Rezultaty wyszukiwania dla: X Men

środa, 14 listopad 2018 14:48

Wzlot i upadek D.O.D.O.

Neal Stephenson, autor bestsellerów, oraz ceniona przez krytyków powieściopisarka Nicole Galland wspólnie tworzą wciągający i misternie skonstruowany thriller, którego akcja dzieje się w bliskiej przyszłości, splatając historię, naukę, magię i tajemnicę w opowieść podważającą fundamenty naszego nowoczesnego świata.

Melisande Stokes, ekspertka od lingwistyki i języków, spotyka na korytarzu Uniwersytetu Harvarda Tristana Lyonsa, pracownika wojskowego wywiadu – i rozpoczyna się ciąg zdarzeń, które odmieniają tak ich życie, jak losy całego świata. Młody człowiek z zakonspirowanej rządowej agencji zwraca się do Mel, szeregowej pracownicy naukowej, z niewiarygodną ofertą. Warunek jest jeden: musi przysiąc, że zachowa to tajemnicy, w zamian otrzymując bardzo godziwe wynagrodzenie.

Dział: Książki
środa, 14 listopad 2018 13:00

Ziemia złych uroków

To miało być zadanie jakich wielu- wejść do ZONy, zdobyć przesyłkę, wyjść, a następnie przekazać ją do rąk własnych zleceniodawcy. Od początku jednak los płata Kojotowi figla. Co prawda jego kompan, Świetlik, miał już wcześniej styczność z Tą "niepospolitą kochanką", tym razem jednak zgubiła go własna zachłanność. I tak Kojot musiał pozostawić martwego chłopaka tam, gdzie wyłącznie stalkerzy nie boją się zapuszczać. A żeby tego było mało podczas ucieczki jednym z tajemnych, nieprzeznaczonych dla nieodpowiednich oczu wyjść mężczyzna prawie wpadł w łapska wojskowych... "spalając" tym samym jedną z bezpieczniejszych dróg ewakuacji. Wyrzuty sumienia po śmierci młodego towarzysza tej nieprzyjemnej podróży może choć na chwilę zmniejszyć wyłącznie wódka, dlatego też Kojot po oddaniu przesyłki, kieruje swoje kroki do baru, dzień w dzień upijając się na umór. Ktoś jednak bacznie go obserwuje... I choć bohater nie chce, musi ponownie wyruszyć do ZONy pod groźbą dożywotniego więzienia, tym razem mając za towarzyszy stalkerskich weteranów: Sinego oraz Hiszpana. Ich celem jest trójka naukowców, a stawka większa niż zwykle.

Myślę, że tej serii nie muszę Wam przedstawiać; o ile orientuję się w temacie kolejne części przeróżnych cyklów należących do Fabrycznej Zony pojawiają się od dłuższego czasu. Na swoim koncie mam ich dopiero cztery, ale już pierwsza podróż ramię w ramię ze stalkerami sprawiła, że i dla mnie ta niepokojąca, pełna potworów nie z tej ziemi ZONA stała się swoistą "kochanką". Na szczęście tylko i wyłącznie literacką. 

Tak naprawdę w ZONie nie powinno istnieć takie określenie jak "weteran". Nie da się tak po prostu przekroczyć jej granic i z zamkniętymi oczami przemierzyć znane dotychczas ścieżki. Ona rządzi się swoimi prawami, a liczne emisje często zacierają ślady po istniejących wcześniej ścieżkach oraz miejscach idealnych na kryjówkę. Przejście przez Tę Morderczą Kochankę to nie byle jaki spacerek po polance- to spotkanie z najróżniejszymi potworami, anomaliami, czyhającymi w najmniej spodziewanym miejscu. ZONA to swego rodzaju ogromny cmentarz, na którym stalkerzy pochowali wielu swoich przyjaciół. To nie Ziemia Obiecana, a raczej Piekło na ziemi. Choć nie każdy w to wierzy...

Niech umrze setka osób, tysiąc nawet i milion, a człowiek wzruszy ramionami i powie, że tak już jest. Ale gdy zginie ktoś ważny dla ciebie, wszechświat zaczyna się sypać i kruszyć jak zbudowany z piasku zamek.

