Rezultaty wyszukiwania dla: Ana Ana

środa, 07 wrzesień 2016 08:42

Nowe dodatki do "Labyrinth: Paths of Destiny"

Patronowane przez Secretum trzecie wydanie gry planszowej "Labyrinth: Paths of Destiny" doczeka się nowych dodatków. Zostaną one wprowadzone z okazji ufundowania się gry na platformie Wspieram.to oraz przekroczeniu odpowiednich progów finansowych. Poniżej opisy poszczególnych uzupełnień do podstawowej wersji gry.

Dział: Bez prądu
wtorek, 06 wrzesień 2016 10:56

Dzień Batmana 2016

17 września 2016 po raz trzeci w historii fani na całym świecie będą obchodzili Dzień Batmana. Święto dedykowane najbardziej znanej ikonie popkultury cieszy się dużym zainteresowaniem. Obchody przybierają formę fanowskich spotkań i promocyjnych ofert na produkty z Batmanem w księgarniach, sklepach, kinach i oczywiście w Internecie. Wydawnictwo Egmont Polska, polski wydawca komiksów z Batmanem, ponownie włącza się w obchody i proponuje miłośnikom postaci Człowieka Nietoperza wiele niespodzianek.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 05 wrzesień 2016 16:59

Kamfora

Tak, to było dobre miejsce na odzyskanie sił i spokoju, pomyślała po raz któryś z rzędu. I mimo sceptycyzmu, który wrósł w nią mocno, a jego korzenie sięgały głęboko, miała nadzieję, że kiedyś ł chwile stracą swoją ostrość, wyblakną, a ona sama będzie mogła powiedzieć, że zamknęła ten rozdział w swoim życiu.


Muszę powiedzieć, że podchodząc do czytania „Kamfory” Małgorzaty Łatki, byłam tak samo sceptyczna, jak Jakub Zagórski podchodzący do tematu mowy ciała. Ale tak jak i on zostałam pozytywnie zaskoczona. Książka ta wciągnęła mnie od pierwszej chwili, nie pozwalając oderwać się od niej nawet na minutę.


Małgorzata Łata daje nam przestępcę – nieuchwytnego seryjnego mordercę, który nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Razem z jednym z głównych bohaterów, Jakubem Zagórskim, lądujemy w środku śledztwa, które tkwi w martwym punkcie, bez jakichkolwiek możliwości, by pójść naprzód. Krakowska policja chwyta się każdej, nawet najmniejszej szansy na ujęcie sprawcy. I nagle na scenę wkracza Lena Zamojska, specjalistka od mowy ciała, która w jednej chwili może rozpoznać jakie emocje targają człowiekiem, nawet jeśli ten stara się je ukryć. Tylko jak rozpoznać sprawcę bez podejrzanych?


Misternie uknuty plan, wciągająca fabuła i charyzmatyczni bohaterowie sprawiają, że „Kamfora” to idealna odskocznia od szarości dnia codziennego. Na początku Lena i Jakub nie pałają do siebie zbytnim entuzjazmem, jednak współpraca i śledztwo sprawiają, że zaczyna ich łączyć pewna nić porozumienia. Z czystym sercem, muszę przyznać, że od samego początku moje romantyczne „Ja” pragnie, by połączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Czy tak się stanie, musicie przekonać się sami.


Co mogę powiedzieć o samej fabule? Tak jak już wcześniej wspominałam, jest wciągająca i widać, że Pani Małgorzata od początku wiedziała dokąd chce doprowadzić historię. Jednakże, muszę przyznać, że miejscami opowieść jest dość przewidywalna, ale mimo to nadal bardzo, ale to bardzo intrygująca. Pojawiająca się tematyka mowy ciała zaciekawiła mnie, dlatego z pewnością będę sama chciała zgłębić nieco ten temat, by w przyszłości nieco lepiej rozumieć o czym mówi Lena.


