Rezultaty wyszukiwania dla: Ana Ana
Zapowiedź: Ariadna
Kobiety. Córki. Siostry. Zdrajczynie. Zdradzone. Kochanki. Matki.
Ariadna i Fedra, kreteńskie księżniczki i córki króla Minosa, dorastają w pałacu, słysząc krzyki mieszkającego w labiryncie Minotaura. Budzący grozę potwór jest największym wstydem, ale też symbolem siły bezlitosnego władcy. Brat Ariadny żywi się ludzkim mięsem i krwią.
Kosiarze Neala Shustermana doczekali się wznowienia!
Best YA Book of All Time według magazynu "Time" (2021)
Świat bez głodu, bez chorób, bez wojen i biedy. Ludzkość pokonała nawet śmierć. O zakończeniu czyjegoś życia mogą zadecydować jedynie kosiarze. To oni kontrolują wielkość populacji.
Zapowiedź: Polowanie. Alfa i Omega tom 2
Magiczny świat stworzony przez Patricię Briggs nigdy nie przestanie zaskakiwać. Kolejne intrygujące śledztwo i kolejne postacie, których losy śledzi się z zapartym tchem.
Anna Bartłomiejczyk @Bestselerki
Zapowiedź: Rzeka zaklęta
"Dom Ziemi" i "Krwi" Sarah J. Maas spotyka Serce wiedźmy Genevieve Gornichec w genialnej powieści fantasy Rebekki Ross.
Jack Tamerlaine od dziesięciu długich lat nie postawił stopy na Cadence. Opuścił wyspę jako chłopiec, by uczyć się na barda. Początkowo zagubiony i osamotniony z czasem pokochał kontynent. Po latach nauki miał właśnie zostać asystentem na uniwersytecie.
Pielęgniarka
„Aby zrozumieć zbrodnię, bezwzględnie należy przeniknąć do umysłu ofiary – oraz mordercy”.
Zgrabnie i wciągająco napisana powieść, łatwo można było dać się jej uwieść i zwieść fabule, na kilka godzin zamknąć się w świecie perfidnej zbrodni, maniakalnej zemsty i niejednoznacznej winy. J.A. Corrigan sporo pracy włożyła w skonstruowanie złożonej intrygi, Dobrze poradziła sobie w kreowaniu portretów postaci, obdarzając je wieloma cechami, tak aby wydawały się, jak najbardziej realne, a przy tym korzystnie mgliste. A jednak z żadną nie byłam w stanie nawiązać przyjacielskich zależności. U Rose kłócił się wizerunek powiązany z etyką zawodu i małą wrażliwością społeczną. Zamiast być pielęgniarką mogła być reprezentantką innego zawodu, nie miałoby to większego wpływu na odbiór jej nagannych czynów i więziennych doświadczeń. Natomiast przekonała mnie trudna do zdefiniowania relacja Rose z matką, do końca byłam trzymana w niepewności, jak właściwie powinnam ją interpretować i oceniać. Co ważne, Rose otrzymała karę dwudziestu lat pozbawienia wolności za morderstwo.
Drugim, po Rose, głodem narracji był Theo, pisarz, który postanowił bliżej przyjrzeć się kulisom dramatycznej reakcji osadzonej i źródłom kryjącym się za jej poczynaniami. Okazał się mało sprytny, liczyłam, że w większym stopniu wnikać będzie w wyłapywanie niekonsekwencji okoliczności. Jego dociekliwość zatrzymała się na pewnym poziomie, ale właśnie w ten sposób Corrigan stopniowała napięcie, wystawiała czytelnika na niecierpliwe wyczekiwanie, co będzie dalej. Życie osobiste mężczyzny okazało się ciekawym ubarwieniem.
