Rezultaty wyszukiwania dla: Gene Ha
Epidemia
Klasyka thrillera medycznego
Gdy założyciel Kliniki Richtera w Los Angeles zapada na nieznaną chorobę, nikt jeszcze nie wie, że to początek epidemii. Już wkrótce jednak chorują lekarze i pacjenci, liczba ofiar rośnie lawinowo, a władze nie potrafią znaleźć przyczyny.
Marissa Blumenthal, młoda lekarka z Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie, próbuje rozwikłać zagadkę, z którą nie poradziły sobie autorytety medyczne, i powstrzymać epidemię, nim będzie za późno.
Epidemia - klasyczne już dzieło Robina Cooka - zawiera wszystkie niemal elementy typowe dla thrillera medycznego: wartką akcję, ciekawych bohaterów, napięcie, trudny problem medyczny i... walkę na śmierć i życie.
Piekielny batalion - zapowiedź
PORYWAJĄCA KSIĄŻKA Z NURTU „FLINTLOCK FANTASY”, PRAWDZIWA UCZTA DLA FANÓW BRIANA MCCLELLANA, NAOMI NOVIK, BRENTA WEEKSA
Bestia, prastary demon od tysięcy lat uwięziony w twierdzy Elizjum, została uwolniona i grasuje na dalekiej Północy. Jej największa zdobycz, legendarny generał Janus ben Vhalnich, prowadzi teraz armię na stolicę Vordanu. Królowa Raesinia musi utrzymać porządek w ogarniętym chaosem kraju, ryzykując, że stanie się tym wszystkim, z czym
walczyła. Marcus d’Ivoire prowadzi wojsko przeciw swemu dawnemu dowódcy. Winter Ihernglass zaś wie, że Wszystkożerca, którego nosi w sobie, może być jedyną obroną przed zagrażającą światu mroczną siłą…
Pamiętaj o śmierci
- Bo podobno powstał na zamówienie jakiejś tajnej sekty czy grupy, może nawet loży masońskiej – odparła Marta z błyskiem w oku – której członkiem był także nieznany nam dziś z nazwiska twórca obrazu. Był nim ponoć sławny ówcześnie malarz, tylko nie wiemy o kogo chodzi. Dzieło miało zawierać wskazówki prowadzące do ukrytego skarbca „ostatniego templariusza” ze Skarszew, dożywającego swoich dni na naszych terenach, słynnych z tego, że schronienie mogli tutaj znaleźć wszelkiej maści heretycy, wygnańcy i inni prześladowani buntownicy religijni.
Siadając do pisania tej recenzji nie do końca wiedziałam, jak mam ująć w słowa to, jakie uczucia pojawiały się podczas czytania „Pamiętaj o śmierci”. Teoretycznie książka Pani Anny Klejzerowicz posiada wszystko, co dobry kryminał powinien mieć. Są morderstwa, spisek i tajemnica, która ciągnie się od setek lat. Jest wielki skarb i walka o to, kto zdobędzie go jako pierwszy. To wszystko jest w tej książce, a mimo to była ona nijaka, bez polotu i jakiegoś konkretnego pomysłu na to jak ciekawie poprowadzić fabułę. Widać pomysł, to nie zawsze wszystko.
Fabuła „Pamiętaj o śmierci” zaczyna się w momencie zamordowania dwóch mężczyzn, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają jak członkowie jakiegoś gangu. Policja dość szybko zaczyna myśleć, że być może były to zwykłe porachunki lokalnej mafii z jakimiś innymi bandziorami. Wszystko zmienia się, kiedy pojawiają się kolejne trupy, którym towarzyszy zagadkowa kartka umieszczona na ciałach z równie tajemniczym napisem „Memento”, a poszczególne poszlaki i domysły prowadzą do owianego tajemnicą templariusza ze Skarszew i jego skarbu. Do sprawy, za prośbą policji włącza się gdański dziennikarz śledczy – Emil Żądło, były policjant oraz jego partnerka – Marta Zabłocka, muzealniczka. Przypadkiem zostaje w to wszystko wplątany również jego syn – Bartek.
Jak widać na pierwszy rzut oka, książka wydaje się naprawdę ciekawa i porywająca. Ale niestety taka nie była. Przez cały czas miałam wrażenie, że dla głównych bohaterów ważniejsze było grzebanie w historii, niż faktyczne znalezienie sprawców. Oraz gotowanie. Serio, co kilka stron Emil wraz z rodziną siedział przy stole i coś jadł. Ewentualnie pił. I o ile rozumiem umieszczanie takich normalnych scen w powieściach, o tyle robienie to w takiej ilości, jaką zaserwowała nam Pani Anna, robiło się odrobinę nudne. Dodatkowo dość negatywnym w odbiorze jest fakt, że policja po tym jak poprosiła o pomoc Emila Żądło, kompletnie nie robi nic już w związku ze sprawą. Jedynym plusem całości jest chyba to, że czyta się to dość lekko i w miarę przyjemnie. Tylko co mi po tym, skoro fabuła wieje nudą, a potencjał został kompletnie nie wykorzystany.
