kwiecień 25, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: horror

Trzecia część cyklu o demonicznej wiosce zamieszkałej przez starców; dalsze losy rodziny mieszczuchów, którzy odważyli się rozpocząć życie z dala od cywilizacji. Powiesć jest już dostępna w księgarniach!

Dział: Patronaty
niedziela, 30 listopad 2014 03:15

(Nowy) Wywiad ze Stefanem Dardą

Jakiś czas temu pojawił się u nas na stronie wywiad z twórcą powieści grozy - Stefanem Dardą. Z okazji objęcia patronatem medialnym książki "Opowiem ci mroczną historię" poprosiliśmy pisarza o kolejną rozmowę. Poprzedmi wywiad przeczytać można tutaj.

Dział: Wywiady
środa, 26 listopad 2014 03:47

Premiera: "Za niebieskimi drzwiami"

Już dzisiaj, 26 listopada, swoją premierę ma książka autorstwa Marcina Szczygielskiego "Za niebieskimi drzwiami".

Dział: Książki
czwartek, 20 listopad 2014 00:47

Miłosz Górniak - Czarna droga

Rząd latarni oświetlał wąską, przemoczoną od suchej nitki uliczkę. Był jeden z tych dni, który witał świat szarością i żegnał równie mętnym mrokiem. Ten, w którym poganiane przez porywisty wiatr chmury dryfują w smutku, a słońce tli się niczym rzucony na chodnik niedopałek papierosa. Może właśnie dlatego Czarna droga zdawała się tak przeraźliwie pusta.

To była koszmarna noc.

Stukot przemoczonych obcasów zwielokrotniło ciche echo. Kobieta śpieszyła się, nerwowo oglądając przez ramię. Czuła jego obecność. Był tam, choć nie mogła go zobaczyć. Przyglądał się ciekawsko, kryjąc się za drzewami pobliskiego parku. Patrzył, jak z minuty na minutę jej krok staje się coraz szybszy i jak coraz częściej zerka za siebie. Wyglądała na dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. Wiedział, że pod tym bordowym, sięgającym kolan płaszczem jest bardzo zachęcająca. Nie mógł doczekać się, gdy w jej głębokich jak lazurowe niebo oczach świat zatrzyma się. W myślach już kochał się z nią na tysiąc i jeden pozycji, i każda była tak samo dobra.

Serce biło w jej piersi jak szalone. Musiała zapalić. Teraz, nim ciśnienie rozsadzi głowę. Sięgnęła do torebki po mentolowe papierosy, wyciągnęła jednego i wsunęła między soczyście czerwone wargi. Po chwili wyciągnęła też ładną zapalniczkę w kwiaty, lecz kiedy miała ją odpalić, ta wyślizgnęła się, wpadając do kałuży. „Do diabła!” – przeklęła w myślach.

Tylko tyle mogła zrobić. Nie zatrzymała się. Nawet nie zwolniła. Widząc to poderwał się i wyszedł z ukrycia. Światło rozpalonej latarni rzuciło cień, który zdawał się być nieprzyjemną w dotyku jawą. Wilgotnymi mackami głaskał ją po karbowanych, na wpół długich włosach i gładził po plecach, zsuwając powoli niżej i niżej. Poczuła to. W powietrzu unosił się odrzucający zapach potu i smród obleśnej namiętności. Wiedziała, że jest tuż za nią. Zawsze tam był. Tym razem jednak bała się spojrzeć za siebie. Sama myśl o tym wprawiała ją w drżenie.

Rzuciła się w wir ucieczki, rozchlapując zalegające na poboczu błoto. Pędziła co sił mając nadzieję, że uda się jej dotrzeć do klatki. Była tuż za zakrętem, do którego brakowało jedynie kilka kroków. Na stukot jej obcasów nałożył się tętent jego ciężkiego, głośno dyszącego cielska. Pragnął ją dopaść.

Z impetem dopadła drzwi od klatki schodowej, chaotycznie przewalając rzeczy w torebce. Odtąd, jeśli uda się jej ujść z życiem, będzie pamiętała, by nosić przy sobie najpotrzebniejsze rzeczy. Koniec z pierdołami. „Klucze! Gdzie są klucze?!”, wrzeszczała sama na siebie. Na darmo.

