Rezultaty wyszukiwania dla: Dziewczyna z g��r

wtorek, 24 marzec 2020 10:55

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety

Ruś może nie jest tak piękna dla kogoś, kto całe życie spędził w Cesarstwie, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić do jej twardego uroku. Zresztą, Mordimer Madderdin zrobi wszystko ku chwale Ojca Najwyższego- skoro Bóg skierował ścieżki swojego wiernego sługi w to pełne pogaństwa miejsce, to na pewno miał w tym swój cel, z którym nie można polemizować. Takie są wyroki Pana. A ponadto inkwizytor ma jeszcze jeden powód do zadowolenia z przymusowego pobytu na tych dzikich terenach- Nataszę, z którą połączyła go nie tylko magia wizji, ale również szczere przywiązanie. Księżna Ludmiła ma jednak coraz to nowsze plany odnośnie skromnej osoby Mordimera, razem ruszają w podróż przeciwko buntownikowi i choć bitwa kończy się wygraną ruskiej księżnej, to przed naszymi bohaterami kolejne problemy. Cesarstwo chce z powrotem swojego inkwizytora, a "dobre" wieści przekazuje Madderdinowi Nontle, afrykańska księżniczka, a także badaczka wszelakich anomalii, znajdujących się na świecie. Coś jednak w zachowaniu Mauretanki nie do końca świadczy o jej szczerości względem Bożego sługi... i już Mordimera w tym głowa, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Nawet nie pomyślałabym, że moja przygoda z inkwizytorem Mordimerem Madderdinem trwa już piętnaście tomów! Co prawda nie miałam szansy przeczytać wszystkich części cyklu, ale na tyle poznałam już głównego bohatera, że potrafię zauważyć zachodzące w owej postaci zmiany. Ale o tym zaraz. Nie wiedzieć czemu, opowieści o inkwizytorach ciągle w jakimś stopniu kojarzą mi się z... Wiedźminem. Może to przez fakt, iż obaj główni bohaterowie należą raczej do milczków, dbających o własne dobro, a może też przez to, że na swojej drodze napotykają przeróżne istoty, o jakich nigdy nam się nie śniło. W każdym razie do obu -i do Geralta, i do Mordimera- mam ogromny sentyment, jako że przygodę z nimi rozpoczęłam jeszcze w liceum. 

Mordimer Madderdin- inkwizytor, pokornie służący Bogu, niebojący się wyrazić jasno (choć kulturalnie) swojego zdania na dany temat. Pamiętam go jeszcze jako mężczyznę, który na uwadze miał nie tylko ścieżki wytyczone mu przez Pana, ale również wino, kobiety i śpiew (no, to ostatnie może nie do końca). Parał się zabijaniem potworów, bez skrupułów zabierając należną mu zapłatę. Choć działał w imię Boga, to nigdy nie określiłabym go jako litościwego- wróg to wróg, a jego los może być tylko jeden. Teraz, mam wrażenie, nasz główny bohater nieco złagodniał. Co prawda Ruś nie należy w jego mniemaniu do idealnych miejsc do życia, lecz dla dobra Nataszy gotowy jest na poświęcenie. No właśnie, Natasza. Kobieta, a może jeszcze dziewczyna, która skradła jego serce, mimo że inkwizytor nigdy nie przyzna się do tego ani przed nami, ani przed sobą. Ciekawe, jak dalej potoczą się losy tej zawadiackiej dwójki.