Cykl zapoczątkowany przez pana Jacka Klossa w niczym nie jest gorszy od swych poprzedników. Ba, rzekłabym nawet, iż pisarze tworzący pod flagą Fabrycznej Zony w jakiś tajemniczy dla mnie sposób stapiają się w jedno. Możemy czytać zupełnie inne tomy spod piór innych autorów, a mimo to nie ma się poczucia jakiegoś... wyobcowania czy niedociągnięcia przez kogoś wątku. Nie ma najmniejszych niezgodności między tymi książkami, co samo w sobie jest po prostu... fenomenalne. Tak jak mówiłam- zupełnie, jakby ojcem serii był wyłącznie jeden człowiek, nie zaś grupa pisarzy. Swoją drogą zawsze podczas lektury mam nadzieję, że nigdy taka ZONA nie pojawi się na naszych terenach- w końcu do życia powołali ją literacko nasi rodacy.

Cóż mogę dodać? Bohaterzy to prawdziwi faceci z krwi i kości, którzy (prawie) niczego się nie boją. Choć w Ziemi złych uroków to Kojot wysuwa się na pierwszy plan, nie odróżnia się on od pozostałych stalkerów niczym specjalnym. Ot, mężczyzna goniący "za chlebem", chwilowo spowolniony licznymi halucynacjami. Kolejna bardzo dobra "wojskowa" opowieść. Brawo!

Dział: Książki
środa, 14 listopad 2018 11:07

Aberrations. Bestia się budzi

Szol, nieustannie powiększając swój obszar, zbiera coraz większe żniwo; niektórzy -tak jak Sprytek- nie pamiętają czasów, gdy nie zagrażała im ta mroczna siła. Rozprzestrzeniając się na coraz większe tereny, Szol niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, jednocześnie zamieniając ludzi w potwory, tzw. aberracje. Główny bohater od niemalże roku tkwi ukryty w piwnicy rodzinnego domu. Jego dwaj bracia ponieśli śmierć na zamku, dokąd zabrał ich ojciec, królewski kurier. Teraz, spoczywając w grobach znajdujących się w piwnicy, Sprytek ma ich za jedynych kompanów w niedoli. Od czasu do czasu odwiedza go również Królowa Bagien, przyjazna dla niego aberracja. A czas płynie... magiczne zabezpieczenia domu powoli tracą swą siłę. 

I gdy już Sprytek postanawia opuścić bezpieczne schronienie nim wypali się ostatnia, magiczna świeca, powraca ojciec. Od tej pory chłopak ma podjąć Próbę, która uprzednio zabiła jego braci, a jeżeli przejdzie ją pomyślnie- służyć na zamku jako czerw, pomocnik walczących z Szolem bramomantów. Tylko... jak wielkie ma szanse na przeżycie Próby... ?

Literatura fantastyczna (a dodatkowo młodzieżowa) dopiero od niedawna gości na mojej półce, zajmując tym samym coraz większe, regałowe tereny. Nigdy nie wiem, czego mogę się po owym gatunku spodziewać; tym razem zainteresowała mnie kwestia Szolu, niszczącego wszystko wokół siebie.

Sprytek początkowo kojarzył mi się... z Harrym Potterem. Nie, nie ma między nimi żadnych podobieństw, po prostu jego rodzinny przydomek nasunął mi skojarzenie ze Zgredkiem, (o ile dobrze pamiętam) skrzatem młodego czarodzieja. Im dalej w książkę, tym szybciej opuściły mnie bezsensowne przerwyniki, wytworzone w mojej głowie. Przyzwyczaiłam się do tego niecodziennego określenia.

Wiecie, z założenia jest to książka nie tylko fantastyczna, ale i młodzieżowa. Spodziewałam się więc lekko okrojonej fabuły, pominięcia opisów walk, czy krwawych momentów. I tutaj spotkało mnie ogromne zaskoczenie, gdyż autor serwuje nam młodych bohaterów stawających przeciwko prawdziwym potworom, nie traktując tym samym młodszych czytelników ulgowo. Jest krew, przerażające postacie, słowem- uderza w nas cały ogrom zniszczeń oraz cierpienia, cała groza nowej sytuacji, panującej w tamtejszym świecie. Zero taryfy ulgowej, choć patrząc na dzisiejszych czytelników nie wiem, czy te opisy wzbudziłyby w ich sercach jakąkolwiek trwogę... z biegiem lat przyzwyczajamy się w końcu do coraz mocniejszych scen.