Do „Kamfory” na pewno jeszcze wrócę. Samym zakończeniem pani Małgorzata Łatka zostawia wiele pytań, na które pragnę poznać odpowiedź. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną, zapowiedzianą już część serii o przygodach Leny Zamojskiej i Jakuba Zagórskiego.

Dział: Książki
poniedziałek, 05 wrzesień 2016 13:31

Thor Gromowładny #01: Bogobójca

Thor, syn boga Odyna i członek grupy mścicieli do tej pory stał niejako na uboczu popkultury. Choć jego przygody doczekały się osobnych ekranizacji, w świecie superbohaterów ze stajni Marvel prym wiodły takie postacie jak Iron Man czy Kapitan Ameryka. Wszystko to może jednak się zmienić dzięki najnowszej komiksowej serii poświęconej nordyckiemu bóstwu – „Thor Gromowładny”.

Przyznam, że Thor jako postać, która wyróżnia się na tle swoich kompanów z Avengers nie tylko pochodzeniem, ale przede wszystkim umiejętnościami, jest dość problematyczna dla scenarzystów w wymyślaniu historii o nim. W końcu jest bogiem i jego przeciwnicy muszą dorównać mu siłą, aby pojedynki miały jakikolwiek sens. Z tym zadaniem postanowił zmierzyć się Jason Aaron, znany polskiemu czytelnikowi m.in. z albumów o Wolverinie czy historii w świecie Star Wars. Prezentuje on nam niesamowitą opowieść, która dzieje się w trzech różnych płaszczyznach czasowych (w młodości Thora, w teraźniejszości oraz odległej przyszłości). Któż może zagrozić gromowładnemu? Tym przeciwnikiem jest tajemniczy Gorr, zabójca bogów. Przemierza on galaktyki i po kolei, w brutalny sposób eliminuje wszystkich nieśmiertelnych. Thor, który w końcu odczuwa zagrożenie, rozpoczyna wręcz detektywistyczne śledztwo i wyrusza w pogoń za Bogobójcą.

Bardzo dobrym pomysłem Aarona jest przedstawienie historii w trzech różnych epokach czasowych. Poznajemy trzy różne oblicza Thora: młodego awanturnika, amatora alkoholu i kobiet, który jeszcze nie jest godzien używać legendarnego młota, wielkiego bohatera i członka Avengers oraz zniszczonego życiem, samotnego i jednookiego starca. Autor komiksu umiejętnie łączy i przeplata te linie czasowe. Z całości buduje się obraz dramatycznego życia Asgardczyka, w którym swoje wyraźne piętno odbiła nieustanna próba pokonania Gorra.

Jeśli chodzi o Bogobójcę, jego historia została aktualnie potraktowana po macoszemu. Nie wiemy skąd pochodzi, skąd się wzięły jego zdolności uśmiercania nieśmiertelnych, skąd pomysł na oczyszczenie świata ze wszystkich bóstw. Możemy tylko liczyć na wyjaśnienia w kolejnych odsłonach serii, gdyż pomysł osadzenia takiego przeciwnika naprzeciw Thora otwiera bardzo wiele drzwi.

thor1 p2

„Thor Gromowładny” od strony wizualnej prezentuje się bardzo dobrze. Wszystko to za sprawą chorwackiego rysownika Esada Ribica. Świetną robotę wykonali również koloryści: Dean White i Ive Svorcina. Zrealizowana przez nich koncepcja graficzna poskutkowała niesamowitym klimatem całego albumu. Odnajdziemy tutaj dynamiczne akcje i brutalne walki, malarskie widoki dawnej Europy czy kosmiczne scenerie. Niesamowicie prezentuje się również sam Thor. Jego postać przedstawiana w różnych pozach, szczególnie w dużych kadrach czy scenach pojedynków, jest bardzo szczegółowo i realistycznie rozrysowana. Swoje muskuły pręży niczym Schwarzenegger tak, iż można poczuć siłę bijącą z kart komiksu. Szczegółowość graficzna tego bohatera czasami kontrastuje z innymi prezentowanymi postaciami, nawet samym Iron Manem, który dostał swoją epizodyczną rolę. Można jednak przymknąć oko na ten mankament.

