Rezultaty wyszukiwania dla: akcja
Cmentarz osobliwości
Nowa książka Pauliny Hendel zachęca nie tylko ciekawą okładką, ale też i intrygującym opisem. Dlatego nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Nie wiedziałam tylko, czego mogę się spodziewać, ponieważ jeszcze nigdy nie czytałam żadnej książki autorki.
Maximus Opoka jest zwykłym kurierem kasty, który przez jedną nierozważną decyzję wpada w duże kłopoty i nic nie wskazuje na to, że uda mu się z nich wywinąć. Jednak los zdaje się do niego uśmiechnąć. W najczarniejszej godzinie znajduje go tajemniczy mężczyzna, który twierdzi, że Maximus jest spadkobiercą posiadłości z dużym terenem. Max bez większego zastanowienia postanawia przyjąć spadek. Nie spodziewa się tylko, że będzie również należeć do niego cmentarz, ale nie taki zwykły, tylko cmentarz osobliwości, który od wielu lat zamieszkują potwory, z którymi nie jest łatwo sobie porazić.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że tak książka aż tak mi się spodoba. Mogę nawet pokusić się na stwierdzenie, że jest to jedna z najlepszych książek, którą miałam przyjemność przeczytać w tym roku, a na pewno znajdzie się ona w moim top 3 i jeśli poprzednie książki autorki są tak samo dobre, to muszę szybko je nadrobić.
W „Cmentarzu osobliwości” jest absolutnie wszystko to, co sprawia, że chce się książkę czytać. Są ciekawi, różnorodni bohaterowie (niektórych nie od początku można polubić, ale z czasem sporo w oczach zyskują, jak np. główny bohater), intrygująca tajemnica, zaskakujące rozwiązania, akcja, która się nie nudzi, dużo niebezpiecznych duchów i wiele emocji. Zwłaszcza jeden wątek może wywołać łzy smutku.
Autorka ma bardzo lekki i obrazowy styl. Podczas czytania nie nudziłam się nawet przez chwilę. Cały czas zastawiałam się, jak rozwinie się cała akcja. Czy uda się odnaleźć pakty? Czy duchy kogoś zabiją? Czy Max zadomowi się w dworku, czy może cały czas będzie chciał z niego uciec?
Jeśli chodzi o bohaterów, to tak jak wspomniałam na początku, nie od razu można wszystkich polubić. Główny bohater ma wątpliwą moralność, myśli raczej tylko o sobie, zastanawia się jakby tu najwięcej dla siebie z całej sytuacji ugrać. Dopiero z czasem się powolutku zmienia, w jego przemianie duży wpływ ma Opal. Ale są też i tacy bohaterowie jak np. Dalia, którzy od samego początku wzbudzają sympatię.
Akcja książki rozwija się w bardzo dobrym tempie. Jest sporo tajemnic, ale autorka nie podaje od razy na nie odpowiedzi, jednak wątki nie są też na siłę wydłużane. Wszystko jest idealnie wyważone.
Podsumowując, o nowej książce Pauliny Hendel mogę mówić tylko w samych superlatywach. Trzymam kciuki, za bardzo dobrą sprzedaż i liczę na to, że może powstaną kolejne tomy przygód mieszkańców Lawendowego Dworku i duchów z cmentarza osobliwości.
Honorata Jamroży
Star Trek: Miasto na skraju wieczności
„Star Trek: Miasto na skraju wieczności” to komiksowa perełka dla zagorzałych wielbicieli tego nieśmiertelnego uniwersum. Album jest adaptacją oryginalnego scenariusza Harlana Ellisona do 28 odcinka pierwszej serii kultowego serialu „Star Trek”. Przybliżając niezmodyfikowaną wersję opowieści, komiks oferuje głębokie i fascynujące refleksje nad ludzką naturą, wprowadzając czytelnika w niesamowitą, pełną napięcia przygodę.
Zarys fabuły
Album zawiera zeszyty „Star Trek: Harlan Ellison’s The City on the Edge of Forever The Original Teleplay” #1–5, a także wstęp i posłowie Harlana Ellisona.
