Rezultaty wyszukiwania dla: Forma
Zapowiedzi Non Stop Comics
Deadly Class tom 1: 1987 Reagan Youth
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wes Craig
Tłumaczenie: Marceli Szpak
ISBN: 978-83-8110-776-1
Oprawa: miękka
Ilość stron: 176
Format: 170x260
Cena: 45 zł
Premiera: 13.02.2019
Kłamca 2.8. Papież sztuk - zapowiedź
Ta książka wytnie Wam kilka numerów!
Loki – nordycki bóg kłamstwa na usługach aniołów, a także, mimochodem, bohater sześciu książek, komiksu i gry karcianej – nie ma czasu świętować. Oto bowiem przyjdzie mu się zmierzyć z jednym z największych swoich wrogów. W dodatku na własne życzenie, bo wszystko wskazuje na to, że Dezyderiusza Crane’a, samozwańczego boga popkultury, stworzył omyłkowo nie kto inny jak Loki właśnie.
Hawkeye #04: Rio Bravo
Hawkeye z racji, iż nie posiada żadnych nadzwyczajnych mocy, zawsze był traktowany po macoszemu i stał jakby na marginesie wielu marvelowskich historii – czy to komiksowych, czy filmowych. Tę sytuację zmienili Matt Fraction i David Aja, którzy stworzyli 22-zeszytową serię skupiającą się na tym bohaterze. Wszystko, co dobre, szybko się jednak kończy. „Rio Bravo” to czwarty i ostatni tom kończący te jakże oryginalne przygody Clintona Bartona.
Ze słonecznego Miasta Aniołów na zachodnim wybrzeżu, gdzie towarzyszyliśmy Kate Bishop w jej przygodach, wracamy do Nowego Jorku. Warto przypomnieć, iż zeszyty z przygodami żeńskiej Hawkeye, które zostały zebrane przez polskiego wydawcę w trzecim tomie pt. „L.A. Woman”, oryginalnie ukazywały się na przemian z zeszytami z „Rio Bravo”. W odróżnieniu od np. amerykańskich czytelników uniknęliśmy skakania po fabule i naładowani pozytywną energią młodej bohaterki, powróciliśmy do pesymistycznego Burtona.
W życiu Clinta niespodziewanie pojawia się jego starszy brat Barney. Chłopaków łączy wiele, ale dzieli jeszcze więcej. Starszy Barton to typ człowieka, który niczym magnes non stop ściąga na siebie kłopoty. Lubi wędrowny tryb życia oraz nieustannie szuka łatwych możliwości zarobku (m.in. poprzez wdawanie się w płatne bójki). Jednak Bartonów łączy mocna braterska miłość, na którą wpływ miało bardzo trudne wspólne dzieciństwo. Matt Fraction przywołuje różne wycinki z przeszłości braci, które niestety nie było usłane różami. Dzięki tym retrospekcjom lepiej rozumiemy, co ukształtowało taki trudny charakter Clinta.
Bracia wchodzą w konfrontację z miejscową dresiarską mafią (o wschodnioeuropejskich korzeniach), która na zlecenie dużej korporacji próbuje przejąć grunt, na którym stoi kamienica Clinta. Dresiarze uprzykrzali już życie naszemu bohaterowi w pierwszych zeszytach serii. Jednak teraz, kiedy ginie jeden z mieszkańców kamienicy, Hawkeye i Barney zamierzają rozwiązać ostatecznie problem. Czeka ich starcie z polskim najemnikiem Kazimierzem Kazimierczakiem znanym jako Clown.
Fraction umiejętnie wiąże ze sobą rozpoczęte w poprzednich tomach wątki. Wszystko składa w jedną całość i prowadzi do spektakularnego finału. Wiele się dzieje, powracają znani z wcześniejszych zeszytów bohaterowie z Kate Bishop na czele. Ponownie pomocną dłoń głównemu bohaterowi wyciągają jego byłe kobiety – m.in. Mockingbird i Czarna Wdowa.
W czwartym tomie nie zabrakło znanych z wcześniejszych części rysowników, dlatego nadal oryginalna oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie. David Aja wspomagany przez Chrisa Eliopoulusa i Francesco Francavilla konsekwentnie bawi się kadrowaniem, perspektywą i światłocieniami. Grube kontury, skupianie się na szczegółach typu lecąca strzała oraz dodatki w postaci ideogramów czy wykresów to jego znak rozpoznawczy. W „Rio Bravo” poszedł krok dalej. W pewnym momencie Clint traci słuch i od tej pory pojawiają się m.in. puste dymki czy migane dialogi.
