lipiec 22, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: przygoda

piątek, 19 kwiecień 2019 23:37

Odrodzeni - zapowiedź

Poznaj bestsellerową serię „Strażnicy gwiazd” jednej z najpopularniejszych autorek powieści young adult! Wkrocz do świata niezwykłej egipskiej mitologii!
Lily Young myślała, że podróżowanie po całym świecie z przebudzonym po tysiącleciach księciem było wielką przygodą. Nie wiedziała jednak, że wyprawa życia dopiero przed nią…

Dział: Książki
poniedziałek, 15 kwiecień 2019 23:50

Droga Szamana. Etap 2: Gambit Kartosa

Gry komputerowe powoli przestają być domeną dzieci. Na rynku pojawia się coraz więcej propozycji adresowanych wyłącznie do dorosłego użytkownika. I nie chodzi o content wymagający pełnoletności. No, może nie tylko. Pokolenie współczesnych młodych dorosłych ma coraz więcej czasu, ale też... pieniędzy. Dlatego deweloperzy współczesnych gry komputerowych nie mogliby zignorować takiego odbiorcy. I z czasem takich produkcji będzie coraz więcej. Przyszłość to przede wszystkim wirtualna rzeczywistość i gry na zupełnie innym poziomie. Jakim? Wkrocz na drogę szamana i przekonaj się na własnej skórze, przed tobą etap drugi!

Wolność! Machan właśnie opuścił wirtualne więzienie i wreszcie może zacząć oddychać pełną piersią. Co prawda w ograniczonym zakresie, bo wciąż wisi nad nim oznaczenie skazańca, jednak wreszcie zaczyna naprawdę grać. W nowych warunkach czuje się jak ryba w wodzie! Szybko okazuje się, że miejsce, do którego został wysłany, to wieś zabita dechami. Wpisy na forum każą omijać ją szerokim łukiem, nie dzieje się tam nic ciekawego, kilka nudnych questów, paru typowych npców... Tylko dlaczego Machan właśnie dostał zadanie unikatowe? Czyżby w tej małej mieścinie działy się rzeczy, o których nie wiedzą nawet wyjadacze z kluczowych gildii?

„Droga Szamana. Etap 2: Gambit Kartosa” to prawdziwa gratka dla miłośników RPG, czy to w wersji komputerowej, czy papierowej. Nie jest to książka, która pierwsza próbuje pokazać nam wizję przenoszenia się do gier za pomocą nowoczesnych technologi. Ale na ten moment jest to jedyny tytuł, który z pełną powagą traktuje całą mechanikę. Wszystkie liczby, statystyki, czy parametry decydujące o wyniku starć, zostają zaprezentowane w fabule. Czytelnik, który kiedykolwiek miał kontakt z takimi grami, będzie się czuł, jakby sam przeżywał przygodę. Od smaczków, po absurdy RPGów, po prostu genialne i przede wszystkim, bardzo dobrze opracowane. Widać, że autor zna się na rzeczy!

Sama historia rozwija się stopniowo. Po bardzo intensywnym zakończeniu pierwszego tomu początek kontynuacji jest mało wciągający. Opowieść rozpędza się powoli, na tyle, że miałam obawy co do całości. Całe szczęście, niepotrzebnie. Jak już wspomniałam, Machan kosztuje wolności w miejscu, gdzie moderator mówi dobranoc. Na początku nie dzieje się tam nic ciekawego. Jednak nasz bohater nie działa schematycznie i z każdą decyzję wplątuje się w kolejną aferę. Mniej więcej w połowie książki jest już tak zamotany, że cokolwiek nie zrobi, wpada w tarapaty. Wtedy też jak grzyby po deszczu pojawiają się zwroty wydarzeń, napędzają akcję i podnoszą ciśnienie, zarówno czytelnikowi, jak i bohaterowi. I tak do zakończenia, które jest prawdziwym trzęsieniem ziemi i przykładem dobrej sceny finałowej, idealnej... do gry.