Komiks „Miasto na skraju wieczności” bazuje na scenariuszu, który zdobył uznanie Amerykańskiej Gildii Scenarzystów, prezentując wierną, ilustrowaną wersję klasycznej już historii. W tej adaptacji poznajemy ponownie załogę słynnego statku Enterprise, która przez tajemnicze miasto na skraju czasu zostaje wplątana w serię zdarzeń mogących zmienić bieg historii. W opowieści, pełnej spekulatywnej fikcji, czytelnik zanurza się w świecie, gdzie ludzkość jest ukazana ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami, stanowiąc wnikliwe studium charakteru ludzkiej egzystencji.
Przemyślenia
Album wyróżnia się nie tylko przemyślanym scenariuszem, ale także jakością szaty graficznej. Ilustracje J.K. Woodwarda wraz z umiejętnym narracyjnym przewodnictwem scenarzystów, braci Scotta i Davida Tiptonów, tworzą harmonijną, koherentną całość, która w perfekcyjny sposób oddaje atmosferę uniwersum „Star Trek”. Każda strona jest dowodem na głębokie zrozumienie tej kultowej serii, jej charakteru i filozofii. Historia ta jest nie tylko podróżą w głąb kanonu space opery, ale również doskonałym punktem startowym dla nowych fanów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym uniwersum. Jeżeli zaczną od tego właśnie komiksu, z pewnością nie poczują się zawiedzeni, a lektura rozbudzi w nich zainteresowanie serią. Prosto rzecz ujmując — to prawdziwy majstersztyk.
Podsumowanie
„Star Trek: Miasto na skraju wieczności” to niezwykle udana adaptacja, która z pewnością zadowoli zarówno starych fanów serii, jak i przyciągnie nowych czytelników. Mieszanka znakomitego scenariusza, imponującej szaty graficznej oraz głębokiego przesłania sprawia, że ten komiks to absolutnie niezbędna pozycja w biblioteczce każdego miłośnika uniwersum „Star Trek’a”. Pełna satysfakcja, wysoka jakość, wierność serii i z pewnością również chęć do zanurzenia się w kolejnych tomach przygód załogi Enterprise są gwarantowane. Polecam, bo zdecydowanie warto!
Konkurs: Moja martwa dziewczyna
Historia o miłości, która jest silniejsza niż śmierć, i morderstwie, które przeraziło nieumarłych.
Piotr i Jutka mogliby wyglądać na zwykłą parę, gdyby nie to, że Jutka jest zombie, a miejscem ich randek jest rozległy cmentarz zamieszkały przez nieumarłych i duchy. Sytuację jeszcze bardziej komplikuje fakt, że zombie ma dziewczynę – Kasię, która nie żyje już od kilkuset lat i wcale nie jest zachwycona nowym adoratorem Jutki.
Świat Akwilonu. Orki i gobliny. Turuk. Tom 1
We wszystkich najbardziej popularnych heroic fantasy jako bohaterowie królują ludzie, krasnoludy i elfy. Jednak twórcy uniwersum Świat Akwilonu postanowili urozmaicić przygody, które dzieją się w tej rzeczywistości i do kanonu głównych bohaterów wprowadzili również Orki i gobliny. Czy taki pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę? Twórcy postawili przed sobą wyzwanie, by ukazać ten szeroko rozbudowany świat z zupełnie innej perspektywy, i w mojej opinii świetnie im się to udało.
Historia orka Turuka, który budzi się w opustoszałym ludzkim mieście, jest pełna tajemnic i niespodzianek. Początkowe sceny z budzącym się bohaterem, który nie ma jeszcze pojęcia, z czym przyjdzie mu się zmierzyć, natychmiast wciągają czytelnika, budząc liczne pytania. Jak Turuk znalazł się w tym miejscu? Gdzie są mieszkańcy miasta? Co stało się z tym światem? To zagadkowe wprowadzenie skutecznie namawia do dalszej lektury.
Komiks, tak jak i pozostałe albumu z serii Świata Akwilonu, charakteryzuje dynamiczna akcja, która nie pozwala na chwilę wytchnienia. Kiedy myślimy, że rozwiązaliśmy jedną z zagadek, natychmiast pojawia się kolejna. Tajemnica amnezji Turuka oraz postać jego tajemniczego towarzysza dodają smaku całej historii. Akwilon, znany z bogactwa swojego uniwersum, tym razem ukazuje nam mroczniejszą stronę tej krainy. Sceny walki z krwiożerczymi potworami potrafią przyprawić o gęsią skórkę, a jednocześnie fascynują swoją brutalnością i surowością. Również kreska komiksu zasługuje na uwagę. Świat Akwilonu został przedstawiony w sposób charakterystyczny, z niesamowitą dbałością o detale i tonacje barw. Każda postać, budowla czy potwór zostały starannie przemyślane, tworząc spójną wizję magicznego świata. W tym przypadku naprawdę jest się czym zachwycić.