Pierwszy tom „Thor Gromowładny”, prezentujący pięć pierwszych zeszytów z oryginalnej serii, to niewątpliwie wyjątkowa pozycja. Dobra, wręcz kryminalna fabuła sprawia, iż nie jest to kolejna opowieść o wielkim Thorze, który wymachuje swoim młotem na lewo i prawo, rozprawiając się ze wszystkimi wrogami. Choć historia ma lekkie niedociągnięcia fabularne i graficzne, można odnieść wrażenie, iż jeszcze najlepsze przed nami. Liczę na to, iż rzeczywiście scenarzysta pozytywnie nas jeszcze zaskoczy. We mnie udało się mu wzbudzić ciekawość, dlatego nie mogę się doczekać kolejnej odsłony przygód nordyckiego boga. Według mnie jest to również aktualnie jedna z najlepszych pozycji cyklu wydawniczego pt. Marvel NOW w wydawnictwie Egmont. Polecam.

Dział: Komiksy
niedziela, 04 wrzesień 2016 11:13

Ostre cięcia

„Ostre cięcia” Joe Abercrombiego to krótki, ostry flirt ze znaną i lubianą naturalistyczną prozą fantasy.

Joe Abercrombie to brytyjski pisarz fantasy o ugruntowanej pozycji na światowym, ale także i polskim, rynku wydawniczym. Jego trylogia Pierwszego prawa oraz książki z tegoż uniwersum zaskarbiły sobie rzeszę fanów, którzy umiłowali jego nietuzinkowych bohaterów, u których ciężko by szukać nieskazitelności charakteru, a także umiejętne wykorzystywanie szablonów tekstów kultury w literaturze fantasy (wystarczy wspomnieć o podobieństwie „Zemsty smakującej najlepiej na zimno” do „Hrabiego Monte Christo” A. Dumasa, czy „Czerwonej krainy” do westernów). Za "Pół króla" autor otrzymał w 2015 roku Nagrodę Locusa za najlepszą powieść dla młodego czytelnika ( Locus Award for best Young Adult Novel ). Pytanie brzmi, czy autor świetnych powieści, potrafi utrzymać styl i klimat na równie wysokim poziomie w krótkich formach, jakimi są opowiadania?

Antologia „Ostre cięcia” została wydana w kwietniu 2016 roku przez Gollancza, a już w czerwcu wydało ją wydawnictwo Mag. Zbiór zawiera trzynaście opowiadań, z których „Robota głupiego” (The Fool Job) ukazało się pt. „Parszywa robota” w „Mieczach i mrocznej magii” (Rebis, 2011), „Też mi desperatka” (Some Desperado) ukazało się pt. „Też mi desperado” w „Niebezpiecznych kobietach” (Zysk i S-ka, 2015) i „Czasy są ciężkie dla wszystkich” (Tough Times All Over) ukazało się w „Łotrzykach” (Zysk i S-ka, 2015), pozostałe dziesięć opowiadań wydane zostały po raz pierwszy w polskim tłumaczeniu.

Akcja opowiadań toczy się na przestrzeni dwudziestu sześciu lat, a ich bohaterami są zarówno znani z innych książek bohaterowie (jak Sand dan Glokta, Logen Dziewięciopalcy, Nicomo Cosca czy Płoszka), jak i nowe, jak Shevendieh. Część opowiadań jest samodzielnych, nie łączących się ze sobą w większą całość, i tak na przykład „Też mi desperatka” opisuje nieudaną współpracę między łotrami (opowieść o Płoszce znanej z „Czerwonej krainy”), a „Wolność!” to „koszmarne” wypociny Spilliona Sworbrecka, znanego biografa, o uwolnieniu miasta Averstock przez Nicomo Coskę i jego Drużynę Łaskawej Dłoni. Niektóre połączone są luźno powiązanymi ze sobą bohaterami i miejscem akcji, tu głównie dotyczy to opowiadań rozgrywających się na Północy, czyli „Roboty głupiego” o nieudanej akcji pozyskania tajemniczego przedmiotu przez Gnata i jego drużynę, „Wczoraj, niedaleko wioski Barden...” o nieudanym napadzie Bladego-jak-Śnieg na oddział Bremera dan Gorsta, czy „Stworzyłem potwora” o prawdziwej naturze Krwawej Dziewiątki.

