Rezultaty wyszukiwania dla: Dziewczyna z g��r

środa, 30 grudzień 2015 13:57

Pojedynek

„Szczęście zależy od tego, czy jesteś wolna a wolność zależy od odwagi".*

Co wybrać gdy rozum walczy z sercem? Gdy jedno rozwiązanie jest gorsze od drugiego a lojalność wobec bliskich kłuci się z tym co w duszy? Jaką decyzję podjąć by wybrać mniejsze zło?

Kestrel jest Valoriańską córką generała, który wraz z innymi żołnierzami kilkanaście lat temu szturmem zdobył Półwysep Herrański i zniewolił ich mieszkańców. Od tego czasu Herrańczycy muszą służyć i wykonywać wszystkie prace. Pewnego dnia nastolatka udaje się na targ, wyciągnięta przez swoją przyjaciółkę, Jess, gdzie zaczyna się licytacja niewolników i na pierwszy ogień zostaje wystawiony herrański niewolnik. Z niewiadomych sobie powodów Kestrel kupuje go za niebywale wysoką cenę, co wywołuje plotki. Mijają dni i chociaż dziewczyna stara się o nim zapomnieć niezbyt jej to wychodzi, coś ich do siebie przyciąga, coś co nie ma racji bytu.Tym bardziej, że nadchodzą wielkie zmiany. Co wybrać, lojalność wobec swojego narody czy samych siebie?

Sięgając po Pojedynek liczyłam, że będzie mi dane przeczytać coś co mnie pozytywnie zaskoczy i sprawi, że nie będę mogła się oderwać od pochłanianej pozycji. Zapowiedzi głosiły, że jest to coś wspaniałego, blurb nie zdradzał za wiele z fabuły. Czy Marie Rutkoski mnie zachwyciła?

Przyznaję, obawiałam się lektury tej książki, już tyle fantastyki mam za sobą, że trudno jest mnie zaskoczyć i sprawić żeby coś mi się bardzo podobało. Marie nie miała jednak z tym żadnych problemów, od samego początku widać ile pracy i wysiłku włożyła w pisanie. Świat przedstawiony przez nią jest pochłaniający, wszystko jest dopracowane i przemyślane, jakby realne, wymyśliła nie tylko historię ludzi, ale i całe otoczenie. Nazwy, zwyczaje, miejsca. Kawał dobrej roboty. Kolejnym plusem jest sama fabuła - bale, plotki, salonowe gierki, rewolta, niewolnictwo i w tym wszystkim wątek miłosny. Subtelnie nakreślony, prawie niezauważalny a jakże ważny dla całości utworu. Dylematy, pojedynek między tym co się powinno uczynić, a tym co się chce, żadna decyzja nie będzie dobra, bo kogoś się zdradzi. Rutkoski fenomenalnie opisała nie tylko bieg wydarzeń z niespodziewanymi zwrotami akcji, ale i burzę emocji występujących w książce.

Jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji bohaterów, szczególnie samej Kerstel, która stała się moją ulubioną nastoletnią bohaterką. Silna, pewna siebie, z umiejętnością taktycznego kalkulowania, ale wewnątrz pełna rozterek, rozdarta między lojalnością a sercem. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ta walka nie robi z niej głupiej pannicy, która irytuje swoim niezdecydowaniem a młodą kobietę z dylematami,które nie raz targają i nami. Polubiłam jej postać i w pełni rozumiałam z czym musi się zmagać. Brawa dla autorki za postacie z krwi i kości, są realni, wyraziści i pełnowymiarowi.

Pojedynek to książka, której się nie czyta a pochłania z zapartym tchem. Fabuła wciąga od pierwszych stron, intryguje i pochłania bez reszty i nawet gdy trzeba przerwać czytanie myślami jest się przy powieści zastanawiając nad kolejnym krokiem bohaterów, tym co się wydarzy za chwilę. Zżyłam się z bohaterami i wraz z nimi przeżywałam wszystkie wydarzenia, uczucia nimi targające. Bardzo mi się podobał fakt, że wątek romansowy nie jest wysunięty na pierwszy plan i chociaż znaczący został zgrabnie wpleciony w inne, a na pierwszy plan wysuwa się walka Herrańczyków o niepodległość. Z żalem czytałam ostatnie zdanie, tym bardziej, że zakończenie wzbudza jeszcze większy apetyty na sięgnięcie po kontynuacje. Nie mogę się doczekać gdy dobiorę się do Zbrodni.