Jednak, jak to zazwyczaj bywa, nie wszystko jest idealne. Mimo że komiks jest świetnie napisany i narysowany, pewne wątki mogłyby być bardziej rozbudowane. Część zagadek pozostaje nierozwiązana, co bywa nieco frustrujące. Niemniej jednak, dzięki temu, album skutecznie zmusza czytelnika do sięgnięcia po kolejne tomy. Przyznam, że chętnie bym kiedyś przeczytał wydanie zbiorcze, w którym historię można by było poznać od razu od A do Z.
Pierwszy tom serii „Świat Akwilonu. Orki i gobliny. Turuk” to komiks, który zawiera w sobie znakomicie zbudowaną historię. Jego wspaniała kreska i niesamowite postacie sprawiają, że jest to lektura obowiązkowa dla każdego fana fantasy. Serdecznie polecam! Warto dać mu szansę.
Assassin's Creed. Miecz Shao Jun. Chiny. Tom 3
Manga „Assassin's Creed. Miecz Shao Jun. Chiny” to z pewnością uśmiech w stronę miłośników serii gier Assassin’s Creed, którzy są jednocześnie fanami kultury azjatyckiej. Niedawno, nakładem wydawnictwa Egmont, na polskim rynku ukazał się trzeci tom serii.
Tak, jak i cała seria Assassin's Creed, manga może poszczycić się wciągającą fabułą, która jednoczy historię i fantastykę, splatając je w niezwykły wzór. Scenariusz oparty został oczywiście na kultowej grze wideo Ubisoftu. Trzeci tom serii przenosi nas do Chin dynastii Ming, gdzie asasynka Shao Jun, porywa się na niebezpieczną misję zemsty na zakonie templariuszy. Równolegle potomkini Shao Jun – Lisa, w której genach została zapisana pamięć o tamtych wydarzeniach, odkrywa w sobie niezwykłe zdolności.
Akcja mangi pędzi na łeb na szyję. Sceny walki, w których Shao Jun stara się ratować swojego mentora, Wang Yangminga, zapierają dech w piersiach. Minoji Kurata, twórca mangi, z niesamowitą precyzją przedstawia dynamikę starć, czyniąc je równie intensywnymi, co w oryginalnej grze wideo. Szczególnie imponujące jest to, jak realistycznie i emocjonalnie przedstawione są tu walki — od precyzyjnych ruchów bohaterów po ich reakcje psychiczne. Jednak to, co wyróżnia serię spośród innych, to nie tylko świetnie zilustrowane sceny walk. Charakterystyka postaci jest niezwykle dopracowana, tak jak potrafią to zrobić jedynie twórcy mang. Każdy bohater, nawet ci drugoplanowi, jest tak dobrze nakreślony, że jako czytelniczka czułam się związana z ich losami. Myślę, że jest to doskonały dowód na mistrzostwo Minoji Kuraty jako mangaki.
Kolejnym atutem serii jest oczywiście dopracowana grafika, która przekracza standardy nawet dla popularnych mang, takich jak „My Hero Academia” czy „Demon Slayer”. Minoji Kurata ze zdumiewającym talentem przedstawia techniki walki asasynów, czyniąc je niezwykle autentycznymi.
To, co czyni serię Assassin's Creed wyjątkową, to równowaga między światem Animusa a rzeczywistością, w której żyje Lisa. Jej cierpienie spowodowane Efektem Krwawienia oraz prawdziwe intencje Dr Kagami dodają opowieści głębi i napięcia. Choć początkowo byłam rozczarowana, że ten wątek nie został w tym tomie lepiej rozwinięty, teraz rozumiem powód takiego wyboru. Rozwój postaci Lisy i Shao Jun jest równie fascynujący.
Sądzę, że „Assassin's Creed: Miecz Shao Jun. Chiny. Tom 3” to mistrzowsko skomponowana opowieść, która przygotowuje czytelnika na nadchodzący, zapewne oszałamiający finał. Z niecierpliwością czekam na tom czwarty, aby dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy Shao Jun i Lisy w ich walce z zakonem templariuszy. Ta manga to absolutny must-have dla każdego fana serii „Assassin's Creed”, ale także dla tych, którzy szukają dobrze napisanej i pięknie zilustrowanej historii.