Jednak najbardziej wyrazisty zrąb całej antologii pełnią opowiadania związane z nową postacią w panteonie bohaterów Abercrombiego, czyli historie o emerytowanej złodziejce Shevedieh i jej dość dziwnym trójkącie przyjaźni z Javre, Lwicą z Hoskoppu, i miłości z oszustką Carcorlf. Shev to nietuzinkowa postać, która potwierdza, że czasem nie udaje się zmienić losu i własnego przeznaczenia. Postanawia ona odejść od swojej złodziejskiej profesji i zająć się prowadzeniem palarni, jednak w wyniku splotu różnych wydarzeń, zostaje ona pozbawiona swojego miejsca pracy, które zostaje puszczone z dymem, a ona zyskuje nową, dość muskularną przyjaciółkę Jarve. Razem przeżywają różne przygody, polegające głównie na ucieczce i na paleniu (znowu) za sobą mostów, a także na pakowaniu się w kłopoty z powodu platonicznej miłości Shev do Carcolf, utalentowanej oszustce.

Historie przedstawione czytelnikowi przez Abercrombiego reprezentują różny poziom, ale generalnie całość wypada raczej pozytywnie dobrze. Przyjemność z czytania będzie miał zarówno czytelnik, który nie spotkał się dotąd z prozą Abercrombiego, jak i ten, który zna już dobrze jego twórczość. Stworzenie postaci Shev i jej historii, udowadnia, że mocniejszą stroną autora jest kreowanie dłuższych fabuł. Bardzo drażniło mnie, że przygody Shev i Jarvre przerywane są innymi opowiadaniami, więc po prostu w pierwszej kolejności je przeczytałam, dzięki czemu pozostałe historie nie straciły na odbiorze z powodu mojej irytacji. Zalecałabym zapoznać się z całą antologią po przeczytaniu powieści Joe Abercrombiego, wtedy z pełnym zrozumieniem można czerpać przyjemność z lektury.

Dział: Książki
czwartek, 01 wrzesień 2016 17:11

Konkurs - "Krucze pierścienie"

Wyobraź sobie, że brakuje ci czegoś, co mają wszyscy inni. Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata. Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim. Jesteś zarazą. Mitem.

NAGRODY W KONKURSIE

2 x zestaw książek z cyklu "Krucze pierścienie"

ZADANIE KONKURSOWE

Powyżej jest fragment opisu pierwszego tomu. Czego według Ciebie może brakować człowiekowi by tak się czuć?

REGULAMIN

1. Konkurs przeznaczony jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników Secretum, z adresem korespondencyjnym na terenie Polski.

2. Każdy użytkownik może wysłać tylko jedno zgłoszenie.

3. Zgłoszenia należy przesyłać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. w temacie pisząc: PIERŚCIENIE

4. W zgłoszeniu należy podać: odpowiedź na zadanie konkursowe i login użytkownika

5. Na odpowiedzi czekamy do 17 września, do godziny 23:59

6. Wyniki oraz lista zwycięzców zostaną podane w ciągu 10 dni od zakończenia konkursu

7. Wysyłka nagród nastąpi w ciągu 2 tygodni od zakończenia konkursu.

Sponsorem nagród konkursowych jest

wydawnictwo Rebis

POWODZENIA!


Pakiet książek otrzymują:

Zerg

Fantasy_Guy

Serdecznie gratulujemy :)

Dział: Zakończone
czwartek, 01 wrzesień 2016 15:30

Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu

Mroczne zaułki wiktoriańskiego Londynu, w którym grasują ghule, a wybrańcy szczycą się magicznym potencjałem to mieszanka, obok której ciężko przejść obojętnie. Zwłaszcza jeśli przedstawiona jest w tak apetycznej formie, jak Clovis LaFay, pierwszy tom obiecującego cyklu Magiczne Akta Scotland Yardu.

