywódcą spisku.
Bohaterowie znajdą się w bardzo trudnej sytuacji; jak tu nie zdradzić za dużo, żeby nie zaszkodzić spiskowcom i ich sprawie, ale zdradzić wystarczająco dużo, by ojciec Penelope był zadowolony z postępów córki jako szpiega.
Czytelnicy, którzy znają Trylogię Klątwy, wiedzą dobrze jak zakończy się ta historia. Jednak autorce udało się coś, co rzadko udaje się podczas tworzenia historii epizodycznych, uzupełniających. Mianowicie, cały czas ma się nadzieję, że może jednak się uda i że bohaterowie ujdą cało z niebezpieczeństwa. Każda ze stron tak naprawdę prowadzi tu swoją grę i nawet książę Angouleme potrafił mnie zaskoczyć. Pięknie i bardzo urokliwie jest pokazana miłość między Markiem a Penelope, ich wzajemne przywiązanie i to, że kocha się kogoś za to jaki jest, a nie za to jak wygląda.
Bez dalszego zdradzania treści powiem, że powieść Niedoskonali mogą bez obaw przeczytać miłośnicy Trylogii Klątwy i na pewno będą zadowoleni. Historia jest dobrym uzupełnieniem tego, o czym w trylogii właściwej się tylko napomykało. Akcja toczy się szybko, czytelnik co rusz jest zaskakiwany niespodziewanymi zwrotami akcji, a przy okazji uroni też łzę.
Przyjemnie jeszcze raz wrócić do magicznego świata Trolii. Polecam.
Żniwiarz. Czerwone Słońce
Wierzysz w duchy, demony i powstających z umarłych? Myślisz, że tego typu rzeczy już dawno poszły w zapomnienie razem ze słowiańskimi opowieściami? Nic bardziej mylnego, w książce Pauliny Hendel wszystkie te materialne i niematerialne zjawy dosyć mocno przeszkadzają w życiu nastolatki Magdy...
Jeszcze do niedawna Magda była zwykłą dziewczyną, pracującą w małej księgarni, jednak obecnie jej życie wygląda całkiem inaczej niż sobie to zaplanowała. Po ostatnich perypetiach Magda wraca do życia w innym ciele, zmienia się również jej charakter... Razem z Feliksem chcą odszukać i unicestwić Pierwszego, najbardziej niebezpieczną istotę z jaką przyszło im się mierzyć. Gdy trafiają na Mateusza, który po wydarzeniach z poprzedniego roku wyprowadził się z Wiatrołomu, we troje wyruszają na poszukiwania zaginionego żniwiarza. A na świecie z niewiadomych przyczyn pojawia się coraz więcej nawich.
Moje odczucia po pierwszym tomie były mieszane. Zresztą recenzję Pustej Nocy możecie znaleźć na stronie bardzo łatwo. Generalnie mimo całkiem fajnego stylu pisarskiego, mimo dopracowanej fabularnie historii, czuje lekki niedosyt, spowodowany głównie brakami w tworzeniu swojego fantastycznego świata. Przeszkadzało mi, że niektóre rzeczy są zbyt oczywiste, chętnie chciałbym zagłębić się w moce Żniwiarzy, poznać dokładne tajniki, jak się narodzili, jakimi siłami walczą z ciemną stroną mocy. Drugi tom był dla mnie nadzieją na małą zmianę, jednak muszę powiedzieć, że Paulina Hendel ściśle kontynuuje to, co zaczęła i niestety owe braki, o których mówiłem tu, czy przy okazji poprzedniego tomu, nadal są widoczne.
Faktycznie historia sama w sobie robi się nieco bardziej ciekawa, nie twierdzę, że przejście przez powieść było dla mnie męczące, czy nie zbyt miłe. Wcale nie o to chodzi, książkę czyta się naprawdę sprawnie i czas przy niej spędzony, nie jest czasem straconym. Jednakże aby wbić się na wyższy pułap literatury i móc stanąć obok Mai Lidii Kossakowskiej czy Anety Jadowskiej, trzeba dać nieco więcej. Fajnym przykładem dla mnie rozwoju jest Katarzyna Berenika Miszczuk, gdzie po swoich Wilkołakach, które w sumie są gdzieś na podobnym poziomie co Żniwiarz, stworzyła cykl Diablicy - już bardziej profesjonalny - a teraz, całkiem dobrą trylogię słowiańską. Można pisać lekko, a dobrze. Można stworzyć profesjonalne dzieło dla młodszych czytelników.
Mam szczerą nadzieję, że Paulina Hendel jeszcze mnie zaskoczy. Jest na dobrej drodze swojej literackiej kariery. Mimo wszystkiego tego, co napisałem powyżej, sięgnę po tom trzeci, bo jestem ciekawy jak zakończy się przygoda Magdy. Czekajcie zatem cierpliwie, bo zapewne pojawi się tu co nieco o zakończeniu serii.
