Rezultaty wyszukiwania dla: Dan Mora
Masters of Death
Sprzedaż domu czy mieszkania to często trudne zadanie; agent nieruchomości musi posiadać odpowiedni talent do przedstawienia nieruchomości w taki sposób, by skłonić potencjalnych kupców do zakupu. Viola Marek posiada nie tylko ów tajemniczy talent, lecz również urok osobisty. I przede wszystkim potrafi przedstawić dany obiekt tak, by każdy zapałał do niego miłością. No, chyba że dom jest nawiedzony. I w dodatku wciąż mieszka w nim jego zmarły właściciel. Wtedy sprawy nieco się... komplikują. Inny agent nieruchomości pewnie szybko by się wycofał, jednak nie Viola. Po pierwsze, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, a po drugie sama jest wampirzycą, więc duchy i inne potwory nie są jej straszne. Ma sprzedać dom, więc go sprzeda. Choćby miała przeprowadzić egzorcyzm!
Aby pozbyć się niechcianego lokatora, Viola postanawia podjąć współpracę z niejakim Foxem D' Morą, podającym się za medium. No właśnie – podającym. Bo większość nieumarłych wie, że Fox najzwyczajniej w świecie swoich klientów okłamuje, a posiadanie jakichkolwiek informacji o bliskich zmarłych petentów posiada od swojego ojca chrzestnego, Śmierci. Później tylko odrobinkę je przerabia tak, aby wilk był syty i owca cała.
Robota sama się jednak nie zrobi i tak do nawiedzonego domu wchodzi cała grupa istot, o których nie śniło się żadnemu człowiekowi. Viola Marek nie zdaje sobie jednak jeszcze sprawy z tego, jak bardzo skomplikują się pewne sprawy i tak, zamiast wysłać ducha w Zaświaty, sami trafią do Gry. Gry dla Nieśmiertelnych, w której stawką jest wszystko.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest po prostu PRZEPIĘKNE wydanie. Twarda oprawa, złocone litery w tytule i wzór czaszek na brzegach kartek to zestaw idealny. Naprawdę można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Jak jednak wszystkim wiadomo, wygląd to nie wszystko – byłam ciekawa, czy wnętrze również mnie w sobie rozkocha. I muszę Wam powiedzieć, że po raz pierwszy od bardzo dawna bez zastanowienia wystawiłam książce wysoką notę.
W „Masters of Death” znalazłam wszystko to, czego szukam w lekturach. Po pierwsze, grupę przeróżnych postaci (i to nie tylko pod względem charakteru). Mamy tutaj m.in. demonicę, anielicę, żniwiarza czy wspomnianego już ducha. I oczywiście samą Śmierć. Blake stworzyła swoich bohaterów tak dobrze, że zaciera się różnica międzygatunkowa. Jest zabawnie, często bohaterowie raczą siebie nawzajem sporą dawką czarnego humoru czy sarkazmu, choć nie powiem, by nie było tu również miejsca na powagę sytuacyjną. Wszystko idealnie się ze sobą zgrywa, tak, że chyba znaczna część czytelników będzie zadowolona. Nawet przez wzgląd na obecność Kostuchy w tej historii można by zakładać, że książka będzie trochę poważna, ale... nie. Jest bardzo ludzka, co widać nawet po tym, że po śmierci pewnej pary zajęła się ich dzieckiem. I wciąż ma do Foxa sentyment, mimo że niejednokrotnie „dzieciak” niesamowicie ją/jego irytuje.
Historia rozpoczyna się od prób dogadania z duchem mieszkającym w domostwie, które próbuje sprzedać Viola Marek, a kończy udziałem całej ekipy różnorodnych istot w Grze Nieśmiertelnych. Wydawałoby się, że skoro bohaterowie już nie żyją (prócz Foxa), to nie mają niczego do stracenia. Prawda jest jednak zupełnie inna. Nie każdy zostaje do rozgrywki dopuszczony, choć wielu chciałoby zmierzyć się z samą Śmiercią. Stawka jest wysoka, ale i nagroda niczego sobie. Nasi bohaterowie zostali w to wszystko wciągnięci wbrew swej woli, gdyż... znalazł się ktoś, kto uwięził Śmierć. A Fox D' Mora nie spocznie, póki nie uwolni bytu, któremu zawdzięcza tak wiele.