Podsumowując ten album, jak i całą serię o przygodach Clinta Burtona można śmiało rzec, iż autorzy udowodnili, że z tak mało znanej postaci można wykrzesać tak dużo. W specyficzny i oryginalny sposób zabawili się gatunkiem, jak i formą. Uciekli od epickich i schematycznych historii o superbohaterach. Ostatni tom nadal trzyma poziom całej serii i dostarcza dobrej zabawy. Szczerze mogę uznać tę serię za jedną z lepszych, które ukazały się w ramach cyklu wydawniczego Marvel Now. Więc ziom, jeśli jeszcze nie czytałeś przygód Hawkeya, migiem łap pierwszy tom. Ziom w serii tej albo się zakochasz, albo ją znienawidzisz. Na pewno jednak o niej nie zapomnisz..ziom.
Noc bez gwiazd - zapowiedź
Klasyczna międzygwiezdna przygoda w fascynującej opowieści o zbiegu, który niesie nadzieję ocalenia dla świata Wspólnoty.
Przez stulecia więziona w Pustce, planeta Bienvenido wraz z jej mieszkańcami, zarówno ludźmi jak Upadłymi, została wyrzucona w zwykłą przestrzeń. Jednak ocaleni znajdują się miliony lat świetlnych od Wspólnoty, która nawet nie wie o ich istnieniu. Gdy obie rasy zamieszkujące planetę rozpoczynają śmiertelną walkę o jej wyłączne posiadanie, ludzkość wydaje się skazana na klęskę, pomimo pomocy tajemniczej Anielskiej Wojowniczki, dysponującej niedostępnymi dla ludzi zdobyczami techniki Wspólnoty.
Więzy krwi
“Więzy krwi” to zbiór dziewięciu opowiadań, które powstały na przestrzeni lat 1996-2005. Ułożone zostały chronologicznie, dzięki czemu czytelnik obserwować może rozwój i postępy autorki. Dodatkowo każde opowiadanie opatrzone zostało krótkim wstępem, w którym Maja Lidia Kossakowska przybliża genezę całej historii. Właśnie w nich pokazuje, że absolutnie każda życiowa sytuacja może stać się inspiracją do stworzenia czegoś większego.
Nierzadko zbiory opowiadań składają się z niewielu ciekawych historii, za to zapchane są bardzo przeciętnymi opowiastkami, które czytelnik chętnie by pominął. Nie tym razem. W “Więzach krwi” dobór każdej historii został starannie przemyślany. Każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie, bez względu na to, jakie motywy czy wątki ceni najbardziej. Przy tym nie odczuje nudy podczas lektury pozostałych opowiadań.
Każde z nich jest bardzo oryginalne i zaskakujące. Autorka miesza fantastykę z odrobiną grozy, dzięki czemu całość budzi wiele emocji. Od złości, przez radość aż do smutku i melancholii. Wspomnieć należy, iż podczas lektury czytelnik najczęściej odczuwa przygnębienie, żal i niepokój. Często wpadać może również w stan stagnacji i emocjonalnej drętwoty spowodowanej okrucieństwem i brutalnością świata przedstawioną w “Więzach krwi”. Jest to zbiór niewiarygodnie wręcz refleksyjny, do którego można wracać wiele razy i nigdy się nie znudzi.
Oczywiście Kossakowska ponownie zaskakuje bogactwem świata przedstawionego, a także ilością i różnorodnością żyjących w nim niezwykłych istot. Owa rozmaitość w połączeniu ze znakomitym stylem, nutką grozy, innym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość oraz ogromną wyobraźnią autorki sprawia, że od książki trudno jest się oderwać.
Uczucie niepokoju wzmagają także niebywale klimatyczne ilustracje wykonane z pieczołowitością i dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Każdy rysunek wspaniale dopełnia treść przedstawianej historii, a jednocześnie jest elementem nieprzeciętnie miłym dla oka.
Opowiadania te czytać można według kolejności, ale także nie zachowując jakiejkolwiek chronologii. Jeżeli czytelnik uzna, iż konkretna historia nie do końca mu odpowiada, bez oporów może sięgnąć po kolejną. Całość z pewnością nie straci na uroku.
Zbiór ten spodoba się nawet osobom, które nie przepadają za formą opowiadań, zaś miłośnicy Mai Lidii Kossakowskiej wręcz nie mogą przejść obok niego obojętnie.