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety to tom skupiający się po części na damskiej stronie całej historii. Ludmiły, księżnej Rusi, nie muszę Wam już raczej przedstawiać- każdy pamięta, w jak malowniczy sposób pozbyła się swojego męża (zresztą, pan Piekara raczy nam usłużnie o tym przypominać). Kanciasta, mało urokliwa, dbająca tylko o siebie samą, porywcza- to jedyne określenia, jakie przychodzą mi na myśl o tej władczyni. Z drugiej strony mamy słodką Nataszkę, która swoim anielskim wyglądem zwiodłaby niejednego mężczyznę. Gdyby, oczywiście, ktoś nie wiedział, iż była wychowanką wiedźmy Olgi, a jedno machnięcie jej dłoni może przyprawić człowieka o niewypowiedziane katusze. Nie mogę także zapomnieć o badaczce Nontle, niezwykle pięknej, ale i niebezpiecznej kobiecie, z którą Mordimer miał styczność po raz pierwszy podczas podróży na Ruś. Teraz spotykają się ponownie, acz inkwizytor nie wyczuwa w niej żadnych dobrych zamiarów. Te trzy kobiety mogą przyprawić niejednego o palpitacje serca, i to bynajmniej nie z powodu ich pięknych twarzy.

Przy każdej nowej części cyklu inkwizytorskiego obiecuję sobie, że w końcu cofnę się nieco w czasie i wrócę do tomów rozpoczynających przygodę inkwizytora Mordimera Madderdina. Nigdy jednak nie mam na to czasu, a poza tym... zawsze zapomnę. Teraz, z czystej ciekawości, chciałabym jeszcze wrócić do początków, aby móc dokładniej porównać sobie owego Bożego sługę wtedy oraz teraz. Dla czystej przyjemności, oczywiście. W końcu nic dziwnego, że przez piętnaście tomów główny bohater się zmienił. 

Dla wszystkich fanów twórczości pana Jacka Piekary książka jest lekturą wręcz obowiązkową, choć więcej w niej potyczek słownych, niż fizycznych. Dla tych, którzy jeszcze nie poznali się na piórze naszego polskiego autora, sugeruję rozpoczęcie przygody od tomu pierwszego. Na pewno się nie zawiedziecie!

Dział: Książki
niedziela, 22 marzec 2020 07:50

Nie wywołuj wilka z lasu

Kilka miesięcy temu na polską scenę fantastyki młodzieżowej wkroczyła Karina Bonowicz z obiecującym pierwszym tomem serii Gdzie diabeł mówi dobranocPowieść, okraszona mrocznymi tajemnicami i bogato czerpiąca z mitologii słowiańskiej, rozbudziła wyobraźnię i ciekawość, zwłaszcza że zakończenie pozostawiło więcej niedomówień niż rozwiązań. Teraz możemy się przekonać, jak autorka dalej poprowadziła losy obdarzonych nadnaturalnymi mocami nastolatków z Czarcisławia. 

Nie wywołuj wilka z lasu stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń przedstawionych w poprzednim tomie, dlatego po jej lekturę należy sięgnąć dopiero, gdy przeczytacie już Księżyc jest pierwszym umarłym. Z tego samego powodu warto czytać je w krótkim odstępie czasu, zanim poszczególne informacje i wątki wywietrzeją nam z głowy. 

Gwoli przypomnienia i wprowadzenia. Główną bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Alicja, która po śmierci rodziców przeprowadza się z Warszawy do niewielkiej miejscowości, wspomnianego już Czarcisławia. Na miejscu poznaje legendę o pakcie z diabłem, jaką mieli zawarli założyciele miasteczka, obdarzeni nadnaturalnymi mocami. Jak się okazuje, opowieść ta ma w sobie coś więcej niż tylko ziarno prawdy, a sama Alicja wywodzi się w bezpośredniej linii od jednej z założycielek i odkrywa w sobie rosnące w siłę magiczne zdolności. Dziewczyna dowiaduje się też, że już musi wziąć udział w niepokojącym rytuale. 

[Poniższy akapit zawiera spoilery do pierwszego tomu, jeśli jeszcze go nie czytaliście, biegnijcie od razu do kolejnego akapitu.] 

Zbliża się termin rytuału, dlatego Alicja i Nikodem, związani przysięgą, nie ustają w próbach odnalezienia naczynia, bez którego nie będzie można go przeprowadzić. Ich poszukiwania przerywają kolejne morderstwa, do których dochodzi w Czarcisławiu, a w które zdaje się być wplątany chłopak. Jednocześnie wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości, nie wszyscy też okazują się być tymi, za których uważali ich zarówno czytelnicy, jak i bohaterowie. 