Fascynujący początek trylogii, który zaskakuje i sprawia, że zapomina się o otoczeniu oraz upływającym czasie. Marie Rutkoski pokazała, że potrafi pisać i jednocześnie postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale coś mi mówi, że się nie zawiedziemy. Gorąco polecam!

*Marie Rutkoski, Pojedynek

Dział: Książki
niedziela, 20 grudzień 2015 00:06

Ujawniona

Nie mogę uwierzyć, że minęło już sześć lat od chwili, gdy po raz pierwsze sięgnęłam po serię „Dom nocy". Nie sądziłam wtedy, że będzie to seria aż tak liczna, że zajmie połowę jednej z moich półek, a i to bez historii pobocznych, których jeszcze nie miałam okazji zgłębić. Przez ten czas wiele się wydarzyło. Zmieniło się moje podejście do cyklu, który kiedyś traktowałam jako dość wysokiej jakości rozrywkę, a obecnie jako jedną z najbardziej kiczowatych i chwilami naprawdę „obciachowych" propozycji książkowych.

Okładki zawsze były mocną stroną tegoż cyklu i w tym zakresie nic się nie zmieniło. Ewoluowało jednak logo wydawnictwa, więc subtelną zmianę w stosunku do wcześniejszych tomów widać, a to nieco mnie smuci. Zwłaszcza, że seria zajmuje u mnie jedno z bardziej rzucających się w oczy miejsc. Zachowano jednak mimo wszystko kolorystykę i wypukłość czcionki, więc nie będę bardzo psioczyć i narzekać. Jest dobrze, wysoki poziom jakości wizualnej pozostał zachowany.

Fabularnie wszystko toczy się utartym torem. Neferet, już zupełnie odmieniona, sieje grozę, strach i zniszczenie, a do walki w obronie moralności i spokoju staje Zoey oraz jej krąg. Dziewczyna zmaga się nie tylko z odpowiedzialnością za losy świata, ale również z własnymi, wewnętrznymi demonami. Aurox-Heath działa na nią w bardzo niepokojący sposób, a Stark na każdym kroku okazuje zazdrość i staje się bardzo zaborczy. Na domiar złego jest jeszcze stara magia kamienia proroczego, która zaczyna odsłaniać swoje drugie oblicze oraz Afrodyta, której wizje stają się coraz bardziej drastyczne. A nie o wszystkich mówi Zoey i kręgowi...

Jedenasty (sic!) tom serii otwiera raczej niespodziewany zgon. Wierzę, że są wśród fanów serii czytelnicy, których on zasmuci i zmartwi. Nie ma ich za to wśród bohaterów, którzy na śmierć postaci im bliskiej i obecnej od samego początku cyklu, niemal nie reagują. Co się stało? Gdzie zniknęło współczucie? Gdzie podziała się choćby szczątkowa wiarygodność psychologiczna? Naprawdę? Jedenaście tomów i zabrakło nawet ckliwej przemowy? Drogie panie Cast, mogłyście ją chociaż jakoś widowiskowo czy bohatersko uśmiercić, nawet Martin nie robi swoim czytelnikom podobnych numerów!

Poza tym w książce właściwie brakuje zaskoczeń. Sercowe rozterki Zoey zaczęły mnie nużyć już dawno. To bardzo niepokojące, że nikt podobnie niezdecydowanej dziewczynie nie przypiął jeszcze łatki latawicy – w prawdziwym świecie nie cieszyłaby się dobrą reputacją. Wyidealizowany Stark działa na nerwy, a reszta ekipy to tylko mgliste tło, narzędzia w rękach Zoey, która niekoniecznie prezentuje się jako wyposażona w zdolności przywódcze. Tyle dramatów, tyle tragedii, a ona nie zmieniła się ani odrobinę. Wciąż te same błędy i dziecięce odsuwanie problemów.

Jedyną zaletą „Ujawnionej" wydaje się rozbudowanie postaci Neferet. Oczywiście pomysł z jej dramatyczną przeszłością (w takiej formie) uważam za przesadzony, ale ukazanie etapów, które musiała przejść, by stać się królową mroku, pochwalam. Zaakcentowanie także dobrych stron jej osobowości sprawia, że nie jest postacią szkicową i jednowymiarową, chociaż Neferet nie należy również do bohaterów wyjątkowo dobrze wykreowanych. Po prostu na tle innych występujących w książce, prezentuje się nieco lepiej.

