czerwiec 22, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Sci fi

czwartek, 15 kwiecień 2021 22:38

Żelazna kraina

Seria Elfy Ziemi i Powietrza to debiut pisarski Holly Black, która zyskała wielką popularność dzięki trylogii o Cardanie i Jude. „Żelazna Kraina” to ostatnia część pierwszej wymienionej wyżej serii, która zbiera różne opinie, ale dla fanów twórczości autorki to punkt obowiązkowy. Czytając powieści z serii Elfy Ziemi i Powietrza widać, jak dużą pracę włożyła autorka w to, aby rozwinąć swój warsztat pisarski.
 
W Żelaznej krainie ponownie wracamy do Roibena i Kyle. Nowy władca Dworu Termitów musi stanąć do walki ze swoją dawną ukochaną, potężną królową Silaril. Kyle, która dopiero niedawno dowiedziała się, kim tam naprawdę jest, łączy świat elfów i ludzi, co nie jest łatwym zadaniem. Podróżuje pomiędzy tymi dwiema krainami i stara się zachować względną równowagę. Dodatkowo Roiben odsuwa ją od siebie, a Kyle, która nie zna powodu, stara się zrobić wszystko, aby nie stracić ukochanego elfa.
 
Gdy nastanie najciemniejszy dzień zimy, w pałacu ma odbyć się koronacja nowego króla. Kyle musi w niej uczestniczyć, ale nie wiadomo, czy królowa zechce odnowić rozjem. Czy szykuje się wojna?
 
Poprzednie dwa tomy cyklu bardzo mi się podobały, ale miały wady, obok których nie dało się przejść obojętnie. Serce Trolla było lepsze niż Zła Królowa, ale Żelazna kraina to jest prawdziwa uczta! Gdy zaczęłam czytać książkę, nie mogłam się od niej oderwać ani na chwilę. Poczułam się tak, jakbym ponownie weszła w świat elfów, który mnie tak zafascynował przy lekturze „Okrutnego księcia”. Widać, jaką wielką ewolucję przeszedł styl Holly Black od pierwszego do trzeciego, ostatniego tomu serii. Jeżeli czytaliście poprzednie dwa i nie byliście zadowoleni, to zdecydujcie się jednak na to, aby przeczytać i tę.
 
Kyle, a także i Val (bohaterka Serca Trolla) przestały być małymi dziewczynkami, które najpierw robią, a potem myślą. Wydarzenia, w których uczestniczyły, pozwoliły im dorosnąć, stać się dojrzałymi kobietami, które wiedzą, czego chcą. Uwielbiam takie metamorfozy i z rozkoszą obserwowałam poczynania bohaterek.
 
Akcja brnie do przodu z zawrotną prędkością. W Żelaznej krainie nie ma miejsca na spokojne sceny, o nie. Tutaj, napędzani pragnieniem poznania zakończenia historii, zatapiamy się w tę lekturę. Nie można zakończyć książki na danym rozdziale, bo autorka zostawia nas w takim momencie, że koniecznie musimy dowiedzieć się, co było dalej. To jak efekt domino – gdy przewrócimy, a w tym jeden klocek, nie możemy zatrzymać całego procesu. W przypadku książki, gdy tylko odkryjemy początek, musimy dowiedzieć się, jak wygląda zakończenie i czy wszystkie rozpoczęte wątki, zostaną ukończone.
 
W ostatniej części trylogii Black duże się dzieje. Roiben odsuwa od siebie Kyle. Dlaczego? Co kieruje władcą Dworu Termitów? Nie tylko czytelnika to intryguje, ale również i główną zainteresowaną. Jak wiecie, świat elfów, cnych i niecnych dworów, jest pełen manipulacji (wszak magiczni bohaterowie nie potrafią kłamać, więc doszli w grach słownych do poziomu mistrzowskiego), polityki i zagrań. W tej części Holly Black łączy wątek miłosny z całą fabułą bardzo dobrze. Żaden nie przejmuje władzy, raczej płyną tuż obok siebie, bez żadnej walki czy rywalizacji.
 