Ale jak w tej całej aferze odnajduje się Machan? Jego postać rozwijana jest konsekwentnie i według wcześniejszego modelu, czyli... od zera do bohatera. Więcej szczęścia, niż rozumu i przypadek decydują, że Machan zaczyna odgrywać coraz większoszą rolę na serwerze. Na początku zwykły gracz, a już kilkaset stron później postać, którą interesują się największe gildie. Jednym słowem marzenia każdego miłośnika RPG. Nie tylko grać, ale też stawiać warunki! W pewien sposób te przypadku i zbiegi okoliczności są naiwne, z drugiej odpowiadają na zapotrzebowanie modelowych czytelników. I chociaż po rozłożeniu na czynniki pierwsze sprawiają wrażenie, jakby ktoś odgórnie maczał w tym palce, bardzo dobrze się o nich czyta, a sama przygoda jest dynamiczna i wciągająca. Jestem więc w stanie przymknąć na to oczy i skrycie liczę, że grubszy spisek wyjdzie na jaw w następnych tomach.

Kolejną kwestią jest coraz większy udział życia „spoza gry”. Chociaż cała akcja książki rozgrywa się w wirtualnym świecie, autor dostarcza nam kilku fragmentów sprzed skazania. Nadal tych elementów jest niewiele, ale liczę, że z czasem pojawi się ich więcej. Dlaczego? Bo dostarczają czytelnikowi nie tylko ciekawostek, ale też zdradzają drugie dno całej afery.

„Droga Szamana. Etap 2: Gambit Kartosa” okazała się świetną przygodą! Uwielbiam świat wykreowany przez autora i całą mechanikę, której nie pomija. Jedyne, czego nie mogę „przełknąć” to czas między wydaniem poszczególnych części. Drogie wydawnictwo, nie każcie nam czekać tyle czasu! Historia Machana dopiero się rozkręca, a ja nie mogę się doczekać, by dalej w niej uczestniczyć!

 

Dział: Książki

Reboot całego uniwersum Marvela po evencie Tajne Wojny w wyniku którego to powstała jedna główna Ziemia 616, dosięgnął również naszego przyjaciela z sąsiedztwa – Spider-Mana. Dan Slott w poprzednim cyklu wydawniczym Marvel Now namieszał sporo w życiu Petera Parkera. Mieliśmy serię z Superior Spider-Manem czy starcie z rodziną Morluna w sporym evencie Spiderversum. Kolejny już raz postanowił rzucić nowe światło na pajęczego bohatera i odświeżyć jego przygody. Oto przed nami pierwszy zbiorczy numer nowej serii „Amazing Spider-Man: Globalna sieć”.

amazing spider man vol. 4 1

We „Wrogim przejęciu” dowiadujemy się, iż Peter w bardzo dużym stopniu rozwinął swoją firmę Parker Industries. Zrobił z niej międzynarodową korporację poprzez otwarcie oddziałów na różnych kontynentach. Spider-Man oficjalnie zaś został ochroniarzem firmy. Peter poradził sobie również z problemem bycia w dwóch miejscach jednocześnie. Zatrudnił dublera, który w stroju Człowieka-Pająka pojawia się wraz z nim przy okazji różnych bankietów. Jakby tego było mało, rozpoczął również oficjalnie współpracę z S.H.I.E.L.D. Nie tylko produkuje dla agencji sprzęt, ale również osobiście bierze udział w akcjach prowadzonych przez Fury’ego. W skrócie Peter Parker niczym Tony Stark żyje teraz w świetle jupiterów, lansuje się na konferencjach, a jako Spider-Man otacza się różnymi nowinkami technologicznymi i korzysta z masy gadżetów. Ma nawet swój Spider-Mobil. Niestety, ale nie jest już tym skromnym i dowcipnym bohaterem z sąsiedztwa. 

