Rezultaty wyszukiwania dla: X Men
Elementals. Proroctwo cieni
Pierwszy tom serii Elementals, żywiołowej odpowiedzi na Harry’ego Pottera i Percy’ego Jacksona!
Nicole Cassidy zmuszona do zmiany miasta i szkoły nieoczekiwanie dowiaduje się, że jest wiedźmą. Jej nowi koledzy są mocno zdziwieni tym, że nie wiedziała o swoim pokrewieństwie z greckimi bogami, którym zawdzięcza niezwykłe umiejętności. Dziewczyna ma dużo do nadrobienia, bo lekcje w klasie ukrytej za biblioteką, nie zapowiadają się na łatwe. Reszta uczniów doskonale zna swoją historię i od dawna uczy się panowania nad swoimi mocami.
Portal 2018 - Plany Wydawnicze na II połowę roku
Plany Wydawnicze 2018
Podczas 29 edycji Pionka odbyła się prezentacja nowości wydawniczych Portal Games, koncentrująca się na tytułach, które ukażą się w drugiej połowie 2018 roku. O części tytułów już informowali podczas Portalkonu... ale część to zupełne nowości! A i tak to jeszcze nie wszystkie ich zapowiedzi...
Banda Niematerialnych Szaleńców
Prawdopodobnie jako jedyny na świecie masz szansę dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak wygląda życie pozagrobowe! Nie skorzystasz z takiej okazji?
Nazywam się Danny Moon, a moi rodzice są nieprzyzwoicie bogaci.
Trzy rzeczy, które kocham: gorzka czekolada, gra w Monopoly i ciemność. Trzy rzeczy, których nienawidzę: guwernantki, nuda i jeszcze raz guwernantki.
To przez nieposłuszeństwo względem jednej z nich trafiłem do Polski, do wujostwa i pięciu kuzynek. Czułem się jak na zesłaniu... ale tylko na początku.
Roztańczona krew
Raz na kilkanaście, kilkadziesiąt lat pojawia się kolejna rewolucyjna informacja o nowej sekcie, która – posługując się różnymi narzędziami czy metodami – przyciąga zagubionych w świecie ludzi, obiecując im zbawienie, oczyszczenie czy nawet życie wieczne. I niezależnie od tego, jak bardzo absurdalne byłyby te obietnice, to charyzmatyczni przywódcy są w stanie nakłonić rzesze ludzi do irracjonalnego zachowania, z morderstwem czy (samo)okaleczeniem włącznie.
Jedną z bardziej oryginalnych, ale i brutalnych sekt, jest grupa wyznaniowa wywodząca się z Rosji, zwana skopcami lub „białymi gołębiami”. Wyznawcy tego ruchu religijnego byli przekonani, że warunkiem zbawienia jest asceza oraz ... kastracja. Biblijną podstawą praktyki skopców była Ewangelia Mateusza, a za grzech pierworodny uważali oni pożądanie i stosunek seksualny. W jednym z ekstremalnych odłamów sekty wierzono jednak, że od tego grzechu można się uwolnić, a także zmazać swoje rzekome winy mające swoje źródło w seksualności, biorąc za żonę dziewicę, która nie ukończyła czternastu lat. Warunek dziewictwa takiej żony nie był jednak jedynym – kandydatkę na żonę (koniecznie urodzoną w znaku Barana) należało poddać obrzezaniu, a także odciąć jej dłonie oraz stopy.
Co jednak wspólnego z tą makabryczną sektą może mieć seryjny morderca Jon-Olav Farberg, zakładając oczywiście, że żyje? Teoretycznie nic, bowiem – zamordowany przez swoją partnerkę w zbrodni, Elisabeth Thorstensen i spalony w piecu, dawno już powinien pokutować za winy w Piekle. I wydaje się, że wszyscy wierzą, że spotkała go zasłużona kara za morderstwo co najmniej sześciu młodych dziewcząt. Jego śmierć rozwiązuje wiele problemów szczególnie, że Anders Rask, który wziął na siebie winę za te morderstwa, wycofał zeznania, stawiając służby mundurowe w niekorzystnym świetle.