Mam z tą książką pewien problem. Z jednej strony, podoba mi się stworzony przez autorkę świat i otaczająca opisywane wydarzenia mroczna mgiełka tajemnic i czarów. Akcja pędzi do przodu, nie można narzekać na jej przestoje. Kolejne elementy układanki wskakują na miejsce i dowiadujemy się coraz więcej na temat samych bohaterów, jak i ich historii, ale w tym samym czasie zmienia się perspektywa i to co braliśmy za obraz całości okazuje się jedynie niewielkim jej fragmentem. Autorka zręcznie lawiruje między prawdą a niedopowiedzeniem, podkręca fabułę dorzucając kolejne smaczki. Dzieje się, oj dzieje.  

Z drugiej strony, główna bohaterka staje się jeszcze bardziej męcząca niż w pierwszym tomie. Nie powiem, jest jak najbardziej wiarygodną nastolatką, która po ciężkich przejściach, z burzą hormonów i kolejnymi rewelacjami spadającymi jej na głowę, stara się wyjść na prostą. Potrafi być jednak przy tym tak głupiutka, tak mało domyślna, że czasem pozostaje pokręcić głową i odłożyć na pewien czas książkę na półkę. Nie na długo, bo fabuła wciąga, ale od Alicji trzeba czasem zwyczajnie odpocząć. A może po prostu nie nadaję z nią na tych samych falach, bo jestem dwa razy starsza – do rówieśników zachowanie bohaterki prawdopodobnie lepiej przemówi. 

Druga kwestia, która uwiera, może wydawać się kosmetyczna, ale drażniła mnie bardziej niż zachowanie Alicji. Już od pierwszych stron można odnieść wrażenie, że bohaterowie nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać - oni non stop na siebie “ryczą”, “syczą przez zaciśnięte zęby” i generalnie buzuje w nich złość i agresja. Nawet w sytuacjach zupełnie do tego nie adekwatnych, jak choćby w scenie, gdy nastolatka siada sobie na szafce “ryczy”, by z niej zeszła, jakby nie mogła po prostu “zwrócić uwagi”, czy po ludzku “powiedzieć”. Nadmiar ryku trąbił mi w uszach jeszcze długo po skończeniu lektury. 

Nie wywołuj wilka z lasu to dobra kontynuacja całkiem przyzwoitego cyklu fantastycznego dla młodzieży. Znajdziecie w niej mroczne tajemnice, barwną, dynamiczną akcję oraz kiełkującą historię miłosną, której daleko jednak do romantycznych porywów i czułego patrzenia sobie w oczka. Jednym słowem, nastoletnim fanom fantastyki szczerze polecam. 

Dział: Książki
niedziela, 15 marzec 2020 22:01

Wróżka Prawdomówka

Czytam dosłownie wszystko. Na moje nieszczęście chyba nie ma gatunku, który by mnie nie interesował. Dziś padło na… bajki dla dzieci. Zaintrygował mnie tytuł, piękna okładka i historia „Wróżki Prawdomówki”. Bo mówienie prawdy nie może być chyba aż takie złe?

Tak, jak sugeruje imię wróżki, nasza bohaterka nie potrafi kłamać. Na domiar złego, prawdę mówi prosto w twarz, bez żadnych ogródek. I to niestety… boli. Dlatego z czasem każdy stara się uniknąć jej towarzystwa. Wróżka staje się bardzo samotna i doskonale wie, że winić za to może tylko siebie. Czy na przekór wszystkiemu uda jej się znaleźć przyjaciół? Czy na zawsze pozostanie sama jak palec?

Książka zwraca uwagę już samym wydaniem. Jej format jest niestandardowy, a okładka wręcz przepiękna. Mieni się na złoto i srebrno, ma urocze kolory i grafikę. Ta sama kreska, co na okładce, czeka nas również w środku książki. Ilustracje w niej zamieszczone są śliczne, bajkowe i bardzo dobrze obrazują treść. Co jakiś czas pewne fragmenty tekstu są ilustrowane niczym motto, ładnie się to prezentuje i zwiększa przyjemność czytania.