Chociaż ta pozycja do cienkich nie należy, to rozdziały uciekają zdecydowanie za szybko. Non stop coś się dzieje, także w sferze obyczajowej. Bo Nieumarli kochają zupełnie tak samo, jak my, ludzie. Przy czym ich uczucie może trwać o wiele, wiele dłużej. A często może też być o wiele bardziej intensywne.
Podsumowując, „Masters of Death” to idealne literackie rozwiązanie dla tych, którzy lubią, gdy w książkach pierwsze skrzypce grają istoty nadnaturalne. Nastawcie się na spore pokłady sarkazmu, niebanalne teksty, ale i całą plejadę emocji. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni. Polecam z całego serca, już dawno nie spędziłam tak przyjemnego czasu z lekturą!
Wampir
Mateusz skoczył, kończąc w ten sposób swoje dwudziestoletnie życie. Wszyscy są tego pewni, policja, prokurator, znajomi. Tylko matka drąży temat, naciska adwokata, a ten prosi o pomoc prywatnego detektywa. I tak na scenę wkracza detektyw Dawid Wolski.
Powiedzieć, że typa nie lubię, to mało. Budzi we mnie cały wachlarz negatywnych emocji. Jest zwyczajnym dupkiem, żerującym na każdym, kogo spotka. Nie ma znaczenia, czy klient, czy znajomy, z każdego chce wycisnąć coś dla siebie. Nie ma za grosz empatii, poczucia żadnej wartości czy zwykłej ludzkiej przyzwoitości. To zasadniczo powinno go skreślić, jako detektywa, a jednak nieźle sobie radzi. Na swój pokręcony sposób. Bo to, że jest moralnie wątpliwy i naprawdę nie pałam do niego, nawet minimalną sympatią, nie sprawia, że chce się odłożyć książkę. Wręcz przeciwnie. Fascynujące jest, jak taki mały człowieczek potrafi rozwikłać ciężkie sprawy. A może właśnie przez jego podejście do życia mu się udaje. Nie ma żadnych oporów przed wniknięciem w wirtualny świat ofiary, używa jego kont społecznościowych i gier, bez wahania miesza się w świat narkotyków i nieletnich prostytutek. To, jak działa, jest jakby drugorzędne. Sprawa idzie do przodu, choć czasem Dawid dostaje ostro po dupie i wcale nie jest mi go żal.
Z taką ilością mrocznych zakamarków Gliwic nie sposób się nudzić. Cały czas coś się dzieje, akcja nie czeka, a wręcz się zagęszcza. Pojawiają się nowe wątki, początkowo niby bez ładu i składu wplątane w fabułę. Potem Chmielarz po prostu je ze sobą łączy w logiczną, prostą do wyjaśnienia całość. Robi to w naprawdę dobry sposób, nic tu nie jest przypadkowe. Zarysowuje również historię, która, mimo absolutnie odpychającego głównego bohatera, ciągnie do przeczytania kolejnego tomu o detektywie Wolskim. Delikatnie rzucona, wspomniana raptem dwa czy trzy razy, zostaje w głowie i uwiera, szuka odpowiedzi, wręcz się ich domaga. Lubię książki, które zostawiają mnie w niedosycie, z ciekawością do zaspokojenia. Ta właśnie do takich należy.
Jest to druga książka Chmielarza, z którą mam styczność. I choć początkowo ciężko mi było zanurzyć się w opowieści, to po paru stronach byłam kupiona. Dobry, chwilami mocny kryminał, z bardzo dobrze zaznaczoną psychiką bohaterów. Rozkładania emocji i zakradanie się do najciemniejszych zakamarków ludzkich umysłów wychodzi autorowi naprawdę świetnie. Zdecydowanie polecam i będę wracać.
Superman Action Comics. Arena. Tom 2
Drugi tom „Superman Action Comics: Arena” w ramach linii wydawniczej Uniwersum DC kontynuuje historię Supermana i grupy bohaterów znanej jako Authority. Scenariusz autorstwa Phillipa Kennedy Johnsona, zilustrowany przez zespół utalentowanych artystów, zabiera czytelników do Świata Wojny, gdzie herosi muszą uwolnić uciemiężonych mieszkańców i pokonać potężnego władcę, Mongula.
Fabuła
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Action Comics” #1036-1042.
Superman i Authority wyruszają na misję uwolnienia mieszkańców Świata Wojny. Muszą stawić czoła Mongulowi, który doskonale zna ich plany i chce je wykorzystać do przejęcia władzy nad Organizacją Planet Zjednoczonych. Herosi muszą najpierw przetrwać starcie na arenie, co stanowi główny punkt napięcia w fabule.