Jedynie detektyw Tommy Bergman z komendy w Oslo nie może uwierzyć, że morderca naprawdę zginął. Szczególnie, że wciąż nie potwierdzono DNA spalonych zwłok, a kolejne sygnały świadczą, że morderstwo Farberga było jednak mistyfikacją. Jako że w swoim przekonaniu Bergman jest osamotniony, musi działać omijając system, a jedyna osoba, której może zaufać, to jego koleżanka Susanne Bech. Mimo iż nawet ona oskarża go o paranoję, to wkrótce sama przekona się, że Bergman może jednak mieć rację.
Wątpliwości wciąż utrudniają działanie, a tymczasem czas upływ nieubłaganie, zmniejszając szansę na odnalezienie trzynastoletniej Amandy. Jeśli trop, którym Bergman podąża aż do Wilna jest prawdziwy, to przed Amandą zaledwie kilkadziesiąt godzin życia. Urodzona w znaku Barana dziewczynka wkrótce będzie obchodziła bowiem czternaste urodziny ... Jak zakończy się ta pełna napięcia opowieść, przekonamy się dzięki lekturze kryminału pt. „Roztańczona krew”, trzeciego już tomu z Tommy'm Bergmanem w roli głównego bohatera. Opublikowana przez Wydawnictwo Media Rodzina powieść, to frapująca lektura dla fanów gatunku, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że autor, Gard Sveen, tym razem padł ofiarą przekonania, że książka – dzięki samemu tylko Bergmanowi przyciągnie czytelników, nie trzeba zatem zbytnio się starać. Konsekwencją takiego podejścia jest niestety chaos, który wkrada się do fabuły oraz pełna koncentracja na lawinowo toczących się wydarzeniach, zamiast skupienia na najważniejszych kwestiach związanych ze śledztwem czy emocjach bohaterów.
W rezultacie „Roztańczona krew” to powieść znacząco odbiegająca od standardów wyznaczonych przez skandynawskich autorów kryminałów. A szkoda, bo kryminał ten miał olbrzymi potencjał, niestety całkowicie zmarnowany ...
Łańcuch dowodzenia
„Łańcuch dowodzenia” to czwarty tom z cyklu Frontlines wydany przez Fabrykę Słów, cyklu świetnej militarnej fantastyki z pogranicza space opery, do której nie trzeba zachęcać wszystkich tych, którzy dotarli aż do tego tomu.
Akcja czwartego tomu rozpoczyna się dość zaskakująco, bowiem wbrew temu, czego się czytelnik spodziewał po zakończeniu tomu poprzedniego, od wydarzeń w obronie DZK przed Dryblasami, minął rok, a chorąży Andrew Grayson wylądował w Ośrodku Szkoleniowym Wspólnoty Północnoamerykańskiej Orem. Nasz bohater objął pieczę nad szkoleniem nowego pokolenia wojaków lub ujmując to w innej nomenklaturze, mięsa armatniego. Andrew wmawiając sobie, że ktoś musi wpoić młodzieży podstawowe umiejętności, które pomogą im przetrwać na polu walki, raczy się alkoholem, lekami nasennymi, od czasu do czasu widuje się z żoną, a tak naprawdę gnuśnieje i flaczeje. Dlatego też, gdy tylko nadarza się okazja nawiać z tego nudnego cyrku, ze słabo ukrywaną radością i zapalczywością, angażuje się w karkołomną akcję pościgu za zdrajcami, którzy porzucili ludzkość. Celem jest odebranie zagarniętego mienia wojskowego, które ma w przyszłości pomóc odbić Mars spod władzy Dryblasów.