W pierwszym numerze Spider-Manowi przyszło zmierzyć się z organizacją Zodiak. Jej członkowie wykradają z firmy Parkera pewne wrażliwe dane. Ich ujawnienie może zaszkodzić nie tylko Peterowi, ale również całej agencji S.H.I.E.L.D.

amazing spider man vol. 4Dan Slott kolejny raz zaserwował nam sporą rewolucję w przygodach pajęczego bohatera. Jednak tym razem mocno przedobrzył. Nie wiem, czy zrobił to z premedytacją, czy po prostu miał zły okres w życiu w trakcie pisania scenariusza. Jego nowy (znowu) Spidey jest nie tylko chaotyczny, jak cała fabuła tego komiksu, ale zgubił gdzieś po drodze swoją sympatyczność. Stał się wręcz arogancki i to mnie najbardziej boli jako fana tej postaci. Jego charakterystyczne z poprzednich serii poczucie humoru teraz jest marginalne. Zdarzają się przebłyski starego, dobrego Spider-Mana, ale cały czas czuć niedosyt. Domyślam się, że zamysłem Slotta było stworzenie bohatera doświadczonego i jednocześnie ustatkowanego. Jednak wyszło coś zupełnie odwrotnego. W poczynaniach Parkera czasami brakuje logiki.

W komiksie tym nie brakuje akcji i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że mamy sporą ilość wątków. Na dodatek tak po nich i po różnych lokacjach skaczemy, że z powodu tego chaosu zaczyna boleć głowa. Nawet w przewodnim wątku z organizacją Zodiak brakuje trochę ładu i składu.

Jednak na szczęście album ten po części ratuje oprawa graficzna. Według mnie włoski rysownik Giuseppe Camuncoli, którego warsztat mogliśmy poznać m.in. w serii „Superior Spider-Man”, wykonał kawał niezłej roboty. Jego sceny walk są dynamiczne, a postacie szczegółowo oddane. Świetnie prezentują się duże kadry, szczególnie te rozłożone na dwie strony. Dodatkowo dzięki naprawdę dobrym kolorom, wizualnie wszystko stoi na wysokim poziomie.

Na kolejny plus mogę również zaliczyć cztery dodatkowe historie, które zawiera ten zbiorczy album. Na szczególną uwagę zasługuje „Na złą drogę” Robbiego Thomsona o współpracy Silk z Czarną Kotką oraz „Piwnica” Dana Slotta i Christosa Gage’a, w której to wprowadzono postać Regenta.

Podsumowując, „Wrogie przejęcie” jako zbiorczy album pierwszych pięciu zeszytów serii „Amazing Spider-Man: Globalna sieć” wypada blado na tle wcześniejszych przygód Spider-Mana spod znaku Dana Slotta. Nowy pomysł scenarzysty na Petera Parkera jest może i oryginalny, ale za bardzo odstaje od znanej nam koncepcji postaci. Liczę tylko na to, że w kolejnych numerach Slott przystopuje z wielowątkowością i skupi się bardziej na jakimś przewodnim wątku fabularnym. Mam również nadzieję, że choć w połowie powróci zabawny bohater z sąsiedztwa. Aktualnie Slott otrzymuje ode mnie spory kredyt zaufania.

Dział: Komiksy
niedziela, 31 marzec 2019 13:50

Krew Świętego

Kiedy dwa lata temu zaczynałam lekturę powieści Ostrze zdrajcy, nie przypuszczałam, że historia rozrośnie się w 4-tomową serię i że nabierze takiego rozpędu. Pamiętam też, że miałam mieszane uczucia co do książki. Pomysł na opowieść w stylu płaszcza i szpady wydał mi się niezły, miałam za to niemały kłopot w połapaniu się w narracji, toczącej się na dwóch płaszczyznach. Tymczasem okazało się, że niedługo potem pojawiła się część druga, a obecnie jestem już po lekturze części trzeciej. I nadal nie mogę przestać się zastanawiać, czym jeszcze autor zaskoczy swoich czytelników. Bowiem za każdym razem, gdy już pomyślę, że nic przecież się nie wydarzy, że historia się skończyła i nie ma co tego dłużej ciągnąć, okazuje się, że Falcio i jego doborowa drużyna mają jeszcze wiele do powiedzenia i do zrobienia. A potem tak się już człowiek z nimi zżyje, przywyknie do ich wisielczego poczucia humoru, że gdy dociera do ostatniego rozdziału, bardzo chciałby mieć pod ręką kolejny tom.