Co do samych głównych bohaterów. No tutaj też niestety nie jest jakoś szalenie dobrze. Według mnie postacie są płytkie, bez wyrazu. A dialogi, które się pomiędzy nimi toczą są tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Oczywiście te dialogi, które w jakiś sposób nie dotyczą sprawy. Generalnie da się ich lubić, bo są sympatyczni, ale brakowało mi w nich jakiegoś takiego pazura. Szczególnie w postaci Emila, który jako były policjant powinien posiadać w sobie jakąś charyzmę, jakiś ogień, który prowadzi go do rozwiązania sprawy. A nie być nijakim człowiekiem, który nie do końca wie, jak ma zabrać się do szukania rozwiązania i praktycznie w całości polega na tym, co wygrzebie z przeszłości jego partnerka.
Podsumowując. „Pamiętaj o śmierci” miało potencjał. Potencjał, który niestety został zmarnowany. Bo sam wątek skarbów templariuszy był całkiem fajny, ciekawy intrygujący. Prawdę powiedziawszy chyba tylko ta część spowodowało, że doczytałam tę książkę do końca. W innym przypadku pewnie w połowie rzuciłabym ją w kąt. Coś co miało być kryminałem o zabarwieniu sensacyjnym, okazało się ciepłymi kluchami o obyczajowych odcieniach. Za mało akcji, za dużo codzienności. Nie tego szukam w tego typu książkach.
"Relax" - zapowiedź
Relax - wspomnienia komiksowego dzieciństwa
„Relax” to najważniejsze pismo w historii polskiego komiksu. Ukazywało się w latach 1976–1981 i ukształtowało całe pokolenie miłośników opowieści obrazkowych. Wydawnictwo Egmont 13 marca br. wyda już trzeci tom – prezentujący wyselekcjonowane prace artystów z kultowego pisma – Relax. Antologia opowieści rysunkowych.
Magazyn „Relax” był pierwszym po wojnie pismem poświęconym wyłącznie komiksom. Przedstawiane były w nim komiksy o rozmaitej tematyce – humorystyczne, fantastyczne, wojenne, historyczne. Zdawałem sobie sprawę ze znaczenia „Relaxu” w skali międzynarodowej. (…) Moją ambicją było stworzenie pierwszego prawdziwego magazynu komiksowego w naszej części Europy. I to się udało – mówi Grzegorz Rosiński, rysownik m.in. Thorgala, ówczesny kierownik artystyczny pisma. Na jego łamach publikowali najważniejsi polscy rysownicy, których komiksy są czytane do dziś. W trzecim albumie znajdziemy prace Janusza Christy, Grzegorza Rosińskiego, Marka Szyszko, Jerzego Wróblewskiego, Witolda Parzydło, Szymona Kobylińskiego i Zbigniewa Wójcickiego.
Słoneczna loteria - zapowiedź
" Słonecznej loterii z pozoru wszystko jest jasne. To świat przyszłości, w którym porządek społeczno-polityczny oparto na gigantycznym generatorze losowym. Totalizatorze zwanym «butelką». To obrót «butelki» decyduje o tym, kto zostanie Lotermistrzem – najważniejszą, dzierżącą władzę osobą w całym Układzie Słonecznym.
Wszystko kręci się tu wokół loterii. A także prawa lennego, na mocy którego każdy może oddać się w niewolę władzy, korporacji czy wyżej postawionej jednostce. Jednak machina losowa jest ponad wszystkim.
Dwór Szronu i Blasku Gwiazd
Sarah J. Maas powraca i po raz kolejny powoduje u czytelnika szybsze bicie serca. Tej kobiecie nigdy nie wolno ufać. Namiesza w głowie, podrzuci fałszywe tropy, a na końcu pozostawi fanów historii Feyry i Rhysanda oraz ich dworu w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejne fragmenty. ,,Dwór Szronu i Blasku Gwiazd" to idealny dodatek do całej serii. Mając do czynienia w głównych tomach z szybką, dynamiczną akcją myślałam, że ta część również taka będzie, a tymczasem dostałam przyjemną, ogrzewającą serce historię pokazującą normalne życie bohaterów. Czy ten dodatek był potrzebny? Poznacie odpowiedź na to pytanie, zapoznając się z dalszą częścią recenzji. Zapraszam!
Ku twej wieczności #5
Jak rozpoznać dobre wydawnictwo, które troszczy się o swojego czytelnika? Chociażby po tym, że regularnie wydaje kolejne tomy rozpoczętego cyklu i nie każe na nie czekać zbyt długo. Tak jest w przypadku świetnej mangi Ku twej wieczności, której poszczególne odsłony ukazują się średnio co dwa miesiące. Bardzo mnie to cieszy, bo każdy tomik pochłania się przy jednym podejściu i każdy kończy się potężnym cliffhangerem.