Na okładce zamieszczono też bardzo ciekawą deklarację „100% bez bujania” i coś w tym jest. Przygody wróżki Pradomówki nie są słodką historyjką. Dziewczyna mówi prawdę tak dosadną, że nie raz włos się jeży na głowie. Nie ma tu owijania w bawełnę, trudne i smutne sytuacje opisywane są bezpośrednio.

Dość długo miałam wrażenie, że opowieść nie będzie miała głębszego morału. Jeśli spodziewacie się górnolotnych „prawda wyzwala” albo „mów prawdę, ale ładnymi słowami” to nic z tych rzeczy. Ostatecznie książeczka uderza w jeszcze mocniejszy przekaz, który zarówno wyciśnie łzy, jak i sprowadzi uśmiech na twarz malucha.

Od strony narracji historia napisana została w całości rymowanym wierszem. Fajnie się to czyta, jest przystępne w odbiorze, a niektóre rymowanki rozbawiają do łez. Reasumując, jest to naprawdę fajna książeczka, która sprawi przyjemność nie tylko maluchom, ale też dorosłemu czytelnikowi. Lekka, zabawna, momentami dosadna i z wartościowym przekazem. Mnie zauroczyła, a wy jak sądzicie, przypadłaby wam do gustu?

 

Dział: Książki

Książka osadzona w uniwersum serialu Buffy: Postrach Wampirów!

Nowa Pogromczyni próbuje opanować moce, których jeszcze nie zdążyła poznać… 

Nina i jej siostra bliźniaczka nie mają wiele wspólnego ze zwykłymi nastolatkami. Dorastanie w świecie magii i wampirów nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza gdy szkolą cię na pogromcę sił ciemności… Mimo że matka Niny zasiada w Radzie Obserwatorów, dziewczyna nigdy się z nią nie utożsamiała. Zamiast tego zdecydowała się posłuchać swojej intuicji i wybrała ścieżkę medyczną, chociaż w świecie, w którym żyje, odbieranie życia jest cenniejsze niż jego ratowanie. 

Teraz jednak nadszedł czas, by Nina zajęła miejsce Buffy, słynnej (choć niesławnej) pogromczyni wampirów, stając się jej następczynią – Wybraną. Dziewczyna doskonali więc swoje niezwykłe umiejętności pod okiem wybitnego Obserwatora. Jeszcze nie wie, że będzie musiała zmierzyć się z potworami, demonami i mrocznymi postaciami…

Jedno jest pewne: bycie Wybraną jest łatwe. Prawdziwa trudność to samodzielne dokonywanie wyborów.

Tytuł: Slayer. Ostatnia pogromczyni
Tytuł oryginalny: Slayer
Autor: White Kiersten
Tłumaczenie: Podlipna Karolina
Wydawnictwo: Feeria Young
Język wydania: polski
Język oryginału: angielski
Liczba stron: 450
Numer wydania: I
Data premiery: 2020-04-15

Dział: Książki
piątek, 28 luty 2020 16:02

Zapowiedź - Zefiryna i księga uroków

Baśniowa sceneria, okraszona magią fantastyczna fabuła i dziarska księżniczka, która nie cofnie się przed niczym, by schwytać złoczyńcę!

Zefiryna od dziecka była najbardziej rozhukaną i niepokorną księżniczką w Siedmiu Księstwach – dawniej jej wybryki mogły uchodzić za urocze, obecnie, kiedy ma siedemnaście lat, zakrawają na skandal. Łazi po drzewach, smarka w palce i gwiżdże na dworską etykietę. Zaproszenie od Linnei, księżniczki z Sarbancji, sprawia jej jednak sporą przyjemność – to w końcu zawsze okazja do wyrwania się z domu i przeżycia nowej przygody.