Ach śpij kochanie
“Ach śpij kochanie” to polski kryminał inspirowany autentyczną historią. Jego akcja toczy się w Krakowie w 1955 r. Młody śledczy Karski postanawia wyjaśnić sprawę seryjnego mordercy, który na przestrzeni lat zamordował strzałem w głowę 67 osób. Problem polega jednakowoż na tym, że przecież w socjalistycznej Polsce seryjnych morderców nie ma. Z tego właśnie powodu Karski zmaga się nie tylko z samym mordercą i tym, by udowodnić mu winę, ale także kolegami z pracy, prokuraturą i SB. Powoli odkrywa, że nic nie jest takie, jak się pierwotnie zdawało, zaś w historię zbrodni uwikłani są ludzie, po których relacji z mordercą wcale by się nie spodziewał.
Film w reżyserii Krzysztofa Lana ma obsadę wręcz fenomenalną. W roli Karskiego Tomasz Schuchardt, który wycisnął swą postać do ostatniej emocji. Jego Karski, to milicjant prawy, gotowy do poświęceń dla sprawy, ale jednocześnie nie wpadający w nurt bohatera romantycznego - cierpiącego za miliony, co nie da się ukryć jest częstą bolączką w polskich filmach. W roli Mazurkiewcza - mordercy - Andrzej Chyra. Tu również nie ma zaskoczenia. Andrzej Chyra jak zwykle bezbłędny. Sposób w jaki przedstawił postać z jednej strony budzi do niej uzasadniony wstręt, z drugiej drga w człowieku nuta, że skoro mu pozwolili, to wykorzystywał sytuację. Ciężko sobie wręcz wyobrazić, że jakikolwiek polski aktor mógł tą rolę zagrać lepiej.
W rolach drugoplanowych także wielkie polskie nazwiska - Bogusław Linda (z jego nieśmiertelną manierą pod tytułem “co ty wiesz o zabijaniu?”), Andrzej Grabowski - genialnie odtwarzający rolę prokuratora, co dla tych wszystkich kojarzących go jedynie z rolą Ferdka może być nie lada zaskoczeniem, Arkadiusz Jakubik - jak zwykle fenomenalny, jego Pajek - milicjant - pijaczyna, nie budzi odrazy, a raczej litość, że obcując z ludzką patologią, nawet najlepszy człowiek może się stoczyć.
W epizodach zobaczymy Katarzynę Figurę, Izabelę Kunę, Tomasza Schimscheinera, Krzysztofa Globisza oraz Jerzego Trelę.
Słabym punktem niestety są postaci kobiece. Z przykrością stwierdzam, iż ani Katarzyna Warnke, ani tym bardziej Karolina Gruszka nie podołały swym postaciom. A szkoda, bo jak to często bywa, kwestie damsko - męskie wcale nie są bez znaczenia dla całości tej historii. Obie panie są w swych rolach bardzo nijakie, wręcz irytujące. Katarzyna Figura pojawiająca się na ekranie może przez 3 minuty zaćmiewa je całkowicie.
Historia inspirowana prawdą powinna porywać, tego spodziewałam się po kinowym trailerze. Niestety tak nie jest. Pomimo niezaprzeczalnie świetnej gry aktorskiej panów Schuchardta i Chyry, film jest przewidywalny. Komuś, kto ogląda dużo kryminałów, podrzucane od pierwszych minut wskazówki wręcz psują zabawę. Bo co to za frajda już po dziesięciu minutach wiedzieć, kto kryje tego złego. I nie chodzi tu wcale o konstrukcję, że od razu wiadomo, że zabija Mazurkiewicz, historia dotyczy nie poszukiwania zabójcy, ale zdobywania dowodów, by zbrodnie mu udowodnić. Scenarzysta jednak spłycił całą opowieść bazując na utartych schematach spisków esbecko - prokuratorskich. Można to było przedstawić subtelniej, pokusić się o pewną grę intelektualną z oglądającym, a nie wyłożyć wręcz na tacy i to zaraz na początku.
Osobną kwestią jest muzyka. Męczy, irytuje, odciąga uwagę od filmu zamiast stanowić jego dopełnienie. Kilka razy zdarzyło mi się, że zamiast skupiać się na wydarzeniach na ekranie łapałam się na tym, że czekam kiedy muzykę zastąpią dialogi. Michał Lorenz wprawdzie ciekawie pisze o procesie tworzenia w załączonej do płyty książce, z mojej jednak perspektywy lepiej się o tej muzyce czyta, niż jej słucha. Rzewne, momentami wręcz żałobne nuty nie pasują nawet do tej - skądinąd mrocznej - opowieści.
Plusem z kolei są kostiumy. Tu ukłon ogromny dla Elżbiety Radke oraz scenograf Ewy Skoczkowskiej, dokonały one bowiem bardzo ciekawego i ostatecznie udanego zabiegu wrzucenia w szarą rzeczywistość socrealistycznej Polski kolorowych punktów, takich jak np. fioletowy płaszcz Mazurkiewicza. Ten zabieg zwraca uwagę. Myślę, że w tej kategorii jakaś filmowa nagroda nie byłaby wcale przesadą.