[UWAGA NA SPOILERY, o ile nie znasz poprzednich części, od razu przeskocz do kolejnego akapitu]
Na skutek intryg swoich wrogów Niesio trafia na wyspę będącą miejscem zsyłki dla morderców i degeneratów. Traci tu kontakt z Pioran, która zostaje uwięziona w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Aby ją uwolnić i uciec z wyspy Niesio zgadza się na udział w walkach na arenie, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone, a zwyciężą ten, kto przeżył. Poznaje także grupę dzieciaków i nastolatków, dla których wyspa stała się upiornym domem i którzy za wszelką cenę chcą ją opuścić.
Mimo że jest to pierwsza manga, jaką przyszło mi czytać, Yoshitoki Oima oczarowała mnie już od pierwszy stron pierwszego tomu. Z każdym kolejnym historia rozwijała się w coraz bardziej zaskakującym kierunku, jednocześnie utrzymując bardzo wysoki poziom. Tak dotarłam już do jej piątej odsłony i mam ochotę na więcej.
Historia Niesia, tajemniczego stworzenia, które przyjmuje postać napotkanych przez siebie istot, to jednocześnie opowieść bogato wypełniona elementami fantastycznymi oraz uniwersalna historia o przyjaźni, dorastaniu i odpowiedzialności. Są tu sceny chwytające za serce i wyciskające łzy z oczu, zwłaszcza gdy autorka nie ma skrupułów w pozbywaniu się bohaterów, którzy zdążyli już zaskarbić sobie sympatię czytelnika, ale są także fragmenty wypełnione humorem, czasem dosyć absurdalnym.
Nieodmiennie też Oima zachwyca prostymi, lecz pełnymi szczegółów i oddziałującymi na wyobraźnię ilustracjami. Wnętrze jest czarno-białe, co początkowo niezbyt przypadło mi do gustu, ale już po chwili zupełnie nie zwraca się uwagi na brak barw.
Mówiąc krótko, Ku twej wieczności to świetny tytuł zarówno dla wyjadaczy gatunku, jak i tych, którzy dopiero chcieliby rozpocząć przygodę z mangą. Zgrabnie łączy w sobie przygodę i mądre przesłanie. I co tu dużo kryć, po prostu świetnie się ją czyta.
Zły Las - zapowiedź
O książce:
Cztery historie, cztery fascynujące podróże w głąb czasu i wyobraźni.
Coś czai się w ciemności. Czeka się na właściwy moment, aby gdy ten nadejdzie, uderzyć z właściwą sobie mocą i mroczną desperacją.
Na tę chwilę czekało od milleniów, lat, miesięcy...
Każdy może zostać ukarany. Robert Storm za uczciwość, Wnuk za winy dziada, Wojskowy Instytut Antropologii Historycznej za walkę o przetrwanie ludzkości...
Więzy krwi
“Więzy krwi” to zbiór dziewięciu opowiadań, które powstały na przestrzeni lat 1996-2005. Ułożone zostały chronologicznie, dzięki czemu czytelnik obserwować może rozwój i postępy autorki. Dodatkowo każde opowiadanie opatrzone zostało krótkim wstępem, w którym Maja Lidia Kossakowska przybliża genezę całej historii. Właśnie w nich pokazuje, że absolutnie każda życiowa sytuacja może stać się inspiracją do stworzenia czegoś większego.
Nierzadko zbiory opowiadań składają się z niewielu ciekawych historii, za to zapchane są bardzo przeciętnymi opowiastkami, które czytelnik chętnie by pominął. Nie tym razem. W “Więzach krwi” dobór każdej historii został starannie przemyślany. Każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie, bez względu na to, jakie motywy czy wątki ceni najbardziej. Przy tym nie odczuje nudy podczas lektury pozostałych opowiadań.
Każde z nich jest bardzo oryginalne i zaskakujące. Autorka miesza fantastykę z odrobiną grozy, dzięki czemu całość budzi wiele emocji. Od złości, przez radość aż do smutku i melancholii. Wspomnieć należy, iż podczas lektury czytelnik najczęściej odczuwa przygnębienie, żal i niepokój. Często wpadać może również w stan stagnacji i emocjonalnej drętwoty spowodowanej okrucieństwem i brutalnością świata przedstawioną w “Więzach krwi”. Jest to zbiór niewiarygodnie wręcz refleksyjny, do którego można wracać wiele razy i nigdy się nie znudzi.