Towarzyska wizyta szybko przeradza się w potajemne śledztwo. Zefiryna, zaintrygowana tajemniczymi wydarzeniami na sarbanckim dworze, postanawia odkryć, kto stoi za magicznymi atakami na Linneę.

Czy na księżniczkę rzucono zły urok? Jaka złowroga moc czai się na pałacowych korytarzach? Kto wkrada się do snów książęcej rodziny?

Dziewczyna jest już o krok od rozwiązania zagadki, kiedy na jej drodze staje chorobliwie ambitny dowódca gwardii pałacowej, kapitan Scharf, dla którego pojawienie się krnąbrnej księżniczki to katastrofa. Jednak czy jego zainteresowanie Zefiryną jest czysto służbowej natury?

Wartka akcja, tajemnica, przygoda, bohaterka z prawdziwego zdarzenia oraz spora dawka humoru! A wszystko to za sprawą Saszy Hady, autorki kryminałów, którą do spróbowania swoich sił w fantastyce zainspirowała praca przy największym, międzynarodowym hicie CD PROJEKT RED, grze "Wiedźmin 3: Dziki Gon".

Tytuł: Zefiryna i księga uroków
Autor: Hady Sasza
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2020-04-15

Dział: Książki

Literaturze grozy przypięto łatkę niewymagającej, trywialnej, czasem wręcz prymitywnej, co jest krzywdzące zarówno wobec tworzących ją pisarzy, jak i sięgających po nią czytelników. W końcu horror horrorowi nierówny, a obok nieskomplikowanych historii, których siłą napędową jest ilość tryskającej krwi, mamy całą gamę powieści, które naprawdę potrafią wbić w fotel i pozostać w pamięci na długie lata.

Dział: Felietony

Dzisiaj premiera książki „Dziedziczka jeziora” autorstwa Marii Dahvana Headley. Z tej okazji zapraszamy do przeczytania fragmentu książki.

Dział: Książki
niedziela, 09 luty 2020 15:00

Stażystka

Kiedy miałam rozpocząć czytanie Stażystki, okazało się, że nagle wszędzie zaczęła się pojawiać. Ostatnio jestem poza wszelki stronami poświęconymi książkom, jedynym źródłem informacji stał się Instagram. Z ciekawości zajrzałam na inne strony i tak, ta książka jest na tak zwanej fali. Czy zasłużenie? O moim zdaniu dowiecie się już za chwilkę. Dopiszę tylko jeszcze, że cieszy się mój słaby dostęp do nowinek, inaczej miałabym dosyć tego tytułu, zanim wyrobiłabym własne zdanie. A tak, usiadłam i po prostu przeczytałam.

Jedna ze znanych i prężnie prosperujących firm w Oławie poszukuje stażystki. Na takie ogłoszenie trafia Klaudia, nasza główna bohaterka. Właśnie skończyła studia, niebawem będzie musiała opuścić akademik i rozpocząć życie, samodzielnie. Bo rodziny nie ma. Koleżanka z roku proponuje wspólny interes, ale do tego potrzeba nakładu finansowego, a tego nasza dziewczyna nie ma. To też, oferta, która pojawia się niczym manna z nieba, wydaje się czymś nierealnym.

Ewa zna na pamięć etap rozmów pracy, które przeprowadzi jej mąż Marek. Zdaje sobie sprawę, że przyglądanie się temu, niczego nie wniesie nowego do jej życia. Bo dla męża owszem. Zyska nową stażystkę. Na pewno będzie nią blondynka i na pewno będzie musiała ująć szefa inteligencją i czymś jeszcze. Co zdecyduje czy umowa o staż na okres sześciu miesięcy zostanie podpisana. Od tej osoby, zależy czy równowaga w małżeństwie Skalskich zostanie zachowana i wszystko nareszcie się ułoży.

Między czasie w Oławie dochodzi do odnalezienia ciała młodej dziewczyny. Jak się później okazuje, pracowała w firmie Skalskich, z dnia na dzień przestała przychodzić do pracy, nikt nie wiedział, co się stało i dlaczego. Poprzedniczka dziewczyny zginęła w wypadku samochodowych, obie zajmowało to samo stanowisko, obie były blondynkami. Czy te dwie sprawy mają powiązanie? A nowa pracownica powinna odczuwać strach?