Kazimierz Leski pseudonim „Bradl” powraca w nowym cyklu!
Wydawnictwo Egmont, wraz z Muzeum Powstania Warszawskiego, z przyjemnością prezentują drugi cykl serii komiksowej „Bradl”. Dynamiczna akcja, niebezpieczne rozgrywki, mroczne siedziby tajnych organizacji, wciągająca intryga, niezwykli bohaterowie gotowi ryzykować życie dla swojej ojczyzny – to wszystko, za co czytelnicy pokochali pierwszy cykl „Bradl” znajdą także w kontynuacji serii.
Wszystko przez pannę Bridgerton
Saga rodziny Bridgertonów spod pióra Julii Quinn popularność zyskała dopiero na fali Netflix’owej ekranizacji. Wcześniejsze wydanie cieszyło się w Polsce popularnością, ale z pewnością nie aż taką!
O czym jest książka
W ostatnim wznowieniu (z filmową okładką) powieści Julii Quinn „Wszystko przez pannę Bridgerton”, czytelnik zetknie się ze świeżą historią miłosną z subtelnym akcentem humoru i błyskotliwością charakterystyczną dla tej pisarki. Akcja toczy się wokół dwóch głównych postaci, którymi tym razem są Billie Bridgerton i George'a Rokesby, których rodzinne relacje układają się w pełnym zawirowań rytmie.
Moja opinia i przemyślenia
Dialogi pomiędzy bohaterami są nie tylko błyskotliwe, ale również przemyślane i naturalne, co czyni ich interakcje wiarygodnymi i angażującymi. Szczególnie, że tym razem w powieści pojawia się uwielbiany przez czytelniczki romansów motyw „enemies to lovers”.
Julia Quinn, znana ze swojego unikalnego stylu pisania, po raz kolejny dowodzi, że potrafi połączyć romans, komedię i dramat w jednym. Jej umiejętność kreowania postaci, które są zarówno fascynujące, jak i wielowymiarowe, czyni ją obecnie jedną z czołowych autorek romansów historycznych. Billie, główna bohaterka, jest niezależna i pewna siebie, co jest rzadkością w literaturze ukazującej kobiety z XVIII wieku. Myślę, że jest to odświeżające spojrzenie na kobiece postacie w tym gatunku (choć na pewno nie oddaje rzeczywistych realiów tamtych czasów).
Historia miłosna rozwija się subtelnie i autentycznie, pozwalając czytelnikowi na obserwowanie, jak Billie i George przekształcają się z rywali w kochanków. Wątki fabularne są płynne i logiczne, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, które utrzymują czytelnika w napięciu. Mimo że jest to kolejna część popularnej serii Rodzina Bridgertonów, nie trzeba być zapalonym fanem wcześniejszych tomów, by docenić tę powieść. Jej samoistność i oryginalność sprawiają, że czytelnik może się delektować jej treścią niezależnie od znajomości (lub jej braku) innych prac autorki.
Na zakończenie
Podsumowując, „Wszystko przez pannę Bridgerton” to piękna, zabawna i romantyczna powieść, która z pewnością przyciągnie zarówno stałych fanów Julii Quinn, jak i czytelniczki, które dopiero poznają jej twórczość. Świetnie napisana, z przemyślaną fabułą i przekonującymi postaciami, książka jest doskonałą propozycją dla wszystkich miłośniczek romansów historycznych. Warto dać jej szansę!
Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi. Tom 2
Kiedy w 1977 roku na ekrany kin trafił film „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja”, niewielu przewidywało, że będzie to początek jednej z najważniejszych i najbardziej wpływowych sag w historii kinematografii. George Lucas, stworzyciel tej niezwykłej opowieści, zapoczątkował rewolucję w świecie filmów, technologii i popkultury. Od odległych planet, przez niezapomniane postacie takie jak Luke Skywalker, księżniczka Leia czy Darth Vader, po ikoniczną muzykę Johna Williamsa –- Gwiezdne Wojny stały się czymś więcej niż tylko seria filmów. Stały się fenomenem globalnym, który kształtuje wyobrażenia o kosmicznych przygodach już od ponad czterech dekad. Przyznam jednak, że manga, której akcja dzieje się w tym uniwersum to dla mnie coś zupełnie nowego.