Krótko dla przypomnienia.

Akcja powieści toczy się w Tristii, kraju, w którym po śmierci króla Paelisa, zapanowały chaos i bezprawie. Doborowy odział rycerzy stworzonych przez władcę, zwany Wielkimi Płaszczami może być szansą na przywrócenie starego porządku i wprowadzenie na tron córki zmarłego władcy, młodej Aline. Sprawa jednak nie jest taka prosta ani oczywista jak mogłoby się wydawać i kiedy w końcu się to uda, okazuje się, że to dopiero początek kłopotów. Umieszczenie księżniczki na tronie jest proste, znacznie trudniejsze będzie utrzymanie jej na tym tronie i zmuszenie do posłuchu rozbite społeczeństwo. Każda z warstw ma bowiem własną wizję przyszłego kraju, a im większy ucisk najuboższych, tym lepiej. Tym razem głównym zagrożeniem są kapłani, którzy zdeterminowani, by doprowadzić do upadku ostatnich praw, powołują do życia nowego boga, którego forpocztami są fanatyczne Boże Igły. Jak można zabić Świętego lub boga i czy można? Odpowiedź na to pytanie okaże się zaskakująco krwawa.

Świat wykreowany przez Sebastiena De Castella jest niesamowicie barwny i zaskakujący. Ogromnym pozytywem jest duża dawka czarnego humoru, zarówno w kreacji bohaterów, jak i warstwie słownej. Pomysły na nazwy trucizn, czy stare słowa - określenia postaw czy zachowań, imiona świętych i bóstw nieustannie przywołują uśmiech na twarzy czytającego. Przyjaciele Falcia, Kest i Brasti uwielbiają się powoływać na Cycki Świętej Lainy czy Jaja Świętego Zagheva.

Bardzo też zaskakują przemiany postaci. Była kurtyzana może stać się Świętą od Miłosierdzia, a ze wszystkiego co nędzne, okrutne i straszne może powstać nowe bóstwo. Niewinna nastolatka może dorosnąć do roli królowej, a przypadkowa śmierć młodego chłopca, poświęcającego się w obronie siostry, może doprowadzić do narodzin najważniejszego dla rycerza bóstwa, mianowicie Bohaterstwa.

Ciągła walka o słuszne ideały, w świecie ogarniętym przemocą i fanatyzmem, jest, łagodnie mówiąc, trudna. Falcio i jego kompani nie raz ulegają zwątpieniu. Czy nie prościej byłoby się poddać i odpocząć? W końcu tyle się już zrobiło i nie wygląda na to, żeby coś uległo zmianie. W kolejnych przygodach bohaterów, autor zawarł wiele mądrych przemyśleń. Odwagi, miłosierdzia czy bohaterstwa nie nabywa się raz na zawsze. Trzeba pielęgnować w sobie ich zalążki i odnajdywać je wciąż na nowo. Trzeba mieć przede wszystkim siłę, by ich szukać. To w tym tkwi klucz do pokonania zła, które niestety łatwiej dostrzec niż ukryte i łagodne dobro.

Jestem pod wielkim wrażeniem powieści Krew Świętego. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest najbardziej pomysłowa i dopracowana ze wszystkich trzech do tej pory przeze mnie poznanych. Autor niczego nie pozostawia przypadkowi. Każdy detal ma tu znaczenie i prędzej lub później wpłynie na bieg akcji. Teraz już wiem, że pomysł na serię o Wielkich Płaszczach, nawiązujący do zapomnianych już ideałów muszkieterowskich, był genialny. Przygodę z serią polecam każdemu, kto lubi przygodę, intrygi i szermiercze dygresje. Jest brawurowo, oryginalnie i zaskakująco. Oby finałowa część serii pojawiła się jeszcze w tym roku.

