kwiecień 30, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: dla dzieci

Poprzedni rok w kinach zdecydowanie należał do Christophera Nolana i zakończenia jego trylogii o Mrocznym Rycerzu. Na kanwie tej wielkiej popularności Warner Bros. oraz DC Comics postanowili przypomnieć światu o tym, że animowany rynek wcale nie ma się gorzej i potrafi dorównać poziomem kinowym produkcjom. W ramach serii DC Universe Animated Original Movies wydali dwuczęściowy film „Batman: Mroczny Rycerz – Powrót", którego część pierwsza ukazała się na DVD w 2012 roku (druga część w 2013 roku).

Produkcja ta w reżyserii Jay Olivia została oparta na kultowym już komiksie „The Dark Knight Returns" (1986r.) Franka Millera.

Mroczne Gotham City do szpiku kości przesiąknięte jest przemocą. Na ulicach beztrosko grasuje młodociany gang zwany Mutanci. O postaci Mrocznego Rycerza, niewidzianego na ulicach od 10 lat, krążą już tylko legendy oraz bajki opowiadane dzieciom na dobranoc. Komisarz Gordon przechodzi na emeryturę, tymczasem Bruce Wayne, 55-latek z wąsem, prowadzi spokojne życie, w którym jedną z form rozrywki jest uczestnictwo w wyścigach samochodowych.

W międzyczasie Harvey Dent po operacji plastycznej twarzy (opłaconej przez Wayne'a) wychodzi na wolność. Chociaż naprawiono jego zniekształcone oblicze, to psychika nadal nie została wyleczona i bohater myśli o sobie jako o Two-Face. Jego powrót wiąże się z ostrą reakcją społeczeństwa. Wiadomość o tym, jak również pamięć o śmierci rodziców wywołują impuls u Wayne'a, który postanawia wyjść z cienia i ponownie przywdziać maskę i pelerynę.

W filmie pojawia się również Joker, którego ze śpiączki budzi informacja o powrocie Batmana. Mroczny Rycerz w pojedynku z przestępczością nie jest osamotniony. Tradycyjnie pomaga mu Robin, który jednak tym razem jest ... dziewczyną.

„Batman: Mroczny Rycerz – Powrót" znakomicie odzwierciedla klimat mrocznego Gotham znany nam z trylogii Nolana. Z drugiej strony graficznie i fabularnie jest wierny komiksowi Millera. Jest to obraz częściowo surrealistyczny z psychodelicznymi elementami. W filmie również nie zabrakło w dynamicznych pościgów, brutalnych i krwawych scen. Ze względu na te ostatnie, zdecydowanie nie jest to animacja dla młodszych widzów.

Dobrą stroną produkcji jest również gra aktorska. Petter Weller (znany z roli RoboCopa) jako Bruce Wayne/Batman sprawdził się znakomicie. Na plus zasługuje również muzyka, której autorem jest Christopher Drake. Kompozytor ma na swoim koncie również ścieżki dźwiękowe do wcześniejszych animacji DC, jednak tą stawiałbym na tym samym poziomie co muzykę Zimmera z filmów Nolana – mroczną i bardzo dobrze odzwierciedlającą ciężki klimat.

Na koniec kilka słów o DVD. W Polsce ukazało się ono dzięki Galapagos Films 23 listopada 2012r. Jedno płytowe wydanie stoi na dobrym poziomie, mając na uwadze specyfikację techniczną. Dźwięk DD5.1 w oryginale oraz DD2.0 z polskim lektorem plus polskie napisy. Do tego panoramiczny obraz w formacie 1,78:1. Gorzej jednak z dodatkami. W menu znajdziemy tylko kilkunastominutową zapowiedź kolejnej części.

Podsumowując, najnowsza animacja ze stajni DC jest doskonałą gratką dla fanów zamaskowanego rycerza. Jest znakomitym uzupełnieniem trylogii Nolana, choć to tak naprawdę zupełnie inna historia. To również ciekawa opowieść o walce dobra ze złem, jak również wewnętrznej walce głównego bohatera. Warto, aby kolejne produkcje DC Universe Animated Original Movies były realizowane w podobnym stylu. Wtedy fanom Batmana do szczęścia więcej nic nie będzie potrzebne.

Dział: Filmy
sobota, 03 maj 2014 15:54

Dziewczynka z balonikami

Patologia w rodzinie niekoniecznie musi oznaczać przemoc fizyczną. Niektórzy rodzice już od wczesnego dzieciństwa znęcają się nad psychiką swoich pociech. Nie poświęcają im wystarczająco wiele uwagi, krzywdzą słowami, mówią im jak są nieporadne, wychwalają dzieci sąsiadów. To wszystko odbija się później w ich dorosłym życiu i wraca, na dodatek ze znacznie wzmocnionym przekazem.

Marlena już od nastoletniego wieku cierpi na ciągle powracającą do niej depresję. Dodatkowo jej umysł wytworzył sobie także inne mechanizmy obronne i wszelkie przeżycia, które wywołują na nią spory wpływ wpędzają kobietę w różnego rodzaju manie. Dopiero gdy zbliża się do trzydziestego roku życia, decyduje się na leczenie szpitalne. Ono jednak wcale nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Nie wystarczy po prostu połknąć kilku kolorowych tabletek. Problemy nie znikną same. Trzeba wytrwale z nimi walczyć.