Fabuła książki toczy się specyficznym rytmem. Nie ma nagłych zwrotów, które pędzą, a czytelnik nie nadąża w zastanowieniu, kiedy jego maleńka hipoteza nagle zostaje obalona. Tutaj autorka po prostu prowadzi sobie grę, niespiesznie, ukazując skrawek po skrawku fragmenty układanki. Jako że przyglądamy się wydarzeniom z perspektywy obu pań, Klaudii i Ewy, może mieć jako taki wgląd na to, co dzieje się zewnątrz i w małżeństwie Skalskich, a to wywiera przeróżne wrażenia. Moim pierwszym było, że są oboje porąbani. Naprawę, inaczej nie jestem w stanie ich określić. Nie mogę za wiele napisać, ponieważ w tym wypadku, o słowo za dużo i po zabawie, a tego potencjalnemu czytelnikowi odebrać nie mam prawa.

Z kolei Klaudia, och ta Klaudia. Gdyby nie świadomość czym zajmowała się podczas studiów, mogłabym ją uznać za typowo młodą i niedoświadczoną dziewczynkę. Tylko w jej przypadku jest to wręcz niemożliwe. To co, robiła, było przemyślane i świadome. Nikt jej nie zmuszał i nie namawiał. Dlatego nie potrafiłam zobaczyć w niej ewentualną ofiarę. Być może jestem okrutna, cóż poradzić.

W każdym razie nasza bohaterka, rozpoczyna pracę, a wraz z nią, dziwną relację ze swoim pracodawcą.
I właśnie w tej relacji, mogę powiedzieć, że autorka, troszkę nie przemyślała. Bo jeśli chciała stworzyć sylwetkę nieświadomej, niewinnej i głupiej ofiary, to trzeba było przemyśleć jej przeszłość i wykreować nieco inaczej. Inaczej, jej zachowanie było widziane jako bezmyślne i chwilami kretyńskie. Nie mogę tego ująć innymi słowami.

Nie umiałam polubić Klaudii, był to typ dziewczyny, której nigdy nie lubiłam i zawsze unikałam takiego towarzystwa. Z kolei Ewa, postać bardziej złożona. Tak naprawdę dopiero pod sam koniec, dowiadujemy się, co dzieje się w ich związku i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Co nie oznacza, że możemy zrozumieć. Mnie było trudno.

Ogromnym plusem książki jest szybkie czytanie. Autorka ma lekkie pióro, dzięki czemu ma się wrażenie, że kartki same się przewracają. Ciekawość towarzyszy niemalże do końca, chociaż ja dosyć szybko domyśliłam się, kto stoi za śmiercią obu dziewczyn. Mimo to uważam, że ciekawie wyszło, bo bardzo długo podejrzewa się dosłownie każdego.

Co mnie zawiodło? Może infantylność Klaudii, naprawdę jej reakcje i zachowania były zbyt mocno spłycone. O ile na samym początku czytania można było przymknąć oko, to później po prostu drażniło.

Z kolei wyjaśnienie problemu, jaki krył się za murami domu Skalskich, nie było dla mnie wystarczające. Odniosłam wrażenie, że autorka po prostu chciała już skończyć i tak też zrobiła. Ogólnie zakończenie było słabe i zaniżyło całą moją ocenę książki. A szkoda, bo rokowała dosyć dobrze. A tak, jest średnio. Emocji Bóg wie, jakich nie było. Można przeczytać. Chociaż słaby kryminałek z tego, bo thriller żaden.

Oczywiście w żadnym razie nie odradzam. Śmiało, można przeczytać, jednak jeśli ktoś lubi o wiele bardziej mroczną i skomplikowaną fabułę. Oczekuje mrożących krew w żyłach wrażeń, powinien sobie odpuścić. Nie miałam ciarek i odczucia tych konkretnych emocji, byłam ciekawa, kto jest kim, po co i dlaczego. I właśnie dlatego czyta się tę książkę.