Mocne Strony
Komiks oferuje mnóstwo dynamicznych scen walki, które są brutalne, bezwzględne i z pewnością dobrze narysowane. Ilustracje autorstwa Miguel Mendonça, Daniela Sampere, Riccardo Federici, Dale Eaglesham i Willa Conrada są wizualnie imponujące. Pełne detali, dynamiczne rysunki doskonale oddają atmosferę komiksu. Obecność postaci takich jak Guardian i J’onn J’onzz, Marsjański Łowca, dodaje historii różnorodności. Jakby nie patrzeć są to bohaterowie znacznie rzadziej spotykani w komiksach DC.
Słabe Strony
Główna oś fabuły, konflikt Supermana i Mongula, z każdą stroną wydaje się coraz bardziej sztucznie rozciągnięta. Wątki moralne są często dodawane na siłę i nie wnoszą wiele do historii, a przecież komiks wcale nie jest jakoś szczególnie obszerny. Niestety wyraźnie widać, że tym razem Phillip Kennedy Johnson nie miał pomysłu na nowe albumy, które w Polsce ukazały się w wydaniu zbiorczym. Także postacie są dość stereotypowe, a ich wewnętrzne rozterki wydają się mało przekonujące.
Podsumowanie
„Superman Action Comics. Arena. Tom 2” oferuje mnóstwo dynamicznej akcji i imponujących ilustracji, jednak cierpi z powodu słabego scenariusza i sztampowych postaci. Choć wizualnie komiks jest warty uwagi, fabularnie nie spełnia oczekiwań. Mimo to, dla fanów Supermana i Uniwersum DC, może to być interesująca lektura, szczególnie ze względu na dobre rysunki i dynamiczne sceny walk. Te zdecydowanie się w albumie udały.
Lulu i Nelson. Biała lwica. Tom 3
Pełna ciepła, intrygująca opowieść i cudowna szata graficzna — czego chcieć więcej od literatury dziecięcej? Niedawno w moje ręce trafił trzeci tom pięknie wydanej, komiksowej trylogii noszącej tytuł „Lulu i Nelson”.
Zarys fabuły
Fabuła skupia się na losach młodej Lulu, która zamieszkuje na farmie adwokatki Mary w RPA. Miejsce to staje się areną walki z rasistowskim systemem, z którym zmierzyć muszą się wszyscy jego mieszkańcy. W tle pojawiają się również refleksje dotyczące traktowania dzikich zwierząt i kwestii ich wolności. Lulu musi zmierzyć się z dylematem dotyczącym przyszłości lwiątka, którego chciała zabrać do Włoch. Autorki rzucają światło na problem tresury i wykorzystywania dzikich zwierząt, prowokując czytelnika do przemyśleń na temat wolności i praw zwierząt.
Moja opinia i przemyślenia
„Lulu i Nelson. Biała lwica. Tom 3” to spektakularne zakończenie serii, która wciąga czytelników w przygodową podróż pełną emocji, marzeń i walki o wolność. Powieść graficzna, którą współtworzą utalentowane scenarzystki Charlotte Girard i Jean-Marie Omont oraz ilustratorka Aurélie Neyret, niesie ze sobą ważne przesłanie dotyczące miłości do zwierząt i przeciwdziałania niesprawiedliwości.
Seria „Lulu i Nelson” niezmiennie zachwyca piękną szatą graficzną, bogactwem emocji i dynamicznym rozwojem postaci. Widzimy, jak Lulu dorasta i ewoluuje, ucząc się na własnych błędach i doświadczeniach. Jej postać jest niezwykle realistyczna i bliska czytelnikom, którzy mogą łatwo utożsamiać się z jej problemami oraz radościami. Trudno byłoby również nie wspomnieć o Nelsonie, który jako towarzysz Lulu, również przechodzi swoją podróż emocjonalną, ukazując siłę przyjaźni i niezłomności w dążeniu do wspólnego celu.
Jednym z największych atutów tej serii są oczywiście ilustracje Aurélie Neyret, które ożywiają strony komiksu, tworząc wizualny spektakl pełen kolorów i szczegółów. Artystka z niezwykłą wrażliwością oddaje atmosferę Afryki, jej dzikość i piękno, jednocześnie przedstawiając uniwersalne tematy dotykające serc czytelników. Praca ilustratorki jest dowodem na to, że obrazy mogą być równie poruszające, co słowa.