Rozstrzygnięcie winy czy niewinności długo musiało czekać na ostateczne wyjaśnienie. Trzeba było powoli przypasowywać elementy układanki, uważnie wypatrywać podpowiedzi i wskazówek. Naprzemienność wypowiedzi podgrzewała atmosferę wątpliwości i wahań w ocenie postaw i zachowań kluczowej bohaterki. Od czasu do czasu na dalekim planie ukazywało się świadectwo policyjnej działalności. Żałowałam, że komisarz Greenwood nie poświęcono więcej miejsca w niektórych scenach, mogłaby mocniej docisnąć przypuszczalny przebieg zdarzeń, tak aby jeszcze bliżej dotrzeć do prawdy. Powieść zapewniła sympatyczny wieczór czytelniczy, chętnie zaangażowałam się, poddałam grze domysłów, doceniłam wielowymiarowość akcji, lecz również poczułam lekki niedosyt w pewnych obszarach.
Z pewnością warto po nią sięgnąć, udać się w mroczne sfery ludzkiej natury, sprawdzić się w sztuce wyczuwania sprzeczności i wyszukiwania białych plam w scenariuszu. Prawo uznało Rose za winną, sama też przyznała się do morderstwa, ale jak było naprawdę?
Tajemnica pustego kufra
„…leżała pośród tej nędzy nieruchomo… Niczego już nie czuła...”
Książka na przyjemne świąteczne czytanie, bez wielkich oczekiwań i wymogów, na spokojne płynięcie nurtem kryminalnej intrygi, jednak bez spektakularnych incydentów i sensacyjnych zwrotów. W „Tajemnicy pustego kufra” nie tyle cieszy rozwiązywanie zagadki detektywistycznej, gdyż cechuje ją prosta konstrukcja i łatwość odgadnięcia, ile nastrojowa narracja. Zimowa londyńska sceneria połowy dwudziestego wieku, i zerknięcie na przeszłość przez dwa okna, wymalowane mroźną scenerią krwawych carskich rewolucyjnych dziejów i oszronione dramatem ludzkich losów wygnańców. Mary Kelly zgrabnie wplata akcenty tajemnicy pochodzenia i ogromnego skarbu. Zaczynamy od śmierci starej kobiety, podążamy tropem jubilerskich intencji, oglądamy się przez ramię na komunistów, uczestniczymy w osobliwym porwaniu. Miłość przeplata się z nienawiścią, odpuszczenie z zemstą, wygrana z przegraną, marzenia z realnością świata.
Fabuła kształtnie zapleciona, sceny zwinnie następują po sobie, nie ma wielkich zrywów akcji, aczkolwiek nie można powiedzieć, że brakuje zdarzeń. Kryminał nie trzyma mocno w napięciu, jednakże ma w sobie coś, co powoduje, że chętnie go przemierzamy, zwłaszcza jeśli termin poznania zbiega się ze świątecznymi dniami. Wraz z bohaterami przeżywamy trzy dni śledztwa, od dwudziestego drugiego grudnia do dwudziestego czwartego. A bazuje ono na żmudnym zbieraniu informacji, analizowaniu, konfrontowaniu z faktami i zeznaniami świadków. Pojawia się mało dowodów, ale sprawnie działa intuicja policjantów. Moje pierwsze spotkanie z Brettem Nightingalem, jeszcze nie mam w pełni wyrobionej opinii o nadkomisarzu, w wielu aspektach jego ciekawa osobowość przekonuje, w niektórych czuję drobny niedosyt kreacji portretu. Niemniej jednak, lubię postać i zamierzam jeszcze nie raz przyjrzeć się jej zawodowemu życiu i prywatnemu u boku śpiewaczki operowej. Atrakcyjnym bohaterem okazuje się również sierżant Jonathan Beddoes, jego dialogi z przełożonym to niewątpliwie mocny atut powieści, ochoczo poznam inne odsłony.
Zapowiedź: Bielmo. Niezwykły przypadek Edgara Allana Poe
W 1830 roku spokój październikowego wieczoru w Akademii West Point zakłóca odkrycie wiszącego ciała młodego kadeta. Następnego ranka wychodzi na jaw coś jeszcze bardziej makabrycznego: ktoś wykroił ze zwłok serce. Augustus Landor - który przed przejściem na emeryturę wyrobił sobie pewną renomę jako śledczy nowojorskiej policji - ma za zadanie przeprowadzić dyskretne dochodzenie.