Dział: Książki
piątek, 29 marzec 2019 10:15

Magia niszczy - zapowiedź

Zetknęliście się kiedyś z magią? Taką prawdziwą? Z przygodą, akcją, emocjami, niesamowitymi wydarzeniami i szczyptą szaleństwa?
Chcielibyście tego wszystkiego doświadczyć? To dobrze trafiliście. Fantastyczne książki Ilony Andrews czekają właśnie na was!
Maja Lidia Kossakowska 

Jako towarzyszka Władcy Bestii była najemniczka Kate Daniels ma na barkach więcej, niż jest w stanie unieść. Nie dosyć, że próbuje utrzymać swoją agencję detektywistyczną, to musi również zająć się sprawami Gromady. Czas przygotować ludzi na atak Rolanda - okrutnego, starożytnego czarownika z boskimi mocami.
Jego cieś wisi nad Kate, gdy zostaje wezwana na spotkanie przywódców nadnaturalnych frakcji w Atlancie. Jeden z Panów Umarłych został zamordowany przez zmiennokształtnego, a Kate dostaje niecałe dwadzieścia cztery godziny, żeby wytropić zabójcę.
Jeśli zawiedzie, rozpęta się wojna, która zniszczy wszystko, co jest jej drogie…

Dział: Patronaty
niedziela, 24 marzec 2019 17:13

Upadające imperium

Od „Wojny starego człowieka” nie czytałam Johna Scalziego nic, pomimo że autor w międzyczasie zdobył kilka znaczących nagród i pomimo tego, że coraz większa ilość autorów, wskazywała go, jako tego, który miał wpływ na ich twórczość. A dzięki Wydawnictwu NieZwykłe nadarzyła się okazja, aby odświeżyć sobie znajomość z twórczością tego amerykańskiego pisarza.

Po Johna Scalziego twórczości można spodziewać się albo świetnej fantastyki militarnej, albo rewelacyjnej space opery. I nie zawiedzie się, nikt, kto po „Upadające imperium” sięgnie.

Wspólnota to imperium oparte na wierze, w której Imperoks stoi na czele Kościoła i dzierży jednocześnie w swym ręku świecką władzę. Mając pod opieką najważniejszy węzeł komunikacyjny Nurtu, Hub, ma również w swojej pieczy handel i gildie. Jednak nadchodzi czas zmian. Nurt zaczyna być niestabilny. Imperoks Attavio IV umiera, przekazując jednocześnie władzę swej córce z nieprawego łoża, Cardenii Wu-Patrick. Młoda władczyni nigdy nie była brana pod uwagę, jako następczyni tronu, jednak po niefortunnej śmierci przyrodniego brata, zmuszona jest przejąć stery władzy. A czasy nie zapowiadają się na spokojne i wygodne. Jednocześnie na skraju Wspólnoty, na Kresie, jedynej planecie nadającej się do zamieszkania bez habitatów, rozgorzała rebelia. Nieprzypadkowo ta niepozorna planeta okaże się najważniejszą w politycznych i gospodarczych rozgrywkach. Rozpoczął się wyścig, kto zdobędzie władzę w nowym porządku, w którym istnienie Nurtu wyznaczy zwycięzców i przegranych.

Mogłabym napisać o „Upadającym imperium” Johna Scalziego, że to rewelacyjna space opera, dopięta fabularnie na ostatni guzik, która wciąga czytelnika w nieprzebrane meandry spisków i kosmiczny wyścig o przetrwanie. I zapewne, by to wystarczyło. Jednak ta powieść poza spektakularną przygodą, posiada jeszcze wiele innych zalet. Jedną z nich jest inteligentne i naturalne poczucie humoru, które przebija w każdym rozdziale. Żywe dialogi wprowadzają nie tylko element autentyczności, ale też dynamicznie sterują fabułą. Bohaterowie, w szczególności reprezentantki domu handlowego Lagos, używają żywego, dosadnego, ale całkowicie tutaj uzasadnionego, nadającego koloryt, soczystego języka. Nie jestem zwolenniczką wulgaryzmów, i czasem mierzi mnie ich przesyt, ale tutaj, jeśli w ogóle tak można akurat o tej manierze tak pisać, są one wysmakowane. Całe bogactwo świata przedstawionego, opiera się na umiejętnie skrojonych postaciach. Nie ma co ukrywać, bardzo przypadł mi do gustu fakt, że najsilniejsze charaktery i pierwsze skrzypce w powieści grają kobiety: Imperoks Cardenia, Nadashe Nohamapetan, Kiva i jej matka hrabina Huma Lagos, czy nawet Vrenna Clermont. Dlatego czuję troszkę niedosyt, że dla równowagi panowie nie mają poza hrabim James Clermontem, równie silnego przedstawiciela. Może w przyszłości Marce Clermont rozwinie skrzydła, albo Ghreni Nohamapetan, po niezamierzonym wyrwaniu się spod kurateli siostry, nabierze pazura.