Żelazna kraina to książka, która jest genialnym zakończeniem historii. Koniecznie musicie ją poznać.

 

Dział: Książki
wtorek, 13 kwiecień 2021 17:31

Frigiel i Fluffy. Blok pierworodny

 
Powieści czy komiksy na podstawie gier komputerowych stają się faktem. Już nie możemy powiedzieć, że gra to medium, które absolutnie nie wpływa na kulturę. To medium, które zaczęło być inspiracją dla produktów kultury.
 
Tym razem do rąk czytelnika trafia trzeci tom komiksowej serii o perypetiach Frigiela, jego dzielnego psa i kompanów. To prawdziwi młodzi poszukiwacze przygód. Do tego tym razem zaczyna się ich przygoda tak jak w powieściach fantasy: w karczmie. Ba, nawet zaczynamy od lokalnego bajarza, który garstce słuchaczy opowiada o dawnych dziejach, przygodach i mitach. Jeden z naszych bohaterów, Abel, bardzo naiwnie wierzy w każde słowo opowiadającego. Jednak nasi poszukiwacze przygód otrzymują właśnie za zadanie zmienić pilnującego kopalni strażnika. Chcąc nie chcąc udają się na miejsce, choć Abel cały czas czuje, że to w tej kopalni znajdą legendarny blok pierworodny, o którym opowiadał bajarz. Blok pierworodny jest bowiem pierwszym blokiem, jaki kiedykolwiek powstał, a do tego ma niesamowitą moc.
 
Wspomnienie o bloku pierworodnym jest jak strzelba Czechowa – skoro ktoś o nim wspomniał, musi istnieć. I nie dziwota, że nasi bohaterowie, a także banda złoczyńców, wpadają na jego trop Frigiel, Fluffy, Abel i złodziejka Alice wpadają w poważne tarapaty, jak na serię przygodową przystało.
 
Dla mnie, dorosłego czytelnika, zgrabnym posunięciem było wprowadzenie mechanizmu pętli czasowej. Bardzo lubię tak dobrze wprowadzoną inną linię czasoprzestrzeni, jak w tym komiksie. Niestety nie jestem targetem komiksu, bo raczej jest on przeznaczony dla młodszego czytelnika, więc nie w pełni mogę odebrać fabułę. O wiele lepsze będą do tego dzieci, zwłaszcza jeśli kochają Minecraft. Jest to krótka, prosta czytelnicza przygoda i myślę, że właśnie im spodoba się bardziej niż mnie.
Dział: Komiksy
wtorek, 13 kwiecień 2021 16:52

Frigiel i Fluffy. Lodowe królestwo

 
Choć opady śniegu to nic dziwnego w grze Minecraft, to jednak bohaterów komiksowej serii tego uniwersum pt. Frigiel i Fluffy bardzo dziwią płatki śniegu w ich mieście. Wszak Lanniel to miasto dość ciepłe i zima tu raczej z tych bezśnieżnych. Okazuje się, że śniegu staje się coraz więcej i nie jest to wyłącznie kaprys pogody, a raczej wynik podstępnej działalności niejakiego Lodowego Króla. Ów gotowy jest ocieplić kontakty z miastowymi, o ile łzy po śniegu otrze wózkiem złotych sztabek. Do tego znowu ktoś w okolicy kradnie płody rolne, a nawet warsztat magiczny dziadka Frigiela gdzieś wyparował.
 
Dziadek także jest jakiś nieswój. Frigiel nie ma jednak czasu, by się martwić. Bohaterowie, jakimi stali się on i jego kompani, mają w tym zeszycie za zadanie eskortowanie okupu do zamku Lodowego Króla. Rzeczywistość zaskakuje ich jednak mocniej niż wojownicze bałwany strzegące lodowej twierdzy. Będziemy tu świadkami nie tylko porządnej bitwy, niekoniecznie na śnieżki, ale także dość ciekawego kryminalnego wątku.
 