Nie było ich. To pewne.

Nagle zrobiło się cicho. Tętent ucichł. Ostrożnie wyjrzała zza gzymsu, lecz rozświetlona uliczka zdawała się być pusta. Tak, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Uspokoiła się, choć myśl, że mogła po drodze zgubić klucze, przyprawiała ją o zawrót głowy. Zaczęła przepatrywać wszystkie kieszenie płaszcza i spodni. Na marne. Znalazła tylko skasowany bilet, wysmarkaną chusteczkę, pomadkę i kilka drobnych monet.

Za plecami usłyszała szelest.

Mimowolnie odwróciła się.

Jedyne, co mogła zobaczyć, to kontur dłoni trzymającej klucze i parę, która wydobywała się z ust.

Zamarła.

- Zgubiłaś coś? – mówiąc to zaczął kołysać kluczami w przód i w tył.

Flesz życiowych retrospekcji zamroczył jej umysł. Nie miała siły na płacz. Wlepiała tylko swoje na wpół martwe oczy w dyndające na palcu klucze, żałując wszystkich niepodjętych decyzji i straconych chwil.

- Weronika, mówię do Ciebie!

- K…K….Krzysiek? – wydukała, nieomal mdlejąc.

- A kogo się spodziewałaś? Ducha?

- Ufff, - odetchnęła ciężko. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę…

Weronika zsunęła z siebie wszystkie ubrania. Uwielbiała być sam na sam ze swoją nagością. Czuła się wtedy swobodnie i mogła się w pełni zrelaksować. Po dzisiejszych przygodach wiedziała, że musi się napić. Przygotowała mocnego drinka z lodem, puściła wodę do wanny i wślizgnęła na skórzaną kanapę, wyciągając nogi na niski, gustowny stolik. Powoli przepijała samotność wódką. Smakowały dziś jak nigdy. Zanim na dobre odpłynęła, rozdzwonił się telefon.

- Słucham?

- Cześć Wera. Jak się czujesz? Wyglądałaś dziś tak, jakbyś obejrzała o jeden horror za dużo.

- Krzysiek, cześć. Bardzo śmieszne! Udało ci się mnie nabrać, ale odegram się!

- Nabrać? O czym ty mówisz?

- No wiesz… Ten całe śledzenie mnie i gonienie naprawdę mnie wystraszyło.

- Że co?! Weronika, ja po prostu byłem w monopolu i zobaczyłem jak biegniesz gubiąc po drodze klucze. To wszystko.

- Zaraz, zaraz, w takim razie kto mnie…

Nie zdążyła skończyć. Szorstki, długi jęzor powoli zaczynał odcinać jej powietrze. Dusiła się, lecz owłosiony ciężar, który ją przygniótł był niemożliwy do zrzucenia. Pomijając grę wstępną, wsunął się w nią gwałtownie ocierając o głębię smukłych ud.

Jęknęła.

Nie z przyjemności, bo tą już dawno zabrano, lecz z bólu, który pozostał. Z każdym kolejnym pchnięciem widziała w wielkich, iskrzących z rozochocenia ślepiach swoją rozpadającą się kobiecość.

Czuła bliski koniec – jego i swój własny…

 

- Rany, jakie Ty masz wielkie zęby…


Więcej opowiadań na oficjalnym blogu autora: http://kontrolowanyobled.blogspot.com

 

Dział: Opowiadania
czwartek, 13 listopad 2014 01:01

LORDI powraca do Polski

1 lutego 2015 - na jedynym koncercie w Polsce wystąpi formacja LORDI, fiński zespół horror-rockowy, zwycięzcy festiwalu Eurowizja z utworem "Hard Rock Hallelujah". Zespół pod koniec 2013 roku wystąpił w Krakowie, tym razem przyjedzie do Warszawy gdzie zagra w klubie Progresja Music Zone (ul.Fort Wola 22) – 1 lutego 2015 o godzinie 19:00

Dział: Muzyka

To jego oczy mnie przerażały, a nie pysk pełen ostrych zębów. Łeb otoczony płomieniami patrzył z jego pleców. Nie chcę biec póki nie zobaczę twarzy.