Aberrations. Bestia się budzi stanowiła dla mnie idealny przerwynik w natłoku thrillerów czy powieści obyczajowych. Pan Delaney całym jestestwem Sprytka przekazuje czytelnikowi stworzony przez siebie świat. Jesteśmy uczestnikami istotnych wydarzeń, idziemy niemal ramię w ramię z bohaterami, ucząc się nowej rzeczywistości. Nie da się przy niej znudzić.

Wracając jeszcze do skojarzeń, o których wspomniałam wcześniej muszę wspomnieć, że podczas lektury tej powieści nie tylko Harry Potter przyszedł mi na myśl. Tajemniczy i mroczny Szol, aberracje... to wszystko nasunęło mi na myśl podobieństwo do innej serii (i to naszej polskiej!), a mianowicie... S.T.A.L.K.E.R.a. Ostatecznie bohaterowie rodzimego cyklu również walczą z ZONą, zjawiskiem niezrozumiałym i niemożliwym do powstrzymania przez nikogo. Tyle, że Aberrations stanowi taką młodzieżową, nieco gładszą wersję.

Autorzy prześcigują się w stworzeniu coraz to nowszych, ciekawszych czy nawet lepszych światów fantastycznych. Pan Joseph Delaney dopiero się rozkręca, a jednak czuję, że kolejne tomy nowej serii będą trzymały poziom pierwszego; ba, może nawet będą lepsze. W każdym bądź razie zamierzam przekonać się o tym... na własne oczy. I Was zachęcam, może nauczycie się kilku sztuczek w razie nadejścia Szolu...

Dział: Książki
wtorek, 13 listopad 2018 00:10

Niebieska porcelana

Kiedyś świat był miejscem mało przyjaznym kobietom, które każdego dnia musiały walczyć o swoje miejsce wśród mężczyzn. Ograniczone prawa, przymus wyboru zawodu lub konkretny zestaw zachowań. W takim świecie było również miejsce na tragedie i trudne wybory. Los nie szczędzi swoich zakrętów, a drogi, z których należy wybrać, nie zawsze przynoszą upragniony cel.

Catrijn po śmierci męża wyjeżdża ze swojej małej wioski i zatrudnia się jako służąca u rodziny Van Nulandt mieszkających w Amsterdamie. Podczas towarzyszenia swej pani w lekcjach malarstwa, które ta prowadzi Catrijn odnajduje w sobie pasje i talent. Niestety przeszłość daje o sobie znać i kobieta zmuszona jest uciekać. Osiada w Delft i zatrudnia się w fabryce porcelany, gdzie odnajduje spokój, a jej talent malarski zostaje doceniony. Gdy kobieta myśli, że szczęście i spokój zagoszczą w jej życiu na dobre, los kolejny raz stawia ją przed trudnym wyborem.

Złoty wiek, kobieta pełna pasji i z ciężką przeszłością. Czy takie informacje wystarczą, by sięgnąć po książkę? A jeśli tak, to czy było warto zagłębiać się w tak odległe czasy?

Czasami tak różne czynniki przesądzają o wyborze lektury, że nie mogę mieć pewności, w jakim świecie przepadnę za chwilę. Chyba dlatego nie ograniczam się gatunkowo. Nie żałuję, że zabrałam się za Niebieską porcelanę, choć przyznam, że jestem nią mile zaskoczona.

To historia pełna piękna, bólu i prawdy, o życiu, o nas samych i o przeszłości, która stawiała inne przeszkody, a pomimo to można z niej czerpać nawet dziś. Tajemnicza i spowita mgłą niedopowiedzeń przeszłość, pasja do malarstwa, która staje się napędem do zmian czy też walka kobiety o godne miejsce w świecie zdominowanym przez mężczyzn, to tylko kilka elementów tworzących ciekawą, klimatyczną i niesztampową powieść. Czytelnik może bez problemu wczuć się w klimat tamtych czasów, wsiąknąć w atmosferę Amsterdamu tamtych lat i odkryć nieopowiedziane.

Autorka w niezwykły sposób połączyła prostotę z głębią przekazu. Prosty język i przystępny styl nie tracą na jakości, a wręcz podkreślają to, co Simone Van der Vlugt chce nam przekazać poprzez swoją opowieść.