„Lodowe królestwo” to czwarty zeszyt przygód w Minecrafcie wesołej trójki przyjaciół Abla, Alice, Frigiela i jego psa. Czy to oznacza, że czytelnik powinien zacząć od pierwszego tomu? Niekoniecznie, choć pierwszy pt. „Tajemnica zaginionych arbuzów” byłaby wystarczającą częścią, która odpowie na każde pytanie oraz nada odpowiednie wprowadzenie w temat tej przygodowej serii.
 
Tak jak w przypadku poprzednich częściach, tak i tu mamy do czynienia z adaptowanym scenariuszem książki Frigiela i Jeana-Christophe Derriena oraz rysunkami Minte. Graficznie jest to całkiem udane odwzorowanie uniwersum Minecrafta, z takimi niuansami jak choćby, że bałwany mają głowę dyni, a nie kuli śnieżnej, a miecze mogą być zaczarowane (mówiąc minecraftowo: enchantowane). Choć jako dorosły czytelnik nie jestem raczej targetem tej książki, uważam, że dzieci, zwłaszcza te zauroczone grą Minecraft, będą zadowolone z lektury.

 

Dział: Komiksy
wtorek, 13 kwiecień 2021 16:20

Gwiezdna ofensywa komiksowa 2021

Wiosną 2021 roku rozpocznie się gwiezdna ofensywa wydawnictwa Egmont Polska na rynku komiksowym. W kwietniu i maju, zaledwie kilka miesięcy po premierze w USA, na rynek trafią pierwsze tomy trzech nowych serii osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen: Star Wars, Darth Vader oraz Łowcy nagród.

Dział: Komiksy

Night City to potężne megamiasto i jeden z głównych bohaterów gry „Cyberpunk 2077”. W swojej ponad osiemdziesięcioletniej historii doświadczyło wielu wstrząsów: od Czwartej Wojny Korporacyjnej, przez Incydent Nuklearny, aż po Wojnę Unifikacyjną, ale zawsze otrząsało się, zachowując swoją różnorodność. Teraz fani mają okazję odkrywać je również za sprawą serii komiksów. Na 14 kwietnia wydawnictwo Egmont Polska zaplanowało premierę pierwszego tomu cyklu - „Cyberpunk 2077: Trauma Team”.

Dział: Komiksy
wtorek, 13 kwiecień 2021 15:02

Przebudzenie powietrza

 

Uczennica z biblioteki… Książę czarodziej… I nierozerwalna magiczna więź…

Fantastyka to mój ulubiony gatunek literacki. Nie ważne ile by w nim nie powstało świetnych powieści, zawsze znajdzie się miejsce na coś nowego. W przeciwieństwie do pracy przy książkach z realnego świata, pisarzy fantastyki ogranicza wyłącznie ich własna wyobraźnia. Czy Elise Kova podczas pisania „Przebudzenia powietrza” udało się wykorzystać ten cały, wspaniały potencjał gatunku?

Zarys fabuły

Życie nastoletniej Vhalli Yarl, diametralnie zmienia się, gdy okazuje się, że jest Kroczącą z Wiatrem, czyli czarodziejką władającą powietrzem, pierwszą od stu pięćdziesięciu lat. Dodatkowo przed śmiercią ratuje następcę tronu, księcia Aldrika, który sam jest potężnym czarodziejem. Świat dorastającej w bibliotece wśród książek Vhalli zmienia się nie do poznania, pytanie tylko brzmi: na lepsze czy na gorsze? Jak potoczą się dalsze losy młodej bohaterki? 

Moja opinia i przemyślenia

„Przebudzenie powietrza” to lekka, raczej młodzieżowa fantastyka z wątkiem romantycznym, który rozwija się na tle fabuły. Właśnie takie tytuły lubię najbardziej. To one pozwalają mi odprężyć się po ciężkim dniu i wraz z bohaterami przeżyć wspaniałą przygodę. Fabuła książki jest prosta i raczej schematyczna, a mimo to sama historia należy do bardzo przyjemnych, a czyta się ją wręcz błyskawicznie. Mam jednak wrażenie, że „Przebudzenie powietrza” to dopiero wstęp do czegoś znacznie bardziej złożonego. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii.   