***

To był sen, a w nim las pochłonięty przez ciszę. Szłam wśród drzew, ich korzenie ocierały się o moje nogi zostawiając na nich podchodzące krwią rysy. Obserwował mnie już wtedy. Kiedy oddechem poruszał czerwone włosy, przez ciało przebiegały dreszcze. Potężna dłoń ściskała mi żołądek. Strach, okropny i coś jeszcze. Każdy sen ma swój koniec. Chcę. Uciec? Nie, to coś innego.

***

Nigdy nie dziękowałam za to, że ktoś podarował mi mocnego, prawego sierpowego. Nigdy, aż do tego dnia. – Niki! Jezu... Przepraszam, ale musiałem cię jakoś obudzić. Co się z tobą dzieje? – Debil. Przyjaciel. Czułam się tak jakbym nie była do końca sobą. Musiałam mu powiedzieć. Pierwszej osobie, jaką zobaczyłam. – Posłuchaj. – Głos mi drżał a w oczach zbierały się łzy. Przyglądał mi się uważnie marszcząc czoło. Byłam mu wdzięczna, że mnie nie poganiał. Był zawsze, gdy go potrzebowałam i teraz też jest obok. Dziwne było to, że wiedziałam... Wiedziałam, że mi nie pomoże. Nie będzie potrafił. Dopadło mnie przekonanie. Nie powinnaś nic mówić Niki. Nikomu, bo... No właśnie. Dlaczego nie powinnam? – Mam koszmary. – I znów urwałam. Nie chciałam i chciałam jednocześnie. Usta same zaczęły się poruszać, a przez ściśnięte gardło wydobywały się słowa. Słyszałam je. Odbijały się w mojej głowie niczym echo i składały się w zdania. – Od paru tygodni męczy mnie jeden sen. Jestem w lesie. Martwym lesie. Korzenie drzew wychodzą z ziemi tulone przez gęstą mgłę. Właśnie zapada zmierzch. Czuję słodką woń, przypomina o swojej obecności. Oddechem porusza moje włosy. – Przerwałam. Mocno przygryzłam dolną wargę. Na języku zatańczyły kropelki krwi. – Widzę go tylko przez chwilę. Stoi tyłem tuż przede mną. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z pochyloną głową. Na plecach ma tatuaż. Łeb wilka gotowego do ataku. Otaczają go płomienie i ciągną się aż do jego ramion. – Niki. Przepraszam, ale pierdolisz głupoty. To tylko sen. A wiesz, czemu masz takie sny? Przepracowujesz się i... chlejesz bez umiaru! Weź sobie dzień wolnego, nie pij wina i wszystko będzie dobrze. – Czułam się strasznie. Ten cymbał mnie wyśmiał. Choć mógł mieć rację tylko skąd w ogóle we mnie tyle złości. Uśmiechnął się, dotknął mojego policzka i wyszedł. Gdy tylko zamknął drzwi zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam. Po udach spływały stróżki. W tym śnie było coś jeszcze. – O kurwa.

***

Te oczy, one hipnotyzują. Nie mogę odwrócić wzroku. Chcę podejść i go dotknąć. Pogłaskać wilka nawet, jeśli ma ugryźć. Chcę żeby podniósł głowę i pokazał swoją twarz. Czerwone stringi niezwykle szybko robią się mokre. Dłonie same wędrują do szyi i zaciskają się na niej. Paznokcie zdecydowanie wbijają się w skórę, odpada z nich czerwony lakier. To idiotyczne. Przecież ja się boję, chce uciec. Drzewa, las zaczyna znikać a on z nim. Padłam na kolana, zrezygnowana ukryłam twarz w dłoniach. Od kiedy pożądanie i strach idą w parze?