Dział: Książki
wtorek, 04 luty 2020 16:06

Ukryte ciała

Kochasz czytać książki? Uwielbiasz ich zapach, lubisz dotykać wysłużonych niekiedy stron? Z prawdziwą ekscytacją buszujesz na wyprzedażach garażowych, odwiedzasz likwidowane mieszkania i polujesz na zawartości biblioteczek, jesteś nawet gotowa zanurkować w śmietniku by wyciągnąć cenny egzemplarz książki opatrzony autografem autora? Wyobraź sobie teraz, że w swoim życiu spotykasz mężczyznę, który ma dokładnie takie same zainteresowania, który nigdy nie skrytykuje cię za kolejną książkę w kolekcji czy przypalony obiad, który padł ofiarą intrygującej lektury w której się zatopiłaś, zapominając o całym świecie. Brzmi jak bajka?

Jeśli twoja odpowiedź jest twierdząca oznacza to, że znalazłaś się w prawdziwym niebezpieczeństwie. Łatwo bowiem możesz stać się ofiarą takiego ideału, w postaci trzydziestoparoletniego Joe Goldberga ze Składu Książek Mooneya. Mężczyzna, który cierpliwie krąży po targach staroci, kupuje fiołki i czuwa nad swoją dziewczyną to marzenie wielu z nas, pod warunkiem jednak, że owa opieka nie zamienia się w inwigilację, zaś karą za jakiekolwiek przewinienie, które w jego pojęciu kończy miłość nie jest … śmierć.

Socjopatyczny Goldberg rozpaczliwie poszukując miłości zatraca bowiem świadomość istnienia granicy pomiędzy dobrem a złem, bez skrupułów pozbywając się kolejnych partnerek. Kiedy zaczyna spotykać się z rezolutną i oryginalną Amy, którą zatrudnił do pomocy w firmie, mogłoby się wydawać, że nareszcie spotkał ideał. Co więcej, ten ideał jest całkowicie offline, co sprawia, że mężczyzna nie musi już jak przy poprzedniej partnerce Beck śledzić aktywności na jej kontach społecznościowych czy czytać wiadomości e-mail.

Co zatem sprawia, że i tym razem się nie udaje? Kiedy Amy znika zabierając ze sobą kilka wydawniczych białych kruków, by – jak się okazuje – rozpocząć aktorską karierę, Goldberg nie może tego tak pozostawić. Wyrusza do Los Angeles planując rozliczyć się z kolejną kobietą, która okazała się życiową porażką … Jak skończy się ta opowieść? Przekonamy się sięgając po powieść pt. Ukryte ciała”, autorstwa Caroline Kepnes. Być może część czytelników doskonale zna ten tytuł, bowiem opublikowana nakładem Wydawnictwa WAB książka stała się prawdziwym serialowym hitem.

Paradoksalnie książka pojawiła się na rynku już kilka lat temu - w 2014 roku ukazała się powieść „Ty”, zaś rok później do sprzedaży trafił jej sequel – właśnie „Ukryte ciała”. I książki być może pozostałyby dla wielu nie zauważone, gdyby nie fakt, iż w 2018 roku stacja Lifetime zamówiła 1. sezon serialu „You”, z Pennem Badgleyem w roli głównej. Po powieść sięgnąć jednak mogą nie tylko miłośnicy serialu (czy odtwórcy postaci Goldberga), ale wszyscy lubiący osobliwych bohaterów, pod warunkiem że są uodpornieni na wulgaryzmy, czy stwierdzenia typu „olewamy was ciepłym moczem, gówno nas obchodzi, co o nas myślicie (...)”.