„Upadające imperium” to bardzo dobrze napisana space opera, która spełnia wszystkie założenia swojego gatunku. Jednak poza czystą przyjemnością czytania, John Scalzi pomiędzy wierszami zwraca uwagę na to, jak ważna jest walka na polu informacyjnym. Ten, kto ma dostęp do ważnych informacji i wie, jak je wykorzystać, może odważyć się na zdobywanie światów lub ich niszczenie.

Osobiście będę z niecierpliwością wyczekiwała dalszych tomów cyklu, mam ogromną nadzieję, że Wydawnictwo NieZywkłe dołoży wszelkich starań, by nie trzeba było długo czekać na dalsze losy Cardenii, Marce'a i innych bohaterów zamieszkujących Wspólnotę.

Ostrzegam, jak sięgniecie po tę powieść, nie będziecie chcieli przestać czytać i będzie cierpieć w oczekiwaniu na kolejny tom. Po prostu świetna rozrywka.

Dział: Książki
piątek, 15 marzec 2019 19:32

Wodny szlak

Prawdopodobnie ze świecą można by szukać miłośnika gier planszowych, który nie znałby kultowego Carcassonne. Kafelkowa gra, gdzie tworzy się miasta, rozwija drogi i prowadzi rzeki, była jedną z pierwszych, w jakie grałam i to od niej rozpoczęła się moja dorosła przygoda z planszówkami. Dlatego z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po Wodny szlak, autorską grę Wojciecha Grajkowskiego, wydaną przez Fox Games.

Cel gry
Jak można wywnioskować już z samego tytułu, zadaniem graczy jest przetrzeć, a właściwie utworzyć od nowa wodny szlak. Każdy buduje własną rzekę i zaplecze w postaci młynów, tartaków oraz portów, które dodatkowo może wzbogacać łąkami i innymi elementami. Gracz z najlepiej rozwiniętą i przemyślaną siecią, zdobywa najwięcej punktów i wygrywa.

Opakowanie
Już samo opakowanie cieszy oko barwną, szczegółową ilustracją. Równie dobrze prezentuje się wnętrze – wypraska jest wygodna do trzymania i segregowania kafelków, a same kafelki są wykonane solidnie i równie kolorowo. Ukłony w stronę Natalii i Bartłomieja Kordowskich, autorów ilustracji.

W opakowaniu znajduje się:
- 60 kwadratowych kafli rzeki
- 4 prostokątne kafle startowe
- 4 karty pomocy ze ściągą punktacyjną
- notes do zapisywania punktacji
- instrukcja (jasna i czytelna)

Rozgrywka
Liczba użytych do gry kafli zależy od liczby graczy. Autor proponuje wariant dla 4, 3 i 2 graczy, a także wersję gry solo. W zależności od tego, ilu jest uczestników, należy użyć od 30 do 60 kafli, które lądują w stosie na środku stołu. Każdy gracz otrzymuje podłużny kafel startowy, od którego będzie rozpoczynał swoją budowę oraz kartę pomocy, na której można sobie podpatrywać zasady punktacji.

Pierwszy gracz wyciąga 3 kafle ze stosu i wykorzystuje 1 z nich, a 2 pozostałe przekazuje sąsiadowi. Ten dobiera kafel ze stosu, by mieć w ręku 3, także wybiera jeden z nich i pozostałe podaje dalej. Gra toczy się do chwili, gdy zostaną wykorzystane wszystkie kafle z środkowego stosu, co zajmuje 13 rund.