Kiedy zaczynałam przygodę z tą serią, język pań Cast aż tak mnie nie irytował. Podśmiewałam się z „prawie młodzieżowych" zwrotów już na początku tej drogi, ale w sytuacji, w której świat bohaterów zaczyna się robić coraz bardziej mroczny, a oni sami doświadczyli już wielu dramatów, mogliby przestać reagować na kolejne wydarzenia tak infantylnie. „O w mordę"? „Ty nadęta cipo"? Poza tym – kto w ogóle tak mówi? Większość „młodzieżowych" zwrotów występujących w książce, wypadła z obiegu lata temu i już kiedy ja byłam nastolatką, uważało się je za pochodzące z prehistorii.

„Ujawnioną" warto przeczytać wyłącznie dla Neferet, która w finale profanuje chyba wszystko, co można sprofanować. Teoretycznie zero zahamowań autorek w opisywaniu podobnych wydarzeń powinno podnosić średnią wieku czytelników, ale poza natężeniem brutalności i ogólnej degrengolady nic się nie zmieniło. Jeżeli dotarliście dalej niż do połowy cyklu, warto serię skończyć, ale jeżeli jej nie zaczęliście, to... Lepiej się jeszcze zastanówcie.

Dział: Książki
środa, 16 grudzień 2015 22:20

Syn

„Syn" to już czwarty tom cyklu spod pióra Lois Lowry. Autorka stworzyła pełen grozy, brutalny świat, w którym ludzie sami pozbawili się uczuć. Nie każdy jednak pragnie żyć w takiej rzeczywistości i niektórzy zrobią wszystko, by od niej uciec.

Klara miała zaledwie czternaście lat, gdy stała się rodzicielką. To mało zaszczytna, ale niezwykle potrzebna w społeczeństwie funkcja. Niczego nieświadoma, poprzez cięcie cesarskie, urodziła syna, z którym, wbrew obowiązującym zasadom, poczuła silną więź macierzyńską. Coś jednak poszło nie tak i przez jakieś przeoczenie zapomniano o Klarze. Nie zaczęła ponownie otrzymywać pigułek, które pozbawiają ludzi uczuć. Dziewczyna powoli zaczyna uświadamiać sobie jak przerażający i pusty jest świat w którym żyje. Staje się zdeterminowana. Zrobi wszystko by móc być z własnym synem.

Podczas lektury „Syna" powracamy do akcji z „Dawcy". Fabuły pokrywają się wzajemnie, uzupełniając o drobne szczegóły. Akcja niestrudzenie dąży do spotkania Klary z Jonaszem. Przy okazji poznajemy również dalsze losy ludzi z wioski, która stała się bezpiecznym sanktuarium dla kalekich, chorych i odrzuconych ze swoich społeczności. Obserwujemy przyszłość nie tylko Jonasza i Gabriela, ale także Kiry, jej dzieci i innych mieszkańców. Brakuje jednak obrazu tego co stało się w społecznościach, które opuścili bohaterowie, a szkoda, gdyż mogłoby to być niezwykle ciekawe.

Powieść jest porywająca. Chociaż trudno by tu było mówić o wartkiej akcji to jednak historia niezwykle wciąga. Została napisana lekkim piórem, jest mądra, pouczająca i pełna ciepła. Niejednokrotnie budzi grozę i protesty przeciwko niesprawiedliwości. W żadnym razie nie chciałabym znaleźć się w zamieszkanym przez bohaterów świecie, za to z przyjemnością spotkałabym ich samych.

Cykl Lois Lowry wywiera na czytelniku ogromne wrażenie. Wydaje się być niesamowity. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości i niezwykłej wyobraźni Autorki. Nic dziwnego, że pisarka otrzymała tak wiele wyróżnień w dziedzinie literatury. W plastyczny sposób połączyła ze sobą dwa różne światy ukazując w jak odmienny sposób mogą żyć różni ludzie i że nie każdy musi godzić się na przydzielony mu los.

„Syna", tak jak i pozostałe książki spod pióra Lois Lowry, serdecznie wszystkim polecam. To niezwykła powieść, która daje wiele do myślenia, pozostaje w pamięci i zmienia spojrzenie na świat. To lektura, którą naprawdę warto przeczytać.

Dział: Książki

11 grudnia nakładem wydawnictwa Novae Res ukazała się debiutancka powieść May Szymańskiej - "Ostatnia wiedźma". Książka z gatunku fantasy, opowiada wiedźmie z niesamowitym talentem i niezbyt dobrze kończącym się dla niej przeznaczeniem...