Wybrała nader ciekawe czasy i postawiła na wyrazistych bohaterów, którym towarzyszymy w chwilach radości i smutku, niepewności i bezpieczeństwa. Główna bohaterka od początku zyskuje naszą sympatię i nie traci jej pomimo swych rozterek. Musi mierzyć się z problemami, które nie tracą na aktualności nawet dziś.

Niebieska porcelana to powieść o poszukiwaniu szczęścia, walce o równouprawnienie i próba odnalezienia własnej drogi po traumatycznych przeżyciach. Wszystko to połączone z klimatem XVII wiecznej Holandii, bez problemu jest w stanie porwać czytelnika w podróż pełną wzruszenia i dylematów. Ponadczasowa powieść zyska rzesze czytelników, a wieść o niej rozniesie się niczym dżuma, z którą musieli zmagać się bohaterowie. Wartościowa, zapadająca w pamięci, dopracowana i pobudzająca wyobraźnie. Polecam z czystym sumieniem, sama będę do niej wracać nie raz, by czerpać siły do walki o własne pasje i swoje miejsce na ziemi.

Dział: Książki
czwartek, 08 listopad 2018 19:30

Ku twej wieczności #3

Jedne z najlepszych historii to takie, które zaskakują w najmniej spodziewanym momencie i w których nic nie jest stuprocentowo pewne. Taka właśnie jest seria Ku twej wieczności, czyli opowieść o Niesiu, tajemniczym, nieśmiertelnym bycie, przyjmującym dowolny kształt i formę oraz ewoluującym pod wpływem silnych emocji i wrażeń.

Po trzecią odsłonę losów chłopaka, który kryje tak niezwykłą naturę, należy sięgnąć po lekturze dwóch poprzednich tomów – w przeciwnym razie fabuła trzeciego tomu może się okazać nie do końca zrozumiała.

Tym razem na drodze Niesia staje chłopiec, który porzucony przez starszego brata i paskudnie okaleczony, staje się w oczach społeczności „potworem”. Odrzucony i niezrozumiały stara się przetrwać i odnaleźć swoje miejsce, a przy okazji zadbać o nowego towarzysza, który mimo że starszy i większy dopiero poznaje podstawowe czynności, słowa i relacje międzyludzkie.

W porównaniu z brutalnością, czasem graniczącą z okrucieństwem znanym z dwóch poprzednich tomów, trzecia część sprawia wrażenie zaskakująco spokojnej i stonowanej. Nie spotkacie tu rozlewu krwi, co nie oznacza jednak, że będzie cukierkowo i sielankowo. Autorka ponownie ciężko doświadcza swoich bohaterów, dobitnie udowadniając im, że świat to miejsce okrutne, a w pozornie zwykłych ludziach może kryć się takie pokłady zła i podłości, że czasem aż trudno w to uwierzyć. Pokazuje również, jak często tymi, którzy krzywdzą są najbliżsi – nawet jeśli robią to nieświadomie bądź ze źle pojmowanego dobra, w niczym nie umniejsza to skutków i cierpienia, jakie odczuwa dziecko.

Nadal jestem pod urokiem rysunków autorstwa Yoshitoki Oimy. Są nie tylko przyjemne dla oka, ale też mają w sobie to „coś”, co silnie przemawia do wyobraźni. Początkowo męczył mnie trochę niewielki format, ale to raczej kwestia przyzwyczajenia – przy trzecim tomie już na niego nie narzekałam.

Podsumowując, mimo że klimat opowieści nieco się zmienił, nadal jest to wciągająca historia, którą gorąco polecam zarówno wyjadaczom gatunku, jak i osobom, które dopiero chcą rozpocząć przygodę z mangą. Warto!

Dział: Komiksy
czwartek, 08 listopad 2018 08:49

Skaczące jajeczka

Jesienne dni często zmuszają do siedzenia w domowym zaciszu. Gdy ma się dzieci, dni bez wyjścia na podwórko mogą okazać się wyzwaniem, a sposoby na ciekawe spędzanie czasu ulatują niczym suche liście. Na szczęście z pomocą przychodzi nam Rebel i gra Skaczące jajeczka.