Podsumowanie
„Biała lwica” jako finalny tom trylogii spełnia pokładane w niej nadzieje, oferując satysfakcjonujące zakończenie historii Lulu. Komiks o przygodach młodej dziewczyny i jej lwiątka, jest głęboką refleksją nad sensem wolności, odpowiedzialnością za innych i konsekwencjami naszych wyborów. Seria „Lulu i Nelson” to wyjątkowa mieszanka przygodowo-edukacyjna, która porusza trudny temat wartości moralnych. Z pewnością zostanie zapamiętana przez młodych, jak i starszych czytelników. To komiks, który bawi, ale także uczy i inspiruje, pozostawiając trwały ślad w sercach i umysłach swoich odbiorców.
Superman: Syn Kal-Ela - Przebudzenie. Tom 2
„Superman: Syn Kal-Ela - Przebudzenie. Tom 2” to kontynuacja przygód Jonathana Kenta, który staje się nowym obrońcą Ziemi pod nieobecność swojego ojca, Clarka Kenta. Tom Taylor, wraz z ilustratorami Bruno Redondo, Steve Pugh i Cian Tormey, przedstawiają nam młodego Supermana w nieco innym świetle, próbując odświeżyć klasyczną postać poprzez wprowadzenie nowych wyzwań, jak i elementów osobistego życia bohatera.
Zawsze bardzo lubiłam komiksy z superbohaterami w rolach głównych, ale bądźmy ze sobą szczerzy — czytanie komiksów to forma rozrywki i sięgając po kolejny tom nie oczekuję od niego niczego więcej, a usilna próba dodania mu innych wartości moim zdaniem mija się z celem i zamiast nadać historii głębi, to raczej ją spłyca. To właśnie próbował zrobić tutaj Tom Taylor, co niestety zdecydowanie mu się nie udało.
Komiks, zgodnie z obietnicami, rzuca Jonathana w sam środek konfliktu z dyktatorem Gamorry, Henrym Bendixem, i zmusza do współpracy z innymi superbohaterami takimi jak Aquaman czy Nightwing. Wątki te mają potencjał do głębszego zastanowienia się nad pojęciami moralności, przywództwa i odpowiedzialności, jakie spadają na barki młodego bohatera. Jednak, pomimo ambitnych założeń, wykonanie pozostawia pewien niedosyt, a zagłębienie się w psychikę bohaterów i relacje miedzy postaciami zabijają akcję, która moim zdaniem w komiksie z uniwersum DC powinna być najważniejsza. W efekcie historia traci na dynamice i nie w pełni zaspakaja oczekiwania czytelników szukających w komiksie przede wszystkim przygody i spektakularnych pojedynków.
Zdecydowanym plusem albumu są rysunki. Zaangażowani w projekt artyści mają niewątpliwy talent do ich tworzenia. Ilustracje są na wysokim poziomie i potrafią uchwycić dynamikę oraz emocje towarzyszące bohaterom. To właśnie wizualna strona komiksu może być dla wielu czytelników kluczowym argumentem, by mimo wszystko sięgnąć po tę serię.
„Superman: Syn Kal-Ela - Przebudzenie. Tom 2” to komiks, który znajdzie swoich zwolenników wśród fanów postaci. Jednakże może nie spełnić oczekiwań tych, którzy w komiksach szukają przede wszystkim akcji i niezapomnianej przygody. Warto więc podejść do tej lektury z otwartością, pamiętając o jej specyficznym charakterze i celach, jakie stawia przed sobą autor. Jeżeli mam być szczera, to ja czuję się tym album jednak nieco zawiedziona.
Krasnoludy Ooram z Bractwa Wykluczonych. Tom 4
Londyńskie zasady
„Mów tak jakbyś wiedział więcej, niż możesz powiedzieć, zachowuj się, jakbyś miał zrobić więcej, niż zamierzasz. A podczas kampanii kłam, ile tylko wlezie...”
Seria rządzi się specyficznym klimatem, do którego łatwo się dostosowujemy, chociaż niektóre sceny potrafią wywołać lekkie obrzydzenie, zwłaszcza kiedy udział bierze Jackson Lamb. Nie do końca podchodzi mi wówczas ten rodzaj czarnego humoru, ale trzeba przyznać, że podkręca atmosferę szaleństwa kulawych koni, zdegradowanych do podrzędnej roli członków wywiadu, którzy już nie mają co liczyć na powrót do elity agentów, a wszystko za sprawą rażących wpadek i pomyłek. A kiedy nie ma się nic do stracenia, wówczas rodzą się w głowach zwariowane pomysły, puszczają moralne hamulce, świat zmienia się w mikroskalę.