Dział: Patronaty
czwartek, 03 grudzień 2015 06:49

Rok szczura. Tom 2. Wędrowniczka

"Rok Szczura. Wędrowniczka" to niecierpliwie wyczekiwany przez czytelników drugi tom trylogii "Rok Szczura" – bestsellerowej sagi, która opowiada losy Ryski – wiejskiej dziewczyny wykazującej pewne zdolności jasnowidzenia, której w pełnej przygód wędrówce towarzyszą: jej przyjaciel z dzieciństwa Żar – złodziejaszek oraz znaleziony na drodze szczur Alk – który właściwie szczurem nie jest. Premiera już 7 grudnia!

Dział: Książki
poniedziałek, 30 listopad 2015 07:21

Odrodzona

Po zakończeniu cyklu, w którym główną bohaterką była, mogąca naśladować każdą z nadnaturalnych ras, Kylie, nadszedł czas na kontynuację cyklu „Wodospady Cienia". Nowe książki otrzymały po prostu dopisek w podtytule „po zmroku".

Książka „Odrodzona" opowiada historię wampirzycy Delli. Gdy dziewczyna wraca do Wodospadów Cienia po kolejnym, nieudanym weekendzie w domu, natyka się na nowego wampira. Od razu chce mu „skopać tyłek", myśląc, że na teren obozu wdarł się jakiś wyrzutek. Okazuje się jednak, że chłopak jest jej szkolnym kolegą, a na domiar złego bardzo przystojnym wampirem. Della ma jednak ważniejsze rzeczy na głowie. Z dnia na dzień coraz głębiej zaczyna wierzyć, że jej wujek nie zginął w wypadku samochodowym tylko, tak jak ona sama, stał się wampirem.

Myślę, że Della była dobrym wyborem. Zawsze skryta, niewiele mówiąca, mająca własne, rodzinne problemy. C.C. Hunter stworzyła interesującą postać, której kreację z pewnością warto rozwinąć. Della to silna bohaterka, która różni się od Kylie, dzięki czemu seria zyskała pewien powiew świeżości. Do tego gdy pojawia się w jej życiu rodzinna tajemnica, od stron powieści i tym razem nie sposób się oderwać.

Książka jest lekka i typowo młodzieżowa. Czyta się ją szybko. Jej fabuła jest nieco infantylna, ale bez trudu wciąga. Myślę, że to doskonała powieść dla nastolatek w wieku 15-19 lat. Wydarzeniami, postaciami, problemami miłosnymi powinny być zachwycone. Rodzice natomiast również nie muszą się niczym martwić bo mimo że w książce akcji nie brakuje, to jednak jest ona przedstawiona w niełamiący żadnych konwenansów sposób.

„Odrodzona" to sympatyczna lektura. Przyznam, że Della w roli głównej bohaterki przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż wcześniej Kylie. Mimo że postacie są nadnaturalne to jednak w ich życiu pojawiają się zupełnie zwyczajne rodzinne i międzyludzkie problemy. Pierwsza miłość, ból odrzucenia czy niezrozumienie. Della, Kylie i Miranda to po prostu nastoletnie dziewczyny, w których życie, nie z ich winy, wkradł się chaos.

Sądzę, że wszyscy miłośnicy (a raczej miłośniczki) Wodospadów Cienia będą zachwyceni mogąc obejrzeć je z perspektywy Delli. Wampirzyca jest ciekawą, silną postacią, która zdecydowanie ma o czym opowiadać. Lekturę serdecznie wszystkim polecam i myślę, że fani serii nie poczują się zawiedzeni. Nawet pod względem wizualnym okładka została idealnie dopasowana do poprzednich tomów cyklu.

Dział: Książki
czwartek, 26 listopad 2015 18:59

"Fantastyczna Czwórka 2" nie powstanie

Coraz mniejsze wydają się szansę na realizację sequela "Fantastycznej Czwórki".

Dział: Kino

„Drugie kuszenie płomienia" to długo wyczekiwany drugi tom serii 'Nocny książę', autorstwa Jeaniene Frost, amerykańskiej mistrzyni urban fantasy. 'Nocny Książę' to seria osadzona w dobrze znanym polskim czytelnikom świecie Nocnej Łowczyni, opowiadająca o Vladzie i nowej postaci – Leili.
„Drugie kuszenie płomienia" jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń zawartych w powieści „Pierwszy dotyk ognia" – pierwszym tomie tej bestsellerowej serii.

Dział: Książki

W prawdzie wydawnictwo nie ustaliliło jeszcze ostatecznej daty premiery książki debiutującego autora Rafała Cuprjaka - "Po drugiej stronie", jednak na 99% będą to pierwsze dni grudnia.