Główna bohaterka książki jest osobą samotną. Mieszka w Niemczech, stara się zarobić na własne utrzymanie, co nie wychodzi jej najlepiej. Z rodziną, zwłaszcza z matką, jest z różnych przyczyn skłócona, bez przerwy toczy z nią walkę. Nikt nie potrafi jej zrozumieć, żadna z bliskich kobiecie osób nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że depresja to choroba, a nie wymysł bujnej wyobraźni. Marlena jest osobą inteligentną i chce podjąć walkę, nie zawsze jej to jednak wychodzi.

Książka zaczyna się w momencie gdy bohaterka trafia do szpitala psychiatrycznego. Później brniemy przez jej codzienne życie, przeplatane setkami wspomnień - od wczesnego dzieciństwa aż do teraźniejszości. Powieść jest napisana w przyjemny sposób tak, że lekko i łatwo się ją czyta, mimo że porusza dość przykrą tematykę. Choć to bardziej pamiętnik, niż historia pełna akcji, zdarzy się kilka mocnych fragmentów, w trakcie czytania których niecierpliwie czekali będziemy na dalszy rozwój wypadków.

W treści nie podobało mi się zaledwie kilka rzeczy, jednak i takie również się znalazły. Przede wszystkim bardzo nie lubiłam zwrotu "ale tego dowiem się później". Uważam, że lepiej brzmiałby tutaj czas dokonany, albo w ogóle jakieś inne rozwiązanie. Drugą rzeczą był nacisk na pewne sprawy, których nie rozumiałam. Na przykład Marlena uwielbia się skarżyć na brak drugiej pary dżinsów w dzieciństwie, co powtarza wielokrotnie. Czemu nie nosiła ubrań po starszym rodzeństwie? To przecież normalny rytuał w wielodzietnym domu. Może nie jest to najlepszy przykład, ale po prostu wydało mi się, że kilku takim rzeczom brakuje konsekwencji. Tak samo pewne wybory życiowe bohaterki są da mnie niezrozumiałe, bo to wygląda tak, jakby na własne życzenie próbowała zniszczyć sobie drogę do realizacji własnych marzeń.

Historia jest niesamowicie wręcz wciągająca i bardzo realistyczna, do momentu gdy zaczyna wychodzić przerażająca przeszłość Marleny. Po tym co ta kobieta przeżyła, nie dziwie się, że znalazła się w takim stanie. Jej przeszłość jest rodem z telewizyjnego serialu i co chwila dowiadujemy się jakiejś nowej, okropnej rzeczy. Tu znowu moja subiektywna opinia - osobiście wolałabym i bardziej ceniłabym książkę, gdyby Marlena była osobą normalną, przeciętną, która popadła w depresję z powodu szarości życia i kilku nieprzyjemnych wydarzeń, a nie tylu okrutnych, traumatycznych przeżyć i niszczących psychikę leków, zażywanych w dzieciństwie. I ostatnia rzecz, to drugoplanowi bohaterowie. Skonstruowani wspaniale, każdy ze swoim własnym życiem i zmaganiami. Tylko początek tutaj kuleje. Autorka rzuciła kilkoma imionami w powietrze, kompletnie bezcelowo. Poznajemy w jednym z pierwszych rozdziałów Matthiasa i koniec. Wymiana kilku zdań po których bohater już nigdy do nas nie wraca. Później z drugoplanowymi postaciami ta sytuacja wyglądała o niebo lepiej. Żyły własnym życiem zamiast być widzianymi przez mgłę sylwetkami.

Niech nikogo nie zmylą moje krytyczne uwagi dotyczące książki, bo powieść jest naprawdę dobra, wciągająca i szybko się ją czyta. To chyba właśnie dlatego skupiłam się na niej tak szczegółowo, a sama recenzja jest taka długa. Kiedy o jakiejś historii nie mam nic do powiedzenia, nie rzucam także uwag krytycznych, bo pozycja jest błaha i najwyraźniej na nie nie zasługuje. W przypadku "Dziewczynki z balonikami" jest zupełnie inaczej. Na temat treści snuję wiele rozważań i wiem, że jej przysłanie mocno na mnie wpłynęło.

Także przeczytanie powieści spod pióra Agnieszki Turzynieckiej serdecznie wszystkim polecam, uprzedzam jednak, że jest to literatura niebanalna, taka, nad którą trzeba się zastanowić. To nie czysto rozrywkowa beletrystyka. Dzieło zmusza do myślenia, zastanowienia się nad życiem swoim oraz osób nam bliskich. Wzbudza wolę walki i chęć pomocy innym. Ja sama zastanawiam się czy Marlena czułaby się tak samo, gdyby znalazła sobie na przykład jakąś pasję - hobby któremu potrafiłaby poświęcić się bez reszty. Zarówno bohaterce jak i autorce z całego serca życzę by zostały sławnymi pisarkami i by uśmiechnęło się do nich szczęście w życiu.

 

Dział: Książki