Ta gra to przede wszystkim wstęp do dobrej zabawy pełnej śmiechu, ruchu i wspólnego czasu w gronie rodziny. Już na początku nasz wzrok przykuje ciekawe pudełko, które jest świetną imitacją wytłaczanki do jajek. Same jajka są koloru soczystej pomarańczy, jedno zaś odznacza się twardością, kolorem i wagą. Wystarczy sięgnąć po pudło i rozpocząć grę, której zasady są banalnie proste, chociaż może nie? Zagwarantować mogę wam jednak niezłe jaja.

Do rzeczy. Skaczące jajeczka to gra ruchowa i jej celem jest wykonanie zadań przed konkurencją. Świetnie sprawdzi się przy zabawie z dziećmi, ale i jako rozluźnienie dla starszego towarzystwa. Liczy się szybkość i koordynacja, często jednak ich połączenie daje trzecią, chyba najważniejszą część gry, dobrą zabawę. Próby wykonywania zadań to masa śmiechu, a dążenie do celu to tylko element scalający.

Na początku każdy z graczy rzuca białą kostką i umieszcza pomarańczowe jajko między częściami ciała, które wskazuje kość. Gracze trzymają jajka w określonym miejscu przez całą rozgrywkę. Kolejne rundy rozpoczyna rzut wykonywany kością akcji przez pierwszego z graczy. Zadanie, które wskaże kostka, muszą wykonać wszyscy zawodnicy. Ten gracz, który dokona tego jako pierwszy, zyskuje jajko. Gra kończy się, gdy jeden z graczy uzbiera 5 jajek.

Jednak zdobycie jajek nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Nie ma ram czasowych, gdyż każde niewykonanie zadania może przedłużyć całą zabawę. Gdy przy wykonywaniu zadań któryś z graczy upuści jajko, musi oddać je do pojemnika.

Kolorowa i z pozoru prosta gra to ciekawa alternatywa spędzania czasu wolnego, zapewniająca dużą dawkę ruchu, poprawiająca sprawność i ćwiczenie koordynacji ruchowej. Może być stosowana jako forma terapii. Nieważna pogoda, wiek ani wiedza. Skaczące jajeczka sprawią, że wspólnie spędzony czas nabierze ciekawej formy i nie zagrozi wam nuda. Gra wykonana jest z ogromną starannością, a elementy są na tyle wytrzymałe, że przetrwają niejedną rozgrywkę.

Wystarczy zacząć grę, a masa humoru i walory sportowe pojawią się same. Polecam z całego serca, w pełni uradowana ogromem śmiechu, jaki zapewniła nam partyjka Skaczących jajeczek.

Dział: Gry bez prądu
środa, 07 listopad 2018 15:27

Koncept Kids

Kto zgadnie, co to za zwierzę?

Oparta na współpracy gra skojarzeniowa, która stanowi świetne wprowadzenie do kalamburów dla najmłodszych.
Podczas zabawy na środku stołu wykładamy planszę z symbolami. Najstarszy gracz umieszcza przed sobą podstawkę, na którą kładzie kartę z hasłem w taki sposób, aby zwierzę na niej narysowane było widoczne dla pozostałych uczestników. Ich zadaniem jest umieszczanie na planszy plastikowych ramek, zaznaczając grafiki-podpowiedzi dla zgadującego. Gra oferuje dużą dowolność działań (grupa może wymyślać podpowiedzi wspólnie, aktywnie pomagając najmłodszym uczestnikom zabawy). Rozgrywkę możemy modyfikować i utrudniać według zasad opisanych w instrukcji lub własnych pomysłów.

Dział: Bez prądu
środa, 07 listopad 2018 12:48

Sentient

Ludzkość stoi u progu kolejnej rewolucji technologicznej!

Premiera Sentient - 7 listopada 2018

Świadome roboty stworzone do pracy w wojskowości, przemyśle i transporcie są na wyciągnięcie dłoni. Ich budowa nie stanowi dla nas problemu.

Ale odpowiednie ich zaprogramowanie okazało się dużo trudniejsze. Nieliczne firmy twierdzą, że mają zasoby i wiedzę, aby osiągnąć ten cel. Ale tylko jedna z nich wygra ten wyścig!