Zarys fabuły
Drugi tom mangi ze świata „Gwiezdnych Wojen” — „Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi” — zabiera nas głęboko w serce Wielkiej Republiki, ukazując tajemnice, konflikty i dramaty, które kształtują galaktykę. Sławni Jedi chronią ją, starając się osiągnąć równowagę w chaosie rosnącego niebezpieczeństwa. Fabuła koncentruje się na padawanie Keerinie Fionnie i rycerce Jedi Lily Tora-Asi, którzy z determinacją próbują bronić swojego nowego domu przed zagrożeniem ze strony Nihilów. Jednak gdy mistrz Arkoff opuszcza planetę, a Lily zostaje z zadaniem odbudowy, niespodziewany gość przynosi zupełnie nowe wyzwania.
Moja opinia i przemyślenia
Akcja mangi rozwija się dość powoli, choć zawiera elementy, które dodają jej głębi, takie jak wewnętrzne konflikty Lily i jej relacja z Keerinem. Kreska komiksu jest konsekwentnie dobra, z dynamicznymi ilustracjami, które oddają atmosferę galaktycznych przygód. Marchion Ro zamknięty w formę mangi zachowuje charakterystyczną dla siebie charyzmę jako główny antagonista, natomiast Lily Tora-Asi to postać, która potrafi się wyróżnić. Jej pewność siebie i jednocześnie wewnętrzne wątpliwości stanowią serce całej historii. Choć muszę też przyznać, że jest w historii nieco zbyt wiele amerykanizacji (to znaczy poglądów, które mocno różnią się od naszych, względnie centrycznych polskich przekonań, uwzględniających czarno-białą rzeczywistość). Mimo pewnych dłużyzn, tom kończy się dramatycznie, ale jak? Tego oczywiście wam nie zdradzę.
Twórcy Shima Shinya, Daniel José Older oraz Mizuki Sakakibara prezentują unikalną perspektywę na erę Wielkiej Republiki, w której choć pojawia się wiele znanych motywów, zachowuje własną, oryginalną tożsamość. Mimo że nie jest to obowiązkowa lektura dla tych, którzy chcą zgłębić uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, to myślę żę stanowi ona przyjemne uzupełnienie dla miłośników serii.
Podsumowanie
„Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi. Tom 2” to mieszanka fascynującej fabuły, wspaniałej sztuki i głębokich charakterystyk postaci. Choć ma pewne niedociągnięcia w tempie narracji, sądzę, że warto poświęcić jej czas. To całkiem udana kontynuacja.
Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 15
Garfield — leniwy kot, który podbił serca czytelników na całym świecie. Kiedy myślimy o komicznych kocie, wielu z nas natychmiast przychodzi na myśl postać o imieniu Garfield. Ten ponury, leniwy i wiecznie głodny kocur od wielu, wielu lat bawi czytelników swoim specyficznym podejściem do życia, kontrastującym z typowymi zachowaniami domowych zwierząt. Komiksy z Garfieldem w roli głównej bawią nas niezmiennie od lat. Dzięki wydawnictwu Egmont możemy przeczytać wszystkie paski w serii wydań zbiorczych „Tłustych, kocich trójpaków”.
W tomie 15 znalazły się zeszyty: „Garfield przesłania słońce”, „Garfield na bananach” i „Garfield zajada i włada”.
Początki Garfielda
Twórcą sławnego kota jest Jim Davis, który po raz pierwszy zaprezentował Garfielda światu 19 czerwca 1978 roku. Komiks ukazał się jako codzienny pasek w gazecie i szybko zyskał popularność wśród czytelników. Davis, inspirowany własnymi doświadczeniami z kotami, postanowił stworzyć postać, która była przeciwieństwem stereotypowego, miłego kota. Garfield stał się więc zrzędliwym, ale inteligentnym zwierzęciem, które patrzy na świat z przymrużeniem oka.
Chociaż Garfield jest bez wątpienia główną atrakcją swojej historii, inne postaci komiksu również odegrały ważną rolę w jego sukcesie. Jon Arbuckle, właściciel Garfielda, często gra rolę prostej osoby, pozwalając Garfieldowi błyszczeć swoim humorem. Nermal, najbardziej uroczy kociak na świecie, oraz pies Odie również pojawiają się regularnie, dostarczając dodatkowych elementów humorystycznych.