Żeglarze nocy i inne opowiadania - zapowiedź
Budząca grozę epicka opowieść o eksploracji kosmosu
W głębinach kosmosu ekspedycja złożona z ośmiu nieprzystosowanych naukowców i telepaty zajmuje się badaniami nad volcrynami, tajemniczą rasą obcych. Wygląda jednak na to, że na ich statku kryją się jeszcze większe tajemnice. „Żeglarz nocy”, jedyny statek, jaki udało im się znaleźć, jest prawdziwym cudem techniki. Jest w pełni autonomiczny i jego załoga składa się z tylko jednej osoby. Jednakże kapitan Royd Eris unika kontaktu z uczonymi, rozmawiając z nimi tylko za pośrednictwem hologramów i głosu. Przypomina raczej ducha niż żywą osobę. Niewykluczone też, że nie jest on jedyną istotą ukrywającą się na pokładzie. Telepata Thale Lasamer wyczuwa obecność jakiejś złowrogiej siły...
Bramy Światłości. T. 3
Pech potrafi być niezwykle utrudniającym życie elementem ludzkiej egzystencji. Czasami można odnieść wrażenie, że nie sposób się go pozbyć, a osoba będąca pod jego wpływem może albo się z nim pogodzić, albo spróbować wyzwolić się spod jego wpływu. Jak to zrobić? Wystarczy uświadomić sobie, że przecież nie można mieć cały czas pod górę, a los w każdej chwili może się odwrócić. Wiara w siebie i we własne możliwości oraz przyjaciół, których ma się obok siebie może naprawdę zdziałać cuda.
Abaddon w towarzystwie Lampki ponownie dołączają do wyprawy, a w serca podróżników wlewa się nadzieja na pozytywne zakończenie ich wędrówki. Wielki Erg jest coraz bliżej, a pytanie czy znajdą w końcu to, po co tak naprawdę przyszli, zdaje się wisieć nad każdym uczestnikiem tej niebezpiecznej podróży. Tymczasem pod pozostawionym na stanowisku pana Głębi, Razjelem zaczyna palić się grunt. Nergal – szef Kongregacji Kary, Kaźni i Wiecznej Miłości, bierze sobie za cel odkrycie tajemnic, które od jakiegoś czasu oplatają szczelną nicią Pałac Pięści. Czy Modowi i Aspaniaszowi uda się ściągnąć Lucka do Głębi nim ta zacznie drżeć w posadach?
Są dwa rodzaje pożegnań książkowych. Jedne przynoszą ulgę i sprawiają, że czytający odkładając daną pozycję na półkę przysięgają sobie, że więcej po nią nie sięgną. Drugie powodują prawdziwego czytelniczego kaca, którego wyleczyć może albo nowa seria, albo ponowne zagłębienie się w tej dopiero, co pożegnanej. W moim przypadku koniec Bram światłości wywołał prawdziwy smutek, ponieważ naprawdę trudno rozstawać się z bohaterami, dzięki którym przeżyło się wspaniałe przygody, czasem złościło z powodu popełnianych przez nich głupot, czy truchlało ze strachu o ich los.
Maja Lidia Kossakowska niezmiennie zachwyca swoim stylem pisania i wiedzą. Czytelnicy uwielbiający barwne i szczegółowe opisy, istoty nie z tego, ani nawet nie z tamtego świata (psy-siekierki, katoblepasy, peryty i in.) oraz charakterne, oryginalne postacie, z pewnością nie będą się nudzić podczas lektury, a na pewno nie przerazi ich jej objętość – 658 stron.
Oczywiście kilka razy biedny odbiorca może przeżyć stan przedzawałowy. O ile wyprawa do Stref Poza Czasem ma Daimona, który posiada zdecydowanie więcej żyć niż Nefer za swojego życia, o tyle Razjel jest zmuszony polegać wyłącznie na swoim sprycie, magicznych umiejętnościach i ukochanym widmokocie Asmodeusza. Świetlisty i Głębia? Połączenie nader wątpliwe, a jeśli dodać do tego zniwieściałego i zazdrosnego Nergala czekającego tylko na niewielkie potknięcie "Imperatora", dostaje się solidną dawkę stresu (czytanie "przez palce" mile widziane).
Co jest jeszcze takiego niezwykłego w tym cyklu? Ludzkie oblicze tych, którzy powinni być nieomylni, odważni i przede wszystkim święci. Aniołowie wcale tacy nie są, wręcz przypominają dzieci błądzące po omacku, popełniające błędy, którym nieobce są rozpacz, żal, lęk czy panika. To sprawia, że czytający nigdy nie wie, jak zachowają się w danej sytuacji i czego mogą się po nich spodziewać.