Tytułowy bohater, potomek starego rodu, słynnego z niekoniecznie dobrych rzeczy, takich jak morderstwa i paranie się zakazanymi sztukami magicznymi, powraca do Londynu z europejskich wojaży. W dość nieoczekiwanych okolicznościach natyka się na znajomego z dawnych, szkolnych lat, obecnie nadinspektora policji stojącego na czele świeżo powołanego Wydziału Magicznego, Johna Dobsona. Wkrótce LaFay rozpoczyna współpracę z policją jako niezależny konsultant, nie przeczuwając nawet jak bardzo zmieni to jego życie.

Mimo początkowego sceptycyzmu, bardzo szybko dałam się porwać i oczarować światu stworzonemu przez Annę Lange. Pierwszy atut to atmosfera XIX-wiecznego Londynu, z jednej strony pełnego posępnych uliczek, w które lepiej się nie zagłębiać, wyzysku i ściśle przestrzeganych podziałów klasowych, a z drugiej wkraczającego powoli w świat nieco bardziej zaawansowanej techniki oraz erę praw człowieka i emancypacji kobiet. Druga zaleta to wplecenie w ów wiarygodnie przedstawiony obraz elementów magii. Autorka zaproponowała interesujący podział zdolności i możliwości obdarzonych nadnaturalnym potencjałem ludzi oraz praktyczne wykorzystanie owej magii w codziennym życiu. A efekt końcowy wypadł naprawdę przekonująco.

Mocną stroną powieści są również jej główni bohaterowie, z których każdy został obdarzony oryginalnym i charakterystycznym rysem. Clovisa poznajemy jako nieśmiałego, bardzo uzdolnionego młodzieńca, obdarzonego mocnym kręgosłupem moralnym i wyjątkowo nikczemnymi krewnymi. Dobson to z kolei mieszanka maksymalnej dawki przyzwoitości, poczucia obowiązku i braku umiejętności powiedzenia nawet najmniejszego kłamstwa tak, by inni się nie zorientowali. Na scenie pojawia się również siostra Johna, urocza Alicja, podobnie jak brat obdarzona potencjałem magicznym, lecz pozbawiona realnych szans na jego szlifowanie (emancypacja emancypacją, ale w praktyce przyzwoita kobieta powinna siedzieć w domu przy dzieciach, a nie „bawić się w rzeczy przeznaczone dla mężczyzn”). Razem tworzą oni zgraną drużynę, mimo że nie od razu ich współpraca wydaje się tak oczywista. Swoją drogą, niewiele okładek tak dobrze przedstawia bohaterów, jak jest w tym przypadku – autor ilustracji, Dominik Broniek spisał się doskonale.

Przyzwoicie prezentuje się także zgrabnie poprowadzona intryga kryminalna. Wprawdzie sprawcę popełnianych zbrodni czytelnik może wytypować dosyć szybko, nie stanowi to jednak problemu, ponieważ dla prowadzących sprawę policjantów bardziej liczy się nie „kto”, ale „jak go złapać i nie pozwolić się wymknąć”. A w tej kwestii autorka zaprezentowała kilka niespodziewanych, ale wiarygodnych zwrotów akcji.

Pewien lekki szok przeżyłam, gdy dowiedziałam się, że autorka nie jest – jak można by oczekiwać – rodowitą Angielką, a ukrywającą się pod pseudonimem doktor habilitowaną w dziedzinie chemii jednej z warszawskich uczelni wyższych. Druga fala zaskoczenia nadeszła wraz z informacją, że jest to jej debiutancka powieść. W ogóle nie czuć tego w trakcie lektury, warsztat pisarski Anny Lange nie pozostawia niczego do życzenia, autorka posługuje się plastycznym, bogatym językiem, który jest przyjemnym dodatkiem do interesującej fabuły. Takich właśnie debiutów nam trzeba i na takie czekam z utęsknieniem, dają one bowiem nadzieję na nieustanne odkrywanie czegoś nowego i świeżego i to na najwyższym poziomie.