Wydawałoby się, że dawna alkoholiczka, uzależniony od komputerów, aktywna narkomanka, podejrzany o psychopatię, zniecierpliwiona kobieta i bazujący na protekcji mężczyzna, nie mają wiele do zaoferowania w życiu zawodowym i prywatnym. A jednak, kiedy amerykańska ojczyzna zostaje postawiona w stan niebezpieczeństwa, nie wahają się przyjść jej z pomocą, na miarę własnych możliwości i pod wodzą ekstremalnie egocentrycznego szefa. Pierwszy tom „Kulawe konie” oscylował wokół porwania pakistańskiego studenta, drugi „Martwe lwy” wszedł w cień kontrwywiadu, trzeci „Prawdziwe tygrysy” mierzył się z niebezpiecznymi przeciwnikami, czwartego „Ulicy szpiegów” jeszcze nie poznałam, a piąty „Londyńskie zasady” walczy z szerokimi atakami terroryzmu.
Mick Herron ma smykałkę do udanego łączenia różnorodnych bohaterów, tworzenia pozornie mało zgranej grupy uwikłanej w działania, których nikt nie chce się podjąć, lecz ich pozytywne rezultaty mają wielu ojców. Obskurny budynek Slough House w londyńskiej dzielnicy to siedziba nieudaczników i wyrzutków z głównego nurtu tajnych służb Regent’s Park. Jednakże zesłańcy do strefy owianej wstydem zapomnienia wciąż liczą, że kiedyś wreszcie odpracują grzechy. Kiedy Wielka Brytania zostaje postawiona w najwyższy stan gotowości ze względu na ciąg zamachów terrorystycznych, narażając życie, włączają się w walkę z bestialstwem. Intryga ciekawie zapleciona bazuje na wielu ujęciach, wartkim nurcie i mnogości zdarzeń. Czasem rzeczy przybierają absurdalny wymiar, kiedy indziej wymykają się prawdopodobieństwu, ale na tym polega unikalny urok serii.
Dociekanie prawdy, kto stoi za strzelaniną w wiosce Abbotsfield, podczas której zginęło dwanaście osób, wybuchem bomby w ogrodzie zoologicznym miasta dzwonów i paraliżem londyńskiego ruchu kolejowego, to tylko wybrany kierunek obrany przez pariasów ze Slough House. Drugim jest ratowanie jednego ze swoich, przed zabójczymi wrogami, zdradliwą kobietą i samym sobą. Czy klątwa kulawych koni pomoże, czy przeszkodzi w osiągnięciu sukcesu? Komu tym razem się narażą i jakie poniosą konsekwencje?
Powieść szybko się czyta, przyjemny styl narracji, bogaty scenariusz zdarzeń, różnorodny plan, wyjątkowe postaci. Sensacyjnie, szpiegowsko, kryminalnie, z nutą czarnego humoru i politycznego pastiszu.
Joker. Polowanie na klauna
„Joker. Polowanie na klauna” to tytuł, który wzbudza ciekawość każdego miłośnika komiksów. W tej niezwykłej opowieści autorzy zabierają nas w pełną tajemnic i niebezpieczeństw podróż, śledząc losy byłego komisarza policji, Jima Gordona, który poszukuje nieuchwytnego Jokera. Komiks został napisany przez Jamesa Tyniona IV przy współpracy z Matthew Rosenbergiem i ilustrowany przez Guillem Marcha oraz innych rysowników. Stanowi ciekawe rozszerzenie uniwersum Batmana.
Po ataku na Azyl Arkham, Joker staje się celem wielu antagonistów, a jego tropem rusza wynajęty przez tajemniczego zleceniodawcę Jim Gordon. W miarę rozwoju akcji pojawiają się nowe postacie, takie jak nikczemna rodzina Sampsonów czy Vengeance, córka Bane’a, co dodaje historii dodatkowego smaku. Wątpliwości Gordona co do prawdziwego winowajcy ataku na Arkham prowadzą do zaskakujących zwrotów akcji i moralnych dylematów.
Komiks wyróżnia się na tle innych dzieł o Jokerze, koncentrując się bardziej na postaci Jima Gordona niż na samym Księciu Zbrodni, co oczywiście dla lubiących go czytelników może być pewną wadą. To jednak również z pewnością interesujące podejście, które pozwala na głębsze zrozumienie postaci Gordona i jego złożonej relacji z Jokerem. Mimo że Joker pełni raczej rolę postaci w tle, jego charyzmatyczna obecność jest odczuwalna na każdej stronie. Fabuła komiksu trzyma w napięciu, a rozwijające się tajemnice i moralne dylematy tworzą wokół niej wyjątkowy klimat.