Szczerze mówiąc jedyne, do czego mogłam się przyczepić, to zbyt mało pobytu w samym Królestwie w towarzystwie Gabriela i zdecydowanie za mało Asmodeusza, który jest jednym z moim ulubionych demonów, ale przecież nie od dziś wiadomo, że coś musi być kosztem czegoś.
Zakończenie jest w pełni satysfakcjonujące (i wzruszyłam się z powodu Nefera – autentycznie), a glosariusz znajdujący się na końcu książki pomaga uporać się z nadmiarem informacji dotyczących starożytnych bóstw, istot czy przedmiotów.
Pozostaje mieć nadzieję, że autorka jeszcze kiedyś powróci do Zastępów Anielskich, by ponownie zabrać czytających do tego niesamowitego i pełnego niespodzianek świata.
Amelka Kieł i Złodziej Wspomnień - zapowiedź
Witajcie w Nokturnii po raz trzeci!
Amelka Kieł jest już dorastającą wampirzycą! Za kilka dni zaledwie na Dyniowym Pustkowiu odbędzie się całonocne przyjęcie z okazji jej jedenastych urodzin. Gości zjedzie się z pewnością niemało. Wszak Amelka wraz z Dyńką, Florką, Kostkiem i księciem Tadżinem dopiero co doprowadzili do sojuszu między Królestwami Mroku i Światła, a Świetliste i Mroczne Istoty nie są już wrogami, lecz przyjaciółmi.
Wracać wciąż do domu
Wznowienia powieści i opowiadań Ursuli Le Guin to prawdziwy rarytas dla fanów autorki. Wielkoformatowe, w twardej oprawie i z prostą, symboliczną grafiką nie tylko cieszą oko, ale też zapewniają doskonałą lekturę. Wracać wciąż do domu to czwarty z kolei tom, doskonale uzupełniający te poprzednie.
Książka dzieli się na pięć część, chociaż tak właściwie można ją podzielić na trzy. Znajdziemy w niej trzy powieści wchodzące w skład trylogii Kroniki Zachodniego Brzegu, tytułowe Wracać wciąż do domu oraz niewydane wcześniej w Polsce Międzylądowania. Na marginesie warto wspomnieć, że z dwie z części Kronik... także ukazały się w tym tomie po raz pierwszy w naszym kraju.
W skład Kronik... wchodzą powieści Dary, Głosy i Moce. Ich akcja toczy się w bliżej nieokreślonym świecie, w którym magia niby nie jest rzeczą oczywistą, lecz żyją w nim ludzie obdarzeni niezwykłymi umiejętnościami. Niektórzy potrafią przywoływać zwierzęta, inni nawet z dużej odległości mogą coś zniszczyć lub kogoś zabić. Każdy dar jest więc nie tylko błogosławieństwem, ale też wiąże się z dużym obciążeniem.
Każda z część Kronik toczy się w innym regionie, każda ma też innych bohaterów, mimo że ostatecznie wszystkie są ze sobą splecione. Poznajemy w nich kolejno parę młodych ludzi obdarzonych darami, z których nie chcą korzystać, dziewczynę żyjącą w mieście okupowanym od kilkudziesięciu lat przez najeźdźców z pustyni oraz młodego niewolnika, którego życie wywraca się do góry nogami po tym, gdy spotyka go osobista tragedia, a ze względu na swój status nie ma prawa dochodzić sprawiedliwości.
W zamierzeniu i w licznych opisach Kroniki Zachodniego Brzegu są przedstawiane jako powieści młodzieżowe, ale wcale ich tak nie odebrałam. Klimatem skojarzyły mi się nieco z Ziemiomorzem, mimo że ich charakter i sam świat są odmienne. Ich bohaterów, mimo że są młodzi wiekiem, spotyka los nie do pozazdroszczenia. Są świadkami i ofiarami brutalności, okrucieństwa i zwykłej ludzkiej niegodziwości, która eskaluje, jeśli tylko pozostaje bezkarna. Nie ukrywam też, że chętnie poznałabym dalszy ciąg, dlatego wielka szkoda, że już nie ma na to szansy.
Interesujące ze względu na formę jest tytułowe Wracać wciąż do domu, chociaż przyznaję, że w mojej subiektywnej ocenie była to najsłabsza część z wszystkich powieści Le Guin, jakie miałam okazję czytać. Jest to na poły fabularna historia ludu Kesh, w której opowieści przeplatają się z zapiskami antropologicznymi, wierszami i legendami. Sama koncepcja świata jest niebanalna i charakterystyczna dla autorki, jednak właściwie brak akcji w pewnym momencie nuży i lekturę tej akurat części trzeba sobie dawkować.