Książka ma śliczną okładkę, która od razu przyciąga wzrok. Myślę, że każdy miłośnik młodzieżowej fantastyki widząc ją na półce w księgarni, od razu zajrzy do środka. I dobrze zrobi, bo chociaż sam pomysł na główny wątek fabuły nie jest niczym nowym, to jednak pisarce udało się wykreować całkiem ciekawy świat, który mam nadzieję, w kolejnych tomach będzie się coraz lepiej rozwijał, a czytelnicy będą mogli poznać niesamowite, związane z nim szczegóły.

Podsumowanie

Jeżeli, drogi Czytelniku, lubisz lekką, młodzieżową fantastykę, to „Przebudzenie powietrza” będzie dla Ciebie przyjemną, relaksującą lekturą. Być może nie jest to powieść wybitna, ale z pewnością wykreowana przez Elisę Kova historia jest ciekawa i zgrabnie napisana. Z książką spędziłam kilka przyjemnych chwil i już teraz niecierpliwie czekam na kolejny tom fantastycznej serii. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się dalej ta baśniowa historia. 

Dział: Książki
poniedziałek, 12 kwiecień 2021 19:50

Znękany

Maurice nigdy nie miał łatwego życia - jako najstarszy z licznego rodzeństwa już od najmłodszych lat pomagał tyranizującemu go ojcu na farmie. Często było mu tak ciężko, że życzył seniorowi wszystkiego, co najgorsze. Nie pomagał również fakt, że od Boga ojciec wolał kogoś innego...
 
Z biegiem czasu Maurice zauważył, że jakaś siła reaguje na jego prośby o pomoc, a ciężka praca na roli przestała być dla niego – przynajmniej fizycznie - tak dużym problemem. Wciąż jednak marzył o ucieczce od ojca tyrana. A gdy wreszcie mu się to udało, to tajemnicze COŚ, czemu ojciec oddawał hołd w ich stodole, postanowiło mu towarzyszyć. Zawsze.
 
Znękany mężczyzna pragnął wreszcie zaznać spokoju. W nowym życiu z trzecią żoną, Nancy, nieustannie dręczyły go niepokojące zjawiska: samoistnie wybuchające pożary, krwawe łzy czy informacje od jego bliskich, że w jednym momencie pojawił się w dwóch różnych miejscach jednocześnie. Po zasięgnięciu rady u miejscowego proboszcza za jedyny ratunek małżeństwo Therliault uznało Ed’a i Lorraine Warrenów. Czy ów znany każdemu duet demonologów poradzi sobie z tym, co od tak wielu lat kryje się w Maurice’u… ?
 
„Znękany” to już kolejna historia o tym, jak Ed wraz ze swoją żoną Lorraine walczą z siłami zła. To świadectwo kolejnej osoby zmagającej się z problemem natury nadnaturalnej, która praktycznie znikąd nie mogła liczyć na pomoc. Dobrze, że ów duet demonologów wciąż trwał na posterunku. Jako fanatyczka tego, co nadnaturalne, musiałam zapoznać się z serią książek o Warrenach. Jednakże o ile pierwszy tom (jeżeli w ogóle mogę tak to określić) pt. „Demonolodzy” był dla mnie niczym gwiazdkowy prezent od losu, do przeczytania w ciągu kilku godzin, o tyle kolejne opowieści już nie budziły we mnie takowego entuzjazmu. Sama nie wiem, czy to kwestia stylu pisania autorów, tłumaczenia czy historii samej w sobie. Niemniej jednak zazwyczaj sięgam po nowości od Warrenów, żeby być w miarę „na bieżąco”.
 