Szata graficzna w „Joker. Polowanie na klauna” jest jednym z największych atutów komiksu. Rysunki Guillem Marcha i innych artystów są wyraziste i pełne ekspresji, doskonale oddające mroczny i zagadkowy nastrój Gotham. Postać Jokera została przedstawiona w różnorodny sposób, od szalonych i karykaturalnych po diaboliczne i poważne, co doskonale pasuje do jego nieprzewidywalnego charakteru.
„Joker. Polowanie na klauna” to bez wątpienia udany początek nowej serii komiksowej. Komiks oferuje świetną historię Jima Gordona, pełną emocji i moralnych rozterek, ciekawe spojrzenie na postać Jokera, a także przemyślane i wpadające w oko ilustracje. Jest to pozycja obowiązkowa dla fanów uniwersum Batmana, a także dla tych, którzy chcą zobaczyć klasycznego złoczyńcę w nieco innym świetle. Chociaż Joker może wydawać się postacią drugoplanową, jego obecność jest mocno odczuwalna i znacząca dla całej narracji. To komiks, który z pewnością wciągnie i zaskoczy nawet najbardziej wymagających czytelników
Sandman Uniwersum. Księgi Magii – Rozważanie możliwości. Tom 3
Marvel Zombies
Lubicie oryginalne, ciekawe pomysły? Jednym z nich jest komiks „Marvel Zombies”, w którym świat bohaterów łączy się z motywem zombie. Pierwszy tom serii wprowadza nas w alternatywną rzeczywistość, gdzie najwięksi bohaterowie Ziemi zostali zarażeni obcym wirusem, zmieniając się w wygłodniałe, nieumarłe istoty. Scenariusz, autorstwa takich twórców jak Robert Kirkman, Mark Millar i Reginald Hudlin, w połączeniu z rysunkami Mitcha Breitweisera, Grega Landa, Seana Phillipsa oraz Francisa Porteli, tworzy unikalną i porywającą narrację.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Marvel Zombies” #1–5, „Marvel Zombies: Dead Days”, „Ultimate Fantastic Four” #21–23 i 30–32 oraz „Black Panther” #28–30.
W centrum fabuły znajduje się młody Reed Richards z uniwersum Ultimate, który przypadkowo nawiązuje kontakt ze światem opanowanym przez zombie. Jego próba ratowania sytuacji prowadzi do serii dramatycznych wydarzeń, w tym pojawienia się postaci takich jak Silver Surfer czy Galactus.
„Marvel Zombies” spośród innych opowieści o zombie wyróżnia wyjątkowo przemyślana koncepcja i głębia charakterów. Pomimo humoru i groteski, komiks porusza trudniejsze tematy, takie jak moralność i istota ludzkości. Nieoczekiwane zwroty akcji i mroczna atmosfera czynią z tej serii coś więcej niż tylko kolejną opowieść o zombie.
Oprawa graficzna wydania jest imponująca, a ilustracje są zarówno szczegółowe, jak i pełne dynamizmu, co świetnie oddaje dramatyzm scen. Zombifikacja ikonicznych postaci Marvela została przedstawiona w sposób przerażający i fascynujący. Uważam, że ten komiks to sztuka sama w sobie, a gdy do tego dodać świetne wydanie Egmontu, z twardą oprawą i wydrukiem na wysokiej jakości papierze, otrzymujemy prawdziwy majstersztyk. Warto również zwrócić uwagę na interesujące dodatki, takie jak zmodyfikowane okładki klasycznych komiksów, które z pewnością zaciekawią nie jednego fana.
„Marvel Zombies” to jednak nie jest komiks dla każdego. Wymaga pewnego poziomu znajomości uniwersum Marvela, by w pełni docenić wszystkie nawiązania i subtelną ironię. Ponadto, mimo iż komiks ma elementy humorystyczne, to jednak jego mroczna tematyka i brutalność mogą nie przypaść do gustu wszystkim czytelnikom.
Uważam, że „Marvel Zombies” to odważna i innowacyjna interpretacja znanych bohaterów, która z pewnością spodoba się czytelnikom. To oryginalna, inteligentnie napisana i pięknie zilustrowana opowieść, która zapada w pamięć i skłania do refleksji. Na pewno, jeżeli tylko nadarzy się okazja, sięgnę po kolejne tomy.