Oczywiście Kossakowska ponownie zaskakuje bogactwem świata przedstawionego, a także ilością i różnorodnością żyjących w nim niezwykłych istot. Owa rozmaitość w połączeniu ze znakomitym stylem, nutką grozy, innym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość oraz ogromną wyobraźnią autorki sprawia, że od książki trudno jest się oderwać.
Uczucie niepokoju wzmagają także niebywale klimatyczne ilustracje wykonane z pieczołowitością i dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Każdy rysunek wspaniale dopełnia treść przedstawianej historii, a jednocześnie jest elementem nieprzeciętnie miłym dla oka.
Opowiadania te czytać można według kolejności, ale także nie zachowując jakiejkolwiek chronologii. Jeżeli czytelnik uzna, iż konkretna historia nie do końca mu odpowiada, bez oporów może sięgnąć po kolejną. Całość z pewnością nie straci na uroku.
Zbiór ten spodoba się nawet osobom, które nie przepadają za formą opowiadań, zaś miłośnicy Mai Lidii Kossakowskiej wręcz nie mogą przejść obok niego obojętnie.
Miasto żaru. Kroniki Żaru tom 1
Czy czytając jakąś książkę mieliście wrażenie, że historię w niej zawartą – przynajmniej mnie-więcej – już znacie? Mnie takie przekonanie męczyło przez niemal całą lekturę „Miasta Żaru”. Ze wstydem przyznam, że podejrzewałam nawet jakiś plagiat, ale na szczęście sytuacja szybko się wyjaśniła – książka została zekranizowana w 2008 roku pod nieco inną nazwą („Miasto Cienia”). Niemniej, przed sięgnięciem po ten film, zdecydowanie polecam zapoznanie się z książką, ponieważ – jak się zapewne domyślacie – ma ona znacznie więcej do zaoferowania i wiele rzeczy znacznie przystępniej wyjaśnia.
Głównymi bohaterami powieści są Lina i Doon. Jak się wkrótce okazuje, to na ich barkach spoczywają losy tytułowego miasta oraz jego mieszkańców. Nikt nie wierzy, że tajemnicza wiadomość znaleziona przez dziewczynkę ma znaczenie – nikt poza Doonem, który za wszelką cenę pragnie uratować Żar. Koniec ich społeczności jest coraz bliższy – niespodziewane ciemności zapadają coraz częściej, zapasy żywności (i wszystkie inne) się kończą, a burmistrz-intrygant wszystkim mydli oczy słodkimi słowami. Czy dwójce przyjaciół uda się uratować miasto?
Chociaż „Miasto Żaru” to powieść zdecydowanie młodzieżowa, to ma fantastyczny steampunkowo-postapokaliptyczny klimat. I – jak na poczytajkę dla nastolatków – jest bardzo dobrze przemyślana. Bohaterowie są charyzmatyczni, role w społeczeństwie wyjaśnione (pod względem pełnionej pracy), a wygląd i geneza powstania tytułowego miasta mają sens. Sama powieść napisana jest doprawdy przystępnym językiem, całość czyta się z zapartym tchem, choć nie brakuje i tutaj spadków napięcia spowodowanymi opisami oraz przemyśleniami bohaterów. Czasami odrobinę się przez to całość dłuży, jednakże Jeanne DuPrau ma bardzo przyjemny styl, dzięki czemu nawet w odrobinę nudniejszych fragmentach zagłębia się w historię z zainteresowaniem.
Bardzo spodobał mi się tutaj fakt, że społeczeństwo nie zna innego świata niż miejsce, w którym mieszkają. Nie mają pojęcia o takich drobnostkach choćby jak świece i zapałki, całym ich światem są magazyny, wybrakowane książki w bibliotece oraz zadania, które wykonują. Są tutaj Posłańcy, którzy przekazują wiadomości, Elektrycy odpowiadający za pracę generatora (a tak naprawdę o elektryce niewiele wiedzący) oraz wiele innych bardziej lub mniej dziwnych „zawodów”. Ta niewiedza, przerwy w dostawie światła oraz wiele innych smaczków tworzą niepowtarzalny klimat.
„Miasto Żaru” to nieszablonowa i fascynująca powieść młodzieżowa, po którą warto sięgnąć, nawet gdy jest się dorosłym. Co prawda, bohaterowie czasem bywają odrobinkę niedomyślni, jednak ich błędy napędzają akcję i wywołują dreszcze. Czytelnik pragnie, aby ich misja im się powiodła, sama złapałam się na ściskaniu kciuków z całych sił. Poza tym to historia prawdziwej przyjaźni, pełna tajemnic i oryginalnych rozwiązań oraz prawdy o ludziach. Bo ciemność panująca wokół, to czasem nic w porównaniu z mrokiem skrywanych w ludzkich duszach – chciwości, kłamstwie, nieuczciwości. Koncepcja „Miasta Żaru” jest niesamowita i jestem przekonana, że przemówi do każdego czytelnika. Polecam z całego serca.