„Łańcuch dowodzenia” podobnie jak „Ewakuacja” wydaje się być tomem przejściowym. Akcja jest znacznie bardziej stabilna i skupiona na etycznym wymiarze działań wojennych i problemach związanych z wykorzystaniem wojska przeciwko swoim. Przypomina to odwieczny problem moralny, który zapewne gnębi Amerykanów jeszcze od czasów wojny secesyjnej i jest nieodzownym problemem każdej wojny domowej. Równie trudnymi tematami są problemy związane z aprowizacją wojska w czasie długoletniej wojny, niedoskonałym, skróconym szkoleniem coraz młodszych rekrutów, nagłymi awansami kadry podoficerskiej, którą przydziela się do coraz trudniejszych zadań. Andrew Grayson, chorąży Fallon, sierżant Philbrick będą musieli zmierzyć się nie tylko z doraźnymi zadaniami i problemami na polu walki, ale również zderzą się z rozkazami dowódców, które nie zawsze będą zgodne z ich sumieniem. W tle wielkich rozgrywek wojskowej polityki rozgrywać się będzie prywatne życie Andrew i Halley, którzy zachowując wierność mundurowi, jednocześnie będą starali zachować również wierność swoim uczuciom.
„Łańcuch dowodzenia” niestety z dotychczasowych tomów zdaje się najsłabszym ogniwem w tym cyklu. Przed nami jeszcze co najmniej dwa tomy przygód Andrew Graysona i ludzkości walczącej o dominacje w kosmosie z Dryblasami. Pomimo że ten tom nie przyniósł niczego zaskakującego i powielił pewne motywy z poprzednich tomów, to nadal z niecierpliwością czekam na „Fields of Fire”, ponieważ wiem, że Marko Kloos, jak niewielu pisarzy, potrafi zaskakiwać czytelników.
Przeklęci Święci - Fragment 2
„Przeklęci święci”, Maggie Stiefvater
Fragment 2
Cuda w Bicho Raro zawsze występowały parami.
Pierwszy cud był taki: mrok stawał się widoczny.
Smutek trochę przypomina mrok. Jedno i drugie zaczyna się tak samo. Maleńka, płytka kałuża niepokoju osadza się na dnie żołądka. Smutek szybko się zagotowuje i silnie wrze, po czym kipi, wypełniając najpierw żołądek, później serce, płuca, ręce, gardło, następnie naciska na bębenki uszne, pęcznieje w czaszce i wreszcie z sykiem uwalnia się przez oczy. Natomiast mrok narasta niczym formacja skalna. Powolny naciek niepokoju utwardza powierzchnię śliskiej grudki bólu. Z czasem mrok narasta przypadkowymi warstwami, powiększając się tak powoli, że nie zauważa się go, aż wypełni każdą szczelinę pod skórą, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając ruch.
Bańka
“Bańka” jest kolejną książką Siri Pettersen, która ukazuje się u nas dzięki wspaniałości Wydawnictwa REBIS i piszę to wspaniałości jak najbardziej szczerze, bo rzeczywiście Siri to autorka, którą znać co najmniej wypada, a do tego jeszcze naprawdę warto. Ta niestety krótka powieść, skierowana jest z założenia do dość młodego czytelnika, bardzo szybko się okazuje, że to przecież jest jednak Siri... po niej należy spodziewać się, że nawet książka dla nastolatek, będzie ponadprzeciętna i na pewno niegłupia. Ta norweska pisarka oczarowała mnie już w trylogii “Kruczych Pierścieni”, do której na pewno nie raz będę jeszcze wracać, a podczas autografów na Pyrkonie 2017 sama autorka okazała się przesympatyczna i entuzjastycznie nastawiona do każdego fana, który podchodził z książką w drżących łapkach. Dlatego też z niecierpliwością czekałam na “Bańkę” i na to, że będę mogła zapoznać się z kolejną “Siri”.