Podsumowując, Clovis LaFay to z pewnością warta uwagi powieść, którą docenią przede wszystkim fani fantastyce i miłośnicy wiktoriańskich klimatów. Miejmy nadzieję, że kolejne tomy cyklu utrzymają tak dobry poziom.

Dział: Książki
czwartek, 01 wrzesień 2016 11:58

To już 8 wydanie "Nigdziebądź"!

Richard Mayhew, główny bohater, prowadzi życie podobne do każdego z nas – pracuje w firmie, ma przyjaciół, a także piękną narzeczoną Jessicę, z którą planuje wspólną przyszłość. Jednak pewnego dnia bohater, na skutek splotu przypadków, jest zmuszony do wędrówki przez Londyn Pod – zwiedza widmowe podziemia i zupełnie różne miejsca.

Dział: Książki
środa, 31 sierpień 2016 12:25

"Wojna starego człowieka" pod patronatem

14 września w księgarniach pojawi się książka, od której rozpoczęła się wielka kariera wielokrotnie nagradzanego autora fantasy Johna Scalziego, ceniona przez krytyków i wielbicieli gatunku space opera „Wojna starego człowieka”. Pozycja ukaże się nakładem wydawnictwa Akurat oraz pod patronatem Secretum.

Dział: Patronaty
wtorek, 30 sierpień 2016 19:05

Pobór

Marko Kloos to kolejny pisarz, po Evane Currie, Ianie Douglasie i Johnie Scalzim, wkraczający na arenę militarnej fantastyki. Czy można zaproponować czytelnikowi coś ciekawego z tego gatunku, tak wyeksploatowanego i wymęczonego?

Na polskim rynku wydawniczym od kilku lat fantastyka militarna przechodzi prawdziwy renesans. Po wielu latach tłamszenia tego gatunku przez Davida Webera, pojawia się coraz więcej, nowych nazwisk i tytułów. Wydawnictwa polskie coraz częściej prezentują autorów takich jak Evan Currie, Ian Douglas, Kennedy Hudner, czy John Scalzi. Pora teraz również na mało znanego Marko Kloosa, niemieckiego pisarza, piszącego i publikującego w Stanach Zjednoczonych. Jego cykl Frontlines właśnie rozpoczyna swoją karierę, dzięki wydawnictwu Fabryka Słów, które we wrześniu tego roku wypuszcza pierwszy tom „Pobór”. Pytanie brzmi, czy po grafomańskim Weberze, lekkim Curriem, czy nagradzanym Scalzim, pozostała jakaś nisza dla Kloosa?

Andrew Greyson, to typowy przedstawiciel jednej z Dzielnic Zakwaterowania Komunalnego; zniechęcony skromnym życiem na socjalnym garnuszku, zamiast próbować wyrwać się z dołów społecznych ciężką pracą - kombinuje. Jako syn niedoszłego wojskowego, zamiast liczyć na ślepy traf w loterii, czyli bilet do jednej z pozaziemskich kolonii, skuszony perspektywą prawdziwego żarcia i płatnej emerytury, zaciąga się do wojska. Jego jedynymi pragnieniami są: nigdy nie wrócić do DZK, wyrwać się z Ziemi i po odbyciu służby otworzyć sobie pełne pieniędzy konto w banku. Andrew trafia na szkolenie przygotowawcze Sił Zbrojnych Wspólnoty Północnoamerykańskiej, potem trafia do Armii Terytorialnej, a to dopiero początek przygody z wojskiem. Jak mówi chińskie przysłowie: „Obyś żył w ciekawych czasach”.