***

Osiem godzin pracy w pieprzonym supermarkecie. Jedyne, czego chcę to wracać do łóżka. Dokończyć swój sen. – Hejka Niki! Widzę, że mnie posłuchałaś. Odstawiłaś winka, co kochana? – Debil. A niech się cieszy cymbał jeden. Uśmiecham się sztucznie. – Jak zawsze miałeś rację Bartuś. I jak ja mam ci się odwdzięczyć? – Sarkazm i ironia to coś, czego on nigdy nie wykryje. Tak to już jest, jeśli się kończy edukacje na drugiej klasie gimnazjum. Uraczył mnie uśmiechem i poszedł. Szkoda? Dobrze? Co się ze mną dzieje?

***

Ciałem zawładnęły dreszcze, nigdy wcześniej tak się nie bałam. Twarz mokrą od łez cały czas ukrywałam w dłoniach. Bezsilność. Chciałam to skończyć i nie chciałam. Bałam się, ale coś nie pozwalało mi zawrócić. To nie jestem ja. Podniosłam głowę, powoli otwierałam oczy. Powieki były ciężkie. Musiałam włożyć wiele wysiłku w to żeby zobaczyć. A on czekał. – Czego chcesz skurwysynu! – Krzyknęłam. Cienka granica została przełamana. Patrzyłam w czujne oczy wilka. Nie byliśmy już w lesie tylko w jakimś pokoju. Może salon? Eleganckie meble zalewał wosk z zapalonych świec. Po ścianach przebiegały cienie. To była chwila, ułamek sekundy, gdy rzuciły się na mnie. Złapały za nogi, ręce i podniosły nad ziemie. Im bardziej się szarpałam tym bardziej bolało. Nie miałam już siły próbować wtedy mnie zostawiły... Rzuciły mną w drzwi. Już nie chciałam śnić, czułam krew spływającą z tyłu głowy cienkimi stróżkami. Chciałam uciec. To wtedy się odwrócił. Był piękny. Jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie ze... smutkiem? Powoli wstawałam trzymając się krzesła. Jednak nogi szybko odmówiły posłuszeństwa. Zabolało, gdy uderzyłam o oparcie. Temperatura w pokoju rosła niewiarygodnie szybko. Zrobiło się gorąco, upalnie. Chciałam odciągnąć od ciała kołnierzyk bluzki, ale nie miałam jej na sobie. Siedziałam nago na tym zasranym krześle. Rozchylone nogi, twarde sutki... To nie byłam ja. Najnormalniej w świecie to nie byłam ja! Chciałam krzyknąć – zostaw mnie! – Ku mojemu zdziwieniu zamiast tego z moich ust wydostały się nie moje słowa tworząc zdanie: RŻNIJ MNIE. Wyfrunęła ze mnie. Tak po prostu. Wtedy wszystko zrozumiałam, one mnie opętały. Powiedziała coś, ale nie słyszałam. Krzyczałam, płakałam. Wstałam z krzesła złapałam za klamkę w drzwiach. Próbowałam je otworzyć. Opuściła mnie i mogłam o sobie decydować. Tylko było już za późno. On chwycił mnie za włosy i z całej siły walnął moją głową w drzwi. Z nosa trysnęła krew spływając na usta. Zauważyłam błysk ostrza. Przecinał mi skórę na pośladkach. Rzeźnik gwałciciel. Chciałam się obudzić, skończyć ten horror. Bo to tylko sen, zaraz przyjdzie Bartek zwabiony moimi krzykami i znów dostanę po ryju. Obudzę się zlana potem i to wszystko. Minuty były godzinami. Dławiłam się własną krwią a on bawił się w najlepsze. Wychodził ze mnie na chwilę, by zrobić swoim nożykiem kolejną ranę na ciele. Po czym pakował kutasa z powrotem. Ja już nie wierzyłam, że się obudzę. Chciałam umrzeć. Ugryzłam raz, drugi, trzeci. Czułam cieniutkie żyły, ból i strach. Zacisnęłam zęby i szarpnęłam.