Główna bohaterka, dwunastoletnia Kine nienawidzi wszystkich i wszystkiego, bo wszystko i wszyscy są bardzo głupi, a najbardziej pływalnia i Jarle. Na krzywej ławce na cmentarzu Kine myśli o śmierci i beznadziei życia swojego, użalając się nad sobą po kolejnym fiasku na tej przeklętej pływalni. I wydawałoby się, że tak naprawdę nic jej już nie jest wstanie pomóc, kiedy znajduje szklaną kulę, która okazuje się takim swoistym safe zone - bezpieczną przystanią, do której nic żywego nie ma dostępu, a PRAWIE wszelkie jej zachcianki są spełniane od razu. I tak naprawdę to to PRAWIE zaczyna po jakimś czasie robić różnice. Sama kula, gdyby tego było mało, jest jeszcze zamieszkała przez najbrzydszą na świecie hybrydę “lalko-mumii z misiem”, która zamiast głowy ma czaszkę z jednym oczkiem bardziej. Niby się nie porusza, ale Kine czuje, że nie jest ona całkowicie martwa, a na pewno w niepojęty sposób lalka zwiększa swoją objętość, co sprawia, że dziewczyna zaczyna czuć się nieswojo...
Kine, wychowywana w swojej opinii przez “włochatego orangutana” i “marudną mewę”, ma żal do rodziców, którzy “nie rozumieją jak wielkie potrafi być coś, co jest drobne”. Że jej niechęć do pływalni naprawdę ma swoje podstawy i nie jest tylko nastoletnią fanaberią, a sama Kine jest już na skraju nerwicy i załamania. Kine, to jednak kolejna nastolatka, która potrafi myśleć - oczywiście z opóźnieniem, i nie zawsze wyciąga właściwe wnioski. Trzeba przyznać Siri Pettersen, że naprawdę potrafi konstruować postacie wyjątkowych nastolatek i to takich, które da się lubić. Poza tym Kine wykazuje się wyjątkowo kąśliwym i dosadnym poczuciem humoru, więc na pewno nie da się przy tej książce nudzić.
Uważni czytelnicy i fani Sagi o Ludziach Lodu na pewno zauważą, jak na drugie imię ma Kine, a część z nich będzie nawet pamiętała, że Villemo oznacza “dziki pyłek”. I generalnie bardzo pasuje ono do Kine, która nie tylko przejawia niespotykany poziom niedopasowania w swojej szkole i w całym tym nudnym miasteczku, ale także potrafi na przekór wszystkim podejmować naprawdę odważne i dorosłe decyzje oraz ponosić ich konsekwencje, ucząc się jednocześnie na własnych błędach.
“Bańka” skłania do niejednej refleksji. Zastanawiam się na ile na tę historię składają się własne doświadczenia autorki, a na ile jest to po prostu fikcja literacka. Bo wbrew pozorom Kine nie ma złego dzieciństwa i paskudnych rodziców. Wszyscy muszą po prostu dojrzeć i zrozumieć pewne sprawy. “Bańka” to dla mnie połączenie Burtona z Gaimanem na najwyższym poziomie. To książka przesycona nastoletnim żalem i bólem (czasami także i bólem pupy), która wprowadza jednak światło i nić nadziei, dzięki spodziewanemu happy endowi, choć nie tak bardzo oczywistemu. To na pewno nie jest prosta opowieść, choć porusza wiele elementarnych tematów. I to tematów ważnych, nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych, co sprawia, że książkę z przyjemnością przeczyta każdy i znajdzie w niej coś, co go w niej zachwyci.
Dni Fantastyki coraz bliżej!
Jeśli jeszcze zastanawiacie się, jak spędzić początek wakacji, to przypominamy, że 29 czerwca-1 lipca odbędzie się czternasta edycja Dni Fantastyki!
Sama lista gości to 60 powodów by zawitać w tym czasie do wrocławskiej Leśnicy. Nie sposób przytoczyć tu sylwetki wszystkich gości, ale przedstawiamy Wam niektórych z nich.
Detonator
Faris Iskander to człowiek, którego los nie oszczędza. Niespełna pół roku temu brał udział w wydarzeniach, które diametralnie odmieniły jego życie. Spotkania z policyjną psycholożką mają pomóc mu poradzić sobie z dręczącymi go co noc koszmarami, jednak on nadal czuje się, jakby stąpał na krawędzi. Aby pozbierać myśli, oddaje się bieganiu. Poranny trening przerywa mu informacja o morderstwie byłej narzeczonej, która dzień wcześniej próbowała odnowić znajomość z policjantem.