Dział: Książki
sobota, 07 listopad 2015 14:20

Kochanka śmierci

W Moskwie nie dzieje się najlepiej. Coraz więcej osób -nie wiedzieć czemu- popenienia samobójstwo. Czy to przez trudną sytuację materialną, wżerający się w duszę smutek, a może powodem jest złamane serce? Prawda jest niestety bardziej przyziemna. W mieście zawiązało się tajne stowarzyszenie, zrzeszające przyszłych samobójców, którzy chlubnie mianowali się Kochankami Śmierci. W ich szeregi trafia młoda dziewczyna z prowincji, marząca o niezwykłym, pełnym namiętności życiu, Masza Mironowa. Przybierając imię Kolombiny, wychodzi naprzeciw miastowemu życiu i... wpada w kłopoty.

Wszyscy kiedyś umrzemy- to fakt. Niezaprzeczalny. Gdyby chociaż termin naszej śmierci zależał od nas... ale tak nie jest. Codziennie ktoś opuszcza ziemski padół, nieważne, ile spędził tu czasu. Niemowlę, nastolatek, mężczyzna w kwiecie wieku? Długa choroba, śmiertelny wypadek, a może coś, co ludzkość zwie naturalnym zgonem? Nasze życie jest zaledwie pyłkiem dla sił wyższych. Patrząc, jak życie gaśnie w bliskiej mi osobie zastanawiałam się nad pewną kwestią- dlaczego ktoś chce dobrowolnie pozbawić się życia? Jak bardzo nienawidzą świata samobójcy, co nimi kieruje? Niestety, to wciąż pytania bez odpowiedzi.

Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś, co nazywane było klubem "kochanków śmierci". Po prostu jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że istniały ugrupowania zrzeszające przyszłych samobójców. Wiem, że takim mianem można określić człowieka dopiero po owym ciosie, ale jak inaczej nazwać kogoś, kto w swym zgonie upatruje najwyższego szczęścia? Intrygowało mnie, co też ludzie czują, że decydują się na taki krok. Tym chętniej sięgnęłam po Kochankę śmierci.

Nietuzinkowi, ciekawi bohaterowie, wychodzący poza sztywne ramy- to, co pierwsze rzuciło mi się w oczy podczas lektury. Polubiłam Maszę mimo, iż ze wszystkich sił starała się upozować na tajemniczą i wyzwoloną Kolombinę. Było w niej coś urzekającego- może właśnie tak skrzętnie skrywana pod chłodem miasta  prowincjonalność dziewczyny. Choć próbowała być zimna i nieprzystępna, to pewnych zachowań czy uczuć nie można się ot, tak, pozbyć. Również nasz Erast Pietrowicz Nameless, w tajemnym klubie zwany księciem Gendzi bądź Jąkałą (nieoficjalnie) był bardzo ciekawą postacią. Do tej pory zastanawiam się, czy to niebywale spostrzegawczy mężczyzna, czy może ukrywa przed światem jakiś talent...?

Książka jest -powiedziałabym- średnich rozmiarów, ale historia została doprowadzona do końca. Brak niedomówień, czegoś, do czego czytelnik musiałby dojść sam. Erast rozwiązuje tajemnicę, wszystko nagle staje się jasne i klarowne. Jak już wspominałam, szczególnie przyciągnął mnie wątek samobójców, skupiłam się więc (na tyle, na ile umożliwił mi to autor) na postaciach skarżących się na swą marną egzystencję. I doszłam do jednego wniosku- ludzie XIX wieku to dziwne osobistości. Dla nich ta ostateczna decyzja to nic innego jak zapobieganie toczącej ich ciała... nudzie. Nudzie! Nawet nie staram się tego zrozumieć.

To już dziewiąty tom serii o Eraście; wiedziona czystą ciekawością przejrzałam opinie innych czytelników i (co odrobinę mnie zdziwiło) zdania były mocno podzielone. Wahali się, od najniższej oceny aż po najwyższą. Określano Kochankę śmierci jako najgorszą część, ale i jako utrzymującą bardzo dobry poziom. Pomieszane, prawda? Osobiście książka przypadła mi do gustu i szczerze żałuję, że "spotkałam się" z Erastem dopiero przy tak odległym tomie. Cóż, nie pozostaje mi nic więcej, tylko nadrobić. Bo skoro dla niektórych ta część jest, krótko mówiąc, słaba (mimo tego, że mnie wciągnęła i nie chciała wypuścić), to jak dobre muszą być poprzednie? Lepszej zachęty chyba nie potrzebuję, a i Was kieruję ku twórczości Borisa Akunina.

Dział: Książki