Na kaflach, oprócz rzeki rzecz jasna, znajdują się obrazki przedstawiające młyny (z symbolem worka), tartaki (z siekierą) oraz porty (z kotwicą). Na niektórych na brzegu rzeki leżą także wolne worki i pnie drzew, które należy spławić do wymienionych wyżej budynków. Podczas układania własnego szlaku trzeba więc wziąć pod uwagę kierunek, w jakim płynie woda oraz kolejność układania poszczególnych elementów, aby uniknąć sytuacji, że młyn znajduje się powyżej dostępnych worków z mąką (zamiast do młyna odpłyną wówczas w siną dal, razem z punktami).

Liczba punktów za tartaki i młyny zależy od tego, jaka cyfra widnieje na poszczególnych budynkach oraz czy uda się dostarczyć do nich wymagany materiał. Źródłem punktów są także porty, które warto stawiać w jak największej odległości od siebie, ale należy uważać, by nie znalazły się między nimi mosty, młyny i tartaki. Wreszcie, podczas układania kafelków można zauważyć tworzące się łąki, które – o ile składają się z 3 lub 4 elementów – również zapewniają punkty.

Wariant jednoosobowy właściwie nie różni się niczym od tego kilkuosobowego, poza tym, że wykorzystujemy do niego 39 kafli i zamiast przekazywać niewykorzystane płytki sąsiadom, odkładami je na stół. Do tej rozgrywki należy także odłożyć wszystkie kafelki z krowami.

Wrażenia
Bardzo dobrze grało mi się zarówno w wersji solowej, jak i w towarzystwie. Gra jest pozornie prosta, ale w zależności od kafli, na jakie trafimy, wymaga czasem prawdziwego główkowania i planowania. Dzięki różnorodności i dużej liczbie płytek, jest także dobrze regrywalna, więc nawet po kilkunastu rozgrywkach wcale się nie nudzi. Co więcej, mogą w nią grać zarówno trochę starsze dzieci, jak i doświadczeni planszówkowicze. Czyżby trafiła się nam gra niemal idealna?

 

Dział: Gry bez prądu
wtorek, 05 marzec 2019 16:59

Ratunek

Z niecierpliwością czekałem na ukazanie się trzeciej części Strażników Ga'Hoole napisanej przez Kathryn Lasky. Wydanie utrzymane jest w stylu dwóch poprzednich. Okładka oczywiście mnie jako miłośnika przyrody nie zawodzi - kolejna sowa z przenikliwym tajemniczym spojrzeniem - urocza. I ta gustowna grafika.


Ratunek to kontynuacja przygód Sorena i jego przyjaciół z tomów Porwanie i Wędrówka. Znając wcześniejsze części wiedziałem, że świat przedstawiony mnie znowu zachwyci, a przygody sów zafascynują i wciągną bez reszty. Na początku znajdziecie mapy Królestwa Południowego i Północnego, do których można w każdej chwili zajrzeć i zlokalizować akcję. Autorka przedstawia również bohaterów występujących w trzeciej części serii o sowach. Całość podzielona jest na dwadzieścia jeden rozdziałów i już w pierwszym dzieją się dziwne rzeczy, bo w tajemniczych okolicznościach ginie Ezylryb (co jest nawiązaniem do poprzedniej części), sowi nauczyciel, i pojawia się kometa, która staje się powodem koszmarnego snu Sorena. Przygoda zaczyna się od wyprawy brygady pogodowej i szkoleniowego lotu małych sówek.