TWÓJ CEL JEST PROSTY: Pozyskaj cenne roboty i podłącz je do swojej sieci. Spróbuj przewidzieć, jaki wpływ będzie to miało na działanie twoich systemów.

Skalibruj odpowiednio swoje Roboty i przyciągnij uwagę największych inwestorów, by poprowadzić ludzkość w nową erę świadomych robotów!

Dział: Bez prądu
wtorek, 06 listopad 2018 16:38

Magia i stal

Trzymająca w napięciu, wypełniona akcją powieść w mistrzowski sposób łącząca elementy cyperpunku i steampunku.

Na ruinach cywilizacji dochodzi do starcia dwóch mocarstw; w jednym, zwanym Królestwem, żądzą racjonalizm, wykształcenie i technologia, a magia jest zakazana i tępiona. W drugim magia jest wszechobecna i to ona kształtuje życie ludzi. Molly Blackwater mieszka w Królestwie, lecz pewnego dnia odkrywa w sobie zakazane magiczne zdolności. Dręczą ją wizje wojny między dwoma mocarstwami. Kiedy w końcu dochodzi do wybuchu konfliktu, Molly staje przed arcytrudnym wyborem: po której stronie ma się opowiedzieć? W swojej ojczyźnie została wyklęta, ponieważ jest wiedźmą. Druga strona traktuje ją podejrzliwie, bo przecież może być szpiegiem...

Dział: Książki
poniedziałek, 05 listopad 2018 16:42

Intrygi

Faktem niezaprzeczalnym jest, że Mercedes Lackey, to jedna z tych autorek, dzięki której naprawdę pokochałam czytanie. Pokochałam miłością odwzajemnioną i jak twierdzi matka rodzicielka - jest to jedyne hobby, które mi się nigdy nie znudzi. To, że w odpowiednim wieku trafiłam na “Strzały Królowej” Mercedes Lackey sprawiło, że obecnie wyjeżdżając gdziekolwiek, dłużej wybieram książki, które chcę ze sobą zabrać, niż ciuchy, czy inne itemy. Jednak pomimo upływu lat i ton książek, które przeczytałam, ze zdziwieniem i zachwytem obserwuję, że nadal powieści tej autorki mnie wciągają, jak mało które i oczarowują od pierwszej kartki do ostatniej. To, że Wydawnictwo Zysk i S-ka zdecydowało się po takim czasie wrócić znów do wydawania kolejnych tomów z “Valdemaru”... cóż po prostu chylę czoła z wdzięczności i w ciszy, bo wzruszenie ściska gardło. Po prostu - dziękuję Wam - spełniacie moje marzenie, i w sumie jak czas pokazał, nie tylko z dzieciństwa.

Valdemar to magiczna kraina, gdzie niezwykłe białe konie - Towarzysze, wybierają sobie jeźdźców, ludzi obdarzonych nie tylko wyjątkowymi cechami charakteru, ale i magicznymi darami. Towarzysz i jego człowiek - później zwany Heroldem, po kilkuletnim szkoleniu, mają za zadanie służyć Koronie i Królestwu na wszelkie możliwe sposoby. Jak dotąd w dziejach Valdemaru zdarzyło się tylko raz, że Towarzysz wyparł się swojego Wybranego - opowiada o tym trylogia o Vanyelu “Ostatnim Magu Heroldów”. Historia Magsa, głównego bohatera “Intrygi” - drugiego tomu Kronik Heroldów, dzieje się w niedługim czasie po tych wydarzeniach i opowiada dalsze losy chłopaka, poznanego na kartach “Początku”.