Najnowsza, zaserwowana nam opowieść o tragedii Maurice’a Theriaulta jest tym bardziej przerażająca, że stworzona na faktach. Autorzy skrupulatnie przybliżają nam wszystkie wydarzenia, rozpoczynając tę historię od złego dzieciństwa mężczyzny, dzień w dzień nękanego przez własnego ojca. Zresztą mam wrażenie, że tragiczne wydarzenia wręcz ubóstwiały tego bohatera. Ściągał na siebie wszelkiego rodzaju problemy i co najciekawsze - zupełnie nieumyślnie. To tak, jakby Pech zwęszył go z daleka i chciał zostać jego wiernym kompanem na zawsze. Choć Maurice był wierzący, to stał się idealnym celem dla nieczystych sił, a kilka niesprzyjających okoliczności z jego życia sprawiło, iż drzwi do jego duszy stały otworem. Nawet jeżeli sam zainteresowany zupełnie nie zdawał sobie z tego sprawy.
 
Jeżeli oczekujecie mrożących krew w żyłach historii rodem z kinowego horroru, to jesteście w błędzie. „Znękany” należy do literatury faktu, więc cała historia przedstawiona jest w formie typowej dla gatunku. Nie ma tu miejsca na zbytnią emocjonalność, w większości stykamy się z suchymi, acz konkretnymi informacjami. Kolejna już książka z tego właściwie dość poczytnego cyklu moim zdaniem niewiele się różni od swoich poprzedniczek - jak już wspomniałam, informacje przedstawione są tu bez owijania w bawełnę, choć po każdej lekturze czuję niedosyt. Może mam za słabą wyobraźnię i ciężko mi zobrazować sobie tragedię, jaka dotknęła Maurice’a, ale wydarzenia toczące się w jego domu są straszne głównie przez wzgląd na to, iż doszło do nich naprawdę. Dlatego też traktuję ową książkę jako zbiór informacji o działaniu demonologów, nie zaś horror mający przyprawić mnie o szybsze bicie serca.
 
Dla tych, którzy są na bieżąco z kolejnymi książkami Warrenów, ta pozycja to typowy must read. A jeśli czytujecie ich książki tylko czas od czasu, to myślę, że spokojnie się obejdziecie.
Dział: Książki
poniedziałek, 12 kwiecień 2021 19:43

Stalowe Szczury: Fort 72

Mieli zdobyć ten fort za wszelką cenę; wiedzieli, że bez tak dobrze strzeżonego miejsca ich wróg nie będzie mieć najmniejszych szans. Druga strona z kolei za nic nie chciała odpuścić, broniąc fortu do ostatniej kropli krwi. Pech chciał, że to właśnie ów budynek dla wszystkich stał się pułapką.
 
W wyniku intensywnych działań zbrojnych wejście do fortu zostaje zasypane. Problem w tym, że wszystkie strony konfliktu znajdowały się wewnątrz. I tak jeszcze niedawni wrogowie musieli zewrzeć szyki, by ramię w ramię odnaleźć drogę ku wolności. Fort 72 nie bez powodu nazywany jest twierdzą nie do zdobycia: liczne korytarze, piętra, skrzętnie ukryte pomieszczenia oraz wszędobylska ciemność nie ułatwiają sprawy. I choć w tej trudnej sytuacji takowe określenie może wydawać się nieco śmieszne, to tak naprawdę odnalezienie wyjścia jest najmniejszym z ich problemów. W ciemności bowiem czai się COŚ... coś, co śledzi każdy ich ruch, powoli wyciągając ku nim swe szpony.
 
Na początku poznawanie tej historii szło mi dosyć opornie - nie pasjonuję się tematyką wojenną (choć też nie jestem jej przeciwna), a wielość postaci wybijała mnie z rytmu. Do tej pory mam problem z wymienieniem wszystkich bohaterów, jak również przypisanie ich do konkretnej strony konfliktu (no, chyba że ktoś miał bardzo niemieckie lub amerykańskie nazwisko). Skusiłam się na „Stalowe Szczury” głównie przez pragnienie poszerzenia literackich horyzontów, a jako że fabuła kręci się wokół działań bitewnych, uznałam to za dobry powód do lektury. I nie żałuję. Każdy kolejny rozdział umykał coraz szybciej, akcja nabierała tempa, by doprowadzić mnie do punktu kulminacyjnego, który prawie zwalił mnie z nóg.
 