Ogólnie wrażenia mam mieszane. Film nie jest zły, nie jest nawet kiepski, ale po tym co obiecano w trailerze rozczarowuje. Całość pozostawia niedosyt, poczucie, że można było tę historię opowiedzieć lepiej, że widz został potraktowany trochę jak dziecko, któremu trzeba wyłożyć przysłowiową “kawę na ławę”, bo inaczej nie zrozumie. Niestety ciągle jeszcze brakuje naszym twórcom tej hollywoodzkiej umiejętności przekładania prawdziwych zdarzeń na ekran. A szkoda, bo Polska naprawdę fantastycznymi historiami stoi.
Spiżowy gniew
14 marca ukaże się "Spiżowy Gniew" Michała Gołkowskiego, który rozpocznie nowy nurt klasycznej fantasy w Fabryce Słów, a Secretum.pl ma przyjemność ją objąć patronatem.
Nikt nie wie, kim jest ten człowiek. Wiadomo tylko, że do Hatwaret nadszedł z pustyni. Pewnego dnia pojawił się w zaułku żebraków i po prostu trwał, pozornie bez celu. Do dnia, gdy uratował życie samego cesarza i zniknął za bramami pałacu.
Pułapka czasu
W ostatni dzień lutego ukaże się ksiązka Madleine L’Enge "Pułapka czasu" nakładem Wydawnictwa Mag.
W roku 1962 Madeleine L'Engle zadebiutowała powieścią "Pułapka czasu", która w roku 1963 została nagrodzona Newbery Medal. Łącząca naukę i fantastykę, ciemność i światło, strach i przyjaźń historia stała się klasyką literatury dziecięcej i jest uwielbiana na całym świecie. A teraz trafia na srebrny ekran! Ekranizacja w gwiazdorskiej obsadzie, w której znaleźli się: Oprah Winfrey, Reese Witherspoon, Mindy Kaling, Chris Pine i nowicjuszka Storm Reid, ożywi świat "Pułapki" dla nowego pokolenia fanów.
Porwanie
Kathryn Lasky stworzyła pouczającą powieść o walce dobra ze złem. Bazą dla stworzonej przez nią historii stały się sowy - niezwykle inteligentne i ciche zwierzęta, na temat których, przy okazji lektury, poznamy kilka intrygujących faktów.
“Porwanie” to opowieść o malutkim Sorenie - płomykówce wypchniętej z gniazda, która nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności trafia do Akademii Osieroconych Sów imienia św. Ajgoliusza. Jest to paskudne miejsce, które skrywa wiele mrocznych tajemnic. Odkryć je może jedynie Soren...
Pierwszy tom serii “Strażnicy Ga’hoole” to klasyczna opowieść o odwadze i potędze przyjaźni. Pod postacią sówek skryte są ludzkie przywary, wartości, a także zasady etyczne, którymi winniśmy się kierować. To uniwersalna historia kierowana zarówno do młodziutkich czytelników, jak i tych nieco bardziej dojrzałych. Dorośli choć na chwilę powrócić będą mogli do lat beztroskiego dzieciństwa, gdy wszystko było łatwe, a świat nie znał ograniczeń.
Na uwagę zasługują ciekawie wykreowane postaci. Znaleźć tu można zupełnie odmienne charaktery, wśród których każdy czytelnik znajdzie postać, z którą będzie mógł się utożsamić, którą pokocha. Soren to niedoświadczona sówka, która każdego dnia musi radzić sobie z wieloma trudnościami. To w nim dostrzec można samego siebie i właśnie dzięki temu powieść przekaże nam wiele cennych rad i wartości.
Jedyną wadą “Porwania” jest niewielka ilość emocji, które odczuwa czytelnik w trakcie lektury. Zrzucić można to jednak na karb tego, że jest to dopiero wstęp do naprawdę długiego cyklu. Autorka postawiła na zaznajomienie moli książkowych z rasami i poszczególnymi królestwami sów. Dlatego też pomimo możliwych trudności z wniknięciem do tej historii, warto dać jej drugą szansę.
Autorka pisze lekko, stawia na zrozumiałe nawet dla najmłodszych słownictwo, nie popadając przy tym w skrajność. “Porwanie” jest powieścią na jeden lub dwa wieczory. Czyta się ją bardzo szybko i płynnie.
Nie można nie wspomnieć o przepięknym wydaniu książki. Wydawnictwo raczy czytelników niebanalnymi zdobieniami, które znaleźć można na każdej stronie, niesamowitymi oznaczeniami rozdziałów, a także działającą na wyobraźnię mapką, dzięki której cała historia nabiera wiarygodności.
“Porwanie” to powieść pozbawiona mrożących krew w żyłach zwrotów akcji. Naszpikowana jest jednak wspaniałymi morałami i zwykłymi prawdami. Traktuje o nieustannej walce dobra ze złem, przewadze miłości nad nienawiścią, ale także o tym, że życie przepełnione jest bólem i śmiercią. Jednak każde cierpienie zostanie nam wynagrodzone.