To nie koniec szokujących informacji tego dnia. Z miejsca zbrodni wyciąga go pilne zgłoszenie o zamachowcu przetrzymującym zakładników w Kościele Pamięci. Młody terrorysta nie chce rozmawiać z nikim innym jak tylko z Iskanderem. Szybko okazuje się, że to nie koniec przykrych niespodzianek, które czekają muzułmańskiego policjanta. Wkrótce swoją obecność zaznacza „Człowiek, który pragnął zemsty”. Kim jest? Czego chce od Farisa? Do czego, to wszystko doprowadzi?
Jeśli lubicie, kiedy akcja książki powoli nabiera tempa, tym razem na pewno się zawiedziecie. Tutaj nie ma chwili na odpoczynek, Faris wpada w tarapaty raz za razem. Ledwo zdąży złapać oddech, a już autorka pakuje go w kolejne kłopoty. Razem z policjantem wpadamy w wir zawiłych wydarzeń, bardzo niepomyślnych dla Iskandera. Jesteśmy świadkami, jak bardzo można dokopać jednemu bohaterowi powieści.
Kathrin Lange wie, jak zachęcić czytelnika. Prolog ukazuje Farisa obleczonego pasem szahida, trzymającego detonator w dłoni, po jego czole spacerują czerwone punkty laserowych celowników karabinów snajperskich. Po chwili przyjmuje pierwszy strzał. Ci, którzy znają już policjanta z pierwszej części pt. „40 godzin”, doskonale wiedzą, że on sam, przenigdy nie zdetonowałby bomby. Jak więc do tego doszło? Autorka pozostawia nas z tą niepewnością jeszcze przez pewien czas. Nie martwcie się jednak, książkę pochłania się błyskawicznie.
Fabuła jest dynamiczna, wydarzenia gnają do przodu, a to wszystko dzieje się w naprawdę krótkim czasie. Historię poznajemy z kilku perspektyw, również oczami pociągającego za sznurki Nieznajomego, zwanego także „Człowiekiem, który pragnie zemsty”. Sam ten tytuł sprawia, że chętniej się czyta, chętniej odszukuje tych skrawków informacji o tajemniczym mścicielu, jego tożsamości, czy chociażby pobudkach. Chcemy odkrywać jego tajemnice, jednak pisarka wie, co robi. Dawkuje odbiorcy te fragmenty, skąpi informacji, a czytelnik czyta niecierpliwie dalej.
„Detonator” to ciekawa propozycja, obejmująca nie tylko kryminalne zagadki, ale i skłaniająca do przemyśleń. Nie będę tu za dużo zdradzać, aby nie ujawnić zbyt dużo fabuły, po prostu przekonajcie się sami. Jest szybko, ciekawie i finalnie bardzo zaskakująco. Czego chcieć więcej?
Przeklęci Święci - fragment 1
Bicho Raro to oniryczne miasteczko w stanie Kolorado, do którego zmierzają pątnicy w oczekiwaniu cudu. Nie każdy jednak wie, że z cudem wiążą się konsekwencje, którym trzeba stawić czoła. I nie każdy jest na to gotowy.
Trzy osoby z rodziny Soria, w której od wieków rodzą się święci, muszą zmierzyć się z rodzinną legendą i odpowiedzialnością. Pozornie niedostępna i zimna Beatriz uważa, że nie dotyczą jej uczucia i porywy serca, Joaquin jako tajemniczy Diablo, Diablo oddaje się pasji prowadzenia nielegalnej rozgłośni radiowej, a Daniel – mianowany przez rodzinę świętym z Bicho Raro – zdaje się czynić cuda dla wszystkich poza sobą.
Jak cuda odmieniają los pątników, tak los rodziny Soria odmieni się wraz z przybyciem do miasteczka Pete'a Wyatta i historią pewnej miłości.