***

Brudna szpitalna biel była pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam. Drugą rzeczą był Bartuś. Kochany niezastąpiony Bartuś. Przyjaciel, były chłopak i kochanek. Ucieszyłam się. – Kurwa Niki! Coś ty zrobiła! – Dopiero wtedy, gdy się odezwał zrozumiałam, że płakał. – Co zrobiłam? – Bałam się tej odpowiedzi, chciałam usłyszeć wszystko byle nie to, co siedziało mi w głowie. – Przegryzłaś sobie żyły! Kurwa Niki! Przegryzłaś. – Momentalnie zbladłam, otoczyła mnie ciemność.

***

One mnie nie zostawią. Przychodzą we śnie, kontrolują doprowadzają do tego samego końca. Chcą zabić, ale powoli, bardzo powoli i boleśnie. Pożądanie i strach nie chodzą w parze. To one są pożądaniem, kiedy ogarnia nas strach. Zasypiam. Ostrzegam. Boję się. Nie chcę śnić przez wieczność.

Dział: Opowiadania
niedziela, 09 listopad 2014 00:07

Premiera: "Przebudzenie"

Mroczna, elektryzująca powieść o tym, co może istnieć po drugiej stronie życia... Premiera już 11 listopada!

Dział: Książki
piątek, 07 listopad 2014 20:15

Monument 14: Niebo w ogniu

Katastrofy ekologiczne nie są nam obce. Chociażby tsunami, które w marcu 2014 roku, wdarło się w Japonii 10 kilometrów w głąb lądu. Emmy Laybourne na podstawie takich właśnie tragicznych w skutkach wydarzeń postanowiła oprzeć swój cykl. W jej książce zaszło to jednak znacznie dalej – aż do wycieku niebezpiecznej, biologiczno-chemicznej substancji, która wcześniej była szczelnie zamknięta w wojskowej bazie.

Dzieci chroniące się w supermarkecie w Monumencie postanowiły się rozdzielić. Te z grupą krwi 0, które pod wpływem chemikaliów stawały się agresywne, zostały. Reszta wsiadła do naprawionego, szkolnego autobusu by wyruszyć w długą podróż do punktu ewakuacyjnego. Droga jest niezwykle niebezpieczna – nie tylko ze względu na skażenie, ale przede wszystkim z powodu ludzi. Supermarket jednak również nie będzie wiecznie idealnym schronieniem.

Tym razem fabuła przedstawiona została z punktu widzenia Deana i Alexa – jeden z braci został, drugi pojechał. Obydwaj prowadzą notatki i to ich treść poznaje czytelnik. Historie chłopców, okraszone ich własnymi przemyśleniami i odczuciami są iście makabryczne. Więzy, które tworzą się pomiędzy dziećmi stają sie coraz silniejsze. Pierwsza miłość, przyjaźń, szczere oddanie i uwielbienie od najmłodszych dzieci. Wszystko przedstawione zostało niezwykle realistycznie.

To co działo sie w sklepie zostało moim zdaniem nadmiernie przyspieszone. Opis drogi był znacznie ciekawszy i bardziej przejmujący. Bohaterowie nie są idealni, niejednokrotnie podejmują bardzo głupie decyzje, zachowują się desperacko, robią dziwne rzeczy. To jest właśnie między innymi moim zdaniem w tej historii genialne. Emmy Laybourne nie opisuje bandy wyidealizowanych robotów. Pisze o dzieciach – z krwi i kości. Natomiast one mają prawo na swój własny sposób radzić sobie z trudnymi sytuacjami.

Drugi tom kończy się mocnym akcentem. To by było na tyle. Zżera mnie wiec ciekawość o czym napisany został trzeci? Co jeszcze można dopowiedzieć? Jak długo będą jeszcze widoczne skutki katastrofy i jak to wpłynie na bohaterów? Zarówno „Odcięci od świata" jak i „Niebo w ogniu" to mocne, napisane jednak prostym i przejrzystym językiem, niezwykle wciągające powieści katastroficzne. Niekiedy pojawiały się pełne humoru fragmenty, był to jednak zawsze czarny, najczęściej nieco makabryczny humor. Czy trzecia cześć będzie tak samo dobrze napisana?