Popularność i wpływ
Sukces Garfielda nie ogranicza się tylko do paska komiksowego. Kot ten stał się ikoną popkultury, pojawiając się w wielu filmach, serialach telewizyjnych, książkach i grach. Produkty związane z Garfieldem, od koszulek po zabawki, stały się hitami sprzedaży. Jednak prawdziwym dowodem na wpływ Garfielda jest jego trwałość. Przez dziesięciolecia kot ten kontynuował swoją misję, dostarczając czytelnikom codziennej dawki humoru. Zjawisko Garfielda pokazuje, że czasem to najprostsze pomysły - jak leniwy kot kochający lasagne - mogą stać się największymi hitami.
Podsumowanie
Garfield, dzieło Jima Daviesa, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i ukochanych komicznych kotów w historii komiksu. Jego niepowtarzalny charakter i zdolność do komentowania ludzkich słabości uczyniły go ikoną dla wielu pokoleń czytelników. W świecie, który często może się wydawać zbyt poważny, Garfield przypomina nam o wartości dobrego śmiechu i prostych przyjemnościach życia. Sięgnijcie po komiks, bo naprawdę warto! Jest ponadczasowy! Ja na półce mam już całą serię.
Cypek
Lubię czytać literaturę młodzieżową, ale prawda jest taka, że książki z tego gatunku rzadko kiedy mnie zaskakują. Jednak powieść Miki Modrzyńskiej o wdzięcznym tytule „Cypek” okazała się wyjątkowa. Niesie w sobie całe morze emocji, porusza ważne tematy i niemi się setkami przeróżnych barw.
O czym jest książka
„Cypek" Miki Modrzyńskiej to zdecydowanie jedna z tych książek, które zostają w pamięci czytelnika na długo. Historia Lidki, dwudziestodwuletniej kobiety, która nie może poradzić sobie z traumą i żalem po śmierci swojej siostry, jest zarazem smutna, wzruszająca, ale i momentami humorystyczna. Czujemy każdą emocję, która przechodzi przez bohaterkę, a jej nocna wędrówka po mieście pełna jest niespodziewanych zwrotów akcji.
Moja opinia i przemyślenia
Sądzę, że pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury, jest sposób, w jaki Modrzyńska kreuje postać głównej bohaterki. Lidka jest pełna sprzeczności: z jednej strony jest przepełniona żalem, z drugiej zaś jest gotowa na ryzykowne wybory i poszukiwanie prawdy. Czuje się winna, że żyje, podczas gdy jej siostra nie, ale jednocześnie nie chce rezygnować z życia. Te wewnętrzne konflikty ukazują, jak trudny jest proces żałoby i jak różne mogą być jego etapy. Autorka w mistrzowski sposób uchwyciła jej emocje. Wątki z przeszłości ukazują relacje między siostrami i pozwalają zrozumieć skomplikowaną dynamikę ich związku. Te wspomnienia czynią historię naprawdę autentyczną i przekonywającą.
Jednak „Cypek” to nie tylko smutna opowieść o żałobie. W całej historii humor przeplata się z dramatem, a Lidka, w trakcie swojej podróży po mieście, spotyka szereg barwnych postaci, które dodają tytułowi pewnej lekkości. Momentami można się śmiać, w innych zaś chwilach łzy same cisną się do oczu. To sprawia, że czytelnik nie może oderwać się od lektury, a każdy rozdział czytamy z zapartym tchem. Szczególnie że styl pisania Modrzyńskiej jest płynny, jej opisy są precyzyjne, a dialogi wiarygodne. Czujemy, że jesteśmy tam, obok Lidki, towarzyszymy jej w wędrówce. Mimo że cała akcja książki rozgrywa się w ciągu jednej doby, nie mamy wrażenia, że historia jest zbyt skondensowana czy pośpieszna, odbieramy ją raczej jako intrygujący, zupełnie nowatorski pomysł.
Podsumowanie
Myślę że „Cypek" to mocna, emocjonalna opowieść o bólu, radzeniu sobie z traumą i poszukiwaniu prawdy. To historia o tym, jak ważne jest, zmierzenie się z przeszłością, by móc iść naprzód. Pisarka z niezwykłą wrażliwością ukazała trudny proces żałoby, ale jednocześnie dała nadzieję na lepsze jutro. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję!