Rezultaty wyszukiwania dla: akcja

 

Kiedy w 1977 roku na ekrany kin trafił film „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja”, niewielu przewidywało, że będzie to początek jednej z najważniejszych i najbardziej wpływowych sag w historii kinematografii. George Lucas, stworzyciel tej niezwykłej opowieści, zapoczątkował rewolucję w świecie filmów, technologii i popkultury. Od odległych planet, przez niezapomniane postacie takie jak Luke Skywalker, księżniczka Leia czy Darth Vader, po ikoniczną muzykę Johna Williamsa –- Gwiezdne Wojny stały się czymś więcej niż tylko seria filmów. Stały się fenomenem globalnym, który kształtuje wyobrażenia o kosmicznych przygodach już od ponad czterech dekad. Przyznam jednak, że manga, której akcja dzieje się w tym uniwersum to dla mnie coś zupełnie nowego.

Zarys fabuły

Drugi tom mangi ze świata „Gwiezdnych Wojen” — „Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi” — zabiera nas głęboko w serce Wielkiej Republiki, ukazując tajemnice, konflikty i dramaty, które kształtują galaktykę. Sławni Jedi chronią ją, starając się osiągnąć równowagę w chaosie rosnącego niebezpieczeństwa. Fabuła koncentruje się na padawanie Keerinie Fionnie i rycerce Jedi Lily Tora-Asi, którzy z determinacją próbują bronić swojego nowego domu przed zagrożeniem ze strony Nihilów. Jednak gdy mistrz Arkoff opuszcza planetę, a Lily zostaje z zadaniem odbudowy, niespodziewany gość przynosi zupełnie nowe wyzwania.

Moja opinia i przemyślenia

Akcja mangi rozwija się dość powoli, choć zawiera elementy, które dodają jej głębi, takie jak wewnętrzne konflikty Lily i jej relacja z Keerinem. Kreska komiksu jest konsekwentnie dobra, z dynamicznymi ilustracjami, które oddają atmosferę galaktycznych przygód. Marchion Ro zamknięty w formę mangi zachowuje charakterystyczną dla siebie charyzmę jako główny antagonista, natomiast Lily Tora-Asi to postać, która potrafi się wyróżnić. Jej pewność siebie i jednocześnie wewnętrzne wątpliwości stanowią serce całej historii. Choć muszę też przyznać, że jest w historii nieco zbyt wiele amerykanizacji (to znaczy poglądów, które mocno różnią się od naszych, względnie centrycznych polskich przekonań, uwzględniających czarno-białą rzeczywistość). Mimo pewnych dłużyzn, tom kończy się dramatycznie, ale jak? Tego oczywiście wam nie zdradzę.

Twórcy Shima Shinya, Daniel José Older oraz Mizuki Sakakibara prezentują unikalną perspektywę na erę Wielkiej Republiki, w której choć pojawia się wiele znanych motywów, zachowuje własną, oryginalną tożsamość. Mimo że nie jest to obowiązkowa lektura dla tych, którzy chcą zgłębić uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, to myślę żę stanowi ona przyjemne uzupełnienie dla miłośników serii.

Podsumowanie

„Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi. Tom 2” to mieszanka fascynującej fabuły, wspaniałej sztuki i głębokich charakterystyk postaci. Choć ma pewne niedociągnięcia w tempie narracji, sądzę, że warto poświęcić jej czas. To całkiem udana kontynuacja. 

Dział: Komiksy
niedziela, 30 lipiec 2023 14:32

Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 15

 

Garfield — leniwy kot, który podbił serca czytelników na całym świecie. Kiedy myślimy o komicznych kocie, wielu z nas natychmiast przychodzi na myśl postać o imieniu Garfield. Ten ponury, leniwy i wiecznie głodny kocur od wielu, wielu lat bawi czytelników swoim specyficznym podejściem do życia, kontrastującym z typowymi zachowaniami domowych zwierząt. Komiksy z Garfieldem w roli głównej bawią nas niezmiennie od lat. Dzięki wydawnictwu Egmont możemy przeczytać wszystkie paski w serii wydań zbiorczych „Tłustych, kocich trójpaków”. 

W tomie 15 znalazły się zeszyty: „Garfield przesłania słońce”, „Garfield na bananach” i „Garfield zajada i włada”. 

Początki Garfielda

Twórcą sławnego kota jest Jim Davis, który po raz pierwszy zaprezentował Garfielda światu 19 czerwca 1978 roku. Komiks ukazał się jako codzienny pasek w gazecie i szybko zyskał popularność wśród czytelników. Davis, inspirowany własnymi doświadczeniami z kotami, postanowił stworzyć postać, która była przeciwieństwem stereotypowego, miłego kota. Garfield stał się więc zrzędliwym, ale inteligentnym zwierzęciem, które patrzy na świat z przymrużeniem oka.

Chociaż Garfield jest bez wątpienia główną atrakcją swojej historii, inne postaci komiksu również odegrały ważną rolę w jego sukcesie. Jon Arbuckle, właściciel Garfielda, często gra rolę prostej osoby, pozwalając Garfieldowi błyszczeć swoim humorem. Nermal, najbardziej uroczy kociak na świecie, oraz pies Odie również pojawiają się regularnie, dostarczając dodatkowych elementów humorystycznych.

Popularność i wpływ

Sukces Garfielda nie ogranicza się tylko do paska komiksowego. Kot ten stał się ikoną popkultury, pojawiając się w wielu filmach, serialach telewizyjnych, książkach i grach. Produkty związane z Garfieldem, od koszulek po zabawki, stały się hitami sprzedaży. Jednak prawdziwym dowodem na wpływ Garfielda jest jego trwałość. Przez dziesięciolecia kot ten kontynuował swoją misję, dostarczając czytelnikom codziennej dawki humoru. Zjawisko Garfielda pokazuje, że czasem to najprostsze pomysły - jak leniwy kot kochający lasagne - mogą stać się największymi hitami.

Podsumowanie

Garfield, dzieło Jima Daviesa, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i ukochanych komicznych kotów w historii komiksu. Jego niepowtarzalny charakter i zdolność do komentowania ludzkich słabości uczyniły go ikoną dla wielu pokoleń czytelników. W świecie, który często może się wydawać zbyt poważny, Garfield przypomina nam o wartości dobrego śmiechu i prostych przyjemnościach życia. Sięgnijcie po komiks, bo naprawdę warto! Jest ponadczasowy! Ja na półce mam już całą serię. 

Dział: Komiksy
środa, 06 wrzesień 2023 14:08

Cypek

 

Lubię czytać literaturę młodzieżową, ale prawda jest taka, że książki z tego gatunku rzadko kiedy mnie zaskakują. Jednak powieść Miki Modrzyńskiej o wdzięcznym tytule „Cypek” okazała się wyjątkowa. Niesie w sobie całe morze emocji, porusza ważne tematy i niemi się setkami przeróżnych barw. 

O czym jest książka

„Cypek" Miki Modrzyńskiej to zdecydowanie jedna z tych książek, które zostają w pamięci czytelnika na długo. Historia Lidki, dwudziestodwuletniej kobiety, która nie może poradzić sobie z traumą i żalem po śmierci swojej siostry, jest zarazem smutna, wzruszająca, ale i momentami humorystyczna. Czujemy każdą emocję, która przechodzi przez bohaterkę, a jej nocna wędrówka po mieście pełna jest niespodziewanych zwrotów akcji.

Moja opinia i przemyślenia

Sądzę, że pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury, jest sposób, w jaki Modrzyńska kreuje postać głównej bohaterki. Lidka jest pełna sprzeczności: z jednej strony jest przepełniona żalem, z drugiej zaś jest gotowa na ryzykowne wybory i poszukiwanie prawdy. Czuje się winna, że żyje, podczas gdy jej siostra nie, ale jednocześnie nie chce rezygnować z życia. Te wewnętrzne konflikty ukazują, jak trudny jest proces żałoby i jak różne mogą być jego etapy. Autorka w mistrzowski sposób uchwyciła jej emocje. Wątki z przeszłości ukazują relacje między siostrami i pozwalają zrozumieć skomplikowaną dynamikę ich związku. Te wspomnienia czynią historię naprawdę autentyczną i przekonywającą.

Jednak „Cypek” to nie tylko smutna opowieść o żałobie. W całej historii humor przeplata się z dramatem, a Lidka, w trakcie swojej podróży po mieście, spotyka szereg barwnych postaci, które dodają tytułowi pewnej lekkości. Momentami można się śmiać, w innych zaś chwilach łzy same cisną się do oczu. To sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, a każdy rozdział czytamy z zapartym tchem. Szczególnie że styl pisania Modrzyńskiej jest płynny, jej opisy są precyzyjne, a dialogi wiarygodne. Czujemy, że jesteśmy tam, obok Lidki, towarzyszymy jej w wędrówce. Mimo że cała akcja książki rozgrywa się w ciągu jednej doby, nie mamy wrażenia, że historia jest zbyt skondensowana czy pośpieszna, odbieramy ją raczej jako intrygujący, zupełnie nowatorski pomysł.

Podsumowanie

Myślę że „Cypek" to mocna, emocjonalna opowieść o bólu, radzeniu sobie z traumą i poszukiwaniu prawdy. To historia o tym, jak ważne jest, zmierzenie się z przeszłością, by móc iść naprzód. Pisarka z niezwykłą wrażliwością ukazała trudny proces żałoby, ale jednocześnie dała nadzieję na lepsze jutro. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję!

Dział: Książki
wtorek, 05 wrzesień 2023 12:49

Konkurs: Cytoniczka. Skyward.

Kiedy waży się los całej galaktyki, zwykła odwaga już nie wystarczy – ratunkiem jest tylko wyprawa poza gwiazdy…

Dział: Zakończone

„Orki i gobliny” to kolejna z serii rozgrywających się w Akwilonie – jednym z największych komiksowych uniwersów fantasy. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 24 lipiec 2023 13:43

Natura Śródziemia

 

 

„Natura Śródziemia”, pod redakcją Carla F. Hostettera, to wyjątkowe i unikalne dzieło, które sprawia, że możemy zagłębić się w twórczość J.R.R. Tolkiena na niespotykaną dotąd skalę. To hołd dla twórczości autora, który prezentuje niepublikowane wcześniej materiały z Oxfordu, rzucające nowe światło na złożoność i szczegółowość świata Śródziemia.

Publikacja jest skarbnicą wiedzy, pokazującą Tolkiena jako mistrza szczegółów, który wykreował kompleksowy, spójny i autentyczny świat, pełen drobiazgów od geografii, klimatu, flory i fauny, po subtelne elementy takie, jak cykle życia elfów czy przemiany hobbitów. Mimo że książka jest skierowana głównie do wiernych fanów Tolkiena, z dużą starannością tłumaczy i interpretuje notatki autora, co ułatwia zrozumienie lektury nawet tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z mitologią Śródziemia.

„Natura Śródziemia” to podróż dla tych, którzy pragną delektować się każdym słowem i szczegółem, wyróżnia się swoim unikalnym tempem, które jest powolne i pełne głębi. Podróż tą docenią prawdziwi fani Śródziemia, którzy poprzez niepublikowane wcześniej teksty mają okazję doświadczyć procesu twórczego Tolkiena i zrozumieć, jak złożony i przemyślany jest świat, który stworzył.

Książka składa się z trzech sekcji, które poruszają odmienne aspekty życia i istnienia w Śródziemiu. Pierwsza część, „Czas i starzenie się”, dotyczy jednostek czasu, skali pokoleniowej, a nawet życia i rozwijania się elfów. Druga część, „Ciało, umysł i dusza”, koncentruje się na subtelnym wyglądzie, wiedzy i duchowości Śródziemia. Trzecia część, „Świat, jego krainy i ich mieszkańcy”, oferuje obszerne opisy krajobrazów i kultur, które wypełniają to magiczne uniwersum.

„Natura Śródziemia” z pewnością nie jest łatwą lekturą, wymaga od czytelnika skupienia i zaangażowania, ale ten wysiłek jest wynagradzany bogactwem informacji, które poszerzają nasze zrozumienie świata Tolkiena. Ta książka to prawdziwe wyznanie miłości do twórczości autora, dzięki której doceniamy go jeszcze bardziej.

W publikacji znajdziemy szczegółowe opisy, które wykraczają poza fabułę „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”. Napotkamy w niej między innymi opisy domostw w Śródziemiu, podróży konnych elfów czy produkcji lembasów, co sprawia, że te znane nam z powieści rzeczy nabierają nowego wymiaru.

Przy czytaniu „Natury Śródziemia” dostrzegamy, jak mocno Tolkien zagłębił się w tworzenie swojego świata. Jego dbałość o szczegóły, poświęcenie i wyobraźnia, które przejawiają się na każdej stronie, są po prostu zdumiewające. Śródziemie nie jest tylko tłem dla przygód bohaterów; to pełnokrwisty, żywy świat, w którym każdy element ma swoje miejsce i znaczenie.

Estetyka wydania doskonale wpasowuje się w dotychczasowe publikacje, co sprawia, że „Natura Śródziemia” jest nie tylko wspaniałym uzupełnieniem kolekcji każdego fana Tolkiena, ale także hołdem dla jego niezwykłej kreatywności. Przepięknie prezentuje się na półkach, tworząc harmonijną całość z pozostałymi dziełami.

„Natura Śródziemia” to wybitne potwierdzenie słów Tolkiena, że fantazja jest naturalnym aspektem ludzkich działań, która nie niszczy rozumu, ani nie stępia apetytu na naukową wiedzę. Ta książka wzbogaca naszą wyobraźnię, poszerza naszą wiedzę i z pewnością sprawia, że nasza miłość do Śródziemia staje się jeszcze silniejsza. Jeśli jesteś fanem Tolkiena, to jest to pozycja, której nie możesz pominąć.

Dział: Książki
poniedziałek, 24 lipiec 2023 12:08

Harlan Coben: „Śladem tajemnic”

Rodzinne sekrety… Misterna sieć intryg… Fałszywe tropy… Zaskakujące zakończenia. Nie ma chyba na świecie wielbiciela thrillerów, który nie słyszałby o Harlanie Cobenie i nie przeczytał choć jednej z jego powieści. Jako pierwszy współczesny autor Coben zdobył trzy najbardziej prestiżowe nagrody literackie przyznawane w kategorii powieści kryminalnej, w tym najważniejszą – Edgar Allan Poe Award.

Dział: Książki

 

Mam wielką słabość do powieści post apo. To pozostałość z czasów, gdy takie historie windowały się wysoko na liście bestsellerów. „All That's Left in the World. To, co zostaje po końcu świata” to książka o dość ciekawym i intrygującym tytule. Miłość w czasach zarazy? Bez przerysowania, naśmiewania się i iście straszna?

Ludzkość wyginęła przez śmiercionośnego wirusa. Przeżyli nieliczni, w tym Andrew, którego poznajemy w momencie, gdy jest ranny, głodny i wycieńczony. Pojawia się przed domem Jamiego. Gdy ich schronienie przestaje być bezpiecznie, chłopcy postanawiają wyruszyć na południe, aby znaleźć jakąś cywilizacje. Jednak życie w świecie, gdzie ludzkość wyginęła, jest bardzo trudne, a inni ocaleni są zdolni do wielu okropnych rzeczy. Andrew i Jamie wyruszają w podróż. Chociaż razem są bardzo silną drużyną, mają swoje tajemnice. Wspólna, ciężka podróż wzbudza także uczucia, co do których obaj nie są pewni.

Przyznam, że oczekiwałam czegoś innego, ale nie jestem rozczarowana lekturą. Nastawiłam się na ciekawy świat post apo, gdzie autor powadzi nas przez mroczny i niebezpieczny świat. Jednak w tej książce to wszystko jest tłem dla uczuć, które rodzą się między bohaterami. Cała historia jest niesamowicie barwna i ciekawa. I o dziwo, chociaż akcja rozgrywa się w mrocznym świecie, to nie sposób się nią nie zachwycić. Jestem zachwycona tym, z jaką delikatnością autor opisuje wszystkie emocje i uczucia. Robi to w sposób niezwykle delikatny i obrazuje wszystkie wątpliwości, miłostki, wątpliwości. Dodajemy do tego jeszcze przeszłość i mroczne demony bohaterów i mamy opowieść, która wciągnie czytelnika od pierwszych stron. Zestawienie strasznego dystopijnego świata z delikatnością uczuć Andrew i Jamiego jest niezwykle piękne i ciekawe.

Uwielbiam bohaterów, którzy zostali wykreowani niezwykle realistycznie. Nie wiem, czy mogłabym wskazać ulubieńca, bo zarówno Jamie, jak i Andrew mają w sobie cechy, które uwielbiam. Pierwszy z nich ma niesamowity humor, z perfekcją posługuje się sarkazmem. Jamie natomiast jest niezwykle słodki i delikatny. Idealny duet – bohaterowie dopełniają się perfekcyjnie!

Jest w tej książce wiele elementów, które uwielbiam i składają się na ciekawą, cudowną powieść! Chociaż spodziewałam się czegoś innego, to okazało się, że ten dystopijny querowy romans kupił moje serce. Chociaż wydaje się, że motyw apokaliosy jest oklepany to przez romans bohaterów, ich miłość, która tak kontrastuje z tym przerażającym światem, ta historia jest bryzą świeżości na rynku wydawniczym.

Dział: Książki
środa, 28 czerwiec 2023 21:57

Wiedźmy z Kijowa. Miecz i krzyż

Od dłuższego czasu na rynku wydawniczym, pojawia się coraz więcej literatury naszych sąsiadów zza wschodniej granicy. Z pewnością ma to związek z tym, co dzieje się na Ukrainie, jednak dzięki temu wielu czytelników ma szansę odkryć wspaniałą twórczość, o której u nas, do tej pory było cicho. Do takich historii zaliczają się „Wiedźmy z Kijowa” – książka autorstwa Łady Łuziny, gdzie obok tytułowych trzech kobiet, głównym bohaterem jest Kijów. Zacznijmy jednak od początku...

Niby przypadkiem (a wszyscy wiemy, jak to z wiedźmowymi przypadkami jest) spotykają się trzy kobiety – bezwzględna bizneswoman Katia, zaczytana w „Mistrza i Małgorzacie” studentka Masza oraz ekscentryczna piosenkarka w nocnym klubie Dasza. Wszystkie są świadkami śmierci wiedźmy, która w ostatnich chwilach przekazuje swoje moce trzem kobietom. Masza, Dasza i Katia nie bardzo chcą wierzyć w magię i czarnoksięstwo, jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zdobyły pewne magiczne moce. Dodatkowo nad Kijów nadciąga niebezpieczeństwo – jakieś zło nachodzi na miasto, a nasze bohaterki będą musiały stawić mu czoła.

„Wiedźmy z Kijowa” to opowieść niesamowicie specyficzna – trudna, ze względu na miejsce akcji i niekiedy język – ale zarazem piękna, magiczna, słowiańska i ciekawa. Jeżeli, tak jak ja, pokochaliście „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakova i chcecie poczuć klimat tej powieści, to sięgnijcie po powieść Łuziny, która również jest wielką fanką tego dzieła. Po lekturze „Wiedźm...” nabrałam ochoty na powrót do Wolanda Behemota i Małgorzaty. Tuż obok magii i czartów znajduje się magia słowiańska. Chociaż wydaje się, że nasze rodzime kultury są podobne, to dowiecie się z tej historii wielu ciekawych, nowych aspektów, rytuałów czy słowiańskich wierzeń, zakorzenionych w historii. Dla fanów mitologii to będzie prawdziwa uczta – ja sama jestem niesamowicie oczarowana tym aspektem. Nad całą powieścią unosi się specyficzna, bułhakovska i magiczna atmosfera, która oplata czytelnika i nie pozwala oderwać się od lektury ani na chwilę.

Obok wszystkich aspektów, które wypisałam powyżej, pojawia się ciekawa intryga kryminalno-magiczna. Straszna, mroczna, a czasami przedziwna i wręcz absurdalna, jednak wszystko ładnie i spójnie skleja się w całość. Autorka już od początku rzuca czytelnikowi smaczki, zagadki, a także i trupy podrzucone w dość specyficznych miejscach – ja nie mogłam doczekać się, aż intryga się zagęści, a nasze bohaterki będą musiały rozwikłać tajemniczą sprawę.

Bohaterki zostały połączone ze sobą na zasadzie kontrastów – na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują ze względu na charter, życie i moce – ale coś je łączy i razem tworzą spójna całość. Niektóre ich cechy zostały przerysowane i wyolbrzymione, co powoduje wiele ciekawych i zabawnych wydarzeń, jednak nie wyobrażam ich sobie jako pojedyncze ogniwa. Łuzina stworzyła bohaterki, które zapadają w pamięci. Dasza, Masza i Katia mają wady, co czyni je niesamowicie ciekawymi, żywymi i barwnymi bohaterami. Nie sposób nie wspomnieć o czwartej, ważnej postaci, a raczej mieście, w którym akcja się rozgrywa. Kijów ma wspaniałą historię, architekturę, a czytelnik może przejść przez malownicze uliczki razem z bohaterami. Jednak dla osoby, która nie zna topografii miasta, jego przeszłości, odbiór książki może sprawić pewien problem. Jednak nic tak bardzo nie intryguje, jak niezbadane – ja sama wielokrotnie sięgałam do Wikipedii, aby doczytać, poznać czy chociaż zobaczyć miejsce, w którym akcja się rozgrywa. Okazuje się, że Kijów to miasto wielu kontrastów, przepełnione duchem historii i magi; miejsce, które warto kiedyś odwiedzić i odetchnąć tym wiedźmowskim powietrzem.

„Wiedźmy z Kijowa” to nie jest historia dla wszystkich. Łuzina na katach swojej książki umieściła wiele wątków, ale nie czuć znużenia czy zagubienia w akcji. Jednak niektórzy mogą poczuć się przytłoczeni nowym, nieznanym miastem, jakim dla nas jest Kijów. Zakochałam się w języku, jakim napisana jest ta historia – niesamowicie plastyczny, obrazowy, niekiedy trudny i wyolbrzymiony. Jednakże warto poznać tak inną i ciekawą literaturę.

Dział: Książki
poniedziałek, 08 maj 2023 14:51

The Inheritance Games

 Jeżeli jest jakiś motyw w literaturze, który uwielbiam, to zdecydowanie jest to wielki, piękny dom pełen tajemnic i zagadka, którą należy rozwiązać. „The Inheritance Games” zapowiadało się wspaniale. Zaintrygowała mnie fabuła, a zewsząd docierały do mnie bardzo pozytywne opinie. Z wielkimi oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę i…

 

… przepadłam!

Avery w jednym momencie śpi w samochodzie, pracuje ponad swoje siły, a w drugim jest dziedziczką wielkiej fortuny! Jak do tego doszło? To pytanie zadaje sobie nie tylko bohaterka, ale również cała rodzina zmarłego. Wszystkich niezwykle zaskoczyła ostatnia wola Tobiasa Hawthorne’a. Dlaczego przekazał wszystko – aktywa, wielki dom, swoje kolekcje, a także fundację – dziewczynie, której nie widział na oczy? Avery nie wie, że zmarły uwielbiał zagadki, a ta, której dziewczyna stała się uczestnikiem, jest chyba jego największą. Dodać muszę do tego, że aby w pełni odziedziczyć majątek, panna Grambs musi się na rok przenieść do Howathorne House. Niestety, mieszkają też tam najbliżsi członkowie rodziny Tobiasa, którzy obeszli się smakiem, jeżeli chodzi o wielki majątek staruszka.

Avery wraz z jednym braci, Jamesonem, zaczyna rozwiązywać zagadkę, którą przygotował zmarły. Towarzyszy im w tym Greyson, a dwóch pozostałych braci Hawthorne przygląda się tej sytuacji z boku. Czy uda im się dowiedzieć, dlaczego Tobias przepisał cały majątek dziewczynie, której nie znał?

„The Inheritance Games” to książka, która wciąga już od pierwszych stron. Rozdziały nie są długie, a kończą się jakimś niedopowiedzeniem czy sceną, którą autorka ucięła w najbardziej intrygującym momencie. Taki zabieg sprawia, że gdy podczas czytania, powiecie, iż tylko jeden rozdział i udajecie się spać, to możecie po godzinie zauważyć, że przeczytaliście już ich dziesięć. Dodatkowo akcja już od początku nie pozwala czytelnikowi odetchnąć. Bardzo dużo się dzieje, a zagadka, którą skonstruował nieżyjący senior, jest naprawdę intrygująca. Nikt nie wie, dlaczego Avery odziedziczyła majątek, a to przyciąga i intryguje. Śledziłam z zainteresowaniem kolejne tropy, towarzyszyłam bohaterom podczas poszukiwania poszlak i wskazówek, a im bliżej zakończenia, tym wszystko robiło się coraz bardziej zagmatwane! Dodam, że ostatnie strony książki spowodowały, iż jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji historii.

Nie zabrakło w tej historii wątku miłosnego, ale nie umiem się o nim wypowiedzieć. To był miły dodatek do tajemnic i zagadek, jednak nie potrafię wyobrazić sobie bohaterki z żadnym z braci. Za mało chemii, uczuć, emocji, ale czuję, że w kolejnej części, autorka rozwinie ten wątek.

Dział: Książki