Powieść Marko Kloosa reprezentuje jeden z wariantów powieści militarnej fantastyki, ten tzw. „od zera do bohatera”, choć w stopniu dość umiarkowanym, z pewnością nie tak rozbuchanym, jak w Honorverse Webera. Główny bohater dostaje się do wojska i w związku z różnymi zbiegami okoliczności pakuje się w kłopoty, a potem ratuje sobie wielokrotnie tyłek, przy okazji łapiąc się na kilka kolorowych odznaczeń.

Trzeba przyznać, że Marko Kloos sprytnie ominął klasyczne pułapki, jakie czyhają na pisarza militarnej fantastyki, takie jak kreowanie nieprzeciętnie odważnego bohatera (por. Alicia DeVries ze „Ścieżki furii” D. Webera), zbyt obszerne opisy techniczne i taktyczne (por. tomy powyżej piątego Honor Harrington), czy ubajkowienie służby wojskowej (por. cykl Hayden War Evana Currie). Przede wszystkim główny bohater nie otrzymuje tego, czego pragnie od razu, musi się rzeczywiście napracować, by w końcu zrealizować swoje marzenia. Ne jest to typ nieprzeciętnie odważnego bohatera, tylko po prostu dobrego żołnierza.

Niestety nie tylko Andrew musi się namęczyć, ale czytelnik również. Dlaczego? Powieść jest źle napisana, ciężkim, wojskowym i technicznym żargonem? Nie. Akcja jest powolna i nudna? Nie. To w czym problem? Przez 70% książki czytelnik towarzyszy Greysonowi podczas zakwaterowania w koszarach, uczy się dyscypliny i porządku, biega, bierze udział w wykładach, akcjach Armii Terytorialnej i zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno czyta fantastykę. Świat przedstawiony, wyposażenie żołnierzy, akcje woskowe, tak niewiele różnią się od realiów współczesnego żołnierza, że odniosłam wrażenie, że czytam po prostu dziennik piechociarza. Pomimo tego, że akcja wciąga, a opisy życia wojskowego naprawdę są realistyczne, byłam przez sporą część książki bardzo rozczarowana. A jednak Marko Kloos obronił się, po tych pieczołowitych opisach dnia codziennego w koszarach i manewrach wojskowych rodem z „Helikoptera w ogniu” (2001, reż. Ridley Scott), w końcu nasz wojak trafia do marynarki i zostaje wystrzelony w kosmos, gdzie trafia na... obcych. I w końcu wracamy do FANTASTYKI militarnej.

Powieść Kloosa z jednej strony jest nowatorska, ponieważ ukazuje z pieczołowitością, realistycznie i bez koloryzowania codzienność żołnierzy, z drugiej strony jest mocno odtwórcza. Wielkie mocarstwa są w klasycznej opozycji politycznej Wschód-Zachód, czyli Związek Chińsko-Rosyjski contra Wspólnota Północnoamerykańska, wielkie blokowiska przypominają osiedla zamknięte z filmu „Dredd” (2012, reż. Pete Travis), a miłość piechociarza do pilota marynarki nasuwa proste skojarzenie, niestety bardzo żałosne, z miłością Johnnego Rico do Carmen Ibanez z „Żołnierzy kosmosu” Paula Verhoevena. Na szczęście dla Kloosa obcy to nie gigantyczne owady (prawie, ale pssst..).

Starałam się obiektywnie ocenić powieść „Pobór”, która tak naprawdę ma bardzo niewiele wad, a te które się pojawiają, są marginalne. Akcja powieści jest wystarczająco wartka, by wciągnąć czytelnika w świat Andrew Greysona, który wcale nie okazuje się takim strasznym egoistycznym obibokiem, jak go opisano w blurbie, a styl pisania Kloosa jest znacznie bardziej poważny i rzetelny niż na przykład Evana Currie. Proza Marko Kloosa nie jest tak rozbuchana jak Davida Webera, nie jest tak lekka jak Evana Currie i nie jest tak wizjonerska, jak Johna Scalzi, innymi słowy znalazła się nisza dla tego pisarza – realizm, jeśli można o takim pisać w ramach fantastyki.

Dział: Książki