Wujek Sknerus. Pamiętniki Sknerusa McKwacza
Od obieżyświata do milionera!
„Dzioby w górę, zgodnym chórem Kaczki! Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki!” — pamiętasz tekst tej piosenki? Czy „Kacze opowieści” wciąż wzbudzają u ciebie nostalgię? Chcesz, żeby poznały i polubiły je twoje dzieci? Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się komiks „Wujek Sknerus. Pamiętniki Sknerusa McKwacza”, który opowiada o tym, jak zaczęły się te wszystkie przygody.
Zarys fabuły
Sknerus McKwacz urodził się w ubogiej rodzinie, a fortuny dorobił się poprzez lata ciężkiej pracy i niebezpiecznych przygód. Po drodze do bogactwa jednak utracił najcenniejsze wartości życiowe. „Pamiętniki Sknerusa McKwacza” opowiadają o początkach jego przygód, podróży do Ameryki i uczestnictwie w historycznej gorączce złota. Sławny kaczor będzie ciężko pracował, pomagał innym i mierzył się z podążającymi jego tropem czarnymi charakterami. Szkocja, Egipt, Klondike? Jak wyglądała droga, która zaprowadziła Sknerusa do Kaczogrodu?
Moja opinia i przemyślenia
Komiks jest ładnie wydany, ma twardą oprawę i świetne ilustracje fińskiego rysownika Kari Korhonena. Jest przejrzysty i łatwy do ogarnięcia. Jego akcja toczy się wartko, a przygody zostały ciekawie opisane i oczywiście narysowane. Tym razem poznajemy Sknerusa McKwacza z zupełnie innej strony. W ciekawy sposób udało się w tej historii ocieplić jego wizerunek.
Tak naprawdę wydaje mi się, że w komiksie spełnia się tak zwany amerykański sen, o tym, by ciężką pracą czegoś się dorobić, co niestety w dzisiejszych czasach wydaje się po prostu niemożliwe. Przynajmniej nie bez konkretnych umiejętności i solidnych podstaw. Historia jest zabawna i wciągająca. Zarówno fabułą, jak i kreską idealnie wpasowuje się w klimat starszych, Disney’owskich produkcji. To przyjemna lektura dla osób, które chcą lepiej zrozumieć postać, która przecież niejednokrotnie obsadzana była w roli czarnego charakteru.
Podsumowanie
„Wujek Sknerus. Pamiętniki Sknerusa McKwacza” to interesująca, pełna dobrego humoru i wartkiej akcji lektura, która przeniosła mnie do czasów dzieciństwa, gdy w każdy weekend oglądałam ulubioną animację. To również historia, która przynosi ze sobą powiew świeżości i wnosi coś nowego do wiedzy czytelnika na temat kaczego uniwersum. Przyznam szczerze, że tej strony Sknerusa McKwacza jeszcze nigdy nie miałam okazji poznać.
Spirytystka
Niedaleko Krakowa ktoś w okrutny sposób morduje kolejnych ludzi, obranych z jakiegoś powodu na cel. Dzięki wskazówkom byłego szefa katedry mortalistyki policja dociera do zabójcy. Jednak sprawca nie dzieli się z nikim motywami swoich działań, gdyż umiera, zastrzelony, w trakcie odprawiania mrocznego rytuału. Honoriusz Mond oddycha z ulgą - już po sprawie. Teraz może wrócić do w miarę spokojnego życia sprzątającego u swojej szefowej, a zarazem przyjaciółki, Allegry Szmit. Los jednak lubi być przewrotny...
Wydawałoby się, że sprawa jest ostatecznie zakończona - żyjące ofiary uwolniono, szaleniec nie żyje. A jednak krótko po zamknięciu śledztwa policja odnajduje kolejne ciało, a wszystkie znaki wskazują na to, że zastrzelony morderca doczekał się naśladowcy... albo miał wspólnika. Co ciekawe, szczegóły tamtej sprawy znał tylko szaleniec i Mond.