Również wydanie nie pozostawia wiele do życzenia. Świetna edycja tekstu, dobre tłumaczenie. Książka jest starannie oprawiona, ma skrzydełka, informacje o pozostałych tomach. Każda część zawiera w środku rozwijaną mapkę – rzecz bardzo pomocna gdy czytelnik ma wyobrazić sobie trasę podróży. Podział na rozdziały i fragmenty również był bardzo dobrym pomysłem. Odcina od siebie wydarzenia, tym samym jeszcze bardziej wzmacniając ich wydźwięk.

Nie mogę powiedzieć, że jestem zakochana w serii „Monument 14″. To po prostu nie tego typu historia. Wywiera spore wrażenie, silnie oddziałuje na wyobraźnię, ale jest wręcz makabryczna. Pochłania się ją, ale nie da się jej lubić – tak jak ciężko powiedzieć o lubieniu horrorów. Książkę przeczytałam bardzo szybko i w dalszym ciągu pozostaję pod jej wpływem. Szczerze ją wszystkim polecam! Jest naprawdę świetna!

Dział: Książki
środa, 05 listopad 2014 15:03

WIEDŹMIN powraca w doskonałej formie!

Geralt z Rivii powraca w zupełnie nowej opowieści, długo wyczekiwanym albumie komiksowym – Wiedźmin Dom ze szkła. Historia Białego Wilka ukazuje się nakładem Egmont Polska. W sprzedaży już od 5 listopada br.

Dział: Komiksy
niedziela, 02 listopad 2014 11:32

Żywe trupy #01 - Dni utracone

Chyba każdy kojarzy stwory zwane zombie.rozpropagowanych dzięki mistrzowi filmowego horroru George A. Romero. Te żywe trupy przemieszczają się po ekranach kin od wielu, wielu lat, a ostatnio trafiły nawet na karty komiksu, o którym postaram się wam opowiedzieć.

Rick pracował jako policjant w małym amerykańskim miasteczku. Po tym jak został ranny podczas służby, trafił do szpitala w stanie śpiączki. Gdy budzi się po kilku dniach okazuje się, że świat który znał odszedł bezpowrotnie, gdyż na ulicach miast i miasteczek szaleją hordy zombie. Jedyne co trzyma go przy zdrowych zmysłach to myśl o żonie i dziecku, których postanawia odszukać.

Seria „Żywe trupy" została nominowana do prestiżowej Nagrody Eisnera i jak najbardziej na ową nominację zasługuje dzięki porządnemu podejściu wydawałoby się wyeksploatowanego tematu zombie. Okazuje się, że to co rzadko nadawało się na film, w formie komiksu ma sens.

Początek nieodmiennie skojarzył mi się z filmem „28 dni później" i w jednym i drugim dziele główny bohater budzi się ze śpiączki w opuszczonym szpitalu i dopiero po wędrówce po opuszczonym mieście dochodzi do niego ogrom zniszczeń jakie dokonały się przez ten czas.
Godne uwagi są obie płaszczyzny tego albumu, gdyż scenariusz i rysunki stoją na porządnym poziomie. Fabuła oddaje klimat osamotnienia w walce z niezrozumiałym złem jakie opanowało cały kraj, a może i świat.

Wydarzenia komponują się w zgrabną całość prezentując kolejne plansze przepełnione atakami zombie, poszukiwaniem rodziny i codzienną walką o przetrwanie. Także występujące tu postacie zostały sensownie skonstruowane, tak by nie być jednowymiarowymi imitacjami prawdziwego życia, a pełnokrwistymi bohaterami.

W oczy rzuca się dobra kreska Tony'ego Moore'a. Wielość szczegółów nadaje jeszcze większego klimatu dość klaustrofobicznym planszom. Budzące naszą grozę zombie to nawiązujące do klasyki gatunku żywe trupy, posiadające tylko szczątkową inteligencję i rządzę mordu.

Wart polecenia kawałek porządnego komiksu, który pomimo że bierze na tapetę dość wyeksploatowany temat i nie kojarzy się (poza kilkoma wyjątkami) z czymś dobrym warto przeczytać. Fani horroru nawet nie powinni się zastanawiać. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.

Dział: Komiksy