Od razu widać, że sowy nie będą miały łatwo i zapowiadało to ciekawe przygody i wzmogło tylko moją ciekawość. Całą drużyna wyrusza nad granice Srebrnego Całunu i Ziem Jałowych z zamiarem odkrycia, kim tak naprawdę jest Metalowy Dziób. Potrzebna im była do tego sowa włóczęga, która trudniła się kowalstwem. O czym im opowiedziała? Czy odnajdą swego nauczyciela? Jaką role odegrają drobinki? Czy siła przyjaźni przetrwa? Czy wystarczy im mocy w skrzydłach? Sięgnijcie po sowią opowieść. Warto się zaczytać…

 

Dział: Książki

W ciemnych zakamarkach, gdzieś za nigdy nieodsuwanymi zasłonami istnieje świat potężnych, starożytnych stworzeń. Świat pozostający ze znaną nam rzeczywistością w idealnej, ale chwiejnej równowadze. Co stanie się, gdy równowaga zostanie zakłócona? W zasypanym śniegiem Nowym Jorku zaczyna się właśnie niezwykła przygoda Becky.

Dział: Komiksy
sobota, 02 marzec 2019 20:31

Wietrzne Katedry. Tom 2

Historia niczym powiew wiatru omiata ponownie czytelnika, pozwalając mu na powrót w znajome strony, w szeregi dawno niewidzianych znajomych. Nadal nic nie jest pewne, misja nie jawi się choćby odrobiną możliwego sukcesu. Czy odnajdziesz w sobie siłę, by pokonać kolejne przeszkody?

Pamiętacie wolnego strzelca Richarda? Chciał odmienić swój los, zgodził się na wykonanie misji, która z pozoru wydawała się prostym zadaniem. Odnalezienie czterech klepsydr miało mu zapewnić to czego pragnął. Gdy pięć elementów mapy zostało scalonych, marzenie o Wietrznych Katedrach nabrało realnego wymiaru. Przed Richardem i jego kompanami jawi się wyprawa do pilnie strzeżonego Instytutu Medycznego, gdzie mogą trafić na tego, kogo pomoc jest nieoceniona. Wystarczy odnaleźć elfa czystej krwi, który spokrewniony jest z księciem. Nic prostszego, prawda? Chyba że po piętach depczą wam konstable i viverny tropiące. Jak zakończy się ta szalona przygoda?

Kolejny tom Wietrznych Katedr za mną. Czy tym razem autorce udało się skupić moją uwagę na dłużej i zaskoczyć pomysłem na dalsze przygody swoich bohaterów?

Drugi tom o wiele więcej wnosi do historii. Niemalże czuje się niepewność i nutę przygody w powietrzu oplatającą postaci. Każda z nich wnosi więcej do całości fabuły, czyniąc ją niezwykle ciekawą i mniej przewidywalną. Autorka dość dobrze poradziła sobie z poprawieniem niedoskonałości z pierwszego tomu. Jej styl nabrał przyjemnego wymiaru, serwując czytelnikom niezwykłą przygodę. Płynnie poprowadzona akcja porywa z siłą ogromnego wodospadu.

Nie obyło się bez nowych postaci, które nie ustępują charakterem tym dobrze już nam znanym z poprzedniej odsłony opowieści. Każda z nich na swój własny sposób przykuwa uwagę. Choć momentami niektóre opisy mogły przytłoczyć, a tajemnice wręcz wołały o szybkie czytanie, całość jest bardzo lekka i przystępna. Autorka pokazała, że ciekawy pomysł, plus dobre wykonanie mogą przyciągnąć czytelnika i dać mu radość z poznawania nowej, momentami nieprzystępnej krainy.

Drugi tom Wietrznych katedr pochłonęłam o wiele szybciej, choć sam finał tej części mnie nie zaskoczył. Tajemnice, akcja i ciekawi bohaterowie tworzą niezwykłą historię, w której sam musisz odkryć, kto jest twoim sprzymierzeńcem i komu można ufać. Od tego, czy jesteś gotowy, naprawdę zależy twój dalszy los.

Nie do każdego może trafić, powieść Alice Rosalie Reystone, ale myślę, że drugi tom podobnie jak cała seria znajdzie swoich zwolenników. Ja jestem pod wrażeniem pomysłu na fabułę i kreacji bohaterów. Na pewno sięgnę po kolejne tomy i z przyjemnością przekonam się, kto okaże się ty złym i co kryją Wietrzne Katedry.

Dział: Książki