Żyjący w oparach nieustającego bólu Honoriusz nie wie, czy mógłby kogoś zamordować. Zdaje sobie sprawę, że jego zmysły coraz częściej go zawodzą. A ścieżki prowadzą właśnie do niego - do osoby, która była tam, gdy ginął zabójca. A gdy Allegra otwiera się przed nim, dzieląc przeczuciami, nic już nie jest jasne.
Honoriusza Monda i Allegrę Szmit poznaliśmy jakiś czas temu za sprawą „Mortalisty”, otwierającego nową serię autorstwa pana Maxa Czornyja. Główny bohater, były kierownik katedry mortalistyki jest jednym z niewielu specjalistów od śmierci na świecie (a już na pewno w Polsce). Postanowił jednak porzucić dotychczasową ścieżkę kariery i zaszyć się w wynajmowanym mieszkaniu, na życie zarabiając w firmie sprzątającej, prowadzonej przez Allegrę właśnie. I tak wreszcie doczekaliśmy się tomu drugiego, czyli „Spirytystki”, gdzie na jaw wychodzi troszkę więcej informacji o naszej drugiej, niemniej ważnej postaci, czyli Allegrze Szmit.
Cała historia - jak każda w przypadku naszego autora - wbija w fotel, nie można się od niej oderwać aż do dotarcia do ostatniej strony. Jako że główny bohater ma dość specyficzne wykształcenie (i hobby zarazem), mamy możliwość spojrzenia na śmierć od strony bardziej naukowej. To sprawia, że lektura daje nam o wiele więcej niż inne thrillery, bo możemy zagłębić się w coś zupełnie innego, co daje nam informacje, jakich raczej na co dzień nie poszukujemy. Co prawda przez tytuł książki myślałam, że Allegra i jej historia (a raczej specyficzne talenty) dość mocno wysunie się tutaj na pierwszy plan, a jednak Honoriusz i jego niepewność co do własnych czynów ponownie zepchnął ją nieco na bok. To nic, myślę, że kolejne części rozwiną wątek damskiej postaci. A przez te jej specyficzne zdolności (nie napiszę Wam, o co chodzi, żeby nie spoilerować) otoczka wokół serii robi się jeszcze bardziej... mroczna? Intrygująca? To sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej zastanawia się nad tym, w którą stronę popłynie wyobraźnia autora w kolejnym tomie.
Co do samego śledztwa - owszem, było ciekawie, było mrocznie i podczas lektury zastanawiałam się, czy rzeczywiście to nie Honoriusz kontynuuje dzieło szaleńca, aczkolwiek już na starcie uznałam, że nie. To by było za proste, prawda? Napisałam już wcześniej, że lektura wciąga, a jednak tym razem (o dziwo) nie tyleż za sprawą poszukiwań mordercy, co całej towarzyszącej temu otoczki - walce z własnymi demonami, przeczuciom, niepewności. Myślę, że i nasz duet bohaterów miał w tym wypadku równie ogromny wpływ, gdyż poznajemy ich już lepiej, jednakże nie do końca. Nie wiemy wiele o przeszłości Honoriusza i powodzie, dla którego porzucił dotychczasową ścieżkę kariery. Nie wiemy wiele o Allegrze, mogącej pochwalić się pewnymi... zdolnościami. Liczę, że tom trzeci przyniesie nam trochę więcej odpowiedzi na owe nurtujące pytania.
Kto zna twórczość Czornyja ten wie, że zawsze warto sięgnąć po jego literackie dzieci. Cokolwiek nie wytworzy jego wyobraźnia, to na pewno nas, czytelników, zaskoczy. Autor umiejętnie lawiruje między brutalnymi, wypełnionymi krwią opisami tortur a bogatym światem wewnętrznym bohaterów, spajając to w jedną, sensowną całość. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę (niezależnie, z której serii), a Was zachęcam do zapoznania się z coraz bogatszym dorobkiem literackim Czornyja.