Wreszcie całość wieńczą wspomniane wcześniej Międzylądowania, zbiór opowiadań, z których każde przedstawia inny świat, tak bardzo jednak podobny do naszego. Niektóre są lżejsze, inne mają znacznie poważniejszy i cięższy wydźwięk, a jednak mimo krótkiej formy, zapadają w pamięci. Są wśród nich opowieści o narodzie, w którym zdolność mówienia zanika wraz z wiekiem i mowa jest domeną jedynie najmłodszych. Jest też zaawansowany technologicznie, lecz biedny świat, żegnający się kolejno z kolejnymi gatunkami zwierząt, a także miejsce, gdzie można spotkać ludzi nieśmiertelnych i leżące w ziemi diamenty, a jednak przesiąknięty melancholią i daleki od raju.
Zbiór liczy blisko 1200 stron, może więc stanowić wyśmienitą lekturę na dobrych kilka wieczorów. Teksty są utrzymane w charakterystycznym dla autorki stylu i pod fasadą fantastyki pokazują prawdziwą naturę człowieka, z tym co w nim najlepsze, ale i najgorsze. Dla każdego fana twórczości Ursuli Le Guin to pozycja obowiązkowa.
Zwierzęta, które zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych
Świat pełen jest stworzeń, które każdego dnia żyją sobie gdzieś obok nas i tworzą z ludźmi spójną całość. Dzieci od pierwszych chwil pochłaniania wiedzy poznają kolejno te domowe i te bardziej tropikalne zwierzaki. Uczą się ich wyglądu, pochodzenia i codzienności, by móc w pełni zrozumieć otaczający ich świat. Na to, jak w tej chwili wygląda flora i fauna na ziemi składało się wiele czynników, a każde zwierze ma swoich przodków. Co jednak z tymi zwierzętami, które już nie istnieją? Czy jesteśmy w stanie odtworzyć ich wygląd, zachowanie i charakterystyczne cechy ich gatunku?
Nikola Kucharska już jakiś czas temu zagościła w sercach dzieci książką „Opowiem ci mamo, co robią koty”, a teraz powraca z książką, w której główną rolę grają zwierzęta wymarłe. Autorka nie poskąpiła nam wiedzy i stworzyła atlas, który poprowadzi nas przez świat, w którym ptak dodo czy syrena morska to nic nadzwyczajnego.
Już od pierwszego rzutu okiem czytelnik czuje, że spotkanie z tą książką będzie przeżyciem niezwykłym i niezapomnianym. Twarda oprawa i spory format gwarantują trwałość i przejrzystość, a uwierzcie, jest co oglądać. Ciekawe i jakże realne ilustracje wprowadzają w świat tak mało znany nawet nam dorosłym. Ich dokładność nieraz nas zaskoczy i przykuje wzrok na dłuższą chwilę.
Jeśli ilustracje to dla was za mało, to nic straconego, autorka bowiem zadbała o zaplecze pełne wiedzy spisanej w dogodny sposób. W książce nie tylko można znaleźć pełną charakterystykę wszystkich wymarłych stworzeń, ale dowiedzieć się również, w jakiej żyły erze i co było przyczyną ich wyginięcia. Gratką dla mnie okazała się część, która ukazuje wymarłe gatunki z niedalekiej przeszłości i te, którym grozi to w najbliższym czasie.
Zwierzęta, które zniknęły to idealne kompendium wiedzy dla małych miłośników zwierząt, ich historii i odkrywania tego, co za nami. Jeśli dzieciaki fascynują się przeszłością, paleontologią i zwierzętami, bez problemu odnajdą się w tej publikacji. To kompleksowe i konkretne podejście do tematu, dzięki czemu nasze dzieci i my wraz z nimi zdobędziemy wiedzę, która przyda się nie tylko w szkolnych murach.
Myślę, że dzieciaki w grupie 7 lat i więcej doskonale odnajdą się w przygodzie, jaką jest czytanie tej książki. Sami musicie się przekonać czy wilk straszny był przerażający tylko z nazwy, jakie muzea mogą poszczycić się największą kolekcją skarbów z tamtych lat i kto jest odpowiedzialny za wymarcie choćby poczciwego dodo? Ale pamiętajcie, że ta podróż będzie długa i niezwykle wciągająca, a lista gatunków, jakie poznacie, jest imponująca.