Nie oglądałam serialu, ale jestem przekonana, że nie zmieniłby on mojego zdania o książce, która okazała się dość mocno rozczarowująca. Psychopatyczny Goldberg wciąż wypada ze swojej roli „miłego faceta”, zniechęcając swoimi porównaniami czy komentarzami. Więcej w nim nieogarniętego i żałosnego mordercy niż mężczyzny, który był w stanie spotykać się z kimkolwiek, zaś nieustanne wspominanie o kubku z moczem w domu Salingerów ostatecznie przekreśla go jako partnera. Nie znajduje w nim owego socjopatycznego uroku, o którym tak głośno się mówi, podobnie jak nie znajduje w książce większych emocji. Nawet świadomość, że mamy do czynienia z wielokrotnym mordercą nie robi wrażenia, tak naprawdę nie intryguje nawet fakt, iż Joe wyrusza śladem Amy, zaś pytanie, czy ją odnajdzie i jak się zakończy opowieść nie budzi dreszczyku emocji. To po prostu kolejna książka, o której zapomina się zaraz po przeczytaniu...

 

Dział: Książki
środa, 22 styczeń 2020 15:55

Szóstka. Stranger Things

„Stranger Things” to genialny amerykański serial internetowy, horror science-fiction, stworzony dla platformy Netflix przez braci Dufferów, będących również jego scenarzystami i reżyserami. Jedną z głównych bohaterek serialu jest Jedenastka, która swoje imię otrzymała podczas uczestnictwa w programie eksperymentalnym. Serial jednak nie wyjaśnia, co stało się z poprzednimi numerami, za to doskonale przedstawia to komiks, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, noszący tytuł „Szóstka”. 

Francine byłaby zwyczajną nastolatką, gdyby nie fakt, że czasami potrafi przewidywać przeszłość. Sprawy wymykają się jednak spod kontroli, gdy jej ojciec coraz częściej próbuje wykorzystywać jej umiejętność dla własnych zysków. Gdy Francine zaczyna uważać, że nie może już czuć się bezpieczna we własnym domu, zostaje zaproszona do udziału w tajnym projekcie MK ULTRA, któremu przewodzi niejaki doktor Brenner. Dziewczyna godzi się i zostaje ochrzczona jako Szóstka. Tylko czy udział w badaniach na pewno był dobrym pomysłem i czy w laboratorium Francine faktycznie może czuć się bezpieczna?

Scenariusz komiksu napisany został przez Jody Houser, jego oprawa graficzna to jednak znacznie bardziej skomplikowana sprawa. Narysowany został przez Edgara Salazara oraz Keitha Champagne’a, znanych twórców komiksów z Universum DC. Wypełniony kolorem natomiast został przez Marissę Louise. Jak widać, wiele osób napracowało się podczas jego powstawania. Wyraźnie widać, że to kawałek ciężkiej pracy. Komiks jest bardzo dopracowany, nie brakuje mu dynamiki i klimatu rodem z serialu. Dodatkowo historia graficzna ma twardą oprawę i jest wydrukowana na doskonałej jakości papierze. Niczego jej nie brakuje. 

Sądzę, że prequel w postaci komiksu „Sześć”, z pewnością zaciekawi wszystkich fanów serialu „Stranger Things”. Jego fabuła jest ciekawa i dynamiczna, a oprawa graficzna łatwa w odbiorze. To wydanie zarówno dla komiksowych wyjadaczy, jak i dla zupełnych laików. Sięgając po ten tytuł, miałam pewne obawy, okazały się one jednak bezpodstawne. Komiks od pierwszych do ostatnich stron trzyma mroczny klimat horroru science fiction, jakim jest zrealizowany przez Netflix serial. Lektura była dla mnie satysfakcjonująca, choć zważywszy na treść przesłania, nie mogę powiedzieć, że przyjemna. Lepszymi określeniami byłoby tutaj ciekawa i wstrząsająca. 

Komiks „Stranger Things: Szóstka” serdecznie polecam wszystkim fanom serialu. Taki prequel to niezwykle miły akcent. Dodatkowo historia graficzna jest doskonale narysowana i myślę, że przemówi do każdego czytelnika, nie tylko i wyłącznie do miłośników komiksów. 

Dział: Komiksy