To nie do końca tak, że w każdym rozdziale czeka na nas jakieś „wow". Początkowo nie dzieje się praktycznie nic, prócz prób odnalezienia się uwięzionych w nowej sytuacji. Zresztą nie wydaje mi się, żeby autor chciał jedynie zalać czytelnika potokiem akcji. W tej książce spotykamy się z czymś jeszcze innym - portretem psychologicznym osoby uwięzionej, praktycznie bez nadziei na uwolnienie. Towarzyszymy żołnierzom podczas prób odnalezienia wyjścia, szukania kolejnych rozwiązań mających pomóc w nowej codzienności, odkrywania kolejnych tajemnic fortu, lecz również - niestety - podczas stopniowego zanikania człowieczeństwa. Czytamy o dziwnych snach, omamach, głodzie tak ogromnym, że nawet martwe ciała niedawnych przyjaciół wydają się smacznym kąskiem. Wraz z bohaterami stopniowo popadamy w coraz większe odrętwienie, przerywane nikłym światełkiem nadziei. Nasze żyły toczy coraz większe szaleństwo. Z grupy młodych, silnych mężczyzn przeistaczają się w starców, niemających sił na nic. I my jesteśmy tego świadkami - tego, co zamknięcie oraz stopniowo odbierana nadzieja może zrobić z człowiekiem.
 
Nie spodziewałam się, że ta pozycja tak mi się spodoba. Jak już wspomniałam, wojenna tematyka (choć książka sama w sobie należy do fantastyki) to raczej nie moje klimaty, lecz w tym przypadku to nie o wojnę głównie chodzi, a konkretnie nie o taką w naszym tradycyjnym rozumieniu. To walka z naszymi demonami, strachem, głodem i przerażeniem. Wewnętrzna wojna, związana z własnymi zasadami moralnymi, wpajanymi nam od urodzenia. W tak trudnej sytuacji wielokrotnie trzeba było je łamać- albo to, albo śmierć. Wybór jest raczej prosty. To takie pozbywanie się własnego człowieczeństwa, uczenie się bardziej egoistycznego podejścia - co prawda niektórzy od dawna kierowali się tylko swoim dobrem. My, jako czytelnicy, jesteśmy świadkami, jak żołnierze popadają w szaleństwo. A były to obrazy niekiedy bardzo drastyczne.
 
„Fort 72” to książka, która zaprowadzi Was głęboko w odmęty szaleństwa. Skłoni Was do refleksji nad tym, jak wiele trzeba, by człowiek przekroczył granice własnego jestestwa. Polecam!
Dział: Książki
poniedziałek, 12 kwiecień 2021 12:45

Zapowiedź: Przeklęty metal

Dobrze wiemy, czym zajmuje się egzorcysta w naszym świecie – wypędzaniem demonów. Jednak czym może się parać w uniwersum, w którym diabły występują nagminnie i mocno dają się ludziom we znaki? Cóż, ogólnie tym samym. Ale nomen omen diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach. Bo w znanej nam rzeczywistości egzorcyści nie zakładają przecież zakonów. I nie mają konkurencji w postaci innych fachowców, zwanych egzekutorami.

Dział: Książki
niedziela, 11 kwiecień 2021 07:13

Trzydziestka

Chyba każdy, nawet osoba zupełnie niezaangażowana w życie polityczne może sobie wyobrazić, co dzieje się w trakcie kampanii wyborczej. Nawet jeśli gra nie toczy się o pozornie wielką stawkę, jeśli do objęcia jest tylko stanowisko podrzędnego burmistrza w małym miasteczku, a nie głowy państwa, to i tak profity i prestiż z tym związane, są warte każdego wysiłku. No i władza – wydaje się bowiem, że większość osób dla niej zrobiłaby wszystko. Dlatego też w trakcie kampanii podejmuje się działania dalekie od moralnych, głównie by zatuszować (albo wyciągnąć – jeśli chodzi o przeciwnika) wszystkie brudy, a pieniądze odgrywają znaczącą rolę w tym procederze.
 