Mags wyrósł na mądrego chłopca, który bardzo docenia to, jak zmieniło się jego życie dzięki swojemu Towarzyszowi, Dallenowi. Nie tylko ma ciepły dach nad głową, ale i nieograniczoną ilość jedzenia, dlatego nie za bardzo rozumie niezadowolenie innych Adeptów, ciągle uskarżających się na ich warunki bytowe. Sam nadal ma pewne problemy z dostosowaniem, ale nie ma się co dziwić chłopcu, który całe dotychczasowe życie spędził jako niewolnik w kopalni, traktowany bardziej jak zwierzę, niż jak istota ludzka. Natomiast podczas szkolenia na szpiega, Mags, radzi sobie coraz lepiej, zbierając informacje dla Osobistego Króla - drugiej najważniejszej osoby w kraju. W archiwum Gwardii odnajduje też wreszcie informację na temat swoich rodziców i odkrywa że nie pochodzili oni z Valdemaru. Niestety mówi o tym przyjacielowi w nieodpowiednim miejscu i momencie... I tak wokół Magsa zacieśnia się i koncentruje sieć tytułowych “Intryg”. Społeczny ostracyzm nie poprawia i tak niskiego poczucia własnej wartości chłopaka, który tak jak każdy nastolatek, i niestety przerażająco przeważająca liczba dorosłych, uderza w melodramatyczne nuty i podejmuje niewłaściwe decyzje. Jednak to “Mercedeska” - jej bohaterowie nie tylko uczą się na własnych błędach, ale do tego jeszcze chętnie biorą za nie odpowiedzialność i ponoszą konsekwencje.

Mercedes Lackey to autorka, która specjalizuje się w książkach o nastolatkach i częściowo dla nastolatków. Drobiazgowo przedstawia nam kolejne skrzywdzone przez życie dziecko, kładąc największy nacisk na jego przemianę i dorastanie. Osią powieści często jest zmaganie się bohaterów z kolejnymi przeciwnościami losu, a także problemami i to nie tylko tymi nastoletnimi, bowiem są oni często już w młodym wieku wykorzystywani przez dorosłych do bardzo poważnych misji i zadań, którym nie jeden dorosły, wyszkolony Herold miałby problem podołać. Książki Mercedes Lackey są wieloaspektowe. To co kiedyś mi całkowicie nie przeszkadzało, czyli stawianie przed głównymi bohaterami zadań arcytrudnych, ale kształtujących charakter, teraz uznałabym za zimną kalkulację dorosłych, by ponosić “mniejsze straty”, bowiem mniej dotkliwa jest utrata kolejnego Adepta, niż Herolda... Valdemar, trzeba jednak pamiętać, nigdy nie był miejscem sielankowym, a cały świat stworzony przez autorkę, nigdy nie był wyidealizowany... Tutaj dzieci wykorzystuje się do niewolniczej pracy, a Mercedes Lackey nigdy nie ukrywała, jak trudno jest, zwłaszcza najmłodszym, żyć w tej krainie.

Herdolowie z niepokojem obserwują zwiększającą się liczbę narodzin źrebaków oraz to, że coraz więcej Wybranych napływa do Kolegium. Historia nauczyła ich, że takie symptomy zwiastują dla królestwa zbliżające się kłopoty.... Dlatego też wymyślono i zorganizowano grę wojenno-szkoleniową Kirball, która ma rozwijać w Adeptach myśl współpracy między różnymi grupami, a także daje im motywację, by poważnie zacząć traktować ćwiczenia. Ten trochę jakby “Potterowy” pomysł na szczęście nie był strzałem w przysłowiowe kolano Lackey i czekam na jego rozwinięcie w dalszych częściach.

Jak pisałam na wstępie jestem wielka miłośniczką twórczości Mercedes Lackey i z radością przyklaskuję każdej kolejnej pozycji, która ukazuje się na rynku polskim. Dlatego też mam nadzieję, że dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka, będziemy mogli cieszyć się kolejnymi tomami nie tylko tej pentalogii, ale i jeszcze jednej trylogii o losach Magsa i Amily... i... bez spoilerów :)

“Intrygi” posiadają w sobie wszystko to, co tak uwielbiam w twórczości “Mercedeski” - studium dorastania, przemianę nastolatka w wartościowego człowieka, a nawet ba... w Herolda. Każda kolejna książka ma świetnie wykreowane postacie poboczne, otaczające głównego bohatera oraz ciekawą fabułę z zaskakującym, mniej lub bardziej, zakończeniem. Można zarzucić tej autorce, że posługuje się przy pisaniu pewnego rodzaju kalką, że ma skłonność do melodramatyzowania... ale na pewno zadania, jakie stawia przed swoimi bohaterami do łatwych nie należą. Niektórzy dzięki jej pisarstwu zżywają się z bohaterami tak, że od ponad 20 lat noszą w sercu żałobę po Krisie z trylogii “Strzał Królowej”. Innymi słowy, naprawdę można związać się z bohaterami Mercedes Lackey.

Dział: Książki