Andrzej Pałecki doskonale zna kulisy lokalnej polityki. Dzięki swojemu sprytowi, ale i ciężkiej pracy, zdobył stanowisko burmistrza i teraz właśnie kandyduje po raz kolejny. Kiedy jednak wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku, czyli ku wygranej, zamordowany zostaje jego syn. Choć zamordowany to zbyt delikatne słowo – Tomasz zostaje zadźgany nożem, otrzymując trzydzieści ciosów, jakby nawiązując do trzydziestych urodzin, które obchodził w dniu swojej śmierci. Takie traumatyczne zdarzenie być może wzbudziłoby litość w potencjalnych wyborcach, gdyby nie pewien szczegół, a mianowicie mężczyzna był pod wpływem narkotyków, co już zwolennikom burmistrza mogłoby się tak nie spodobać.
 
Choć tak naprawdę tajemnicą poliszynela było to, że syn nieskazitelnego (przynajmniej na pozór) Andrzeja Pałeckiego, to leń i utracjusz. Co jednak nie oznacza, że zasługiwał na taką śmierć. Śledztwo w tej sprawie prowadzi powracająca po latach z zesłania inspektor Iwona Steg, która tak naprawdę sama mogłaby znaleźć się w kręgu podejrzanym. Na razie jednak z właściwym sobie dystansem rozpoczyna pracę, psując szyki niejednemu obywatelowi miasteczka, począwszy od swojego przełożonego. Interes w odkryciu osoby mordercy ma też Kuba Jabłoński, depresyjny dziennikarz „Tygodnika”, niedoszły pisarz, wciąż zanurzony w swoim smutku i beznadziei.
 
O co tak naprawdę toczy się gra i czy tylko o stanowisko burmistrza? Kto mógł chcieć zamordować syna burmistrza i to w samym środku kampanii wyborczej? Jak potoczy się ta opowieść, przeczytamy w mocnej powieści autorstwa Tomasza Żaka, pt. „Trzydziestka”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa W.A.B. książka to nie tylko ironiczne spojrzenie na politykę i rozgrywki związane ze stanowiskami, ale również na samo życie. Zatkać uszy powinni ci, którzy nie lubią wulgaryzmów, tu jest ich bowiem pod dostatkiem, choć doskonale oddają one specyfikę pewnych środowisk i podkreślają charakter bohaterów, a także ich swojskość. Po książkę powinni natomiast sięgnąć ci, którzy cenią sobie prawdę, nawet nieco przerysowaną i dobrze poprowadzoną historię, podtrzymującą nieustannie zainteresowanie w czytelniku.
 
Doskonałej konstrukcji powieści i frapującej fabule, tak dalekiej od nużącego obrazu wojen podjazdowych o stanowiska, towarzyszy cała plejada doskonale zarysowanych bohaterów, obdarzonych niepowtarzalnymi cechami. A jednocześnie w każdym z nich kryje się coś destrukcyjnego, już nawet o Kubie nie wspominając. Autor stworzył dzięki temu książkę może nie wybitną, ale z pewnością wartą zauważenia i przeczytania. Plastyczne opisy budują tu wrażenie obecności czytelnika w centrum rozgrywających się wydarzeń, a bohaterowie, w istocie małomiasteczkowi w swoich dążeniach i marzeniach, stają się nam na tyle bliscy, że przejmujemy się ich losem. I bardzo chcemy rozwiązać zagadkę śmierci Tomasza, ponieważ lista podejrzanych jest niezmiernie interesująca… Samo zakończenie może nie budzi już zdumienia, ale z pewnością przekonuje nas, że po kolejną książkę Tomasza Żaka sięgnąć warto.
Dział: Książki